Wesele koleżanki

[julka_25]

Cześć Dziewczyny,

otóż mam taki dylemat... Od jakiegoś czasu planowałam wyjście na ślub koleżanki z pracy. Miałam już zaklepaną wizytę u kosmetyczki, fryzjera, itd.. Cieszyłam się, że będzie okazja, aby ładnie się ubrać, uczesać, umalować itp.
W pracy miało być zastępstwo dla osób, które się na to wesele wybierają
I nagle okazało się, że w dniu wesela muszę przyjść do pracy (między 8 a 12). No bo tego zastępstwa jednak nie będzie. I mamy przyjść do pracy.

Wiem, że to brzmi niefajnie i najważniejsza jest panna młoda, ale ja też chciałam jakoś wyglądać.
No i zostałam: bez fryzjera, kosmetyczki i z radosną wizją zapieprzania w sobotę przed imprezą, na którą chciałam się spokojnie przygotować.
Do pracy muszę wstać i dojechać (czyli od 6 rano będę na nogach).
Szefowa stwierdziła, że robię "z igły widły". Inni też wolnego nie mają.
Ok, ale gdybym wiedziała, że taka sytuacja może nastąpić, to zdecydowałabym się iść albo nie, ale ze świadomością na co się decyduje. A ja wciąż słuchałam, że zastępstwo będzie, więc klepnęłam fryzjera i kosmetyczkę, bo sama uczesać i umalować się (niestety) jakoś ekstra nie umiem...

Jestem tak zła, że straciłam ochotę na to wyjście. I teraz słucham tylko, że jestem egoistką i zależy mi na wyglądzie własnym, a nie na tym, żeby koleżance było miło.
Już sama nie wiem. Udawać, że się nic nie stało, czy jednak "wygarnąć", że jest to nie w porządku i zasygnalizować, że na przyszłość wolałabym uniknąć podobnych sytuacji?

[comablack89]

Wez urlop, chyba masz prawo??

[julka_25]

Napisane przez comablack89

Wez urlop, chyba masz prawo??

Nie chcę narobić sobie "kwasu" w pracy. Mówiłam, że chcę mieć wolne tego dnia i niby miało być zastępstwo, a nagle nie ma.
I słucham, że wszyscy, którzy na wesele idą przychodzą, bo nie ma kto ich zastąpić. W domyśle: ja także.
Ogólnie do tej pory miałam fajną atmosferę w pracy, a po tej akcji łażę nabuzowana i tylko czekać aż wybuchnę.
I te komentarze, że inni jakoś przychodzą i nie dramatyzują

W pewnym momencie uznałam, że pójdę tylko do kościoła, bo źle się będę czuła w otoczeniu odpicowanych dziewczyn, sama wyglądając jak szara mysz...

---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 16:59 ----------

Może faktycznie przesadzam? W końcu nie moje wesele i nie muszę tam gwiazdorzyć...

[comablack89]

Napisane przez julka_25

Nie chcę narobić sobie "kwasu" w pracy. Mówiłam, że chcę mieć wolne tego dnia i niby miało być zastępstwo, a nagle nie ma.

I słucham, że wszyscy, którzy na wesele idą przychodzą, bo nie ma kto ich zastąpić. W domyśle: ja także.

Ogólnie do tej pory miałam fajną atmosferę w pracy, a po tej akcji łażę nabuzowana i tylko czekać aż wybuchnę.

I te komentarze, że inni jakoś przychodzą i nie dramatyzują



W pewnym momencie uznałam, że pójdę tylko do kościoła, bo źle się będę czuła w otoczeniu odpicowanych dziewczyn, sama wyglądając jak szara mysz...

To weź to wytłumacz wpłaconymi zaliczkami na kosmetyczkę, fryzjerkę i nie chcesz aby kasa Tobie przepadła.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez julka_25

Cześć Dziewczyny,

otóż mam taki dylemat... Od jakiegoś czasu planowałam wyjście na ślub koleżanki z pracy. Miałam już zaklepaną wizytę u kosmetyczki, fryzjera, itd.. Cieszyłam się, że będzie okazja, aby ładnie się ubrać, uczesać, umalować itp.
W pracy miało być zastępstwo dla osób, które się na to wesele wybierają
I nagle okazało się, że w dniu wesela muszę przyjść do pracy (między 8 a 12). No bo tego zastępstwa jednak nie będzie. I mamy przyjść do pracy.

Wiem, że to brzmi niefajnie i najważniejsza jest panna młoda, ale ja też chciałam jakoś wyglądać.
No i zostałam: bez fryzjera, kosmetyczki i z radosną wizją zapieprzania w sobotę przed imprezą, na którą chciałam się spokojnie przygotować.
Do pracy muszę wstać i dojechać (czyli od 6 rano będę na nogach).
Szefowa stwierdziła, że robię "z igły widły". Inni też wolnego nie mają.
Ok, ale gdybym wiedziała, że taka sytuacja może nastąpić, to zdecydowałabym się iść albo nie, ale ze świadomością na co się decyduje. A ja wciąż słuchałam, że zastępstwo będzie, więc klepnęłam fryzjera i kosmetyczkę, bo sama uczesać i umalować się (niestety) jakoś ekstra nie umiem...

Jestem tak zła, że straciłam ochotę na to wyjście. I teraz słucham tylko, że jestem egoistką i zależy mi na wyglądzie własnym, a nie na tym, żeby koleżance było miło.
Już sama nie wiem. Udawać, że się nic nie stało, czy jednak "wygarnąć", że jest to nie w porządku i zasygnalizować, że na przyszłość wolałabym uniknąć podobnych sytuacji?

to ślub czy slub i wesele?
Jeżeli nie dostaniesz urlopu to z wesela zrezygnowałabym. Szkoda miejsca przy stole. Jak wstaje o 5:45 o o 22 spać mi się chce. Na sam ślub, jeżeli jest w pobliżu miejsca w którym mieszkasz poszłabym.
Koleżance będzie miło jak przyjdziesz i wybawisz się do rana, a nie jek zwiniesz się o 21 bo bedziesz zmęczona.

[julka_25]

Napisane przez comablack89

To weź to wytłumacz wpłaconymi zaliczkami na kosmetyczkę, fryzjerkę i nie chcesz aby kasa Tobie przepadła.

Próbowałam i usłyszałam, że to mój problem.

Wiesz, generalnie obawiam się, że ktoś uzna, że jestem po prostu małostkową egoistką.
A ja po prostu nie widzę się na imprezie, w sytuacji kiedy jestem średnio wyspana, zmęczona i nieogarnięta.
To mnie chyba najbardziej martwi Że ktoś uzna, ze po prostu szukam wymówki, żeby odpuścić to całe wesele...
Potrzebuję albo kubła zimnej wody albo jakiegoś potwierdzenia, że mam podstawy się wkurzyć.
Wesele ma być za tydzień.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez julka_25

[/COLOR]Może faktycznie przesadzam? W końcu nie moje wesele i nie muszę tam gwiazdorzyć...

jak już idę na taką imprezę to też wydaję kasę na fryzjerkę i kosmetyczkę. Lubę z takiej okazji dobrze wyglądać a nie potrafię sama się "zrobić".

[julka_25]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;85520101]to ślub czy slub i wesele?
Jeżeli nie dostaniesz urlopu to z wesela zrezygnowałabym. Szkoda miejsca przy stole. Jak wstaje o 5:45 o o 22 spać mi się chce. Na sam ślub, jeżeli jest w pobliżu miejsca w którym mieszkasz poszłabym.
Koleżance będzie miło jak przyjdziesz i wybawisz się do rana, a nie jek zwiniesz się o 21 bo bedziesz zmęczona.[/QUOTE]

Ślub i wesele.

Ja już powiedziałam, ze gdybym wiedziała, że będę musiała iść tego dnia do pracy, to nie zdecydowałabym się na wyjście na imprezę.

W sumie: waham się. Powiedziałam już, że niezależnie od wszystkiego, dam kopertę ze stosowną sumą. Czyli nie będę małpą i po prostu odpalę Młodym chociaż tyle, żeby stratni nie byli.
Ale nie ukrywam, że czuję się potraktowana źle.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez julka_25

Próbowałam i usłyszałam, że to mój problem.

Wiesz, generalnie obawiam się, że ktoś uzna, że jestem po prostu małostkową egoistką.
A ja po prostu nie widzę się na imprezie, w sytuacji kiedy jestem średnio wyspana, zmęczona i nieogarnięta.
To mnie chyba najbardziej martwi Że ktoś uzna, ze po prostu szukam wymówki, żeby odpuścić to całe wesele...
Potrzebuję albo kubła zimnej wody albo jakiegoś potwierdzenia, że mam podstawy się wkurzyć.
Wesele ma być za tydzień.

czy szefowa idzie na to wesele? Może nie została zaproszona i dlatego zrobiła Wam świństwo.

[julka_25]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;85520151]jak już idę na taką imprezę to też wydaję kasę na fryzjerkę i kosmetyczkę. Lubę z takiej okazji dobrze wyglądać a nie potrafię sama się "zrobić".[/QUOTE]

Mi po prostu poradzono, abym zmieniła godzinę wizyt.
Ale po pierwsze, to nie ma już takiej opcji, a po drugie: nie wyrobię się na ślub (musiałabym się na ceremonię w kościele spóźnić).

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez julka_25

Ślub i wesele.

Ja już powiedziałam, ze gdybym wiedziała, że będę musiała iść tego dnia do pracy, to nie zdecydowałabym się na wyjście na imprezę.

W sumie: waham się. Powiedziałam już, że niezależnie od wszystkiego, dam kopertę ze stosowną sumą. Czyli nie będę małpą i po prostu odpalę Młodym chociaż tyle, żeby stratni nie byli.
Ale nie ukrywam, że czuję się potraktowana źle.

ja bym sobie to wesele odpuściła. Bo źle bym się bawiła.

Zapytaj koleżanki kiedy ma ostateczny termin potwierdzania liczby gości - u mnie to było kilka dni przed imprezą.

[julka_25]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;85520191]czy szefowa idzie na to wesele? Może nie została zaproszona i dlatego zrobiła Wam świństwo.[/QUOTE]

Idzie. Ale stwierdziła, że skoro może ona przyjść do pracy, to mogę i ja.

[comablack89]

Napisane przez julka_25

Próbowałam i usłyszałam, że to mój problem.



Wiesz, generalnie obawiam się, że ktoś uzna, że jestem po prostu małostkową egoistką.

A ja po prostu nie widzę się na imprezie, w sytuacji kiedy jestem średnio wyspana, zmęczona i nieogarnięta.

To mnie chyba najbardziej martwi Że ktoś uzna, ze po prostu szukam wymówki, żeby odpuścić to całe wesele...

Potrzebuję albo kubła zimnej wody albo jakiegoś potwierdzenia, że mam podstawy się wkurzyć.

Wesele ma być za tydzień.

Ja się Tobie wcale nie dziwię.
Mam takie samo podejście.
A nie ma opcji „urwania się” na fryzjera i kosmetyczkę?

W ostateczności rzeczywiście poszłabym tylko pod kościół i bez imprezy juz.

[julka_25]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;85520261]ja bym sobie to wesele odpuściła. Bo źle bym się bawiła.

Zapytaj koleżanki kiedy ma ostateczny termin potwierdzania liczby gości - u mnie to było kilka dni przed imprezą.[/QUOTE]

Czuję się parszywie. Bardzo się cieszyłam na tę imprezę. Naprawdę.
A teraz słucham tylko, że wymyślam i że mogę przecież sama się zrobić

[mirabelka3690]

Napisane przez julka_25

Mi po prostu poradzono, abym zmieniła godzinę wizyt.
Ale po pierwsze, to nie ma już takiej opcji, a po drugie: nie wyrobię się na ślub (musiałabym się na ceremonię w kościele spóźnić).

Ile byś się spóźniła? Według mnie nie ma nic złego jeśli spóźnisz się na ceremonię, ale wyszykujesz i złożysz życzenia młodym już na sali. Przecież to nie koniec świata jeśli od początku w kościele nie będziesz? Ważne abyś dalej się z nimi bawiła

[julka_25]

Napisane przez comablack89

Ja się Tobie wcale nie dziwię.
Mam takie samo podejście.
A nie ma opcji „urwania się” na fryzjera i kosmetyczkę?

W ostateczności rzeczywiście poszłabym tylko pod kościół i bez imprezy juz.

No właśnie nie ma. O taką opcję też pytałam.
Ogólnie sama nawet zaczęłam szukać zastępstwa i nawet jedna koleżanka zadeklarowała mi, że mogłaby przyjść, to też nie, bo będzie potrzebna w późniejszych godzinach...

Jestem zmęczona już tym gadaniem o moim jakże parszywym charakterze. I egoizmie. I innych mocno wątpliwych zaletach mojej osoby.

Połowa znajomych w pracy pyta mnie, dlaczego się w ogóle wkurzam.

[comablack89]

Napisane przez mirabelka3690

Ile byś się spóźniła? Według mnie nie ma nic złego jeśli spóźnisz się na ceremonię, ale wyszykujesz i złożysz życzenia młodym już na sali. Przecież to nie koniec świata jeśli od początku w kościele nie będziesz? Ważne abyś dalej się z nimi bawiła

Tak, w ostateczności to jest najlepsze wyjście

[mirabelka3690]

Napisane przez comablack89

Tak, w ostateczności to jest najlepsze wyjście

Powiem szczerze, że mi też zdarzyło się spóźnić na ceremonię bo po prostu nie wyrobiłam się ze wszystkim. Nikt nie zauważył Raz od razu pojechałam na salę, przeprosiłam i złożyłam życzenia - końca świata nie było Innym razem połowa ceremonii wystarczyła aby być w tej ważnej chwili

[julka_25]

Napisane przez mirabelka3690

Ile byś się spóźniła? Według mnie nie ma nic złego jeśli spóźnisz się na ceremonię, ale wyszykujesz i złożysz życzenia młodym już na sali. Przecież to nie koniec świata jeśli od początku w kościele nie będziesz? Ważne abyś dalej się z nimi bawiła

Może zdążyłabym na końcowe błogosławieństwo (w wersji optymistycznej)
Bo przecież muszę dojechać do fryzjera, kosmetyczki, wrócić do domu i się przebrać. I potem dojechać na ślub.
W chwili obecnej ledwo mam szansę się jakoś ogarnąć z prysznicem i przebrać: do kościoła zdążę na styk...

[mirabelka3690]

Napisane przez julka_25

Może zdążyłabym na końcowe błogosławieństwo (w wersji optymistycznej)
Bo przecież muszę dojechać do fryzjera, kosmetyczki, wrócić do domu i się przebrać. I potem dojechać na ślub.
W chwili obecnej ledwo mam szansę się jakoś ogarnąć z prysznicem i przebrać: do kościoła zdążę na styk...

Ja to widzę tak:
Rano bierzesz porządny prysznic aby po pracy nie było potrzeby (chyba że pracujesz fizycznie)
Bierzesz do pracy kieckę, buty i torebkę
Przed wyjściem z pracy się przebierasz i jedziesz od razu do fryzjerki (nie będziesz musiała już wracać do domu)
Lecisz do kosmetyczki
I na ślub
W tej wersji myślę, że zdążysz. Do domu nie będzie potrzeby jechać jak w pracy się przebierzesz

[julka_25]

Ogólnie, to miałam kosmetyczkę i fryzjera umówionego rano i na spokojnie. Teraz mam jedynie zapewnienie, że o ile zwolni się godzina, to ok. 13 mam fryzjera, a kosmetyczkę może ogarnę w okolicach 14.
Ślub jest o 14.

---------- Dopisano o 17:37 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

Napisane przez mirabelka3690

Ja to widzę tak:
Rano bierzesz porządny prysznic aby po pracy nie było potrzeby (chyba że pracujesz fizycznie)
Bierzesz do pracy kieckę, buty i torebkę
Przed wyjściem z pracy się przebierasz i jedziesz od razu do fryzjerki (nie będziesz musiała już wracać do domu)
Lecisz do kosmetyczki
I na ślub
W tej wersji myślę, że zdążysz. Do domu nie będzie potrzeby jechać jak w pracy się przebierzesz

Pracuję fizycznie.

Sama już nie wiem, mirabelko... Bo dla mnie cały ten dzień wygląda jak ciągłe bieganie, to w pracy, to znowu po pracy i potem impreza, na której będę już pewnie zbyt zła, żeby się dobrze bawić.

[mirabelka3690]

Napisane przez julka_25

Ogólnie, to miałam kosmetyczkę i fryzjera umówionego rano i na spokojnie. Teraz mam jedynie zapewnienie, że o ile zwolni się godzina, to ok. 13 mam fryzjera, a kosmetyczkę może ogarnę w okolicach 14.
Ślub jest o 14.

---------- Dopisano o 17:37 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------



Pracuję fizycznie.

No to może po prostu nie idź na ceremonię a od razu na salę? Bo patrząc na ten grafik to nie widzę abyś na sam ślub zdążyła. Ale młodzi nie będą Ci mieli tego za złe, gwarantuję

---------- Dopisano o 17:42 ---------- Poprzedni post napisano o 17:40 ----------

Nie rezygnowałabym. Serio, mimo wszystko to wesele twojej dobrej znajomej. Lepiej abyś była nawet mocno spóźniona niż wcale.

Dzień wcześniej wyśpij się, odpocznij. Lub po prostu połóż się wcześniej spać przed weselem. Jak już dotrzesz na salę, przywitasz młodych to myślę, że humor ci wróci. Głowa do góry

---------- Dopisano o 17:44 ---------- Poprzedni post napisano o 17:42 ----------

Oczywiście też nic na siłę. Choć mimo wszystko ja bym poszła, w końcu to nie mój dzień i tylko ich a napewno chcieliby abyś była obecna

[Ellen_Ripley]

Przecież tak dobrze żyjecie z szefową, jak wynikało z poprzedniego wątku o "nieśmiałym facecie". Nagle taka zmiana?

[julka_25]

Napisane przez mirabelka3690

No to może po prostu nie idź na ceremonię a od razu na salę? Bo patrząc na ten grafik to nie widzę abyś na sam ślub zdążyła. Ale młodzi nie będą Ci mieli tego za złe, gwarantuję

---------- Dopisano o 17:42 ---------- Poprzedni post napisano o 17:40 ----------

Nie rezygnowałabym. Serio, mimo wszystko to wesele twojej dobrej znajomej. Lepiej abyś była nawet mocno spóźniona niż wcale.

Dzień wcześniej wyśpij się, odpocznij. Lub po prostu połóż się wcześniej spać przed weselem. Jak już dotrzesz na salę, przywitasz młodych to myślę, że humor ci wróci. Głowa do góry

Tylko dlatego jeszcze się waham. Bo bardzo lubię pannę młodą. Ale i tak myślę, że muszę nauczyć się tupać nogą w pewnych sytuacjach. Bo takie robienie "w konia" jest bardzo nie fair...

[mirabelka3690]

Jest jeszcze trzecia opcja.
Nie idziesz na ślub, nie idziesz na wesele. Odwiedzisz młodych kilka dni później, wręczysz kopertę, pogratulujesz i tyle. Choć ta opcja to już ostateczna ostateczność

---------- Dopisano o 17:47 ---------- Poprzedni post napisano o 17:45 ----------

Napisane przez julka_25

Tylko dlatego jeszcze się waham. Bo bardzo lubię pannę młodą. Ale i tak myślę, że muszę nauczyć się tupać nogą w pewnych sytuacjach. Bo takie robienie "w konia" jest bardzo nie fair...

Wiesz, co innego gdyby tylko ci kazała przyjść do pracy. Też bym była zła. A tak to wrobiła wszystkich zaproszonych, oni z pewnością też muszą pozmieniać swoje plany tylko o tym nie mówią.
Jasne, że możesz tupnąć tylko żeby szefowa się po tym na ciebie nie uwzięła.

[julka_25]

Napisane przez Ellen_Ripley

Przecież tak dobrze żyjecie z szefową, jak wynikało z poprzedniego wątku o "nieśmiałym facecie". Nagle taka zmiana?

Zmiana szefowej/ działu pracy. Inny człowiek. Inny charakter. Ale do tego momentu nie było źle. W ciągu ostatnich tygodni trochę mi się pozmieniało...

Dogadywałyśmy się, ale chyba dlatego, że byłam potulna jak baranek.

[mirabelka3690]

Zawsze możesz iść na urlop na żądanie. Najwyżej se nagrabisz ale w końcu odpuści

[julka_25]

Napisane przez mirabelka3690

Jest jeszcze trzecia opcja.
Nie idziesz na ślub, nie idziesz na wesele. Odwiedzisz młodych kilka dni później, wręczysz kopertę, pogratulujesz i tyle. Choć ta opcja to już ostateczna ostateczność

---------- Dopisano o 17:47 ---------- Poprzedni post napisano o 17:45 ----------



Wiesz, co innego gdyby tylko ci kazała przyjść do pracy. Też bym była zła. A tak to wrobiła wszystkich zaproszonych, oni z pewnością też muszą pozmieniać swoje plany tylko o tym nie mówią.
Jasne, że możesz tupnąć tylko żeby szefowa się po tym na ciebie nie uwzięła.

Coś się wymyśli. Nie ma innego wyjścia. Najwyżej pójdę i będę wyglądać jak ostatni nieogar...

[mirabelka3690]

Napisane przez julka_25

Coś się wymyśli. Nie ma innego wyjścia. Najwyżej pójdę i będę wyglądać jak ostatni nieogar...

Po paru głębszych już nikt nie zwraca na to uwagi

[comablack89]

Napisane przez julka_25

Coś się wymyśli. Nie ma innego wyjścia. Najwyżej pójdę i będę wyglądać jak ostatni nieogar...

Ja bym na Twoim miejscu jednak odwiedziła fryzjerkę i kosmetyczkę - zawsze to będziesz się lepiej czuła. W opcji, ze po pracy i nie idziesz do kościoła.