Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarby! - Strona 150 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2015-11-08, 09:00   #4471
fasterka90
Zadomowienie
 
Avatar fasterka90
 
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 274
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Macocha mi opowiadała że okłamała w szpitalu że już się załatwiła a potem w domu jak faktycznie się załatwiała to jej szwy poszły... No ale to było 20 lat temu
__________________
02.11.2012
09.03.2015 II kreski
13.11.15 Ola 2790g, 49cm
fasterka90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:07   #4472
Amelia16
Zadomowienie
 
Avatar Amelia16
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 1 390
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez fasterka90 Pokaż wiadomość
Macocha mi opowiadała że okłamała w szpitalu że już się załatwiła a potem w domu jak faktycznie się załatwiała to jej szwy poszły... No ale to było 20 lat temu
masakra...

Cornflower szkoda, że jednak dzisiaj jeszcze nie... Zawsze dom lepszy niż szpitalna atmosfera a jak z wagą Gabrysia?
__________________
1 , 2 , 3
Amelia16 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:11   #4473
cornflower_girl
Zakorzenienie
 
Avatar cornflower_girl
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 3 605
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Amelia16 Pokaż wiadomość
Miałyście tak? A dziś znów ciągnie mnie brzuch jakbym miała mieć biegunkę, jelita wariują
Tak mialam - im bliżej porodu, tym więcej tego śluzu. No i oczyszczanie się tak na tydzień przed... Nie wiem, czy Cię pocieszylam

monic Nie widzę zdjęć Teściową się nie martw, ja osobiście uwielbiam stonowane lub pastelowe kolory w pokojach dziecięcych - przeraża mnie pstrokacizna i nadmiar żywych, kontrastujących kolorów...

Cytat:
Napisane przez fasterka90 Pokaż wiadomość
A tak Ci do problemów z załatwianiem się po porodzie to prawda że mogą mnie nie wypuścić ze szpitala póki nie załatwię tej większej potrzeby?
U mnie nikt nie pytał o wypróżnianie przy obchodzie. Położna poleciła mi czopki glicerynowe i laktulozę, naprawdę pomogło - duża część problemu jest w głowie, a jak inaczej odczuwasz swoje ciało, to całkiem się zblokujesz.
Inna sprawa, że szpitalna dieta matki karmiącej wcale nie pomaga. Zupy typu kleiki ryżowe, marchwianki, gotowana marchew, białe pieczywo są idealne dla osób z biegunką, a nie odwrotnym problemem...
__________________

Bogini kuchennego zniszczenia
cornflower_girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:14   #4474
Robusta
Wtajemniczenie
 
Avatar Robusta
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 2 603
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

A nie moga na wyjscie zrobic lewatywy ? Ja mam praktycznie zawsze z tym problem i boje sie co bedzie po porodzie... Teraz to chodze 2 razy dziennie no ale to wiadomo dlaczego :P Ja tez sie wczoraj przestraszylam. Po przutulaniu nie ruszala sie prawie 3 godz. Zjadlam slodkie, przerzucalam sie z boku na bok, dzgalam brzuch juz na IP mielismy jechac, az sie Krolewna obudzila sama jak jej dalam spokoj :p tak mnie ladnie straszy. A pozniej byl bol podbrzusza i w kierunku odbytu (nie wiem jak Wam to ladnie ujac ) ale poszlam spac a dzis od nowa ten drugi bol :p

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
Razem : 08.03.2012
Zaręczeni: 07.12.2013
Ślub: 18.10.2014

http://suwaczki.slub-wesele.pl/20141018580820.html
Robusta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:15   #4475
cornflower_girl
Zakorzenienie
 
Avatar cornflower_girl
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 3 605
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Amelia16 Pokaż wiadomość
Cornflower szkoda, że jednak dzisiaj jeszcze nie... Zawsze dom lepszy niż szpitalna atmosfera a jak z wagą Gabrysia?
Stracił równe 10%, wczoraj miał straszny dzień, jeśli chodzi o jedzenie (5 minut karmienia i spanie), dopiero w nocy coś ruszyło i je po 15 minut z obu piersi. Obu mu to zostało...
__________________

Bogini kuchennego zniszczenia
cornflower_girl jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:24   #4476
india_love
Raczkowanie
 
Avatar india_love
 
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 283
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez cornflower_girl Pokaż wiadomość



Kiedy zasypia, posmyraj go pod brodą - tam, gdzie ma język. Dla mnie jesteś niesamowicie dzielna, że się nie poddajesz. Jesteś dobrą mamą
.
Dzięki za dobre słowa Smyram go, łaskoczę a mąż robi mu pierdziawki. A młody dalej śpi w najlepsze. Poddawać się nie mogę bo przecież mały musi jeść ale czasem brak mi sił...
__________________
Już jestem! Sambor, 26.10.2015
india_love jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:54   #4477
Agusiek89
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 2 456
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Ale cisza tu dziś
__________________
Alicja już na świecie
Agusiek89 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-11-08, 09:58   #4478
poznanianka1990
Zakorzenienie
 
Avatar poznanianka1990
 
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 493
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Hej.
Nie mam jeszcze Julki przy sobie, czekam na informacje od lekarza jak po dzisiejszych badaniach, może dziś ją mi tu dadzą
Chodzę ją tam karmić, położne po mnie dzwonią. Mała nie jest dokarmiana, pije tylko z moich cyckow, a ja mam tyle mleka, że muszę odciagac... Ale Julka ładnie ssie, już się tak nie rzuca jak wcześniej, nie płacze. Jest kochana
__________________


Nasz ślub 16.08.2014

Julcia 4.11.2015 g. 0:09
2740g 52 cm

poznanianka1990 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 09:58   #4479
fasterka90
Zadomowienie
 
Avatar fasterka90
 
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 274
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Robusta no nie wiem czy lewatywa po porodzie z raną na kroczu to dobry pomysł Ja się boję nawet tej przed bo to przynajmniej u mnie dodatkowy ból i dość jednak duży dyskomfort. Może u osób które nie mają takich problemów z jelitami to przebiega łagodniej ale u mnie to zawsze jest masakra...
__________________
02.11.2012
09.03.2015 II kreski
13.11.15 Ola 2790g, 49cm
fasterka90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:00   #4480
Agusiek89
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 2 456
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez poznanianka1990 Pokaż wiadomość
Hej.
Nie mam jeszcze Julki przy sobie, czekam na informacje od lekarza jak po dzisiejszych badaniach, może dziś ją mi tu dadzą
Chodzę ją tam karmić, położne po mnie dzwonią. Mała nie jest dokarmiana, pije tylko z moich cyckow, a ja mam tyle mleka, że muszę odciagac... Ale Julka ładnie ssie, już się tak nie rzuca jak wcześniej, nie płacze. Jest kochana
Tu super Widzisz, a bałaś się że pokarmu w cyckach w ogóle mieć nie będziesz
__________________
Alicja już na świecie
Agusiek89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:00   #4481
frida26
Rozeznanie
 
Avatar frida26
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 689
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Aasikk Pokaż wiadomość
Czeko super ze skladacie lozeczko. Najwyzszzy czas u nas juz troche czasu stoi zlozone.

U nas noc spokojna ale teraz zaczynam czuc napinanie brzucha. Niech jyz bedzie po bo ta niepewnosc jest najgorsza tym bardziej ze to juz po terminie i w kazdym dniu doszukuje sie oznak porodu i zawsze rozczarowanie.

Wysłane z mojego LG-P700 przy użyciu Tapatalka
Mam to samo...czuje zniecierpliwienie. Ja już 41 tydzień
frida26 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-11-08, 10:00   #4482
czekooczekolada
Zakorzenienie
 
Avatar czekooczekolada
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 10 058
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Aasikk Pokaż wiadomość
Czeko super ze skladacie lozeczko. Najwyzszzy czas u nas juz troche czasu stoi zlozone.

U nas noc spokojna ale teraz zaczynam czuc napinanie brzucha. Niech jyz bedzie po bo ta niepewnosc jest najgorsza tym bardziej ze to juz po terminie i w kazdym dniu doszukuje sie oznak porodu i zawsze rozczarowanie.

Wysłane z mojego LG-P700 przy użyciu Tapatalka
szkoda! to jest właśnie najgorsze, już chyba faktycznie lepiej przed terminem urodzić niż tak wyczekiwać..

Cytat:
Napisane przez monic167 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Melduje się z nowego domu co prawda ostatnie dni były gorsze niż jakiś maraton i dziwie sie ze mała nie zrobiła nam psikusa ,np ale ma jeszcze czasłóżeczko wstępnie ogarniete ,wszystko takie neutralne bo mała będzie z nami w sypialni,jej pokoik za to jest rozowyteściowa marudzi ze mało kolorów ale w jej pokoju będzie już bardziej kolorowoZałącznik 6084175jak Wam się podoba?
super ! ja uwielbim biel

Cytat:
Napisane przez cornflower_girl Pokaż wiadomość
Dowiedz się - ja na początku bałam się - lekarze mówią, że jest bezpieczne, natomiast niektóre położne uważają, że nie.
A, jeśli sie zdecydujesz - zrób sobie komplet badań pod kątem zzo, one są ważne 2 tygodnie - zanim w szpitalu oznaczą niektóre wskaźniki, minie trochę czasu - dla Ciebie będzie to na wagę złota.



Mój lubił popijać piwo (co 2-3 dzień), przed porodem cały czas abstynencja. Krzywda mu się nie stała.


Niech wytrzyma U nas mąż wczoraj składał łóżeczko, dzień przed porodem przyszły ostatnie wyprawkę przesyłki.

Dziś chyba nie wyjdziemy - Młody za bardzo żółknie i nie chce jeść (zasypia i rozbudzanie nic nie pomagało). Staram się, jak mogę.
taki śpioszek mały? mam nadzieję ze jednak zacznie już jeść dobrze żebyście mogli wyjsć do domu - dla mnie to jest jedna z gorszych rzeczy, chcesz wrocic do domu, do siebie, a nie możesz..

Cytat:
Napisane przez poznanianka1990 Pokaż wiadomość
Hej.
Nie mam jeszcze Julki przy sobie, czekam na informacje od lekarza jak po dzisiejszych badaniach, może dziś ją mi tu dadzą
Chodzę ją tam karmić, położne po mnie dzwonią. Mała nie jest dokarmiana, pije tylko z moich cyckow, a ja mam tyle mleka, że muszę odciagac... Ale Julka ładnie ssie, już się tak nie rzuca jak wcześniej, nie płacze. Jest kochana
fajnie ze juz ladnie je
__________________
.

Life doesn't give you people that you want, it gives you the people that you need.
🤍


______________________
czekooczekolada jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:01   #4483
Iclosemyeyes
Zakorzenienie
 
Avatar Iclosemyeyes
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 641
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

A ja się witam w 38 tygodniu, czyli malutka już donoszona

Cytat:
Napisane przez wonderka Pokaż wiadomość
Hejka w 39 tygodniu. U mnie wichura straszna i nieprzespana noc.


chyba reszta tej wichury dotarła do nas, bo wiatr u nas szaleje, ale my się akurat cieszymy, bo rozgonił smog i można oddychać
Cytat:
Napisane przez Amelia16 Pokaż wiadomość
Hej, no i wreszcie niedziela wygląda na to, że Tż zdąży wrócić i nie urodzę wczoraj wieczorem i w nocy miałam bardzo dużo, baardzo bardzo dużo gęstego białego i żółtego śluzu, ciągle myślałam, że mi wody odchodzą, bałam się wstawać ... Miałyście tak? A dziś znów ciągnie mnie brzuch jakbym miała mieć biegunkę, jelita wariują

Iclose jak się czujesz? Przepowiadacze czy wczoraj się coś zaczęło wykluwać?
pięknie się dzieje u Ciebie dobrze, że Tż już będzie na miejscu!

u mnie przeszło na szczęście, ale strasznie mnie męczyły bóle, ciągle tylko stękałam i wzdychałam, a mąż oczywiście przerażony ale dzisiaj spokój
Cytat:
Napisane przez monic167 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Melduje się z nowego domu co prawda ostatnie dni były gorsze niż jakiś maraton i dziwie sie ze mała nie zrobiła nam psikusa ,np ale ma jeszcze czasłóżeczko wstępnie ogarniete ,wszystko takie neutralne bo mała będzie z nami w sypialni,jej pokoik za to jest rozowyteściowa marudzi ze mało kolorów ale w jej pokoju będzie już bardziej kolorowoZałącznik 6084175jak Wam się podoba?
bardzo ładnie i stylowo co to jest to powieszone na łóżeczku?
Cytat:
Napisane przez cornflower_girl Pokaż wiadomość
Dziś chyba nie wyjdziemy - Młody za bardzo żółknie i nie chce jeść (zasypia i rozbudzanie nic nie pomagało). Staram się, jak mogę.
szkoda, taki ładny dzień dzisiaj a mieliście już badaną bilirubinę? Mam nadzieję, że apetyt małemu wróci
Cytat:
Napisane przez fasterka90 Pokaż wiadomość
Macocha mi opowiadała że okłamała w szpitalu że już się załatwiła a potem w domu jak faktycznie się załatwiała to jej szwy poszły... No ale to było 20 lat temu
pewnie sama też bym tak okłamała, jakbym miała taki problem, a wolała wyjść do domu
__________________
Happiness only real when shared
Iclosemyeyes jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:01   #4484
fasterka90
Zadomowienie
 
Avatar fasterka90
 
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 274
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Poznanianka Super że mała tak fajnie je szkoda tylko że Wasz pobyt w szpitalu się tak przedłuża... Zdrówka dla malutkiej!

cornflower mam nadzieje że i Wy lada dzień wyjdziecie do domku
__________________
02.11.2012
09.03.2015 II kreski
13.11.15 Ola 2790g, 49cm
fasterka90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:02   #4485
poznanianka1990
Zakorzenienie
 
Avatar poznanianka1990
 
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 493
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Agusiek89 Pokaż wiadomość
Tu super Widzisz, a bałaś się że pokarmu w cyckach w ogóle mieć nie będziesz
Dokładnie! Mam sporo i podobno moje brodawki są stworzone do karmienia

Mnie też straszyli lewatywa i czopkami, ale w końcu samo poszło, choć było ciężko... Typowe zatwardzenie. Za to dziś od rana już mnie meczyly jelita i poszło bez problemu
__________________


Nasz ślub 16.08.2014

Julcia 4.11.2015 g. 0:09
2740g 52 cm

poznanianka1990 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:12   #4486
Agusiek89
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 2 456
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez poznanianka1990 Pokaż wiadomość
Dokładnie! Mam sporo i podobno moje brodawki są stworzone do karmienia

Mnie też straszyli lewatywa i czopkami, ale w końcu samo poszło, choć było ciężko... Typowe zatwardzenie. Za to dziś od rana już mnie meczyly jelita i poszło bez problemu


A brodawek nie pokaleczyła Ci Julcia?
__________________
Alicja już na świecie
Agusiek89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:41   #4487
Kasiula8708
Rozeznanie
 
Avatar Kasiula8708
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 733
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez Agusiek89 Pokaż wiadomość
A rzeczywiście zaraz koniec tej części ja chyba też się nie załapię w tej, ale w następnej to już na 100%


a ja liczyłam że w tej urodzę a tu chyba psikus będzie




Cytat:
Napisane przez monic167 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Melduje się z nowego domu co prawda ostatnie dni były gorsze niż jakiś maraton i dziwie sie ze mała nie zrobiła nam psikusa ,np ale ma jeszcze czasłóżeczko wstępnie ogarniete ,wszystko takie neutralne bo mała będzie z nami w sypialni,jej pokoik za to jest rozowyteściowa marudzi ze mało kolorów ale w jej pokoju będzie już bardziej kolorowoZałącznik 6084175jak Wam się podoba?


Śliczny kącik,też lubie takie stonowane kolory,chociaż może jakiś jeden mocniejszy akcent by nie zaszkodził a karuzela nad łóżeczkiem skąd?piękna jest



Cytat:
Napisane przez Amelia16 Pokaż wiadomość
Hej, no i wreszcie niedziela wygląda na to, że Tż zdąży wrócić i nie urodzę wczoraj wieczorem i w nocy miałam bardzo dużo, baardzo bardzo dużo gęstego białego i żółtego śluzu, ciągle myślałam, że mi wody odchodzą, bałam się wstawać ... Miałyście tak? A dziś znów ciągnie mnie brzuch jakbym miała mieć biegunkę, jelita wariują

Czyli malutka grzecznie na tatusia czeka mnie też brzuch pobolewa od wczoraj jak na biegunkę




cornflower oby malutki szybko załapał cycusia i do domku


poznanianka a mówią wogóle coś kiedy prawdopodobnie wyjdziecie?cała rodzinka pewnie czeka na Julkę z niecierpliwością spoko komplement odnośnie karmienia
__________________
Ja jako pierwsza pod sercem Cię noszę,
Ja o Twe zdrowie najgoręcej proszę,
Jestem przy Tobie od pierwszego grama,
Tyś moje dziecko ..... a ja.... Twoja mama

Lenka,nasz mały wielki cud
Kasiula8708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:41   #4488
wonderka
Zadomowienie
 
Avatar wonderka
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 1 219
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Frida o mamo, to ciebie zaraz wezna na oddział pewnie.

Jak u mnie wieje, pojechaliśmy na śniadanie i do biedronki a tam prąd wysiadł i utknelismy w sklepie. Iść nie idzie, jechać autem nie idzie, tak wieje. Ciekawe jak może dziś wygląda, Lubie jeździć w sztormy na molo ale dzisiaj to sobie Odpuszczę.
wonderka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 10:59   #4489
201802011557
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 607
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Witam i ja w ten wietrzny i pochmurny dzien jestem tak obolala po nocy ze myslalam ze nie wstane, dalej mecza mnie te skurcze ale teraz sa bardziej bolesne, potrafia mnie obudzic w nocy dzis to naprawde az mnie gielo w pol, przesadzily. Ja nie wiem jak ma mnie tak meczyc jeszcze 2 czy 3 tyg to oszaleje. :banghead:
201802011557 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-11-08, 11:09   #4490
dzikasliwka
Rozeznanie
 
Avatar dzikasliwka
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: okolice Kielc
Wiadomości: 569
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Hej dziewczyny! Niestety nie jestem w stanie nadrobić wszystkiego, choć coś tam podczytywałam, ale coś mi się poprzestawiało w telefonie i nie mogłam pisać. Jesteśmy w domu od czwartku i dziś siadłam i napisałam dla Was jak to było u mnie...

W środę (28.10.) pojechałam na ktg, miał być kontrolny zapis. Byłam do tego stopnia szalona, że pojechałam sama autem, bo potem miałam jeszcze jechać na ostatnie zakupy Po podłączeniu pod ktg i po parunastu minutach przyszła położna i zaczęła kręcić nosem, zapytała do kogo chodzę i poleciała po moją gin. Ona przyszła i się za głowę złapała, powiedziała, że od razu do przyjęcia na oddział. Ja zrozumiałam z tego tylko tyle, że ta oscylacja między ruchami a tętnem płodu się nie zgadzała, tzn. za mało się ruszał, a za wysokie miał tętno… Tak się wystraszyłam, że aż się popłakałam. Dobrze, że pojechałam ze swoją torbą (tak mi gin kazała na wszelki wypadek). Przy przyjęciu okazało się, że mam długą i zamkniętą szyjkę, jak to lekarz dyżurujący powiedział „szyjka, aż pod gardło” Z tego stresu zaczęły mnie łapać jakieś delikatne skurcze, było może południe… Koło 16 powtórzyli mi zapis, który wyszedł idealnie, ale te skurcze… Lekarz znów mnie zbadał i nic… Czekać, czekać… Poszłam spać i koło 4 nad ranem obudziły mnie coraz mocniejsze skurcze, z krzyża… Rano ktg, zapis znów nie bardzo… Po obchodzie znów badanie, rozwarcie 2-3 palce, skurcze… Zabrali mnie na usg, tam wszystko dobrze, tylko te skurcze… nic nie pisze się na ktg, bo te cholery z krzyża, a boli coraz bardziej… Spotkałam moją gin, zabrała mnie do zabiegowego, tam sama mnie zbadała, potwierdziła to co wszyscy, czekać…. Po południu ktg, zero skurczy, a ja się coraz bardziej zwijam z bólu… Wszyscy zaskoczeni, no bo jak to tak, brzuch prawie, że miękki a ja tak się zwijam, że usiąść nie idzie, leżeć nie idzie, stać nie idzie… Słodki Jezu sobie myślę, co to jest?! Przyjechał TŻ, posiedzieliśmy na korytarzu, ja stałam przy barierce i zęby w nią prawie wgryzałam. Te skurcze co 10 minut, regularne, ale krótkie max 30 sekund. Poszłam wieczorem do dyżurki, mówię, że rady nie daję z bólu, a one żeby obserwować, iść pod prysznic, po brzuchu się wmasować i za sutki wyciągać. Poszłam. Pod tym prysznicem to prawie upadłam taki mnie skurcz złapał… Tam czopa zobaczyłam, obrzydlistwo, ogromny, brązowy i z krwią. Myślę sobie „ohoooooo”. Położyłam się. Była gdzieś 22, zaczęłam liczyć te skurcze, przez godzinę miałam co 6 minut, trwające koło minuty. Z bólu gryzłam wargi i zaciskałam ręce na metalowych obręczach łóżka. Dziewczyny mówią, żebym szła bo się zamęczę i niech oni coś zrobią. Poszłam najpierw do łazienki, tam pełno krwi na majtach, potem prosto do dyżurki, a tam taki skurcz mnie złapał, że położna szybko zadzwoniła po lekarza. Zbadał mnie i powiedział, że rozwarcie 4 cm, ale przy nim znów skurcz, że znów się osunęłam… No to lekarz „Na porodówkę!” Wróciłam na salę, spakowałam torby i pojechałyśmy z położną na porodówkę. Byłam tam równiutko o północy. Tam papierologia, wywiady, cuda, wianki. Potem badanie, przebranie, lewatywa i na salę porodów rodzinnych, tam wypas, wygodne łóżko, telewizor, prysznic. Położna kazała zadzwonić do męża, bo się rozkręca. No to zadzwoniłam. Przyjechał, była gdzieś 2 w nocy. Dostałam kroplówkę nawadniającą. Ja leżałam na łóżku, a mąż siedział przy mnie. Co skurcz, to łapałam go za rękę, a on przypominał mi, żebym oddychała. Jak było gdzieś 6 cm, to podpięli mi kroplówkę z oksy, co spotęgowało i nasiliło skurcze. Jezu! Chciałam wyć. Brzuch prawie, że miękki a ból nie z tej ziemi. Potem posiedziałam trochę na piłce, troszkę lepiej było, chodzić się nie dało, normalnie ból podcinał mi nogi Jak położyłam się przed 5, tak już nie wstałam. Nie byłam w stanie. Skurcze miałam może co minutę, trwające ponad minutę. Co troch przychodzili lekarze, badali mnie. Rozwarcie postępowało. O 7 rano zmieniła się zmiana. Przyszła inna położna, Boże! Anioł, a nie kobieta! Mówiła co mam robić, czego nie. Ona mówiła co robi, co się dzieje. Jeszcze za starej zmiany przyszedł lekarz i mnie zbadał, powiedział, że przy następnym skurczu pęknie pęcherz. I tak było. Uwierzcie mi dziewczyny, nie da się tego z niczym pomylić. A jakie to przyjemne było przez chwile, takie ciepłe Razem ze zmianą ekipy, zaczęły się skurcze parte. Trwały godzinę. Zupełnie inny rodzaj bólu, taki rozrywający, wypychający, ale na prawdę do przeżycia. Tż podtrzymywał mi głowę i trzymał za rękę. Położna w pewnym momencie mówi „Widzę już główkę!”, na co ja „ A ma włosy?” , a ona w śmiech i „tak, ma” Że tak powiem popchnęłam jeszcze może ze dwa razy i urodził się Jaś Boże co za uczucie! Jakby ktoś wyłączył przycisk z bólem. Nie było tego, w ogóle się o tym nie myśli gdy tylko zobaczysz dziecko. Ulga, szczęście, miłość, Jezu to były takie emocje, że nie jestem w stanie ich opisać. Nie było tego całego bólu, cierpienia, liczyło się tylko to dzieciątko, które całe takie fioletowe (był okręcony 2 razy pępowiną) i upaćkane leżało na mojej klatce i wpatrywało się we mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami. Po jakimś czasie zabrali mi go na badania, ważył 3350 g i miał 51 cm, dostał 10 punktów. To było wszystko w tej samej sali, miałam go cały czas na oku, podczas gdy mnie zszywali, bo nie udało się uniknąć nacięcia. Na ostatnich 15 minutach na sali pojawiła się przez przypadek moja gin i jak tylko mnie zobaczyła, to została i ona mnie szyła. Potem jak już leżałam na obserwacji jeszcze przez 2 h, to przychodziła i a to sprawdzała, a to pytała czy wszystko ok. Potem pojechaliśmy na oddział, poleżałam jeszcze 1,5 h, po czy wstałam, pomalutku pochodziłam, a po kolejnych 2 h poszłam pod prysznic Położne mówiły, że jestem niemożliwa W szpitalu spędziliśmy prawie tydzień. Jaś miał wysoką żółtaczkę, nie obyło się bez naświetlań. Ja siedziałam przy tym inkubatorze, pilnowałam g, bo był strasznie nerwowy i ściągał sobie tą ochronną opaskę. Byłam strasznie zmęczona i niewyspana. Marzyłam o pójściu do domu. Synek przeszedł szereg badań ze względu na moją cukrzycę, ale wszystko w najlepszym porządku. Ma tylko małego krwiaka na główce po porodzie, który wchłonie się do 3 miesięcy.

Odkąd jesteśmy w domu jest cudownie Jestem wyspana, dom ogarnięty, dzisiaj nawet szarlotkę piekę Dzieciątko jest grzeczne, ładnie je, wiadomo, że czasem musi popłakać Teraz śpi z tatusiem


Gratuluję wszystkim mamusiom! I życzę powodzenia jeszcze tym nierozpakowanym

Obiecuję odzywać się jak tylko synek da pozwolenie!
dzikasliwka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 11:21   #4491
Iclosemyeyes
Zakorzenienie
 
Avatar Iclosemyeyes
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 641
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

dzikaśliwka, super opis, namęczyłaś się bardzo, ale było warto pięknie opisałaś ten moment zaraz po narodzinach synka! Dobrze się czyta, że się u was wszystko układa, niech synek rośnie zdrów i pisz jak najczęściej
__________________
Happiness only real when shared
Iclosemyeyes jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 11:28   #4492
Kasiula8708
Rozeznanie
 
Avatar Kasiula8708
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 733
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

dzika sliwka piękny opis! podziwiam ,namęczyłaś się kobieto ale jak widać dla takiego cudu warto chcę to juz mieć za sobą i tulić malutka zdrówka i całuski dla Jasia
__________________
Ja jako pierwsza pod sercem Cię noszę,
Ja o Twe zdrowie najgoręcej proszę,
Jestem przy Tobie od pierwszego grama,
Tyś moje dziecko ..... a ja.... Twoja mama

Lenka,nasz mały wielki cud
Kasiula8708 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 11:34   #4493
poznanianka1990
Zakorzenienie
 
Avatar poznanianka1990
 
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 493
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez dzikasliwka Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Niestety nie jestem w stanie nadrobić wszystkiego, choć coś tam podczytywałam, ale coś mi się poprzestawiało w telefonie i nie mogłam pisać. Jesteśmy w domu od czwartku i dziś siadłam i napisałam dla Was jak to było u mnie...

W środę (28.10.) pojechałam na ktg, miał być kontrolny zapis. Byłam do tego stopnia szalona, że pojechałam sama autem, bo potem miałam jeszcze jechać na ostatnie zakupy Po podłączeniu pod ktg i po parunastu minutach przyszła położna i zaczęła kręcić nosem, zapytała do kogo chodzę i poleciała po moją gin. Ona przyszła i się za głowę złapała, powiedziała, że od razu do przyjęcia na oddział. Ja zrozumiałam z tego tylko tyle, że ta oscylacja między ruchami a tętnem płodu się nie zgadzała, tzn. za mało się ruszał, a za wysokie miał tętno… Tak się wystraszyłam, że aż się popłakałam. Dobrze, że pojechałam ze swoją torbą (tak mi gin kazała na wszelki wypadek). Przy przyjęciu okazało się, że mam długą i zamkniętą szyjkę, jak to lekarz dyżurujący powiedział „szyjka, aż pod gardło” Z tego stresu zaczęły mnie łapać jakieś delikatne skurcze, było może południe… Koło 16 powtórzyli mi zapis, który wyszedł idealnie, ale te skurcze… Lekarz znów mnie zbadał i nic… Czekać, czekać… Poszłam spać i koło 4 nad ranem obudziły mnie coraz mocniejsze skurcze, z krzyża… Rano ktg, zapis znów nie bardzo… Po obchodzie znów badanie, rozwarcie 2-3 palce, skurcze… Zabrali mnie na usg, tam wszystko dobrze, tylko te skurcze… nic nie pisze się na ktg, bo te cholery z krzyża, a boli coraz bardziej… Spotkałam moją gin, zabrała mnie do zabiegowego, tam sama mnie zbadała, potwierdziła to co wszyscy, czekać…. Po południu ktg, zero skurczy, a ja się coraz bardziej zwijam z bólu… Wszyscy zaskoczeni, no bo jak to tak, brzuch prawie, że miękki a ja tak się zwijam, że usiąść nie idzie, leżeć nie idzie, stać nie idzie… Słodki Jezu sobie myślę, co to jest?! Przyjechał TŻ, posiedzieliśmy na korytarzu, ja stałam przy barierce i zęby w nią prawie wgryzałam. Te skurcze co 10 minut, regularne, ale krótkie max 30 sekund. Poszłam wieczorem do dyżurki, mówię, że rady nie daję z bólu, a one żeby obserwować, iść pod prysznic, po brzuchu się wmasować i za sutki wyciągać. Poszłam. Pod tym prysznicem to prawie upadłam taki mnie skurcz złapał… Tam czopa zobaczyłam, obrzydlistwo, ogromny, brązowy i z krwią. Myślę sobie „ohoooooo”. Położyłam się. Była gdzieś 22, zaczęłam liczyć te skurcze, przez godzinę miałam co 6 minut, trwające koło minuty. Z bólu gryzłam wargi i zaciskałam ręce na metalowych obręczach łóżka. Dziewczyny mówią, żebym szła bo się zamęczę i niech oni coś zrobią. Poszłam najpierw do łazienki, tam pełno krwi na majtach, potem prosto do dyżurki, a tam taki skurcz mnie złapał, że położna szybko zadzwoniła po lekarza. Zbadał mnie i powiedział, że rozwarcie 4 cm, ale przy nim znów skurcz, że znów się osunęłam… No to lekarz „Na porodówkę!” Wróciłam na salę, spakowałam torby i pojechałyśmy z położną na porodówkę. Byłam tam równiutko o północy. Tam papierologia, wywiady, cuda, wianki. Potem badanie, przebranie, lewatywa i na salę porodów rodzinnych, tam wypas, wygodne łóżko, telewizor, prysznic. Położna kazała zadzwonić do męża, bo się rozkręca. No to zadzwoniłam. Przyjechał, była gdzieś 2 w nocy. Dostałam kroplówkę nawadniającą. Ja leżałam na łóżku, a mąż siedział przy mnie. Co skurcz, to łapałam go za rękę, a on przypominał mi, żebym oddychała. Jak było gdzieś 6 cm, to podpięli mi kroplówkę z oksy, co spotęgowało i nasiliło skurcze. Jezu! Chciałam wyć. Brzuch prawie, że miękki a ból nie z tej ziemi. Potem posiedziałam trochę na piłce, troszkę lepiej było, chodzić się nie dało, normalnie ból podcinał mi nogi Jak położyłam się przed 5, tak już nie wstałam. Nie byłam w stanie. Skurcze miałam może co minutę, trwające ponad minutę. Co troch przychodzili lekarze, badali mnie. Rozwarcie postępowało. O 7 rano zmieniła się zmiana. Przyszła inna położna, Boże! Anioł, a nie kobieta! Mówiła co mam robić, czego nie. Ona mówiła co robi, co się dzieje. Jeszcze za starej zmiany przyszedł lekarz i mnie zbadał, powiedział, że przy następnym skurczu pęknie pęcherz. I tak było. Uwierzcie mi dziewczyny, nie da się tego z niczym pomylić. A jakie to przyjemne było przez chwile, takie ciepłe Razem ze zmianą ekipy, zaczęły się skurcze parte. Trwały godzinę. Zupełnie inny rodzaj bólu, taki rozrywający, wypychający, ale na prawdę do przeżycia. Tż podtrzymywał mi głowę i trzymał za rękę. Położna w pewnym momencie mówi „Widzę już główkę!”, na co ja „ A ma włosy?” , a ona w śmiech i „tak, ma” Że tak powiem popchnęłam jeszcze może ze dwa razy i urodził się Jaś Boże co za uczucie! Jakby ktoś wyłączył przycisk z bólem. Nie było tego, w ogóle się o tym nie myśli gdy tylko zobaczysz dziecko. Ulga, szczęście, miłość, Jezu to były takie emocje, że nie jestem w stanie ich opisać. Nie było tego całego bólu, cierpienia, liczyło się tylko to dzieciątko, które całe takie fioletowe (był okręcony 2 razy pępowiną) i upaćkane leżało na mojej klatce i wpatrywało się we mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami. Po jakimś czasie zabrali mi go na badania, ważył 3350 g i miał 51 cm, dostał 10 punktów. To było wszystko w tej samej sali, miałam go cały czas na oku, podczas gdy mnie zszywali, bo nie udało się uniknąć nacięcia. Na ostatnich 15 minutach na sali pojawiła się przez przypadek moja gin i jak tylko mnie zobaczyła, to została i ona mnie szyła. Potem jak już leżałam na obserwacji jeszcze przez 2 h, to przychodziła i a to sprawdzała, a to pytała czy wszystko ok. Potem pojechaliśmy na oddział, poleżałam jeszcze 1,5 h, po czy wstałam, pomalutku pochodziłam, a po kolejnych 2 h poszłam pod prysznic Położne mówiły, że jestem niemożliwa W szpitalu spędziliśmy prawie tydzień. Jaś miał wysoką żółtaczkę, nie obyło się bez naświetlań. Ja siedziałam przy tym inkubatorze, pilnowałam g, bo był strasznie nerwowy i ściągał sobie tą ochronną opaskę. Byłam strasznie zmęczona i niewyspana. Marzyłam o pójściu do domu. Synek przeszedł szereg badań ze względu na moją cukrzycę, ale wszystko w najlepszym porządku. Ma tylko małego krwiaka na główce po porodzie, który wchłonie się do 3 miesięcy.

Odkąd jesteśmy w domu jest cudownie Jestem wyspana, dom ogarnięty, dzisiaj nawet szarlotkę piekę Dzieciątko jest grzeczne, ładnie je, wiadomo, że czasem musi popłakać Teraz śpi z tatusiem


Gratuluję wszystkim mamusiom! I życzę powodzenia jeszcze tym nierozpakowanym

Obiecuję odzywać się jak tylko synek da pozwolenie!
Piękny opis! Dzielna byłaś


Któraś pytała czy Julka poraniła mi brodawki - no właśnie w szoku jestem, bo nie

Bilirubina trochę spadła, ale nie na tyle, by mi ją tu dali. Jeszcze dziś będzie naświetlana, jutro rano znowu jej zbadają poziom bilirubiny. Jeśli będzie ok to jest szansa, że już jutro nas wypuszcza do domu
__________________


Nasz ślub 16.08.2014

Julcia 4.11.2015 g. 0:09
2740g 52 cm

poznanianka1990 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 11:38   #4494
karoseria
Wtajemniczenie
 
Avatar karoseria
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Midlands
Wiadomości: 2 051
GG do karoseria
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Poziomkowa opowiadaj jak powrot do domu!

Wysłane z mojego SM-T230 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 13:38 ---------- Poprzedni post napisano o 13:36 ----------

Poznanianka super sobie radzisz z karmieniem, a pamietam ze mialas obawy. I dobrze, moze takie nastawienie punktuje

Wysłane z mojego SM-T230 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 13:38 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ----------

Dzika sliwka super opis 😁

Wysłane z mojego SM-T230 przy użyciu Tapatalka
karoseria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 11:51   #4495
agne19s
Zadomowienie
 
Avatar agne19s
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 1 106
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez monic167 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Melduje się z nowego domu co prawda ostatnie dni były gorsze niż jakiś maraton i dziwie sie ze mała nie zrobiła nam psikusa ,np ale ma jeszcze czasłóżeczko wstępnie ogarniete ,wszystko takie neutralne bo mała będzie z nami w sypialni,jej pokoik za to jest rozowyteściowa marudzi ze mało kolorów ale w jej pokoju będzie już bardziej kolorowoZałącznik 6084175jak Wam się podoba?



kącik jest śliczny jeszcze brakuje takiego wlochatego dywanika i normalnie jak z gazet i wystroju wnętrz, naprawdę przepiekny


Cytat:
Napisane przez fasterka90 Pokaż wiadomość
Macocha mi opowiadała że okłamała w szpitalu że już się załatwiła a potem w domu jak faktycznie się załatwiała to jej szwy poszły... No ale to było 20 lat temu



moja bratowa miała tak samo i to przecież nie tak dawno... bo kilka lat temu. tylko ze ona się przyznała położnej ze nie robiła a ta jej powiedziała że jej nie wypuszcza jak nie zrobi no to ona poszła i chyba na siłę parla i szwy jej poszły, tylko ze ona chyba pekla aż do odbytu a nie była nacieta.


Cytat:
Napisane przez poznanianka1990 Pokaż wiadomość
Hej.
Nie mam jeszcze Julki przy sobie, czekam na informacje od lekarza jak po dzisiejszych badaniach, może dziś ją mi tu dadzą
Chodzę ją tam karmić, położne po mnie dzwonią. Mała nie jest dokarmiana, pije tylko z moich cyckow, a ja mam tyle mleka, że muszę odciagac... Ale Julka ładnie ssie, już się tak nie rzuca jak wcześniej, nie płacze. Jest kochana



ale super ze tak ci idzie z laktacja


Cytat:
Napisane przez dzikasliwka Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Niestety nie jestem w stanie nadrobić wszystkiego, choć coś tam podczytywałam, ale coś mi się poprzestawiało w telefonie i nie mogłam pisać. Jesteśmy w domu od czwartku i dziś siadłam i napisałam dla Was jak to było u mnie...

W środę (28.10.) pojechałam na ktg, miał być kontrolny zapis. Byłam do tego stopnia szalona, że pojechałam sama autem, bo potem miałam jeszcze jechać na ostatnie zakupy Po podłączeniu pod ktg i po parunastu minutach przyszła położna i zaczęła kręcić nosem, zapytała do kogo chodzę i poleciała po moją gin. Ona przyszła i się za głowę złapała, powiedziała, że od razu do przyjęcia na oddział. Ja zrozumiałam z tego tylko tyle, że ta oscylacja między ruchami a tętnem płodu się nie zgadzała, tzn. za mało się ruszał, a za wysokie miał tętno… Tak się wystraszyłam, że aż się popłakałam. Dobrze, że pojechałam ze swoją torbą (tak mi gin kazała na wszelki wypadek). Przy przyjęciu okazało się, że mam długą i zamkniętą szyjkę, jak to lekarz dyżurujący powiedział „szyjka, aż pod gardło” Z tego stresu zaczęły mnie łapać jakieś delikatne skurcze, było może południe… Koło 16 powtórzyli mi zapis, który wyszedł idealnie, ale te skurcze… Lekarz znów mnie zbadał i nic… Czekać, czekać… Poszłam spać i koło 4 nad ranem obudziły mnie coraz mocniejsze skurcze, z krzyża… Rano ktg, zapis znów nie bardzo… Po obchodzie znów badanie, rozwarcie 2-3 palce, skurcze… Zabrali mnie na usg, tam wszystko dobrze, tylko te skurcze… nic nie pisze się na ktg, bo te cholery z krzyża, a boli coraz bardziej… Spotkałam moją gin, zabrała mnie do zabiegowego, tam sama mnie zbadała, potwierdziła to co wszyscy, czekać…. Po południu ktg, zero skurczy, a ja się coraz bardziej zwijam z bólu… Wszyscy zaskoczeni, no bo jak to tak, brzuch prawie, że miękki a ja tak się zwijam, że usiąść nie idzie, leżeć nie idzie, stać nie idzie… Słodki Jezu sobie myślę, co to jest?! Przyjechał TŻ, posiedzieliśmy na korytarzu, ja stałam przy barierce i zęby w nią prawie wgryzałam. Te skurcze co 10 minut, regularne, ale krótkie max 30 sekund. Poszłam wieczorem do dyżurki, mówię, że rady nie daję z bólu, a one żeby obserwować, iść pod prysznic, po brzuchu się wmasować i za sutki wyciągać. Poszłam. Pod tym prysznicem to prawie upadłam taki mnie skurcz złapał… Tam czopa zobaczyłam, obrzydlistwo, ogromny, brązowy i z krwią. Myślę sobie „ohoooooo”. Położyłam się. Była gdzieś 22, zaczęłam liczyć te skurcze, przez godzinę miałam co 6 minut, trwające koło minuty. Z bólu gryzłam wargi i zaciskałam ręce na metalowych obręczach łóżka. Dziewczyny mówią, żebym szła bo się zamęczę i niech oni coś zrobią. Poszłam najpierw do łazienki, tam pełno krwi na majtach, potem prosto do dyżurki, a tam taki skurcz mnie złapał, że położna szybko zadzwoniła po lekarza. Zbadał mnie i powiedział, że rozwarcie 4 cm, ale przy nim znów skurcz, że znów się osunęłam… No to lekarz „Na porodówkę!” Wróciłam na salę, spakowałam torby i pojechałyśmy z położną na porodówkę. Byłam tam równiutko o północy. Tam papierologia, wywiady, cuda, wianki. Potem badanie, przebranie, lewatywa i na salę porodów rodzinnych, tam wypas, wygodne łóżko, telewizor, prysznic. Położna kazała zadzwonić do męża, bo się rozkręca. No to zadzwoniłam. Przyjechał, była gdzieś 2 w nocy. Dostałam kroplówkę nawadniającą. Ja leżałam na łóżku, a mąż siedział przy mnie. Co skurcz, to łapałam go za rękę, a on przypominał mi, żebym oddychała. Jak było gdzieś 6 cm, to podpięli mi kroplówkę z oksy, co spotęgowało i nasiliło skurcze. Jezu! Chciałam wyć. Brzuch prawie, że miękki a ból nie z tej ziemi. Potem posiedziałam trochę na piłce, troszkę lepiej było, chodzić się nie dało, normalnie ból podcinał mi nogi Jak położyłam się przed 5, tak już nie wstałam. Nie byłam w stanie. Skurcze miałam może co minutę, trwające ponad minutę. Co troch przychodzili lekarze, badali mnie. Rozwarcie postępowało. O 7 rano zmieniła się zmiana. Przyszła inna położna, Boże! Anioł, a nie kobieta! Mówiła co mam robić, czego nie. Ona mówiła co robi, co się dzieje. Jeszcze za starej zmiany przyszedł lekarz i mnie zbadał, powiedział, że przy następnym skurczu pęknie pęcherz. I tak było. Uwierzcie mi dziewczyny, nie da się tego z niczym pomylić. A jakie to przyjemne było przez chwile, takie ciepłe Razem ze zmianą ekipy, zaczęły się skurcze parte. Trwały godzinę. Zupełnie inny rodzaj bólu, taki rozrywający, wypychający, ale na prawdę do przeżycia. Tż podtrzymywał mi głowę i trzymał za rękę. Położna w pewnym momencie mówi „Widzę już główkę!”, na co ja „ A ma włosy?” , a ona w śmiech i „tak, ma” Że tak powiem popchnęłam jeszcze może ze dwa razy i urodził się Jaś Boże co za uczucie! Jakby ktoś wyłączył przycisk z bólem. Nie było tego, w ogóle się o tym nie myśli gdy tylko zobaczysz dziecko. Ulga, szczęście, miłość, Jezu to były takie emocje, że nie jestem w stanie ich opisać. Nie było tego całego bólu, cierpienia, liczyło się tylko to dzieciątko, które całe takie fioletowe (był okręcony 2 razy pępowiną) i upaćkane leżało na mojej klatce i wpatrywało się we mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami. Po jakimś czasie zabrali mi go na badania, ważył 3350 g i miał 51 cm, dostał 10 punktów. To było wszystko w tej samej sali, miałam go cały czas na oku, podczas gdy mnie zszywali, bo nie udało się uniknąć nacięcia. Na ostatnich 15 minutach na sali pojawiła się przez przypadek moja gin i jak tylko mnie zobaczyła, to została i ona mnie szyła. Potem jak już leżałam na obserwacji jeszcze przez 2 h, to przychodziła i a to sprawdzała, a to pytała czy wszystko ok. Potem pojechaliśmy na oddział, poleżałam jeszcze 1,5 h, po czy wstałam, pomalutku pochodziłam, a po kolejnych 2 h poszłam pod prysznic Położne mówiły, że jestem niemożliwa W szpitalu spędziliśmy prawie tydzień. Jaś miał wysoką żółtaczkę, nie obyło się bez naświetlań. Ja siedziałam przy tym inkubatorze, pilnowałam g, bo był strasznie nerwowy i ściągał sobie tą ochronną opaskę. Byłam strasznie zmęczona i niewyspana. Marzyłam o pójściu do domu. Synek przeszedł szereg badań ze względu na moją cukrzycę, ale wszystko w najlepszym porządku. Ma tylko małego krwiaka na główce po porodzie, który wchłonie się do 3 miesięcy.

Odkąd jesteśmy w domu jest cudownie Jestem wyspana, dom ogarnięty, dzisiaj nawet szarlotkę piekę Dzieciątko jest grzeczne, ładnie je, wiadomo, że czasem musi popłakać Teraz śpi z tatusiem


Gratuluję wszystkim mamusiom! I życzę powodzenia jeszcze tym nierozpakowanym

Obiecuję odzywać się jak tylko synek da pozwolenie!
piękny opis porodu aż przywracasz nadzieję że przy partych nie będzie tak zle.
__________________
"Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień
Nie masz co wspominać? Lepiej swe życie zmień!"
agne19s jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 12:06   #4496
wonderka
Zadomowienie
 
Avatar wonderka
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 1 219
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Dzikasliwa Twój opis powinien być przekazywany na szkołach rodzenia. Aż chce się rodzić hehe.
wonderka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 12:12   #4497
Agusiek89
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 2 456
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Dzika śliwka czytałam opis ze łzami w oczach piękny opis. Byłaś dzielna
__________________
Alicja już na świecie
Agusiek89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 12:13   #4498
karoseria
Wtajemniczenie
 
Avatar karoseria
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Midlands
Wiadomości: 2 051
GG do karoseria
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

A ja po pierwszym porodzie, mimo duzego naciecia nie mialam problemu z dwojka. Nie wiem jak to sie stalo ale zaraz niedlugo po wstaniu z lozka kupka sama sie wymksnela razem z siuskami 😂 Bez parcia az bylam w szoku. Trzeba starac sie same lekko strawne produkty jesc

Wysłane z mojego SM-T230 przy użyciu Tapatalka
karoseria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 12:29   #4499
czekooczekolada
Zakorzenienie
 
Avatar czekooczekolada
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 10 058
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

Cytat:
Napisane przez dzikasliwka Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny! Niestety nie jestem w stanie nadrobić wszystkiego, choć coś tam podczytywałam, ale coś mi się poprzestawiało w telefonie i nie mogłam pisać. Jesteśmy w domu od czwartku i dziś siadłam i napisałam dla Was jak to było u mnie...

W środę (28.10.) pojechałam na ktg, miał być kontrolny zapis. Byłam do tego stopnia szalona, że pojechałam sama autem, bo potem miałam jeszcze jechać na ostatnie zakupy Po podłączeniu pod ktg i po parunastu minutach przyszła położna i zaczęła kręcić nosem, zapytała do kogo chodzę i poleciała po moją gin. Ona przyszła i się za głowę złapała, powiedziała, że od razu do przyjęcia na oddział. Ja zrozumiałam z tego tylko tyle, że ta oscylacja między ruchami a tętnem płodu się nie zgadzała, tzn. za mało się ruszał, a za wysokie miał tętno… Tak się wystraszyłam, że aż się popłakałam. Dobrze, że pojechałam ze swoją torbą (tak mi gin kazała na wszelki wypadek). Przy przyjęciu okazało się, że mam długą i zamkniętą szyjkę, jak to lekarz dyżurujący powiedział „szyjka, aż pod gardło” Z tego stresu zaczęły mnie łapać jakieś delikatne skurcze, było może południe… Koło 16 powtórzyli mi zapis, który wyszedł idealnie, ale te skurcze… Lekarz znów mnie zbadał i nic… Czekać, czekać… Poszłam spać i koło 4 nad ranem obudziły mnie coraz mocniejsze skurcze, z krzyża… Rano ktg, zapis znów nie bardzo… Po obchodzie znów badanie, rozwarcie 2-3 palce, skurcze… Zabrali mnie na usg, tam wszystko dobrze, tylko te skurcze… nic nie pisze się na ktg, bo te cholery z krzyża, a boli coraz bardziej… Spotkałam moją gin, zabrała mnie do zabiegowego, tam sama mnie zbadała, potwierdziła to co wszyscy, czekać…. Po południu ktg, zero skurczy, a ja się coraz bardziej zwijam z bólu… Wszyscy zaskoczeni, no bo jak to tak, brzuch prawie, że miękki a ja tak się zwijam, że usiąść nie idzie, leżeć nie idzie, stać nie idzie… Słodki Jezu sobie myślę, co to jest?! Przyjechał TŻ, posiedzieliśmy na korytarzu, ja stałam przy barierce i zęby w nią prawie wgryzałam. Te skurcze co 10 minut, regularne, ale krótkie max 30 sekund. Poszłam wieczorem do dyżurki, mówię, że rady nie daję z bólu, a one żeby obserwować, iść pod prysznic, po brzuchu się wmasować i za sutki wyciągać. Poszłam. Pod tym prysznicem to prawie upadłam taki mnie skurcz złapałâ€Ś Tam czopa zobaczyłam, obrzydlistwo, ogromny, brązowy i z krwią. Myślę sobie „ohoooooo”. Położyłam się. Była gdzieś 22, zaczęłam liczyć te skurcze, przez godzinę miałam co 6 minut, trwające koło minuty. Z bólu gryzłam wargi i zaciskałam ręce na metalowych obręczach łóżka. Dziewczyny mówią, żebym szła bo się zamęczę i niech oni coś zrobią. Poszłam najpierw do łazienki, tam pełno krwi na majtach, potem prosto do dyżurki, a tam taki skurcz mnie złapał, że położna szybko zadzwoniła po lekarza. Zbadał mnie i powiedział, że rozwarcie 4 cm, ale przy nim znów skurcz, że znów się osunęłam… No to lekarz „Na porodówkę!” Wróciłam na salę, spakowałam torby i pojechałyśmy z położną na porodówkę. Byłam tam równiutko o północy. Tam papierologia, wywiady, cuda, wianki. Potem badanie, przebranie, lewatywa i na salę porodów rodzinnych, tam wypas, wygodne łóżko, telewizor, prysznic. Położna kazała zadzwonić do męża, bo się rozkręca. No to zadzwoniłam. Przyjechał, była gdzieś 2 w nocy. Dostałam kroplówkę nawadniającą. Ja leżałam na łóżku, a mąż siedział przy mnie. Co skurcz, to łapałam go za rękę, a on przypominał mi, żebym oddychała. Jak było gdzieś 6 cm, to podpięli mi kroplówkę z oksy, co spotęgowało i nasiliło skurcze. Jezu! Chciałam wyć. Brzuch prawie, że miękki a ból nie z tej ziemi. Potem posiedziałam trochę na piłce, troszkę lepiej było, chodzić się nie dało, normalnie ból podcinał mi nogi Jak położyłam się przed 5, tak już nie wstałam. Nie byłam w stanie. Skurcze miałam może co minutę, trwające ponad minutę. Co troch przychodzili lekarze, badali mnie. Rozwarcie postępowało. O 7 rano zmieniła się zmiana. Przyszła inna położna, Boże! Anioł, a nie kobieta! Mówiła co mam robić, czego nie. Ona mówiła co robi, co się dzieje. Jeszcze za starej zmiany przyszedł lekarz i mnie zbadał, powiedział, że przy następnym skurczu pęknie pęcherz. I tak było. Uwierzcie mi dziewczyny, nie da się tego z niczym pomylić. A jakie to przyjemne było przez chwile, takie ciepłe Razem ze zmianą ekipy, zaczęły się skurcze parte. Trwały godzinę. Zupełnie inny rodzaj bólu, taki rozrywający, wypychający, ale na prawdę do przeżycia. Tż podtrzymywał mi głowę i trzymał za rękę. Położna w pewnym momencie mówi „Widzę już główkę!”, na co ja „ A ma włosy?” , a ona w śmiech i „tak, ma” Że tak powiem popchnęłam jeszcze może ze dwa razy i urodził się Jaś Boże co za uczucie! Jakby ktoś wyłączył przycisk z bólem. Nie było tego, w ogóle się o tym nie myśli gdy tylko zobaczysz dziecko. Ulga, szczęście, miłość, Jezu to były takie emocje, że nie jestem w stanie ich opisać. Nie było tego całego bólu, cierpienia, liczyło się tylko to dzieciątko, które całe takie fioletowe (był okręcony 2 razy pępowiną) i upaćkane leżało na mojej klatce i wpatrywało się we mnie tymi swoimi wielkimi oczyskami. Po jakimś czasie zabrali mi go na badania, ważył 3350 g i miał 51 cm, dostał 10 punktów. To było wszystko w tej samej sali, miałam go cały czas na oku, podczas gdy mnie zszywali, bo nie udało się uniknąć nacięcia. Na ostatnich 15 minutach na sali pojawiła się przez przypadek moja gin i jak tylko mnie zobaczyła, to została i ona mnie szyła. Potem jak już leżałam na obserwacji jeszcze przez 2 h, to przychodziła i a to sprawdzała, a to pytała czy wszystko ok. Potem pojechaliśmy na oddział, poleżałam jeszcze 1,5 h, po czy wstałam, pomalutku pochodziłam, a po kolejnych 2 h poszłam pod prysznic Położne mówiły, że jestem niemożliwa W szpitalu spędziliśmy prawie tydzień. Jaś miał wysoką żółtaczkę, nie obyło się bez naświetlań. Ja siedziałam przy tym inkubatorze, pilnowałam g, bo był strasznie nerwowy i ściągał sobie tą ochronną opaskę. Byłam strasznie zmęczona i niewyspana. Marzyłam o pójściu do domu. Synek przeszedł szereg badań ze względu na moją cukrzycę, ale wszystko w najlepszym porządku. Ma tylko małego krwiaka na główce po porodzie, który wchłonie się do 3 miesięcy.

Odkąd jesteśmy w domu jest cudownie Jestem wyspana, dom ogarnięty, dzisiaj nawet szarlotkę piekę Dzieciątko jest grzeczne, ładnie je, wiadomo, że czasem musi popłakać Teraz śpi z tatusiem


Gratuluję wszystkim mamusiom! I życzę powodzenia jeszcze tym nierozpakowanym

Obiecuję odzywać się jak tylko synek da pozwolenie!
swietny opis ! gratulacje raz jeszcze

to zostalam z leszczmagdalena i cukrzyca ciazowa ? wczoraj caly dzien mialam przekroczony cukier i dzis tez ale juz mniej, ale jednak chcialabym juz urodzic i sie tym nie przejmowac..


EDIT: Tż składa łóżeczko
__________________
.

Life doesn't give you people that you want, it gives you the people that you need.
🤍


______________________
czekooczekolada jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-11-08, 12:31   #4500
fasterka90
Zadomowienie
 
Avatar fasterka90
 
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 274
Dot.: Listopadowe mamy 2015 część IV ♥ to nie żarty! lada chwila i tulimy nasze skarb

dzikasliwka nacierpiałas się ale piękny opis Też miałam łzy w oczach i rozwaliło mnie jak zapytalaś czy ma włosy no i pocieszające że w domu sobie tak fajnie radzicie
Dzięki Waszym opisom przestaje się bać że przeocze poród jednak ból musi być spory...
__________________
02.11.2012
09.03.2015 II kreski
13.11.15 Ola 2790g, 49cm
fasterka90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-11-13 16:02:27


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:53.