"Za stara" na huczne wesele?

[marble_heart]

Dziewczyny, piszę, bo chyba potrzebuję wiekszej ilości opinii. Wątek może mało poważny, ale jakbyście się zechciały wypowiedzieć, byłabym wdzięczna

Otóż moja bardzo bliska koleżanka (mnie niestety chyba żaden ślub w tym stuleciu nie czeka...) powoli zabiera się za organizację swojego wesela. Od zawsze marzyła o konkretnej imprezie, z dobrym jedzeniem, tańcami do białego rana, chciała mieć wieczór panieński, wielką białą kiecę z salonu sukien ślubnych, macie obraz.

No i okazuje się, że "już nie wypada" Że takie weselicha to się robi jak się jest młodym, że w pewnym wieku rozłożyste ślubne sukienki wyglądaja głupio, a welon to w ogóle idiotyczny pomysł ("może jeszcze wianek?"). Według przytłaczającej większości osób wypowiadających się powinna zorganizować po prostu obiad dla rodziny i bliższych znajomych, do ślubu pójść w prostej sukience bez żadnych koronek i udziwnień. Rodzice i siostry też są tego zdania.

Sama zainteresowana zdaje sobie sprawę, że cała impreza bedzie i tak mała, bo jednak znajomych już dużo mniej niż od razu po studiach, wszyscy dzieciaci i pewnie szybko się zmyją, itd itp. I generalnie humor ma kiepski, powietrze z niej zeszło zupełnie.

Nie wiem, czy walczyć o to, żeby robiła tak, jak jej pasuje i olała gadanie, ale jestem ciekawa, czy rzeczywiście w takim wypadku nie byłaby postrzegana jako ta co się wygłupiła. Dla niej to, co myślą inni jest ważne (, ale nie mi to oceniać).

Dziewczyna ma 37 lat.

Wasze zdanie?

[trzyrazypiec]

Napisane przez marble_heart

Dziewczyny, piszę, bo chyba potrzebuję wiekszej ilości opinii. Wątek może mało poważny, ale jakbyście się zechciały wypowiedzieć, byłabym wdzięczna

Otóż moja bardzo bliska koleżanka (mnie niestety chyba żaden ślub w tym stuleciu nie czeka...) powoli zabiera się za organizację swojego wesela. Od zawsze marzyła o konkretnej imprezie, z dobrym jedzeniem, tańcami do białego rana, chciała mieć wieczór panieński, wielką białą kiecę z salonu sukien ślubnych, macie obraz.

No i okazuje się, że "już nie wypada" Że takie weselicha to się robi jak się jest młodym, że w pewnym wieku rozłożyste ślubne sukienki wyglądaja głupio, a welon to w ogóle idiotyczny pomysł ("może jeszcze wianek?"). Według przytłaczającej większości osób wypowiadających się powinna zorganizować po prostu obiad dla rodziny i bliższych znajomych, do ślubu pójść w prostej sukience bez żadnych koronek i udziwnień. Rodzice i siostry też są tego zdania.

Sama zainteresowana zdaje sobie sprawę, że cała impreza bedzie i tak mała, bo jednak znajomych już dużo mniej niż od razu po studiach, wszyscy dzieciaci i pewnie szybko się zmyją, itd itp. I generalnie humor ma kiepski, powietrze z niej zeszło zupełnie.

Nie wiem, czy walczyć o to, żeby robiła tak, jak jej pasuje i olała gadanie, ale jestem ciekawa, czy rzeczywiście w takim wypadku nie byłaby postrzegana jako ta co się wygłupiła. Dla niej to, co myślą inni jest ważne (, ale nie mi to oceniać).

Dziewczyna ma 37 lat.

Wasze zdanie?

Już od jakiegoś czasu nie słyszałam większej głupoty

[7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30]

Też większej głupoty nie słyszałam. Jak twoja koleżanka ma ochotę to może zrobić nawet bal w pałacu na 1000 osób i nic nikomu do tego. Niech zrobi wesele, w końcu to dla niej i pana młodego uroczystość, to ich ma zadwalać

[locci]

Napisane przez marble_heart

Dziewczyny, piszę, bo chyba potrzebuję wiekszej ilości opinii. Wątek może mało poważny, ale jakbyście się zechciały wypowiedzieć, byłabym wdzięczna

Otóż moja bardzo bliska koleżanka (mnie niestety chyba żaden ślub w tym stuleciu nie czeka...) powoli zabiera się za organizację swojego wesela. Od zawsze marzyła o konkretnej imprezie, z dobrym jedzeniem, tańcami do białego rana, chciała mieć wieczór panieński, wielką białą kiecę z salonu sukien ślubnych, macie obraz.

No i okazuje się, że "już nie wypada" Że takie weselicha to się robi jak się jest młodym, że w pewnym wieku rozłożyste ślubne sukienki wyglądaja głupio, a welon to w ogóle idiotyczny pomysł ("może jeszcze wianek?"). Według przytłaczającej większości osób wypowiadających się powinna zorganizować po prostu obiad dla rodziny i bliższych znajomych, do ślubu pójść w prostej sukience bez żadnych koronek i udziwnień. Rodzice i siostry też są tego zdania.

Sama zainteresowana zdaje sobie sprawę, że cała impreza bedzie i tak mała, bo jednak znajomych już dużo mniej niż od razu po studiach, wszyscy dzieciaci i pewnie szybko się zmyją, itd itp. I generalnie humor ma kiepski, powietrze z niej zeszło zupełnie.

Nie wiem, czy walczyć o to, żeby robiła tak, jak jej pasuje i olała gadanie, ale jestem ciekawa, czy rzeczywiście w takim wypadku nie byłaby postrzegana jako ta co się wygłupiła. Dla niej to, co myślą inni jest ważne (, ale nie mi to oceniać).

Dziewczyna ma 37 lat.

Wasze zdanie?

Ostatnio byłam na weselu u 39-latki. Suknie miała białą, balową. Była orkiestra i zabawa do białego rana. Bardzo kameralnie. To było jedno z lepszych wesel na jakich byłam.

Jeśli to jej marzenie, niech organizuje takie wesele jakie chce. Co ją to obchodzi, co inni myślą.
Ja mam 35lat i niedługo wychodzę za mąż. Zorganizowaliśmy obiad po. Najbliższa rodzina. Będę miała zwykłą sukienkę do kolana. Dziewczyno, co ja się nasłuchałam. Muszę zrobić wesele, muszę mieć białą długą suknie, tak nie wypada, tak nie można, wszyscy przeciwko. Przecież wesele robi się dla gości. Wszyscy marzą, żeby być u mnie na weselu. Nie uległam presji. Jest obiad i krótka, koktajlowa sukienka!

[marble_heart]

Ja jakbym miała ochotę, to bym i karetą zaprzężoną w 4 białe konie przybyła na uroczystość, także moim zdaniem też niech robi co chce.

Ale moje zdanie jest jedno, cała reszta uważa jak wyżej.

[mariamalaria]

Napisane przez marble_heart

Ja jakbym miała ochotę, to bym i karetą zaprzężoną w 4 białe konie przybyła na uroczystość, także moim zdaniem też niech robi co chce.

Ale moje zdanie jest jedno, cała reszta uważa jak wyżej.

Skąd to silne "co ludzie powiedzą "? Nie wiem. Koleżanka może zrobić, jak zechce. Czemu rodzina uważa, że ona ma się wstydzić, że wychodzi za mąż w wieku 37, nie 20 to nie wiem.

[201706081317]

Zgadzam się, że wesele huczne przystoi w wieku 18 lat, 30 i 60. Ale z drugiej strony, pomyśl o tym tak, że dziewczyna ma sojuszniczkę w Tobie, a reszta jest przeciwna. To, że ich opinie powinni jej wisieć - ja tego nie kwestionuję, popieram całym sercem. Ale nie boisz się, że zrobi wesele po swojemu, wbrew 90% ludzi, których pyta o zdanie, i przez to będzie się na nim źle czuć? Nie twierdzę, że na kameralnym weselu, któremu przyklaśnie rodzina, będzie fajnie - po prostu wydaje mi się, że rodzina wydała "wyrok" i ona się uprze na większą imprezę a potem nie będzie zadowolona.
Niestety, jeśli od samego początku nie umiała postawić się i zrobić po swojemu, to nie wiem, czy próbowanie pomóc jej na siłę zrobić coś, co niby chce ale nie do końca to dobry pomysł. Na Twoim miejscu zostawiłabym ją w spokoju; możesz ją przekonać do jej pierwotnego pomysłu, a jak coś nie wyjdzie, to baty spadną na Ciebie.

[trzyrazypiec]

W "całą resztę" aż mi się wierzyć nie chce, bo, jak pisałam, nie słyszałam, żeby ktoś opowiadał takie bzdety, ale - moim zdaniem to i tak nie wyjdzie. Koleżanka nie będzie miała hucznego, dużego i cudownego wesela, bo zwyczajnie nie ma fajnych ludzi wokół siebie, z którymi mogłaby po swojemu, hucznie celebrować ten dzień. A świętować z takimi osobnikami jak wyżej wymienieni - cóż za radość...

W grę jak dla mnie wchodzi tylko okrojenie gości do minimum i podziękowanie "życzliwym", ale zakładam, że tego na pewno nie zrobi

[Paprotka_]

Napisane przez trzyrazypiec

W "całą resztę" aż mi się wierzyć nie chce, bo, jak pisałam, nie słyszałam, żeby ktoś opowiadał takie bzdety, ale - moim zdaniem to i tak nie wyjdzie. Koleżanka nie będzie miała hucznego, dużego i cudownego wesela, bo zwyczajnie nie ma fajnych ludzi wokół siebie. A świętować z takimi osobnikami jak wyżej wymienieni - cóż za radość...

Obstawiam rodziców i ciotki z ich pokolenia. W zamierzchłych czasach PRLu panowało takie przekonanie, możliwe że w tej rodzinie tkwi ono nadal.
Szkoda dziewczyny. Będzie miała pewnie niesmak na całe życie, że uległa bzdurnemu gadaniu. Po czorta to w ogóle konsultowała z kimkolwiek poza przyszłym mężem?

[trzyrazypiec]

Napisane przez Paprotka_

Obstawiam rodziców i ciotki z ich pokolenia. W zamierzchłych czasach PRLu panowało takie przekonanie, możliwe że w tej rodzinie tkwi ono nadal.
Szkoda dziewczyny. Będzie miała pewnie niesmak na całe życie, że uległa bzdurnemu gadaniu. Po czorta to w ogóle konsultowała z kimkolwiek poza przyszłym mężem?

Autorka pisze o "całej reszcie", więc chyba jednak można założyć, że w skład tej grupy wchodzą osoby w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami. Chyba że jednak trochę przesadza

[Ewagrr]

Znam ten temat z autopsji. Znajoma z pracy wychodziła za mąż w wieku 40 lat. Również marzyła o wspaniałym weselu ale zdecydowana większość osób mówiła że "nie wypada", "że jest za stara na tego typu rzeczy". Mimo wszystko uparła się i zrobiła wesele o jakim marzyła. Każdy świetnie się bawił i dobrze to wesele wspominał. Najważniejsze żeby sama panna młoda była zadowolona, spełnienie oczekiwań rodziny nie jest rzeczą priorytetową

[marble_heart]

Rodzina jest dość tradycyjna i mam wrażenie - może tylko wrażenie, oby - że się na koleżanke "obraziła"
Siostry młodsze, powychodziły za mąż lata temu, dzieci napłodziły, a ona taka czarna owca, stara panna. I teraz jak już w końcu ktoś ją zechciał to się bedzie wydurniać z weselichami, stara baba. Hajtaj się skromnie, bo w tym wieku nie ma się co chwalić, że się za mąż wychodzi.
Nie próbuję ogarnąć rozumem

"Cała reszta" oznacza też znajome z pracy, w podobnym wieku. Plus panią z salonu ślubnego, która zaproponowała jakieś coś a la garsonka "dla dojrzalszych panien młodych".

Niebieska_meta, tego nie przemyślałam Bo już założyłam, że bedziemy szukać tej kiecy i sali i zespołu, a reszcie jak nie pasuje niech nie przychodzi. Gorzej, jak rzeczywiście nie przyjdzie.

Nie no, jakiś niezły cyrk.

[trzyrazypiec]

Dlaczego gorzej, jeżeli nie przyjdzie? Właśnie lepiej

[marble_heart]

Huczne wesele chyba kiepsko wyjdzie przy pustej sali.
Chociaż nie sądzę, że by nie przyszli. Bedzie po prostu gadanie nad głowa i tyle.

[trzyrazypiec]

Pisałam o tym, że kiepsko wyjdzie, bo jeśli rzeczywiście ma takich ludzi wokół siebie, to tragedia. Ale kiepsko bedzie również jeśli się pojawią. Chciałabyś świętować z ludźmi, którzy tyle zrobią, żeby Ci dowalić, wtykają nochal w decyzje innych i przyszli na imprezę, którą uważają za wydarzenie nie na miejscu? Jeśli miałabym to robić na jej miejscu po swojemu (czyli wesele, tańce, suknia, panienski), to tylko z tymi osobami, które nie brały udziału w tej zbiorowej nagonce i które rzeczywiście są mi bliskie. Obiadu dla "bliskich" tym bardziej bym nie robiła

[Classic]

Napisane przez marble_heart

Rodzina jest dość tradycyjna i mam wrażenie - może tylko wrażenie, oby - że się na koleżanke "obraziła"
Siostry młodsze, powychodziły za mąż lata temu, dzieci napłodziły, a ona taka czarna owca, stara panna. I teraz jak już w końcu ktoś ją zechciał to się bedzie wydurniać z weselichami, stara baba. Hajtaj się skromnie, bo w tym wieku nie ma się co chwalić, że się za mąż wychodzi.
Nie próbuję ogarnąć rozumem

"Cała reszta" oznacza też znajome z pracy, w podobnym wieku. Plus panią z salonu ślubnego, która zaproponowała jakieś coś a la garsonka "dla dojrzalszych panien młodych".

Niebieska_meta, tego nie przemyślałam Bo już założyłam, że bedziemy szukać tej kiecy i sali i zespołu, a reszcie jak nie pasuje niech nie przychodzi. Gorzej, jak rzeczywiście nie przyjdzie.

Nie no, jakiś niezły cyrk.

Okropne słowa... Nie jestem pewna, czy osoby je wypowiadające można nazwać bliskimi...
Myślę, że wesele jest zależne od tego, czego chcą państwo młodzi Nie wpadłabym na to, że mając 37, albo 50 czy 60 lat nie wypada robić wesela...

[_Supernova_]

Serio?nie wpadłabym na to ze to moze nie pasowac.Ludzie w kazdym wieku lubia sie bawic i moga realizowac marzenia.Wypada jak najbardziej 😉

[201803290936]

Napisane przez marble_heart

Huczne wesele chyba kiepsko wyjdzie przy pustej sali.
Chociaż nie sądzę, że by nie przyszli. Bedzie po prostu gadanie nad głowa i tyle.

No ale w sumie o co chodzi? Koleżanka to dorosła baba, czas sobie silne jajniki wyhodować, albo grzecznie robić jak rodzina uważa. Za nią wojować przecież nie będziesz. Powiedziałaś jej co myślisz i w sumie tyle. Nie Twoje wesele, nie Twoja ewentualna walka.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

chce to niech robi
ja bym nie robila bo dla mnie to strata kasy
wolalabym pojechac do meksyku na miesiac ;-p

[Elfia4]

Napisane przez marble_heart

"Cała reszta" oznacza też znajome z pracy, w podobnym wieku. Plus panią z salonu ślubnego, która zaproponowała jakieś coś a la garsonka "dla dojrzalszych panien młodych".

O ja pierdykam, pani z salonu jest mistrzynią sprzedaży, do tego tak taktowną, że szkoda gadać Na miejscu koleżanki po usłyszeniu tekstu o garsonce odwróciłabym się na pięcie i wyszła. Klienta trzeba szanować, a nie dołować i obdzierać z marzeń o sukni proponując nobliwą garsonkę.
W tyłku bym miała opinię rodziny w kwestii tego, jaką formę ma przybrać wesele. Jak im się nie podoba, to niech nie przychodzą (ale i tak przyjdą, nawet jeśli po drodze popsioczą trochę).

[Paprotka_]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;72829986]chce to niech robi
ja bym nie robila bo dla mnie to strata kasy
wolalabym pojechac do meksyku na miesiac ;-p[/QUOTE]

To dopiero rodzina miałaby focha

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

jaki jest sens robic takie wesele i zapraszac ta durna rodzine co jeszcze nie byla a juz obgaduje dla mnie strata kasy serio

[WŁADCZYNI]

O a pierniczę! Co to znaczy "nie wypada"? To ich dzień. Jej i pana młodego, ma być jak oni chcą. Jeżeli mają ochotę to mają być fontanny z czekoladą i brokat. Pomóż jej zorganizować zabawę. Do dzieci można wynająć animatorkę na sali, lub zostawić z opiekunką, bez przesady.

[Vrenth]

Bez przesady - rodzinie zawsze coś nie pasuje. U nas się większość krzywiła, że nie chcemy wielkiej imprezy (byliśmy nieco przed 30ką, ale oboje pierwsi w rodzinie się pobieraliśmy). Zrobiliśmy jak chcieliśmy i większości pasowało. Zresztą ja w życiu nie zrobiłabym czegoś wbrew sobie tylko dlatego, że komuś z rodziny może się nie spodobać. To jest wesele koleżanki i domyślam się, że jest to najważniejsze wydarzenie w jej życiu. I powinnaś pomóc jej sprawić, żeby takie było. A wiek nie ma nic do rzeczy. Suknia też ma być taka, żeby panna młoda się w niej dobrze czuła.

[Paprotka_]

Ja dodam, że nauczona doświadczeniem, uwag koleżanek z pracy w ogóle nie brałabym pod uwagę. Szczególnie tych "w podobnym wieku".

[eyo]

z jednej strony - powinna robić jak uważa i nie da się ukryć, że teksty i podejście rodziny/znajomych jest po prostu fatalne i krzywdzące (no bo ja też nie ogarniam rozumem co ma jej wiek do hucznego wesela ma 37 lat i powinna się szykować do trumny czy jak ???) natomiast w tej sytuacji zrobienie takiego wesela może się mijać z celem - no bo jasne, może zrobić ale co z tego skoro praktycznie wszyscy gości będą na tym wesele kręcić nosem i obgadywać - pewnie ona miałaby radochę nie tylko z hucznego wesela ale przede wszystkim z wesela, które będzie udane no bo wiadomo, że tych gości się po coś zaprasza a tak? z góry wiadomo, że choćby człowiek z siebie wyszedł to goście będą niezadowoleni... niby można się nie przejmować opinią innych ale po co ich wtedy zapraszać a tym samym po co organizować huczne wesele skoro się nie ma kogoś zaprosić - błędne koło
przykra sprawa i na jej miejscu to chyba bym skorzystała z jednej z rad z tego wątku i zorganizowała kameralną imprezę za granicą

[ssnn]

Napisane przez Vrenth

To jest wesele koleżanki i domyślam się, że jest to najważniejsze wydarzenie w jej życiu.

Czynienie z wesela najważniejszego wydarzenia w życiu nieodmiennie mnie zaskakuje. I zasmuca, bo to idealny przepis na katastrofę. Weselną i życiową.

A w kwestii zasadniczej - życzę każdemu (w tym przypadku każdej parze), by robił po swojemu, oczywiście uwzględniając możliwości i konsekwencje (frekwencja i fochy).

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

O kurde, nie wiedziałam, że już łapię się do kategorii kobiet 'w pewnym wieku'
Codziennie nowe odkrycie.

Uwielbiam takie problemy totalnie z tyłka wzięte.

Zasada jest taka: w życiu trzeba robić dokładnie to, na co ma się ochotę, o ile nie czyni to krzywdy innym.

Miesiąc temu balowałam na weselu znajomej, grubo po 40tce jest, balowaliśmy tak, że do dzisiaj mnie boli wątroba. W Szwajcarii to było, nie zauważyłam żeby ktokolwiek buczał, że państwo młodzi już niemłodzi i nie wypada. Aż do dzisiaj nie pomyślałam, że wesele może być źródłem czyjegokolwiek oburzenia za względu na wiek głównych świętujących. Ja pierniczę.

[201705042038]

Napisane przez eyo

natomiast w tej sytuacji zrobienie takiego wesela może się mijać z celem - no bo jasne, może zrobić ale co z tego skoro praktycznie wszyscy gości będą na tym wesele kręcić nosem i obgadywać - pewnie ona miałaby radochę nie tylko z hucznego wesela ale przede wszystkim z wesela, które będzie udane no bo wiadomo, że tych gości się po coś zaprasza a tak? z góry wiadomo, że choćby człowiek z siebie wyszedł to goście będą niezadowoleni... niby można się nie przejmować opinią innych ale po co ich wtedy zapraszać a tym samym po co organizować huczne wesele skoro się nie ma kogoś zaprosić - błędne koło

Nie kojarzę żadnego hucznego wesela, które by się każdemu bez wyjątku podobało. Jak się zaprasza setkę osób, to zawsze się znajdzie ktoś, komu się coś nie spodoba i obsmaruje d*pę.
Nie wiem, czy jest sens się tym sugerować.

No i założę się, że w skali wszystkich zaproszonych osób ci życzliwi to zapewne garstka, w dodatku głównie "najbliżsi" (a ci zapewne i tak będą uczestniczyć). Reszta nawet nie będzie świadoma, że przyszło jej brać udział w tak niestosownym wydarzeniu.

[cleopadra]

Moja ciocia ,kobieta po 50 i po rozwodzie brala slub cywilny.Wesele tez bylo a suknia slubna tez byla i nawet biala i nie zwykla tylko normalna slubna suknia.Tylko ze ciocia miala gleboko w d.......e co rodzina i znajomi powiedza,zrobila to co oboje chcieli