Jak ludzie są w stanie żyć za minimalną krajową?

[cava]

Po rodzinie mojego meza chodzi historia, ze jak babcia zachorwoała już mając sporo bardzo lat i dziadek jej herbatę sam zrobił i przyniósł, to tak się przeraziła że popłakała i zaczeła wypytywac co naprawde lekarz powiedział, bo byla pewna, ze to dlatego że lekarz musiał dziadkowi powiedziec że umierajaca jest.
takim to było wydarzeniem. :/




A teraz, kuzyni zwieli do siebie rodziców ze strony jednego, bo tak łatwiej się opiekować nimi.
No i wychodzą takie szopki że im mowę czasami odejmuje.
Np. okazalo się, ze teść się sam nie ubiera. Nigdy się sam nie ubierał. Całe życie teściowa go ubiera.:/
Ja sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić, oni tez jak to zaobserwowali to doznali ciężkiego szoku.


ten sam teść, okazało się ze zabiera jedzenie zonie.
jak pierwszy raz kuzyn to zobaczył, to w ogóle nie pojął co się stało i pyta, czemu on zabrał jej talerz z obiadem co go jadła. Myślał ze moze cos tam było żle na tym talerzu, włos, coś nie tak.
A ten zaczyna to jeść.
I mówi ze zabrał jej, bo taki dobry obiad że to też zje. :/
Nie poprosił o dokładkę czy coś, tylko zabrał zonie talerz z pod nosa. :/



A ta nic. Dla niej to normalka.


Z innej strony rodziny, to sa całe opowieści o jednej kuzynce, która malo ze wszytko robila w koło wszystkich, to w dodatku taka była w męzu zakochana, ze jak miał wrócić do domu z rejsu (marynarz) to jak zmieniła przed jego powrotem pościel na ich łóżku, to póki nie przyjechał to spała na podłodze ten dzień-dwa, żeby nie skalać mu tej czystości.

[stotek]

Napisane przez cava

Po rodzinie mojego meza chodzi historia, ze jak babcia zachorwoała już mając sporo bardzo lat i dziadek jej herbatę sam zrobił i przyniósł, to tak się przeraziła że popłakała i zaczeła wypytywac co naprawde lekarz powiedział, bo byla pewna, ze to dlatego że lekarz musiał dziadkowi powiedziec że umierajaca jest.
takim to było wydarzeniem. :/




A teraz, kuzyni zwieli do siebie rodziców ze strony jednego, bo tak łatwiej się opiekować nimi.
No i wychodzą takie szopki że im mowę czasami odejmuje.
Np. okazalo się, ze teść się sam nie ubiera. Nigdy się sam nie ubierał. Całe życie teściowa go ubiera.:/
Ja sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić, oni tez jak to zaobserwowali to doznali ciężkiego szoku.


ten sam teść, okazało się ze zabiera jedzenie zonie.
jak pierwszy raz kuzyn to zobaczył, to w ogóle nie pojął co się stało i pyta, czemu on zabrał jej talerz z obiadem co go jadła. Myślał ze moze cos tam było żle na tym talerzu, włos, coś nie tak.
A ten zaczyna to jeść.
I mówi ze zabrał jej, bo taki dobry obiad że to też zje. :/
Nie poprosił o dokładkę czy coś, tylko zabrał zonie talerz z pod nosa. :/



A ta nic. Dla niej to normalka.


Z innej strony rodziny, to sa całe opowieści o jednej kuzynce, która malo ze wszytko robila w koło wszystkich, to w dodatku taka była w męzu zakochana, ze jak miał wrócić do domu z rejsu (marynarz) to jak zmieniła przed jego powrotem pościel na ich łóżku, to póki nie przyjechał to spała na podłodze ten dzień-dwa, żeby nie skalać mu tej czystości.

Co.

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez rozrabiara

Jezu, aż mi wstyd jak to piszę, to mój ojciec, kocham go, jest ogólnie dobrym człowiekiem, ale serio, wtf.

Niech się wstydzi ten co robi, nie ten, co widzi

Napisane przez rozrabiara

Nigdy nie byłam w stanie tego zrozumieć - ani zachowania ojca, ani mamy, która posłusznie biegła mu tę herbatę zamieszać i jeszcze niemalże przepraszała.

Kosmos, co nie ?

Napisane przez rozrabiara

Czyli po prostu chodziło o postawienie granic, a nie chodzenie wokół niego na paluszkach i wieczne nadskakiwanie.

Ale żeby dorosły, zdrowy i sprawny byk potrzebował stawiania granic i wychowywania, żeby chociaż szczątkowo pojąć, że inni w rodzinie to nie jego służba. Co taki polski pasza ma w głowie, jak pragnę zdrowia...
Kurde, to ludzie chorzy, niepełnosprawni robią wszystko żeby być samodzielnym, zrobić wokół siebie co trzeba, być niezależnym od innych, a tu facetowi w sile wieku trzeba herbatkę mieszać. Kurde bieda, porażka.
Aż sie we mnie gotuje jak o tym myślę.

Napisane przez rozrabiara

Jedyny plus z tej historii jest taki, że, tak jak któraś z Was już tu zauważyła, ojcu faktycznie w którymś momencie się to trochę zmieniło i na stare lata zaczął trochę (choć nadal w mniejszym wymiarze niż mama) dbać o dom. Ba, potrafi nawet umyć po sobie kubek, a w tym roku umył okna - no święto!

To moje spostrzeżenie, widzę to u starych małżeństw w swojej rodzinie. Jest jakaś taka tendencja w każdym razie.

---------- Dopisano o 12:56 ---------- Poprzedni post napisano o 12:53 ----------

Napisane przez cava

Po rodzinie mojego meza chodzi historia, ze jak babcia zachorwoała już mając sporo bardzo lat i dziadek jej herbatę sam zrobił i przyniósł, to tak się przeraziła że popłakała i zaczeła wypytywac co naprawde lekarz powiedział, bo byla pewna, ze to dlatego że lekarz musiał dziadkowi powiedziec że umierajaca jest.
takim to było wydarzeniem. :/

Moja ciocia ciężko chora na raka ile razy szła do szpitala na kolejną operację czy chemię, to najpierw musiała mężowi nagotować, pomrozić i powekować obiady 'żeby miał co jeść'.
Jak umarła, to jakimś cudem się nauczył gotować.

---------- Dopisano o 12:58 ---------- Poprzedni post napisano o 12:56 ----------

Napisane przez cava

A teraz, kuzyni zwieli do siebie rodziców ze strony jednego, bo tak łatwiej się opiekować nimi.
No i wychodzą takie szopki że im mowę czasami odejmuje.
Np. okazalo się, ze teść się sam nie ubiera. Nigdy się sam nie ubierał. Całe życie teściowa go ubiera.:/
Ja sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić, oni tez jak to zaobserwowali to doznali ciężkiego szoku.

ten sam teść, okazało się ze zabiera jedzenie zonie.
jak pierwszy raz kuzyn to zobaczył, to w ogóle nie pojął co się stało i pyta, czemu on zabrał jej talerz z obiadem co go jadła. Myślał ze moze cos tam było żle na tym talerzu, włos, coś nie tak.
A ten zaczyna to jeść.
I mówi ze zabrał jej, bo taki dobry obiad że to też zje. :/
Nie poprosił o dokładkę czy coś, tylko zabrał zonie talerz z pod nosa. :/

A ta nic. Dla niej to normalka.

Z innej strony rodziny, to sa całe opowieści o jednej kuzynce, która malo ze wszytko robila w koło wszystkich, to w dodatku taka była w męzu zakochana, ze jak miał wrócić do domu z rejsu (marynarz) to jak zmieniła przed jego powrotem pościel na ich łóżku, to póki nie przyjechał to spała na podłodze ten dzień-dwa, żeby nie skalać mu tej czystości.

Ja nie mogę...

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez cava

A teraz, kuzyni zwieli do siebie rodziców ze strony jednego, bo tak łatwiej się opiekować nimi.
No i wychodzą takie szopki że im mowę czasami odejmuje.
Np. okazalo się, ze teść się sam nie ubiera. Nigdy się sam nie ubierał. Całe życie teściowa go ubiera.:/
Ja sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić, oni tez jak to zaobserwowali to doznali ciężkiego szoku.


ten sam teść, okazało się ze zabiera jedzenie zonie.
jak pierwszy raz kuzyn to zobaczył, to w ogóle nie pojął co się stało i pyta, czemu on zabrał jej talerz z obiadem co go jadła. Myślał ze moze cos tam było żle na tym talerzu, włos, coś nie tak.
A ten zaczyna to jeść.
I mówi ze zabrał jej, bo taki dobry obiad że to też zje. :/
Nie poprosił o dokładkę czy coś, tylko zabrał zonie talerz z pod nosa. :/



A ta nic. Dla niej to normalka.


Z innej strony rodziny, to sa całe opowieści o jednej kuzynce, która malo ze wszytko robila w koło wszystkich, to w dodatku taka była w męzu zakochana, ze jak miał wrócić do domu z rejsu (marynarz) to jak zmieniła przed jego powrotem pościel na ich łóżku, to póki nie przyjechał to spała na podłodze ten dzień-dwa, żeby nie skalać mu tej czystości.

To jest dla mnie po prostu nie do pomyślenia

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

W mojej rodzinie nie ma az takich historii, ale kojarze z dalszej rodziny takie rozdzielanie obiadu ze wieksze kotlety to mezczyznom albo ogolnie wieksze porcje. Jeszcze jak ktos by mial prace fizyczna czy byl naprawde ''roslym chlopem'', ale te chlopaki to w biurach pracowali, dziwne to bylo strasznie.
Prawdziwy szok przezylam jak mnie moja kuzynka w wieku 20 lat zaprosila do siebie i jej chlopaka (oni tez byli w podobnym wieku) i na sniadanie jak wyjmowalysmy sobie z lodowki produkty i ja wyjelam szynke, to prosila mnie zebym szynke schowala, a wziela serki topione, bo szynka to dla jej chlopaka jak wroci z pracy. No szok mialam taki ze w ogole sobie sniadanie odpuscilam, nigdy czegos takiego nie przezylam. Po pierwsze nauczona bylam zawsze ze dla goscia na stol wyciaga sie najlepsze co sie ma, po drugie nigdy u mnie nie bylo takiego faworyzowania mezczyzn zeby cos zjedli.

[rozrabiara]

Napisane przez cava

Po rodzinie mojego meza chodzi historia, ze jak babcia zachorwoała już mając sporo bardzo lat i dziadek jej herbatę sam zrobił i przyniósł, to tak się przeraziła że popłakała i zaczeła wypytywac co naprawde lekarz powiedział, bo byla pewna, ze to dlatego że lekarz musiał dziadkowi powiedziec że umierajaca jest.
takim to było wydarzeniem. :/




A teraz, kuzyni zwieli do siebie rodziców ze strony jednego, bo tak łatwiej się opiekować nimi.
No i wychodzą takie szopki że im mowę czasami odejmuje.
Np. okazalo się, ze teść się sam nie ubiera. Nigdy się sam nie ubierał. Całe życie teściowa go ubiera.:/
Ja sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić, oni tez jak to zaobserwowali to doznali ciężkiego szoku.


ten sam teść, okazało się ze zabiera jedzenie zonie.
jak pierwszy raz kuzyn to zobaczył, to w ogóle nie pojął co się stało i pyta, czemu on zabrał jej talerz z obiadem co go jadła. Myślał ze moze cos tam było żle na tym talerzu, włos, coś nie tak.
A ten zaczyna to jeść.
I mówi ze zabrał jej, bo taki dobry obiad że to też zje. :/
Nie poprosił o dokładkę czy coś, tylko zabrał zonie talerz z pod nosa. :/



A ta nic. Dla niej to normalka.


Z innej strony rodziny, to sa całe opowieści o jednej kuzynce, która malo ze wszytko robila w koło wszystkich, to w dodatku taka była w męzu zakochana, ze jak miał wrócić do domu z rejsu (marynarz) to jak zmieniła przed jego powrotem pościel na ich łóżku, to póki nie przyjechał to spała na podłodze ten dzień-dwa, żeby nie skalać mu tej czystości.

Słodki jezu, tu faktycznie absurd goni absurd. Te historie są aż smutne i przerażające.

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89479292]

Ale żeby dorosły, zdrowy i sprawny byk potrzebował stawiania granic i wychowywania, żeby chociaż szczątkowo pojąć, że inni w rodzinie to nie jego służba. Co taki polski pasza ma w głowie, jak pragnę zdrowia...
Kurde, to ludzie chorzy, niepełnosprawni robią wszystko żeby być samodzielnym, zrobić wokół siebie co trzeba, być niezależnym od innych, a tu facetowi w sile wieku trzeba herbatkę mieszać. Kurde bieda, porażka.
Aż sie we mnie gotuje jak o tym myślę.


To moje spostrzeżenie, widzę to u starych małżeństw w swojej rodzinie. Jest jakaś taka tendencja w każdym razie.




[/QUOTE]

No mnie też to dziwi z tym stawianiem granic. Zawsze trzymałam stronę mamy i wściekałam się na tatę, ale z czasem jej zachowanie też zaczęło mnie złościć.

A z kolei jak mama poszła kiedyś do szpitala, to tata owszem, gotował nam i zajmował się nami, ale zupę, do której wsypał pół opakowania soli do tej pory pamiętam

Dobrze, że chociaż teraz "na starość" trochę odciąża mamę i bierze na siebie więcej obowiązków, ale no kurde, dlaczego dopiero teraz?

U mnie to z kolei doprowadziło do przegięcia w drugą stronę i jak mój partner pyta się czy mu podam herbatę/telefon/cokolwiek innego, to potrafię zrobić gównoburzę, że przecież może sam sobie wziąć a nie się mną wysługiwać. Dopiero później sobie uświadamiam, że to normalne czynności, jak się z kimś mieszka, a ja po prostu z tyłu głowy mam wpojony obraz z dzieciństwa i "boję się", że magicznie zamienię się w jego służącą. To swoją drogą też niezły absurd.

[natalia_t]

Napisane przez cava

No tez nie wiem co tam wygotowywać.
W kuchni nie mam żadnych toksyn czy zgnilizn, jak się zachlapię po bluzce zupa czy sosem to tez tej bluzki nie gotuje potem w celu odkażenia.
Przeciez to nie sa jakies toksyny, troche rozlaneg czegoś na blacie, czy coś przetarte srodkiem do czyszczenia.



Nie trzymam tez w kuchni jakichs brudnych ścier tygodniami, zeby tam jakieś toksyczne kultury pleśni sie lęgły. Mam pierdyliard ściereczek z mikrofibry, koszyk na nie, zużywam kilka dziennie nawet, bo jak wilgotna czy coś to do koszyka i do normalnego prania a do użycia kolejna.


A duzo zeczy ścieram na bieżaco gąbka i ja od razu płucze pod kranem. Scierką to raczej już takie przetarte gabką tylko wycieram do sucha.



Z mikrofibry to by chyba nawet nie przezyły gotowania, swoją droga.

Ja w kuchni używam jajek, mięsa itp. a na takich surowych rzeczach różne rzeczy mogą być. Dodatkowo coś zgnije, coś spleśnieje - dla mnie kuchnia to dość specyficzne miejsce, gdzie z jednej strony powinno być naprawdę czysto, ale z drugiej syf potrafi być paskudny.
Jakieś tam szmatki i gąbki też mam, ich już tak dokładnie nie piorę, ale że ze ścierkami się nie cackam i nimi też często wytrę jak coś pocieknie z surowego albo brudnego i nie segreguję tych ścierek na takie do syfu i na takie do czystego, to wolę puścić to pranie na 95 stopni i mam wszystkie ścierki zresetowane do stanu "do czystego". Robię takie pranie raz na miesiąc albo rzadziej, więc ani mnie to dużo nie kosztuje, ani nie jest to dużo roboty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89479427]W mojej rodzinie nie ma az takich historii, ale kojarze z dalszej rodziny takie rozdzielanie obiadu ze wieksze kotlety to mezczyznom albo ogolnie wieksze porcje. Jeszcze jak ktos by mial prace fizyczna czy byl naprawde ''roslym chlopem'', ale te chlopaki to w biurach pracowali, dziwne to bylo strasznie.
[/QUOTE]


No ja daje u mnie w domu facetom więcej jeść, bo oni po prostu więcej jedzą. Tu nie ma żadnej innej ideologi. Mężczyźni na ogół są więksi, mają większe zapotrzebowanie itp.



[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89479427]
Prawdziwy szok przezylam jak mnie moja kuzynka w wieku 20 lat zaprosila do siebie i jej chlopaka (oni tez byli w podobnym wieku) i na sniadanie jak wyjmowalysmy sobie z lodowki produkty i ja wyjelam szynke, to prosila mnie zebym szynke schowala, a wziela serki topione, bo szynka to dla jej chlopaka jak wroci z pracy. No szok mialam taki ze w ogole sobie sniadanie odpuscilam, nigdy czegos takiego nie przezylam. Po pierwsze nauczona bylam zawsze ze dla goscia na stol wyciaga sie najlepsze co sie ma, po drugie nigdy u mnie nie bylo takiego faworyzowania mezczyzn zeby cos zjedli.[/QUOTE]


Trochę chamsko.

[Misia452]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89479462]No ja daje u mnie w domu facetom więcej jeść, bo oni po prostu więcej jedzą. Tu nie ma żadnej innej ideologi. Mężczyźni na ogół są więksi, mają większe zapotrzebowanie itp.






Trochę chamsko.[/QUOTE]Hmm na ogół. Ale ja bym tak nie generalizowala, aktualnie mam taki etap,że jem więcej od tzta. Nie rozumiem też dlaczego ktoś zakłada,że kobieta je mniej,więc nie musi się jej tyle dawać do jedzenia

Wysłane z mojego RMX3151 przy użyciu Tapatalka

[Pusheen_]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89479427]W mojej rodzinie nie ma az takich historii, ale kojarze z dalszej rodziny takie rozdzielanie obiadu ze wieksze kotlety to mezczyznom albo ogolnie wieksze porcje. Jeszcze jak ktos by mial prace fizyczna czy byl naprawde ''roslym chlopem'', ale te chlopaki to w biurach pracowali, dziwne to bylo strasznie.

Prawdziwy szok przezylam jak mnie moja kuzynka w wieku 20 lat zaprosila do siebie i jej chlopaka (oni tez byli w podobnym wieku) i na sniadanie jak wyjmowalysmy sobie z lodowki produkty i ja wyjelam szynke, to prosila mnie zebym szynke schowala, a wziela serki topione, bo szynka to dla jej chlopaka jak wroci z pracy. No szok mialam taki ze w ogole sobie sniadanie odpuscilam, nigdy czegos takiego nie przezylam. Po pierwsze nauczona bylam zawsze ze dla goscia na stol wyciaga sie najlepsze co sie ma, po drugie nigdy u mnie nie bylo takiego faworyzowania mezczyzn zeby cos zjedli.[/QUOTE]A ja znam niestety taki sposób myślenia.

I to, że dla faceta są większe porcje jedzenia, i że siadamy do obiadu, kiedy on chce jeść. Ale u mnie to też efekt tego, że matka nie pracowała, a ojciec przyjeżdżał z pracy i to z większej odległości (inne miasto) i często jako ostatni, więc solidny obiad mu się należał.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Misia452

Hmm na ogół. Ale ja bym tak nie generalizowala, aktualnie mam taki etap,że jem więcej od tzta. Nie rozumiem też dlaczego ktoś zakłada,że kobieta je mniej,więc nie musi się jej tyle dawać do jedzenia

Wysłane z mojego RMX3151 przy użyciu Tapatalka

Niczego nie zakładam. Napisałam, że ja daje więcej facetom, bo oni ( z mojego otoczenia) wiedzą więcej. Ja nie zjem 3 koletów, a mój chłop tak. To nie będę nakładała sobie 3 żeby było po równo.



Z resztą, według statystyk średnie zapotrzebowanie kaloryczne u mężczyzn jest o 500 kcal większe niż u kobiet.

[Misia452]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89479466]Niczego nie zakładam. Napisałam, że ja daje więcej facetom, bo oni ( z mojego otoczenia) wiedzą więcej. Ja nie zjem 3 koletów, a mój chłop tak. To nie będę nakładała sobie 3 żeby było po równo.



Z resztą, według statystyk średnie zapotrzebowanie kaloryczne u mężczyzn jest o 500 kcal większe niż u kobiet.[/QUOTE]Może niech każdy nakłada sobie ile chce i będzie idealnie?

Wysłane z mojego RMX3151 przy użyciu Tapatalka

[effcia82]

I nas w domu to ja jem więcej

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez rozrabiara

Słodki jezu, tu faktycznie absurd goni absurd. Te historie są aż smutne i przerażające.

Ale też pokazuje ile wobec kobiet jest wszędzie przemocy. Też tej zakamuflowanej, subtelniejszej niż podbicie oka. Straszne i smutne.

Napisane przez rozrabiara

No mnie też to dziwi z tym stawianiem granic. Zawsze trzymałam stronę mamy i wściekałam się na tatę, ale z czasem jej zachowanie też zaczęło mnie złościć.

Ja bym się na Twoim miejscu do tego nie mieszała. To przecież dorośli ludzie, niech sobie tam robią co chcą. Byle nikogo innego do tego nie zmuszali
Po co sobie psuć nerwy i realcje.

Napisane przez rozrabiara

U mnie to z kolei doprowadziło do przegięcia w drugą stronę i jak mój partner pyta się czy mu podam herbatę/telefon/cokolwiek innego, to potrafię zrobić gównoburzę, że przecież może sam sobie wziąć a nie się mną wysługiwać. Dopiero później sobie uświadamiam, że to normalne czynności, jak się z kimś mieszka, a ja po prostu z tyłu głowy mam wpojony obraz z dzieciństwa i "boję się", że magicznie zamienię się w jego służącą. To swoją drogą też niezły absurd.

Nie absurd, tylko strach, że się czegoś nie zauważy, coś zaniedba w temacie 'godność i asertywność' i się skończy mieszając herbatkę jaśniepanu Mnie to nie dziwi skoro miałaś w domu takie, a nie inne wzorce.
Dobrze, że jesteś świadoma swoich przeginek.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

W dzisiejszych czasach to w sumie mala roznica, zrobi sie 4 kotlety i kto chce to wezmie dokladke, a kto nie, ten zje tylko 1. Ale kiedys raczej gotowalo sie "akuratnie" i jak np. bylo 6 kotletow a 4 ludzi, to faceci automatycznie dostawali po 2 kotlety. W tej rodzinie akurat.
U mnie tak nie bylo, kladlo sie na stol, kazdy dostawal w miare po rowno i kto chcial to bral dokladke. Przeciez moga byc rozne dni i rozni ludzie - facet np. siedzial w domu albo zjadl wieksze sniadanie, a kobieta moze drobniejsza ale akurat miala wiecej aktywnosci tego dnia i malo jadla.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Norluka]

Ja też facetowi więcej nakładam, bo więcej je.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[rozrabiara]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Dokładnie tak, tym bardziej, że jest zupełnym przeciwieństwem mojego taty i nie daje mi żadnych podstaw, żebym się obawiała, że skończę, mieszając mu tę wspomnianą herbatę.

Więc tak sobie myślę jednak, że to nie fair wobec niego i jest bardzo niezdrowe - staram się z tym walczyć, chociaż w pierwszej reakcji to trudne, z reguły dopiero po chwili się reflektuję i sama na tym łapię. Tutaj też nie można przeginać w drugą stronę.

[rukolka]

Napisane przez rozrabiara

W nieróbstwie mężczyzn mój ojciec wiedzie/wiódł niechlubny prym - potrafi(ł) zrobić AWANTURĘ o to, że herbata, którą mama mu zrobiła i przyniosła nie była, uwaga, zamieszana (!).
Jezu, aż mi wstyd jak to piszę, to mój ojciec, kocham go, jest ogólnie dobrym człowiekiem, ale serio, wtf.
Nigdy nie byłam w stanie tego zrozumieć - ani zachowania ojca, ani mamy, która posłusznie biegła mu tę herbatę zamieszać i jeszcze niemalże przepraszała. Odkąd dorosłam na tyle, że zaczęło mi to przeszkadzać i akurat jestem w domu rodzinnym i jestem świadkiem podobnych sytuacji, to zawsze mówię coś w stylu: "sam sobie zamieszaj", ale niespecjalnie to działa. Ogólnie to bardziej rozbudowana sytuacja, w której mama zawsze uważała, że tacie należy przesadnie wręcz nadskakiwać i to samo "wymuszała" też na nas, żeby taty przypadkiem czymś nie zdenerwować (ok, jest nerwowym człowiekiem, ale bez przesady). Ojciec się do tego przyzwyczaił i tak już zostało. Co ciekawe, któreś z kolei "nie" na różnych poziomach z mojej strony zaczął w końcu, z niezadowoleniem większym czy mniejszym, respektować. Czyli po prostu chodziło o postawienie granic, a nie chodzenie wokół niego na paluszkach i wieczne nadskakiwanie.

To u mnie tak samo. Próbowałam mamie przetłumaczyć, żeby tak nie robiła, ale nic to nie daje. A jeszcze jak przeżywa jak ją ojciec skrytykuje. Z kolei do partnerów miałam szczęście. Każdy gotował, sprzątał. Z początku byłam tym bardzo zaskoczona, że faceci też potrafią.

[tinkerver2]

Mi się przypomniało jak robiliśmy remont w domu rodzinnym. Zawsze dla facetów - robotników babka robiła porządne obiady, przychodzili to zawsze dostawali śniadanie. A dla nas (u nas w domu gotowała babka) były ziemniaki z maslanka czy tam kefirem albo jakieś inne skromne danie, no bo facet to musi pojeść.
Jak robiłam remont mieszkania ex, to robotnicy sami ogarniali żarcie

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

[invisible_01]

Mnie bardzo dziwiło u mnie w rodzinie dawanie mężczyznom dużo więcej żarcia, mimo że wcale nie pracowali na roli tylko przy biurku albo byli już emerytami. Dla kobiety trochę ziemniaczków, trochę surówki i najmniejszy kotlet, a dla faceta ziemniaków stos polany tłuszczem, na to surówka, trzy kotlety polane tłuszczem, bo chłop musi zjeść. A potem zdziwienie, że każdy miał brzuch.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

Napisane przez Norluka

Ja też facetowi więcej nakładam, bo więcej je.

Też nakładam więcej tżtowi bo je więcej. Sama znam swoje porcje i wiem po ilu się najadalam

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Trzepotka]

Treść usunięta

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

U mnie w domu każdy jadł ile chciał. Często samemu nakładało się prosto z garnka.
Za to babcia była szczęśliwa jak ktokolwiek zjadł dużo. Potrafiła sama w trakcie jedzenia dołożyć mi kotleta. Tylko dla babci zdrowy = okrągły albo chociaż zaokrąglony.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Pusheen_]

Napisane przez invisible_01

Mnie bardzo dziwiło u mnie w rodzinie dawanie mężczyznom dużo więcej żarcia, mimo że wcale nie pracowali na roli tylko przy biurku albo byli już emerytami. Dla kobiety trochę ziemniaczków, trochę surówki i najmniejszy kotlet, a dla faceta ziemniaków stos polany tłuszczem, na to surówka, trzy kotlety polane tłuszczem, bo chłop musi zjeść. A potem zdziwienie, że każdy miał brzuch.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I oczywiście prawdziwy mężczyzna musi jeść solidny kawał mięcha, inaczej nie byłby facetem

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

Napisane przez invisible_01

Mnie bardzo dziwiło u mnie w rodzinie dawanie mężczyznom dużo więcej żarcia, mimo że wcale nie pracowali na roli tylko przy biurku albo byli już emerytami. Dla kobiety trochę ziemniaczków, trochę surówki i najmniejszy kotlet, a dla faceta ziemniaków stos polany tłuszczem, na to surówka, trzy kotlety polane tłuszczem, bo chłop musi zjeść. A potem zdziwienie, że każdy miał brzuch.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No wlasnie o tym mowie. Tylko ze zdziwienia brzuchem czesto w ogole nie bylo, bo nadwaga czy otylosc jest bardziej akceptowalna u mezczyzn niz u kobiet.
Pamietam nawet w podstawowce, mielismy dwoch otylych chlopakow i dwie dziewczyny, tylko ze tych chlopakow nikt nie wyzywal.

[Rysia16]

U mnie trochę inaczej, mama zawsze nadskakuje wszystkim (tzn. tacie i bratu), ale jednocześnie nas wyzywała, że nic nie umiemy, nic nie robimy, nic nie pomagamy. Ja, póki się nie wyprowadziłam na studia, to nie ugotowałam obiadu ani razu, bo nie mogłam. Mogłam jedynie coś piec, ewentualnie obrać ziemniaki albo pokroić pieczarki. Za to sprzątanie 2 pięter domu obowiązkowo ja i ona, co sobotę, nie ma zmiłuj. Na szczęście teraz trochę zluzowała już jak jest starsza (znaczy się nie emerytka, ani nic, nadal jest młoda, po prostu chyba już trochę się jej nie chce).
U mnie to wygląda tak, że mama raczej wszystkim chce pokazać jaka to ona jest obrotna, wszystko umie, wszystko zrobi, na pokaz, a jednocześnie całymi dniami się wydzierała po domownikach zmęczona i sfrustrowana i lepiej było jej nie wchodzić w drogę no ale sama sobie winna

[Pusheen_]

Napisane przez Rysia16

U mnie trochę inaczej, mama zawsze nadskakuje wszystkim (tzn. tacie i bratu), ale jednocześnie nas wyzywała, że nic nie umiemy, nic nie robimy, nic nie pomagamy.

Klasyka tematu

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[squirrelqa]

Napisane przez Rysia16

Ja, póki się nie wyprowadziłam na studia, to nie ugotowałam obiadu ani razu, bo nie mogłam. Mogłam jedynie coś piec, ewentualnie obrać ziemniaki albo pokroić pieczarki.

Mama nigdy nie wyjeżdżała, nie wychodziła z domu na kilka godzin?



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

Mieszkaliśmy z babcią, która już z 10 lat przed emeryturą nie pracowała i wszystko ogarniała - rano gdy wszyscy się rozeszli, to sprzątała, potem gotowała obiad, zmywała, święta też szykowała, wcześniej prowadzała mnie i odbierała z zerówki i podstawówki.
Nie żyje od kilku lat i mama załamuje ręce, że tata nic nie zrobi w domu ani nie ugotuje - tylko zapomina trochę, że w takim klimacie nas wychowywali - prace domowe to działka kobiet. Dopóki babcia się wszystkim zajmowała, to było okej, a teraz gdy mama musi łączyć pracę na etacie z gotowaniem i sprzątaniem, to nagle się taka postępowa zrobiła i wypomina tacie, że zięciowie gotują i uczestniczą w porządkach :P Mój szwagier dopiero od kilku lat dotyka się kuchni, kiedyś umiał tylko usmażyć talarki i podać z kefirem, a teraz testuje różne przepisy z neta.
Przez to wszystko też byłam w szoku, gdy się dowiedziałam, że mój facet umie gotować i to tyle rzeczy, bo jak to. W mojej rodzinie i otoczeniu panowie zajmowali się majsterkowaniem i grzebaniemw aucie, obiad podany pod nos, ciuchy poprane i ułożone w szafce, a jedyny wkład w odkurzanie to podniesienie nóg, żeby żona albo córka mogła odkurzyć pod fotelem
Naprawdę widać, że kamień kruszeje i zmienia się myślenie mimo tego całego pisowskiego i konfederacyjnego pierdzielenia.