Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2022-11-22, 13:41   #1
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395

Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?


Witam,
Zainspirowana wątkiem odnośnie relacji z rodzicami, uznałam że i ja opiszę swoją sytuację, dzięki czemu poznam jak sprawa może wyglądać z boku.
Jestem najmłodszym dzieckiem i zawsze czułam się gorsza od rodzeństwa i mniej istotna, jakby moje zdanie nie miało znaczenia.
Sytuacje z dzieciństwa, które mi teraz przychodzą do głowy:
-zanim się pojawiłam na świecie, jak i do momentu jak skończyłam ok. 3-4 lata, moi rodzice jeździli z moim rodzeństwem regularnie na wakacje, robili sobie różne wypady weekendowe po PL, itd. Potem będąc starsza jak ja ich namawiałam, to ciągle słyszałam wymówki. A to że moje rodzeństwo nie chce już jeździć ze starymi, ponieważ mają znajomych swoich, a z kolei są za młodzi aby ich samych w domu zostawić; a to coś trzeba było zrobić w domu/wyremontować, więc nie ma pieniędzy (przez wcześniejsze lata wykańczali dom, więc to nie tak że nagle im doszły wydatki). Ogólnie też ciągle pojawiały się teksty "w przyszłym roku pojedziemy, obiecuję/my".
-mój tato odkąd pamiętam pracuje za granicą na budowie, do domu przyjeżdża raz na miesiąc. Jak był w domu to pamiętam z dzieciństwa, że wieczorami grali w czwórkę w gry planszowe/karciane. Nigdy nie było to coś w czym i ja mogłabym uczestniczyć, byłam wtedy "wyganiana" z pokoju, mówili mi abym poszła się zająć sobą, że im przeszkadzam, albo już słynny tekst mojego taty "idź zobacz czy światło w lodówce zgasiłem, a jak nie to zgaś" (byłam wtedy bardzo młoda ), jak siedział z moim rodzeństwem w pokoju i rozmawiali o bieżących sprawach, co u nich, itd. to też mnie wyganiał i mówił że chce z nimi na spokojnie porozmawiać. Jak ja byłam nastolatką, to nie było ani żadnych gier, ani rozmów, najczęściej wieczorami rodzice szli odwiedzić znajomych bądź rodzinę, więc ja nie mam zbudowanej więzi z moim tatą za bardzo.
-jak moje rodzeństwo było jeszcze niepełnoletnie, to wszystko co robili w domu z nimi konsultowali, pytali czy w danym roku kupić nowy samochód, czy lepiej tynkować dom- nie twierdzę że rodzeństwo podejmowało decyzje, jednak ich zdanie było brane pod uwagę, również później przy wyborze jak to ma wyglądać. Ja z moich nastoletnich lat, gdy się toczyły rozmowy z moim już dorosłym rodzeństwem (z czego jedno już nawet nie mieszkało w domu rodzinnym), pamiętam teksty "dzieci i ryby głosu nie mają", a gdy mówiłam że ich jakoś zawsze pytali o zdanie, to "co można wojewodzie to nie tobie smrodzie". Nieco się to zmieniło jak już poszłam na studia, ale to dlatego że siostra mnie włączała do rozmowy i pytała co ja myślę, a więc i z biegiem czasu sami z siebie zaczęli mnie pytać co myślę o tym czy tamtym.
Sytuacji było dużo więcej, nie chce teraz jednak robić nie wiadomo jak długiego postu ( i tak będzie długi, mam nadzieję że wytrwacie).
Jak miałam 10 lat, to mój dużo starszy brak zaliczył wpadkę, oczywiście zaczęło się wszystko kręcić wokół niego. Mieszkał u nas w domu na pięterku Ja zaczęłam się buntować i kłócić wtedy z rodzicami ponieważ przestali w ogóle poświęcać mi jakąkolwiek uwagę, ostatecznie moja relacja z rodzicami z tego okresu wyglądała tak że kłóciliśmy się, chociażby o to dlaczego ja mam po szkole zajmować się dzieckiem, a potem dziećmi, mojego brata skoro to moja mama podjęła się tego obowiązku (żona mojego brata kończyła wtedy szkołę, lekcje miała zazwyczaj od ok. 10-19), było bardzo dużo wymuszania, np. mówiłam że ja nie mogę z nimi zostać w daną sobotę, gdyż jestem już umówiona z koleżankami, jednak było to lekceważone i po prostu zostawiali dzieci w domu ze mną, a oni wychodzili wiedząc że pomimo że miałam wtedy 11-15 lat, to nie jestem na tyle nieodpowiedzialna aby zostawić je same. Gdy już właśnie skończyłam ok. 15 lat, to stałam się bardziej asertywna, jednak kończyło się to tak że moja mama się obrażała. Ja jej wtedy schodziłam z drogi żeby nie wysłuchiwać krzyków (jak byłam w jednym pomieszczeniu to potrafiła krzyczeć przez cały ten czas jak ja np. robiłam sobie herbatę, jak to ja jestem niewdzięczna, czemu ją Bóg pokarał taką niewdzięczną córką, dlaczego nie jestem posłuszna jak starsza siostra, itd.). Jak siedziałam w pokoju i do kuchni szłam, gdy ona już była w sypialni albo gdzieś poza domem, to ona mnie ignorowała i też nie szukała kontaktu, a więc zazwyczaj nie widziałyśmy się po 1,5-2 tyg. Zmieniało się to jak potrzebowała abym coś zrobiła, albo gdy zbliżał się czas gdy mój tato znowu przyjeżdżał do domu i nie miała innego wyboru niż znosić moją obecność, aczkolwiek wtedy i tak było wyliczanie wszystkiego co według niej źle zrobiłam. Taki stan rzeczy trwał aż wyprowadziłam się z domu na studia. Żeby nie było, były kilkudniowe przerwy od kłótni/cichych dni, jednak szybko się kończyły gdyż pojawiał się kolejny konflikt
Jak mieszkałam w domu, to wiele razy rodzice łamali dane mi obietnice. Poza wakacjami o których pisałam, to taka sama sytuacja była z pokojem dla mnie. U nas w domu odkąd pamiętam piętro było gotowe do zamieszkania, ale nie zagospodarowane. Jako że była wystarczająca ilość pokoi dla mojego rodzeństwa i rodziców, to odgrodzili klatkę schodową drzwiami i w ten sposób oszczędzali na grzaniu. Piętro służyło bardziej za przechowalnię rzeczy. Jednak miejsce na pokój dla mnie było, jedyne co było potrzeba to odświeżyć ściany i kupić meble, jednak nie mogłam się doprosić- ciągle słyszałam "za rok", "na wiosnę pomyślimy", "na zimę ci na pewno kupimy łóżko", itd. Pokój ostatecznie dostałam brata, jak on się z rodziną przeniósł na piętro. Wcześniej spałam z mamą, bądź na podłodze w pokoju siostry jak mój tato był.
Była też taka sytuacja, że ja miałam po bracie bardzo zniszczone i stare meble, drzwiczki ledwo się trzymały, ogólnie cały pokój był do remontu, podłoga skrzypiała, itd. Zaczęłam z nimi na ten temat rozmawiać i nigdy nie mieli pieniędzy. Ostatecznie jak miałam 17 lat, to moi rodzice zaczęli myśleć o zmianie auta. Przyszli do mnie wtedy z pomysłem, że stary samochód będzie dla mnie skoro za raptem kilka mies. będę się zapisywała na prawo jazdy. Mi ten pomysł bardzo się spodobał, ponieważ pochodzę ze wsi i komunikacja jest bardzo słaba, a więc byłam ograniczona i uzależniona od dobroci innych, to by mi bardzo pomogło. Jednak jak już byłam w trakcie zdawania prawka, moi rodzice zmienili zdanie, uznali że samochód sprzedają. Jak ich skonfrontowałam z tą decyzją, to mi wcisnęli bajeczkę że sobie przemyśleli i im za dużo wyjdzie utrzymanie dwóch aut, dodatkowo paliwo, itd. Byłam bardzo zła i rozczarowana, jednak usłyszałam że nie powinnam być, gdyż oni stwierdzili że pieniądze ze sprzedaży będą dla mnie na remont pokoju. Wolałam samochód, ponieważ wiedziałam że za rok idę na studia, więc z pokoju będę korzystać rzadko, ale było to coś o co prosiłam od lat, więc w sumie się cieszyłam- lepsze coś niż nic. Po sprzedaży dali wszystko bratu, okazało się że to on przyszedł do nich zapytać czy sprzedają, po czym powiedział że potrzebuje tych pieniędzy na coś na budowie (rodzice wtedy oszczędności wydali na nowy samochód, więc nie mieli wolnej gotówki aby mu dać).
I teraz przechodząc do tego dlaczego w ogóle wątek powstał.
Moi rodzice utrzymywali mojego brata przez prawie 10 lat, z całą jego rodziną (żona i kilkoro dzieci), opłacali im wszystko od rachunków po dawanie "kieszonkowego" na ubrania. Aż do momentu gdzie zostało wykończenie domu w środku. Mój brat zapłacił jedynie za pustaki i część cementu, całą resztę opłacali rodzice. Dach i okna również oni. Dopiero na wykończenie w środku mój brat wziął kredyt, ale rodzice i tak w prezencie kupili im meble do sypialni i pokoi dziecięcych. Działkę też kupili rodzice. Na kursy zawodowe zarówno jego jak i jego żony też dawali rodzice.
Moja siostra dostała od rodziców działkę budowlaną, po rozwodzie mieszkała u nich kilka lat, gdzie nie płaciła za rachunki ani jedzenie (resztę opłacała sama), po czym kupili jej mieszkanie (część za gotówkę, reszta w kredycie który spłacają do teraz).
Jeżeli chodzi o mnie, to rodzice zawsze powtarzali że dla mnie będzie dom rodzinny, ja im mówiłam że ja z nimi nie będę mieszkać. Jak już się z tym pogodzili że "nie wrócę", to i tak powtarzali że dom mi obiecali i jest dla mnie, po ich śmierci sprzedam najwyżej.
Ogólnie moja relacja z nimi była ciężka, jak poszłam na studia to wracałam co prawda średnio raz na miesiąc, jednak nie ukrywam że byłoby to rzadziej gdyby nie spotkania ze znajomymi. Jak skończyłam studia, to przez to że cała ich chęć pomocy przeszła z mojego brata na wnuki, to po prostu zbudowałam wokół siebie mur i stałam się trochę bardziej obojętna. Ograniczyłam kontakt, utrzymywałam minimum jak tylko się dało, bardzo rzadko ich odwiedzałam. Dodam że ja po pójściu na studia i nabraniu dystansu, wielokrotnie podejmowałam z nimi rozmowy i próby przekazania gdzie moim zdaniem popełnili błąd, co mnie boli, dlaczego, itd. jednak nie przynosiło to rezultatów i oni uważali że nie zrobili nic złego i nic by nie zmienili.
W między czasie podczas jednaj z moich wizyt u nich zapytali czy nie planuję kupna mieszkania, mnie nie było wtedy stać, a więc oni powiedzieli że mi pomogą. Zdają sobie sprawę, że dom jest dla mnie ale nie będę miała żadnych korzyści finansowych przez lata, więc zaczną odkładać na wkład własny dla mnie. Nie będę oszukiwać, że wtedy pierwszy raz pomyślałam, że może jednak ja też się liczę, mój brat był starszy więc "miał pierwszeństwo", moja siostra (wtedy jeszcze mężatka) odmawiała wszelkiej pomocy, ponieważ sami chcieli się dorobić, więc przyszła kolej na mnie. Zaczęłam się wtedy bardziej starać w relacji z nimi, analizować przeszłość i starać się to zrozumieć z ich perspektywy żeby nie dusić w sobie żalu. Jednak potem przytrafił się kolejny cios, bo wiedząc że moja siostra ma kłopoty małżeńskie oddali jej całą kasę odkładaną dla mnie- bez ani jednego słowa do mnie, dowiedziałam się o całej sprawie od niej, gdyż moi rodzice zaczęli się zachowywać jakby rozmowy o pomocy zakupu mieszkania dla mnie nie było. Byłam tak zawiedziona i zraniona, że kontakty były niemal nieistniejące. Ja rozumiałam dlaczego te pieniądze jej dali, nawet sama bym to pewnie zaproponowała jakby jakakolwiek rozmowa miała miejsce, jednak oni całkowicie jakby zapomnieli o swojej deklaracji. Potem moja siostra regularnie zaczęła mi wchodzić na sumienie, że rodzice cierpią, że oni nie wiedzą dlaczego ja trzymam taki dystans i się izoluję, że ich boli że tak rzadko rozmawiamy, itd., w końcu podziałało ponieważ przemogłam się i uznałam że i oni może dorośli i ja, spróbuję JESZCZE RAZ im przedstawić perspektywę i zobaczę co będzie. Jak podczas wcześniejszych rozmów czułam się jak idiotka, która przesadza, tak tym razem mojej mamie leciały łzy, słyszałam że oni chcieli jak najlepiej, że chcieli pomóc bo moje rodzeństwo to ich dzieci, że oni robili co uważali że jest najlepsze, itd. Nigdzie nie usłyszałam przepraszam, czy że żałują, ale sam fakt że ich ruszyło się dla mnie liczył. Dodatkowo widziałam, że się starają przemilczeć niektóre sprawy wiedząc że tego nie toleruję (są m.in. homofobami i rasistami). Kontakt nam się poprawił na tyle, że zamiast rozmawiać raz na 1,5-2 mies., to zaczęliśmy rozmawiać raz na 1,5-2 tyg., w dodatku nie były to drętwe 15 minutowe rozmowy, tylko prawdziwe rozmowy o tym co u nas, które trwały ok. godzinę. Częściej ich odwiedzałam, dodatkowo jak wcześniej jechałam na najkrócej jak się da, to teraz brałam dodatkowy urlop aby więcej czasu spędzić w domu, a w czasie korona wirusa jak wszystko było pozamykane i pracowałam zdalnie, to zatrzymałam się u nich na kilka miesięcy. Ten okres też bardzo nas zbliżył, gdyż bardzo dużo rozmawialiśmy, itd.
Moi rodzice jakiś czas temu wrócili do tematu mieszkania dla mnie, do tego początkowego planu. Powiedzieli że kredytu nie mogą wziąć, aby od razu mi dać pieniądze, ale że zaczęli już odkładać i że jako że dom ma być dla mnie rodzinny, to dodatkowo dodadzą mi na część mieszkania- 150 tys.- jak odłożą. Pojawiły się również rozmowy odnośnie ich starości bo powiedzieli "jednej pokój dla nas", na co odpowiedziałam że nie ma problemu. Nie były to jakieś super szczegółowe rozmowy, gdzie wszystko ustaliliśmy co kiedy i gdzie, ale ja powiedziałam że jak będzie trzeba, bo nie będą chcieli się przeprowadzać, albo w bloku będą się źle czuć, to nie ma problemu abym się wprowadziła do nich, a ewentualne mieszkanie wynajęła (wcześniej nie brałam tego pod uwagę, ogólnie mieszkanie z nimi odpadało i mówiłam że nigdy nie wrócę). Kilka miesięcy temu moi rodzice zadzwonili że mają dla mnie 100tys. i że sobie pomyśleli że może to na jakieś konto oszczędnościowe warto by było wpłacić (przez obecną sytuację, nie chciałam się pchać w kredyt, dlatego powiedziałam że ja wolę więcej odłożyć i się nieco wstrzymać jak się bardziej rynek ustabilizuje), poświęciłam czas na oferty w moim banku jak i innych żeby się dowiedzieć czy nie ma jakiejś korzystnej oferty dla nowych klientów, dowiedziałam się jak to wygląda w US w przypadku darowizny, po czym im się odwidziało gdyż pani w banku im powiedziała, że nie można robić darowizny 2x, a więc jak planują jeszcze 50tys. odłożyć, to lepiej dać mi całość. Zacisnęłam zęby na to że czas straciłam, ale bardziej byłam na siebie zła bo powinnam była wiedzieć że z nimi to się tak skończy że ja tylko czas stracę, a oni zmienią zdanie. Zaraz potem dostałam kopa, gdyż się dowiedziałam że moi rodzice myślą o tym aby dom był dla wnuków. To nie był pierwszy raz gdy ja to usłyszałam. Jak u nich pomieszkiwałam w czasie korona wirusa, to wtedy poruszyłam z nimi ten temat i się wyparli, że coś takiego powiedzieli, nie wierzyłam im, ale uznałam że może takim głupim tekstem rzucili bez zastanowienia, jednak temat znikąd by się nie wziął. Jednak zapewnili mnie wtedy, że dom jest dla mnie, tak jak obiecali. Jednak jak już wspomniałam, to jednak nie był jedyny raz gdy taka informacja do mnie dotarła. A mianowicie rozmawiałam z moją siostrą co u niej, opowiadała mi o odwiedzinach rodziców i o tym że o domu był temat, że może któryś wnuk zechce, a działka obok będzie dla mojego brata (a całość miała być dla mnie). Nie powiem, że to we mnie uderzyło, zwłaszcza jak po chwili zaczęła mi się żalić że chciała od rodziców kasę na remont, kręcili nosem początkowo, ale jednak jej dali (1/3 z tej puli dla mnie). I ja teraz mam od kilka miesięcy rozwaloną głowę. Ostatnim razem jak się zdecydowałam polepszyć z nimi kontakty, to sobie obiecałam że daję im ostatnią szansę. Mojej siostrze podczas rozmowy wyżaliłam się że to miało być dla mnie i że jak oni znowu mogą robić to samo, że muszę się zastanowić czy dla mnie nie lepiej całkowicie urwać z nimi kontaktu żeby takiej huśtawki nie przeżywać. Ona wtedy była bardzo wyrozumiała, przytakiwała mi, pocieszała. Wszystko się zmieniło, jak powiedziałam że odwołuję przyjazd na wakacje (byłam umówiona z rodzicami że spędzę u nich tydzień). Powiedziała, żebym dla niej przyjechała, bo rodzice ją obwinią że to jej wina, bo jej dali na remont i więcej jej nie pomogą. Będą też mieli pretensje do niej, że mi powiedziała o tym co planują zrobić z domem i działką. Jak nie ustąpiłam i powiedziałam, ze nie chcę sobie psuć urlopu, a zresztą muszę przemyśleć co zrobić, to mnie zwyzywała od rozkapryszonych, roszczeniowych, dzieciaków i że jak nie przyjadę, to żebym się do niej nie odzywała nigdy więcej (miałam z nią zawsze bardzo bliskie relacje, bardziej jak przyjaciółki). Uznała, że ja chcę za dużo, ponieważ dom powinien być podzielony na całą naszą 3. Zwłaszcza, że ja się wyprowadziłam z domu pierwsza, najdalej mieszkam przez co najrzadziej ich odwiedzam, a więc najmniej powinnam dostać. Dodatkowo nie mogę wymagać, że rodzice się zmienią, bo oni tacy są, to ja muszę się dostosować. Dodatkowo on pożyczyła tylko te pieniądze i im odda niedługo (co jest kłamstwem, ponieważ ona regularnie "pożycza" pieniądze na codzienne wydatki). No i uznała, że nie mogę być zła o coś czego jeszcze nie zrobili, ponieważ oni to tylko rozważają. Z jednej strony racja, ale skoro mi obiecali to czy powinni rozważać zmianę zdania bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną?
I teraz pytanie: czy ja faktycznie jestem roszczeniowa i powinnam w ogóle nie brać pod uwagę tego co było w moim dzieciństwie i latach nastoletnich pod uwagę? A jeżeli tak, to czy naprawdę ja chcę za dużo względem rodzeństwa? Bo ja już szczerze mówiąc zgłupiałam i czasami mam wrażenie, że słusznie jestem zła, a za chwilę sobie myślę że jak moja siostra mi tak powiedziała to coś w tym musi być, bo jednak zawsze była po mojej stronie i już sama nie wiem
Dodam, że moi rodzice nie są źli. Nigdy mi nie mówili że mnie kochają (przynajmniej od kiedy pamiętam), nie przytulali, jednak ja wiem że oni po prostu wynieśli takie wzorce z domu. Ogólnie oni byli uznawani za dobrych rodziców w środowisku w którym się wychowałam, nie pili, nie palili, nie bili- to była rzadkość, ponieważ większość rodzin była patologiczna. Nie mieli też takiego dostępu do wiedzy odnośnie jak rodzicielstwo powinno wyglądać. Wiem też że jakbym teraz im powiedziała, że np. mam kłopoty i potrzebuję 50tys. to by było dużo krzyku i pouczania przez lata, ale mogłabym na nich liczyć. Wierzę, że oni faktycznie cierpieli jak się od nich wcześniej odsunęłam, bo jednak chyba w głębi duszy mnie kochają i im zależy? Dodatkowo im jest ciężko znieść, że ja nie chcę mieć dzieci, przez to też faworyzują moje rodzeństwo, gdyż według nich oni są bardziej potrzebujący i rodzina jest najważniejsza. Jednak ja uważam że to nie powinno mieć znaczenia przy tym jak dzieci się traktuje, a może się mylę?
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 15:55   #2
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Wg mnie absolutnie nie powinnaś oceniać siebie jako wyrodne dziecko, z Twojej narracji wynika zaniedbane potrzeb emocjonalnych dziecka, oraz nawet podstawowych - własny pokój, spanie na podłodze, rozwalające się meble, wieczne niedotrzymywanie słowa - słowem, nie zwracanie uwagi na to jak Ty się czujesz, nie interesowanie się nawet tym tematem.

Ja też mam podobne akcje jesli chodzi o rodzinną nieruchomość, więc współczuję Ci - wg mnie jednak nie mogłaś zrobić nic lepiej niż zrobiłaś.


Sent from my iPhone using Tapatalk
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 15:58   #3
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez undecided_1994 Pokaż wiadomość
Witam,
Zainspirowana wątkiem odnośnie relacji z rodzicami, uznałam że i ja opiszę swoją sytuację, dzięki czemu poznam jak sprawa może wyglądać z boku.
Jestem najmłodszym dzieckiem i zawsze czułam się gorsza od rodzeństwa i mniej istotna, jakby moje zdanie nie miało znaczenia.
Sytuacje z dzieciństwa, które mi teraz przychodzą do głowy:
-zanim się pojawiłam na świecie, jak i do momentu jak skończyłam ok. 3-4 lata, moi rodzice jeździli z moim rodzeństwem regularnie na wakacje, robili sobie różne wypady weekendowe po PL, itd. Potem będąc starsza jak ja ich namawiałam, to ciągle słyszałam wymówki. A to że moje rodzeństwo nie chce już jeździć ze starymi, ponieważ mają znajomych swoich, a z kolei są za młodzi aby ich samych w domu zostawić; a to coś trzeba było zrobić w domu/wyremontować, więc nie ma pieniędzy (przez wcześniejsze lata wykańczali dom, więc to nie tak że nagle im doszły wydatki). Ogólnie też ciągle pojawiały się teksty "w przyszłym roku pojedziemy, obiecuję/my".
-mój tato odkąd pamiętam pracuje za granicą na budowie, do domu przyjeżdża raz na miesiąc. Jak był w domu to pamiętam z dzieciństwa, że wieczorami grali w czwórkę w gry planszowe/karciane. Nigdy nie było to coś w czym i ja mogłabym uczestniczyć, byłam wtedy "wyganiana" z pokoju, mówili mi abym poszła się zająć sobą, że im przeszkadzam, albo już słynny tekst mojego taty "idź zobacz czy światło w lodówce zgasiłem, a jak nie to zgaś" (byłam wtedy bardzo młoda ), jak siedział z moim rodzeństwem w pokoju i rozmawiali o bieżących sprawach, co u nich, itd. to też mnie wyganiał i mówił że chce z nimi na spokojnie porozmawiać. Jak ja byłam nastolatką, to nie było ani żadnych gier, ani rozmów, najczęściej wieczorami rodzice szli odwiedzić znajomych bądź rodzinę, więc ja nie mam zbudowanej więzi z moim tatą za bardzo.
-jak moje rodzeństwo było jeszcze niepełnoletnie, to wszystko co robili w domu z nimi konsultowali, pytali czy w danym roku kupić nowy samochód, czy lepiej tynkować dom- nie twierdzę że rodzeństwo podejmowało decyzje, jednak ich zdanie było brane pod uwagę, również później przy wyborze jak to ma wyglądać. Ja z moich nastoletnich lat, gdy się toczyły rozmowy z moim już dorosłym rodzeństwem (z czego jedno już nawet nie mieszkało w domu rodzinnym), pamiętam teksty "dzieci i ryby głosu nie mają", a gdy mówiłam że ich jakoś zawsze pytali o zdanie, to "co można wojewodzie to nie tobie smrodzie". Nieco się to zmieniło jak już poszłam na studia, ale to dlatego że siostra mnie włączała do rozmowy i pytała co ja myślę, a więc i z biegiem czasu sami z siebie zaczęli mnie pytać co myślę o tym czy tamtym.
Sytuacji było dużo więcej, nie chce teraz jednak robić nie wiadomo jak długiego postu ( i tak będzie długi, mam nadzieję że wytrwacie).
Jak miałam 10 lat, to mój dużo starszy brak zaliczył wpadkę, oczywiście zaczęło się wszystko kręcić wokół niego. Mieszkał u nas w domu na pięterku Ja zaczęłam się buntować i kłócić wtedy z rodzicami ponieważ przestali w ogóle poświęcać mi jakąkolwiek uwagę, ostatecznie moja relacja z rodzicami z tego okresu wyglądała tak że kłóciliśmy się, chociażby o to dlaczego ja mam po szkole zajmować się dzieckiem, a potem dziećmi, mojego brata skoro to moja mama podjęła się tego obowiązku (żona mojego brata kończyła wtedy szkołę, lekcje miała zazwyczaj od ok. 10-19), było bardzo dużo wymuszania, np. mówiłam że ja nie mogę z nimi zostać w daną sobotę, gdyż jestem już umówiona z koleżankami, jednak było to lekceważone i po prostu zostawiali dzieci w domu ze mną, a oni wychodzili wiedząc że pomimo że miałam wtedy 11-15 lat, to nie jestem na tyle nieodpowiedzialna aby zostawić je same. Gdy już właśnie skończyłam ok. 15 lat, to stałam się bardziej asertywna, jednak kończyło się to tak że moja mama się obrażała. Ja jej wtedy schodziłam z drogi żeby nie wysłuchiwać krzyków (jak byłam w jednym pomieszczeniu to potrafiła krzyczeć przez cały ten czas jak ja np. robiłam sobie herbatę, jak to ja jestem niewdzięczna, czemu ją Bóg pokarał taką niewdzięczną córką, dlaczego nie jestem posłuszna jak starsza siostra, itd.). Jak siedziałam w pokoju i do kuchni szłam, gdy ona już była w sypialni albo gdzieś poza domem, to ona mnie ignorowała i też nie szukała kontaktu, a więc zazwyczaj nie widziałyśmy się po 1,5-2 tyg. Zmieniało się to jak potrzebowała abym coś zrobiła, albo gdy zbliżał się czas gdy mój tato znowu przyjeżdżał do domu i nie miała innego wyboru niż znosić moją obecność, aczkolwiek wtedy i tak było wyliczanie wszystkiego co według niej źle zrobiłam. Taki stan rzeczy trwał aż wyprowadziłam się z domu na studia. Żeby nie było, były kilkudniowe przerwy od kłótni/cichych dni, jednak szybko się kończyły gdyż pojawiał się kolejny konflikt
Jak mieszkałam w domu, to wiele razy rodzice łamali dane mi obietnice. Poza wakacjami o których pisałam, to taka sama sytuacja była z pokojem dla mnie. U nas w domu odkąd pamiętam piętro było gotowe do zamieszkania, ale nie zagospodarowane. Jako że była wystarczająca ilość pokoi dla mojego rodzeństwa i rodziców, to odgrodzili klatkę schodową drzwiami i w ten sposób oszczędzali na grzaniu. Piętro służyło bardziej za przechowalnię rzeczy. Jednak miejsce na pokój dla mnie było, jedyne co było potrzeba to odświeżyć ściany i kupić meble, jednak nie mogłam się doprosić- ciągle słyszałam "za rok", "na wiosnę pomyślimy", "na zimę ci na pewno kupimy łóżko", itd. Pokój ostatecznie dostałam brata, jak on się z rodziną przeniósł na piętro. Wcześniej spałam z mamą, bądź na podłodze w pokoju siostry jak mój tato był.
Była też taka sytuacja, że ja miałam po bracie bardzo zniszczone i stare meble, drzwiczki ledwo się trzymały, ogólnie cały pokój był do remontu, podłoga skrzypiała, itd. Zaczęłam z nimi na ten temat rozmawiać i nigdy nie mieli pieniędzy. Ostatecznie jak miałam 17 lat, to moi rodzice zaczęli myśleć o zmianie auta. Przyszli do mnie wtedy z pomysłem, że stary samochód będzie dla mnie skoro za raptem kilka mies. będę się zapisywała na prawo jazdy. Mi ten pomysł bardzo się spodobał, ponieważ pochodzę ze wsi i komunikacja jest bardzo słaba, a więc byłam ograniczona i uzależniona od dobroci innych, to by mi bardzo pomogło. Jednak jak już byłam w trakcie zdawania prawka, moi rodzice zmienili zdanie, uznali że samochód sprzedają. Jak ich skonfrontowałam z tą decyzją, to mi wcisnęli bajeczkę że sobie przemyśleli i im za dużo wyjdzie utrzymanie dwóch aut, dodatkowo paliwo, itd. Byłam bardzo zła i rozczarowana, jednak usłyszałam że nie powinnam być, gdyż oni stwierdzili że pieniądze ze sprzedaży będą dla mnie na remont pokoju. Wolałam samochód, ponieważ wiedziałam że za rok idę na studia, więc z pokoju będę korzystać rzadko, ale było to coś o co prosiłam od lat, więc w sumie się cieszyłam- lepsze coś niż nic. Po sprzedaży dali wszystko bratu, okazało się że to on przyszedł do nich zapytać czy sprzedają, po czym powiedział że potrzebuje tych pieniędzy na coś na budowie (rodzice wtedy oszczędności wydali na nowy samochód, więc nie mieli wolnej gotówki aby mu dać).
I teraz przechodząc do tego dlaczego w ogóle wątek powstał.
Moi rodzice utrzymywali mojego brata przez prawie 10 lat, z całą jego rodziną (żona i kilkoro dzieci), opłacali im wszystko od rachunków po dawanie "kieszonkowego" na ubrania. Aż do momentu gdzie zostało wykończenie domu w środku. Mój brat zapłacił jedynie za pustaki i część cementu, całą resztę opłacali rodzice. Dach i okna również oni. Dopiero na wykończenie w środku mój brat wziął kredyt, ale rodzice i tak w prezencie kupili im meble do sypialni i pokoi dziecięcych. Działkę też kupili rodzice. Na kursy zawodowe zarówno jego jak i jego żony też dawali rodzice.
Moja siostra dostała od rodziców działkę budowlaną, po rozwodzie mieszkała u nich kilka lat, gdzie nie płaciła za rachunki ani jedzenie (resztę opłacała sama), po czym kupili jej mieszkanie (część za gotówkę, reszta w kredycie który spłacają do teraz).
Jeżeli chodzi o mnie, to rodzice zawsze powtarzali że dla mnie będzie dom rodzinny, ja im mówiłam że ja z nimi nie będę mieszkać. Jak już się z tym pogodzili że "nie wrócę", to i tak powtarzali że dom mi obiecali i jest dla mnie, po ich śmierci sprzedam najwyżej.
Ogólnie moja relacja z nimi była ciężka, jak poszłam na studia to wracałam co prawda średnio raz na miesiąc, jednak nie ukrywam że byłoby to rzadziej gdyby nie spotkania ze znajomymi. Jak skończyłam studia, to przez to że cała ich chęć pomocy przeszła z mojego brata na wnuki, to po prostu zbudowałam wokół siebie mur i stałam się trochę bardziej obojętna. Ograniczyłam kontakt, utrzymywałam minimum jak tylko się dało, bardzo rzadko ich odwiedzałam. Dodam że ja po pójściu na studia i nabraniu dystansu, wielokrotnie podejmowałam z nimi rozmowy i próby przekazania gdzie moim zdaniem popełnili błąd, co mnie boli, dlaczego, itd. jednak nie przynosiło to rezultatów i oni uważali że nie zrobili nic złego i nic by nie zmienili.
W między czasie podczas jednaj z moich wizyt u nich zapytali czy nie planuję kupna mieszkania, mnie nie było wtedy stać, a więc oni powiedzieli że mi pomogą. Zdają sobie sprawę, że dom jest dla mnie ale nie będę miała żadnych korzyści finansowych przez lata, więc zaczną odkładać na wkład własny dla mnie. Nie będę oszukiwać, że wtedy pierwszy raz pomyślałam, że może jednak ja też się liczę, mój brat był starszy więc "miał pierwszeństwo", moja siostra (wtedy jeszcze mężatka) odmawiała wszelkiej pomocy, ponieważ sami chcieli się dorobić, więc przyszła kolej na mnie. Zaczęłam się wtedy bardziej starać w relacji z nimi, analizować przeszłość i starać się to zrozumieć z ich perspektywy żeby nie dusić w sobie żalu. Jednak potem przytrafił się kolejny cios, bo wiedząc że moja siostra ma kłopoty małżeńskie oddali jej całą kasę odkładaną dla mnie- bez ani jednego słowa do mnie, dowiedziałam się o całej sprawie od niej, gdyż moi rodzice zaczęli się zachowywać jakby rozmowy o pomocy zakupu mieszkania dla mnie nie było. Byłam tak zawiedziona i zraniona, że kontakty były niemal nieistniejące. Ja rozumiałam dlaczego te pieniądze jej dali, nawet sama bym to pewnie zaproponowała jakby jakakolwiek rozmowa miała miejsce, jednak oni całkowicie jakby zapomnieli o swojej deklaracji. Potem moja siostra regularnie zaczęła mi wchodzić na sumienie, że rodzice cierpią, że oni nie wiedzą dlaczego ja trzymam taki dystans i się izoluję, że ich boli że tak rzadko rozmawiamy, itd., w końcu podziałało ponieważ przemogłam się i uznałam że i oni może dorośli i ja, spróbuję JESZCZE RAZ im przedstawić perspektywę i zobaczę co będzie. Jak podczas wcześniejszych rozmów czułam się jak idiotka, która przesadza, tak tym razem mojej mamie leciały łzy, słyszałam że oni chcieli jak najlepiej, że chcieli pomóc bo moje rodzeństwo to ich dzieci, że oni robili co uważali że jest najlepsze, itd. Nigdzie nie usłyszałam przepraszam, czy że żałują, ale sam fakt że ich ruszyło się dla mnie liczył. Dodatkowo widziałam, że się starają przemilczeć niektóre sprawy wiedząc że tego nie toleruję (są m.in. homofobami i rasistami). Kontakt nam się poprawił na tyle, że zamiast rozmawiać raz na 1,5-2 mies., to zaczęliśmy rozmawiać raz na 1,5-2 tyg., w dodatku nie były to drętwe 15 minutowe rozmowy, tylko prawdziwe rozmowy o tym co u nas, które trwały ok. godzinę. Częściej ich odwiedzałam, dodatkowo jak wcześniej jechałam na najkrócej jak się da, to teraz brałam dodatkowy urlop aby więcej czasu spędzić w domu, a w czasie korona wirusa jak wszystko było pozamykane i pracowałam zdalnie, to zatrzymałam się u nich na kilka miesięcy. Ten okres też bardzo nas zbliżył, gdyż bardzo dużo rozmawialiśmy, itd.
Moi rodzice jakiś czas temu wrócili do tematu mieszkania dla mnie, do tego początkowego planu. Powiedzieli że kredytu nie mogą wziąć, aby od razu mi dać pieniądze, ale że zaczęli już odkładać i że jako że dom ma być dla mnie rodzinny, to dodatkowo dodadzą mi na część mieszkania- 150 tys.- jak odłożą. Pojawiły się również rozmowy odnośnie ich starości bo powiedzieli "jednej pokój dla nas", na co odpowiedziałam że nie ma problemu. Nie były to jakieś super szczegółowe rozmowy, gdzie wszystko ustaliliśmy co kiedy i gdzie, ale ja powiedziałam że jak będzie trzeba, bo nie będą chcieli się przeprowadzać, albo w bloku będą się źle czuć, to nie ma problemu abym się wprowadziła do nich, a ewentualne mieszkanie wynajęła (wcześniej nie brałam tego pod uwagę, ogólnie mieszkanie z nimi odpadało i mówiłam że nigdy nie wrócę). Kilka miesięcy temu moi rodzice zadzwonili że mają dla mnie 100tys. i że sobie pomyśleli że może to na jakieś konto oszczędnościowe warto by było wpłacić (przez obecną sytuację, nie chciałam się pchać w kredyt, dlatego powiedziałam że ja wolę więcej odłożyć i się nieco wstrzymać jak się bardziej rynek ustabilizuje), poświęciłam czas na oferty w moim banku jak i innych żeby się dowiedzieć czy nie ma jakiejś korzystnej oferty dla nowych klientów, dowiedziałam się jak to wygląda w US w przypadku darowizny, po czym im się odwidziało gdyż pani w banku im powiedziała, że nie można robić darowizny 2x, a więc jak planują jeszcze 50tys. odłożyć, to lepiej dać mi całość. Zacisnęłam zęby na to że czas straciłam, ale bardziej byłam na siebie zła bo powinnam była wiedzieć że z nimi to się tak skończy że ja tylko czas stracę, a oni zmienią zdanie. Zaraz potem dostałam kopa, gdyż się dowiedziałam że moi rodzice myślą o tym aby dom był dla wnuków. To nie był pierwszy raz gdy ja to usłyszałam. Jak u nich pomieszkiwałam w czasie korona wirusa, to wtedy poruszyłam z nimi ten temat i się wyparli, że coś takiego powiedzieli, nie wierzyłam im, ale uznałam że może takim głupim tekstem rzucili bez zastanowienia, jednak temat znikąd by się nie wziął. Jednak zapewnili mnie wtedy, że dom jest dla mnie, tak jak obiecali. Jednak jak już wspomniałam, to jednak nie był jedyny raz gdy taka informacja do mnie dotarła. A mianowicie rozmawiałam z moją siostrą co u niej, opowiadała mi o odwiedzinach rodziców i o tym że o domu był temat, że może któryś wnuk zechce, a działka obok będzie dla mojego brata (a całość miała być dla mnie). Nie powiem, że to we mnie uderzyło, zwłaszcza jak po chwili zaczęła mi się żalić że chciała od rodziców kasę na remont, kręcili nosem początkowo, ale jednak jej dali (1/3 z tej puli dla mnie). I ja teraz mam od kilka miesięcy rozwaloną głowę. Ostatnim razem jak się zdecydowałam polepszyć z nimi kontakty, to sobie obiecałam że daję im ostatnią szansę. Mojej siostrze podczas rozmowy wyżaliłam się że to miało być dla mnie i że jak oni znowu mogą robić to samo, że muszę się zastanowić czy dla mnie nie lepiej całkowicie urwać z nimi kontaktu żeby takiej huśtawki nie przeżywać. Ona wtedy była bardzo wyrozumiała, przytakiwała mi, pocieszała. Wszystko się zmieniło, jak powiedziałam że odwołuję przyjazd na wakacje (byłam umówiona z rodzicami że spędzę u nich tydzień). Powiedziała, żebym dla niej przyjechała, bo rodzice ją obwinią że to jej wina, bo jej dali na remont i więcej jej nie pomogą. Będą też mieli pretensje do niej, że mi powiedziała o tym co planują zrobić z domem i działką. Jak nie ustąpiłam i powiedziałam, ze nie chcę sobie psuć urlopu, a zresztą muszę przemyśleć co zrobić, to mnie zwyzywała od rozkapryszonych, roszczeniowych, dzieciaków i że jak nie przyjadę, to żebym się do niej nie odzywała nigdy więcej (miałam z nią zawsze bardzo bliskie relacje, bardziej jak przyjaciółki). Uznała, że ja chcę za dużo, ponieważ dom powinien być podzielony na całą naszą 3. Zwłaszcza, że ja się wyprowadziłam z domu pierwsza, najdalej mieszkam przez co najrzadziej ich odwiedzam, a więc najmniej powinnam dostać. Dodatkowo nie mogę wymagać, że rodzice się zmienią, bo oni tacy są, to ja muszę się dostosować. Dodatkowo on pożyczyła tylko te pieniądze i im odda niedługo (co jest kłamstwem, ponieważ ona regularnie "pożycza" pieniądze na codzienne wydatki). No i uznała, że nie mogę być zła o coś czego jeszcze nie zrobili, ponieważ oni to tylko rozważają. Z jednej strony racja, ale skoro mi obiecali to czy powinni rozważać zmianę zdania bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną?
I teraz pytanie: czy ja faktycznie jestem roszczeniowa i powinnam w ogóle nie brać pod uwagę tego co było w moim dzieciństwie i latach nastoletnich pod uwagę? A jeżeli tak, to czy naprawdę ja chcę za dużo względem rodzeństwa? Bo ja już szczerze mówiąc zgłupiałam i czasami mam wrażenie, że słusznie jestem zła, a za chwilę sobie myślę że jak moja siostra mi tak powiedziała to coś w tym musi być, bo jednak zawsze była po mojej stronie i już sama nie wiem
Dodam, że moi rodzice nie są źli. Nigdy mi nie mówili że mnie kochają (przynajmniej od kiedy pamiętam), nie przytulali, jednak ja wiem że oni po prostu wynieśli takie wzorce z domu. Ogólnie oni byli uznawani za dobrych rodziców w środowisku w którym się wychowałam, nie pili, nie palili, nie bili- to była rzadkość, ponieważ większość rodzin była patologiczna. Nie mieli też takiego dostępu do wiedzy odnośnie jak rodzicielstwo powinno wyglądać. Wiem też że jakbym teraz im powiedziała, że np. mam kłopoty i potrzebuję 50tys. to by było dużo krzyku i pouczania przez lata, ale mogłabym na nich liczyć. Wierzę, że oni faktycznie cierpieli jak się od nich wcześniej odsunęłam, bo jednak chyba w głębi duszy mnie kochają i im zależy? Dodatkowo im jest ciężko znieść, że ja nie chcę mieć dzieci, przez to też faworyzują moje rodzeństwo, gdyż według nich oni są bardziej potrzebujący i rodzina jest najważniejsza. Jednak ja uważam że to nie powinno mieć znaczenia przy tym jak dzieci się traktuje, a może się mylę?
mysle ze powinnas zamknac rozdzial pod tytulem ile moi rodzice dali bratu i siostrze i dlaczego mi nie bo to do niczego nie prowadzi
twoje rodzenstwo manipuluje rodzicami ktorzy zdecydowanie maja miekkie serce i sie lituja nad" rodzinami "w potrzebie

od lat wyznaje zasade ze nie licze na zadne wspomaganie od rodzicow
nie interesuje sie co dali moim siostra i jak na codzien im pomagaja(wiem ze pomagaja ale nie wchodze w zadne szczegoly-mieszkam za granica nie mam wgladu na ich wydatki na codzien )
jestem szczesliwa ze wszystko co mam osiagnelam wlasna praca naprawde daje mi to radosc i satysfakcje ,nie interesuje mnie co zostanie po moich rodzicach do podzialu ,nie wiem jak udalo mi sie osiagnac ten stan
jestem szczesliwa i nie ma we mnie zalu i zgorzknialosci ktora zatruwala mi zycie
nie bylam na zadnej terapi samo cos mi klinelo w mozgu ;-)

nie jestes zla corka a oni nie sa zlymi rodzicami ,sa jacy sa,wydaje mi sie ze jedynym wyjsciem z tej sytuacji jest nie liczenie na ich prezenty i nie interesowanie sie tym co komu i ile daja
kiedys umra i prawdopodobnie bedziesz zalowala tych ucietych kontaktow.
ja sobie coraz bardziej z tego zdaje sprawe ,dzwonie do moich czesto,nie poruszamy kwesti darow ani spadkow bo mi to szczerze zwisa
zycze ci zebys i ty osiagnela taki spokoj w duszy

ps,mam takie pytanie jeszcze co do tego niezaspokojania twoich potrzeb emocjonalnych w dziecinstwie

gdyby dzis twoi rodzice przepisali na ciebie ten swoj dom oficjalnie dali by ci go teraz z ta dzialka
dali ci obiecana kase i juz nie pomagali od tej pory twojej siostrze i bratu
czy to by zrekompensowalo to ze nie poswiecali ci wystarczajaco czasu w dziecinstwie,czy przestalabys miec do nich zal o to ze tak a nie inaczej wygladalo twoje dziecinstwo?

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2022-11-22 o 16:15
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 16:51   #4
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 079
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Moim zdaniem odczucia z dzieciństwa mogą być subiektywne. Nie wracałam do nich.
Co do aktualnej sytuacji finansowej to chyba niewiele możesz zrobić. Możesz zerwać kontakty, ale czy tego chcesz? Nastaw się, że nic nie dostaniesz, będziesz szczęśliwsza. Najwyżej po ich śmierci będziesz miała miła niespodziankę lub rozprawę sądową o zachowek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:09   #5
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89417889]
ps,mam takie pytanie jeszcze co do tego niezaspokojania twoich potrzeb emocjonalnych w dziecinstwie

gdyby dzis twoi rodzice przepisali na ciebie ten swoj dom oficjalnie dali by ci go teraz z ta dzialka
dali ci obiecana kase i juz nie pomagali od tej pory twojej siostrze i bratu
czy to by zrekompensowalo to ze nie poswiecali ci wystarczajaco czasu w dziecinstwie,czy przestalabys miec do nich zal o to ze tak a nie inaczej wygladalo twoje dziecinstwo?[/QUOTE]


Nie do mnie, ale odpowiem, bo mi ojciec zrobił dużo szkody w dziecinstwie - a również miał opcje dać mi mieszkanie. Szczerze mówiąc zawsze liczyłam, ze w ten sposób będzie chciał zadośćuczynić za to co robił - bo innego sposobu nie znajduję. W ten sposób ułatwiłby mi chociaż dorosłe życie, wiec tak, dla mnie byłaby to rekompensata. Takie myślenie, ze chociaż raz dla odmiany zrobi coś dobrego, źe mu się źle żyje z własnymi uczynkami i będzie chciał zalepić poczucie winy własne.

Tak jak w jakichś sprawach sądowych, gdzie ktoś np musi komuś zapłacić, bo wyrządził nieodwracalne szkody - zabił kogos przykładowo - wiadomo, te pieniadze nie cofną tego co się stało, ale jak inaczej chociaż w ułamku można zadośćuczynić? Niestety tylko w taki sposób.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Edytowane przez chwast
Czas edycji: 2022-11-22 o 17:10
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:11   #6
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89417889]mysle ze powinnas zamknac rozdzial pod tytulem ile moi rodzice dali bratu i siostrze i dlaczego mi nie bo to do niczego nie prowadzi
twoje rodzenstwo manipuluje rodzicami ktorzy zdecydowanie maja miekkie serce i sie lituja nad" rodzinami "w potrzebie

od lat wyznaje zasade ze nie licze na zadne wspomaganie od rodzicow
nie interesuje sie co dali moim siostra i jak na codzien im pomagaja(wiem ze pomagaja ale nie wchodze w zadne szczegoly-mieszkam za granica nie mam wgladu na ich wydatki na codzien )
jestem szczesliwa ze wszystko co mam osiagnelam wlasna praca naprawde daje mi to radosc i satysfakcje ,nie interesuje mnie co zostanie po moich rodzicach do podzialu ,nie wiem jak udalo mi sie osiagnac ten stan
jestem szczesliwa i nie ma we mnie zalu i zgorzknialosci ktora zatruwala mi zycie
nie bylam na zadnej terapi samo cos mi klinelo w mozgu ;-)

nie jestes zla corka a oni nie sa zlymi rodzicami ,sa jacy sa,wydaje mi sie ze jedynym wyjsciem z tej sytuacji jest nie liczenie na ich prezenty i nie interesowanie sie tym co komu i ile daja
kiedys umra i prawdopodobnie bedziesz zalowala tych ucietych kontaktow.
ja sobie coraz bardziej z tego zdaje sprawe ,dzwonie do moich czesto,nie poruszamy kwesti darow ani spadkow bo mi to szczerze zwisa
zycze ci zebys i ty osiagnela taki spokoj w duszy

ps,mam takie pytanie jeszcze co do tego niezaspokojania twoich potrzeb emocjonalnych w dziecinstwie

gdyby dzis twoi rodzice przepisali na ciebie ten swoj dom oficjalnie dali by ci go teraz z ta dzialka
dali ci obiecana kase i juz nie pomagali od tej pory twojej siostrze i bratu
czy to by zrekompensowalo to ze nie poswiecali ci wystarczajaco czasu w dziecinstwie,czy przestalabys miec do nich zal o to ze tak a nie inaczej wygladalo twoje dziecinstwo?
[/QUOTE]

Nie będę kłamać, że jak byłam na studiach, to byłam zła za to wszystko czego nie miałam, jednak później nabrałam perspektywy większej. Trochę też zdałam sobie sprawę, że o ile jeszcze w młodszych latach mogłam obwiniać ich o to czego mi nie dają, tak teraz już jestem dorosła i ode mnie zależy. Jak już zdecydowałam się odbudować z nimi relację to postanowiłam oddzielić to grubą kreską. Czasu się nie cofnie. Ale później pojawiają się takie sytuacje, które po prostu tak przypominają schematem to co było kiedyś, że wszystko wraca. To też nie chodzi konkretnie o pieniądze, ogólnie to opisałam od tego się wszystko zaczęło, ale są też inne sytuacje które się powtarzają z kiedyś. Jak chociażby mieli mnie odwiedzić, wydzwaniali cały tydzień, umawianie się, pytali czy coś mi nie przywieźć, itd. Zrobiłam zakupy, na drugi dzień zaczęłam szykować, a oni zadzwonili jakieś 2h zanim się ich spodziewałam że jednak nie przyjadą, bo w sumie im się obowiązki domowe przedłużyły i już im się ode chciało. I dla nich nie ma z czymś takim problemu, ponieważ później jest mi wmawiane, że oni nigdy nie powiedzieli że na pewno przyjadą tylko że dadzą jeszcze znać.
Nie wiem też, czy przypadkiem moja siostra mnie bardziej nie zawiodła i to się nie skumulowało, jednak ja ją zawsze wspierałam a tutaj też czułam że jej interes jest ważniejszy, niż moje uczucia. I od tamtej pory nie rozmawiamy, wcześniej miałyśmy kontakt codziennie.
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:14   #7
magdalenaCat
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 377
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Daj sobie spokój i przestan czyhać na te ich pieniądze. Jak widzisz starasz się a oni i tak będą robić tak jak im się spodoba. Tego nie zmienisz. Zajmij sie zarabianiem własnych pieniędzy zamiast na nich wisieć. Widocznie nie jesteś ich ulubionym dzieckiem i trudno tak się zdarza na ten moment wcale nie musza ci niczego dawać choć zrozumiałe ze jest ci przykro
magdalenaCat jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2022-11-22, 17:17   #8
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez chwast Pokaż wiadomość
Nie do mnie, ale odpowiem, bo mi ojciec zrobił dużo szkody w dziecinstwie - a również miał opcje dać mi mieszkanie. Szczerze mówiąc zawsze liczyłam, ze w ten sposób będzie chciał zadośćuczynić za to co robił - bo innego sposobu nie znajduję. W ten sposób ułatwiłby mi chociaż dorosłe życie, wiec tak, dla mnie byłaby to rekompensata. Takie myślenie, ze chociaż raz dla odmiany zrobi coś dobrego, źe mu się źle żyje z własnymi uczynkami i będzie chciał zalepić poczucie winy własne.

Tak jak w jakichś sprawach sądowych, gdzie ktoś np musi komuś zapłacić, bo wyrządził nieodwracalne szkody - zabił kogos przykładowo - wiadomo, te pieniadze nie cofną tego co się stało, ale jak inaczej chociaż w ułamku można zadośćuczynić? Niestety tylko w taki sposób.


Sent from my iPhone using Tapatalk
W sumie coś w tym jest, dodatkowo byłby to dowód że jednak słuchali tego co wcześniej mówiłam i teraz nie popełniają tych samych błędów- obiecali, to doprowadzają do końca.

Aczkolwiek ja wiem że moi rodzice mają słomiany zapał, nie chciałam na nich "wymuszać" przepisania domu, dlatego nigdy nie mówiłam "umawiajcie notariusza i przepisujcie", a wręcz spodziewałam się że nigdy nic z tym nie zrobią i będzie na 3 dzielone ostatecznie. Ale jednak miałam nadzieję, że teraz jak mają inny obraz wszystkiego (uważają że mój brat jest niewdzięczny za ich pomoc), to że jakiejś refleksji nabrali, zwłaszcza po tylu rozmowach ze mną, że do końca będą wytrwali w tym że to dla mnie, a nie że już tak szybko jak jeszcze pracują, są w pełni sprawni umysłowo- to już im się odmieniło :/
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:23   #9
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez undecided_1994 Pokaż wiadomość
W sumie coś w tym jest, dodatkowo byłby to dowód że jednak słuchali tego co wcześniej mówiłam i teraz nie popełniają tych samych błędów- obiecali, to doprowadzają do końca.

Aczkolwiek ja wiem że moi rodzice mają słomiany zapał, nie chciałam na nich "wymuszać" przepisania domu, dlatego nigdy nie mówiłam "umawiajcie notariusza i przepisujcie", a wręcz spodziewałam się że nigdy nic z tym nie zrobią i będzie na 3 dzielone ostatecznie. Ale jednak miałam nadzieję, że teraz jak mają inny obraz wszystkiego (uważają że mój brat jest niewdzięczny za ich pomoc), to że jakiejś refleksji nabrali, zwłaszcza po tylu rozmowach ze mną, że do końca będą wytrwali w tym że to dla mnie, a nie że już tak szybko jak jeszcze pracują, są w pełni sprawni umysłowo- to już im się odmieniło :/

Dziewczyny wyżej mają rację. Trzeba po prostu pogodzić się, że nic nie dostaniesz - przykre, boli, czujesz się pominięta, nieważna - ale nie ma na to innej rady niż odpuścić temat. Dla własnej psychiki.
Ja tez nie wymagałam niczego od mojego ojca, po prostu sam całe życie tak mówił, było to dla mnie od wczesnych lat oczywiste - nagle bez słowa sytuacja się zmienia. Było mi ciężko to po pierwsze zrozumieć, po drugie przełknąć, czułam się oszukana. Tylko co z tego dla mnie wynikało? Nic. Dlatego odpuściłam. Zajmuje się sobą. Tylko ja z ojcem nie mam kontaktu. Dla mnie to on nie żyje. :p
A Twoi - są jacy są, ale myślę, ze Cie kochają i nje chcieli Cie nigdy świadomie i celowo skrzywdzić.


Sent from my iPhone using Tapatalk
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:25   #10
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Twoim największym problemem jest to ze chcesz cos od nich, te pieniazki nie daja ci zyc
Tak jak ktos napisal powyżej, przestan na to liczyc przestan oczekiwac ,cjcesz miec z nimi kontakt bo ich kochasz to miej ,nie chcesz to nie miej
Ale przestan oczekiwac bo za kazdym razem tylko cisnienie sobie podnosisz ,
Zacznij myslec ze polegasz tylko na sobie i zapomnij o ich domu majatku itp innej drogi do szczescia tu nie ma
Ja widze wokol siebie jak te dzielenie majatku rodziciw te spory o kazdy podarek rozwalaja rodziny ,nie ma w tym uczuc nie ma nic tylko ile co kto komu dal ,ze tez ludziom sie chce zycie marnowac na kiszenie sie w tym syfie majatkowo-darowiznowym i to jeszcze za życia zupelnie nie starych rodzicow

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2022-11-22 o 18:19
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:29   #11
Medins
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 635
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Rodziców nie zmienisz. Takie traktowanie wykluczające jedno dziecko jest bardzo przykre i ciężko to zrozumieć. Niestety znam takie przypadki. Rodzice zawsze twierdzą, że chcieli dobrze, płaczą (mama), obiecują zmianę, a potem to samo jest i tak (mam tak w bliskiej rodzinie). Jak się kuzyn obraził, dokładnie wiedzieli za co, to telefony po rodzinie, że kuzyn obrażony, a oni nie wiedzą za co, potem matka wysyłała listy do niego "strasząc" rychłą śmiercią (swoją oczywiście). On jest dobrym synem, najbardziej uczynnym i rodzicom pomagającym. Opiekował się tata w chorobie. Rodzice go chętnie chwalą, ale czyny pokazują co innego...Jest wykluczany, robią jakieś tajemnice ze wszystkim przed nim. Meksyk. Nawet nie staram się ich zrozumieć, bo głowa dosłownie pęka.

Mój kuzyn jest z tym pogodzony. Kontakt ma sporadyczny, ale jak trzeba im pomóc to zawsze pomaga. Twierdzi, że mimo wszystko to rodzice, ale relacji tam nie ma.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Medins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2022-11-22, 17:37   #12
f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 3 487
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Moim zdaniem Twoi rodzice są dziwni. Może i nie chcą źle ale niepotrzebnie ciągle rozpoczynają z Tobą rozmowę że już dla Ciebie pieniądze zbierają a nagle masz z tego figę z makiem. To jest totalnie niepoważne bo rozumiem że chcesz w jakiś sposób się ustabilizować, mieć swój kąt a nie wiesz do końca czy masz już coś szukać bo rodzice raz mówią że dadzą raz że nie, czy pogrzebać wszystkie swoje nadzieje i mozolnie ciułać kasę. Takie machanie marchewką na kiju naprawdę jest słabe. Co do dzieciństwa to jaka jest różnica wieku między Tobą a rodzeństwem? Jeżeli duża to niestety to o czym piszesz często się zdarza. Rodzice którzy dawno już zapomnieli o pieluchach i nagle się okazuje że zjawia się kolejna pociecha niestety często postępują tak jak to opisałaś. I nie z toksyczności tylko z faktu że oni temat dzieci trochę już w swojej głowie zamknęli i nie przykładają się tak bardzo jak przy "wcześniejszych" dzieciach. Czy tak powinno być? Moim zdaniem nie i rozumiem że w jakiś sposób takie traktowanie Twojej osoby w dzieciństwie było bardzo przykre.
Ogólnie mi jawisz się jako osoba bardzo przyjemna w obyciu, nieroszczeniowa i ugodowa. Troszkę naiwna i niepotrafiąca zawalczyć o swoje przez co sprytne rodzeństwo ma więcej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:42   #13
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez undecided_1994 Pokaż wiadomość
Ogólnie oni byli uznawani za dobrych rodziców w środowisku w którym się wychowałam, nie pili, nie palili, nie bili- to była rzadkość, ponieważ większość rodzin była patologiczna.
Moim zdaniem za bardzo próbujesz ich tłumaczyć. Z boku to co opisałaś to jest jakiś cyrk i tyle. Przykro mi, że Ciebie to spotkało, jeszcze bardziej przykre jest to, że usilnie lgniesz do nich jak pies byleby odpalili Ci chatę/samochód czy co tam jeszcze było. Z tego o się domyślam jesteś blisko 30, już pora się usamodzielnić i wykształcić jakiś instynkt samozachowawczy. Dalej tkwiąc w tej relacji nabawisz się ostrych zaburzeń psychicznych. Dodam jeszcze, że rodzice to jedno, ale siostra też się nieźle popisała i dobitnie Ci pokazała, że Twoje spojrzenie na Waszą relację jako na 'bliską więź' to tylko i wyłącznie Twoja, jednostronna opinia. Przykro się to czyta, nie zazdroszczę, ale zdecydowanie ja bym się odcięła od tych ludzi. Próbując za każdym razem im się podlizać jak tylko pojawia się temat dostania pieniędzy pokazujesz im, że łatwo Tobą manipulować i niejako pokazujesz, że Twoje podejście do nic jest podobne jak ich do Ciebie, a więc czysto nastawione na korzyść, a kompletny brak zainteresowania uczuciami drugiej osoby.

Wgl cały ten opis brzmi patologicznie, rodzeństwo mocno po 30 jak przypuszczam ciągle ciągnie kasę od rodziców, kredyty, mieszkania, regularne pieniądze i ciągłe świecenie oczu jak tylko pojawia się temat dostania nieruchomości albo hajsu.

Powiem Ci szczerze, że ja nie uważam relacji z żadną osobą z mojej rodziny za szczególnie bliską, a relacje jakie tutaj przedstawiłaś są dla mnie wyjątkowo zimne i patologiczne.

Odetnij się od nich, przestań ślinić się na setną wzmiankę o dostaniu nieruchomości. A dodatkowo udaj się do specjalisty, żeby poukładać sobie ten bałagan jaki rodzice Ci zgotowali
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:42   #14
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89417978]Moim zdaniem Twoi rodzice są dziwni. Może i nie chcą źle ale niepotrzebnie ciągle rozpoczynają z Tobą rozmowę że już dla Ciebie pieniądze zbierają a nagle masz z tego figę z makiem. To jest totalnie niepoważne bo rozumiem że chcesz w jakiś sposób się ustabilizować, mieć swój kąt a nie wiesz do końca czy masz już coś szukać bo rodzice raz mówią że dadzą raz że nie, czy pogrzebać wszystkie swoje nadzieje i mozolnie ciułać kasę. Takie machanie marchewką na kiju naprawdę jest słabe. Co do dzieciństwa to jaka jest różnica wieku między Tobą a rodzeństwem? Jeżeli duża to niestety to o czym piszesz często się zdarza. Rodzice którzy dawno już zapomnieli o pieluchach i nagle się okazuje że zjawia się kolejna pociecha niestety często postępują tak jak to opisałaś. I nie z toksyczności tylko z faktu że oni temat dzieci trochę już w swojej głowie zamknęli i nie przykładają się tak bardzo jak przy "wcześniejszych" dzieciach. Czy tak powinno być? Moim zdaniem nie i rozumiem że w jakiś sposób takie traktowanie Twojej osoby w dzieciństwie było bardzo przykre.
Ogólnie mi jawisz się jako osoba bardzo przyjemna w obyciu, nieroszczeniowa i ugodowa. Troszkę naiwna i niepotrafiąca zawalczyć o swoje przez co sprytne rodzeństwo ma więcej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

11 i 6 lat
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:47   #15
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89417978]Moim zdaniem Twoi rodzice są dziwni. Może i nie chcą źle ale niepotrzebnie ciągle rozpoczynają z Tobą rozmowę że już dla Ciebie pieniądze zbierają a nagle masz z tego figę z makiem.[/QUOTE]

Pewnie robią tak kiedy potrzebują uwagi, manipulując nią w ten sposób (pewnie od razu wiedząc, że to obietnice bez pokrycia). Już nie raz i nie dwa podziałało, to podziała i kolejny raz. Moim zdaniem czyste wyrachowanie nastawione na uzyskanie jej zaanagażowania kiedy tego potrzebują.

Opisy o zostawianiu 11-latki z niemowlakiem do opieki, zwracaniu się do dziecka per 'smród', ciągłe uciszanie i pokazywanie, że jej zdanie, odczucia i opinie nie są ważne. Tutaj wszystko jest wykalkulowane, mowy nie ma o jakiejś bezinteresowności
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:56   #16
Wykopki
Raczkowanie
 
Avatar Wykopki
 
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 39
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89417889]oni nie sa zlymi rodzicami[/QUOTE]

Ciekawą masz wizję rodzicielstwa
Wykopki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 17:58   #17
Medins
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 635
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez Wykopki Pokaż wiadomość
Ciekawą masz wizję rodzicielstwa
Ciężko własnych rodziców ocenić jednoznacznie jako złych rodziców, gdy oficjalnie "przecież nic się nie stało" i też jakieś dobre wspomnienia są.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Medins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:03   #18
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=d1f8ef2008dea6bb47d7416 400721be959008b42_63b3700 256c75;89417994]Pewnie robią tak kiedy potrzebują uwagi, manipulując nią w ten sposób (pewnie od razu wiedząc, że to obietnice bez pokrycia). Już nie raz i nie dwa podziałało, to podziała i kolejny raz. Moim zdaniem czyste wyrachowanie nastawione na uzyskanie jej zaanagażowania kiedy tego potrzebują.

Opisy o zostawianiu 11-latki z niemowlakiem do opieki, zwracaniu się do dziecka per 'smród', ciągłe uciszanie i pokazywanie, że jej zdanie, odczucia i opinie nie są ważne. Tutaj wszystko jest wykalkulowane, mowy nie ma o jakiejś bezinteresowności[/QUOTE]

Dziękuję za opinię, jest dosadna ale też daje do myślenia, więc dziękuję

Jednak uściślając: ja z nimi relacje odnowiłam głownie przez długie rzucanie różnymi uwagami mojej siostry. Jak ograniczyłam z nimi kontakt, to moja siostra mówiła że będę żałować że zniszczyłam z nimi relacje jak umrą, że byli u niej i im tak smutno że ja mam ich gdzieś, że oni nie rozumieją o co mi chodzi bo przecież nic złego nie zrobili, na moje odp że doskonale wiedzą, to mówiła że widocznie nie, albo źle to im przekazałam- w każdym razie moja wina, no i w końcu po miesiącach jej teksty podziałały bo miałam poczucie winy. Kwestia jakichkolwiek pieniędzy pojawiła się po miesiącach moich polepszonych z nimi kontaktów, więc oni na tym nic nie ugrali, ani ja nie dlatego się "skusiłam"

Ja wiem, że ich bronię, być może niepotrzebnie, jednak chciałam jak najbardziej obiektywnie przedstawić sprawę nie tylko ich oczerniając. Co do manipulacji, to wykluczam ponieważ oni bardzo się garną do pomocy wszystkim, dzięki temu też np. kupili działkę po taniości bo gość był im wdzięczny za lata pomocy więc jak poszli zapytać czy im nie sprzeda bo potrzebują, to im niemal za bezcen sprzedał. Ale też pomagali samotnej matce przy dzieciach z którymi sobie nie radziła, przez co ja byłam prześladowana, wtedy też moje prośby aby do innych się nie wtrącali bo ja obrywam nie pomagały. Natomiast tak to właśnie wygląda, że oni nie robią czegoś celowo żeby zyskać, nie ich styl.

P.S. Byłam mniej naiwna, jak mi siostra do głowy nie siadła, tak mi namieszała ostatnią tyradą, że ja się zaczęłam czuć jak ta zła i już nie wiedziałam, czy ja w ogóle słusznie mogę mieć jakiekolwiek pretensje, stąd ten wątek w ogóle

---------- Dopisano o 19:03 ---------- Poprzedni post napisano o 18:59 ----------

Dodam, że siostrę niejednokrotnie prosiłam aby nie poruszała tematu i ignorowałam, ale ona i tak rzucała jakimś tekstem od czasu do czasu. Kontakt z rodzicami był rzadki, ale też głownie słyszałam pretensje z ich strony, że dlaczego nie przyjeżdżam, itd.

Edytowane przez undecided_1994
Czas edycji: 2022-11-22 o 18:01
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:04   #19
ChanLee
Raczkowanie
 
Avatar ChanLee
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 324
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Czyli mają cię w dupie całe życie, ale chcą byś podcierała im tyłki na starość? Dobrze zrozumiałam ten komentarz z tym jednym pokojem dla nich? Cwani. Może nawet po to w ogóle się urodziłaś. Stąd faworyzowanie starszego rodzeństwa by nie musieli się za bardzo ich starością przejmować. Opiekunka droga, a jednak córka to córka - ignorowana, odrzucana, traktowana jak najniższym kosztem po to tylko by miała jak najmniej pewności siebie, była miękka i posłuszna. Takie córki są najlepsze do manipulacji i traktowania ich jako służących. Gdy się zbuntują to zaczyna akcja: łzy, rozpacz i niedowierzanie. Puste mrzonki, że chcieli dla ciebie jak najlepiej. I nagle głupio się buntować, bo może to prawda? Te najgorzej traktowane dzieci najczęściej opiekują się rodzicami.

Kobieto, spałaś na podłodze. To jest normalne traktowanie? To jest miłość do dziecka? Spławianie ciebie przez całe dzieciństwo? Ignorowanie twoich uczuć? I ty to tłumaczysz tym, że tak ich nauczono? A co z relacją z twoim rodzeństwem? Tam jakoś potrafili na wakacje wyjechać, w karty zagrać, mieć jakąś więź z dziećmi.

A tutaj spławiają cię całe życie i ty ich chcesz jeszcze obsługiwać na starość? I że ty się na to godzisz? Ta ich obiecana mamona chyba zasłoniła ci zdrowy rozsądek. Wiesz co ci powiem? NIC NIE DOSTANIESZ

Edytowane przez ChanLee
Czas edycji: 2022-11-22 o 18:05
ChanLee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2022-11-22, 18:12   #20
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez undecided_1994 Pokaż wiadomość
Dziękuję za opinię, jest dosadna ale też daje do myślenia, więc dziękuję

Jednak uściślając: ja z nimi relacje odnowiłam głownie przez długie rzucanie różnymi uwagami mojej siostry. Jak ograniczyłam z nimi kontakt, to moja siostra mówiła że będę żałować że zniszczyłam z nimi relacje jak umrą, że byli u niej i im tak smutno że ja mam ich gdzieś, że oni nie rozumieją o co mi chodzi bo przecież nic złego nie zrobili, na moje odp że doskonale wiedzą, to mówiła że widocznie nie, albo źle to im przekazałam- w każdym razie moja wina, no i w końcu po miesiącach jej teksty podziałały bo miałam poczucie winy. Kwestia jakichkolwiek pieniędzy pojawiła się po miesiącach moich polepszonych z nimi kontaktów, więc oni na tym nic nie ugrali, ani ja nie dlatego się "skusiłam"

Ja wiem, że ich bronię, być może niepotrzebnie, jednak chciałam jak najbardziej obiektywnie przedstawić sprawę nie tylko ich oczerniając. Co do manipulacji, to wykluczam ponieważ oni bardzo się garną do pomocy wszystkim, dzięki temu też np. kupili działkę po taniości bo gość był im wdzięczny za lata pomocy więc jak poszli zapytać czy im nie sprzeda bo potrzebują, to im niemal za bezcen sprzedał. Ale też pomagali samotnej matce przy dzieciach z którymi sobie nie radziła, przez co ja byłam prześladowana, wtedy też moje prośby aby do innych się nie wtrącali bo ja obrywam nie pomagały. Natomiast tak to właśnie wygląda, że oni nie robią czegoś celowo żeby zyskać, nie ich styl.

P.S. Byłam mniej naiwna, jak mi siostra do głowy nie siadła, tak mi namieszała ostatnią tyradą, że ja się zaczęłam czuć jak ta zła i już nie wiedziałam, czy ja w ogóle słusznie mogę mieć jakiekolwiek pretensje, stąd ten wątek w ogóle
Ale przecież siostra Ci wprost powiedziała, że masz do nich jechać i podtrzymywać kontakt, bo jak nie to jej się oberwie i nie dostanie pieniędzy i rzuciła kilka wyzwisk w Twoją stronę. Ona nie ma na uwadze ich a już tym bardziej Twoich odczuć, o ile nie zagrozi to jej korzyściom.

Sama pisałaś, że jak się pojawiła wzmianka o przepisaniu na Ciebie domu, to był to impuls, żeby odnowić relację. Tylko Ty wiesz jakie masz motywacje, ale z boku tak to wygląda, że każdy w Twojej rodzinie widzi tylko czubek własnego nosa i swoje korzyści. Już pomijając to wszystko wybij sobie z głowy, że cokolwiek od nich dostaniesz, bo pewności nie będziesz mieć nigdy. Dla swojego zdrowia psychicznego wymiksuj się z tego układu albo idź na terapię i prowadź te relacje, ale na własnych zasadach z poszanowaniem Twojego komfortu.

Jeszcze co do sytuacji z dzieciństwa - wiadomo, że są one odbierane mocno subiektywnie, jednak miałabym wątpliwości w przypadku jakiejś pojedynczej sytuacji. Tutaj mowa o latach złego traktowania Ciebie. Nikt Ciebie nie bił i nie wracał uchlany do domu, ale ostro zaniedbywane były Twoje potrzeby emocjonalne i samopoczucie, co też jest formą zaniedbywania dziecka. Nie mówię, że to wszystko było celowe, pewnie, że sami mogli nie wiedzieć, jednak to co robią teraz to przedłużenie tej szopki. Nie łudziłabym się, że ich podejście do Ciebie się jakoś zmieni. Wypisz się z tego i serio przepracuj to na jakiejś terapii, bo bardzo przykro się czyta opis tego, co Ciebie spotkało jak jeszcze byłaś dzieckiem. I wypracuj więcej asertywności
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:19   #21
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 079
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

To mogą też być ludzie, którzy pomagają najsłabszym. Pomagają tam gdzie widzą potrzebę pomocy, a zakładają, że pomocy nie potrzebują osoby, które sobie radzą. Stąd ta pomoc bratu, sąsiadowi czy tej samotnej matce. Może uważają, że Ty masz pracę, skończyłaś studia, dobrze sobie radzisz i ta pomoc nie jest Ci tak potrzebna jak siostrze, która akurat jest na życiowym zakręcie. Oczywiście takie podejście nie jest ok, ale są tacy ludzie i we własnej opinii naprawdę mogą robić dobrze i postępować uczciwie i moralnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:23   #22
wlosomaniaczkaaa
Zakorzenienie
 
Avatar wlosomaniaczkaaa
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 3 261
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Aż się ciśnie na usta małe dzieci mały problem, duże dzieci duży problem, a raczej drogi. Strasznie się uwiesiliście finansowo na rodzicach, ale rodzice sami zaczęli, wiec rozumiem poczucie niesprawiedliwości. Niesłowność Twoich rodziców jest porażająca.

Może z Twoimi rodzicami jest tak, że dają każdemu według potrzeb i na Ciebie też przyjdzie czas. Niekoniecznie chodzi o to, że rodzeństwo jest im bardziej drogie, tylko ich potrzeby wydawały im się pilniejsze. Jeśli w końcu by dotrzymali słowa, to chyba najwięcej byś dostała? Bo 150k i dom.

Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą darowizną, że pani w banku powiedziała, że nie można jej robić 2x. Sprawdzałaś to? Ona ich w błąd nie wprowadziła? A może oni Ci kit wciskają?

Pół żartem, pół serio jeśli planujesz bezdzietność, to zaoszczędzisz na dzieciach i szybciej się dorobisz. Sama. Pamiętam kiedyś jakieś wyliczenia, że utrzymanie dziecka do momentu wyfrunięcia z gniazda kosztuje tyle co dom. Może warto na tym się skupić?

Dobrze rozumiem, że chcesz się na starość rodzicami sama zająć? Starość bywa różna, ale często mega obciążająca. Bardzo dobry film jest o tym ze świetną rolą Hopkinsa. "Ojciec", polecam.
wlosomaniaczkaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:27   #23
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez skara Pokaż wiadomość
To mogą też być ludzie, którzy pomagają najsłabszym. Pomagają tam gdzie widzą potrzebę pomocy, a zakładają, że pomocy nie potrzebują osoby, które sobie radzą. Stąd ta pomoc bratu, sąsiadowi czy tej samotnej matce. Może uważają, że Ty masz pracę, skończyłaś studia, dobrze sobie radzisz i ta pomoc nie jest Ci tak potrzebna jak siostrze, która akurat jest na życiowym zakręcie. Oczywiście takie podejście nie jest ok, ale są tacy ludzie i we własnej opinii naprawdę mogą robić dobrze i postępować uczciwie i moralnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Coś w tym jest. Pomimo wielu krytycznych rzeczy jak to im się nie udały dzieci, to pamiętam jeden komplement do mnie: z waszej trójki to o ciebie najmniej się martwimy, bo przynajmniej wiemy że sobie poradzisz. Taki trochę bittersweet komentarz, z jednej strony miło usłyszeć, z drugiej świadomość że to dlatego że poza materialnymi rzeczami, to byłam zdana na siebie- oni nie interesowali się moimi ocenami, czy towarzystwem w jakim się obracam, czy gdzie w ogóle wychodziłam, więc wszystko było po mojej stronie żeby się nauczyć jakie sytuacje są dla mnie niebezpieczne i czego unikać.
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:32   #24
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

A ja mysle ze twoje rodzenstwo tez pewnie by wyliczylo duzo takich niesprawiedliwości z dzieciństwa bo ty na to patrzylas ze swojej perspektywy nie wiesz czego nie robili albo jak traktowali twoje rodzenstwo w twoim wieku (wczesnym dzieciństwie) bo cie w tej rodzinie nie bylo albo bylas za mala zeby pamietac
Ja pamiętam np ze moi rodzice traktowali mnie o wiele surowiej niz moje mlodsze siostry a one mialy pretensje ze czegos tam nie mogly co ja juz moglam
Oczywiście nie dyskutuje z tym ze pewne zachowania wyzwiska brak zainteresowania byly zle ale nie wiadomo czy ten ojciec nie byl taki sam dla twojego rodzenstwa kiedy byli w twoim wieku bo poprostu taki jest
W kazdym razie jesli te dzieciństwo tak cievie boli to idz na terapie a nie licz na to ze darowizna zadoscuczyni twoim traumom
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:35   #25
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez undecided_1994 Pokaż wiadomość
Coś w tym jest. Pomimo wielu krytycznych rzeczy jak to im się nie udały dzieci, to pamiętam jeden komplement do mnie: z waszej trójki to o ciebie najmniej się martwimy, bo przynajmniej wiemy że sobie poradzisz. Taki trochę bittersweet komentarz, z jednej strony miło usłyszeć, z drugiej świadomość że to dlatego że poza materialnymi rzeczami, to byłam zdana na siebie- oni nie interesowali się moimi ocenami, czy towarzystwem w jakim się obracam, czy gdzie w ogóle wychodziłam, więc wszystko było po mojej stronie żeby się nauczyć jakie sytuacje są dla mnie niebezpieczne i czego unikać.
To jest kolejny dowód na to, że byłaś zaniedbanym dzieckiem, a nie oznaka tego, że rodzice Ci ufają i imponujesz im dojrzałością. Kochający, troskliwi rodzice się dzieckiem po prostu interesują
d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:40   #26
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez wlosomaniaczkaaa Pokaż wiadomość
Aż się ciśnie na usta małe dzieci mały problem, duże dzieci duży problem, a raczej drogi. Strasznie się uwiesiliście finansowo na rodzicach, ale rodzice sami zaczęli, wiec rozumiem poczucie niesprawiedliwości. Niesłowność Twoich rodziców jest porażająca.

Może z Twoimi rodzicami jest tak, że dają każdemu według potrzeb i na Ciebie też przyjdzie czas. Niekoniecznie chodzi o to, że rodzeństwo jest im bardziej drogie, tylko ich potrzeby wydawały im się pilniejsze. Jeśli w końcu by dotrzymali słowa, to chyba najwięcej byś dostała? Bo 150k i dom.

Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą darowizną, że pani w banku powiedziała, że nie można jej robić 2x. Sprawdzałaś to? Ona ich w błąd nie wprowadziła? A może oni Ci kit wciskają?

Pół żartem, pół serio jeśli planujesz bezdzietność, to zaoszczędzisz na dzieciach i szybciej się dorobisz. Sama. Pamiętam kiedyś jakieś wyliczenia, że utrzymanie dziecka do momentu wyfrunięcia z gniazda kosztuje tyle co dom. Może warto na tym się skupić?

Dobrze rozumiem, że chcesz się na starość rodzicami sama zająć? Starość bywa różna, ale często mega obciążająca. Bardzo dobry film jest o tym ze świetną rolą Hopkinsa. "Ojciec", polecam.
Nie wiem jak to liczyć, ponieważ kiedyś zanim siostra dostała mieszkanie i całkowicie się ze mną zgadzała, to podliczałyśmy ile brat dostał kasy od zdania matury (na studia nie poszedł). Wtedy widomo, że materiały były o wiele tańsze, działkę o której już pisałam kupili wtedy chociażby za bezcen, gdzie teraz byłaby warta z 15x tyle (ma podwójną, jedna patrząc na ceny z regionu jest warta ok. 100tys.), jednak i tak po podliczeniu ile poszło wtedy na utrzymanie jego i jego rodziny, to co dali na dom, kursy zawodowe, studia jego żony, itd. to wyszło prawie 350tys. Moja siostra dostała mieszkanie i działkę, za którą też dali grosze wtedy a więc ok. 300tys.+ utrzymanie na studiach i pomoc o której pisałam. Ja byłam utrzymywana na studiach. Jeżeli chodzi o patrzenie na wartość rynkową obecnie, to dom mojego brata nawet jakby liczyć jedynie do stanu surowego, to jest wart podobnie do ich starego, który jest do remontu, w dodatku z małym podwórkiem i niewielkim placykiem który dokupili później. Także ciężko przyrównać jak to faktycznie finansowo wychodzi, bo nie wiadomo czy patrzeć na to ile faktycznie dali w danym momencie, czy ile jest to obecnie warte, tak czy siak porównywalnie wychodzi wszystko
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:52   #27
Medins
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 635
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Darowiznę można robić 2x i 5x. Chyba to wymyślili na poczekaniu.

Ok, Twoi rodzice są niesprawiedliwi i masz prawo się czuć pokrzywdzona. Ale czemu jesteś niby wyrodna ? Bo chcesz dostać "swoją dolę" czy urwać kontakt ?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Medins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:58   #28
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89418031]A ja mysle ze twoje rodzenstwo tez pewnie by wyliczylo duzo takich niesprawiedliwości z dzieciństwa bo ty na to patrzylas ze swojej perspektywy nie wiesz czego nie robili albo jak traktowali twoje rodzenstwo w twoim wieku (wczesnym dzieciństwie) bo cie w tej rodzinie nie bylo albo bylas za mala zeby pamietac
Ja pamiętam np ze moi rodzice traktowali mnie o wiele surowiej niz moje mlodsze siostry a one mialy pretensje ze czegos tam nie mogly co ja juz moglam
Oczywiście nie dyskutuje z tym ze pewne zachowania wyzwiska brak zainteresowania byly zle ale nie wiadomo czy ten ojciec nie byl taki sam dla twojego rodzenstwa kiedy byli w twoim wieku bo poprostu taki jest
W kazdym razie jesli te dzieciństwo tak cievie boli to idz na terapie a nie licz na to ze darowizna zadoscuczyni twoim traumom[/QUOTE]

Brat nie wiem, siostra miała pretensję podobne do twoich- zmieniło jej się jak stała się sama bardziej surową mamą niż kiedyś nasza Ja z kolei miałam pretensje, że nawet nie mam wyznaczonych godzin o których mam być w domu (a zdarzało się że wcale nie wracałam i nikt nie zauważał ). Siostra też była zazdrosna, że mam więcej ubrań- jednak kwotowo dostawałyśmy tyle samo, tylko że ona wolała kupić oryginalne ubrania podczas gdy ja kupowałam w sieciówkach, jednak ona uważała że powinno być liczone sztukowo a nie kwotowo
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 18:59   #29
wlosomaniaczkaaa
Zakorzenienie
 
Avatar wlosomaniaczkaaa
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 3 261
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Twoje rodzenstwo jest w o tyle lepszej sytuacji, że już może się cieszyć podarowanymi pieniędzmi. Ty dom dostaniesz na starość w pakiecie z rodzicami, którymi będzie trzeba sie zająć. Powiem Ci, że mi się mało małżeństwo nie posypało przez taką opiekę i drugi raz bym na to nie poszła. Że już nie wspomnę o swoim stanie psychicznym. Może to wcale nie jest taki zły pomysł, żeby dom podzielić na wszystkie dzieci.
wlosomaniaczkaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-11-22, 19:09   #30
undecided_1994
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
Dot.: Czy jestem wyrodną córką, czy oni złymi rodzicami?

Cytat:
Napisane przez Medins Pokaż wiadomość
Darowiznę można robić 2x i 5x. Chyba to wymyślili na poczekaniu.

Ok, Twoi rodzice są niesprawiedliwi i masz prawo się czuć pokrzywdzona. Ale czemu jesteś niby wyrodna ? Bo chcesz dostać "swoją dolę" czy urwać kontakt ?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Oczywiście że zmyślili To jest akurat ich klasyczne zachowanie i wiedziałam od razu że kręcą.

Ponieważ chcę urwać kontakt, powiedziałam jej że muszę się odciąć, bo już kiedyś ograniczyłam kontakt i co prawda nie ruszało mnie wtedy ile dostaje moje rodzeństwo, ale bardzo frustrowało że nie było rozmowy z nimi w której bym nie słyszała jaka zła jestem, że ich rzadko odwiedzam i nie dzwonię. Po mojej rozmowie z nią (w tej w której się dowiedziałam o "wszystkim") dałam sobie kilka tyg. na uspokojenie, ponieważ nie chciałam podejmować pochopnych decyzji w nerwach, potem temat wrócił i jej powiedziałam że właśnie postanowiłam uciąć z nimi kontakt. Zresztą ja już ostatnim razem sama sobie obiecałam, że jak jeszcze raz mnie skrzywdzą to koniec, kolejnej szansy nie ma. No i teraz miał być koniec. Ale tyle co wysłuchałam od siostry, z której zdaniem zawsze się liczyłam, to mnie zszokowało i rozchwiało mi na tyle emocje że ciężko mi bez nich myśleć. Jak tylko zaczynam analizować to od razu płakać mi się chcę. Jednak dochodzi też smutek przez to, że w zasadzie jak myślałam najbliższa mi osoba się tak zachowała i zaszantażowała mnie(?) chyba tak można nazwać zdanie: jak zerwiesz z nimi kontakt, to więcej się do mnie nie odzywaj. Dlatego zaczęłam poddawać pod wątpliwość wszystko czego wcześniej byłam pewna, może nie chciałam wierzyć że byłaby zdolna do tego "bez powodu". Aczkolwiek też nie powinno mnie to aż tak dziwić, bo kilka razy miała sytuacje za które ją skrytykowałam, w których kierowała się głównie zyskiem finansowym. Chyba po prostu zawsze chcemy wierzyć, że wobec nas się tak nie zachowa.
undecided_1994 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2022-11-29 10:33:14


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:30.