A ja poruszę inny temat
Mam kolezankę od kilku lat. Nie przyjaznimy się, a to dlaczego? Poniewaz kolezanka mowi za duzo, potrafi klamac innym ludziom ( naginac rzeczywistosc, nawrt wlasnemu facetowi)- mowiac krotko dla mnie nie jest godna zaufania. Zmienila sie pod wplywem faceta ( on jest bardzo porządny) i wydaje mi sie, ze mowi na forum mniej ale w zyciu nadal potrafi kombinowac jak moze. Jednoczesnie wczesniej nie stawialam granic ( trudne dziecinstwo, dopiero niedawno przejrzalam na oczy odnosnie roznych spraw) i w moim odczuciu ona tez potrafila naciskac zebysmy robily rozne rzeczy ( nawet wyjscie gdzies, gdzie wiedziala, ze mi to nie pasuje). Zgadzalam się dla swietego spokoju ( wiem, ze to moja wina, iz nie powiedzialam stanowczego nie, ale to ze naciskala juz w tej chwili wydaje mi sie nie fair).
Niemniej wracam do wątku glownego.
Ja nie mam faceta i nie czuje sie z tym najgorzej ale coraz ktos probuje zorganizowac mi wyjscie z facetem. Tu przypadkowo kolezanka ma znajomego, ktory jest ojcem chlopaka zblizonego wiekiem do mojego. I cala sytuacja sie dosc szybko potoczyla. Na pozor spodobal mi się, wiec powiedzialam , ze mozemy gdzies wyjsc razem. Ogolem tej kolezanki jednak nie moglo byc na pierwszym wyjsciu, wiec powiem krotko- wydawalo mi sie, ze ten chlopak raczej nie jest mną zainteresowany, wiec machnelam ręką. Z kolei kolezanka po tygodniu mowi ze znowu jest planowane wyjscie.. Pomysl dla mnie juz sredni, ale ze mielismy robic cos ciekawego to poszlam. Byl jego ojciec ten chlopak z kolegą i my we dwie.
I teraz puenta opowiesci i problemu.
Moja kolezanka ma dosc luzny sposob bycia.. to oznacza, iz podrywa facetow w moim odczuciu - gdy cos opowiada lamie bariery bliskosci, uderza w podteksty, smieje sie glosno. I jest to naprawdę widoczne. Dla mnie to flirt. Na tym wyjezdzie ona ewidentnie do wszystkich facetow tak się zachowywala no i do tego mojego rzekomego faceta. Caly czas robila do niego usmieszki i komentarze. Potem oni razem niestety upili się i szeptali cos miedzy sobą, klocili sie jak para a nie jak znajomi.. na koniec jeszcze chcieli isc na disco. Potem poszli razem do lazienki. Co tam się dzialo to juz tego nie wiem.
Bedac dobra kolezanka wzielam ja i odwiozlam do domu i wyszlam jeszcze z jej psem wsciekla.
Nastepnego dnia wyjasilam jej, ze jestem wkurzona i ze uwazam, iz przegiela. Mialysmy nasteonego dnia jeszcze rozmowę ale ona uwaza, ze nic zlego nie zrobila i ze jest okej. A jeszcze ma do mnie zale i pretensje bo jak moglam pomyslec, ze ona moze zdradzic swojego faceta? Ze sugerowalam iz poszli do lazienki i cod zrobili ( slyszalam o niej wczesniej, ze rozne rzeczy potrafi robic - przed poznaniem obecnego faceta). I cisgle utrzymuje, ze przeciez ona go naklaniala zeby ze mna gdzies poszedl. Niestety to nie jedt do konca prawda. Jest wielce obrazona i sie nie odzywa.
Z mojej strony to tak nie wygladalo. Ona ma argument, ze taka jest i taki ma charakter bycia.. Niestety ja mam inne zdanie. Jezeli wiedziala, ze jedziemy po to zebym mogla z chlopakiem porozmawiac to mogla z nim nie flirtować co dla mnie jest rowniez nieuczciwe wobec jej chłopaka. On ją trzyma krotko wlasnie dlatego, ze ona sie tak zachowuje. Uwazam, ze nie zachowala sie wogole na miejscu i ze powinna mnie przeprosic.
Ja mam swoje zdanie na ten temat ale co uwazacie ?jestem ciekawa waszych opinii