Moja znajoma ze studiów jest głupia i utrudnia mi pracę

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

a nie macie jakiś obron tych projektów? wszystko jest zaliczane tylko na podstawie tego, co macie na papierze oddane? nie ma żadnej opcji, że którykolwiek z prowadzących zajęcia dowie się o niej sam?

[shinypearl]

Napisałam, że koleżanka powinna być uprzedzona o takim ruchu, więc gdzie za plecami.

[marianna144]

byłam w takiej samej sytuacji. dostałam osobe do pary i miałysmy zrobic pewna prezentacje. podział rol był jasny. na 2 godziny przed zajeciami (gdzie miałysmy wprowadzic porawki kosmetyczne o swieta naiwnosci)okazało sie ze nie ma co wprowadzac do połowy bo laska nie zrobiła nic. kompletnie . przez te 2 godziny z obłedem w oczach próbowałm nadrobic nie swoja czesc zeby to miało rece i nogi. czasu oczywiscie brakło no to postanowiłysmy poswiecic jeszcze 1h kosztem wykładu zaliczeniowego. no i "robimy" a dziewczyna mówi ze zaraz wróci. wraca i mowi ze była po to zaliczenie zeby jej nie przepadło o tym ze mnie przepadnie przez jej lenistwo nie pomyslała.potem sobie poszła do wc/na papieroska/ do bufetu a ja przygotowywac sale. w sali juz była kobieta od cwiczen a mnie juz para szła z uszu i nie wytrzymałam po prostu. Powiedziałam wszystko- ze ja sobie nie zycze parowania bo to kłopot, męka i w ogole. Wole polegac na sobie -zrobie zle to zrobie, nie wyrobie sie ok mnie sie oberwie.Przeprowadziłysmy prezentacje a wykładowczyni mowi ze ma do nas pare pytan na temat w/w zadania. ja odpowiedziałam , laska nie bo przeciez nie wiedziała o co w ogole chodzi. Ja dostałam zaliczenie , ona z kolei musiała przygotowac inną prace samodzielnie.

[Mijanou]

Napisane przez Dobranka

Nie rozumiem twojego podejścia. Przecież to nie byle skarga i nie przedszkole, ale... poważna sprawa. Bardzo poważna. Bo tutaj chodzi na przykład o tę dziewczynę, która nie umie dodawać. O jej przyszłość. Jaki ma sens robienie wszystkiego za nią? Jaki ma sens zaliczenie przez nią studiów dla papierka? Przecież ona się niczego nie nauczy, a miałaby szansę, gdyby nikt jej nie pomagał. Może musiałaby powtarzać rok, ale studia coś by jej może dały, gdyby ktoś nie traktował tej sprawy jak byle pierdołę.

No i tu się mylisz. Studia są dla dorosłych ludzi i nie chodzi się na skargi, bo to jak sobie zespół zorganizuje pracę nie jest sprawą wykładowcy tylko dorosłych ludzi.

Poza tym, projekt to projekt. Są też zaliczenia i egzaminy a te się zdaje solo. I ci nieudolni z reguły odpadają przy tych okazjach. Nikt się za nich nie nauczy.

---------- Dopisano o 05:52 ---------- Poprzedni post napisano o 05:40 ----------

Napisane przez marianna144

Powiedziałam wszystko- ze ja sobie nie zycze parowania bo to kłopot, męka i w ogole. Wole polegac na sobie -zrobie zle to zrobie, nie wyrobie sie ok mnie sie oberwie.

Nie życzyć sobie możesz. Jednak projekty są na większości kierunków- na jednych więcej, na innych mniej. Ale jest ich określona ilość i nie może być tak, że jeden projekt robi jedna osoba a przy pozostałych pracuje ich kilkanaście. Jedyne, co można zaproponować to dobieranie się w zespół na zasadzie wyboru partnerów. U nas, ze względu na charakter studiów, nie było ich wiele. Większość wykładowców pozwalała nam wtedy swobodnie dobierać się ale jeden nie (do tej pory nie rozumiem, co nim kierowało. Może przewidywanie, że i w pracy spotkamy różnych ludzi, z którymi trzeba bedzie umieć współpracować) i wtedy była męka, którą opisałam kilka postów temu.

Na skargę jednak się nie chodziło. Przecież przyszłego pracodawcę też będzie interesować wynik a nie ilość wysiłku włożona w pracę przez poszczególne osoby. To Wasza sprawa, by ludzi z zespołu zmusić do działania.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez Mijanou

To Wasza sprawa, by ludzi z zespołu zmusić do działania.

a jak zmusić do działania kogoś, kto liczy, że odwalisz za niego całą robotę? kto przez dwa tygodnie zapewnia Cię, że robi swoją część, dobrze mu idzie, macie kontakt, wszystko jest niby super, a spotykasz się z nim dzień przed oddaniem projektu, żeby swoje części omówić i okazuje się, że tamta osoba nie ma kompletnie nic?

[Mijanou]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;8623740 9]a jak zmusić do działania kogoś, kto liczy, że odwalisz za niego całą robotę? kto przez dwa tygodnie zapewnia Cię, że robi swoją część, dobrze mu idzie, macie kontakt, wszystko jest niby super, a spotykasz się z nim dzień przed oddaniem projektu, żeby swoje części omówić i okazuje się, że tamta osoba nie ma kompletnie nic?[/QUOTE]

Przykro mi- nie wiem.
Napisałam jedynie, jak sprawa wygląda z punktu widzenia wykładowcy zlecająego projekt danemu zespołowi. Kto, ile zrobił- w to się wykładowca nie wgłębia. Jego interesuje realizacja i wyniki.

[Karena 73]

Napisane przez Limonka2738

Gdybym była wykladowcą, to zabiłabym takiego studenta śmiechem. To studia czy przedszkole, że chodzi się do pani na skargę?

Byłaś w takiej sytuacji?

W Bankowej prace licencjackie pisze się w zespołach. Nie ma odstępstw, jednak były przypadki kiedy to członek zespołu nie angażował się w pisanie swojej części i reszta zgłosiła to promotorowi, bo groziło to zawaleniem całego projektu. Po prostu nie ukończyliby pracy dyplomowej i nie dopuścili by całego zespołu do obrony. Promotor wykluczył tę osobę i musiała pisać sama, od nowa. Były też przypadki, że jedna osoba zgłaszała, że pozostałe trzy olewają sprawę i chce pisać sama, bo obrona w terminie jest zagrożona.
Dotyczyło to różnych zespołów i różnych wykładowców, nikt nikogo nie wyśmiał i dostali zgodę. Praca w zespole jest ważna, ale czasem się po prostu nie da. To nie przedszkole, ale odpowiedzialność za projekt.

Autorko nie jesteś odosobnionym przypadkiem. Mnie także zdarzyło się pracować za kogoś, ale następny projekt robiłam już z kimś innym. Są po prostu osoby, które zawsze szukają jelenia i w ten sposób uda im się przebrnąć przez studia i uzyskać dyplom. Znam takich, którzy nie potrafią się wysłowić a mają dyplom uczelni wyższej

[Pigeons]

Napisane przez Mijanou

Na skargę jednak się nie chodziło. Przecież przyszłego pracodawcę też będzie interesować wynik a nie ilość wysiłku włożona w pracę przez poszczególne osoby. To Wasza sprawa, by ludzi z zespołu zmusić do działania.

Wydaje mi się, że pracodawcę jednak trochę interesuje czy płaci pracownikowi który nic nie robi. Nawet bardziej niż takiego profesora, bo nikt nie lubi płacić za nic nierobienie. Do tego masz okres próbny i system ocen więc ciężko, żeby takie nierób przetrwał (mówimy o porządnych firmach). Mobilizacja zespołu również należy do zadań przełożonych, a nie szarych pracowników.

Ja bym autorko próbowała się wymiksować z tego układu. Możesz podpytać czy jest możliwość pracy samodzielnej lub zorientować się czy ktoś nie chce zmienić pary. Może ktoś jest w takiej samej sytuacji jak Ty i też z chęcią pozbyłby się zbędnego balastu.

Jeżeli masz dobry kontakt z tą dziewczyną to możesz też pogadać, że albo się ogarnie albo będziecie musiały się pożegnać.

[fristi]

Ja bym zaczęła od rozmowy z tą koleżanką. Rozumiem, że nie chcesz jej urazić, ale trzeba zachować jakiś zdrowy umiar w tyn wszystkim. Męczenie się w imieniu tego, żeby jej nie było przykro jest złym rozwiązaniem.
Jeśli koleżanka podejścia nie zmieni to poszukaj innej pary. To, że trudno będzie nie znaczy, że to niemożliwe.
Dopiero w ostateczności poszłabym do wykładowcy, np jeśli okaże się, że koleżanka nie ma za grosz dobrej woli i wyjdzie, że wykorzystuje Cie, żeby zdać kolejny rok. I w takiej sytuacji poinformowałabym ją co zrobię.
Nie do końca zgadzan się z tym podejściem, że wykładowca ma to gdzieś, że interesuje go wynik. No to chyba raczej słaby wykładowca. Wiadomo, z trudnymi ludźmi też się trzeba umieć dogadać, ale nie do końca to ten przypadek. Tutaj jest sytuacja gdzie laska ma spore braki w wiedzy i właściwie niczego wartosciowego nie wnosi. Jak wykładowca ma trochę oleju w głowie to będzie rozumiał, że nie opłaca się przepuszczać dalej osoby, która nic nie umie.
A może ta koleżanka udaje taka "głupią", nie znam jej, ale czy to możliwe autorko?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Dobranka]

Napisane przez Mijanou

No i tu się mylisz. Studia są dla dorosłych ludzi i nie chodzi się na skargi, bo to jak sobie zespół zorganizuje pracę nie jest sprawą wykładowcy tylko dorosłych ludzi.

No ale czy ona może sobie sama zorganizować zespół? Czy może sama zadecydować sobie, że tę osobę odrzuca i bierze kogoś innego? Bo jeśli tak, to ok.

[elvegirl]

Napisane przez Mijanou

Przecież przyszłego pracodawcę też będzie interesować wynik a nie ilość wysiłku włożona w pracę przez poszczególne osoby. To Wasza sprawa, by ludzi z zespołu zmusić do działania.

Napisane przez Mijanou

Napisałam jedynie, jak sprawa wygląda z punktu widzenia wykładowcy zlecająego projekt danemu zespołowi. Kto, ile zrobił- w to się wykładowca nie wgłębia. Jego interesuje realizacja i wyniki.

O widzisz, a ja mam zupełnie inne doświadczenia, zarówno jeśli chodzi o studia, jak i o pracę.

Mało tego, człowieka zlecającego pracę w zespole i mającego w tyłku to jak ten zespół pracuje, nastawionego tylko na wynik, w moim świecie uważa się za kiepskiego zwierzchnika.

---------- Dopisano o 10:48 ---------- Poprzedni post napisano o 10:47 ----------

Napisane przez fristi

Ja bym zaczęła od rozmowy z tą koleżanką. Rozumiem, że nie chcesz jej urazić, ale trzeba zachować jakiś zdrowy umiar w tyn wszystkim. Męczenie się w imieniu tego, żeby jej nie było przykro jest złym rozwiązaniem.
Jeśli koleżanka podejścia nie zmieni to poszukaj innej pary. To, że trudno będzie nie znaczy, że to niemożliwe.
Dopiero w ostateczności poszłabym do wykładowcy, np jeśli okaże się, że koleżanka nie ma za grosz dobrej woli i wyjdzie, że wykorzystuje Cie, żeby zdać kolejny rok. I w takiej sytuacji poinformowałabym ją co zrobię.

Też bym postawiła na taką kolejność.

[Limonka2738]

Napisane przez fristi

Ja bym zaczęła od rozmowy z tą koleżanką. Rozumiem, że nie chcesz jej urazić, ale trzeba zachować jakiś zdrowy umiar w tyn wszystkim. Męczenie się w imieniu tego, żeby jej nie było przykro jest złym rozwiązaniem.
Jeśli koleżanka podejścia nie zmieni to poszukaj innej pary. To, że trudno będzie nie znaczy, że to niemożliwe.
Dopiero w ostateczności poszłabym do wykładowcy, np jeśli okaże się, że koleżanka nie ma za grosz dobrej woli i wyjdzie, że wykorzystuje Cie, żeby zdać kolejny rok. I w takiej sytuacji poinformowałabym ją co zrobię.

Też bym zastosowała taką kolejność.

[fcd2e403d74287f117e7a506dac96c8726e1bb0f_60889772e2e8a]

A gdyby koleżanka nie była tak niesamowicie sympatyczna to miałabyś skrupuły by oficjalnie przedstawić stanowisko i pracować sama?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez Mijanou

Przykro mi- nie wiem.
Napisałam jedynie, jak sprawa wygląda z punktu widzenia wykładowcy zlecająego projekt danemu zespołowi. Kto, ile zrobił- w to się wykładowca nie wgłębia. Jego interesuje realizacja i wyniki.

no nie do końca i nie zawsze tak jest. tym bardziej w przypadku pracodawcy, który komuś płaci "za nic".

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Nie wiem czy dziecinada, ale mialam kilka sytuacji, ze w projekcie grupowym robilam najwieksza czesc, potem 4 godziny przed oddaniem sie okazywalo, ze reszta grupy nie zrobila nic, mimo ze mieli o wiele mniej do zrobienia niz ja.
W takim wypadku od razu pisalam maila do wykladowcy, ze moja grupa olala. Zawsze dostawalam odpowiedz, ze mam oddac swoja czesc samodzielnie i sama sie podpisac pod nia. I zawsze zaliczalam.
Studia za granica, jesli to ma jakies znaczenie. Nie mam ochoty prowadzic przez studia za raczke doroslych ludzi. Wychodze z zalozenia, ze kazdy sobie.

[Wizabelka]

Powiedz jej ze macie inny styl pracy i ze chyba zamiast sobie pomagać to utrudnianie nawzajem. Nie mow ze ona jest w czymś gorsza, tylko ze po prostu jestescie inne. I ze będziesz teraz pracować sama, bo masz mało czasu i tak będzie po prostu szybciej dla obu stron (hehe).

A może jest coś w czym mogłaby się przydać? Choćby jakieś graficzne przedstawienie całości czy kompilacja materiałów czy pożyczanie dla Ciebie książek? Cokolwiek w czym mogłaby się przydać?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Linka25]

Do wykladowcy poszlabym w ostatecznosci.
Uczciwe wobec niej będzie, jesli zalatwicie to miedzy sobą. Powiedz że inaczej sobie wyobrazalas Waszą współpracę, że praca nie jest rowno rozlozona, a tak byc powinno. Że żałujesz bo ją lubisz ale nie mozecie dłużej pracowac razem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 23:40 ---------- Poprzedni post napisano o 23:39 ----------

Napisane przez Wizabelka

Powiedz jej ze macie inny styl pracy i ze chyba zamiast sobie pomagać to utrudnianie nawzajem. Nie mow ze ona jest w czymś gorsza, tylko ze po prostu jestescie inne. I ze będziesz teraz pracować sama, bo masz mało czasu i tak będzie po prostu szybciej dla obu stron (hehe).



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

O wlasnie
macie inny styl wobec czego dla kazdej z Was efektywniej bedzie pracowac samodzielnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Napisane przez elvegirl

O widzisz, a ja mam zupełnie inne doświadczenia, zarówno jeśli chodzi o studia, jak i o pracę.

Mało tego, człowieka zlecającego pracę w zespole i mającego w tyłku to jak ten zespół pracuje, nastawionego tylko na wynik, w moim świecie uważa się za kiepskiego zwierzchnika.

W pracy rożnie bywa.

Na szczęście, ja nie mam tak licznych doświadczeń z projektami zespołowymi na studiach, bo charakter moich studiów nie był jednak nastawiony na projekty zespołowe. Nie było też opcji wyboru licencjatu. Wiem jednak, że ludzie z innych kierunków też swoje przeżyli (na kierunkach, w których takich projektów zespołowych było sporo) z ludźmi, którzy ślizgali się z roku na rok na nie swojej pracy.

Generalnie, nawet ta niewielka liczba grupowych projektów, którą "przeżylam" też była dla mnie uciążliwa, bo akurat nie mogłam zrobić swojej części, zanim ktoś nie ukończył swojej (nie da się poprzeć badaniami i wyciągnąć wniosków, jeśli poprzednia osoba nie sformułowała tezy w oparciu o teorię). I mimo, że ktoś robił swoje w terminie to nie lubię takiego uzależnienia (do dziś). No ale co zrobić. I tak było gorzej, jeśli najpierw trzeba było dosłownie zrobić pracę za kogoś, by móc ruszyć swoje zadania. Ale kolejne sesje (System Eliminacji Studentów Jest Aktywny) i tak wszystko idealnie weryfikowały.

[elvegirl]

Napisane przez Mijanou

Wiem jednak, że ludzie z innych kierunków też swoje przeżyli (na kierunkach, w których takich projektów zespołowych było sporo) z ludźmi, którzy ślizgali się z roku na rok na nie swojej pracy.

Co nie znaczy, że trzeba na dzień dobry wychodzić z założenia, że się nie powinno dzioba otwierać.

[Ava_]

Mysle, ze i wykladowce i pracodawce jak najbardziej takie przypadki powinny interesowac. Atmosfera w grupie ma ogromny wplyw na wydajnosc i co za tym idzie wyniki. Na studiach praca w grupach przebiegala gladko, ale za to w doroslej pracy przytrafily mi sie raz czy dwa osobniki trudne i uciazliwe. Od razu szlam do zwierzchnika. Moze jestem skarzypyta, jednak koniec koncow spedzam w pracy wiekszosc dnia i musze sie tam czuc doceniona, szanowana a nie wykorzystywana. Pracodawcy przechodza roznego rodzaju szkolenia jak sobie radzic z ludzmi, wiec to do nich nalezy ujarzmienie problematycznych jednostek.

Na miejscu Autorki porozmawialabym z kolezanka i potem z wykladowca, a jak to nie zadziala to jak ktoras pisala, oficjalne pisma.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Napisane przez elvegirl

Co nie znaczy, że trzeba na dzień dobry wychodzić z założenia, że się nie powinno dzioba otwierać.

Ja nie wiem, czy teraz Ciebie dobrze zrozumiałam- masz na myśli, że nie powinno się informować wykładowcy zlecającego projekt, że ma się trudności w nawiązaniu współpracy z członkami zespołu?

No nie wiem. Ja bym nie otwierała bo jako dorosłej osobie byłoby mi głupio i wstyd skarżyć, jak w przedszkolu, że z kimś tam nie umiem się dogadać.Prędzej już zrobiłabym tak, że jeśli dana osoba się nie wykaże to nie podpiszę jej nazwiska pod moją pracą (i innych zaangażowanych członków grupy).

[Hultaj]

Przecież możesz z nią porozmawiać na spokojnie bez obrażania, że widzisz, że nawala, albo gdy ma coś zrobić to źle się czuje. Te ostatnie wymówki są oklepane, dziecinne, przez co naciągane, choć wiadomo, że nie niemożliwe.
Bez tyrad, gnojenia, wytykania braków, miło, serdecznie, z empatią, a jednocześnie z podejściem, że tobie nie pasuje, że ona albo zostawia cię z tym samą albo jej praca jest słabej jakości. I powinnyście znaleźć sposób by to poprawić. Czasem wystarczy też wspólnie określić, na spokojnie i bez złośliwości, że może tobie pasują tylko piątki, jej trójki, i w tej sytuacji każda z was widzi to inaczej. Jeśli dziewczynie wystarcza byle zaliczenie, a ty chcesz być najlepsza, no to też ona dokonuje jakiegoś wyboru, podobnie jak i ty i wasze oczekiwania są różne.
Na początek możesz się umawiać na krótsze terminy realizacji niż narzuca wykładowca , tak byś miała czas sprawdzić co zrobiła i dać jej do poprawki.

[meggan02]

Napisane przez Mijanou

Ja nie wiem, czy teraz Ciebie dobrze zrozumiałam- masz na myśli, że nie powinno się informować wykładowcy zlecającego projekt, że ma się trudności w nawiązaniu współpracy z członkami zespołu?

No nie wiem. Ja bym nie otwierała bo jako dorosłej osobie byłoby mi głupio i wstyd skarżyć, jak w przedszkolu, że z kimś tam nie umiem się dogadać.Prędzej już zrobiłabym tak, że jeśli dana osoba się nie wykaże to nie podpiszę jej nazwiska pod moją pracą (i innych zaangażowanych członków grupy).

Podejście można mieć różne. Gdyby mi student, który miał pracować w grupie przyniósł pracę podpisaną tylko przez siebie i dopiero przy jej oddaniu zgłosił jakiś problem z innymi członkami zespołu to bym go zapytała na jakiej podstawie to zrobił. Bo to nie przedszkole że bawimy się jak chcemy tylko ja jako zwierzchnik decyduje jak wykonanie zadania ma wyglądać. A jeżeli był z tym jakiś problem to należało to zgłosić wcześniej.

[Mijanou]

Napisane przez meggan02

Podejście można mieć różne. Gdyby mi student, który miał pracować w grupie przyniósł pracę podpisaną tylko przez siebie i dopiero przy jej oddaniu zgłosił jakiś problem z innymi członkami zespołu to bym go zapytała na jakiej podstawie to zrobił. Bo to nie przedszkole że bawimy się jak chcemy tylko ja jako zwierzchnik decyduje jak wykonanie zadania ma wyglądać. A jeżeli był z tym jakiś problem to należało to zgłosić wcześniej.

Ano- można mieć różne. Gdyby mi student zgłosił, że ktoś tam z zespołu nie chce pracować to serio, byłby to dla mnie trochę dziwny problem w wykonaniu osoby dorosłej. Mnie interesowałyby wyniki a nie to, jak te wyniki zostały osiągnięte (chyba, że jasno przydzieliłabym konkretne zadania do konkretnych osób w danej grupie).

Oczywiście, że podejscia można mieć różne. Ja mam takie, że dorośli ludzie sami muszą się jakoś dogadać.

[meggan02]

Dlatego też w pierwszej kolejności należałoby pogadać z tą koleżanką. Przy okazji wywiad na roku odnośnie zmiany pary (na uczelni powinien być starosta lub opiekun roku, który może wiedzieć czy ktoś by nie chciał zmienić partnera). A w ostateczności jeżeli nic nie pomoże rozmowa z prowadzącym na dyżurze celem dowiedzenia się jakie on ma do tego podejście. Myślę że autorka nie jest pierwszą studentką w historii uczelni z takim problemem, więc coś da się na to poradzić.

[shinypearl]

Nie można traktować wykładowcy jak pana na włościach, który dzieli i rządzi. Oni też przed kimś odpowiadają i też są ludźmi, którzy chcą jakoś pomóc. Ja to widzę od zaplecza. Jak student zachowuje się jak na dorosłą osobę przystało (o co obecnie jest niezmiernie trudno), to zazwyczaj daje się znaleźć jakieś rozwiązanie problemu. A tu jeszcze nie mamy nawet do czynienia, że to wykładowca jest problemem (póki co nawet o niczym nie wie), tylko inny student.

[Limonka2738]

Napisane przez Mijanou

Ano- można mieć różne. Gdyby mi student zgłosił, że ktoś tam z zespołu nie chce pracować to serio, byłby to dla mnie trochę dziwny problem w wykonaniu osoby dorosłej. Mnie interesowałyby wyniki a nie to, jak te wyniki zostały osiągnięte (chyba, że jasno przydzieliłabym konkretne zadania do konkretnych osób w danej grupie).

Oczywiście, że podejscia można mieć różne. Ja mam takie, że dorośli ludzie sami muszą się jakoś dogadać.

Ja sobie przede wszystkim nie wyobrażam robić tyle zaliczeń w parach jako prowadzący.

Ale jakbym już robiła, to ciężka sprawa.

Na pewno, gdyby przyszedł student, który nie wyczerpał wcześniej wszystkich innych możliwości, to bym się zirytowała i wysłała go robić wszystko po kolei.

Gdyby się nie dogadał, to pozwoliłabym robić osobno tym konkretnym osobom, ale zdziwiłabym się niesamowicie, że komuś się chce iść na skargę do mnie, kiedy i tak będzie musiał napisać wszystko sam, bo ja mu innego partnera nie wyczaruję ani nie dam łatwiejszego zadania.

No ok, słaby student się pod to podciągnie, ale wyłapię to na kolokwium i tak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Ja się jedynie mogę cieszyć, że u nas nie było "grupowych" zaliczeń w formie projektów a samych projektów była minimalna ilość.

Rozumiem obie strony. Też bym się wkurzała, gdyby ktoś palcem nie ruszył, nie zrobił nic a dostał zaliczenie tak samo, jak osoby, które się przykładały.

Rozumiem też jednak wykładowców. Nie wiem, to latanie na skargę jest jakimś dziwacznym reliktem z poprzednich etapów kształcenia, w których uczniowie i rodzice latali nagminnie na skargę do wychowawcy/dyrektora szkoły z każdym bzdetem. I tak się przyzwyczaili, ze wychowawca/dyrektor "coś z tym zrobi", że dalej z tego latania nie wyrośli.

[Limonka2738]

A ja w ogóle miałam śmieszna sytuację, podobna do tej, która sprawia, że byłabym nieufna wobec takiej skargi.

Kiedyś taka skargę złożono na mnie.

Termin był do piątku, ja pracowałam, więc mówię koleżance, że w czwartek jej wyśle swoją część i na piątek razem wydrukujemy (moja była wnioskami z jej części, a nie odwrotnie, specjalnie tak się podzielilyśmy, bo wiedziałam, że nie będę miała wcześniej czasu.)

I dostaje maila od prowadzącej w czwartek w okolicach południa, że Kasia już oddała sprawozdanie i ja mam swoje zrobić sama do jutra. Więc kochana koleżanka naskarżyla na mnie niesłusznie i jeszcze zrobiła to dzień wcześniej, dokładając mi drugie tyle roboty.

Ale ona miała stypendium naukowe i jej zależało na ocenie, tak mi powiedziała.

Więc poszłam oddać swoje sprawozdanie, a koleżanki w magiczny sposób zaginęło. :brzydal Nie jestem z tego dumna, dzisiaj już bym tego nie zrobiła, ale wtedy byłam taka wkurzona i zbuntowana.

Ja dostałam 5, koleżanka 4, a sprawko nigdy się nie znalazło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Wg mnie powinny to rozwiązać same bo są dorosłe, szczególnie że może wystarczy pogadać, a w przypadku autorki odmówić robienia czegoś za koleżankę, ale jeśli się nie da to uwagi że co prowadzącego to obchodzi są nieco dziwne.
W pracy też ktoś może natrafić na fatalnego współpracownika i bywa że ludzie szukają pomocy u przełożonych, jeśli ten jest obiektywny albo tak nakazuje mu regulamin itp.