Utknęłam życiowo - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-05-11, 12:52   #1
willbeyourdownfall
Raczkowanie
 
Avatar willbeyourdownfall
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 147

Utknęłam życiowo


Hej!

Zakładam wątek trochę do wygadania się, ale trochę z nadzieją, że znajdę tu pokrewną duszę, może ktoś z Was jest w podobnej sytuacji, bądź był kiedyś lub po prostu będzie miał chęć się wypowiedzieć.

Otóż utknęłam życiowo, w dwóch "światach": ludzi dorosłych i mojej psychice dziecka/nastolatki?. W tym roku skończyłam 30 lat. Stety niestety za wiekiem nie idzie u mnie nic, ani wygląd ani sposób życia. Nie założyłam rodziny, nie mam chłopaka, nie mam stałej pracy i czegoś swojego (nawet prawka nie zrobiłam :<). Nie uważam, że to jakiś wyznacznik, że tak musi być i koniec, natomiast biorąc pod uwagę większość moich znajomych, w tym wieku mają odhaczony chociażby jeden z powyższych punktów (lub oczywiście więcej) i myślę, że jest to naprawdę spoko.

Przez to jak żyję, czuję się trochę tak jakbym cofnęła się do czasów liceum, jedyne czego mi brakuje to nauki (choć ją to zawsze mogłabym sobie zorganizować, ale oczywiście mi się nie chce) i znajomych. Po studiach wróciłam do swojego miasta (leci już 6 rok!), które jest nawijmy rzeczy po imieniu - dziurą. Kiedy wracałam, w sumie byłam tym wszystkim podekscytowana - dostałam 1 pracę i w końcu miałam tu najbliższych (mamę i babcię, jestem jedynaczką). Jednak w przeciągu tych kilku lat moje życie zamiast nabrać należytego rozępdu po prostu stanęło w miejscu. Moja babcia zachorowała na tyle poważnie, że opiekę od tych kilku lat sprawuje nad nią moja mama, która całkowicie się temu poświęciła, i ja z doskoku. Nie ukrywam, że totalnie się w tym wszystkim pogubiłam. Z jednej strony nie potrafię wyjechać, znaleźć pracy, zacząć układać sobie życia po swojemu, bo ta całą sytuacja sprawiła, że bardzo zżyłam się z mamą i babcią (wiem, że to nie jest zdrowe) i trudno mi je opuścić wiedząc, że są z tym wszystkim same. Z drugiej strony, nie ma dnia żebym nie czuła jakieś frustracji z powodu, jak to wszystko się potoczyło. Bardzo się boję większości rzeczy. Nie umiem myśleć pozytywnie, bo nawet jeśli zaczynam to za chwilę wszystko wraca do normy, a uwierzcie u mnie ona jest daleka od pozytywności. Czuję się jak w jakiejś pułapce. Już sama nie wiem czego chcę najbardziej, co sprawiłoby, że poczułabym się lepiej, nie mając wkoło wyrzutów sumienia (że nie robię tego tamtego, że nie jestem taka i siaka). Mam wrażenie, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.

W sumie całe moje wcześniejsze życie opierało się na kontaktach z innymi ludźmi/rówieśnikami, miałam dużo znajomych, zwłaszcza koleżanek, dlatego chyba nigdy jako dziecko czy nastolatka nie brakowało mi rodzeństwa. Zawsze był ktoś, kto miał czas na rozmowę, wyjazd, czy cokolwiek. Teraz wszystko się zmieniło i rozumiem to. Wiele z moich bliskich znajomych, założyło własne rodziny albo wyjechało za granicę. Nie zostałam całkiem sama (mam na miejscu jedną koleżankę), ale większość czasu spędzam samotnie i jestem pewna, że to tylko potęguje moje czarne myśli.

Z pracą jest tak, że raz jest a raz jej nie ma (specyfika miejscowości). Próbowałam kilku rzeczy, ale jeszcze nie odnalazłam swojej ścieżki kariery i szczerze to boję się nawet pracować, nigdy nie byłam z siebie zadowolona.

Odwiedziłam parę razy psychoterapeutkę i jedno, co podkreśliła, to to, że widzi u mnie ogromną samotność i co jak co, ale dokładnie to odczuwam, każdego dnia.

Jestem na tym forum już kilka ładnych lat (miałam dłuższą przerwę) i jak pewnego razu przeczytałam swoje wcześniejsze wątki to miałam wrażenie, że w ogóle się nie zmieniłam. Tylko wtedy byłam dużo młodsza i na pewne pomyłki wydaje mi się miałam jeszcze czas..Teraz za to jestem pewna, że za długo to wszystko trwa, a ja nie mam siły i wsparcia (takiego niewymuszonego), by coś z tym zrobić, mówiąc kolokwialnie - ogarnąć się.

Dziękuję z góry za przeczytanie i być może podzielenie się swoją historią, opinią, czy radą. Pozdrawiam! : ))

Edytowane przez willbeyourdownfall
Czas edycji: 2020-05-11 o 12:55
willbeyourdownfall jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-11, 14:52   #2
Hope97
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 69
Dot.: Utknęłam życiowo

Witaj Dlaczego tak się stało, że postanowiłaś po studiach wrócić do jak sama nazywasz to "dziury"? Dlaczego chociaż, jak twierdzisz brakuje Ci nauki, to nie robisz z tym nic? Odpowiadasz sobie sama- ''oczywiście mi się nie chce". Dlaczego nie chcesz usamodzielnić się? Większość czasu spędzasz samotnie, jednocześnie wiedząc że powoduje to, jak sama określiłaś jeszcze więcej czarnych myśli. Jesteś zżyta z mamą i babcią, nie chcesz ich opuszczać, a jednocześnie pogrążasz się we frustracji. Zatem pytanie brzmi: dlaczego postanowiłaś być nieszczęśliwa? Co takiego daje Ci tkwienie w tym miejscu? Co takiego daje Ci poczucie bycia ofiarą okoliczności. Jakie masz z tego korzyści? Jeśli zdenerwowałam Cię, to dobrze. Złość na siebie i na cały świat bywa dobrym motorem, aby w końcu wziąć życie w swoje ręce i coś zmienić. Podjąć decyzję, że jestem szczęśliwym, samodzielnym człowiekiem. I stopniowo, konsekwentnie, nawet małymi krokami realizować postawione cele. Ale tego trzeba naprawdę chcieć. Narazie wybierasz drogę aurodestrukcji. Dlaczego lubisz ranić siebie?
Hope97 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-11, 16:03   #3
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Utknęłam życiowo

Jak sama zauważyłaś, te same problemy przewijają się u Ciebie od wielu wielu lat. Zleciało Ci 6 lat od czasu studiów nawet nie wiesz gdzie, ludzie w tym czasie zdążyli porobić kariery, zwiedzić świat, założyć rodziny. Ty jak tak dalej pójdzie za 6 kolejnych lat założysz kolejny temat na Wizażu gdzie te lata zleciały i co się stało z twoim życiem.

Jak chcesz wyjść z tego marazmu to ja bym natychmiast zaczęła ogarniać przeprowadzkę do większego miasta, a już po przeprowadzce zacząć aktywniejsze życie towarzyskie, umawiać się z ludźmi, a nie czekać miesiącami aż ktoś sam do Ciebie zagada. Albo, jeśli nie potrafisz znaleźć w sobie siły mentalnej zapisać się do psychiatry, dowiedzieć się czy to nie efekt długotrwałej depresji.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-11, 16:13   #4
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Utknęłam życiowo

Zastanow sie czego oczekujesz od swojego zycia. Tak po prostu. Nie kazdy musi miec prawko albo smigac po swiecie . Grunt to obrac cel. Na razie sie rozleniwilas i kisisz w swojej strefie komfortu.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-11, 22:03   #5
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 079
Dot.: Utknęłam życiowo

Ja bym zaczęła małymi krokami. Może jakiś kurs zawodowy albo prawo jazdy? Z czasem może jakaś przydatna podyplomówka. Może szukanie pracy w sąsiednich miastach albo w wojewódzkim lub innym, z którego będziesz mogła w miarę łatwo odwiedzić rodzinę?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-11, 22:22   #6
FajnaMarta
Raczkowanie
 
Avatar FajnaMarta
 
Zarejestrowany: 2020-04
Wiadomości: 267
Dot.: Utknęłam życiowo

Uważam, że powinnaś stopniowo się ogarniać. Najważniejsze na początku jest to, żebyś miała pracę. Skoro mieszkasz z rodziną, to możesz sporo zaoszczędzić. Na Twoim miejscu najpierw zrobiłabym prawo jazdy. Nawet jak dalej będziesz mieszkała tam, gdzie mieszkasz, to da Ci to jakąś mobilność. Później może lepsza praca w większym mieście. A jak teraz masz sporo czasu, to przeznacz go na naukę. Jeżeli Ci się nie chce, to pomyśl sobie, że jak się nie postarasz zmienić swojej sytuacji, to zostanie tak już na zawsze. Czy ta wizja nie jest dla Ciebie koszmarna?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
FajnaMarta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 07:37   #7
yule
Raczkowanie
 
Avatar yule
 
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 33
Dot.: Utknęłam życiowo

Mam przyjaciolke w dokladnie takim samym położeniu... a myslalas o znalezieniu chlopaka?posiadanie partnera bardzo wiele zmienia, masz jakies aplikacje randkowe?
__________________
Take care of your body, it's the only place you have to live.
yule jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-05-12, 08:55   #8
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez kennedy Pokaż wiadomość
Zastanow sie czego oczekujesz od swojego zycia. Tak po prostu. Nie kazdy musi miec prawko albo smigac po swiecie . Grunt to obrac cel. Na razie sie rozleniwilas i kisisz w swojej strefie komfortu.
Ogólnie się zgadzam, ale z tym zastanawianiem się trzeba uważać, bo może zająć wieki, a i tak niczego się nie wymyśli.
Może czasem lepiej jest po prostu działać i zacząć coś robić, a większy plan przyjdzie z czasem. Autorko, na pewno musisz się wyrwać ze swojej strefy komfortu. Chyba dobrze byłoby zacząć od zmiany miejsca zamieszkania. Praca też dużo może zmienić, jeśli tylko trafisz w jakieś fajne otoczenie i będzie się po prostu chciało tam chodzić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 09:14   #9
willbeyourdownfall
Raczkowanie
 
Avatar willbeyourdownfall
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 147
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez Hope97 Pokaż wiadomość
Witaj Dlaczego tak się stało, że postanowiłaś po studiach wrócić do jak sama nazywasz to "dziury"? Dlaczego chociaż, jak twierdzisz brakuje Ci nauki, to nie robisz z tym nic? Odpowiadasz sobie sama- ''oczywiście mi się nie chce". Dlaczego nie chcesz usamodzielnić się? Większość czasu spędzasz samotnie, jednocześnie wiedząc że powoduje to, jak sama określiłaś jeszcze więcej czarnych myśli. Jesteś zżyta z mamą i babcią, nie chcesz ich opuszczać, a jednocześnie pogrążasz się we frustracji. Zatem pytanie brzmi: dlaczego postanowiłaś być nieszczęśliwa? Co takiego daje Ci tkwienie w tym miejscu? Co takiego daje Ci poczucie bycia ofiarą okoliczności. Jakie masz z tego korzyści? Jeśli zdenerwowałam Cię, to dobrze. Złość na siebie i na cały świat bywa dobrym motorem, aby w końcu wziąć życie w swoje ręce i coś zmienić. Podjąć decyzję, że jestem szczęśliwym, samodzielnym człowiekiem. I stopniowo, konsekwentnie, nawet małymi krokami realizować postawione cele. Ale tego trzeba naprawdę chcieć. Narazie wybierasz drogę aurodestrukcji. Dlaczego lubisz ranić siebie?
Myślę, że lepiej nie dało się postawić tych pytań. Dlaczego tak robię? Bo chyba tylko to znam. W sumie całe życie szłam z prądem, jeśli coś mi nie wychodziło - przeżywałam to dogłębnie, ale nigdy nie walczyłam o nic więcej. Chyba po prostu nigdy nie byłam dla siebie na tyle ważna i odważna, by wziąć z życia coś więcej niż to, co pod nos podtykał mi los. Nawet swego czasu myślałam, że to dobra cecha - zero zachłanności, jakaś taka pokora względem życia. Ale chyba właśnie przez to czuję, że nigdy nic nie osiągnęłam, że jeśli ktoś na powiedzmy rozmowe kwalifikacyjnej zapytałby mnie, co traktuje za swój największy sukces to nie umiałabym przytoczyć ani jednej rzeczy. Jedyne co mnie "cieszy" to rosnąca świadomość tego wszystkiego, ponieważ przez te lata nauczyłam się wiele o sobie, natomiast jeszcze nie zdobyłam się na to, by z tych wszystkich lekcji wyciągnąć to co chyba najważniejsze - odmienioną siebie.

Przypomniałaś mi o terminie autodestrukcji, o którym jakoś zapomniałam. Dziękuję. Wiem, że metoda małych kroczków to najlepszy sposób, ale ja nawet nie wiem od czego zacząć. Jestem na tyle tym wszystkim zmęczona, że każde pokłady energii jakie mam wykorzystuje na życie codziennie i potem nie zostaje już nic..

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Jak sama zauważyłaś, te same problemy przewijają się u Ciebie od wielu wielu lat. Zleciało Ci 6 lat od czasu studiów nawet nie wiesz gdzie, ludzie w tym czasie zdążyli porobić kariery, zwiedzić świat, założyć rodziny. Ty jak tak dalej pójdzie za 6 kolejnych lat założysz kolejny temat na Wizażu gdzie te lata zleciały i co się stało z twoim życiem.

Jak chcesz wyjść z tego marazmu to ja bym natychmiast zaczęła ogarniać przeprowadzkę do większego miasta, a już po przeprowadzce zacząć aktywniejsze życie towarzyskie, umawiać się z ludźmi, a nie czekać miesiącami aż ktoś sam do Ciebie zagada. Albo, jeśli nie potrafisz znaleźć w sobie siły mentalnej zapisać się do psychiatry, dowiedzieć się czy to nie efekt długotrwałej depresji.
Tak to prawda, zleciał mi kolejny kawał życia na bezczynności i kto wie, czy z tym wątkiem to nie będzie prawda. Oczywiście nie chciałabym! Jeśli chodzi o depresję, to podejrzewam u siebie dystymię. Natomiast zawsze broniłam się przed lekami, myślałam, że jestem na tyle silna, że wyjdę z "tego" bez nich, jakimś szczęśliwym trafem. Ale sił coraz bardziej brak..a z racji tego, że nie zmienia się u mnie prawie nic, nie mam źródła energii takiej, która by mnie pociągnęła dalej a nie tylko takiej, która pozwala mi jakoś żyć. O przeprowadzce myślę, ale wtedy pojawiają się lęki i wyrzuty sumienia i zostaje przy tym co jest. Dziękuję za rady!

Cytat:
Napisane przez kennedy Pokaż wiadomość
Zastanow sie czego oczekujesz od swojego zycia. Tak po prostu. Nie kazdy musi miec prawko albo smigac po swiecie . Grunt to obrac cel. Na razie sie rozleniwilas i kisisz w swojej strefie komfortu.
Oj tak, moja strefa komfortu jest dosyć ciasna, ale to prawda. Wydaje mi się, że wybieram "mniejsze zło" i dzięki temu czuję się bezpieczniej.

Gdybym miała się tak rozmarzyć, to wiem, czego chce, ale na tę chwilę są to tak nie do osiągnięcia dla mnie rzeczy (a dla kogoś to normalka), że od razu ucinam te rozważania. Prawko akurat baaardzo bym chciała mieć i jak już będzie można, to wrócę do jazd (ponieważ kurs mam zrobiony, tylko nie zdany egz. praktyczny od 3 lat...). Dzięki!

Cytat:
Napisane przez skara Pokaż wiadomość
Ja bym zaczęła małymi krokami. Może jakiś kurs zawodowy albo prawo jazdy? Z czasem może jakaś przydatna podyplomówka. Może szukanie pracy w sąsiednich miastach albo w wojewódzkim lub innym, z którego będziesz mogła w miarę łatwo odwiedzić rodzinę?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Na pewno dzięki temu lepiej bym się poczuła, przydatniejsza dzisiejszemu światu i przede wszystkim bardziej do niego pasująca. Ale tak jak pisałam wyżej, po prostu mam w sobie wiele myśli, które podpowiadają mi - zawiedziesz/zasmucisz najbliższych, jeśli ich zostawisz. Nie wiem skąd mi się to wzięło..bo w sumie nikt ode mnie tego nie oczekuje. W każdym razie po to założyłam wątek, żeby coś zmienić, bo naprawdę mnie to gniecie. Także dziękuję za rady!

Cytat:
Napisane przez FajnaMarta Pokaż wiadomość
Uważam, że powinnaś stopniowo się ogarniać. Najważniejsze na początku jest to, żebyś miała pracę. Skoro mieszkasz z rodziną, to możesz sporo zaoszczędzić. Na Twoim miejscu najpierw zrobiłabym prawo jazdy. Nawet jak dalej będziesz mieszkała tam, gdzie mieszkasz, to da Ci to jakąś mobilność. Później może lepsza praca w większym mieście. A jak teraz masz sporo czasu, to przeznacz go na naukę. Jeżeli Ci się nie chce, to pomyśl sobie, że jak się nie postarasz zmienić swojej sytuacji, to zostanie tak już na zawsze. Czy ta wizja nie jest dla Ciebie koszmarna?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Wizja może nie mrożąca krew w żyłach, ale całkiem blisko.. Dziękuję. Postaram się zacząć od nauki w domu, najtrudniej jest zacząć. Chciałabym podszkolić angielski, bo on to tak naprawdę teraz minimum w pracy, a ja z językiem nie miałam do czynienia od czasu studiów. Prawko też byłoby super mieć...muszę do tego wrócić.

Cytat:
Napisane przez yule Pokaż wiadomość
Mam przyjaciolke w dokladnie takim samym położeniu... a myslalas o znalezieniu chlopaka?posiadanie partnera bardzo wiele zmienia, masz jakies aplikacje randkowe?
I jak sobie radzi Twoja przyjaciółka?

Szczerze to bardzo mi brakuje kogoś bliskiego. Ale nie wychodzi mi z facetami, więc nie szukam na siłę. Chciałabym najpierw zrobić względny porządek ze sobą...bo czuje, że jakoś pomimo tego, że staram się o daną znajomość, to chyba wysyłam niemy krzyk - stary, ze mną nie ma co się zadawać, ja jestem beznadziejna, nudna, itp., itd. No albo po prostu nie trafiam dotąd na osobę, która byłaby mną zainteresowana dłużej niż kilka tygodni/miesięcy.


Dziękuję Wam za odpowiedzi!

---------- Dopisano o 10:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:08 ----------

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Ogólnie się zgadzam, ale z tym zastanawianiem się trzeba uważać, bo może zająć wieki, a i tak niczego się nie wymyśli.
Może czasem lepiej jest po prostu działać i zacząć coś robić, a większy plan przyjdzie z czasem. Autorko, na pewno musisz się wyrwać ze swojej strefy komfortu. Chyba dobrze byłoby zacząć od zmiany miejsca zamieszkania. Praca też dużo może zmienić, jeśli tylko trafisz w jakieś fajne otoczenie i będzie się po prostu chciało tam chodzić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tak myśleć to mogę dniami i nocami, ale wiadomo - teoria i praktyka to nie to samo. Jak tak czytam, to wydaje mi się to może nie tyle co łatwe, co do zrobienia, więc dlaczego mój mózg podpowiada mi same złe scenariusze...nie wiem! Ta moja strefa komfortu mnie kiedyś chyba wykończy, więc zdecydowanie muszę ją poluzować. Dzięki!
willbeyourdownfall jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 10:47   #10
Hope97
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 69
Dot.: Utknęłam życiowo

Piszesz, że Twój mózg tworzy tylko czarne scenariusze... bo tak się zaprogramowałaś. Nauczyłaś się takiego stylu myślenia, dodatkowo nie widzisz sensu działania i stąd wynika ta również, wyuczona bezradność. Musisz zmienić swoje myślenie, tylko w taki sposób można zmienić swoje życie. Małymi krokami, stopniowo. Ale warunek jest jeden - trzeba tego naprawdę chcieć, mieć motywację a nie szukać usprawiedliwienia i wymówek. Wszystko zależy tylko od Ciebie.
Hope97 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 11:49   #11
mistavina
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 2
Dot.: Utknęłam życiowo

brakuje tu weryfikacji i samookreślenia siebie, i głównie, to sprawia, że utykasz i nie zbierasz się do rzeczy, do realizacji.

musisz wiedzieć czego chcesz, w innym razie nie będziesz w stanie dysponować energią, bo to cel desygnuje uwagę i zapewnia infrastrukturę.

jest tu też motyw szybkiej rezygnacji i poddawania się, to, wynika z braku wiary we własne siły, czy możliwości.

o ile jest to aspekt, który 'przeszkadza', o tyle, jeśli nie dokonasz samoanalizy tego: kim jesteś i dokąd chcesz w swoim życiu iść (i dojść),
to choćby to w magiczny sposób zniknęło (nie zniknie samo), to brak weryfikacji siebie zepchnie Cię w czarną dziurę.

dlatego najpierw to.
kim jesteś i co chcesz przeżyć?
ustal ze sobą ten priorytet.
to jest priorytet.

co chcesz przeżyć i dlaczego właśnie to?

skoro masz czas - idź do lasu, lub w jakieś osobne, odludne miejsce.
zostaw za sobą świat i skup się na swoim miejscu w świecie.
jakie chcesz, aby ono było?
jaki chcesz nadać swojemu życiu wydźwięk?
jakich rzeczy i emocji chcesz doświadczać?
(to nic, że teraz jesteś tu gdzie jesteś - skup się na zadaniu sobie tych pytań i znalezieniu odpowiedzi - to są konstruktywne kwestie, które samookreślą Cię, wskutek czego będziesz miała bazę do tego, aby zacząć zmiany i działać).

nie ma sensu zżymać się i myśleć, jakie rzeczy (teraz) są beznadziejne.
skup się na tym, co możesz zrobić (dla siebie), aby dokonać przeobrażeń.

idź do lasu.
__________________
Dlaczego jesteś, w tym miejscu, w którym jesteś?
Dlaczego nie masz energii ani chęci do życia?
Dlaczego Twój żywot wygląda właśnie w ten sposób?
Jak zmienić to konkretne doświadczenie życiowe?
Samorealizacja siebie, a ukierunkowanie
mistavina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-05-12, 11:58   #12
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Utknęłam życiowo

mowisz ze masz zrobiony kurs? To swietnie, wejdz na strone i zobacz czy mozna sie umowic na egzamin ( pewnie nie bo pandemia) i w miedzyczasie powtarzaj przepisy. Powiem ci ze ja mialam podobnie kiedys: kurs zrobilam w 2007, oblalam egzamin raz i obrazilam sie na prawko po dwoch latach przypomnialam sobie o niezdanym egzaminie, kupilam 10 jazd i zdalam od kopa
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 13:02   #13
geekgirl
Raczkowanie
 
Avatar geekgirl
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 64
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez willbeyourdownfall Pokaż wiadomość
Bardzo się boję większości rzeczy. Nie umiem myśleć pozytywnie, bo nawet jeśli zaczynam to za chwilę wszystko wraca do normy, a uwierzcie u mnie ona jest daleka od pozytywności. Czuję się jak w jakiejś pułapce. Już sama nie wiem czego chcę najbardziej, co sprawiłoby, że poczułabym się lepiej, nie mając wkoło wyrzutów sumienia (że nie robię tego tamtego, że nie jestem taka i siaka). Mam wrażenie, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.
Cytat:
Napisane przez willbeyourdownfall Pokaż wiadomość
większość czasu spędzam samotnie i jestem pewna, że to tylko potęguje moje czarne myśli.
Cytat:
Napisane przez willbeyourdownfall Pokaż wiadomość
Jeśli chodzi o depresję, to podejrzewam u siebie dystymię. Natomiast zawsze broniłam się przed lekami, myślałam, że jestem na tyle silna, że wyjdę z "tego" bez nich, jakimś szczęśliwym trafem. Ale sił coraz bardziej brak..a z racji tego, że nie zmienia się u mnie prawie nic, nie mam źródła energii takiej, która by mnie pociągnęła dalej a nie tylko takiej, która pozwala mi jakoś żyć.
Przeczytaj proszę raz jeszcze to, co napisałaś, a co zacytowałam powyżej. Z tego co piszesz wynika, że Twoja kondycja psychiczna nie jest obecnie najlepsza. Brak Ci energii i napędu do życia, masz uporczywe negatywne myśli na swój temat, wyrzuty sumienia i obniżony nastrój. Całkiem możliwe, że chorujesz na depresję. Skąd masz w tym stanie mieć siłę do wprowadzania zmian w swoim życiu? To nie jest utknięcie w strefie komfortu, bo przecież nie czujesz się komfortowo ani dobrze. Ludzie nagminnie mylą pojęcie strefy komfortu z psychicznym zmęczeniem, które sprawia, że nie mamy zasobów ani sił, by poszukiwać zmian i nowych doznań. Potrzebujesz zadbać najpierw o siebie, zanim rzucisz się w wir samorozwoju.

Gorąco zachęcam Cię do skorzystania z psychoterapii (długoterminowej, nie tylko ograniczającej się do kilku spotkań i konkluzji, że "po prostu jesteś samotna") i przełamania się również do farmakoterapii. Dobrze dobrane leki wspomagają proces zdrowienia i niekiedy mogą okazać się niezbędne.



Cytat:
Napisane przez willbeyourdownfall Pokaż wiadomość
Otóż utknęłam życiowo, w dwóch "światach": ludzi dorosłych i mojej psychice dziecka/nastolatki?. W tym roku skończyłam 30 lat. Stety niestety za wiekiem nie idzie u mnie nic, ani wygląd ani sposób życia. Nie założyłam rodziny, nie mam chłopaka, nie mam stałej pracy i czegoś swojego (nawet prawka nie zrobiłam :<). Nie uważam, że to jakiś wyznacznik, że tak musi być i koniec, natomiast biorąc pod uwagę większość moich znajomych, w tym wieku mają odhaczony chociażby jeden z powyższych punktów (lub oczywiście więcej) i myślę, że jest to naprawdę spoko.
A tutaj już będę się czepiać i zapytam przekornie: co złego jest w tym, że nie żyjesz jak inni "dorośli"? Nie ma żadnego dekalogu determinującego, jak powinno wyglądać życie 30-latki. Jedynym problemem, jaki tutaj widzę, jest ciągłe porównywanie się do rówieśników. Nie musisz żyć tak jak inni żyją (czy też jak oczekuje tego otoczenie), tylko tak, żebyś była szczęśliwa. Jeśli jesteś szczęśliwa żyjąc jako singielka, pracując dorywczo/na zlecenia i jeżdżąc rowerem/autobusem, a w wolnym czasie kwitnąc na kanapie przed Netflixem, to nic nikomu do tego. Nie jesteś szczęśliwa? Możesz pracować nad zmianą, ale taką, jakiej Ty sama chcesz, a nie jaka jest społecznie oczekiwana.

Mnie osobiście odstręcza traktowanie dorosłości jako listy punktów do odhaczenia: skończyć studia, znaleźć dobrą pracę w korpo, kupić mieszkanie, wyjść za mąż, urodzić dziecko. Nie każdy chce, nie każdy potrafi, nie każdy może w ten sposób żyć. Obczaj sobie stronę "Nie umiem w dorosłość" na FB - porusza pokrewne tematy, może poczytanie Ci pomoże spojrzeć na to z nieco innej strony.
geekgirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 19:16   #14
FajnaMarta
Raczkowanie
 
Avatar FajnaMarta
 
Zarejestrowany: 2020-04
Wiadomości: 267
Dot.: Utknęłam życiowo

Ale Autorkę wątku chyba uwiera to, że utkwiła w martwym punkcie i nic się nie dzieje w jej życiu. Pewnie bez porównywania z innymi. Ale oczywiście masz rację z tym, że nie każdy musi w danym wieku mieć wszystko odhaczone. Ważne jest poczucie spełnienia w życiu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
FajnaMarta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 19:58   #15
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez Hope97 Pokaż wiadomość
Piszesz, że Twój mózg tworzy tylko czarne scenariusze... bo tak się zaprogramowałaś. Nauczyłaś się takiego stylu myślenia, dodatkowo nie widzisz sensu działania i stąd wynika ta również, wyuczona bezradność. Musisz zmienić swoje myślenie, tylko w taki sposób można zmienić swoje życie. Małymi krokami, stopniowo. Ale warunek jest jeden - trzeba tego naprawdę chcieć, mieć motywację a nie szukać usprawiedliwienia i wymówek. Wszystko zależy tylko od Ciebie.
To ja powiem jak to bywa u mnie. Załóżmy, że chcę zrobić X. Ale rozkminiam to na tysiąc kawałków i rozważam różne wersje wydarzeń. Czy mi się uda? Jak to będzie wyglądać? Jak to zrobić? Co jeśli nie będę zadowolona? Co moje wahanie w sprawie X mówi o mnie jako osobie? Jak żyć? Jak żyją inni ludzie? Jak ja? Itd. Itp. W wersji alternatywnej po prostu robię X. I jest o wiele łatwiej. Mam wrażenie, że w życiu po prostu nie ma co za dużo myśleć.
Troszkę tak, ale nie za dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-12, 21:10   #16
willbeyourdownfall
Raczkowanie
 
Avatar willbeyourdownfall
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 147
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez Hope97 Pokaż wiadomość
Piszesz, że Twój mózg tworzy tylko czarne scenariusze... bo tak się zaprogramowałaś. Nauczyłaś się takiego stylu myślenia, dodatkowo nie widzisz sensu działania i stąd wynika ta również, wyuczona bezradność. Musisz zmienić swoje myślenie, tylko w taki sposób można zmienić swoje życie. Małymi krokami, stopniowo. Ale warunek jest jeden - trzeba tego naprawdę chcieć, mieć motywację a nie szukać usprawiedliwienia i wymówek. Wszystko zależy tylko od Ciebie.
Bardzo możliwe. Ale szczerze nie wiem, jak to się stało, że pozywtyne myślenie zaczęło mnie tak jakby stresować, przerastać? Stało się dla mnie aż nienaturalne. Jakbym oszukiwała samą siebie. Kurczę no naprawdę chciałabym przywrócić sobie tę "normalność". Może jakiś afirmacji spróbuje .

Cytat:
Napisane przez mistavina Pokaż wiadomość
brakuje tu weryfikacji i samookreślenia siebie, i głównie, to sprawia, że utykasz i nie zbierasz się do rzeczy, do realizacji.

musisz wiedzieć czego chcesz, w innym razie nie będziesz w stanie dysponować energią, bo to cel desygnuje uwagę i zapewnia infrastrukturę.

jest tu też motyw szybkiej rezygnacji i poddawania się, to, wynika z braku wiary we własne siły, czy możliwości.

o ile jest to aspekt, który 'przeszkadza', o tyle, jeśli nie dokonasz samoanalizy tego: kim jesteś i dokąd chcesz w swoim życiu iść (i dojść),
to choćby to w magiczny sposób zniknęło (nie zniknie samo), to brak weryfikacji siebie zepchnie Cię w czarną dziurę.

dlatego najpierw to.
kim jesteś i co chcesz przeżyć?
ustal ze sobą ten priorytet.
to jest priorytet.

co chcesz przeżyć i dlaczego właśnie to?

skoro masz czas - idź do lasu, lub w jakieś osobne, odludne miejsce.
zostaw za sobą świat i skup się na swoim miejscu w świecie.
jakie chcesz, aby ono było?
jaki chcesz nadać swojemu życiu wydźwięk?
jakich rzeczy i emocji chcesz doświadczać?
(to nic, że teraz jesteś tu gdzie jesteś - skup się na zadaniu sobie tych pytań i znalezieniu odpowiedzi - to są konstruktywne kwestie, które samookreślą Cię, wskutek czego będziesz miała bazę do tego, aby zacząć zmiany i działać).

nie ma sensu zżymać się i myśleć, jakie rzeczy (teraz) są beznadziejne.
skup się na tym, co możesz zrobić (dla siebie), aby dokonać przeobrażeń.

idź do lasu.
Myślę, że ja już właśnie w tej czarnej dziurze siedzę. Ale rozumiem o co chodzi.
Tak naprawdę to chyba nigdy nie miałam konkretnego celu..tak jak pisałam wcześniej - żyłam tym, co "los" mi dał. A że dał to, co dał i odebrał to, co odebrał, no to cóż, każdy z czymś podobnym musi sobie poradzić, bo każdy ma dobre jak i złe chwile w swoim życiu.

Cytat:
Napisane przez kennedy Pokaż wiadomość
mowisz ze masz zrobiony kurs? To swietnie, wejdz na strone i zobacz czy mozna sie umowic na egzamin ( pewnie nie bo pandemia) i w miedzyczasie powtarzaj przepisy. Powiem ci ze ja mialam podobnie kiedys: kurs zrobilam w 2007, oblalam egzamin raz i obrazilam sie na prawko po dwoch latach przypomnialam sobie o niezdanym egzaminie, kupilam 10 jazd i zdalam od kopa
No właśnie pandemia trochę to pokrzyżowała, ale nie chce się oszukiwać ani Was..wiem, że i do tego mam słomiany zapał i ostatni raz na tej stronce byłam chyba.. z rok temu. Wiem jedno - chciałabym to dokończyć, bo mi to nie daje spokoju. Pewnie Twój ezg. był dawno, ale gratki!

Cytat:
Napisane przez geekgirl Pokaż wiadomość
Przeczytaj proszę raz jeszcze to, co napisałaś, a co zacytowałam powyżej. Z tego co piszesz wynika, że Twoja kondycja psychiczna nie jest obecnie najlepsza. Brak Ci energii i napędu do życia, masz uporczywe negatywne myśli na swój temat, wyrzuty sumienia i obniżony nastrój. Całkiem możliwe, że chorujesz na depresję. Skąd masz w tym stanie mieć siłę do wprowadzania zmian w swoim życiu? To nie jest utknięcie w strefie komfortu, bo przecież nie czujesz się komfortowo ani dobrze. Ludzie nagminnie mylą pojęcie strefy komfortu z psychicznym zmęczeniem, które sprawia, że nie mamy zasobów ani sił, by poszukiwać zmian i nowych doznań. Potrzebujesz zadbać najpierw o siebie, zanim rzucisz się w wir samorozwoju.

Gorąco zachęcam Cię do skorzystania z psychoterapii (długoterminowej, nie tylko ograniczającej się do kilku spotkań i konkluzji, że "po prostu jesteś samotna") i przełamania się również do farmakoterapii. Dobrze dobrane leki wspomagają proces zdrowienia i niekiedy mogą okazać się niezbędne.




A tutaj już będę się czepiać i zapytam przekornie: co złego jest w tym, że nie żyjesz jak inni "dorośli"? Nie ma żadnego dekalogu determinującego, jak powinno wyglądać życie 30-latki. Jedynym problemem, jaki tutaj widzę, jest ciągłe porównywanie się do rówieśników. Nie musisz żyć tak jak inni żyją (czy też jak oczekuje tego otoczenie), tylko tak, żebyś była szczęśliwa. Jeśli jesteś szczęśliwa żyjąc jako singielka, pracując dorywczo/na zlecenia i jeżdżąc rowerem/autobusem, a w wolnym czasie kwitnąc na kanapie przed Netflixem, to nic nikomu do tego. Nie jesteś szczęśliwa? Możesz pracować nad zmianą, ale taką, jakiej Ty sama chcesz, a nie jaka jest społecznie oczekiwana.

Mnie osobiście odstręcza traktowanie dorosłości jako listy punktów do odhaczenia: skończyć studia, znaleźć dobrą pracę w korpo, kupić mieszkanie, wyjść za mąż, urodzić dziecko. Nie każdy chce, nie każdy potrafi, nie każdy może w ten sposób żyć. Obczaj sobie stronę "Nie umiem w dorosłość" na FB - porusza pokrewne tematy, może poczytanie Ci pomoże spojrzeć na to z nieco innej strony.

Tak jak pisałam, podejrzewam, że coś tu u mnie nie prądzi, tak jak powinno. Tylko czasem zastanawiam się na ile to może być faktycznie choroba, a na ile skapcanienie i taka rezygnacja. A może po prostu to i to.

Psychoterapia to na pewno coś, na co warto się udać.

A co do dorosłości to pewnie, że nie chodzi tutaj o to, by podążać za utartymi schematami, dom, praca, rodzina. Jestem tego samego zdania, nie każdy tego chce, czy może sobie na to pozwolić. Natomiast ja jestem tą singielką, pracuję dorywczo i kanapuję z netflixem i mi czegoś/kogoś brakuje. Mam wrażenie, że za mało w życiu rzeczy sprobowałam i wpadłam najprościej mówiąc w rutynę, która wiadomo, że prędzej czy później nas spotka. Ale ja chciałabym wymagać od siebie więcej, tak jakby się wyprobować, zwłaszcza póki jestem sama i mam teoretyczną "możliwość". Natomiast najczęściej po takich myślach - o super zmiany, zmiany, zmiany, spotykam się z murem w postaci moich ponurych myśli, wyrzutów, itd.

Dziękuję Ci za tę stronkę, chętnie sprawdzę, nazwa conajmniej zachęcająca.


Cytat:
Napisane przez FajnaMarta Pokaż wiadomość
Ale Autorkę wątku chyba uwiera to, że utkwiła w martwym punkcie i nic się nie dzieje w jej życiu. Pewnie bez porównywania z innymi. Ale oczywiście masz rację z tym, że nie każdy musi w danym wieku mieć wszystko odhaczone. Ważne jest poczucie spełnienia w życiu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
To zdecydowanie mnie najbardziej uwiera, natomiast, może się myle, ale dzisiaj ciężko jest się nie porównywać w ogóle. Ja mam tendencje do "porównywania" się z tymi najbliższymi memu sercu, koleżanką, przyjaciółką. Po prostu przez tą swoją sytuację czuję jakbym nie pasowała już do ich życia, a oni do mojego. A chciałabym dalej jednak być z nimi blisko, bez jakiś dziwnych frustracji.

Natomiast, czy chciałabym rodziny, dzieci? Trochę ciężko jest mi to sobie wyobrazić na tę chwilę, bo dotychczas nie trafiłam jeszcze na osobę, z którą mogłabym pomyśleć o czymkolwiek w tym kierunku. I również nie uważam, że posiadanie tych wyżej wymienionych "rzeczy" (w moim 1 poście) to jest pewnik i każdy musi je mieć odhaczone, by być szczęśliwym. Absolutnie nie. Ja czuję po prostu, że nie mam pewnych nazwijmy to fundamentów w życiu - chociażby wiary w siebie, czy normalnego podejścia, bez czarnych wizji wkoło, a bez tego wydaje mi się ani rusz.

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
To ja powiem jak to bywa u mnie. Załóżmy, że chcę zrobić X. Ale rozkminiam to na tysiąc kawałków i rozważam różne wersje wydarzeń. Czy mi się uda? Jak to będzie wyglądać? Jak to zrobić? Co jeśli nie będę zadowolona? Co moje wahanie w sprawie X mówi o mnie jako osobie? Jak żyć? Jak żyją inni ludzie? Jak ja? Itd. Itp. W wersji alternatywnej po prostu robię X. I jest o wiele łatwiej. Mam wrażenie, że w życiu po prostu nie ma co za dużo myśleć.
Troszkę tak, ale nie za dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Myślę, że przy wielu rzeczach takie podejście, tzn. - robienie i nie myślenie zbyt wiele się sprawdzi. No ale ja mam chyba tendencje do overthinkingu i to tego negatywnego nadomiar złego.



Dzięki raz jeszcze za odpowiedzi!

Edytowane przez willbeyourdownfall
Czas edycji: 2020-05-12 o 21:23
willbeyourdownfall jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-13, 07:54   #17
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Utknęłam życiowo

Życzę powodzenia.
Postanowiłaś już co zrobisz, by zmienić sytuację?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-13, 10:54   #18
niemanicka
Wtajemniczenie
 
Avatar niemanicka
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
Dot.: Utknęłam życiowo

Cześć.
Mówisz, że na myśl o przeprowadzce masz wyrzuty sumienia. Studiowałaś w innym mieście, czy wtedy ktoś ci robil o to wyrzuty? Moim zdaniem kopiujesz styl życia własnej mamy, która też siedzi w domu i zajmuje się babcią. Najwygodniej nam w tym, co znamy. Zasiedziałaś się, więc ci się nic nie chce.

Myślisz, że twojej mamie albo babci wesoło jest patrzeć na twój smutek, zmęczenie, frustrację? Nie uważasz, że byłyby bardziej zadowolone, gdybyś wyjechała, podjęła stałą pracę i wyrwała się z tego miejsca, w którym razem w 3 utknęłyście? Nie mówię tego w kontekście tego, abyś ogarniała się dla nich, ale żebyś zweryfikowała swoje wyrzuty sumienia, bo moim zdaniem są one niestety negatywnym aspektem, który cię blokuje zupełnie niepotrzebnie. Jeśli nie dasz rady sama tego zrozumieć, udałabym się na twoim miejscu do psychoterapeuty.

Co do sukcesów innych osób, to byłabym ostrożna. Założenie rodziny, wyjście za mąż czy urodzenie dziecka to nie jest sukces, to jest wybór i decyzja życiowa. Ty podejmuesz inne decyzje. Sukcesy to odnoszą sportowcy i jest to nieliczna grupa osób. Jasne, każdy ma swoje małe sukcesy codzienności, ale nie porównywałabym siebie do innych w kontekście tego, że mam już 30 lat i żadnego sukcesu na koncie A kto ma?
niemanicka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-13, 11:04   #19
niemanicka
Wtajemniczenie
 
Avatar niemanicka
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
Dot.: Utknęłam życiowo

Dodatkowo wydaje mi się po twoich postach, że odnalazłabyś się w jakiejś kreatywnej, artystycznej pracy. Widać, że nie jesteś raczej aktywną czy pragmatyczną osobą, ale właśnie masz w sobie spokój, dużo przemyśleń i myślę, że mogłabyś spróbować wyrażać siebie artystycznie. Świat potrzebuje takich osób
niemanicka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-05-13, 14:38   #20
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez willbeyourdownfall Pokaż wiadomość
Hej!

Zakładam wątek trochę do wygadania się, ale trochę z nadzieją, że znajdę tu pokrewną duszę, może ktoś z Was jest w podobnej sytuacji, bądź był kiedyś lub po prostu będzie miał chęć się wypowiedzieć.

Otóż utknęłam życiowo, w dwóch "światach": ludzi dorosłych i mojej psychice dziecka/nastolatki?. W tym roku skończyłam 30 lat. Stety niestety za wiekiem nie idzie u mnie nic, ani wygląd ani sposób życia. Nie założyłam rodziny, nie mam chłopaka, nie mam stałej pracy i czegoś swojego (nawet prawka nie zrobiłam :<). Nie uważam, że to jakiś wyznacznik, że tak musi być i koniec, natomiast biorąc pod uwagę większość moich znajomych, w tym wieku mają odhaczony chociażby jeden z powyższych punktów (lub oczywiście więcej) i myślę, że jest to naprawdę spoko.

Przez to jak żyję, czuję się trochę tak jakbym cofnęła się do czasów liceum, jedyne czego mi brakuje to nauki (choć ją to zawsze mogłabym sobie zorganizować, ale oczywiście mi się nie chce) i znajomych. Po studiach wróciłam do swojego miasta (leci już 6 rok!), które jest nawijmy rzeczy po imieniu - dziurą. Kiedy wracałam, w sumie byłam tym wszystkim podekscytowana - dostałam 1 pracę i w końcu miałam tu najbliższych (mamę i babcię, jestem jedynaczką). Jednak w przeciągu tych kilku lat moje życie zamiast nabrać należytego rozępdu po prostu stanęło w miejscu. Moja babcia zachorowała na tyle poważnie, że opiekę od tych kilku lat sprawuje nad nią moja mama, która całkowicie się temu poświęciła, i ja z doskoku. Nie ukrywam, że totalnie się w tym wszystkim pogubiłam. Z jednej strony nie potrafię wyjechać, znaleźć pracy, zacząć układać sobie życia po swojemu, bo ta całą sytuacja sprawiła, że bardzo zżyłam się z mamą i babcią (wiem, że to nie jest zdrowe) i trudno mi je opuścić wiedząc, że są z tym wszystkim same. Z drugiej strony, nie ma dnia żebym nie czuła jakieś frustracji z powodu, jak to wszystko się potoczyło. Bardzo się boję większości rzeczy. Nie umiem myśleć pozytywnie, bo nawet jeśli zaczynam to za chwilę wszystko wraca do normy, a uwierzcie u mnie ona jest daleka od pozytywności. Czuję się jak w jakiejś pułapce. Już sama nie wiem czego chcę najbardziej, co sprawiłoby, że poczułabym się lepiej, nie mając wkoło wyrzutów sumienia (że nie robię tego tamtego, że nie jestem taka i siaka). Mam wrażenie, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji.

W sumie całe moje wcześniejsze życie opierało się na kontaktach z innymi ludźmi/rówieśnikami, miałam dużo znajomych, zwłaszcza koleżanek, dlatego chyba nigdy jako dziecko czy nastolatka nie brakowało mi rodzeństwa. Zawsze był ktoś, kto miał czas na rozmowę, wyjazd, czy cokolwiek. Teraz wszystko się zmieniło i rozumiem to. Wiele z moich bliskich znajomych, założyło własne rodziny albo wyjechało za granicę. Nie zostałam całkiem sama (mam na miejscu jedną koleżankę), ale większość czasu spędzam samotnie i jestem pewna, że to tylko potęguje moje czarne myśli.

Z pracą jest tak, że raz jest a raz jej nie ma (specyfika miejscowości). Próbowałam kilku rzeczy, ale jeszcze nie odnalazłam swojej ścieżki kariery i szczerze to boję się nawet pracować, nigdy nie byłam z siebie zadowolona.

Odwiedziłam parę razy psychoterapeutkę i jedno, co podkreśliła, to to, że widzi u mnie ogromną samotność i co jak co, ale dokładnie to odczuwam, każdego dnia.

Jestem na tym forum już kilka ładnych lat (miałam dłuższą przerwę) i jak pewnego razu przeczytałam swoje wcześniejsze wątki to miałam wrażenie, że w ogóle się nie zmieniłam. Tylko wtedy byłam dużo młodsza i na pewne pomyłki wydaje mi się miałam jeszcze czas..Teraz za to jestem pewna, że za długo to wszystko trwa, a ja nie mam siły i wsparcia (takiego niewymuszonego), by coś z tym zrobić, mówiąc kolokwialnie - ogarnąć się.

Dziękuję z góry za przeczytanie i być może podzielenie się swoją historią, opinią, czy radą. Pozdrawiam! : ))
Moje najsilniejsze wrażenie po przeczytaniu Twojego postu jest takie, że głównym Twoim problemem, a konkretnie Twój charakter. Taki typ osoby "chciałabym, a boje się" albo raczej "chciałabym, a sama nie wiem czego". W życiu trzeba się cieszyć z tego, co się ma, a jak nam to naprawdę nie pasuje, to to zmienić. Siedzenie i zadręczanie się, że może bym coś zmieniła, ale w sumie nie wiem co, to najgorsza z możliwych opcji. Zadaj sobie na poważne to pytanie, czy chcesz coś zmienić? Czy chcesz się wyprowadzić itp. Jeśli tak, to to zrób. A jeśli Ci tam dobrze w gruncie rzeczy, to pogódź się ze sobą i zacznij korzystać z życia. Lubisz się uczyć? To sobie znajdź coś do nauki, nie wiem język jakiś nowy. Jeśli tylko tak gadasz, bo czujesz, że powinnaś coś robić, a tak naprawdę Ci się nie chce... to ciesz się swoim lenistwem. Masz do niego prawo.

Twoje życie nie jest obiektywnie złe. Nie ma niczego złego w mieszkaniu w pipidówie z mamą i babcią. Czemu ta ścieżka życiowa miałaby być gorsza na przykład od mieszkania w dużym mieście i urodzenia dwójki dzieci? Rozumiem, że są problemy z pracą i to jest duży minus małej miejscowości. Ale to też jest sztuka wyboru, czy się z tym pogodzisz, czy poszukasz gdzie indziej.

Naprawdę zastanów się, czego Ty chcesz i z czym Ci jest dobrze, a nie co ci się wydaje, że powinnaś. Jeśli to będzie oglądanie seriali z mamą w domu... to po prostu to rób. Pamiętaj, że w życiu musisz tylko umrzeć i płacić podatki. Resztę ograniczeń narzucasz sobie sama.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-13, 16:25   #21
ANKA54321
Zadomowienie
 
Avatar ANKA54321
 
Zarejestrowany: 2015-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 184
Dot.: Utknęłam życiowo

A z ciekawości jakie to studia, że ciezko z praca?
ANKA54321 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-05-13, 19:55   #22
willbeyourdownfall
Raczkowanie
 
Avatar willbeyourdownfall
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 147
Dot.: Utknęłam życiowo

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Życzę powodzenia.
Postanowiłaś już co zrobisz, by zmienić sytuację?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Bardzo dziękuję! Jeszcze nie, czekam na rozwój sytuacji, bo nie wiem kiedy będę wracać do pracy i czy w ogóle (tiaa wymówka pełną parą), a tak serio to jeszcze nie wymyśliłam..narazie chłonę wiedzę, którą mi tu zostawiacie.

Cytat:
Napisane przez niemanicka Pokaż wiadomość
Cześć.
Mówisz, że na myśl o przeprowadzce masz wyrzuty sumienia. Studiowałaś w innym mieście, czy wtedy ktoś ci robil o to wyrzuty? Moim zdaniem kopiujesz styl życia własnej mamy, która też siedzi w domu i zajmuje się babcią. Najwygodniej nam w tym, co znamy. Zasiedziałaś się, więc ci się nic nie chce.

Myślisz, że twojej mamie albo babci wesoło jest patrzeć na twój smutek, zmęczenie, frustrację? Nie uważasz, że byłyby bardziej zadowolone, gdybyś wyjechała, podjęła stałą pracę i wyrwała się z tego miejsca, w którym razem w 3 utknęłyście? Nie mówię tego w kontekście tego, abyś ogarniała się dla nich, ale żebyś zweryfikowała swoje wyrzuty sumienia, bo moim zdaniem są one niestety negatywnym aspektem, który cię blokuje zupełnie niepotrzebnie. Jeśli nie dasz rady sama tego zrozumieć, udałabym się na twoim miejscu do psychoterapeuty.

Co do sukcesów innych osób, to byłabym ostrożna. Założenie rodziny, wyjście za mąż czy urodzenie dziecka to nie jest sukces, to jest wybór i decyzja życiowa. Ty podejmuesz inne decyzje. Sukcesy to odnoszą sportowcy i jest to nieliczna grupa osób. Jasne, każdy ma swoje małe sukcesy codzienności, ale nie porównywałabym siebie do innych w kontekście tego, że mam już 30 lat i żadnego sukcesu na koncie A kto ma?
Cytat:
Napisane przez niemanicka Pokaż wiadomość
Dodatkowo wydaje mi się po twoich postach, że odnalazłabyś się w jakiejś kreatywnej, artystycznej pracy. Widać, że nie jesteś raczej aktywną czy pragmatyczną osobą, ale właśnie masz w sobie spokój, dużo przemyśleń i myślę, że mogłabyś spróbować wyrażać siebie artystycznie. Świat potrzebuje takich osób
Hej! To jest trochę tak, że chciałam być na miejscu (i chcę), żeby moja mama wiedziała, że ma na kogo liczyć..i, że nie jest w tym wszystkim sama. Tak jakby to miało jej ułatwić całą sytuację - może na chwilę to jest dobre, ale myślę, że kiedy tak na spokojnie usiądzie w fotelu i pomyśli o mnie- to nie jest zadowolona z tego, jak ja żyję. Nigdy jej nie chciałam zawieść, a tak trochę się czuję (i tutaj też wiem, że nie powinnam). To jest takie błędne koło. Nie usprawiedliwiam się niczym, ja wiem, jakich wyborów dokonałam i jakie są tego skutki, choć nie miałam nigdy złych intencji, to sobie muszę przyznać. Naprawdę wiele czynników się na to wszystko złożyło, mogłabym o tym pisać i pisać, ale to nic nie da. Myślę, że samej będzie ciężko mi to ogarnąć, znam swój stan i siebie..więc powrót do psychoterapeutki chciałabym uskutecznić.

Ja chciałabym być chociaż raz z siebie tak naprawdę zadowolona i wiedzieć, że na cokolwiek się zdecyduję to postępuję słusznie (dla siebie, nie dla innych).

A co do pracy, to tak..lubię fotografować, aleeee nie zrobiłam nic by się rozwijać w tym kierunku! (ja jestem od studiów chorobliwie leniwa, prokrastynacja level master). I na tę chwilę jak o tym myślę to tylko się złoszczę.

Dziękuję za odpisanie!

Cytat:
Napisane przez megamag Pokaż wiadomość
Moje najsilniejsze wrażenie po przeczytaniu Twojego postu jest takie, że głównym Twoim problemem, a konkretnie Twój charakter. Taki typ osoby "chciałabym, a boje się" albo raczej "chciałabym, a sama nie wiem czego". W życiu trzeba się cieszyć z tego, co się ma, a jak nam to naprawdę nie pasuje, to to zmienić. Siedzenie i zadręczanie się, że może bym coś zmieniła, ale w sumie nie wiem co, to najgorsza z możliwych opcji. Zadaj sobie na poważne to pytanie, czy chcesz coś zmienić? Czy chcesz się wyprowadzić itp. Jeśli tak, to to zrób. A jeśli Ci tam dobrze w gruncie rzeczy, to pogódź się ze sobą i zacznij korzystać z życia. Lubisz się uczyć? To sobie znajdź coś do nauki, nie wiem język jakiś nowy. Jeśli tylko tak gadasz, bo czujesz, że powinnaś coś robić, a tak naprawdę Ci się nie chce... to ciesz się swoim lenistwem. Masz do niego prawo.

Twoje życie nie jest obiektywnie złe. Nie ma niczego złego w mieszkaniu w pipidówie z mamą i babcią. Czemu ta ścieżka życiowa miałaby być gorsza na przykład od mieszkania w dużym mieście i urodzenia dwójki dzieci? Rozumiem, że są problemy z pracą i to jest duży minus małej miejscowości. Ale to też jest sztuka wyboru, czy się z tym pogodzisz, czy poszukasz gdzie indziej.

Naprawdę zastanów się, czego Ty chcesz i z czym Ci jest dobrze, a nie co ci się wydaje, że powinnaś. Jeśli to będzie oglądanie seriali z mamą w domu... to po prostu to rób. Pamiętaj, że w życiu musisz tylko umrzeć i płacić podatki. Resztę ograniczeń narzucasz sobie sama.
Zdecydowanie mój charakter nie pomaga. Jestem introwertyczna, pewnie o. unikająca. Mam wrażenie, że im starsza tym bardziej bojaźliwa, ba! Zdecydowanie tak właśnie jest.

Z tym cieszeniem się z tego, co mam, to tutaj widzę, że musiałabym nad tym ostro popracować, pewnie na terapii. Ja już wyrosłam z obwiniania życia, wiem, że wiele zależy od nas samych, ale zauważam też, jak wcześniej wspominałam, że u mnie problem pojawia się na zasadze - dzisiaj myślę pozytywnie, a za chwilę cała ta pozytywność zamienia się w negatywność. Tak jakby mnie ktoś zaczarował. Jakbym uderzała głową w mur.
Dzięki, ze piszesz, że mam do czegoś prawo, bo z tym też mam problem, nikt w zasadzie mi tego nie mówi...
Sentencje o podatkach zapisuję w notatniku. Dzięki!



Cytat:
Napisane przez ANKA54321 Pokaż wiadomość
A z ciekawości jakie to studia, że ciezko z praca?
Akurat pracy nie szukam w "zawodzie", tak to nazwijmy. Po studiach od razu zaczęłam pracować w miejscu związanym z moim wykształceniem i póki co nie chcę wracać (branża turystyczna). Po latach wiem, że mój kierunek był pomyłką. Ale chociaż wyniosłam z niego kilka fajnych znajomości.
willbeyourdownfall jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-05-13 20:55:32


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:55.