Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu cz. VI

[7719e1289fd8f2cabe4d2763ed6d1b81d4eb2186]

Napisane przez diabliczka66

Hmm idąc do kogoś to są ich reguły w domu. Przychodząc do nas regulyvsa nasze. Nie wpadła by na to żeby innych w ich domach jakoś przestawiać. Z rodzicami czy tesciami zawsze zawsze można pogadać żeby no wychodzili do innego pokoju.
Ogólnie to nie wyobrażam sobie żeby jak ktoś przyjdzie wprowadzał sobie swoje reguły pod groźba że nie przyjdzie nigdy. No cóż niechcesz to nie przychodz twoja strata..

Ogolnie tez tak uwazam.
Palenie przy dziecku czy kobiecie w ciazy uwazam za slabe, ale jesli ktos (dorosly, nie dziecko i nie w ciazy) przyszedl do mojego mieszkania na wizyte i wyrzuca mnie na balkon, zeby zapalic, to rownie dobrze moglby wyjsc.
Co innego gdy to ja kogos zapraszam, ale jesli ktos po prostu do mnie przychodzi sam z siebie, to powinien sie z tym liczyc, ze prowadze w swoim mieszkaniu zycie na swoj sposob. Nie mowie o ''dmuchaniu w twarz'' i paleniu jednego papierosa za drugim, ale wiem, ze Wizazanki sa tak przewrazliwione, ze normalnie palenie z buchaniem ''w bok'' tez by nazwaly buchaniem w twarz.

Jestem osoba niepalaca, ale palilam dlugie lata. TZ nadal w domu pali, nie bede mu wywracac zycia do gory nogami bo mi sie cos nagle odwidzialo po kilku latach zwiazku. Nie pali jakos ekscesywnie, nie bucha mi w twarz, otwieramy okno, jest ok.
Z drugiej strony bylam kiedys w mieszkaniu takiej osoby, ktora faktycznie odpala jednego od drugiego mocnego papierosa, pali non stop, jakies kiepskie mocne papierosy i nie za bardzo otwiera okna. To i dla mnie byla przesada (a wtedy sama palilam). We wszystkim mozna przesadzic.

---------- Dopisano o 14:08 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------

Napisane przez ajah

Relacje rodzinne ( i inne), w których strona nie jest zainteresowana potrzebami drugiej strony są słabe.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

A co z potrzeba drugiej strony do zaspokojenia swojego nalogu?

[diabliczka66]

Napisane przez ajah

myślę, że trollujesz. Zupełnie pomijasz aspekt tego, że palenie bierne jest szkodliwe i oznaką zwykłego chamstwo jest nawiązanie czyjegoś zdrowia ( w szczególności dziecka) że względu na swoje widzimisię i nałóg.

Relacje rodzinne ( i inne), w których strona nie jest zainteresowana potrzebami drugiej strony są słabe.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

U nas w rodzonie są osoby pałace i nie pałace i ani jedna ani druga strona nie poucza siebie nawzajem. Jak ktoś niechce wachac to wychodzi do drugiego pokoju czy coś podczas zjazdów rodzinnych. Jeśli jestwiecej osób palących to najczęściej cała ferajna idą do kuchni. Nie wyborazam sobie za to ograniczać kontaktu dziadkom z wnukami bo przecież dziadek czy babcia pali.

[ajah]

[1=7719e1289fd8f2cabe4d276 3ed6d1b81d4eb2186;8628205 8]Ogolnie tez tak uwazam.
Palenie przy dziecku czy kobiecie w ciazy uwazam za slabe, ale jesli ktos (dorosly, nie dziecko i nie w ciazy) przyszedl do mojego mieszkania na wizyte i wyrzuca mnie na balkon, zeby zapalic, to rownie dobrze moglby wyjsc.
Co innego gdy to ja kogos zapraszam, ale jesli ktos po prostu do mnie przychodzi sam z siebie, to powinien sie z tym liczyc, ze prowadze w swoim mieszkaniu zycie na swoj sposob. Nie mowie o ''dmuchaniu w twarz'' i paleniu jednego papierosa za drugim, ale wiem, ze Wizazanki sa tak przewrazliwione, ze normalnie palenie z buchaniem ''w bok'' tez by nazwaly buchaniem w twarz.

Jestem osoba niepalaca, ale palilam dlugie lata. TZ nadal w domu pali, nie bede mu wywracac zycia do gory nogami bo mi sie cos nagle odwidzialo po kilku latach zwiazku. Nie pali jakos ekscesywnie, nie bucha mi w twarz, otwieramy okno, jest ok.
Z drugiej strony bylam kiedys w mieszkaniu takiej osoby, ktora faktycznie odpala jednego od drugiego mocnego papierosa, pali non stop, jakies kiepskie mocne papierosy i nie za bardzo otwiera okna. To i dla mnie byla przesada (a wtedy sama palilam). We wszystkim mozna przesadzic.

---------- Dopisano o 14:08 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------



A co z potrzeba drugiej strony do zaspokojenia swojego nalogu?[/QUOTE]przecież te potrzebę można zaspokajać w taki sposób, by komuś nie szkodzić.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

---------- Dopisano o 15:16 ---------- Poprzedni post napisano o 15:14 ----------

Napisane przez diabliczka66

U nas w rodzonie są osoby pałace i nie pałace i ani jedna ani druga strona nie poucza siebie nawzajem. Jak ktoś niechce wachac to wychodzi do drugiego pokoju czy coś podczas zjazdów rodzinnych. Jeśli jestwiecej osób palących to najczęściej cała ferajna idą do kuchni. Nie wyborazam sobie za to ograniczać kontaktu dziadkom z wnukami bo przecież dziadek czy babcia pali.

a ja sobie wyobrażam.
nie wyobrażam sobie, by ktoś uszkodził mojemu dziecku w imię swojego uzaleznienia, a ja na to pozwalam.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez diabliczka66

Ehh jak ja się cieszę że moi nie palący znajomi nie zrzedza siedząc przy osobach które pala w czasie np domowki..
Niechciala bym również tracić kontaktu z rodzina tylko dlatego że raz na jakiś czas nie będzie mi się podobało to że pala. Jeśli mi bezpośrednio nie chuchaja to niech se pala.

Nikt nikomu nie zrzędzi. Ci palący u siebie w domu też nie palą. Wszyscy wychodzą na zewnątrz, na domówkach równiez.
Dla mnie to jest dziwne palić w domu i tyle.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[tinkerver2]

U mnie w domu wszyscy palili, tylko ja jedna się uchowałam. Przez wiele lat miałam pokój z mamą, gdzie palone było non stop. Jakoś w gimnazjum miałam już swój pokój i kategorycznie zabraniałam w nim palenia. Wszystkich znajomych i faceta wysyłałam albo do mamy, albo do kuchni. Gdy tam mieszkałam to nawet babka (nałogowy palacz, jeden od drugiego odpala) wie, że do mojego pokoju nie wejdzie z fajką. I ludzie się tego trzymali.


Brokat to styl życia

[inezina]

Napisane przez diabliczka66

U nas w rodzonie są osoby pałace i nie pałace i ani jedna ani druga strona nie poucza siebie nawzajem. Jak ktoś niechce wachac to wychodzi do drugiego pokoju czy coś podczas zjazdów rodzinnych. Jeśli jestwiecej osób palących to najczęściej cała ferajna idą do kuchni. Nie wyborazam sobie za to ograniczać kontaktu dziadkom z wnukami bo przecież dziadek czy babcia pali.

Nikt tu nie mówi o ograniczaniu kontaktu z powodu palenia, tylko o paleniu w pomieszczeniu w którym jest dziecko. Raczej nikt nie ograniczy kontaktów z wnukami gdy palenie jest w innym miejscu. Poza tym kochający dziadkowie raczej to rozumieją.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez ajah

myślę, że trollujesz. Zupełnie pomijasz aspekt tego, że palenie bierne jest szkodliwe i oznaką zwykłego chamstwo jest nawiązanie czyjegoś zdrowia ( w szczególności dziecka) że względu na swoje widzimisię i nałóg.

Relacje rodzinne ( i inne), w których strona nie jest zainteresowana potrzebami drugiej strony są słabe.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk

Za każdym razem jak diabliczka się tu odzywa, to tak myślę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[laisla]

Napisane przez tinkerver2

U mnie w domu wszyscy palili, tylko ja jedna się uchowałam. Przez wiele lat miałam pokój z mamą, gdzie palone było non stop. Jakoś w gimnazjum miałam już swój pokój i kategorycznie zabraniałam w nim palenia. Wszystkich znajomych i faceta wysyłałam albo do mamy, albo do kuchni. Gdy tam mieszkałam to nawet babka (nałogowy palacz, jeden od drugiego odpala) wie, że do mojego pokoju nie wejdzie z fajką. I ludzie się tego trzymali.


Brokat to styl życia

Myślę, że jeśli w całym domu było non stop palone, to i w Twoim pokoju nie było świeżego powietrza

Jak tak piszecie, to dziwi mnie, że są jeszcze osoby, które teraz palą w tym samym pokoju, w którym jest dziecko. Wokół siebie tego nie obserwuję, wszyscy palacze wychodzą na zewnątrz. Jak sama byłam dzieckiem, nikt tym się nie przejmował, wszyscy siedzieli w dymie, i dzieci i dorośli.

[ciri15]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86282111]Nikt nikomu nie zrzędzi. Ci palący u siebie w domu też nie palą. Wszyscy wychodzą na zewnątrz, na domówkach równiez.
Dla mnie to jest dziwne palić w domu i tyle.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Dla mnie tez i ciesze sie ze nie mam juz takich znajomych

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Linka25]

Napisane przez laisla

Myślę, że jeśli w całym domu było non stop palone, to i w Twoim pokoju nie było świeżego powietrza

Jak tak piszecie, to dziwi mnie, że są jeszcze osoby, które teraz palą w tym samym pokoju, w którym jest dziecko. Wokół siebie tego nie obserwuję, wszyscy palacze wychodzą na zewnątrz. Jak sama byłam dzieckiem, nikt tym się nie przejmował, wszyscy siedzieli w dymie, i dzieci i dorośli.

U mnie tak samo. Nie znam nikogo kto by zapalil przy dziecku w ponieszczeniu. Nikogo. Kiedyś bylo inaczej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Linka25]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Tez to widuję na ulicach. Okropnie to wygląda.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ciri15]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

To widuje w lato na grillach i w innych tego typu sytuacjach. Rodzice stoja metr od dziecka, nawet malucha i pala.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_Marta_M_]

Ja w ogóle nie rozumiem jak palacze, czyli osoby UZALEŻNIONE, mogą mieć jakiekolwiek pretensje o to, że ktoś nie toleruje dymu w swojej obecności, nawet w domu palacza. A już kpiną jest dla mnie tolerowanie przez pracodawców wycieczek pracowników "na papieroska". Z nałogiem się walczy, a nie żąda praw typu miejsca w restauracjach dla osób palących itd. Dobrze, że terror palaczy się powoli kończy, marzę o czasach żebym nie musiała wdychać tego syfu idąc przez miasto, czekając na autobus itp. Wszędzie walają się pety, bo najwyraźniej bycie palaczem pociąga za sobą bycie brudasem.
Brat mojego faceta raz w życiu spróbował zapalić papierosa u nas w mieszkaniu. Spacyfikowałam go zanim mąż zdążył się odezwać i od tego czasu potrafi wytrzymać u nas ciągiem nawet i 4 godziny bez wychodzenia na fajkę (a na siłę go nie trzymamy). My do niego nie chodzimy, bo ja nie toleruję smrodu fajek, a u niego w domu można raka dostać po 30 minutach siedzenia w tym smrodzie.

[diabliczka66]

Napisane przez _Marta_M_

Ja w ogóle nie rozumiem jak palacze, czyli osoby UZALEŻNIONE, mogą mieć jakiekolwiek pretensje o to, że ktoś nie toleruje dymu w swojej obecności, nawet w domu palacza. A już kpiną jest dla mnie tolerowanie przez pracodawców wycieczek pracowników "na papieroska". Z nałogiem się walczy, a nie żąda praw typu miejsca w restauracjach dla osób palących itd. Dobrze, że terror palaczy się powoli kończy, marzę o czasach żebym nie musiała wdychać tego syfu idąc przez miasto, czekając na autobus itp. Wszędzie walają się pety, bo najwyraźniej bycie palaczem pociąga za sobą bycie brudasem.
Brat mojego faceta raz w życiu spróbował zapalić papierosa u nas w mieszkaniu. Spacyfikowałam go zanim mąż zdążył się odezwać i od tego czasu potrafi wytrzymać u nas ciągiem nawet i 4 godziny bez wychodzenia na fajkę (a na siłę go nie trzymamy). My do niego nie chodzimy, bo ja nie toleruję smrodu fajek, a u niego w domu można raka dostać po 30 minutach siedzenia w tym smrodzie.

Współczuję kontaktów rodzinnych.. A najbardziej współczuję twojemu mezowicze znalaz się aż tak pod pantoflem że ważniejsze jedt zdanie baby niż rodzony brat.

[ciri15]

Napisane przez diabliczka66

Współczuję kontaktów rodzinnych.. A najbardziej współczuję twojemu mezowicze znalaz się aż tak pod pantoflem że ważniejsze jedt zdanie baby niż rodzony brat.

I prawidlowo ze zona wazniejsza niz brat.
Kto to slyszal zeby brat sie u brata i jego żony rządził

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Linka25]

Napisane przez diabliczka66

Współczuję kontaktów rodzinnych.. A najbardziej współczuję twojemu mezowicze znalaz się aż tak pod pantoflem że ważniejsze jedt zdanie baby niż rodzony brat.

Ty chyba naprawdę trollujesz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Czarna2000]

Powiem tak, raczej nie byłabym zbyt częstym gościem w domu osób, które paliłyby przy moim dziecku. Ale z drugiej strony jakoś nie bardzo wyobrażam sobie, że miałabym przestawiać ludzi w ich własnym domu. Na pewno nie powiedziałabym, że koniec z wizytami np. u babci, bo pali.
To trudny temat i jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Być może sytuacja jest dla mnie dość abstrakcyjna, bo nie znam osób, które paliłyby w domu nie otwierając nawet okna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[837577522c61f12fd19d26721bfa89a63d19e6ec_63eec3821f71b]

Napisane przez diabliczka66

Współczuję kontaktów rodzinnych.. A najbardziej współczuję twojemu mezowicze znalaz się aż tak pod pantoflem że ważniejsze jedt zdanie baby niż rodzony brat.

A ja współczuję otoczenia, które nie potrafi się zachować. Wśród moich znajomych są zarówno palący i niepalący, zresztą mi samej zdarza się popalać. Jak robimy domówkę to palący wychodzą na balkon, a jak nie ma balkonu to wychodzą przed blok. Jak jest impreza u palących, to też wychodzą do innego pomieszczenia, nawet jak jesteśmy na dworze to odchodzą parę kroków dalej, żeby nie smrodzić reszcie. A jak ja sama mam okres kiedy popalam, to zawsze szukam bocznej uliczki żeby zapalić, a nie dmucham smrodem ludziom na chodniku czy przystanku. Trochę kultury jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

[ridja devojka]

Ja znam ludzi, którzy palą przy dziecku W AUCIE. Na długich trasach. I jeszcze mówią, że młody źle znosi podróż, a jak usłyszą sugestię, że może przez dym to... "nieeeee, to nie to"

[Paprotka_]

Napisane przez ridja devojka

Ja znam ludzi, którzy palą przy dziecku W AUCIE. Na długich trasach. I jeszcze mówią, że młody źle znosi podróż, a jak usłyszą sugestię, że może przez dym to... "nieeeee, to nie to"

Moi rodzice Przestali dopiero kiedy w wieku nastoletnim się o to awanturowałam. Z palenia w domu nigdy nie zrezygnowali. Przez wiele lat paliłam biernie, po przekroczeniu 30 się to zemściło: mam problemy z drogami oddechowymi, lekarz sam się domyślił, że jestem wieloletnim biernym palaczem. Przy mojej córce dziadkowie nie palą. Wychodzą na balkon nawet w zimie.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ridja devojka

Ja znam ludzi, którzy palą przy dziecku W AUCIE. Na długich trasach. I jeszcze mówią, że młody źle znosi podróż, a jak usłyszą sugestię, że może przez dym to... "nieeeee, to nie to"

Oesu, to jak u mnie. Paw na miejscu z powodu smrodu i szybkiej jazdy.

Co do dymu w domu. Moi rodzice odpalaja jednego od drugiego papierosa. Co jakis czas uchylaja okno, zeby dym sie wywal, ale... i tak wszystko w domu smierdzi dymem. Moj pokoj jest zawsze zamkniety, wiec mniej dymu sie dostaje, a i tak wszystkie ciuchy z walizki trzeba prac z powodu smrodu. Kurtka wietrzy sie tydzien po powrocie. Takze nawet jak ktos pali w jednym pomieszczeniu to smrod moze sie rozchodzic po calym mieszkaniu. Fujka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ridja devojka]

No ja jak idę do babci to ona wietrzy zanim przyjdę. A i tak potem moje ciuchy capią jak popielniczka.

[Pani_Mada]

Napisane przez ridja devojka

No ja jak idę do babci to ona wietrzy zanim przyjdę. A i tak potem moje ciuchy capią jak popielniczka.

wietrzenie nic nie daje... gdy mój ojciec rzucił palenie, to dopiero mega gruntowne porządki połączone z odmalowaniem ścian na całym piętrze pozwoliło na całkowite usunięcie zapaszku papierosów. a palił tylko w kuchni i przy włączonym wyciągu.

[Pia_Gizela]

Nienawidzę smrodu papierosów
Nie mam tego problemu, bo znajomi pala na tarasie lub przed domem. Żaden z moich znajomych palaczy nie pali w domu.
Mnie uczono, że jak zapraszam gości to mam zadbać o ich komfort. Dlatego nie postawiłabym na stole samych mięsnych przekąsek gdy zapraszam wegetarianów, ani nie kładę samych słodyczy gdy wiem ze koleżanka jest na diecie. Moja córka się bardzo boi psów, wręcz panicznie. Dlatego oczekuje, że gospodarz zamknie psa na czas naszej wizyty. Jeżeli nie, to nie odwiedzam takich osób. Jak idę w odwiedziny do matki karmiącej piersią, to nie obrażam się ze wychodzi nakarmić dziecko czy też siada tak abym jej biustu nie oglądała (czyli np tyłem do gości ). Zanim urodziłam dziecko, to gdy odwiedzali mnie znajomi z raczkującym i ciekawskim dzieckiem - usuwałam z jego wysokości przedmioty które łatwo połknąć czy mogą się zniszczyć.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja dzisiaj zaprosiłam koleżankę z raczkujacym dzieckiem i specjalnie przed jej przyjściem przetarłam podłogę szmatką i usnęłam wszystkie mikro zabawki mojego. Gdzie mogę się zgłosić po medal za to ogromne poświęcenie w stosunku do zaproszonego gościa???

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pia_Gizela]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;86290757]Ja dzisiaj zaprosiłam koleżankę z raczkujacym dzieckiem i specjalnie przed jej przyjściem przetarłam podłogę szmatką i usnęłam wszystkie mikro zabawki mojego. Gdzie mogę się zgłosić po medal za to ogromne poświęcenie w stosunku do zaproszonego gościa???

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Do mnie ja nawet osobne menu przygotowuje gdy zapraszam z dziećmi I mam przygotowane "atrakcje"

[ridja devojka]

To jest kwestia kultury. Jak miałam szczury i przychodził do mnie ktoś, kogo obrzydzały/bał się, to chowałam klatkę do 2 pokoju. Jak przychodziła weganka to pilnowałam, żeby mieć mleko sojowe do kawy (jak nie udało mi się kupić to ostrzegałam - przynosiła sobie mały słoiczek) i jakieś wegańskie przekąski. Z małymi dziećmi też - wyciągałam zabawki, którymi moja córka się już nie bawi i pilnuję żeby np. nie stawiać gorącej kawy na niskim stoliku. No tak chyba robią kulturalni ludzie

[mariamalaria]

Napisane przez Pia_Gizela

Nienawidzę smrodu papierosów
Nie mam tego problemu, bo znajomi pala na tarasie lub przed domem. Żaden z moich znajomych palaczy nie pali w domu.
Mnie uczono, że jak zapraszam gości to mam zadbać o ich komfort. Dlatego nie postawiłabym na stole samych mięsnych przekąsek gdy zapraszam wegetarianów, ani nie kładę samych słodyczy gdy wiem ze koleżanka jest na diecie. Moja córka się bardzo boi psów, wręcz panicznie. Dlatego oczekuje, że gospodarz zamknie psa na czas naszej wizyty. Jeżeli nie, to nie odwiedzam takich osób. Jak idę w odwiedziny do matki karmiącej piersią, to nie obrażam się ze wychodzi nakarmić dziecko czy też siada tak abym jej biustu nie oglądała (czyli np tyłem do gości ). Zanim urodziłam dziecko, to gdy odwiedzali mnie znajomi z raczkującym i ciekawskim dzieckiem - usuwałam z jego wysokości przedmioty które łatwo połknąć czy mogą się zniszczyć.

Dobrze, że trafiasz na takie, które się chociaż odwrócą.

[scarlett26]

Napisane przez invisible_01

Może kiepski wątek do tego wybrałam, ale nie za bardzo mam gdzie spytać. Zabierałybyście dziecko do swoich rodziców, jeśli ci palą w domu i nie mają zamiaru zimą wyjść na zewnątrz? Mówię tu chociażby o wigilii.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

nie chodziłabym - i ze względu na dziecko i siebie

od zawsze nie tolerowałam smrodu papierosów, ale po ciaży została mi nadwrażliwość na zapachy i smród petów wywołuje we mnie odruchy wymiotne

sorry, nie jestem w stanie funkcjonować w takim towarzystwie

poza tym jestem osobą dość schorowaną i robię co mogę żeby polepszyć swój stan - bycie biernym palaczem się do tego nie zalicza

na szczęście w mojej rodzinie nikt nie pali

Napisane przez uska89

Mam taką jedną znajomą, sporo starszą od siebie, która pali przy mnie, a ja jestem niepaląca. Właśnie dmucha mi prosto w twarz, gdy u niej jestem w domu. Dziwnie mi było zaprotestować, w końcu to jej dom, nie mój

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

zrezygnowałabym z takiej znajomości

Napisane przez invisible_01

Ja powtórzę jeszcze raz - dmuchanie komuś dymem w twarz i potencjalne fundowanie mu raka jest dla mnie w ogóle osobną kategorią tego, o czym decyduje gospodarz a o czym gość. Gospodarz chce mieć w domu tylko biały cukier, a ja słodzę trzcinowym - ok. Lubi jak mu w tle wali na cały regulator telewizor - ok. Ale na bierne palenie się nie godzę, bo lubię swoje zdrowie. To tak naprawdę trudno pojąć?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

jestem tego samego zdania

Napisane przez tinkerver2

U mnie w domu wszyscy palili, tylko ja jedna się uchowałam. Przez wiele lat miałam pokój z mamą, gdzie palone było non stop. Jakoś w gimnazjum miałam już swój pokój i kategorycznie zabraniałam w nim palenia. Wszystkich znajomych i faceta wysyłałam albo do mamy, albo do kuchni. Gdy tam mieszkałam to nawet babka (nałogowy palacz, jeden od drugiego odpala) wie, że do mojego pokoju nie wejdzie z fajką. I ludzie się tego trzymali.


Brokat to styl życia

nie wyobrażam sobie nie palić i mieć palącego faceta - czy całowanie się z palaczem nie jest obrzydliwe?