Nauczyciel się na mnie uwziął - niejasna sytuacja z testami

[beart2016]

Hej, chodzę do 3 klasy liceum. Od początku września mam nową wychowawczynie (matematyczkę). W sierpniu miałam poprawkę z matmy, którą oblałam i jestem w 3 klasie na warunku zaliczenia kursu. Dodam, że była ona też w komisji na mojej poprawce. Od samego początku zmuszała mnie do zmiany szkoły, ponieważ twierdziła, że nie dam rady zaliczyć tej matematyki. (Mam matematykę podstawową i rozszerzoną, jednak na maturze zdaje tylko podstawe.) Ja nie zgodziłam sie na zmiane szkoły i od tego momentu mam wrażenie że próbuje mnie się z niej pozbyć. Nigdy nie miałam problemów z matematyką, w podstawówce i gim miałam same 5 i 6, zawsze wzorowa uczennica, czerwony pasek.. aż do liceum. Trafiłam tu na nauczycielkę, która ma strasznie "luzackie" podejście do uczniów, pija z nimi herbate, wysmiewa się z innych uczniów, nie sprawdza prac na czas, przy czym robi kolejne nie oddając poprzednich. Udało mi się przenieść do innego nauczyciela w połowie 2 klasy, jest o niebo lepiej. Jednak wracając do mojej wychowawczyni. Kobieta przy całej klasie mówiła mi że mam zmienic szkołe, bo i tak nie zaliczę tej matematyki i wtedy skończę w szkole zaocznej. Przyznam, że jestem osobą bardzo skrytą i ciezko jest mi przeciwstawic sie innym a zwłaszcza nauczycielowi. Aczkolwiek nie uległam jej i nie zmieniłam szkoły. Warunek polega na tym że musiałam napisac 3 testy z danych działów. Ostatnio było zebranie i powiedziała mojej mamie (po napisaniu 2 testów) że ona już mi znalazła szkołe i że podobno napisałam te testy koszmarnie ale ona ich nie widziała i nie wie nic więcej i ze mama ma sie udac do pani u której to zaliczam. Mama poszła do pani (nie miałam z nia nigdy wczesniej matematyki) i chciała sie dowiedzieć owa nauczycielka skierowała mame z powrotem do wychowawczyni poniewaz powiedziała ze ona dostała jedynie przykaz ze u niej mam to zaliczyc jednak testy po napisaniu oddaje mojej wychowawczyni. Wróciła do niej i powiedziała o tym, nagle okazało sie ze testy znalazła w biurku zliczyła procenty i powiedziała ze 3 test musze napisac prawie na 100% aby zaliczyc, mama chciała zabrac testy abym sprawdziła je z panem od korepetycji to nie dała i stwierdziła że mój korepetytor nie potrafi uczyć matematyki ( jest wykładowca na uniwersytecie i naprawde swietnie potrafi tłumaczyć). Kiedy nie było mnie na wychowawczej, bo dobrze wiedziała ze zaliczam ten test, przy całej klasie zaczęła mówić że i tak mam koszmarna sytuacje i pewnie nie bedzie mnie juz w tej szkole. Czuję, że one po prostu sie na mnie uwzięły. Wszystkie 3 są tak naprawde koleżankami, a moja była matematyczka jest rodzina z dyrektorem szkoły. Dodam, że testy z podstawy które zaliczam w większej części sa na poziomie rozszerzonym... Co mam zrobic w tej sytuacji? wiem że bardzo chaotycznie jest to napisane, ale trudno jest mi to opisac. Czy skierowanie sprawy do kuratorium to dobry pomysł? Zostały mi 4 miesiące szkoły, nie chce jej zmieniać.

[viva91]

Myślałam, że wyjście jest proste, ale jak napisałaś, że wszystkie 3 nauczycielki są koleżankami, to wnioskuję, że nie staną przeciwko sobie. Jest w tej szkole jakiś inny nauczyciel matematyki?

[MissChievousTess]

Jeżeli podejrzewasz, że nauczyciel nie ocenia wyników Twojej nauki w sposób obiektywny to tak może skierować sprawę do kuratorium.
Będziesz mieć wtedy komisję z egzaminatorami z zewnątrz, spoza szkoły.