Jak wygląda i ile trwa Wasza przerwa w pracy?

[syklamen]

Jak to wygląda w Waszym przypadku?
Pytam, bo zastanawiam się, czy taka przerwa na zjedzenie posiłku jest luksusem? W jednej pracy nie miałam na nią czasu, w obecnej nie mam gdzie zjeść (z powodu remontu mogę zrobić to w pokoju szefowej, która zazwyczaj jest zajęta, ewentualnie w toalecie albo po kryjomu za biurkiem, kiedy nikt nie widzi - z powodu obsługi klienta mam to teoretycznie zabronione). Podziwiam ludzi mojej pracy, którzy głodu nie czują, ale ja tak nie potrafię. Z powodu głodu jestem rozdrażniona, jest mi słabo, oblewa mnie pot lub boli głowa.

Wypowiedzcie się proszę.

[aer]

przerwa: maksymalnie pol godziny.
na pietrze mielismy dwa pomieszczenia kuchenne z lodowka, czajnikiem i mikrofala + oczywiscie stoliki i krzesla.
poza tym obok miejsca pracy byla galeria handlowa, piekarnia, chinczyk i stacja benzynowa z hot-dogami wiec wybor calkiem niezly.

jedynym problemem byly zdarzajace sie od czasu do czasu zlosliwe czlowieki podkradajace jedzenie z lodowki.

[Mad_cat]

Jak pracowałam jeszcze w galerii handlowej to zależnie od il. godzin albo 15 albo 30 min. Najlepszy moment w ciągu dnia w pracy i też zawsze pilnowałam ją co do minuty zwłaszcza, że żeby zdobyć jedzenie w galerii w centrum miasta to nie takie hop siup. Z tym, że wiadomo to zależy od firmy i branży w jakiej się pracuje. Mój Tż ma stołówkę, punkt 12 migracja wszystkich pracowników nie musi jeść na kolanie przy biurku.
Współczuje, to jest psi obowiązek pracodawców żeby zapewnić Ci miejsce na odpoczynek i spokojne zaspokojenie głodu ale wiadomo jak to jest w rzeczywistości.

[Agueda_]

15 minut (hipermarket), trzeba pilnować czasu (są karty zegarowe). Mozna w tzm czasie skorzystac z toalety i zjesc w stolówce np. przyniesione z domu sniadanie.
Uwazam, ze powinno byc do dyspozycji co najmniej 20 minut ale mieszcze sie i w tym.

[Kica.]

ja mam pokój socjalny (z lodówką, zlewem, stołem).
co dzień jem w pracy obiad, czasem też śniadanie jeśli nie zdążę w domu.
mam samodzielne stanowisko pracy, więc raczej sama zarządzam jego czasem.
Ważne, żebym wywiązywała się ze swoich obowiązków, to czy jem obiad 10minut czy 30 to już moja sprawa.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Kuchnia w pracy w pelni wyposazona ( mikrofalowka, piekarnik, czajnik, kuchenka). Codzinnie jem obiad w pracy o ktorej chce. Chyba ze jest zapierdziel to czasami nie udaje mi sie. Ale to rzadko, zawsze staram sie wygospodarowac czas. Trwa to z 10 min.
Sniadanie zawsze jem przy biurku, w domu szkoda czasu na to ;p

Jak czegos nie zabiore z domu to moge co najwyzej pasc z glodu bo ani jednego sklepu nie ma w poblizu
Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[vita9]

U mnie są 3 przerwy, w tym jedna najdłuzsza - 20 min. Mamy kuchnię, w której można coś podgrzać, zjeść, ale rzadko z niej korzystam.
Nie masz możliwości wyjścia na zewnatrz? Ja często biorę kanapkę i wychodzę na przerwie przed budynek się przewietrzyć
W poprzedniej prayc nie miałam ściśle określonych przerw, ale można było jeść przy biurku.

[Nightmare666]

Ja nie mam przerwy w pracy (!) Obsługuję sama mój dział i zwyczajnie nie mam czasami jak wyjść do toalety, bo klienci już się burzą, że nikogo nie ma. Nie mam jak siąść i spokojnie zjeść, często zwyczajnie nie jem, ewentualnie jem gdy nie ma nikogo, stojąc. Ale idzie przywyknąć

[thirky]

u mnie przerwy są na zasadzie "idź dokąd chcesz i kiedy chcesz, ważne żebyś zrobiła wszystko co trzeba". Zwykle robię sobie jedną przerwę ok. 20-30 min na obiad i kilka mniejszych na wyjście na fajkę, do kuchni, pogadanie z kimś z innego działu, zrobienie sobie kanapek i herbaty itd.
Ale wiadomo że zależy to od ilości obowiązków w danym dniu, jak mam nawał to siedzę cały dzień i się nie ruszam, bo chcę wszystko zrobić. Ale nikt siłą na szczęście nie trzyma przy biurku

[invisible_01]

Mam godzinną przerwę obiadową (wliczoną w czas pracy) plus są mniej więcej 30-minutowe przerwy na śniadanie i potem na kawę. Nie ma też żadnego problemu z wyjściem na papierosa czy do sklepu.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez thirky

u mnie przerwy są na zasadzie "idź dokąd chcesz i kiedy chcesz, ważne żebyś zrobiła wszystko co trzeba". Zwykle robię sobie jedną przerwę ok. 20-30 min na obiad i kilka mniejszych na wyjście na fajkę, do kuchni, pogadanie z kimś z innego działu, zrobienie sobie kanapek i herbaty itd.
Ale wiadomo że zależy to od ilości obowiązków w danym dniu, jak mam nawał to siedzę cały dzień i się nie ruszam, bo chcę wszystko zrobić. Ale nikt siłą na szczęście nie trzyma przy biurku

U mnie jest identycznie.

[201706190936]

Praca zdalna, więc przerw mam ile chcę i jem kiedy chcę

[jaksy]

W jednej pracy godzinna (z czego 15 min. płatne). W drugiej nie mam unormowanej przerwy, więc przeważnie robię sobie żarcie i jem przy kompie. W jednej i drugiej do dyspozycji w pełni wyposażona kuchnia.
Współczuję tym co nie mają warunków zjeść. Dla mnie 8 godzin bez zjedzenia to koszmar, byłabym wycieńczona po jakimś czasie takiej pracy.

[samotny_t]

Ile chcę, ważne żebym robił swoją robotę. Do dyspozycji kuchnia, w niej ekspres do kawy i wybór herbat. Czasem świeże owoce. Jest też pokój relaksu z grami na konsole i piłkarzykami

[adult90]

Przerwa ile chcę.
Posiłki mogę spożywać zarówno przy biurku jak i w innych pomieszczeniach np. korytarz, czy na świeżym powietrzu. W godzinach pracy mogę iść do sklepu czy coś załatwić.

Sekcja obok mnie, również spożywa posiłki kiedy chce i jak długo chce, i również mogą jeść przy własnym biurku bądź przemieszczać się z jedzeniem, spacerować itp.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Kica.

ja mam pokój socjalny (z lodówką, zlewem, stołem).
co dzień jem w pracy obiad, czasem też śniadanie jeśli nie zdążę w domu.
mam samodzielne stanowisko pracy, więc raczej sama zarządzam jego czasem.
Ważne, żebym wywiązywała się ze swoich obowiązków, to czy jem obiad 10minut czy 30 to już moja sprawa.

U mnie tak samo.

Napisane przez syklamen

Jak to wygląda w Waszym przypadku?
Pytam, bo zastanawiam się, czy taka przerwa na zjedzenie posiłku jest luksusem? W jednej pracy nie miałam na nią czasu, w obecnej nie mam gdzie zjeść (z powodu remontu mogę zrobić to w pokoju szefowej, która zazwyczaj jest zajęta, ewentualnie w toalecie albo po kryjomu za biurkiem, kiedy nikt nie widzi - z powodu obsługi klienta mam to teoretycznie zabronione). Podziwiam ludzi mojej pracy, którzy głodu nie czują, ale ja tak nie potrafię. Z powodu głodu jestem rozdrażniona, jest mi słabo, oblewa mnie pot lub boli głowa.

Wypowiedzcie się proszę.

Ten pokój szefowej to miejsce zabronione, gdy jest zajęta, czy to twoja decyzja, by wtedy tam nie wchodzić?
Przyznam, że dla mnie to jest jakaś abstrakcja, żeby siedzieć kilka godzin na głodzie. Nieważne w jakiej pracy. Przecież to nie kołchoz.

[happys]

Tez bym nie wytrzymala 8 godzin bez jedzenia. Na szczescie moge jesc kiedy chce byle wszystko bylo zrobione

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Nie mam określonego czasu, ile trwa. Zwykle robię sobie pół godziny, czasem siedzę 40 minut, a jak jest zapierdziel to mniej niż 10.
Z tym, że moja przerwa to nie taka do końca przerwa typu idę jeść i mam wszystko gdzieś. Jem przy biurku, bo muszę pilnować, czy ktoś czegoś nie chce (firmowe gg). W ciągu 7 miesięcy 2 razy udało mi się normalnie zjeść śniadanie. A tak to przeważnie jem kajzerkę na raty, czasem nawet 8. Biorę gryza i muszę po coś lecieć. Wracam, robię gryza i znowu czegoś chcą.

[vilka1]

U mnie w pracy wszyscy jemy kiedy chcemy i gdzie chcemy Na parterze mamy kantynę, gdzie można zjeść posiłki kupione w restauracji znajdującej się tam, bądź swoje. Również na moim piętrze jest 'kuchnia' połączona z pokojem rozrywki, gdzie są stoliki, mikrofalówki, lodówka itp. i tam również możemy jeść i jeśli przynoszę swój posiłek to najczęściej jem lunch właśnie tam. Różne przekąski jemy też przy biurkach Na szczęście nikt nas nie rozlicza z tego ile czasu spędzamy na przerwach, dlatego często wychodzę po coś do jedzenia poza firmę i jem u siebie na piętrze.

[mary_poppins]

Nie mam zdaje się ścisłego czasu przerwy, ale przyjmuję - i reszta też z tego co widzę - że jest te przepisowe 15 minut przerwy na śniadanie. Mamy kuchnię z mikrofalą, lodówką itp., ale ja z niej nie korzystam, bo jestem bułowa - jem rano kanapkę przy biurku zaczynając pracę, potem w międzyczasie jeśli zgłodnieję to coś tam jeszcze przegryzam podobnego, a samą przerwę wykorzystuję na wyjście na papierosa i przewietrzenie się. Ale nie pracuję bezpośrednio z klientem, więc jeśli ktoś faktycznie przy biurku nie ma swobody, to wg mnie ta przerwa powinna być dłuższa, żeby można było swobodnie zjeść, wyjść do toalety, zrobić sobie herbatę itp., bez zamieszania na zasadzie "klient nie ma do kogo podejść".

[PaulinciaKWC]

Zwykle rano jem kanapke przy biurku, zajmuje mi to doslownie 5 minut. A pozniej robie sobie przerwe na obiad, 20-30 min zalezy. Obiady z domu zwykle jem po prostu w kuchni, bo jedna jest bardzo duza i zawsze jest miejsce a jak nic nie mam to ide do restauracji w tym samym budynku, czasem ide gdzies dalej. Generalnie jak jestem glodna to po prostu jem, chyba ze jest straszny nawał. Kawe/herbate/wode sącze bezustannie.

Szkoda ze akurat pokoju relaksu z grami u nas brak musi wystarczyc tv

[arachnea]

.

[Vigilant]

Ja mam trzy przerwy po 20 minut w pomieszczeniu, w ktorym znajduje sie czajnik, kawa, herbata, mleko, etc plus lodowka i mikrofala. Ogolnie wiekszosc czasu spedzam z reszta pracownikow w luznej atmosferze przy gadce, kawie i jedzonku.

[syklamen]

Napisane przez Vigilant

Ja mam trzy przerwy po 20 minut w pomieszczeniu, w ktorym znajduje sie czajnik, kawa, herbata, mleko, etc plus lodowka i mikrofala. Ogolnie wiekszosc czasu spedzam z reszta pracownikow w luznej atmosferze przy gadce, kawie i jedzonku.

Trzy przerwy po 20 minut? Tylko pozazdrościć.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;65249576]U mnie tak samo.
Ten pokój szefowej to miejsce zabronione, gdy jest zajęta, czy to twoja decyzja, by wtedy tam nie wchodzić?
Przyznam, że dla mnie to jest jakaś abstrakcja, żeby siedzieć kilka godzin na głodzie. Nieważne w jakiej pracy. Przecież to nie kołchoz.[/QUOTE]

Niby możemy tam chodzić na przerwy i jeść, ale jeśli szefowa jest to zazwyczaj ma gości/rozmawia długo przez telefon więc wejść nie można. Zdarzało się, że kręci nosem, że jej przeszkadzamy, że ciągle ktoś tam wchodzi itd.

W ogóle bardzo mi brakuje normalnych obiadów na ciepło. Zdaję sobie sprawę z tego, że się źle odżywiam, bo jak już mam okazję, to wpadam do sklepu i z głodu kupuję takie rzeczy, których normalnie tyle bym nie zjadła. Na dodatek wszystko przesuwa się na wieczór i wtedy nadrabiam, np teraz jestem głodna, ale już sobie odpuszcze, bo i tak po pracy sporo jadłam w domu.

[Pantegram]

Napisane przez syklamen

Jak to wygląda w Waszym przypadku?
Pytam, bo zastanawiam się, czy taka przerwa na zjedzenie posiłku jest luksusem? W jednej pracy nie miałam na nią czasu, w obecnej nie mam gdzie zjeść (z powodu remontu mogę zrobić to w pokoju szefowej, która zazwyczaj jest zajęta, ewentualnie w toalecie albo po kryjomu za biurkiem, kiedy nikt nie widzi - z powodu obsługi klienta mam to teoretycznie zabronione). Podziwiam ludzi mojej pracy, którzy głodu nie czują, ale ja tak nie potrafię. Z powodu głodu jestem rozdrażniona, jest mi słabo, oblewa mnie pot lub boli głowa.

Wypowiedzcie się proszę.

Ciekawa kwestia

Moją obecną pracę uwielbiam m.in. za to, że w trakcie pracy mogę sobie i wyjść na miasto coś zjeść, a potem wrócić i nikogo to "nie obchodzi" w tym znaczeniu, że szef się do tego nie przyczepi, bo sam tak robi Mamy też elegancką kuchnię (pokój socjalny) z lodówką, mikrofalą, kubkami, talerzami, sztućcami i nawet solniczkami
Ludzie normalnie wychodzą na przerwy na jedzenie kiedy chcą i jak chcą. To jest superfajne ale szczerze, to pierwszy raz mam tak komfortową pod tym względem sytuację, a pracowałam już w sumie w wielu różnych miejscach.

W poprzednim miejscu pracy miałam wyznaczone dokładnie 6 minut przerwy na każdą godzinę pracy i miałam się w tym zmieścić. Trzeba było przynosić jedzenie ze sobą, bo w ciągu pół h nie dało rady wyjść i kupić gdzieś jedzenia, za to mieliśmy kuchnię (nawet w połowie nie tak wypasioną jak ta obecna, ale była ).

W jeszcze poprzednim miejscu pracy mogłam wyjść kupić jedzenie czy na przerwę, ale oficjalnie powinnam się odmeldowywać przełożonemu przed zejściem ze stanowiska. Nieoficjalnie - nie zawsze się to robiło, szczególnie kiedy przełożonego nie było "w zasięgu", ale też takie wyjście bez odmeldowania się było ryzykowne, bo jakby przyszedł przełożony na kontrolę, a stanowisko puste i żaden kolega z pracy nie powie, gdzie jesteś, to przecież przypał. No i nie było kuchni, jedynie szatnia. Inna sprawa, że czasem, jak było dużo klientów, to nie bardzo dało się na tą przerwę wyjść, bo na początku pracy się nie chciało, pod koniec zmiany już nie opłacało, a w środku - nawał pracy.

W 2 innych miejscach pracy specyfika była taka, że pracowało się zrywami, a między tymi zrywami była ciągła przerwa w oczekiwaniu na kolejne zlecenie Brak kuchni, ale można było na upartego np. herbatę w czajniku zrobić no i w sumie wyjść na jedzenie / do sklepu, bo wiadomo było z góry w przybliżeniu, w jakich godzinach będzie się potrzebnym.

W jeszcze innym miejscu pracy była oficjalnie wyznaczona tylko jedna, półgodzinna przerwa na cały dzień pracy na świeżym powietrzu, bez nawet żadnej możliwości wyjścia do łazienki poza tym półgodzinnym "happy hours" bez przypału (i dlatego zrezygnowałam po jednym dniu ). Nawet o herbatce nie było co marzyć, o kuchni nie wspominając

[smerffie]

U mnie na 8 godzin pracy jest 50 minut, wychodzimy na przerwy w miarę swobodnie, czasem jak jest duzo pracy to jest nieco gorzej. Jesli w danych dniu się tych 50 minut nie wykorzysta to się "zbiera" i innego dnia z tej puli można wykorzystać dodatkowo max 15 minut. Pomieszczenie socjalne, mikrofalowka, lodowka, zlew, prywatne szafki. Można tez w miarę mozliwości jeść przy biurku.

[invisible_01]

U mnie nie ma żadnego problemu z jedzeniem przy biurku. Oczywiście dla dobra współpracowników nikt nie jada sałatki z tuńczykiem czy kanapki z jajkiem, ale jogurty, drożdżówki, jakieś niepachnące kanapki czy inne przekąski jak najbardziej.

[Margot45]

Ta, przerwa.
Chyba na siusiu
Teoretycznie, oczywiście, można wyjść na dół do restauracji zjeść obiad, można wyjść do sklepu po zakupy (owoce, kanapki, drożdżówki), tylko kto ma na to czas?
Przyjeżdżam specjalnie pół godziny wcześniej, żeby w spokoju kawę wypić, bo potem to bywa różnie....czasem się udaje zjeść kanapkę przy biurku, ale nie zawsze. Zazwyczaj kolejnym posiłkiem jest obiadokolacja ok. 20.00.

Kuchnia w firmie jest - czajnik, ekspress i mikrofalówka. O lodówkę nie można się doprosić od sześciu lat (czyli od kiedy tu pracuję), więc nawet mleka do kawy nie ma gdzie przetrzymać. Krzesła ani stołu tam nie ma, więc usiąść i zjeść jak człowiek też nie ma gdzie. Ale w końcu firma nie jest od jedzenia tylko od pracy.....

[invisible_01]

Przeraża mnie to, co niektóre z Was tutaj piszą. Jak pracownik ma być produktywny, jeśli cały dzień nic nie je? Takim stylem żywienia rozwalacie sobie metabolizm i organizm i fundujecie problemy w przyszłości. Jak dla mnie nie jest to tego warte i mając takie warunki rozglądałabym się za inną pracą. Nigdy bym nie pomyślała, że możliwość regularnego jedzenia czy napicia się herbaty to jakikolwiek luksus.

[Margot45]

Napisane przez invisible_01

Jak dla mnie nie jest to tego warte i mając takie warunki rozglądałabym się za inną pracą.

No i? A do momentu znalezienia innej pracy czym się żywić? Powietrzem? Pytam, bo mnie to jakoś kiepsko idzie....