Panny Młode 2020 cz. II

[angeegna]

Czytałam, że wszystkie sektory gospodarki - w tym wesela - mają być odmrożone najpóźniej 1 lipca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[BlueSky14]

Napisane przez angeegna

Czytałam, że wszystkie sektory gospodarki - w tym wesela - mają być odmrożone najpóźniej 1 lipca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Czyli bawimy się 17 lipca

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angeegna]

Właśnie listonosz przyniósł nam kartkę ślubną od znajomych... Nawet nie powiedzieli, że ich nie będzie. Ludzie są serio dziwni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashya_]

Napisane przez angeegna

Właśnie listonosz przyniósł nam kartkę ślubną od znajomych... Nawet nie powiedzieli, że ich nie będzie. Ludzie są serio dziwni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Yyyy co? Nie ogarniam. Do kiedy maja potwierdzic?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[squirrelqa]

Napisane przez angeegna

Właśnie listonosz przyniósł nam kartkę ślubną od znajomych... Nawet nie powiedzieli, że ich nie będzie. Ludzie są serio dziwni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hahaha niezłe

My chcieliśmy zacząć nosić obrączki po naszej dacie (mimo że ślub się nie odbędzie) i wkręcać ludzi, że już po ślubie i czemu nie przyszli
Partner jakoś mega chętny do noszenia tego metalu, przedziwne

[angeegna]

Napisane przez Ashya_

Yyyy co? Nie ogarniam. Do kiedy maja potwierdzic?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Do połowy lipca. No ale kartka jest widocznie równoznaczna z odmową. Sprytne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashya_]

Napisane przez angeegna

Do połowy lipca. No ale kartka jest widocznie równoznaczna z odmową. Sprytne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Bardziej bym powiedziała bezczelne... I to jeszcze wyslana kartka bez ani me ani be tyle czasu przed :/ chyba ze mysleli ze juz sie hajtneliscie bez wesela i wyslali kartke?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angeegna]

Napisane przez Ashya_

Bardziej bym powiedziała bezczelne... I to jeszcze wyslana kartka bez ani me ani be tyle czasu przed :/ chyba ze mysleli ze juz sie hajtneliscie bez wesela i wyslali kartke?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie, wszystko doskonale wiedzą
Podziękowałam i tyle.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashya_]

Napisane przez angeegna

Nie, wszystko doskonale wiedzą
Podziękowałam i tyle.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To jacys bliscy znajomi? Boze serio zero taktu, kultury, nic..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashya_]

My w zeszlym tygodniu wyslalismy zaproszenia, zobaczymy ile osob odmowi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[squirrelqa]

Kto dwa miesiące przed czyimś ślubem chodzi po sklepie żeby kupić kartę okolicznościową i fatyguje się na pocztę, by ją wysłać?
Wydaje mi się, że im się zakodowało, że ślub w połowie maja i wysłali kartę po prostu. Nie wpadłabym na to, że to znak, że odmawiają i ich nie będzie.

[angeegna]

Napisane przez Ashya_

To jacys bliscy znajomi? Boze serio zero taktu, kultury, nic..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tacy dość bliscy, ale nie przyjaciele.

Napisane przez Ashya_

My w zeszlym tygodniu wyslalismy zaproszenia, zobaczymy ile osob odmowi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nam na razie jedna para, jedna rodzina, no i teraz ci znajomi.
A wcześniej, przed pandemią mój kuzyn nawet nie chciał się ze mną spotkać żeby zaproszenie dostać. Także na razie odpada ok. 10 osób.

Napisane przez squirrelqa

Kto dwa miesiące przed czyimś ślubem chodzi po sklepie żeby kupić kartę okolicznościową i fatyguje się na pocztę, by ją wysłać?
Wydaje mi się, że im się zakodowało, że ślub w połowie maja i wysłali kartę po prostu. Nie wpadłabym na to, że to znak, że odmawiają i ich nie będzie.

Nie, nie. Jakiś czas temu wysyłałam zmianę daty, i jeszcze ostatnio o sierpniu rozmawialiśmy. Tak sobie wymyślili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashya_]

Napisane przez angeegna

Tacy dość bliscy, ale nie przyjaciele.Nam na razie jedna para, jedna rodzina, no i teraz ci znajomi.
A wcześniej, przed pandemią mój kuzyn nawet nie chciał się ze mną spotkać żeby zaproszenie dostać. Także na razie odpada ok. 10 osób.Nie, nie. Jakiś czas temu wysyłałam zmianę daty, i jeszcze ostatnio o sierpniu rozmawialiśmy. Tak sobie wymyślili.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Moj wujek jak dzwonilam pytac o adres to nie zdarzylam skonczyc a uslyszalam ze mam nic nie wysylac, on nigdzie nie idzie i go nie interesuje, takze finalnie skonczylam rozmowe bez adresu do wysyłki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angeegna]

Napisane przez Ashya_

Moj wujek jak dzwonilam pytac o adres to nie zdarzylam skonczyc a uslyszalam ze mam nic nie wysylac, on nigdzie nie idzie i go nie interesuje, takze finalnie skonczylam rozmowe bez adresu do wysyłki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No mój kuzyn trochę grzeczniej, że on nie przyjdzie bo nie może w tym terminie... Ale wiadomo o co chodzi.
Zaproszenie wyrzuciłam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lyricaljazz]

pinkelephants, kalinka dzięki

Tak się zawsze mówiło, że 30% ludzi zaproszonych nie przychodzi , a teraz (w sensie w tych czasach niezależnie od pandemii) to jest już ok. 40%. Słyszałam też tekst, że "teraz to się trzeba bardzo prosić żeby ludzie przyszli na wesele".

U nas, przed pandemią jeszcze, wiele odmówiło a jeszcze więcej w ogóle nie dało znać.

I też mieliśmy historię typu, kolega narzeczonego nie chciał dać adresu do wysyłki zaproszenia
I podkreślę, że nie zapraszaliśmy tzw. piątych wód po kisielu.
Chociaż też obie nasze rodziny mieszkają daleko. W trochę lepszej sytuacji są pary z jednego regionu, albo gdzie przynajmniej jedna rodzina jest na miejscu.

[squirrelqa]

Odmawianie przyjścia na ślub i wesele zwykle jest dość niekomfortowe, przynajmniej dla mnie.
Nie każdy wprost powie "nie przyjdę, bo mi się zwyczajnie nie chce, nie lubię wesel" czy jakiś inny prosty argument.

[angeegna]

Ja jeszcze nigdy nie odmówiłam przyjścia, więc nawet nie wiem, jak to jest.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[squirrelqa]

Napisane przez angeegna

Ja jeszcze nigdy nie odmówiłam przyjścia, więc nawet nie wiem, jak to jest.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Heh, no to wygląda często tak, że dzwonisz do osoby, której normalnie nie masz zapisanej w liście kontaktów, bo do siebie nie dzwonicie. Wcześniej zastanawiasz się, czy teraz dzwonić czy wieczorem, bo nie znasz rytmu dnia tej osoby i nie wiesz, kiedy ma wolne. Gdy już rozmawiacie, to obie strony wyrażają smutek "jak to szkoda, że was nie będzie/no niestety nie mogę przyjść", choć tak naprawdę żadna strona smutna z tego powodu nie jest. I tyle

To jest oczywiście wersja odnośnie osób niezbyt bliskich. Bliskim nigdy nie odmawiałam.

[vilka1]

Napisane przez lyricaljazz

pinkelephants, kalinka dzięki

Tak się zawsze mówiło, że 30% ludzi zaproszonych nie przychodzi , a teraz (w sensie w tych czasach niezależnie od pandemii) to jest już ok. 40%. Słyszałam też tekst, że "teraz to się trzeba bardzo prosić żeby ludzie przyszli na wesele".

U nas, przed pandemią jeszcze, wiele odmówiło a jeszcze więcej w ogóle nie dało znać.

I też mieliśmy historię typu, kolega narzeczonego nie chciał dać adresu do wysyłki zaproszenia
I podkreślę, że nie zapraszaliśmy tzw. piątych wód po kisielu.
Chociaż też obie nasze rodziny mieszkają daleko. W trochę lepszej sytuacji są pary z jednego regionu, albo gdzie przynajmniej jedna rodzina jest na miejscu.

Ja się nie zamierzam przejmować czy ktoś nam odmówi czy nie. Wychodzę z założenia, że chciałabym widziec tą osobę na ślubie więc ją zapraszam. Jak ktoś nie będzie chciał przyjść, to trudno, ja mam czyste sumienie, że zaprosiłam

[angeegna]

Odmowa bez ważnego powodu świetnie weryfikuje znajomości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Elsabel]

Napisane przez angeegna

Odmowa bez ważnego powodu świetnie weryfikuje znajomości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To prawda i słyszałam, że najczęściej kończy tę znajomość. Na sobie nie sprawdziłam, bo nigdy nie byłam w sytuacji, że mysiałabym komuś odmówić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angeegna]

Napisane przez Elsabel

To prawda i słyszałam, że najczęściej kończy tę znajomość. Na sobie nie sprawdziłam, bo nigdy nie byłam w sytuacji, że mysiałabym komuś odmówić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Moja "przyjaciółka" odmówiła mi przy zmianie terminu i od tamtej pory się nie odzywamy (prawie dwa miesiące), więc coś w tym chyba jest

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nikki_944]

Jak przeżywałam brak ślubu, brak wesela, tak teraz wydaje mi się to wszystko bez znaczenia. Do ślubu przecież kiedyś dojdzie, co z weselem nie wiem, miło by było jakby się odbyło. A to wszystko przez to, że dwa dni temu odszedł mój pies. Jeszcze jego ostatniego dnia mało czasu z nim spędziłam, nawet się na niego zdenerwowałam. A kolejnego dnia okazało się, że już go nie będzie, że już więcej czasu z nim nie spędzę.
Strach pomyśleć co jeszcze ten rok przyniesie.

[squirrelqa]

Napisane przez Nikki_944

Jak przeżywałam brak ślubu, brak wesela, tak teraz wydaje mi się to wszystko bez znaczenia. Do ślubu przecież kiedyś dojdzie, co z weselem nie wiem, miło by było jakby się odbyło. A to wszystko przez to, że dwa dni temu odszedł mój pies. Jeszcze jego ostatniego dnia mało czasu z nim spędziłam, nawet się na niego zdenerwowałam. A kolejnego dnia okazało się, że już go nie będzie, że już więcej czasu z nim nie spędzę.
Strach pomyśleć co jeszcze ten rok przyniesie.

O nie, bardzo współczuję :-( To straszne.
Co mu było?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[angeegna]

Napisane przez Nikki_944

Jak przeżywałam brak ślubu, brak wesela, tak teraz wydaje mi się to wszystko bez znaczenia. Do ślubu przecież kiedyś dojdzie, co z weselem nie wiem, miło by było jakby się odbyło. A to wszystko przez to, że dwa dni temu odszedł mój pies. Jeszcze jego ostatniego dnia mało czasu z nim spędziłam, nawet się na niego zdenerwowałam. A kolejnego dnia okazało się, że już go nie będzie, że już więcej czasu z nim nie spędzę.
Strach pomyśleć co jeszcze ten rok przyniesie.

Bardzo mi przykro Ja z tych, którzy bardzo rozumieją.
Ja po mojej suczce płakałam pół roku dzień w dzień, do teraz nie mogę patrzyć na jej zdjęcia, a na wspomnienie łzy cisną się do oczu. A było to prawie dwa lata temu.
Moi rodzice wstrzymali uśpienie na kilka dni, żebym przyjechała się z nią pożegnać. To było dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie... Chyba nie miałam gorszego w życiu.
Jeszcze słyszałam, jak moi przyszli teściowie za moimi plecami wyśmiewają moją rozpacz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[gothka152]

Napisane przez angeegna

Ja jeszcze nigdy nie odmówiłam przyjścia, więc nawet nie wiem, jak to jest.

Ja za to odmówiłam właściwie całemu kuzynostwu- poza ślubem i weselem mojej kuzynki, na które uparł się mój były. No ale ja z góry uprzedzałam, że nienawidzę wesel i nie przyjdę
Znajomym też odmawiałam, ale na szczęście tych wesel nie było dużo.

My jak na razie daliśmy zaproszenie tylko mojemu bratu. W niedzielę będziemy zapraszać rodzinę tżta.

Poza tym- tż w końcu dostał pracę i od poniedziałku zaczyna

Nikki współczuję straty Ja też zawsze bardzo przeżywałam odejście moich zwierząt

Teraz przygotowujemy się z tżtem na przyjęcie kotki Jutro skończy 2 tygodnie

[Lottie69]

Napisane przez gothka152

Ja za to odmówiłam właściwie całemu kuzynostwu- poza ślubem i weselem mojej kuzynki, na które uparł się mój były. No ale ja z góry uprzedzałam, że nienawidzę wesel i nie przyjdę
Znajomym też odmawiałam, ale na szczęście tych wesel nie było dużo.

My jak na razie daliśmy zaproszenie tylko mojemu bratu. W niedzielę będziemy zapraszać rodzinę tżta.

Poza tym- tż w końcu dostał pracę i od poniedziałku zaczyna

Nikki współczuję straty Ja też zawsze bardzo przeżywałam odejście moich zwierząt

Teraz przygotowujemy się z tżtem na przyjęcie kotki Jutro skończy 2 tygodnie

O kurczę, to bierzecie malucha do siebie teraz, czy jak skończy 3 miesiące? Takie małe pimpki do wulkan energii jest


Ja też przeżywałam śmierć swojej kotki, na szczęście miałam wsparcie w tżu. Nie było mnie w momencie usypiania, ale zdążyłam się wcześniej pożegnać. Pół życia ze mną spędziła...
Miłość zwierzęcia to jest zupełnie inny poziom




Nikki, wiadomo, że teraz nic cię nie pocieszy, ale mnie zawsze podnosiło na duchu, że zwierzak był kochany i nie cierpi. Trzymaj się cieplutko


Ja dzisiaj już oficjalnie wszystko przełożyłam, włącznie z kosmetyczką. Ciężko mi, teraz tż zaczyna trochę to przeżywać, ale co poradzić. Lepiej tak, niż czekać w niepewności, bo Szumowski jeszcze nic mądrego w tej kwestii nie powiedział.

[gothka152]

Napisane przez Lottie69

O kurczę, to bierzecie malucha do siebie teraz, czy jak skończy 3 miesiące? Takie małe pimpki do wulkan energii jest

Teraz nie- dopiero otworzyła oczy To jeszcze maleństwo jest Myślę, że najwcześniej w połowie lipca, bo wtedy zaczynam swój długi urlop. Będę mogła być z nią cały czas i wszystkiego uczyć

W sumie to nie planowaliśmy kota, bo mój tż podobno nie lubił Ale jakiś czas temu przy naszym bloku kręciła się śliczna kotka. Chodziła za tżtem krok w krok. Dokarmialiśmy ją i dawaliśmy jej wodę.
Na szczęście kicia odnalazła swojego właściciela A tż zapragnął mieć własną Tak więc czekamy na naszą Teklę...

[Nikki_944]

Napisane przez squirrelqa

O nie, bardzo współczuję :-( To straszne.
Co mu było?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dzięki.
Niestety starość nie radość. W kwietniu skończył 16 lat. Wszystko się zaczęło tak z 4 lata temu. Najpierw pojawiły się problemy z zębami i jelitami, wyszło też, że ma guza na wątrobie. O ile dietę mu zmieniliśmy i było lepiej, tak z zębami już tak łatwo nie było, ale coś się udało podratować. Do ostatniego dnia apetyt mu dopisywał. Nawet mieliśmy wrażenie, że je więcej niż zanim zaczął chorować. Co do guza, to był mały i ze względu na jego wiek (wtedy 12 lat), polecono nam tego nie ruszać, chyba, że zacznie się dziać coś poważnego. Przy naprawianiu zębów, wyszły problemy z nerkami, od tamtego momentu był na lekach, które od ponad miesiąca przestały być dostępne i miał inne. Może to spowodowało, że odszedł teraz. Ogólnie było dobrze, żył sobie normalnie, ale wiadomo, że wiek robi swoje i zaczął powoli gasnąć. Widać było po nim, że coraz gorzej wygląda, że coraz gorzej się czuje, a dolegliwości które miał, wcale nie pomagały.

Napisane przez angeegna

Bardzo mi przykro Ja z tych, którzy bardzo rozumieją.
Ja po mojej suczce płakałam pół roku dzień w dzień, do teraz nie mogę patrzyć na jej zdjęcia, a na wspomnienie łzy cisną się do oczu. A było to prawie dwa lata temu.
Moi rodzice wstrzymali uśpienie na kilka dni, żebym przyjechała się z nią pożegnać. To było dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie... Chyba nie miałam gorszego w życiu.
Jeszcze słyszałam, jak moi przyszli teściowie za moimi plecami wyśmiewają moją rozpacz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dzięki. To widzę, że przede mną jeszcze sporo płaczu.

Mi nie było dane być przy jego śmierci. Rodzice mnie obudzili jak było po wszystkim. Z początku byłam zła, potem mi przeszło, bo jednak nie był sam w tamtej chwili. Rodzice jak to rodzice, pewnie chcieli oszczędzić mi przykrego widoku. Z drugiej strony powinni mnie jednak budzić. Może bym miała traumę, może czułabym się tragicznie, ale nie czuje się cudownie wiedząc, że spałam w najlepsze kiedy on odchodził, a była ta możliwość, żebym przy nim była.


A ja właśnie na zdjęcia mogę patrzeć. Zdziwiło mnie to, zawsze myślałam, że po tym wydarzeniu będzie ciężko, że będzie to pogarszać sytuację. Dziś nawet kupiłam album i dałam jego zdjęcia do wywołania.


Co za teściowie...

Napisane przez gothka152

Ja za to odmówiłam właściwie całemu kuzynostwu- poza ślubem i weselem mojej kuzynki, na które uparł się mój były. No ale ja z góry uprzedzałam, że nienawidzę wesel i nie przyjdę
Znajomym też odmawiałam, ale na szczęście tych wesel nie było dużo.

My jak na razie daliśmy zaproszenie tylko mojemu bratu. W niedzielę będziemy zapraszać rodzinę tżta.

Poza tym- tż w końcu dostał pracę i od poniedziałku zaczyna

Nikki współczuję straty Ja też zawsze bardzo przeżywałam odejście moich zwierząt

Teraz przygotowujemy się z tżtem na przyjęcie kotki Jutro skończy 2 tygodnie

Dzięki.
Mam prawie 26 lat i to jest moja druga strata, ale pierwsza tak wielka. Mając 12 lat, zdechł nam pies, którego mieliśmy chyba z 13 lat. Ze względu na to, że był na zewnątrz i byłam dzieckiem, to nie byłam tak do niego przywiązana. Na pewno wpłynęło to też, że pierwsze kilka lat jego życia nie miałam z nim za bardzo kontaktu. Po prostu to był piesek co miał swoje miejsce. Był, odszedł, zapłakało się i wróciło się do normalnego życia, brzmi to trochę strasznie patrząc na to co przechodzę teraz. Wtedy strata zwierzaka nie była taka straszna.

Jednak teraz odszedł pies, który był dla mnie, dla nas jak dziecko. Który dla wszystkich stał się kimś ważnym. Był po prostu członkiem rodziny, oczkiem w głowie. Z którym spędzało się całe dnie, a teraz nagle go nie ma. W tej chwili, właśnie po raz pierwszy, siedzę w całkowicie pustym domu. Rodzice w pracy, psa już nie ma. Dziwnie tak, że nikt się nie pląta pod nogami, że nie domaga się wyjścia na zewnątrz, że jak rodzice wrócą z pracy to nie będzie rozmowy na temat co dziś zrobił, czy co mu gotować do jedzenia.



Gratuluję, przyszłego nowego członka rodziny.

Napisane przez Lottie69

O kurczę, to bierzecie malucha do siebie teraz, czy jak skończy 3 miesiące? Takie małe pimpki do wulkan energii jest


Ja też przeżywałam śmierć swojej kotki, na szczęście miałam wsparcie w tżu. Nie było mnie w momencie usypiania, ale zdążyłam się wcześniej pożegnać. Pół życia ze mną spędziła...
Miłość zwierzęcia to jest zupełnie inny poziom




Nikki, wiadomo, że teraz nic cię nie pocieszy, ale mnie zawsze podnosiło na duchu, że zwierzak był kochany i nie cierpi. Trzymaj się cieplutko


Ja dzisiaj już oficjalnie wszystko przełożyłam, włącznie z kosmetyczką. Ciężko mi, teraz tż zaczyna trochę to przeżywać, ale co poradzić. Lepiej tak, niż czekać w niepewności, bo Szumowski jeszcze nic mądrego w tej kwestii nie powiedział.

Zazdroszczę Ci, że zdążyłaś się pożegnać.
Dzięki.

Jest mi lepiej wiedząc, że miał dobre życie. Może nie idealne, ale nikt takiego nie ma. Był kochany, bardzo. To, że już nie cierpi, jest najlepsze w tym wszystkim. Ciężko było patrzeć na to, jak ten mój mały "szczeniaczek" powoli gaśnie, że w każdej chwili może odejść. Nie mogę tylko przeżyć, że wraz z postępem chorób i starości, oddalałam się od niego, że po części obwiniałam go, za to, że utknęłam w domu nad opieką nad nim. Bo znajomi rozpoczynają dorosłe życie, a ja nie mogę nigdzie wyjechać. Idiotka ze mnie, los dał nam 16 lat razem, a ja szukałam problemów. Teraz za te myśli czuję się okropnie. No ale mnie pokarało, nie zdążyłam się pożegnać, nie zdążyłam przeprosić. Bolesna nauczka na całe życie.

[gothka152]

Ja w swoim życiu pożegnałam 3 chomiki i 4 świnki morskie. Zwłaszcza o 3 świnki mocno walczyłam, w czasie ich choroby wstając w nocy i karmiąc je strzykawką. Niestety, nie przedłużyło to zbytnio ich życia Po ostatniej śwince nie zdecydowałam się już na kolejną. Straty są dla mnie zbyt bolesne

Nie wyobrażam sobie pożegnać psa lub kota, z którym żyło się 10 lub więcej lat