Co z tym zrobić? Pomocy :(

[xxhelloitsmexx]

Hej, mam taka sprawę. Otóż pewnego dnia moj chłopak powiedział, ze mam zaproszenie na wesele. Zgodziłam się, ale potem okazało się, ze niestety nie mogę wtedy na nie jechac. Miałam moj ostatni najważniejszy egzamin na studiach i do tego miałam bardzo ważne badania lekarskie... nie mogłam przełożyć tych dwóch rzeczy na inny termin, niestety nie było takiej opcji, nawet rozmawiałam na ten temat z wykładowcami. Pieniądze zostały wpłacone za dodatkowy nocleg (bo wyjazd był na dwa dni). Powiedział mi, ze po prostu będzie nocował z kimś z rodziny i ze trochę się namiesza ale generalnie spoko. Po czym któregoś dnia przychodzi do mnie i oznajmia mi ze zaprosił swoją współlokatorkę, o która byłam bardzo zazdrosna o czym dobrze wiedział i której nie lubiłam, o czym tez bardzo dobrze wiedział. Pojechali na to wesele, bolało mnie to jak cholera, ze wszyscy będą myśleli ze to jego dziewczyna, ze będą im robić zdjęcia, ze będą tańczyć wolne tance. Po prostu skręciło mnie aż. Na dodatek dziewczyna jest bardzo ładna i atrakcyjna. Moim zdaniem jeśli ma się partnera to nie powinno iść się na wesele z koleżanka czy kolegą. Jednak najbardziej zabolał mnie fakt, ze on nawet nie spytał mnie co sadze na ten temat tylko za moimi plecami zaprosił ja mówiąc jej na dodatek ze ja nie mam absolutnie nic przeciwko... Może wychodzę na jakaś egoistke, sama nie wiem, ale naprawdę mnie to boli na tyle ze nie wiem czy nie zakończyć tego związku. Gdybym ja była w takiej sytuacji to pojechałabym sama, bo i tak na weselu bawi się z wieloma osobami i nie byłoby mi smutno. I wiem, ze on tez by się wkurzył gdybym to ja cos takiego zrobiła za jego plecami. Dlatego mam pytanie czy on na pewno postąpił fair wobec mnie? Powiedziałam mu co o tym sadze, ale czy jednak z jego strony to nie była przesada ze nie uzgodnił tego ze mną? Przecież to ja byłam zaproszona i to ja jestem jego dziewczyna :/ nie wiem czy przesadzam czy nie, prosze o odpowiedzi...

---------- Dopisano o 13:57 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ----------

Nikt nie jest w stanie mi doradzić?

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Hej, mam taka sprawę. Otóż pewnego dnia moj chłopak powiedział, ze mam zaproszenie na wesele. Zgodziłam się, ale potem okazało się, ze niestety nie mogę wtedy na nie jechac. Miałam moj ostatni najważniejszy egzamin na studiach i do tego miałam bardzo ważne badania lekarskie... nie mogłam przełożyć tych dwóch rzeczy na inny termin, niestety nie było takiej opcji, nawet rozmawiałam na ten temat z wykładowcami. Pieniądze zostały wpłacone za dodatkowy nocleg (bo wyjazd był na dwa dni). Powiedział mi, ze po prostu będzie nocował z kimś z rodziny i ze trochę się namiesza ale generalnie spoko. Po czym któregoś dnia przychodzi do mnie i oznajmia mi ze zaprosił swoją współlokatorkę, o która byłam bardzo zazdrosna o czym dobrze wiedział i której nie lubiłam, o czym tez bardzo dobrze wiedział. Pojechali na to wesele, bolało mnie to jak cholera, ze wszyscy będą myśleli ze to jego dziewczyna, ze będą im robić zdjęcia, ze będą tańczyć wolne tance. Po prostu skręciło mnie aż. Na dodatek dziewczyna jest bardzo ładna i atrakcyjna. Moim zdaniem jeśli ma się partnera to nie powinno iść się na wesele z koleżanka czy kolegą. Jednak najbardziej zabolał mnie fakt, ze on nawet nie spytał mnie co sadze na ten temat tylko za moimi plecami zaprosił ja mówiąc jej na dodatek ze ja nie mam absolutnie nic przeciwko... Może wychodzę na jakaś egoistke, sama nie wiem, ale naprawdę mnie to boli na tyle ze nie wiem czy nie zakończyć tego związku. Gdybym ja była w takiej sytuacji to pojechałabym sama, bo i tak na weselu bawi się z wieloma osobami i nie byłoby mi smutno. I wiem, ze on tez by się wkurzył gdybym to ja cos takiego zrobiła za jego plecami. Dlatego mam pytanie czy on na pewno postąpił fair wobec mnie? Powiedziałam mu co o tym sadze, ale czy jednak z jego strony to nie była przesada ze nie uzgodnił tego ze mną? Przecież to ja byłam zaproszona i to ja jestem jego dziewczyna :/ nie wiem czy przesadzam czy nie, prosze o odpowiedzi...

---------- Dopisano o 13:57 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ----------

Nikt nie jest w stanie mi doradzić?

O badaniu i egzaminie nie wiedziałaś wcześniej? Oba miałaś jednego dnia?

[Rainbow90]

Ja bym się obraziła, i może nawet zerwała. Postąpił po prostu nielojalnie wiedząc tym bardziej, że nie lubisz tej dziewczyny.

[xxhelloitsmexx]

Badanie miałam rano, a egzamin po południu w piątek, w dniu wyjazdu.

[Fleur_D]

[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;8481234 6]O badaniu i egzaminie nie wiedziałaś wcześniej? Oba miałaś jednego dnia?[/QUOTE]
Nawet gdyby wiedziała wcześniej, to co by to zmieniło? Raczej nikt nie przełożyłby ślubu z tego względu.



Moim zdaniem, to on doskonale wiedział, że ci się to nie spodoba i zrobił to z premedytacją. To jego pierwsza taka zagrywka?

[karola11]

A ja byłabym na faceta wściekła. Uważam, że zachował się nie fair, nielojalnie i w ogóle nie liczył się w tym momencie z Tobą.
Można mieć znajomych płci przeciwnej będąc w związku, jak najbardziej, ale trzeba też umieć się zachować.
Nie wiem czy zerwałabym w takiej sytuacji (to zależałoby od wielu innych czynników), ale napewno nie przeszłabym obojętnie obok tego tematu.

[xxhelloitsmexx]

Jeśli chodzi o złośliwość, to zdarza mu się to często. Dzień po ślubie napisałam mu jak bardzo mi się nie podoba ta sytuacja (wtedy był jeszcze w mieście gdzie odbywało się wesele), a on stwierdził że jestem zbyt zazdrosna i mało tego, powiedział że jestem „ograniczona”, bo nie wierzę w jego słowa, że np. nie spał z nią w pokoju tylko ona spała z narzeczoną jego brata, bo tego jednego dnia tak bardzo się polubiły. Po prostu ciężko było i nadal jest mi w coś takiego uwierzyć...

[karola11]

Napisane przez Fleur_D

Nawet gdyby wiedziała wcześniej, to co by to zmieniło? Raczej nikt nie przełożyłby ślubu z tego względu.



Moim zdaniem, to on doskonale wiedział, że ci się to nie spodoba i zrobił to z premedytacją. To jego pierwsza taka zagrywka?

Też tego jestem ciekawa. Jeśli nie pierwsza to dla mnie do odstrzału.

[xxhelloitsmexx]

Ponadto chłopak kompletnie nie przyznaje się do winy. Ja potrafię powiedzieć mu o moich błędach, natomiast on cały czas wytyka moją winę, że mam pretensje, że przesadzam. Była już taka sytuacja, że zerwałam z nim i nie rozmawialiśmy miesiąc i dopiero kiedy się odezwał powiedział, że „robił dużo krzywdy, może i nawet WIĘCEJ niż ja”... A potem znowu to samo, wszystkiemu jestem winna ja... nie wiem co mam zrobić kobietki... Boję się wchodzić w nowy związek, bo czuję skrycie, że wciąż go kocham chociaż rozum mówi co innego...

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Ponadto chłopak kompletnie nie przyznaje się do winy. Ja potrafię powiedzieć mu o moich błędach, natomiast on cały czas wytyka moją winę, że mam pretensje, że przesadzam. Była już taka sytuacja, że zerwałam z nim i nie rozmawialiśmy miesiąc i dopiero kiedy się odezwał powiedział, że „robił dużo krzywdy, może i nawet WIĘCEJ niż ja”... A potem znowu to samo, wszystkiemu jestem winna ja... nie wiem co mam zrobić kobietki... Boję się wchodzić w nowy związek, bo czuję skrycie, że wciąż go kocham chociaż rozum mówi co innego...

Po co Ty z nim jesteś...dziewczyno

I Ty nie masz teraz w żaden nowy związek wchodzić, tylko rozstać się z obecnym i dać sobie czas, pobyć sama.

[xxhelloitsmexx]

Niektórzy sądzą, że on wcale źle nie zrobił, bo pisałam o tej sprawie też na innym forum. Jednak fakt, że nie spytał mnie o zdanie, wiedział, że nie przepadam za dziewczyną, powiedział jej że ja się zgadzam i nie ma żadnego problemu... i jeszcze powiedział mi to prosto w twarz... Myślałam żeby nawet pogadać z tą dziewczyną i powiedzieć jej, że on też ją okłamał, bo ja nic na ten temat nie wiedziałam... ale chyba wyszłabym wtedy na jakąś idiotkę i osobę, która teraz chce się w odwecie zemścić, nie sądzicie? Dodam jeszcze, ze zapraszał mnie ostatnio na urodziny jego dziadka, jednak powiedziałam, że nie mam ochoty się zjawić po tym co mi zrobił w związku z weselem a on się za to obraził... o.O Już głupieje całkiem, naprawdę

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Niektórzy sądzą, że on wcale źle nie zrobił, bo pisałam o tej sprawie też na innym forum. Jednak fakt, że nie spytał mnie o zdanie, wiedział, że nie przepadam za dziewczyną, powiedział jej że ja się zgadzam i nie ma żadnego problemu... i jeszcze powiedział mi to prosto w twarz... Myślałam żeby nawet pogadać z tą dziewczyną i powiedzieć jej, że on też ją okłamał, bo ja nic na ten temat nie wiedziałam... ale chyba wyszłabym wtedy na jakąś idiotkę i osobę, która teraz chce się w odwecie zemścić, nie sądzicie? Dodam jeszcze, ze zapraszał mnie ostatnio na urodziny jego dziadka, jednak powiedziałam, że nie mam ochoty się zjawić po tym co mi zrobił w związku z weselem a on się za to obraził... o.O Już głupieje całkiem, naprawdę

Rozstańcie się bo ten Wasz związek żadnego sensu nie ma.

-facet ma w tyłku Twoje zdanie
- obraża się
- nie umie przyznać się do błędu
- jest złośliwy

mało Ci jeszcze?

Co do winy, to ja kiedyś byłam z takim facetem co wiecznie mi wmawiał, że mam pamiętać, że gdy wskazuję na niego palcem (w sensie że on jest czemuś winny) to mam pamiętać że wtedy trzy palce są zwrócone w moją stronę

[xxhelloitsmexx]

Dodam jeszcze, że zaproponowałam mu, żeby może kogoś spytał jak mu tak bardzo zależy żeby z kimś jechać. Ale nie sądziłam że zaprosi akurat kogoś kogo nie lubię i to za moimi plecami. (Jego dwie najlepsze psiapsióły niby nie mogły jechać.) Więc zaczął to tak przekręcać, że on sobie mógł zinterpretować moje słowa żeby kogoś zaprosić „dowolnie”. Ponadto sam się przyznał, że wcale nie chodziło tu o pieniądze, bo mógł to odkręcić. Czy on coś czuje do tej dziewczyny czy co jest grane? Już mam mętlik w głowie na maksa

[kalor]

Ja rozumiem pójście na wesele z kimś innym, jeśli partner nie może, ale robienia w związku czegokolwiek z zemsty nie rozumiem. Okropne zachowanie, jak można się mścić na kimś, kogo się rzekomo kocha i dalej chce się być z nim w związku? Zresztą jeszcze gdyby było się za co mscic. O EGZAMIN, jakbyś to ty ustalała sobie termin.

Moim zdaniem wszystko sprowadza się do tego, że związek z osobą złośliwą i zawziętą jest do bani.

[xxhelloitsmexx]

On generalnie uważa, że jestem o nią zazdrosna bez powodu i że w głowie tworzę sobie jakieś urojenia. Problem w tym, że on poznał jej znajomych, ona jego, na dodatek teraz jeszcze jego rodzinę. W ciągu całego roku akademickiego ani razu nie pojawił się ze mną na imprezie, bo jak nie nauka, to mu się zwyczajnie nie chciało. Ponadto potrafił wyzywać i poniżać moich znajomych, twierdząc że jego są lepsi, bo tak, bo są JEGO znajomymi...

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez xxhelloitsmexx

On generalnie uważa, że jestem o nią zazdrosna bez powodu i że w głowie tworzę sobie jakieś urojenia. Problem w tym, że on poznał jej znajomych, ona jego, na dodatek teraz jeszcze jego rodzinę. W ciągu całego roku akademickiego ani razu nie pojawił się ze mną na imprezie, bo jak nie nauka, to mu się zwyczajnie nie chciało. Ponadto potrafił wyzywać i poniżać moich znajomych, twierdząc że jego są lepsi, bo tak, bo są JEGO znajomymi...

Ja się powtórzę:

Rozstańcie się bo ten Wasz związek żadnego sensu nie ma.

-facet ma w tyłku Twoje zdanie
- obraża się
- nie umie przyznać się do błędu
- jest złośliwy

mało Ci jeszcze?

no i poniża i wyzywa Twoich znajomych do tego

Co Ty z nim jeszcze robisz!!

[kalor]

Napisane przez xxhelloitsmexx

On generalnie uważa, że jestem o nią zazdrosna bez powodu i że w głowie tworzę sobie jakieś urojenia. Problem w tym, że on poznał jej znajomych, ona jego, na dodatek teraz jeszcze jego rodzinę. W ciągu całego roku akademickiego ani razu nie pojawił się ze mną na imprezie, bo jak nie nauka, to mu się zwyczajnie nie chciało. Ponadto potrafił wyzywać i poniżać moich znajomych, twierdząc że jego są lepsi, bo tak, bo są JEGO znajomymi...

Problemem nie jest ONA, tylko to, jak facet cię traktuje, jaki jest - a jest mściwy i złośliwy.

[xxhelloitsmexx]

Eh, może i faktycznie powinnam to zakończyć... Wybaczamy sobie wiele rzeczy, ale ta akurat była chyba jedną z gorszych, której bym się szczerze mówiąc nie spodziewała :/ Dziękuję Wam bardzo za wszelkie rady i zrozumienie <3

[zksiezyca]

Dla mnie to jest jakieś chore.
Nie wiem jak można potraktować tak osobę, z która jest się w związku.

Przemyśl to.

[xxhelloitsmexx]

Mam też takie pytanie: czy gdyby Wasz partner Was wystawił i faktycznie nie mógł jechać na wesele, bo miałby w tym czasie coś bardzo ważnego, to szukałybyście kogoś na jego miejsce czy poszły same? Jestem bardzo ciekawa jakie macie zdanie, więc pytam

[zksiezyca]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Mam też takie pytanie: czy gdyby Wasz partner Was wystawił i faktycznie nie mógł jechać na wesele, bo miałby w tym czasie coś bardzo ważnego, to szukałybyście kogoś na jego miejsce czy poszły same? Jestem bardzo ciekawa jakie macie zdanie, więc pytam

To zależy.
Jeśli mamy wspólna grupę bliskich znajomych, coś w stylu „przyjaciół” wiem głupi przykład, ale oddaje typ relacji - to zapytałabym czy nie ma nic przeciwko aby pojechał ze mną nasz kumpel. I w naszym przypadku naprawdę nie byłoby to nic dziwnego.

Ale nie brałabym obcego chłopa, albo tylko mojego znajomego. Poszłabym sama.

[mirabelka3690]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Mam też takie pytanie: czy gdyby Wasz partner Was wystawił i faktycznie nie mógł jechać na wesele, bo miałby w tym czasie coś bardzo ważnego, to szukałybyście kogoś na jego miejsce czy poszły same? Jestem bardzo ciekawa jakie macie zdanie, więc pytam

Poszłabym sama. Przetańczyłabym noc z wujkami, ciotkami itp

Chyba, że to wesele kogoś znajomych bez mojej/jego rodziny. Wtedy bym poszła sama, lub zapytała tż czy nie ma nic przeciwko abym z kimś poszła.

Po trzecie primo, miałam taką sytuację. Tż nie mógł i poszłam po prostu z koleżanką

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Sama

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kalor]

Moim zdaniem nasze zdanie nie ma znaczenia

Ale poszłabym sama, bo nie chciałoby mi się szukać. Nie czuję ciśnienia, żeby chodzić na takie imprezy z kimś. Jakbym nie była w związku, to tez bym nie szukała. Nie przepadam za tańcem, więc lepiej bawiłabym się rozmawiając z gośćmi przy stołach. I jedząc przysmaki

[Fortuna1]

Napisane przez xxhelloitsmexx

Mam też takie pytanie: czy gdyby Wasz partner Was wystawił i faktycznie nie mógł jechać na wesele, bo miałby w tym czasie coś bardzo ważnego, to szukałybyście kogoś na jego miejsce czy poszły same? Jestem bardzo ciekawa jakie macie zdanie, więc pytam

Poszłabym sama albo w ogóle bym nie poszła.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patrycjapatib]

Ja nie miałabym problemu z tym, że kogoś zaprosił. Sama mu to zaproponowałaś. Jeśli faktycznie zrobił to z zemsty - no to mega szczeniackie zachowanie. Ale nie czaję tego, że oni będą tańczyć wolne tańce, przytulać się i będą im robić zdjęcia? Nwm, przecież to nie przymus, wiele osób idzie na wesele z kolegą, koleżanką i wcale nie trzeba tych czułości. Skąd wiesz co on będzie z nią zrobił. No i jeśli chłopak faktycznie teraz jest złośliwy i wcześniej był + robi Ci wyrzuty, że nie mogłaś przyjść, to słabo

[xxhelloitsmexx]

Sam mi powiedział, że tańczył z nią prawie do wszystkiego, wolne tańce również, ale twierdzi że bez przytulania

[Fortuna1]

Patrząc na jego inne zachowanie to to jakiś dzieciak, a nie dojrzały facet.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[linkinpaark]

Zachował się tragicznie.
Mój facet, kiedy ja nie mogłam iść z nim na wesele, bo miałam ważny egzamin i nie mogłam tego przełożyć, po prostu zjawił się na ślubie, dał prezent złożył życzenia i nie poszedł na wesele. (oczywiście wcześniej uprzedził młodych, że się nie zjawimy - dla wyjaśnienia, żeby nikt się nie przyczepił)Sam powiedział, że to bez sensu i nie będzie się miał z kim bawić całą noc. Układ mamy taki, że na tego typu imprezy chodzimy razem i jedno może się dostosować do drugiego, jeżeli jest taka potrzeba.
Jednak jeśli już koniecznie chciał iść to nie rozumiem po co kogoś brał. Ale jeśli już musiał kogoś wziąć to nie rozumiem po co wziął laskę, której nie lubisz. Żarty.

[xxhelloitsmexx]

Eh, może ja też przesadzam trochę... bo pamietam że z ciekawości spytałam się „a co jeśli jednak uda mi się jechać, bo uda się zmienić termin egzaminu i badan?” On odpowiedział, że z miejsca powiedziałby jej, że jednak mogę jechać. Więc teraz sobie myślę, że może troszkę wyolbrzymiam sprawę, pewnie z przypływu złości który przykrył racjonalne myślenie... Eh masakra :/