2021-05-03, 16:51 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Czy da się uratować to małżeństwo?
Dzień dobry,
Pół roku po ślubie odszedł ode mnie mąż. Wiedziałam, że to nie będzie łatwy związek. Byliśmy ze sobą 2 lata przed ślubem (znamy się od 6). On ma straszne huśtawki emocjonalne, do tego dochodzi problem z alkoholem. Jest bardzo dobrze albo bardzo źle. Zanim się pobraliśmy rozstawaliśmy się kilka razy - zawsze on podejmował tę decyzję, kiedy nachodził go ten dół - twierdził, że mnie nie kocha, że musi być sam, poukładać się (miał bardzo skomplikowane wcześniejsze 20-letnie małżeństwo, był poniżany, wyzyskiwany, traktowany gorzej niż rzecz). Ale zawsze wracał, choć to zwykle ja nawiązywałam kontakt. W końcu miałam tego dość, wyjechałam do rodzinnego miasta na drugi koniec Polski. Po 3 tygodniach dzwonił z płaczem, że nie może beze mnie żyć, że dotarło do niego, jak bardzo mnie kocha. Rozmawiałam, tłumaczyłam mu, że jak następnym razem przyjdzie kryzys, że musimy go przezwyciężyć razem, żeby się nie poddawał i przeczekał go. Obiecywał, że tak będzie. Przez kilka miesięcy żyliśmy na dwóch końcach Polski, kiedy tylko mógł to przyjeżdżał, ciągle wisieliśmy na telefonach. W kwietniu rok temu przeprowadził się do mnie, w sierpniu wzięliśmy ślub. Ustaliliśmy, że nie będzie pił alkoholu, mieliśmy o tym wiele rozmów, sytuacji, kiedy się napił ale tłumaczyłam, że w jego przypadku są dwie drogi - albo się stoczy albo będzie walczył, a to oznacza rezygnację z alkoholu. Jeszcze dzień przed ślubem, kiedy się napił, gdy jeszcze mieliśmy coś pozałatwiać rozmawiałam i tłumaczyłam, że nie chcę żyć z alkoholikiem, że może sobie pić, jeśli ma taką potrzebę ale żyć beze mnie. Powiedział, że chce być ze mną i obiecał nie pić. Wiedziałam, że będą potknięcia ale liczyłam, że będziemy z tym walczyć. Na terapię nie chciał iść, twierdził że da radę sam. Planowaliśmy zakup gospodarstwa, chcieliśmy mieć zwierzęta (to bardziej ja), stworzyć miejsce dla ludzi, prowadzić różne warsztaty. Widziałam, że nie mógł znaleźć sobie miejsca, chwytał się różnych zajęć, narzekał że tak by chciał mieć już gospodarstwo, warsztat, coś w drewnie porobić. W końcu kupiliśmy (tzn. za moje pieniądze ale dla mnie to nie miało znaczenia), ustaliliśmy że będzie to wszystko na mnie, żeby w razie czego nie odziedziczył tego jego syn z poprzedniego małżeństwa. To on decydował ostatecznie, które gospodarstwo, jednym z głównych kryteriów była bliskość kolei, na której pracuje, a nie ma prawa jazdy, żeby dojeżdżać. Chciałam, żebyśmy większość remontu starego domu robili własnymi siłami, ze względu na ograniczone finanse. Od tego momentu zaczęło się coś dziać. Był drażliwy, czepiał się różnych szczegółów. W końcu przy jakiejś sprzeczce wykrzyczał mi, że mam jak odzyska pieniądze (mało prawdopodobne, ktoś z rodziny ma mu dać sporą sumę w rozliczeniu ale ta osoba sama nie ma) to mam mu przepisać połowę gospodarstwa. Tłumaczyłam, że inaczej to ustalaliśmy i przypomniałam dlaczego, choć było to w bardzo nerwowej atmosferze. Wyszedł z domu i wrócił pijany, następnego dnia również. Potem pojechał do rodziny na drugi koniec Polski, gdzie jak się później okazało pożalił się na mnie, jaka jestem niedobra i jeszcze pić mu zabraniam i znalazł doradcę - siostrę, która stwierdziła, że musi się zabezpieczyć (po poprzednim małżeństwie został "goły i wesoły") i że ja nie mogę mu zabraniać pić, bo przecież nie jest alkoholikiem. Zaczęły się smsy z szantażem, że albo mu sprzedam pół gospodarstwa albo się rozstajemy. Wytłumaczyłam mu, że porozmawiamy na spokojnie, nie w smsach po pijaku, że rozumiem, że chce się zabezpieczyć, że są różne możliwości itp. Przysłał jeszcze smsa, że podpiszemy rozdzielność majątkową. Wrócił po 3 dniach (jak się później dowiedziałam z zamiarem rozwodu ale jak mnie zobaczył, to "wymiękł"). Rozmawialiśmy, ustaliliśmy, że będziemy razem prowadzić gospodarstwo, podejmować wspólnie decyzje (w poprzednim małżeństwie nie miał nic do powiedzenia) i przez miesiąc była sielanka. To było pod koniec lutego. W międzyczasie poszliśmy do notariusza podpisać rozdzielność, kiedy czekaliśmy na dokumenty zapytał "a po co nam to właściwie?" Odpowiedziałam: Bo chciałeś. Zaczął się śmiać, że to w smsach po pijaku. Ewidentnie mu to ktoś podpowiedział, jest niestety strasznie podatny na wpływy. Po miesiącu sielanki poszedł do pracy w wolnym dniu "coś sprawdzić" i wrócił pijany. Nie wytrzymałam i zrobiłam awanturę. Znowu zniknął na trzy dni. Przysłał mi smsa, że jest u rodziny. Później się pojawił i oznajmił mi, że chce rozwodu. Że nie wie, czy mnie kocha. Po długiej rozmowie stwierdził, że wie, że gdybym go teraz znowu przytuliła, to zmieniłby zdanie, dlatego mnie nie przytuli. Miał spać w drugim pokoju, ostatecznie stwierdził, że będzie spał ze mną. Wypachnił się, przysunął jak się kładłam (zwykle jak miał "focha" odwracał się plecami). Ale nie potrafiłam wykonać gestu w jego stronę, za mocny cios otrzymałam. Później jeszcze się starał, karmił zwierzęta (co mu się rzadko zdarzało). To znowu znikał. Stwierdził, że wyprowadzi się na miesiąc, poszuka pokoju, żeby sobie to wszystko przemyśleć i zdecyduje, czy będziemy razem czy nie. Pojawiał się pakować swoje rzeczy, zwykle pijany. Po kolejnym powrocie od rodziny przeprowadziliśmy jeszcze długą rozmowę, niby upierał się przy swoim ale spał ze mną, przytulił się, doszło między nami do zbliżenia. Ale po paru dniach się spakował. Twierdził, że wyprowadza się na miesiąc do kolegi. Spotkaliśmy się po paru dniach, załatwić urzędową sprawę. Widziałam, że się łamie, zna go dobrze i potrafię to rozpoznać - widziałam, jak na mnie patrzył, że znowu nie może się oprzeć moim oczom - ponoć to zwykle działało na niego przy powrotach. Poszliśmy na gofry, potem na zakupy. Bardzo fajnie nam się rozmawiało, był troskliwy. Na odchodne mnie przytulił i powiedział, że jak wynajmie pokój, to mnie zaprosi. Podejrzewam, że gdybym wtedy zaczęła mówić, żeby wrócił do domu, mogłoby coś z tego wyjść ale nie chciałam naciskać. Po paru dniach jeszcze rozmawialiśmy na messengerze, wypytywał jak się czuję po chorobie, jak mama, jak pies. W fazach, kiedy wcześniej się odcinał był niemiły, wręcz bezlitosny. Po kilku dniach napisał mi wiadomość "Katarzyno chcę rozwodu". Po tonie wiedziałam, że ktoś nad nim pracuje. Napisałam, że porozmawiamy o tym w cztery oczy. Odpowiedział, że to będzie trudne bo od dwóch dni mieszka i pracuje na drugim końcu Polski. Po paru dniach napisałam, mu, że nie będziemy się kontaktować przez dwa miesiące, bo każde z nas musi to przemyśleć. Chciałabym to jakoś poskładać. Zależy mi na nim. Nie wydarzyło się przecież nic takiego, żeby pół roku po ślubie się rozstawać. Wiem, że on ma ze sobą problemy i byłam na to przygotowana. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zostałam sama z domem, który ledwie zaczęliśmy demolować, bo jeszcze nie remontować, z wielkim gospodarstwem. Sama nigdy bym się na to nie porwała. Ale nie o to chodzi, nie chciałam, żeby był parobkiem, co mi kiedyś zarzucił po pijaku, tylko żebyśmy byli partnerami. Od wielu dni czuję jedynie ból, nawet oddychać jest mi ciężko. On teraz mieszka u brata i jego partnera. Jest pod wpływem siostry (która od początku była przeciwna naszemu małżeństwu - to jej słowa), która mu cały czas doradza, że musi pobyć sam. Nie wiem, co mam robić, jak to poskładać. Kocham go bardzo, wiem że nie będzie łatwo ale zależy mi na odbudowaniu związku. Ja też nie byłam bez winy, za bardzo naciskałam w niektórych sprawach. Zrozumiałam to, tylko jak do niego dotrzeć, zwłaszcza kiedy dzieli nas 500 kilometrów? |
2021-05-03, 17:39 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Zastanawia mnie, czemu zdecydowałaś się na ślub z człowiekiem, który nie rokował już od dawna. Jest alkoholikiem. Już przed ślubem zdarzyło się wiele sytuacji, które pokazały, że nie jest osobą, która będzie dobrym życiowym partnerem.
A Ty sprawiasz wrażenie, jakbyś była całkowicie uzależniona od tego, co jaśnie pan zrobi. Postanowi o powrocie, to wracacie do siebie. Postanowi o rozstaniu, to się rozstajecie. Czy nie masz w ogóle swojego zdania? Jak dla mnie, to ta jego decyzja o rozwodzie jest jak najbardziej Tobie na rękę. |
2021-05-03, 17:45 | #3 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
Edytowane przez stokrotka00000 Czas edycji: 2021-05-03 o 17:58 |
|
2021-05-03, 18:00 | #4 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
|
|
2021-05-03, 18:08 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Tak, wiem... Wiem też jak wygląda życie z alkoholikiem. Zdaję sobie sprawę, że ostatecznie mogę temu nie podołać i w końcu sama będę miała dość. Teraz czuję, że to jeszcze nie jest ten moment, że jeszcze mam siłę. Nie chcę też go skreślać z tego powodu, że wkopał się w to bagno z alkoholem. Jest naprawdę wrażliwym, troskliwym, dobrym i pracowitym (chociaż to zrywami człowiekiem. Tylko jak się pojawiają te doły, wtedy wszystko jest na nie. U niego problem z osobowością jest bardziej złożony z racji różnych zaszłości z przeszłości ale nie chcę u tego szczegółowo roztrząsać.
|
2021-05-03, 18:12 | #6 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
Ale Twoje życie, Twój wybór. |
|
2021-05-03, 18:21 | #7 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Dziękuję Ci za odpowiedzi. Znam też alkoholików, którzy wiele lat nie piją albo raz na pół roku złamią się ale wstają i walczą nadal i miałam nadzieję, że i nam się uda. Co do dzieci - nie planowaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest materiał na ojca, ja natomiast już nie jestem najmłodsza i obawiam się, że za późno na to.
Jeszcze dopiszę - też myślałam, że nigdy nie zwiążę się z alkoholikiem. Dopóki nie poznałam jego i postanowiłam, że spróbuję z tym się zmierzyć. Edytowane przez stokrotka00000 Czas edycji: 2021-05-03 o 18:22 |
2021-05-03, 18:25 | #8 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Kolejny wątek o popapranym związku?Jeden troll dziennie to za mało?
|
2021-05-03, 18:26 | #9 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
Po Twoim opisie widzę w tym facecie osobę bardzo chwiejną, która co chwila zmienia zdanie co do Waszego związku, za bardzo nie licząc się z Twoimi uczuciami. Który raz spróbował wyjść bez nałogu bez niczyjej pomocy i już niedługo później znowu był wypity. Siłą go do odwyku nie zmusisz. Ale chcesz być wybawicielką - proszę bardzo. Masz swoje zdanie na temat waszej relacji, chcesz walczyć o nią, więc nic tu po mnie. Edytowane przez karawanna Czas edycji: 2021-05-03 o 18:28 |
|
2021-05-03, 18:33 | #10 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 949
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
On i tak dalej będzie pił a ty i tak będziesz mu wybaczać jego alkoholizm. Kilka dni sydromu miesiąca miodowego i tak w kółko. Jeżeli tak chcesz żyć to proszę bardzo. A będzie jeszcze gorzej. Niszczysz sobie życie. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2021-05-03, 18:47 | #11 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Nie mogę go zostawić, bo to on zostawił mnie Generalnie nie tyle o wątek z alkoholem mi chodzi, co o to żeby poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie potrafię zrozumieć, co nim kierowało, żeby taką decyzję podjąć. Wiem, że nikt nie siedzi w jego głowie i mi jednoznacznie nie opowie ale może z boku łatwiej coś dostrzec coś, czego ja nie widzę. Nie rozumiem tego, że zaczęliśmy spełniać nasze marzenia, zaczęliśmy remontować dom, mieliśmy plany odnośnie gospodarstwa - zajęcia dla ludzi, ratowanie zwierząt i nagle po małej kłótni on stwierdza, że się wyprowadza na miesiąc. Później widzę, że się łamie (znam go na tyle), po czym pisze mi smsa, że jest na drugim końcu Polski i chce rozwodu - z ewidentną zmianą tonu. Staram się zrozumieć, co się wydarzyło, czy przerosła go odpowiedzialność. Sama się gubię w myślach. Nie rozumiem też decyzji o rozstaniu, skoro ktoś pisze, że było mi z Tobą dobrze jeśli chodzi o ciało, umysł, emocje ale muszę być sam. Ostatni miesiąc przed tą kłótnią była sielanka. Półtora roku temu zarzekał się, że nie może beze mnie żyć i przyjechał za mną na drugi koniec Polski. Pół roku temu ślub.. więc po co to wszystko?
|
2021-05-03, 18:51 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Tak to już jest z alkoholikami
Sama pisałaś, że nawet przed ślubem rozstawaliście się parę razy, więc czemu ten kolejny raz tak Cię dziwi? Ten typ tak ma. Sama pisałaś, że poza alkoholem ma jakieś inne problemy, o których nie chcesz tu opowiadać. |
2021-05-03, 18:55 | #13 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 3 713
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Ty naprawdę szukasz jakieś logiki w umyśle alkoholika?
|
2021-05-03, 18:57 | #14 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 949
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
Wiesz jak wygłąda twoje życie 1 Jest sielanka 2 Jest ok ale zaraz będzie mu się chciało pić 3 Ma ciąg alkoholowy 4 Kłócisz się z nim 5 Wyjeżdża do rodziny 6 Chce rozwodu 7 Prosi żebyć mu wybaczyła Tak wygłąda twoje życie ale jesteś ślepa i nie chcesz zmieniać bo to dobry chłop. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2021-05-03, 19:00 | #15 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
|
2021-05-03, 19:03 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2020-11
Lokalizacja: Ciemna Strona Mocy
Wiadomości: 8 317
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
|
2021-05-03, 21:00 | #17 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
z tego zwiazku nic dobrego nie bedzie
wyglada na to ze jestes uzalezniona od tej toksycznej relacji jedyna "rzecz" ktora powinnas ratowac to siebie nie wracaj do niego ,zloz o rozwod,zapisz sie na terapie (bo masz powazny problem prawdopodobnie wyniesiony z domu rodzinnego) i zerwij kontakt kompletnie Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 Czas edycji: 2021-05-03 o 22:50 |
2021-05-03, 21:05 | #18 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 6 124
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
|
2021-05-03, 21:27 | #19 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 638
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Moim zdaniem powinnaś postawić na ratowanie siebie. Jesteś współuzależniona i nie umiesz sama przez to spojrzeć na ten związek logicznie. Z osobą uzależnioną nie ma związku, on Cię zdradza z flachą i to zawsze ona bedzie na pierwszym miejscu. ,zrujnujesz siebie ratując go wiecznie z opresji picia, bo wszystko bedzie sie krecić wokol alkoholu, a Ty pozwalajac mu na konfort picia nigdy tak naprawde mu nie pomożesz, lecz raczej zaszkodzisz, ponieważ on bez wiekszego impulsu typu, utrata pracy, porzucenie przez żone, jakiś wypadek po prostu jeśli nie siegnie dna nigdy tego niestety nie rzuci. Moja rada: znajdz koniecznie stowarzyszenie Al anon, podejmij terapie dla wspoluzależnionych, a wyjdziesz z tej chorej relacji i poznasz mechanizmy dzialania tej paskudnej choroby.
Powodzenia dziewucho. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2021-05-03, 21:32 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 6 969
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Nie szkoda Ci życia na taką huśtawkę ? Całe życie przed Toba. Tak ma wyglądać? Myślisz w ogóle o sobie?
Rozwiedz się czym prędzej,a do biznesu znajdź wspólnika jeśli czujesz,że sama nie podołasz. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2021-05-04, 04:37 | #21 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
|
|
2021-05-04, 05:01 | #22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 063
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cytat:
|
|
2021-05-04, 05:39 | #23 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
A po co Ty chcesz to składać, jak gościu ciągle od Ciebie odchodzi, a nawet chce rozwodu - będziesz wiecznie żyła na takiej huśtawce, którą on Ci funduje? Miejże szacunek do samej siebie i nie podejmuj kroków w kierunku pogodzenia się, to zobaczysz czy on tak szybko znów przyleci. On Cię porzuca, a Ty zaraz ratujesz związek, wyciągając rękę na zgodę i książę łaskawie wraca do Ciebie. Do następnego razu. Żałośnie wygląda obraz tego Twojego małżeństwa, ja bym takiego męża puściła wolno, niech spada. I sama wniosła pozew o rozwód z jego winy.
|
2021-05-04, 06:07 | #24 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2021-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Jedno piwko to jego określenie i głupie tłumaczenie. Wracał po prostu pijany po wódce.
|
2021-05-04, 06:17 | #25 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
|
2021-05-04, 06:25 | #26 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 5 009
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Masz komfortowa sytuacje, bo sam cię zostawił i jeszcze rozmyslasz. Trochę godności, on chce się z Tobą rozwiezc, więc ciesz się, że decyzje podjął za Ciebie.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2021-05-04, 06:34 | #27 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2020-10
Wiadomości: 800
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Tak dokladnie troche godnosci
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2021-05-04, 07:00 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 6 969
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Masz dopiero 38 lat. Serio? Brzmisz jak skazana na tego chłopa 55+.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2021-05-04, 07:01 | #29 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Odnosze wrazenie ze ta pani byla tu juz wczesniej na forum ten styl pisania,topornosc w rozumieniu i przyjmowaniu rad,mysle ze forum tu nie pomoze tylko psychiatra mógłby cos zrobic
|
2021-05-04, 08:46 | #30 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 1 750
|
Dot.: Czy da się uratować to małżeństwo?
Radziłabym Ci się skonsultować ze specjalistą. Masz jakiś dziwny syndrom matki Teresy i możliwe, ze jesteś uzależniona d silnych emocji w związku.
Normalna kobieta minęłaby takiego typa szerokim łukiem, a Ty dumnie zabrałaś się za ratowanie mu życia. Nad tym się skup, żeby za chwilę się znowu nie wpakować z kolejnym związkiem. |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:17.