2016-12-24, 20:51 | #181 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 2 550
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
W zasadzie dla mnie normalne że jak się kogoś kocha to chce się z nim spędzić święta i nie rozumiem czemu takim problemem jest aby autorka przyszła do swojego TŻ, ślub coś magicznie zmieni? Facet bufon i tyle. Tak wiem jestem okropna i nie szanuje wartości innych ludzi bo są dla mnie totalnym absurdem, no trudno ale nie wyobrażam sobie nawet takiej sytuacji.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2016-12-24, 22:19 | #182 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Autorko jak zescie w końcu rozwiazali te kwestie? Daj znać. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano, Come una barca che non esce mai dal porto. Edytowane przez Fortuna1 Czas edycji: 2016-12-24 o 22:21 |
|
2016-12-24, 22:27 | #183 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 2 550
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2016-12-24, 23:42 | #184 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|
2016-12-24, 23:44 | #185 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
U mnie też jest ruch i robota i za dziecka tak bylo ale nie wyobrażam sobie być własnością mamy i zeby to mama planowała mi czas od a do z. 1. abstrakcyjny problem, wymówki faceta wybitnie słabe. Takie rzeczy powinny układać się naturalnie, skoro to kwestia tylko o godzinę przesunięcia kolacji u teściowej to o czym tu gadać w ogóle 2. jak dla mnie Twój facet to zwykły gawędziarz, deklaruje bo to łatwe a jak przychodzi do konkretów to nagle milion przeszkód. Cudowne są gadki z gatunku chciałem ci się oświadczyć. Ach, te dobre chęci. mówienie o pierścionkach i wybieranie rozmiaru. lol. Chciałem ci kupić prezent za milion dolarów, ale wiesz, 17 listopada źle na mnie spojrzałaś więc nie zasłużyłaś. Ale wiesz. Ja naprawdę chciałem ci go kupić! 3. sama jesteś dziwna i wymyslasz jakieś schizy. Nie zamieszkam bo, nie bo nie, a teraz to już nie bo się nie zgadza na wigilię. Mówi panienka lat 25. osobiście jestem zdania, że nic ci tak idealnie nie pokaże prawdy o drugim człowieku , partnerze, jak właśnie wspólne mieszkanie. Choćby zwykłe spędzanie wolnego czasu, jak na dłoni dostajesz, czy partner jest leniwy i tylko gada, jaki to nie jest pracowity. Oj, spadłyby ci te łuski z oczu. Wiesz, takie bujanie się z kimś, spotykanie raz u niego raz u niej, wypadzik na wakacje czy/oraz związeczki na odległość, to jest mega łatwe, można pięknie udawać kogoś lepszego niż się jest, nawet udawać przed samym soba. ;] Jeszcze jak trafisz na faceta, który ''ma zawsze rację'' , poczucie własnej mądrości takie, że mógłby się zabić spadając z poziomu swojego ego na poziom swojego IQ to już w ogóle kaplica. Co nie zrobisz wszystko będzie Twoją winą. Także im wcześniej doznasz oświecenia tym zdrowsza będziesz. Teraz to już w ogóle masz pięknie. 2 lata temu nie czulaś się gotowa na ślub, więc teraz jakiekolwiek Twoje kroki związane z byciem czymś więcej niż panną do łóżka, to jest naciskanie. Biedne misie, nie ma nic gorszego od nacisku. 4. oczywiście, że to jest słabe gdy facet po 3,5 roku razem mówi ci, że nie jesteście rodziną. przecież tu nie chodzi o zaden wielki współudział w majątku tylko o jakieś zwykłe my. kosmosem jest, że to w ogóle u was stanowi problem obiadek z rodziną od wielkiego dzwonu. 5. koles woli ryzykować rozstanie i serwuje tobie głupie rozkminy byle godzinę później nie zjeść pierożków u mamusi. Krótko mówiąc, jak dla mnie facet wcale poważnie cię nie traktuje, umie tylko gadać piękne słówka i okazywać miłe tanie gesty a Ty jesteś zaslepiona i tego nie widzisz. Nie zdziwiłabym się gdyby się okazało, że Twojemu idealnemu związkowi daleko do ideału. Sugerowałabym zamieszkać razem jak najszybciej, bo grając na zwłokę szkodzisz tylko sobie. Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2016-12-24 o 23:59 |
|
2016-12-25, 05:45 | #186 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 2 550
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2016-12-25, 11:16 | #187 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;68925256]
i jako matka której mąż nie żyje a reszta dzieci jest zagranicą poczułabym się źle gdyby mój syn wybrał rodzinę dziewczyny niż wigilię że mna[/QUOTE] tylko ze to zazwyczaj wybor tej matki, rownie dobrze moze pojechac odwiedzic swoje pozostale dzieci. Ale widocznie nie chce jej sie dla nich wysilac. |
2016-12-25, 11:19 | #188 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 834
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
|
2016-12-25, 11:46 | #189 |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
na ten temat akurat nie ma informacji. Powodów dlaczego nie wyjeżdża do dzieci na święta może być mnóstwo.
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
2016-12-25, 12:05 | #190 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 095
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Ja rozumiem pary ,ktore mieszkaja razem,razem prowadza gospodarstwo domowe i traktuja sie jak rodzine,wiec to normalne ze razem spedzaja wigilie i swieta.
Ale nie rozumiem par ktore nie mieszkaja razem i na sile musza spedzac razem wigilie i swieta Ja do slubu nie mieszkalam z moim partnerem i wigili nie spedzalismy razem,on zawsze byl ze swoja rodzina a ja ze swoja |
2016-12-25, 12:05 | #191 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
to była moja odpowiedź na 2 posty z gatunku ''jak to ja rozumiem tego chłopca, u mnie w domu też jest tyyyla roboty'' nie jest sztuka mieć duzo roboty przy przygotowywaniu świąt i jasna sprawa, zawieźć gdzieś rodzica, pomóc, normalne obowiązki dzieci w zwykłych rodzinach ale gdyby mi 30 latek argumentował, że on nie może na kolacji być godzinę później, bo mamusia musi zjeść karpia o 16 a nie o 17 to bym się popukała w czoło; dorosły człowiek ma na głowie trochę więcej niż tylko matkę a usiąść do kolacji wigilijnej trochę później to nie jest żadne poświęcenie. Matki się nie czepiam, być może kobieta nawet nie jest świadoma hasełek synusia a może w pełni jest świadoma i właśnie tak myśli jak syn przedstawia (zakaz wstępu dla prawie narzeczonej i sztywna godzina xy:zx ); w każdym razie argumenty faceta w tym temacie: zerowe. |
|
2016-12-25, 12:20 | #192 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 20
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Hultaj, zgadzam się w 100000% i nie mogę się nadziwić wizażankom usprawiedliwiającym TŻta autorki.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2016-12-25, 12:26 | #193 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Idąc tym tokiem rozumowania nie rozumiem że para musi czasem iśc do kina, zrobić coś razem, zjeść wspólnie sniadanie Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2016-12-25 o 12:27 |
|
2016-12-25, 12:46 | #194 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 095
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Trzeba zrozumiec ze kazda rodzina innaczej spedza wigilie i ma inne zwyczaje U moich rodzicow wigilie jadalo sie o 20 ,potem spiewalismy kolendy i wszyscy razem szlismy na pasterke ,przesuniecie godziny nawet nie wchodzilo w gre,siostra jak wyszla za maz to albo byla u swoich tesciow albo u rodzicow. |
|
2016-12-25, 12:57 | #195 | |||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Akurat chodzenie z wizytą gdzieś gdzie się nie zawsze chce iść to nie jest tylko wynalazek tej pary, byłabym skłonna założyć się, że każda z was czasem wypowiedziała magiczne ''o jak mi się tam nie chce jechać...'' po 2 rodziny się ani nie wybiera ani nie ma wielkiego na nią wpływu, faceta już się wybiera, jeśli dziewczyna prosi się i prosi o wizytę czasem razem a facet jej nie wesprze i z nią nie pójdzie bo to taka cięzka sprawa raz na pół roku wpaść do rodziny na obiad czy kolację no to sorry ---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:50 ---------- Cytat:
jak dla mnie po to się ma partnera aby w życiu było milej a nie wredniej, i nie czarujmy się, jemu się nie chce tam chodzić (autorka pisze, że na innych rodzinnych imprezach również nie obywało się bez much w nosie), bo mu się tam nudzi, bo może nie lubi tych ludzi, bo może woli poleżeć do góry wentylem i pograć na kompie ale jego dziewczynie zależy, by czasem z nią poszedl i nie robil tego z wielką łaską, i mowa o wizytach raz na kilka miesięcy a nie co tydzień komunie się przewalą, chrzciny, wesela, i zostaną tylko święta więc okazji ubędzie i jesli partner ma problem z taką drobnostką no to cóż. Cytat:
Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2016-12-25 o 12:59 |
|||
2016-12-25, 13:13 | #196 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
nie potrafię sobie wyobrazić co mogą mieć w głowie osoby, które wiedząc jak partner się w danej sytuacji męczy, nadal cisną bo `to dla nich ważne` no i dla autorki co jest właściwie takie ważne? chłopak powiedział, że może z nią pójść do rodziny w pierwszy/drugi dzień świąt, ale wtedy to ona już nie chce, bo wtedy to już oni się nie spotykają, i albo odwiedzamy umierającą babcię w wigilię, albo wcale i w ogóle to zrywamy związek, wtf |
|
2016-12-25, 13:15 | #197 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Ja się chyba pierwszy raz zgadzam z xfridą.
Autorka koniecznie chce ciągać faceta na wigilię tylko po to, żeby się pokazać. Po drodze dorobiła teorię o babci, do której po pierwsze może przecież zawsze pojechać, bo jest już dawno na emeryturze, a po drugie ta babcia przecież nawet na wigilii u jej rodziny i tak nie będzie. Na dodatek facet ma spędzić w wigilię 2 godziny w aucie, bo autorka ma taki kaprys, żeby udowodnić jakiejś dalszej rodzinie, że ma chłopaka. Dalszej i raczej mało ważnej, bo problemem jest dla niej zadzwonienie do nich z pytaniem, czy może wpaść w święta. Autorka nie chciała się przeprowadzić do faceta przed ślubem/dzieckiem, bo w domyśle związek nie jest na tak zaawansowanym etapie, żeby z nim mieszkać. W domyśle on nie jest jej rodziną. A jak on przyjął jej narrację, że nie są na tak zaawansowanym etapie, to foch i wielki problem. Dla mnie zamieszkanie jest jednak wskoczeniem na wyższy level i też nie rozumiem podejścia "musisz ze mną jechać na wigilię pokazać się dalekiej kuzynce, ale mieszkać z tobą nie chcę". Poza tym praktycznie cały dzień nie byłoby go w domu - u niego wg niej wigilia miałaby być o 17, wcześniej idą na cmentarz, jeszcze wcześniej ma spędzić 4 godziny po równo w aucie i u obcych ludzi. Czyli na jakieś przygotowania zostałby mu tylko kawałek poranka. Zresztą dla mnie takie jeżdżenie tam i z powrotem po 4 domach w wigilię to bardzo dziwny pomysł. Piszecie, że facet to maminsynek, bo mieszka z mamą, a nie widzicie, że autorka też nadal mieszka z rodzicami. Mnie też krępuje bardzo dzielenie się opłatkiem z kimkolwiek poza najbliższymi, a bycie przy tek okazji obcałowaną przez jakichś obcych ludzi to już w ogóle koszmar. Już pomijając, że autorka na początku wątku pisała, że wigilia jest na 9 osób, a potem, że na 5. Swoje zwyczaje uważa za ważniejsze - do rodziny w święta nie pojedzie, bo nigdy tak nie robiła, a jak facet ma wigilię zawsze o 16 to źle. Poza tym wigilia o 17 oznaczałaby u nich chodzenie po tym cmentarzu po ciemku. Też nie chciałabym zostawić mamy samej na pół wigilii. |
2016-12-25, 13:33 | #198 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
ale skoro łaskawca jest skłonny iść na drugi dzień to znaczy, ze iść może po drugie, owszem, zwracałabym uwagę, czy dla swojej rodzinki i kumpli na wizytki ma czas i chęci a dla mojej nie, w mojej ocenie wiele rzeczy w życiu jest kwestią dobrej woli i dobrych chęci bez sensu jest też pomysł, żeby poszli na drugi dzień skoro w tej rodzinie ludzie się nie spotykają 25 i 26 tylko np. snują się w piżamie i leżą przed telewizorem z talerzykiem ciasta, i w zyciu nie mieliby ochoty przyjmować gości i nie ma sensu wywodzić, że ''no tak od matki się wymaga by przesunęła kolację o godzinę, a jak druga rodzina nie może spotkać się w Boże Narodzenie to już jest ok'' no niestety łatwiej, bywa, jest spotkać się w wigilię, kiedy wszyscy są nogach, w ferworze przygotowań i bieganiny, niż 25'ego, kiedy część ludzi zamiast się gościć woli zwyczajnie odpocząć. to tyle w temacie samej kolacji, jak dla mnie to związek autorki na kilometr trąci jakąś lipą ---------- Dopisano o 15:33 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ---------- Cytat:
a żeby pojechać do kogoś w święta to ta osoba musi chcieć cię w ten dzien widzieć. I nie chodzi i zwykłą złośliwość czy niechęć, ale ludzie są zabiegani, mają dużo na głowach i zwyczajnie chcą sobie poodpoczywać, szczególnie, że nie każdy lubi odpoczywać na rodzinnym obiadku ale im mniej zabiegania tym wolny czas mniej cenny i ciężej to pojąć Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2016-12-25 o 13:34 |
||
2016-12-25, 13:40 | #199 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
wiglia juz za nimi jestem ciekawa jak to rozwiazali ;-)...
|
2016-12-25, 17:58 | #200 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
znakomity wątek, przeznakomity. Też czekam na wieści o finalnym rozwiązaniu sporu.
A po mojemu, to jest tak: jak dwie dorosłe osoby wchodzą w związek, to wchodzą w związek. To oznacza "my". To "my" staje się punktem odniesienia. Sformułowania w rodzaju "uszanuj moją decyzję", jeśli decyzja tyczy oczekiwanej bądź faktycznej części wspólnej, są nie do przyjęcia. A sposób spędzania świąt to jest część wspólna, a przynajmniej taką się w pewnym momencie (dla mnie: momencie, kiedy w związek wchodzą dwie dorosłe osoby) staje. Można skupić się na rozwiązaniu problemu: czyli cztery godziny sprzątania z wigilii przekładamy na dni przedwigilijne, wstajemy cztery godziny wcześniej, żeby zrobić to, co trzeba zrobić, angażujemy do pomocy w kuchni wuja (w końcu na wigilii u chłopca Autorki mają być trzy osoby, a nie dwie), wreszcie: angażujemy do pomocy Autorkę. Przesuwamy kolację na 17, albo - jeśli żadną miarą nie da się rozdzielić cmentarza i kolacji, na 18.00. I wszystko gra i buczy, bo - co jakoś w ferworze dyskusji umknęło - rodzina Autorki dostosowała swoje plany i kolację wigilijną zamierzała jeść o 14. Autorka zadbała o zorganizowanie sprawy tak, żeby dało się pogodzić dwie imprezy. No ale jeśli w ogóle sprawa, czy są dwie imprezy, czy każdy ma - i będzie miał, to przecież chłopiec Autorki zapowiedział - swoją, jest sprawą nierozstrzygniętą, to właściwie należy wrócić do pytania, kim dla siebie jesteśmy. Tu podpowiedzią może być to, co chłopiec sformułował: nie jesteśmy rodziną. Nie ma "my", są moje decyzje. I te decyzje będą obowiązujące nawet wtedy, kiedy na bycie rodziną będziemy mieli papier. To akurat chłopiec Autorki ujął nader jasno: wtedy także nie będzie tematu dwóch kolacji, bo mamusi się zostawić nie da, mimo że jest rodzeństwo i jest wuj. Z chłopcami od "moich decyzji" nie się rozmawiać o przyszłości - bo oni nie rozmawiają, ale oczekują szacunku dla ich decyzji. Autorka, nie godząc się na wspólne mieszkanie (z co najmniej dziwnych dla mnie przyczyn, ale w gruncie rzeczy związki z chłopcami od "moich decyzji" są dla mnie dziwne w całej rozciągłości), podważyła niepodważalną decyzję. To ma karę - życie w zawieszeniu, bez pewności (te miraże zaręczyn prowokowane pytaniami o rozmiar pierścionka i chwilę, która trwa już 2.5 roku), z jasnym określeniem priorytetów i potrzeb. Ona się w tych priorytetach nie mieści. Bo gdyby się mieściła, to chłopiec skupiłby się na rozwiązaniu tematu dwóch kolacji wigilijnych. A tak, mamy realizację jego wizji - nie jesteśmy rodziną, a jako nie-rodzina mogę mieć w zadzie twoją potrzebę okazania mnie swojej babci. Mogę mieć w zadzie twoje samopoczucie i twoje wyobrażenie, jak w twoim związku powinny po prawie czterech latach wyglądać święta. Bo to jest twój związek, a nie nasz. Żadne "my" nie istnieje. I istnieć nie będzie. Ja bym się kierowała ku drzwiom. |
2016-12-25, 18:10 | #201 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;68927671]prawdopodobnie masz racje
ja tam sie na wymowki nawet juz nie sile nie znosze takich imprez i nie chodze swieta mam u siebie w domu ze mna mezem i dziecmi ostatnio mojego meza siostra wymyslila sobie ze bierze slub w meksyku i oczekuje ze rodzinka tam przyjedzie no bardziej popieprzonego pomyslu nie slyszalam i to mu powiedzialam lubie ich ale nie zamierzam marnowac swojego urlopu i pieniedzy na 2 tygodniowy urlop z jego rodzinka,dwojka rozwrzeszanych dzieciarow,wciaganie brzucha i zastanawianie sie co inni chca robic i jak sie wymigac od siedzenia z nimi maz ma dwa wyjscia jedzie sam albo nie jedzie nie ma takiej opcji ze ja sie bede poswiecac i robic cos wbrew sobie w udanym zwiazku nie powinno sie miec stracha przed wypowiedzeniem swojej opinii odmowienia robienia czegos na co nie mamy ochoty i poswiecania sie w imie milosci szkoda zycia nic bardzej mnie nie drazni niz wywieranie presji abym zrobila cos w imie milosci czy "bo wypada"[/QUOTE] Ale Ty widzisz różnicę w wyjeździe do Meksyku, a w wyjściu na wigilię na 3h? Bo ja widzę ogromną. Wiadomo, że taki wyjazd wiąże się z ustaleniami czy nas na to stać, czy możemy wziąć wtedy urlop itp. Także nie ma co porównywać. A jak słyszę w imię miłości przy tak banalnych sytuacjach to śmiać mi się chce. Jak dla kogoś wyjście dla rodziny ma być aż tak wielkim wyrzeczeniem to ja dziękuję bardzo. Ja rozumiem, że nie każdy lubi takie spędy, ja też nie nie za wszystkimi przepadam, ale chodzę. I nie robię tego w imię czegoś tam ani dlatego, że wypada tylko dlatego, że zależy mi na moich bliskich. Skoro im zależy na mojej obecności, sprawa im ona przyjemność to idę i jeśli partner poprosiłby mnie żebym mu towarzyszyła, to bym poszła i tyle. Dorosły człowiek to nie jest 5 letnie dziecko żeby nie wysiedziało przy stole 2 h. A jak dla kogoś jest to katorga nie do przejścia to chyba jest jakiś aspołecznym dzikusem. Cytat:
Swoich rodziców kocham i szanuję i liczę się z ich zdaniem, ale swoje też mam i potrafię je wyrazić. Tak więc gdyby moi rodzice mieli takie 'chore podejście' to usiadałabym i z nimi normalnie pogadała. Gdybym usłyszała, że nie bo nie to niestety, ale mnie by też nie zobaczyli. Takie toksyczne podejście rodziców jest niepoważne i dorosły człowiek nie może żyć pod czyjeś dyktando. Ja się nie dziwię, że tutaj powstają wątki pt. 'Mam 25 lat, rodzice nie pozwalają mi się wyprowadzić z domu' skoro ludzie nie potrafią rozmawiać ze swoimi rodzicami. Hultaj z Twoimi wypowiedziami zgadzam się w 100%
__________________
🍀🍀🍀🍀🍀 |
|
2016-12-25, 18:31 | #202 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
widzisz dla mnie wchodzenie w zwiazek nie oznacza ze JA staje sie MY
ja wciaz jestem soba a moj maz soba jestesmy roznymi ludzmi,lubimy rozne rzeczy . dla mnie udany zwiazek to ludzie ktorzy szanuja swoje rozne poglady i nie zmuszaja partnera do robienia czegos wbrew jego woli moim zdaniem idealny zwiazek to poszanowanie drugiej osoby wolnosci do decydowania co chce robic i jak chce robic a nie wymuszanie poswiecen. dla mnie takie wymuszone zachowania nie maja zadnej wartosci i nie ciesza mnie. jezeli partner ma ekstremalnie rozne podejscie do waznych dla nas spraw to nalezy przemyslec sens takiego zwiazku zamiast meczyc siebie i partnera. partner autorki od zawsze wymiguje sie od imprez rodzinnych,ewidentnie nie lubi takich spedow i kazde takie odwiedziny,czy wyjscia to przeprawa w ich zwiazku po co wiec go ciagac na sile? czy nie lepiej przemyslec sens tego zwiazku i poszukac kogos kto bedzie lubil ten sam styl zycia zamiast meczyc kota partnerowi? ja i moj maz jestesmy rozni mi akurat te roznice nie przeszkadzaja bo nie musze z nim zawsze wszedzie chodzic i wszystko robic razem,nie przypominam sobie sytuacji w ktorej on wymagal ode mnie poswiecenia i ja rowniez nie zmuszam go do niczego wbrew jego woli i mysle ze jest to klucz do sukcesu w naszym zwiazku autorka powinna zastanowic sie nad tym zwiazkiem bo ewidentnie nie jest im po drodze a kazdy czlowiek moze ulegac presjii i poswiecac sie do czasu w pewnym momencie ma sie juz dosc i chce sie byc soba a skoro ona nie akceptuje go jako ON i chce zeby on byl MY to niestety to nie wypali na dluzsza mete |
2016-12-25, 18:38 | #203 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 2 550
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
Niektórzy nie rozmawiają bo po co skoro ich rodzice nie mają ochoty na rozmowę ? Skoro beta ją wyłącznie bojkotować? Ja rozumiem doskonale takie osoby, one mają wybór albo zrobić co one chcą albo zrobić to co chcą rodzice. W pierwszym wypadku trzeba liczyć się z żalem rodziców, wyrzutami, pretensjami a nawet cichymi dniami gdzieś do lutego. W drugim wypadku żal będzie się miało do samego siebie. Dlatego takie decyzje trzeba podejmować twardo i nie dać się zwariować ale jak kolejny raz czytam o tych zbawiennych rozmowach których głupiotkie dzieci toksycznych rodziców nie potrafią odbyć to kisnę. Równie dobrze można porównać rozmowę Greka z Francuzem i spytać co jest trudnego w rozmowie w dwóch innych językach. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2016-12-25, 18:52 | #204 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;68940746]widzisz dla mnie wchodzenie w zwiazek nie oznacza ze JA staje sie MY
ja wciaz jestem soba a moj maz soba jestesmy roznymi ludzmi,lubimy rozne rzeczy . dla mnie udany zwiazek to ludzie ktorzy szanuja swoje rozne poglady i nie zmuszaja partnera do robienia czegos wbrew jego woli moim zdaniem idealny zwiazek to poszanowanie drugiej osoby wolnosci do decydowania co chce robic i jak chce robic a nie wymuszanie poswiecen. dla mnie takie wymuszone zachowania nie maja zadnej wartosci i nie ciesza mnie. jezeli partner ma ekstremalnie rozne podejscie do waznych dla nas spraw to nalezy przemyslec sens takiego zwiazku zamiast meczyc siebie i partnera. partner autorki od zawsze wymiguje sie od imprez rodzinnych,ewidentnie nie lubi takich spedow i kazde takie odwiedziny,czy wyjscia to przeprawa w ich zwiazku po co wiec go ciagac na sile? czy nie lepiej przemyslec sens tego zwiazku i poszukac kogos kto bedzie lubil ten sam styl zycia zamiast meczyc kota partnerowi? ja i moj maz jestesmy rozni mi akurat te roznice nie przeszkadzaja bo nie musze z nim zawsze wszedzie chodzic i wszystko robic razem,nie przypominam sobie sytuacji w ktorej on wymagal ode mnie poswiecenia i ja rowniez nie zmuszam go do niczego wbrew jego woli i mysle ze jest to klucz do sukcesu w naszym zwiazku autorka powinna zastanowic sie nad tym zwiazkiem bo ewidentnie nie jest im po drodze a kazdy czlowiek moze ulegac presjii i poswiecac sie do czasu w pewnym momencie ma sie juz dosc i chce sie byc soba a skoro ona nie akceptuje go jako ON i chce zeby on byl MY to niestety to nie wypali na dluzsza mete[/QUOTE] I tu się z Tobą zgadzam. Owszem, że każdy może mieć coś swojego, że można się różnić w pewnych kwestiach, pytanie tylko na ile te kwestie są ważne. Jeśli ludzie nie zgadzają się kluczowych sprawach to jestem zdanie, że będzie im nie po drodze. Wg mnie ta wigilia to wierzchołek góry lodowej. Problem ze wspólnym mieszkanie + planowanie mimo tego dziecka + gadki o oświadczynach, których nie ma sugerują, że w tym związku coś jest nie tak. Cytat:
__________________
🍀🍀🍀🍀🍀 |
|
2016-12-25, 19:02 | #205 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 2 550
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Postawienie takich rodziców przed faktem dokonanym a dlatego, że toksyczny rodzic najpierw albo zniechęci obleśnymi komentarzami albo wyrzutami jakim jesteś złym człowiekiem bo chcesz podjąć samodzielną decyzję więc brak rozmowy będzie się równał brakiem hamulców przed samodzielnymi decyzjami
Drugi etap niestety pozostanie niezmienny. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2016-12-25, 20:26 | #206 | |
Dzik
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 722
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
NB, ja bym już dawno stała za drzwiami, daleko. Autorko, jak było/co jest finalnie? Sent fra min D2403 via Tapatalk |
|
2016-12-25, 20:39 | #207 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 135
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Wigilia to nie jest problem, to jest raczej wynik problemów w tym związku. Z komunikacją jest tu marnie. Nie wiadomo w zasadzie kim są dla siebie autorka i jej facet. Jakie mają wizję ich związku i plany na przyszłość.
Niby były zareczyny, ale przesunięte. I to dość daleko. Ale dalej jest jakąś tam wizja pierścionka. Mieszkanie razem też na nie, bo cośtam. Ale potem jednak to w sumie można by zdecydować się na dziecko i dopiero wtedy zamieszkać razem. I niby są plany na przyszłość powazne, no ale rodziną to my nie jesteśmy (a jakby to dziecko było, to nadal nie rodzina tylko dopiero po ślubie?). Wszystko to jest jakieś dziwne, poprzestawiane i niedopowiedziane I to rzekome rozwiązanie problemu Wigilii - pójdziemy jak przyjedzie któreś z mojego rodzeństwa - które to nigdy nie przyjeżdża na święta jest za przeproszeniem z tyłka wyjęte. |
2016-12-25, 20:41 | #208 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Cytat:
|
|
2016-12-25, 21:38 | #209 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 812
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
Rembertowa wyczerpała juz temat. Same słowa "nie jesteśmy rodziną" świadcza o podejściu faceta do związku i temat świąt to nie jedyny problem. Co mu szkodzi przesunąć kolacje o godzine? Jego argumenty to zwykłe wymówki, nie mógł poprostu powiedzieć, że nie ma ochoty jechać do rodziny autorki?
|
2016-12-25, 22:02 | #210 | ||||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rozstanie przez wigilię - spór.
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;68940746]widzisz dla mnie wchodzenie w zwiazek nie oznacza ze JA staje sie MY
ja wciaz jestem soba a moj maz soba jestesmy roznymi ludzmi,lubimy rozne rzeczy . dla mnie udany zwiazek to ludzie ktorzy szanuja swoje rozne poglady i nie zmuszaja partnera do robienia czegos wbrew jego woli moim zdaniem idealny zwiazek to poszanowanie drugiej osoby wolnosci do decydowania co chce robic i jak chce robic a nie wymuszanie poswiecen. dla mnie takie wymuszone zachowania nie maja zadnej wartosci i nie ciesza mnie. jezeli partner ma ekstremalnie rozne podejscie do waznych dla nas spraw to nalezy przemyslec sens takiego zwiazku zamiast meczyc siebie i partnera. partner autorki od zawsze wymiguje sie od imprez rodzinnych,ewidentnie nie lubi takich spedow i kazde takie odwiedziny,czy wyjscia to przeprawa w ich zwiazku po co wiec go ciagac na sile? czy nie lepiej przemyslec sens tego zwiazku i poszukac kogos kto bedzie lubil ten sam styl zycia zamiast meczyc kota partnerowi? ja i moj maz jestesmy rozni mi akurat te roznice nie przeszkadzaja bo nie musze z nim zawsze wszedzie chodzic i wszystko robic razem,nie przypominam sobie sytuacji w ktorej on wymagal ode mnie poswiecenia i ja rowniez nie zmuszam go do niczego wbrew jego woli i mysle ze jest to klucz do sukcesu w naszym zwiazku autorka powinna zastanowic sie nad tym zwiazkiem bo ewidentnie nie jest im po drodze a kazdy czlowiek moze ulegac presjii i poswiecac sie do czasu w pewnym momencie ma sie juz dosc i chce sie byc soba a skoro ona nie akceptuje go jako ON i chce zeby on byl MY to niestety to nie wypali na dluzsza mete[/QUOTE] oczywiście że nie ma co kruszyć kopii ani o wspólną wigilię ani wyjścia na komunię ale Ty chyba po 3 latach bycia razem czułaś się kimś więcej niż za przeroszeniem dupa do łózka..? nie chodzi o żadne formalności i papiery al jeśli po 3 latach tzw. poważnego związku i tzw. poważnych planów na przyszłość słyszysz od faceta, że no cóż, nie jesteś jego rodziną no to słabo. ---------- Dopisano o 23:56 ---------- Poprzedni post napisano o 23:52 ---------- Cytat:
Cytat:
Niewiele do powiedzenia to ma nastolatek, bo jest zbyt niedorosły by czasem umieć zobaczyć, ze rodzice przesadzają, ale 30-latek ucina dyskusje i z niczego matce już tłumaczyć się nie musi. A jeśli rodzic usiłuje grać manipulacją i histerią to się temu nie ulega. ---------- Dopisano o 00:02 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:56 ---------- Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
||||||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:30.