Problem z chodzeniem do szkoły, pomocy..

[Odwazna_jak_sliwa]

Mam wrażenie, że autorka wątku już się zafiksowała na edukacji domowej i niezależnie od tego, co napiszemy, nie zmieni zdania. Nie mnie oceniać, czy zrobi sobie przez to krzywdę, czy też nie, ale prędzej czy później zderzy się z rzeczywistością, w której nie zawsze będzie się dało uciec pod klosz.

[priimrose]

Napisane przez Odwazna_jak_sliwa

Mam wrażenie, że autorka wątku już się zafiksowała na edukacji domowej i niezależnie od tego, co napiszemy, nie zmieni zdania. Nie mnie oceniać, czy zrobi sobie przez to krzywdę, czy też nie, ale prędzej czy później zderzy się z rzeczywistością, w której nie zawsze będzie się dało uciec pod klosz.

Otóż nie. Już gdzieś chyba mówiłam o tym, że nie jest to planowanie ucieczki od tej rzekomej rzeczywistości. Tak jak też wspominałam, jestem aktywna pozaszkolnie, więc trochę mnie to dziwi, że jest to odbierane tak, jakbym chciała się za wszelką cenę odciąć od świata i stać się jakimś dzikusem, bo przecież ten kto nie chodzi do szkoły musi być dziwadłem.
Mam taki problem, który w pewnych momentach nie daje mi żyć, szukam osób z podobnymi doświadczeniami, odczuciami. Jakichś porad, może alternatyw, jak sobie dopomóc.

Ale jak widzę znajdą się i tacy, którzy nie znając mnie już potrafią mnie ocenić i wiedzą lepiej jak potoczy się moje życie jeśli chciałabym wybrać inną ścieżkę, nie mając prawdopodobnie styczności z tym tematem ani nie mając nigdy podobnych problemów. Pokazując bardzo dosadnie, że jest to głupie i skąd ja się w ogóle urwałam i co ja sobie wyobrażam.

[casus_belli]

Jeśli nie chciałaś poznać zdania innych, to po co pisałaś na forum? Żeby Ci wszyscy przyklasnęli? Potwierdzili, że zły świat Cię krzywdzi, a Ty wyjątkowa niczym ten płatek śniegu cierpisz duszona przez system. No wybacz, ale nie.

[Odwazna_jak_sliwa]

Otóż nie. Już gdzieś chyba mówiłam o tym, że nie jest to planowanie ucieczki od tej rzekomej rzeczywistości. Tak jak też wspominałam, jestem aktywna pozaszkolnie, więc trochę mnie to dziwi, że jest to odbierane tak, jakbym chciała się za wszelką cenę odciąć od świata i stać się jakimś dzikusem, bo przecież ten kto nie chodzi do szkoły musi być dziwadłem.

Nikt tak nie napisał.

Ale jak widzę znajdą się i tacy, którzy nie znając mnie już potrafią mnie ocenić i wiedzą lepiej jak potoczy się moje życie jeśli chciałabym wybrać inną ścieżkę, nie mając prawdopodobnie styczności z tym tematem ani nie mając nigdy podobnych problemów. Pokazując bardzo dosadnie, że jest to głupie i skąd ja się w ogóle urwałam i co ja sobie wyobrażam.

Po pierwsze - teraz to Ty oceniasz ich.
Po drugie - te osoby, które wątpią w Twój pomysł na edukację, są zazwyczaj sporo starsze od Ciebie i wiedzą, jak wygląda rzeczywistość, w której przyjdzie Ci żyć. Dlatego widząc, że za wszelką cenę idziesz w zaparte, chcą przestrzec Cię przed tym, co prawdopodobnie Cię czeka.


Swoją drogą: po co Ci edukacja domowa w liceum, skoro na studiach na nowo będziesz musiała zmierzyć się z opisywanymi przez siebie problemami (np. koniecznością chodzenia na przedmioty, które kompletnie Cię nie interesują i na których będziesz się piekielnie nudzić czy z cudownym zjawiskiem okienek, przez które pomimo jedynie trzech zajęć w danym dniu będziesz zmuszona siedzieć na uczelni od ósmej rano do dwudziestej), o pracy nie wspominając? Co Ci to tak właściwie da?

[priimrose]

Napisane przez MissScully

Przeczytałam, jednego dalej nie wiem. A po co Ci Dziewczyno ten czas który niby marnujesz w szkole? nie piszesz nic o pasji, zainteresowaniach...więc co jest przyczyną realną poza widzimisię? Nie widzę w Twoich postach nic twórczego, wręcz przeciwnie podkreślasz, że jesteś odtwórcza (umiesz zapllanować pracę i ja wykonać nie wychodząc poza schemat narzucony przez szkołę) więc...jak by tu ująć. Problemów ze znalezieniem dla siebie miejsca w spoleczeństwie/grupie rówieśniczej w ten sposób nie rozwiążesz, a po 2 jeśli zdecydujesz się na studia, to pierwsza wspólna impreza z ludźmi ze studiów i zaczyna się temat jak było w czasach gimno-lo. Prewidziałaś to?[COLOR="Silver"]

Nie widzę sensu opowiadania w tym poście o sobie - swoich pasjach, zainteresowaniach i ogólnie o tym w jaki sposób gospodaruję swój czas. Myślę, że jest to zbędne i nie muszę nikomu udowadniać jak ten czas wykorzystuję. Zresztą uważam, że nieważne co bym napisała i tak jeśli ktoś zamierza tylko i wyłącznie sprowadzić mnie na Ziemię to żadne tłumaczenia nic mi nie pomogą. Skupiłam się głównie nie problemie i o sobie pod względem szkoły.

Nie mam problemu ze znalezieniem sobie miejsca w społeczeństwie. Poza szkołą funkcjonuję tak jak każdy normalny człowiek, w szkole jest znacznie gorzej, ale to też nie tak, że jestem w ogóle odizolowanym, aspołecznym dziwadłem na tle grupy. Potrafię normalnie rozmawiać na forum klasy.

A co do tych rozmówek na imprezach to szczerze mówiąc jakoś nie bardzo mnie to martwi, ani jakoś nie uważam, żeby ten argument bardzo wpływał na mój los i integrację w przyszłości. Poza tym, wcześniej cały czas chodziłam do szkoły więc wiem jak to wygląda.

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:13 ----------

Napisane przez casus_belli

Jeśli nie chciałaś poznać zdania innych, to po co pisałaś na forum? Żeby Ci wszyscy przyklasnęli? Potwierdzili, że zły świat Cię krzywdzi, a Ty wyjątkowa niczym ten płatek śniegu cierpisz duszona przez system. No wybacz, ale nie.

No niestety, ale nie o to mi chodziło.
Myślę, że forum też jest od tego by udzielać komuś pomocy bądź porady. I nie chodziło mi o to, żeby wszyscy mi przytaknęli i absolutnie nie mam nic do tego jeśli ktoś ma inne zdanie. Ale jednak widzę różnicę między wyrażaniem opinii a dosadnym pokazywaniem, że urwałam się z choinki, myślę że można tego oszczędzić.
Oczywiście nikomu tego nie zabronię. Ja po prostu się bronię bądź odpowiadam na pytania.

[casus_belli]

Dojedź do pełnoletności, wtedy cosinusy, żaki i inne licea zaoczne czekają z otwartymi ramionami. I tylko dużo szczęścia życzę na maturze, bo widziałam w praktyce, jak oderwani od rzeczywistych wymagań są ludzie "uczący się sami".

[priimrose]

Napisane przez Odwazna_jak_sliwa

Nikt tak nie napisał.



Po pierwsze - teraz to Ty oceniasz ich.
Po drugie - te osoby, które wątpią w Twój pomysł na edukację, są zazwyczaj sporo starsze od Ciebie i wiedzą, jak wygląda rzeczywistość, w której przyjdzie Ci żyć. Dlatego widząc, że za wszelką cenę idziesz w zaparte, chcą przestrzec Cię przed tym, co prawdopodobnie Cię czeka.


Swoją drogą: po co Ci edukacja domowa w liceum, skoro na studiach na nowo będziesz musiała zmierzyć się z opisywanymi przez siebie problemami (np. koniecznością chodzenia na przedmioty, które kompletnie Cię nie interesują i na których będziesz się piekielnie nudzić czy z cudownym zjawiskiem okienek, przez które pomimo jedynie trzech zajęć w danym dniu będziesz zmuszona siedzieć na uczelni od ósmej rano do dwudziestej), o pracy nie wspominając? Co Ci to tak właściwie da?

Rzeczywiście w tym momencie tak to oceniłam. Tak naprawdę tego nie wiem, tak przypuściłam tylko i wyłącznie przez brak opowiedzenia o jakichś doświadczeniach jeśli chodzi np. o ED.
Doceniam przestrogę, tych co opowiedzieli mi o swoich doświadczeniach i patrzą na to przez pryzmat czasu.

Nie będę się wypowiadać na temat tego jak może mi być na studiach i jak tam jest bo tego nie wiem. Ale moje przypuszczenia są takie, że jest trochę inaczej niż w szkole, może i nie zawsze jest lepiej, ale i znaleźli się tacy, którzy mówią, że na studiach jest im inaczej tak jak i w dorosłym życiu. Kto wie.

---------- Dopisano o 22:52 ---------- Poprzedni post napisano o 22:50 ----------

Napisane przez casus_belli

Dojedź do pełnoletności, wtedy cosinusy, żaki i inne licea zaoczne czekają z otwartymi ramionami. I tylko dużo szczęścia życzę na maturze, bo widziałam w praktyce, jak oderwani od rzeczywistych wymagań są ludzie "uczący się sami".

Jestem pełnoletnia. Nie wsypywałabym wszystkich do jednego worka.
Ale do takiej szkoły udawać się nie zamierzam

[megamag]

Dziewczyny w tym wątku potraktowały Cię bardzo łagodnie. Uwierz, że większość dorosłych inaczej skomentowałabym dzieciaka narzekającego, że mu się nie chce chodzić do szkoły.

[PaniAuto]

Napisane przez priimrose

Rzeczywiście w tym momencie tak to oceniłam. Tak naprawdę tego nie wiem, tak przypuściłam tylko i wyłącznie przez brak opowiedzenia o jakichś doświadczeniach jeśli chodzi np. o ED.
Doceniam przestrogę, tych co opowiedzieli mi o swoich doświadczeniach i patrzą na to przez pryzmat czasu.

Nie będę się wypowiadać na temat tego jak może mi być na studiach i jak tam jest bo tego nie wiem. Ale moje przypuszczenia są takie, że jest trochę inaczej niż w szkole, może i nie zawsze jest lepiej, ale i znaleźli się tacy, którzy mówią, że na studiach jest im inaczej tak jak i w dorosłym życiu. Kto wie.

---------- Dopisano o 22:52 ---------- Poprzedni post napisano o 22:50 ----------



Jestem pełnoletnia. Nie wsypywałabym wszystkich do jednego worka.
Ale do takiej szkoły udawać się nie zamierzam

Jesteś pełnoletnia to rób co chcesz - nie lubisz szkoły to ją rzuć i znajdź pracę. Potrzebujesz zgody ludzi z internetu żeby zacząć edukacje domową?

Zadałaś pytanie co robić, praktycznie wszyscy stwierdzili że pomysł beznadziejny i zrobisz sobie krzywdę. Jak nie chcesz słuchać to nie słuchaj nikt Ci nic nie każe.

Napisane przez priimrose

Oprócz braku jakichś silniejszych relacji w klasie mój pogląd na szkołę zmienił się bardziej na "anty". Nienawidzę marnowania czasu na lekcjach na których tak naprawdę nic nie robimy, więc praktycznie w każdym wypadku kiedy tylko mogę to takie lekcje omijam. Poza tym uważam, że mało z lekcji wynoszę i tak wszystkiego uczę się po szkole, robię solidne notatki. Nie jestem leniwa jeśli chodzi o naukę, moje oceny to głownie 5/4, lecz co prawda moją piętą Achillesową jest od zawsze matematyka, z której mam słabe oceny, a teraz rozszerzona chemia, ale jak robię mnóstwo zadań to i z niej wychodzą mi dobre oceny. Potrafię rozplanować sobie naukę, nie trzeba mnie do tego zaganiać i wiem, że na pewno się tego w tym czasie nauczę.

To zacznij uczyć się w szkole. Powtarzaj notatki itd. Jak chcesz sama dać sobie radę z edukacją domową jak w czasie lekcji zamiast robić coś produktywnego użalasz się nad zmarnowanym czasem. Przestań go marnować.

I zastanów się co dokładnie chcesz zrobić z życiem. Jakie studia i praca. Bo skoro masz problemy z ludźmi to jakaś praca biurowa bez kontaktu z ludźmi. No i pomyśl czy studia są Ci do czegokolwiek potrzebne.


Podsumowując: jesteś pełnoletnia i możesz robić co chcesz - nie masz obowiązku chodzenia do szkoły ba nie masz obowiązku kończyć żadnej szkoły. Skoro to Cie aż tak meczy to rzuć to w cholerę i znajdź sobie zajęcie które będzie Ci odpowiadać.

[Odwazna_jak_sliwa]

Nie będę się wypowiadać na temat tego jak może mi być na studiach i jak tam jest bo tego nie wiem. Ale moje przypuszczenia są takie, że jest trochę inaczej niż w szkole, może i nie zawsze jest lepiej, ale i znaleźli się tacy, którzy mówią, że na studiach jest im inaczej tak jak i w dorosłym życiu. Kto wie.

Na studiach robienie sobie nieobecności typu "Nie poszłam na zajęcia, bo się na nich nudzę" nie przejdzie. Jeżeli teraz nie umiesz ogarnąć rzeczywistości wokół siebie, to na studiach będzie Ci o wiele trudniej.

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Napisane przez Odwazna_jak_sliwa

Na studiach robienie sobie nieobecności typu "Nie poszłam na zajęcia, bo się na nich nudzę" nie przejdzie. Jeżeli teraz nie umiesz ogarnąć rzeczywistości wokół siebie, to na studiach będzie Ci o wiele trudniej.

Przejdzie Sa uczelnie i kierunki, na ktorych nie ma obowiazku obecnosci, mozesz caly semestr siedziec w domu i sie uczyc, a potem przyjsc na egzamin. I tyle.

[Odwazna_jak_sliwa]

Pewnie są. Tylko studiowanie na takiej "uczelni" trochę mija się chyba z celem. U mnie na uniwerku naprawdę trzeba było się nachodzić, żeby chociaż jedne zajęcia odrobić.

[MissScully]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86477511]Przejdzie Sa uczelnie i kierunki, na ktorych nie ma obowiazku obecnosci, mozesz caly semestr siedziec w domu i sie uczyc, a potem przyjsc na egzamin. I tyle.[/QUOTE]
Powiem z drugiej strony-to sie nie opłaca z prostej przyczyny-skonczyly sie czasy jeleni dajacych skserowac notatki z wykladow, a dobre notatki=zdany egzam.

[megamag]

Napisane przez Odwazna_jak_sliwa

Pewnie są. Tylko studiowanie na takiej "uczelni" trochę mija się chyba z celem. U mnie na uniwerku naprawdę trzeba było się nachodzić, żeby chociaż jedne zajęcia odrobić.

Nawet na podobno najlepszych uniwerkach są takie wydziały, na których można bimbać. Np. dziennikarstwo na UW.

[Odwazna_jak_sliwa]

Ja również słyszałam o takich kierunkach, ale na UJ. Cóż, nie bez powodu najlepsze uniwersytety w Polsce są jednocześnie jednymi z najgorszych w Europie.

[megamag]

Nie psioczyłabym tak bardzo na uniwersytety, bo akurat jakość kształcenia jest jednym z bardzo wielu czynników decydujących o miejscu w rankingach i wcale nie najważniejszym. Można się serio zdziwić, kiedy się pozna kogoś po podobno jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie i dowie się, jak on mało umie i jak niewiele się tam nauczył.

Ale w Polsce wydziały na uczelniach mają dużą autonomię. Dlatego na tej samej uczelni jeden wydział może być w porządku, a na drugim będzie dno i sto metrów mułu.

[casus_belli]

Polskie uczelnie uwala głównie słaba strona badawcza, a co za tym idzie i mało publikacji. Nie oszukujmy sie, na prawdziwa naukę nie ma przede wszystkim pieniędzy. Inna sprawa, że tam, gdzie mamy jakieś osiągnięcia (astronomia) robi się wszystko, żeby wyrównać w dół, do poziomu innych katedr. Jak do tego dołoży się nieprzesadne umiędzynarodowienie, to wychodzą takie pozycje w rankingach, jakie wychodzą.

[megamag]

Jest dużo czynników, które sprawiają, że nasze uczelnie nie mają szans w rankingach. Brak działalności badawczej to na pewno główna bolączka. Publikacje to dość kontrowersyjne kryterium, bo żeby ktokolwiek je cytował, one muszą być po angielsku, a tu już narzucanie pewnej dominacji kulturowej. W ogóle uczelnie z krajów anglojęzycznych często automatem dostają więcej punktów, bo ich organizację uznaje się za wzorcową. Poza tym są takie dziedziny badawcze, w których cytuje się dużo (np. nauki medyczne), a są takie, w których cytuje się niewiele (nawet najlepsza publikacja z dziedziny polonistyki raczej nie będzie rozrywana w świecie). Nasze uczelnie tracą też podobno sporo punktów na tym, że medycyna nie jest na uniwersytetach, a na osobnych uczelniach, bo właśnie publikacje medyczne są często cytowane.
Uznawanie za kryterium umiędzynarodowienia to dla mnie kuriozum. Jak narodowość studentów ma się mieć do jakości nauczania?

Nie mówię, że rankingi są złe, ale nie można ich traktować jak bogów. Bo to że ktoś chodził na uczelnię wyżej w rankingach, nie oznacza, że lepiej go tam nauczyli. Naprawdę czasem można się zdziwić.

Btw to syn znajomej, który na co dzień studiuje na znanej brytyjskiej uczelni, pojechał na Erasmusa na Słowenię na dużo mniej znaną uczelnię. Chłopak ma problem z zaliczeniem egzaminów i ogólnie jest zdziwiony, że jest tak trudno i że poziom dużo wyższy.

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Skonczylam studia na uczelni, ktora jest w pierwszej setce politechnik na swiecie i pierwszej dziesiatce w Europie. Tylko przez dwa semestry mialam cos obowiazkowego raz w tygodniu, a tak to moglam sobie jezdzic po swiecie, 3. semestr spedzilam calkowicie w Azji, wrocilam na egzaminy.

I nie, nie byl to zaden kierunek typu dziennikarstwo. Po prostu nie ma roznicy czy zadania z pol magnetycznych robie w domu, czy na wykladzie.

Napisane przez MissScully

Powiem z drugiej strony-to sie nie opłaca z prostej przyczyny-skonczyly sie czasy jeleni dajacych skserowac notatki z wykladow, a dobre notatki=zdany egzam.

Jest jeszcze mozliwosc, ze po prostu caly material jest udostepniony w internecie.

Napisane przez Odwazna_jak_sliwa

Pewnie są. Tylko studiowanie na takiej "uczelni" trochę mija się chyba z celem. U mnie na uniwerku naprawdę trzeba było się nachodzić, żeby chociaż jedne zajęcia odrobić.

no widzisz, a u mnie nie trzeba, bo wszystko jest w internecie i w ksiazkach

[casus_belli]

To, że u Ciebie nie trzeba, to nie znaczy, ze nigdzie nie trzeba. Na kierunkach ścisłych ok, można sobie zadania klepać w domu, ale na wielu kierunkach przeczytanie danego tekstu jest punktem wyjścia, a nie celem.

[MissScully]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86481959]
Jest jeszcze mozliwosc, ze po prostu caly material jest udostepniony w internecie.
[/QUOTE]
Z ćwiczeń owszem wrzuca się w net, ale z ćwiczeń to zazwyczaj punkt wyjścia do pracy na ćwiczeniach. Wykłady są autorskie i aktualizowane, więc na pewnych wydziałach posiłkowanie się wykładami z netu to strzał w stopę na dzień dobry.

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Napisane przez casus_belli

To, że u Ciebie nie trzeba, to nie znaczy, ze nigdzie nie trzeba. Na kierunkach ścisłych ok, można sobie zadania klepać w domu, ale na wielu kierunkach przeczytanie danego tekstu jest punktem wyjścia, a nie celem.

Przeciez dyskusja jest o tym, ze na uczelniach trzeba chodzic na wyklady, wiec mowie, ze sa takie na ktorych nie trzeba

Napisane przez MissScully

Z ćwiczeń owszem wrzuca się w net, ale z ćwiczeń to zazwyczaj punkt wyjścia do pracy na ćwiczeniach. Wykłady są autorskie i aktualizowane, więc na pewnych wydziałach posiłkowanie się wykładami z netu to strzał w stopę na dzień dobry.

No ale skoro ten wyklad jest wrzucany do internetu przez wykladowce danego przedmiotu, to co w tym zlego? Mam siedziec caly wyklad i przepisywac slajdy? No bez jaj, jak ide na wyklad, to ide posluchac wykladowcy, a nie goraczkowo przepisywac slajdy XD

[MissScully]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86484866]
No ale skoro ten wyklad jest wrzucany do internetu przez wykladowce danego przedmiotu, to co w tym zlego? Mam siedziec caly wyklad i przepisywac slajdy? No bez jaj, jak ide na wyklad, to ide posluchac wykladowcy, a nie goraczkowo przepisywac slajdy XD[/QUOTE]
Mam uwierzyć, że w slajdach zawarte jest meriti wykładu?

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Mozesz sobie wierzyc w co chcesz.

Na podstawie slajdow, skryptu i literatury pomocniczej skonczylam studia z calkiem dobra srednia, nie wiem w czym problem.

[MissScully]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86485462]
Na podstawie slajdow, skryptu i literatury pomocniczej skonczylam studia z calkiem dobra srednia, nie wiem w czym problem.[/QUOTE]
Dalej nie rozumiem Twoich rozterek - jesteś za chodzeniem na wykłady czy wręcz przeciwko?

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Napisane przez MissScully

Dalej nie rozumiem Twoich rozterek - jesteś za chodzeniem na wykłady czy wręcz przeciwko?

O co ci chodzi, to ty przezywasz, ze bez wykladow sie nie da.

Mi to lotto czy ktos chodzi na wyklady czy nie. Odpowiadam jedynie na post #40, ze na studiach nie przejdzie niechodzenie. No przejdzie, nie wszedzie zajecia sa obowiazkowe.

[MissScully]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86485607]O co ci chodzi, to ty przezywasz, ze bez wykladow sie nie da.[/QUOTE]
Po kolei
Widać braki w erystyce
-Używasz dziwnego jezyka, skoro argumentację adwersarza sprowadzasz do przeżywania...
-Sprowadzasz wszystkie studia i kierunki do tych, które sama skonczyłaś -podstawowy błąd w zalożeniu. Jakby Ci tu powiedzieć--każdy wydział rządzi się swoimi prawami. Znam ludzi z polityki społecznej, którzy wykładowców zapoznawali na egzaminie i to przechodziło, znam ludzi z prawa którzy na zajęcia chadzali na 7.30 jak jeden mąż i jedna żona , przykłady można mnożyć.
-Nie na każdym kierunku znajdziesz aktualną literaturę. Znowu uważasz, że skoro literatura była dostępna dla Ciebie to będzie dostępna dla wszystkich z każdego kierunku. Ponownie błąd w założeniu.
Pozdrawiam

[megamag]

Generalnie obie macie rację, bo to zależy od uczelni, kierunku, wydziału... Byłam akurat na dwóch kierunkach i podejście było skrajnie różne. Na dziennikarstwie można było mieć w pupie i nie przychodzić, a żeby zdać egzaminy, wystarczyło przeczytać kilkustronicowy skrypt. Z kolei filologia wymagała chodzenia i spędzania na wydziale wielu godzin dziennie, a do tego regularnej nauki na praktyczną naukę języka, bo niemal co drugie zajęcia miałam kartkówki, sporo było pracy domowej, trzeba się było na tych zajęciach udzielać, a do tego jeszcze sporo egzaminów z wykładów w sesji.

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Napisane przez MissScully

Po kolei
Widać braki w erystyce
-Używasz dziwnego jezyka, skoro argumentację adwersarza sprowadzasz do przeżywania...
-Sprowadzasz wszystkie studia i kierunki do tych, które sama skonczyłaś -podstawowy błąd w zalożeniu. Jakby Ci tu powiedzieć--każdy wydział rządzi się swoimi prawami. Znam ludzi z polityki społecznej, którzy wykładowców zapoznawali na egzaminie i to przechodziło, znam ludzi z prawa którzy na zajęcia chadzali na 7.30 jak jeden mąż i jedna żona , przykłady można mnożyć.
-Nie na każdym kierunku znajdziesz aktualną literaturę. Znowu uważasz, że skoro literatura była dostępna dla Ciebie to będzie dostępna dla wszystkich z każdego kierunku. Ponownie błąd w założeniu.
Pozdrawiam

Nie umiesz czytac czy koniecznie chcesz udowodnic swoja racje? Nigdzie nie napisalam, ze nie trzeba chodzic na zajecia. Napisalam jedynie, ze ISTNIEJA kierunki czy uczelnie, na ktorych nic nie jest obowiazkowe. Nie musze pisac egzaltowanych slow, zeby brzmiec madrzej XD meriti erystyka iks de

[NinaZgor]

Autorko, które przedmioty wybierasz na maturę? Które przedmioty faktycznie Cię interesują?

Szkoła to nie tylko budynek ze zbitkiem ludzi, których się lubi bądź nie. No nie wierzę, że nie masz ulubionego przedmiotu w szkole, chociażby WFu

Prowadzisz jakieś akademie szkolne dodatkowo? Chocisz na SKS? (nie wiem czy w tych czasach istnieje jeszcze taki twór ), z którym nauczycielem prowadzisz dodatkowe dyskusje? Nawet jeśli zajęcia miałabym nudne i szyte jak po sznurku pod program to po lekcji wypytałabym nauczyciela przykładowo informatyki o coś ciekawszego w tej materii. Zależy od upodobań.

Jesteś na takim etapie, że już warto przełączyć się na tryb bardziej egoistyczej nauki "pod siebie" pod egzaminy maturalne, a nie oczekiwać jak księżniczka atrakcji na zajęciach i pasywnego wlewania wiedzy przez dziurki w uszach.

Myślę, że być może masz poczucie swojej ultra-wyjątkowości. Nie dopisałaś wiele o sobie, ale jeśli jesteś w jakiejś dziedzinie szczególnie wybitna oraz jest to poparte realnymi sukcesami to zwrócę honor.

Jeśli natomiast jest inaczej - bierz tryby indywidualne, rzucaj szkołę skoro Cię tak uwiera ten obowiązek, generalnie: masz swój dowód osobisty i życie składa się głównie z Twoich wyborów. W późniejszym życiu licealne oceny i tak nie mają większego znaczenia, znajomości z tego okresu najczęściej również

Generalnie zwykle życzę ludziom sukcesów, ale aby je osiągać trzeba z reguły na nie zapracować i czasem robić po drodze mniej wygodne rzeczy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz