Chcę rzucić studia po miesiącu

[bajgiel922]

Hej, mam nadzieję, że nie piszę tego w złym miejscu, mam straszną potrzebę to napisać i dostać jakąś radę.
W październiku zaczęłam studia w innym mieście, na które przygotowywałam się całą maturalną klasę, chciałam się rozwijać w tej dziedzinie. Okazało się jednak, że za bardzo ją idealizowałam. Teraz wiem, że studia te nie są dla mnie i wiem, na jakie chcę iść za rok, nie mam niestety teraz możliwości się na nie przenieść, muszę czekać do nowego roku akademickiego. Problem jest w tym, że moje obecne studia dosłownie mnie wykańczają, nie radzę sobie z nimi, mam wrażenie, że nie wytrzymam tu ani chwili dłużej. Wiedziałam, na jaki kierunek idę, nie spodziewałam się jednak, że tak bardzo tego znienawidzę. Jest to kierunek ścisły, bardzo wymagający, a ja czuję się tu strasznie nie na miesjcu. Czuję, że dłużej tu nie wytrzymam; mam możliwość powrotu do domu albo wyjazdu do pracy, co bardzo chciałabym zrobić, ale wszyscy wolą, żebym wytrwała chociaż do końca roku, a ja nie wiem, czy wytrzymam chociaż do pierwszej sesji, a jednocześnie boję się, że będę rok w plecy Czy ktoś był w takiej sytuacji?
Miłego wieczoru wszystkim i dziękuję z góry za przeczytanie i ewentualne odpowiedzi <3

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez bajgiel922

Hej, mam nadzieję, że nie piszę tego w złym miejscu, mam straszną potrzebę to napisać i dostać jakąś radę.
W październiku zaczęłam studia w innym mieście, na które przygotowywałam się całą maturalną klasę, chciałam się rozwijać w tej dziedzinie. Okazało się jednak, że za bardzo ją idealizowałam. Teraz wiem, że studia te nie są dla mnie i wiem, na jakie chcę iść za rok, nie mam niestety teraz możliwości się na nie przenieść, muszę czekać do nowego roku akademickiego. Problem jest w tym, że moje obecne studia dosłownie mnie wykańczają, nie radzę sobie z nimi, mam wrażenie, że nie wytrzymam tu ani chwili dłużej. Wiedziałam, na jaki kierunek idę, nie spodziewałam się jednak, że tak bardzo tego znienawidzę. Jest to kierunek ścisły, bardzo wymagający, a ja czuję się tu strasznie nie na miesjcu. Czuję, że dłużej tu nie wytrzymam; mam możliwość powrotu do domu albo wyjazdu do pracy, co bardzo chciałabym zrobić, ale wszyscy wolą, żebym wytrwała chociaż do końca roku, a ja nie wiem, czy wytrzymam chociaż do pierwszej sesji, a jednocześnie boję się, że będę rok w plecy Czy ktoś był w takiej sytuacji?
Miłego wieczoru wszystkim i dziękuję z góry za przeczytanie i ewentualne odpowiedzi <3

Może masz kryzys?
Wyprowadziłaś się z domu, pewnie tęsknisz, studia są inaczej zorganizowane niż szkoła średnia, moze musisz sie wdrożyć. Daj sobie czas do końca roku kalendarzowego.

[Alekto123]

W twoim przypadku może po prostu musisz się przyzwyczaić do studiowania, nie ma tam już takiego prowadzenia za rączkę jak w szkole średniej. Sama jak studiowałam, to widziałam jak część kolegów się frustrowała, że wykładowcy nie tłumaczą tak jakby oni chcieli. Tylko, że wykładowcy na studiach oczekują, że wiesz po co na te studia przyszłaś i wolnym czasie uczysz się sama.

Na innym kierunku też nie będzie takiego prowadzenia za rączkę jak w szkole średniej. Poza tym na co chcesz zmieniać i czy masz plan na siebie? Wiesz w czym chcesz robić karierę? Na co możesz liczyć po studiach? Wiesz jak będzie wyglądać praca po studiach? Czego wymagają pracodawcy? Plusy i minusy ścieżki której obrałaś? Rozmawiałaś z ludźmi z tej branży? Ta decyzja o innym kierunku to przemyślana dokładnie i wszystkie te informacji masz sprawdzone czy powzięta pod wpływem trudności z nadzieją, że gdzie indziej będzie lepiej?

[meggi__mm]

Myślę, że na każdym kierunku są przedmioty dla nas łatwiejsze i są trudniejsze, są ciekawe i nudne. Też tak miałam na początku, trzeba się przyzwyczaić bo studia to nie szkoła średnia

[6f270d4e8c6dcf778f6b7eaa339056f9e260a162_657a458271287]

To może być kryzys wynikający ze zmiany otoczenia i specyfiki I roku studiów - często są wtedy realizowane przedmioty wprowadzające, mocno teoretyczne i różnego rodzaju "zapychacze". Co innego gdybyś trafiła na te studia przypadkiem, ale skoro była to przemyślana decyzja, to faktycznie szkoda działać pochopnie, zwłaszcza że i tak musiałabyś czekać do wakacji na nową rekrutację. Jeśli studiujesz na dużej uczelni, na pewno macie tam poradnię psychologiczną, a może i konsultanta ds. trudności w procesie studiowania - zanim podejmiesz decyzję, poszukałabym pomocy właśnie tam. Zasięgnęłabym też opinii starzysz roczników.

[NocnaWiedma]

Ja pamiętam, że pierwsze miesiące takie były... Patrzyłam na cuda na tablicy na wykładach i się zastanawiałam co to za cholerstwo, jeszcze jesień, sala taka że się głos kiepsko roznosił i się człowiek zastanawia gdzie trafił. Pierwszy kontakt z uczeniem się czegoś czego się człowiek nie uczył albo miało zupełnie inną formę niż w szkole może być trudne. Też bym doradzała jak niektórzy, żeby dać sobie czas do końca roku akademickiego i wtedy myśleć czy zostać czy zmieniać. Sama i skończyłam dwa kierunki i jeden rzuciłam...

Wysłane z mojego RMX3624 przy użyciu Tapatalka

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez bajgiel922

Hej, mam nadzieję, że nie piszę tego w złym miejscu, mam straszną potrzebę to napisać i dostać jakąś radę.
W październiku zaczęłam studia w innym mieście, na które przygotowywałam się całą maturalną klasę, chciałam się rozwijać w tej dziedzinie. Okazało się jednak, że za bardzo ją idealizowałam. Teraz wiem, że studia te nie są dla mnie i wiem, na jakie chcę iść za rok, nie mam niestety teraz możliwości się na nie przenieść, muszę czekać do nowego roku akademickiego. Problem jest w tym, że moje obecne studia dosłownie mnie wykańczają, nie radzę sobie z nimi, mam wrażenie, że nie wytrzymam tu ani chwili dłużej. Wiedziałam, na jaki kierunek idę, nie spodziewałam się jednak, że tak bardzo tego znienawidzę. Jest to kierunek ścisły, bardzo wymagający, a ja czuję się tu strasznie nie na miesjcu. Czuję, że dłużej tu nie wytrzymam; mam możliwość powrotu do domu albo wyjazdu do pracy, co bardzo chciałabym zrobić, ale wszyscy wolą, żebym wytrwała chociaż do końca roku, a ja nie wiem, czy wytrzymam chociaż do pierwszej sesji, a jednocześnie boję się, że będę rok w plecy Czy ktoś był w takiej sytuacji?
Miłego wieczoru wszystkim i dziękuję z góry za przeczytanie i ewentualne odpowiedzi <3

Co zdecydowałaś?

[snexio]

Pierwszy rok zazwyczaj bywa dość trudny pod względem adaptacji na uczelni, w nowym miejscu. Ja miałem zawsze dobre doświadczenia z pracownikami uczelni i nawet w dziekanacie mogłem uzyskać dobre rady, polecam porozmawiać z innymi o tym.