Chłopak idzie na wesele z inną

[topdong]

Jako facet stanę w obronie faceta autorki, bo poza paroma wizażankami to piszecie abstrakcyjne rzeczy

Postawcie się w takiej sytuacji:
Jesteście singielkami. Wasz dobry kolega zaprasza Was na wesele, które odbędzie się za 2 miesiące. Fajnie super Przygotowujecie się mentalnie. Ale w sumie już chyba pora powoli coś kupić, może buty, a może nawet drogą sukienkę.

A tu nagle miesiąc przed kolega mówi Wam:
- Eee wiesz co, dopiero co wszedłem w związek z nową laską, nie wiem czy coś z tego będzie, ale generalnie sorry, wypadasz, idę z nią.

Jakbyście się czuły?
Jestem 100% pewny, że gdyby autorka była w tej pozycji, to byście skrytykowały gościa, że co za typ, psuje jej plany, co za cham, obiecał, nie dotrzymał słowa, etc.


On się umówił z tamtą koleżanką już wcześniej. Wcześniej = słowo klucz. Zanim poznał obecną dziewczynę. A nie będzie na samym początku związku informował: ej słuchaj, ale wiesz, ja idę na wesele i mam już zaklepaną koleżankę, ale jak coś to ją odwołam, tylko Ty mi powiedz czy będziesz ze mną do tego czasu?

Sytuacja oczywiście trudna, ale tak jak mówię, to było planowane wcześniej i nie można sobie ot tak odwoływać planów.

[berenka]

Tutaj byłoby wszystko spoko, nawet pójście z koleżanką, pod warunkiem, że koleś nie kłamałby. Tak ciężko to pojąć? Ewidentnie koleś albo ma spore problemy z samym sobą albo oszukuje je obie. Każda inna opcja jest już dla naiwniaków, sorry

[kotschrodingera]

Napisane przez berenka

Tutaj byłoby wszystko spoko, nawet pójście z koleżanką, pod warunkiem, że koleś nie kłamałby. Tak ciężko to pojąć? Ewidentnie koleś albo ma spore problemy z samym sobą albo oszukuje je obie. Każda inna opcja jest już dla naiwniaków, sorry

Nie bierzesz pod uwagę, że może być zwyczajnie w świecie mało asertywnym typkiem - który z jednej strony nie umie powiedzieć swojej dziewczynie jasno, że kumpeli obiecał więc sprawa niepodlega dyskusji, z drugiej powiedzieć koleżance, że może być problem bo on sparowany teraz i sprawa jest nieaktualna, więc wybrał sobie taki unikowy sposób zareagowania.
To, że nie świadczyłoby to o nim najlepiej, nie znaczy, że facet z problemami, działa w wykalkulowany sposób i tak dalej. Wierz lub nie, ale faceci robią czasem irracjonalnie durne i nieopłacalne długoterminowo rzeczy, jeśli te w ich mniemaniu pozwolą odroczyć/uniknąć damskiego focha.

[berenka]

Napisane przez kotschrodingera

Nie bierzesz pod uwagę, że może być zwyczajnie w świecie mało asertywnym typkiem - który z jednej strony nie umie powiedzieć swojej dziewczynie jasno, że kumpeli obiecał więc sprawa niepodlega dyskusji, z drugiej powiedzieć koleżance, że może być problem bo on sparowany teraz i sprawa jest nieaktualna, więc wybrał sobie taki unikowy sposób zareagowania.
To, że nie świadczyłoby to o nim najlepiej, nie znaczy, że facet z problemami, działa w wykalkulowany sposób i tak dalej. Wierz lub nie, ale faceci robią czasem irracjonalnie durne i nieopłacalne długoterminowo rzeczy, jeśli te w ich mniemaniu pozwolą odroczyć/uniknąć damskiego focha.

Ależ oczywiście, że wzięłam to pod uwagę i brak asertywności własnie określa się mianem problemów ze sobą, mniejszych bądź większych, ale problemów. Naprawdę nie jest normalnym ze strachu porąbane rzeczy robić. Tak, to się zdarza, ale zdrowe to to nie jest.
Tak czy srak, koleś raczej leci na dwa fronty. On się nijak jej z tego nie wytłumaczył, kiedy to postawił ją przed faktem dokonanym, więc wybacz. Kompletnie nie zadbał o jej komfort w tej sytuacji, w ogóle.

A! i znam normalnych facetów sporo, dziewczyn też. Wiedzą, że lepiej być szczerym.

[Pink_Wink]

Współczucia..

[kotschrodingera]

Napisane przez berenka

Tak czy srak, koleś raczej leci na dwa fronty

No ale po czym wnioskujesz? (poza implikacją, że jeśli mija się z prawdą w danej kwestii to musi i zdradzać) "Tak czy srak", w tym momencie zamiast robić sobie korbę w głowie, na miejscu autorki sensowniej byłoby wyjść z próbą dialogu (co ta z resztą chyba zrobiła).

Napisane przez berenka

On się nijak jej z tego nie wytłumaczył, kiedy to postawił ją przed faktem dokonanym, więc wybacz. Kompletnie nie zadbał o jej komfort w tej sytuacji, w ogóle.

A kto mówi, że to zachowanie ładne i dobre? Po prostu, to że działanie jest głupie i mało perspektywiczne, nie znaczy że musi być obliczone i wyrachowane, różnie może być.

Napisane przez berenka

A! i znam normalnych facetów sporo, dziewczyn też. Wiedzą, że lepiej być szczerym.

I rozmawiać, zamiast stawiać tezy w oparciu o swoje przypuszczenia. Tylko co to ma do rzeczy?

[Frezja__]

Napisane przez topdong

Jako facet stanę w obronie faceta autorki, bo poza paroma wizażankami to piszecie abstrakcyjne rzeczy

Postawcie się w takiej sytuacji:
Jesteście singielkami. Wasz dobry kolega zaprasza Was na wesele, które odbędzie się za 2 miesiące. Fajnie super Przygotowujecie się mentalnie. Ale w sumie już chyba pora powoli coś kupić, może buty, a może nawet drogą sukienkę.

A tu nagle miesiąc przed kolega mówi Wam:
- Eee wiesz co, dopiero co wszedłem w związek z nową laską, nie wiem czy coś z tego będzie, ale generalnie sorry, wypadasz, idę z nią.

Jakbyście się czuły?
Jestem 100% pewny, że gdyby autorka była w tej pozycji, to byście skrytykowały gościa, że co za typ, psuje jej plany, co za cham, obiecał, nie dotrzymał słowa, etc.


On się umówił z tamtą koleżanką już wcześniej. Wcześniej = słowo klucz. Zanim poznał obecną dziewczynę. A nie będzie na samym początku związku informował: ej słuchaj, ale wiesz, ja idę na wesele i mam już zaklepaną koleżankę, ale jak coś to ją odwołam, tylko Ty mi powiedz czy będziesz ze mną do tego czasu?

Sytuacja oczywiście trudna, ale tak jak mówię, to było planowane wcześniej i nie można sobie ot tak odwoływać planów.

Szczerze mówiąc ja bym zrozumiała sytuację. Ale to ja, ja na wesele nie szykuję się pół roku, nie kupuję kreacji za 1000 zł + zdawałabym sobie sprawę że jednak jestem OT z braku laku

Co się stało to się nie odstanie i tyle xD

[niebieskie_oczko]

Napisane przez topdong

Jako facet stanę w obronie faceta autorki, bo poza paroma wizażankami to piszecie abstrakcyjne rzeczy

Postawcie się w takiej sytuacji:
Jesteście singielkami. Wasz dobry kolega zaprasza Was na wesele, które odbędzie się za 2 miesiące. Fajnie super Przygotowujecie się mentalnie. Ale w sumie już chyba pora powoli coś kupić, może buty, a może nawet drogą sukienkę.

A tu nagle miesiąc przed kolega mówi Wam:
- Eee wiesz co, dopiero co wszedłem w związek z nową laską, nie wiem czy coś z tego będzie, ale generalnie sorry, wypadasz, idę z nią.

Jakbyście się czuły?
Jestem 100% pewny, że gdyby autorka była w tej pozycji, to byście skrytykowały gościa, że co za typ, psuje jej plany, co za cham, obiecał, nie dotrzymał słowa, etc.


On się umówił z tamtą koleżanką już wcześniej. Wcześniej = słowo klucz. Zanim poznał obecną dziewczynę. A nie będzie na samym początku związku informował: ej słuchaj, ale wiesz, ja idę na wesele i mam już zaklepaną koleżankę, ale jak coś to ją odwołam, tylko Ty mi powiedz czy będziesz ze mną do tego czasu?

Sytuacja oczywiście trudna, ale tak jak mówię, to było planowane wcześniej i nie można sobie ot tak odwoływać planów.

Ja to rozumiem, nie rozumiem za to kłamstwa.

No i nie wiem, czy to jakaś jego bliska koleżanka. Chyba nie był o tym mowy.

[berenka]

Naprawdę jeżeli koleś byłby w porządku (i nie ograniczony umysłowo), to nie miałby dosłownie żadnego powodu kłamać, bo jakby co sytuację można było rozwiązać na spokojnie, po zaznajomieniu pań.
Fajnie, że pogadali, tylko, że on jej nie powiedział skąd to kłamstwo, si?
Poza tym, skoro ktoś kłamie przy takich małych rzeczach, to albo coś z nim nie tak, albo ta rzecz wcale taka mała nie jest.
Kumple zawsze zapraszają laski, które im się podobają. A w drugiej kolejności dopiero kumpelę do tańca (jak ta pierwsza odmówi), czyli taką, o której swej dziewczynie powiedzieć można.
On w ogóle odwalił numer stulecia lasce swej i spoko sobie polazł nic nie tłumacząc, no brawo Przecież na początku to tym bardziej człek się stara, żeby było dobrze, a ten, to tak jakby miał wsio gdzieś albo nie umiał rozumu używać.
No za cholerę mi się tu kupy nie trzyma żadna wersja, w której on jest w porządku albo przynajmniej kumaty.

[Limonka2738]

Napisane przez Frezja__

Szczerze mówiąc ja bym zrozumiała sytuację. Ale to ja, ja na wesele nie szykuję się pół roku, nie kupuję kreacji za 1000 zł + zdawałabym sobie sprawę że jednak jestem OT z braku laku

Co się stało to się nie odstanie i tyle xD

Ja również. Dla mnie oczywistym jest, że idę, bo nie ma partnerki "prawdziwej". Wzięłabym jedną z sukienek, które posiadam i tyle...

Gdybym się dowiedziała o takiej sytuacji, sama ustąpiłabym dziewczynie kumpla.

Ale to ja, patrzę dalej niż czubek własnego nosa... No, chyba że byłabym zadurzona w rzeczonym kumplu i miała jakieś intrygi w planie. Tylko że to raczej nie w moim stylu - rozwalanie ludzion związku.

[meski_punkt]

Zaprosił na wesele wcześniej niż wszedł w związek. Ponadto ten związek trwa raptem miesiąc (czyli żaden to związek, raptem kilkanaście spotykań). Jedyny jego błąd, że już będąc w związku i rozmawiając o weselu nie powiedział, że ma partnerkę. Nie wiem dlaczego tak postąpił, różne mogą być wytłumaczenia, mniej lub bardziej logiczne. Ale żeby zaraz robić o to aferę? Możemy też wziąć pod uwagę, że partnerka weselna mogła poczynić pewne przygotowania, poniosła koszty. Ponadto zakomunikować komuś, że "sory, ale muszę odwołać wspólną zabawę na weselu, bo miesiąc temu kogoś poznałem i pójdę z inną osobą" jest nieeleganckie. Traktuje tą pierwotną weselną partnerkę jak zapychacza, z braku laku zaprosił, ale jak już ktoś jest inny, to odstawia znajomą w kąt. Ciekawe co się stanie, jeśli za miesiąc przestanie się spotykać z autorką? Jeśli będzie miał kolejną imprezę typu wesele to czy myślicie, że tamta koleżanka będzie skłonna z nim pójść? Ja bym nie poszedł.

Wszędzie spiski. Na pewno ją zdradził na weselu. Nie mówi całej prawdy, zataja, więc ma romans. Gra na dwa fronty. Zostawia sobie otwartą furtkę (nawet jeśli tak robi, to bardzo dobrze czyni, nie jest w związku z długim stażem i warto dbać o relację z innymi).

[ColdDesert]

Napisane przez meski_punkt

Zostawia sobie otwartą furtkę[/I] (nawet jeśli tak robi, to bardzo dobrze czyni, nie jest w związku z długim stażem i warto dbać o relację z innymi).

Żarty sobie robisz? To od jakiego etapu związku nie powinno się zostawiać sobie otwartej furtki, po 3 miesiącach już można czy może trzeba dobić do pół roku ? Podczas trwania związku załatwiać sobie potencjalne następczynie obecnej partnerki? Ma sa kra.

[201803290936]

Napisane przez ColdDesert

Żarty sobie robisz? To od jakiego etapu związku nie powinno się zostawiać sobie otwartej furtki, po 3 miesiącach już można czy może trzeba dobić do pół roku ? Podczas trwania związku załatwiać sobie potencjalne następczynie obecnej partnerki? Ma sa kra.

Dokładnie. Większych bzdur dawno nie czytałam. Na szczęście to wcale nie jest "męski punkt" widzenia, bo są i porządni faceci. Pierwsze kilka miesięcy to "nie związek" i można zdradzać, oszukiwać, kombinować? Nikt gościa pod bronią nie trzymał. Mógł luźno randkować z Autorką, zamiast się decydować na oficjalny związek.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

Napisane przez meski_punkt

(...)
Wszędzie spiski. Na pewno ją zdradził na weselu. Nie mówi całej prawdy, zataja, więc ma romans. Gra na dwa fronty. Zostawia sobie otwartą furtkę (nawet jeśli tak robi, to bardzo dobrze czyni, nie jest w związku z długim stażem i warto dbać o relację z innymi).

I w tym momencie sam sobie przeczysz. Właśnie dlatego większość osób tu "węszy spisek", bo może ten gość ma tak samo niedojrzałe i nie w porządku myślenie, które prezentujesz w ostatnim zdaniu.

[Frezja__]

Napisane przez ColdDesert

Żarty sobie robisz? To od jakiego etapu związku nie powinno się zostawiać sobie otwartej furtki, po 3 miesiącach już można czy może trzeba dobić do pół roku ? Podczas trwania związku załatwiać sobie potencjalne następczynie obecnej partnerki? Ma sa kra.

Coś Ty. Cały związek trzeba mieć otwartą furkę bo w każdej chwili może coś pójść nie tak i co? Zostajesz na lodzie

[TadCooper]

krytykujecie gościa równiutko ale przecież nie musi być tak, że leci a dwa fronty, jest kłamliwym dwulicowcem i łamaczem serc. Dla mnie dużo bardziej prawdopodobne wytłumaczenie to:

1. Chłopak nie stawia wesela na piedestale tak jak np wypowiadające się tu wizażanki, pewnie w ciągu tego miesięcznego związku nie pomyślał o tym weselu więcej niż dwa razy i to pewnie już pod koniec miesiąca, zaraz przed weselem, kiedy cięzko mu było odwoływać/zmieniać partnerki,

2. Powiedzenie autorce o weselu, kiedy ono już zbliżało się wielkimi krokami, było dla niego niekomfortowe bo ona może być zazdrośnicą (tak wygląda z tego wątku, pierwsza strona to przypuszczenia o tym co on tam będzie robił) i po prostu, najzwyczajniej w świecie, mógł odkładać to na później, żeby się nie narażać na fochy i próby "wymuszenia" zmiany partnerki (z koleżanki na dziewczynę) - a potem lipa bo już było za późno na cokolwiek,

3. Często jest tak, że zazdrośnicy są najbardziej okłamywani, czemu? bo niejako wymuszają te kłamstwa, a kłamiąca osoba mówi je dla świętego spokoju. Żeby nie wysłuchiwać pretensji. Żeby atmosfera była miła. Żeby tego zazdrośnika nie ranić. Pewnie, że tak nie powinno być, ludzie nie powinni się kłamać i tak dalej, ale miejcie trochę obiektywizmu. Jak laski robią jazdy o wszystko to chłopak stara się unikać nawet najmniejszych nieporozumień, żeby tych jazd nie mieć. To tak apropo tego że "nie powiedział mi wcześniej o koleżance na wesele" w kontekście "co oni tam będą wyprawiać".

No i dla jasności: nie popieram tego że ją okłamał. Powinien być szczery i uczciwie się przyznać, zapoznać dziewczyny i rozegrać to w otwarte karty. Powinien. Ale ludzie nie są idealni i nie rozpatrywałabym tego w kategorii: kłamie na początku, do odstrzału. Może jest nieasertywny, może trochę niedojrzały, albo leniwy i zostawił wszystko na koniec.
Jest to dużo bardziej, moim zdaniem, życiowe wytłumaczenie niż "ta koleżanka to pewnie jego druga dziewczyna".

Co by mnie serio niepokoiło = ukrywanie przed znajomymi. Ale miesiąc to za wcześnie żeby weryfikować. Autorko, poczekaj jak się wasz związek rozwinie, obserwuj i sama zobaczysz czy to jest faktycznie ukrywanie, czy nie. Dla przykładu - mój mąż jest emocjonalnym człowiekiem i jak zaczęliśmy się spotykać to natychmiast poobdzwaniał najlepszych przyjaciół, pochwalił się znajomym, wszystkim rozgadał, ogólnie emocje na wierzchu. Ja, nawet po tym jak 3 miesiące później zaczęliśmy być oficjalnie parą, nic takiego nie robiłam, nikogo nie informowałam, wszyscy dowiadywali się "przy okazji". Nie dlatego że go nie kochałam albo się wstydziłam. Tylko nie czułam potrzeby takiego uzewnętrzniania się, nawet o tym nie myślałam, po prostu, bez złych intencji. Ale spiny o to mieliśmy wielkie. O taką głupotę

[3a032fcd5bcbee239629acde3cc1a01c42f8ddce_607622724de4b]

Niekoniecznie koleś jest nieśmiały, jak sugerujecie. Może właśnie jest doświadczonym mężczyzną i wie, że:
1) Miesiąc związku to jak kwadrans wykładu na uczelni - niewiele.
2) Ludzie są różni - swoją koleżankę zna lepiej, a potencjalną miłość swojego życia mniej. Więc może wahał się, czy aby:
a) jego potencjalna partnerka weselna nie obrzyga panny młodej, bo źle znosi alkohol
b) nie poturbuje go butelką z szampana po tym, jak zatańczy z inną kobietą
c) uda jej się zasymilować w towarzystwie, którego nie zna
d) nie beka przy stole jak świnia, bo do tej pory chodzili razem tylko na spacery

Poza tym - może złożył się z koleżanką na prezent dla pary młodej? Może wcześniej z koleżanką był na weselu kogoś "od niej" - i to jest jego rewanż? Może koleżanka dobrze zna towarzystwo, w którym się znajdzie?

A może po prostu po zobaczeniu miny swojej dziewczyny-od-miesiąca na wieść o tym, że wybiera się na wesele, stwierdził: "Nie no, nie mogę zabrać tej histeryczki bo narobi mi wiochy". Jeśli się mylę i to mamlas, to może było inaczej: "Nie powiem jej, że idę z X, bo zaraz cały internet się o tym dowie, moi znajomi z podstawówki, gimnazjum, liceum, moi sąsiedzi, a ja... ja kurczaczku dwa lata trenowałem przed lustrem, jak koleżankę zaprosić na wesele, a teraz ma wszystko szlag trafić?"

[berenka]

A wiecie, że to jest kompletnie śmieszne, że gro osób szuka usprawiedliwienia jego zachowania, gdzie pan nawet się nie pofatygował wyjaśnić własnej dziewczynie dlaczego ją okłamał?
Tak czy srak, to naprawdę już drugorzędna kwestia dlaczego okłamał, ważne, że to zrobił i świadczy to tylko o tym, że koleś jeszcze parę razy ma szansę swą partnerkę zaskoczyć w negatywny sposób. Pytanie tylko czy warto na to czekać?
I tak czytając te tłumaczenia dla kolesia, który sam ma gdzieś tłumaczenie się, to zaczynam pojmować skąd te wątki na wizażu, gdzie dziewczęta płaczą, że facet "nagle" coś im odwalił. Tak się dzieje, kiedy przymyka się oczy na sygnały pt. "coś tu jest nie tak". A tu akurat jest sporo "nie tak", bo to kłamstwo, to jest jedno z kilku spraw.
Gdybym była koleżanką, to pewnie bym odpuściła imprezę.
Gdybym była dziewczyną, a facet by nie kłamał i koleżankę bym poznała, to możliwe, że tez bym odpuściła, jeżeli by jej zależało jakoś bardziej.
Wszystko się da załatwić, jeżeli się ma szacunek do drugiej osoby (czyt. nie okłamuje się jej).

[Karena 73]

Napisane przez meryll

sorry dla mnie to mega słabe...
1. jeśli dziewczyna ma zaufanie do partnera, wie że nic nie wywinie
2. samej byłoby mi przykro gdyby zgodził się na taką akcję bez mojej wiedzy
3. sam facet powinien to uzgodnić najpierw z partnerką
4. jeśli się zobowiązał nie może odmówić to też byłoby słabe
5. najgłupsze jest jednak postępowanie dziewczyny, która nie miała z kim iść - po co prosić faceta, który ma dziewczynę i to zazdrosną? niech lepiej skorzysta z portali gdzie są chętne osoby na takie imprezy np przyjacieldowynajecia.pl lub z innych, wtedy nie będzie żadnego spięcia.

Z choinki się urwałaś?

Facet ją zaprosił, gdy jeszcze był singlem. W pierwszym poście masz napisane: "Rzecz w tym, że mój chłopak idzie na wesele z koleżanką. A co najlepsze to on ją zaprosił na to wesele jak nie byliśmy jeszcze razem."