Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.79

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89584047]Treść usunięta[/QUOTE]

Tak odebrałam Twoje stwierdzenie. Ze Ty czujesz się lepiej.
Może nie masz podejrzeń, ale czy dziecko nie są krzywdzone tego nie wiesz. Przyjrzyj się.

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Napisane przez milka_70

Dziwi mnie nagminne popełnianie bledu: ludzią, kobietą, matką zamiast ludziom, kobietom, matkom. Skąd się to bierze???

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Stąd, że ludzie nie czytają. Nie mają "opatrzonych" pewnych słów i piszą tak, jak się wymawia.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

U mnie wszyscy chodzili sami od 4 klasy podstawówki. Też lata 90.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[kasia2209]

Treść usunięta

[Milennka03]

Napisane przez Misia452

Zależy w jakim szpitalu. W moim poprzednim miejscu pracy były pyszne obiady (na prawdę,sama jadłam). Drugie dania zawsze były smaczne, duże porcje i jak ktoś chciał to się najadł bardzo. Zupy trochę gorsze, ale wiadomo jak to w szpitalu, ale ogólnie nie było tragedii. Śniadania i kolacje były kiepskie,ale te obiady na prawdę na duży plus.

Wysłane z mojego RMX3151 przy użyciu Tapatalka

To prawda. W Gliwicach bylo naprawdę super jedzenie,wrzuciłabym fotki ale wykasowałam bo aż je porobiłam w takim szoku byłam.Naprawdę smaczne,kolorowe i niemało.Natomiast w Bytomiu to byl koszmar (za to personel świetny)

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89584072]Treść usunięta[/QUOTE]

Cudnie. Jak to zmienia, że regujesz na daną sytuację żeby poczuć się lepiej a nie żeby lepiej było dziecku? Bo tak Cię
w tej sprawie odbieram. Może błędnie, ale warto samej sobie sie przyjrzeć.

[kasia2209]

Treść usunięta

[lightangel]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89584045]Dobrze.Po Twojej interwencji moze rodzice zostwia je w domu.
Uwiazane na smyczy, majace w zasięgu miskę z wodą i miskę z jedzeniem. Takie programy też ogladałam. Mam nadzieję że czujesz się świetnie bo coś zrobiłaś.[/QUOTE]Jasne, bo przecież nie ma nic pomiędzy wysyłaniem małego dziecka samego w miasto a trzymaniem go w domu na smyczy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Bez przesady, nie robie projekcji własnych traum na dziecko na 2gim końcu świata. U mnie to był ksiądz na plebani a nie agresor w przestrzeni publicznej.
Realnym sposobem radzenia sobie z problemem jest zamknięcie dziecka w przestrzeni kontrolowanej, czy to będzie uwiazanie dziecka na smyczy (realne) czy wożenie go autem od do.
Najlepsze jest nauczenie dziecka jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Paprotka_]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89584097]Bez przesady, nie robie projekcji własnych traum na dziecko na 2gim końcu świata. U mnie to był ksiądz na plebani a nie agresor w przestrzeni publicznej.

Realnym sposobem radzenia sobie z problemem jest zamknięcie dziecka w przestrzeni kontrolowanej, czy to będzie uwiazanie dziecka na smyczy (realne) czy wożenie go autem od do.

Najlepsze jest nauczenie dziecka jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia.[/QUOTE]

Najlepsze ale i chyba najtrudniejsze. Uczymy dzieci, że nie wolno rozmawiać z obcymi, ale przecież zło może je spotkać-tak jak napisałaś- ze strony osób znanych lub wręcz bliskich. Akurat się boksuję z tematem jak ostrzec a nie wystraszyć, bo mówiąc że nie wolno bez wiedzy rodziców wchodzić do mieszkania sąsiadów, tak naprawdę zaszczepiam w dziecku nieufność a być może i strach. Nie jest łatwo wytłumaczyć kilkulatce, że nie każdy z kim rozmawia lub zna z widzenia, będzie "bezpiecznym". No i żeby uczyć jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia, trzeba samemu wiedzieć co zrobić . Też może być z tym różnie.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[lightangel]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89584097]Bez przesady, nie robie projekcji własnych traum na dziecko na 2gim końcu świata. U mnie to był ksiądz na plebani a nie agresor w przestrzeni publicznej.
Realnym sposobem radzenia sobie z problemem jest zamknięcie dziecka w przestrzeni kontrolowanej, czy to będzie uwiazanie dziecka na smyczy (realne) czy wożenie go autem od do.
Najlepsze jest nauczenie dziecka jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia.[/QUOTE]Nie, realnym sposobem na radzenie sobie z problemem jest nauczenie dziecka samodzielności i radzenia sobie z różnymi niebezpieczeństwami. I otwarta relacja, w której dziecko wie że zostanie potraktowane serio jeśli będzie mówić o jakimś zdarzeniu.
Dla części osób które się tu wypowiadają uznanie ośmiolatka za całkowicie samodzielnego jest przedwczesne. Nie będę się spierać że każde dziecko absolutnie w takim wieku musi być odprowadzane do szkoły bo sama w takim wieku chodziłam z kluczami na szyi. Tylko ja miałam szkołę pod domem, jedynym zagrożeniem było przejście przez dwie ulice (po prostu na drugą stronę skrzyżowania, szkoła była przy tej samej ulicy) i było oczywiste że po szkole wrócę od razu do domu a nie będę się gdzieś szwędać. Plus to były czasy kiedy w godzinach szczytu naszą ulicą przejeżdżało kilka samochodów na godzinę. Każde dziecko trzeba ocenić indywidualnie, skoro pracownica w szkole znająca dziecko była zdziwiona że chodzi samo to widać też uznała że to trochę za wcześnie. Nie znając dziecka nie da się tego stwierdzić, ale chyba jednak lepiej być nawdt nadgorliwym i sprawdzić czy wszystko jest ok niż olać dziecko które może być zaniedbywane.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[madziara889]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Jestem rocznik 85, mieszkam na wsi i w połowie 1 klasy większość nas już sama chodziła, niektórzy mieli ponad 2 km do szkoły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Serio? Jestem zdziwiona.
U mnie w mieście dzieciaki od 2-3ciej klasy ( czyli 9letnie i wiecej) chodzą same do I żse szkoły- takie ok. 3-7 minut drogi. I to naprawdę większość. Z klasy pierwszej 8latki też niektore chodzą same - tak z 20-30% klasy. Tzn. Same zwykle w grupce kolegow.

---------- Dopisano o 22:39 ---------- Poprzedni post napisano o 22:36 ----------

Tylko dodam że u mnie jest bezpieczniej bardzo dużo osób na osiedlu się zna.

[Natalie_Alex]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89584070]U mnie wszyscy chodzili sami od 4 klasy podstawówki. Też lata 90.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

U mnie wszyscy chodzili i wracali sami od 3 klasy. Pod pierwszych opadach śniegu wszyscy organizowali wielkie zjeżdżanie z pobliskiej górki po lekcjach. Nikt już wtedy nie chciał, by odprowadzali go rodzice.

[Lumimi]

Dużo zależy od okolicy. Ja będąc w 3klasie sama wracałam do domu ale szkoła była może 7min od domu i szłam przez swoją wieś, gdzie każdy się znal. Jednak w mieście wygląda to trochę inaczej. Większą anonimowość, w tłumie tak naprawdę cięzej dostrzec pewne rzeczy. Ludzi więcej itp.

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

[chimay]

Napisane przez madziara889

Jestem rocznik 85, mieszkam na wsi i w połowie 1 klasy większość nas już sama chodziła, niektórzy mieli ponad 2 km do szkoły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie wszyscy od zerówki chodzili na piechotę do szkoły, przywożenie przez rodziców byłoby wtedy obciachem. Droga ze szkoły była zbyt atrakcyjna, żeby z niej rezygnować. Chodziliśmy grupkami, zależnie od tego, gdzie kto mieszkał, był to minimum kilometr do trzech km.
Jakoś pod koniec lat 90 zwiększył się ruch samochodowy, jeden chłopak został potrącony w drodze ze szkoły, chodnik był tylko wzdłuż części tej trasy i w kiepskim stanie, więc rodzice powoli zaczęli wozić dzieci.

[KokinoNero]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89583949]Treść usunięta[/QUOTE]

Masz absolutną rację. I bardzo dobrze zrobiłaś, że poszłaś do szkoły i to zgłosiłaś. Niektóre osoby, które się tutaj wypowiadają na ten temat, nie zdają sobie chyba kompletnie sprawy z realiów tego co się dzieje w USA jeśli chodzi o porwania dzieci, ilości i skali takich przypadków.
Ciekawe jest to, że tobie ktoś próbuje wmówić, że sobie poprawiłaś tym samopoczucie, a nie tak dawno była dyskusja na temat tego, że w Polsce, przed śmiercią Kamilka, nikt odpowiednio wcześniej nie zareagował na tyle skutecznie, żeby temu zapobiec.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[kasiunia788742]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Nie w każdym szpitalu jedzenie tak wygląda. Naprawdę.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[cava]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89584059]Treść usunięta[/QUOTE]

Wiesz Halina, bo zrobiłaś coś, co tak naprawdę jeszcze mocniej deprawuje system.
To nie rodzice są winni ze nie można dzieciaka bezpiecznie wysłać do szkoły, tylko system który zwala na nich odpowiedzialność za to, ze jest niewydolny.
Zobacz jaki to absurd, co ci wmówiono, ze jest normalne ze jest tak niebezpiecznie, ze winny jest rodzic który wypuszcza z domu dziecko do szkoły. W mieście. W dzień. Po ulicy z wszystkimi oznaczeniami do bezpiecznego poruszania się po niej, z ludźmi w koło.

Przestrzeń publiczna, zwłaszcza w takiej tkance jak miasto przeznaczone w punkt dla ludzi, powinno być bezpieczne. Z zasady.
I powinno gwarantować, ze jak dzieciak/kobieta/dziewczynka/chłopiec/mężczyzna z domu wyjdzie to bezpiecznie do niego wróci. Czy ubrany w sukienkę, w szorty i mini top, czy cokolwiek.

Wiec po prostu jesteś ofiara błędnego myślenia, które jest bardzo na rękę grupom, które wolą łożyć publiczną kasę w coś innego.


Była kiedyś taka sprawa w Polsce, ze w parku została zgwalcona biegaczka. Wieczorem.
I burmistrz miasta wypalił publicznie z jakimś tekstem, ze w sumie to jej wina bo biegała po mroku, po miejskim parku.

No ale sory bardzo, czy po zmroku przestrzeń naszych miast przechodzi automatycznie we władanie zboczeńców, przestępców, odszczepieńców? Tyle wystarczy żeby być samemu sobie winnym ze nas ktoś skrzywdził?

No właśnie nie i nie powinno być przyzwolenia na to, bo płacimy ciężkie podatki i ma być za tą kasę porządek i bezpieczeństwo. Także po zmroku.

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez Paprotka_

Najlepsze ale i chyba najtrudniejsze. Uczymy dzieci, że nie wolno rozmawiać z obcymi, ale przecież zło może je spotkać-tak jak napisałaś- ze strony osób znanych lub wręcz bliskich. Akurat się boksuję z tematem jak ostrzec a nie wystraszyć, bo mówiąc że nie wolno bez wiedzy rodziców wchodzić do mieszkania sąsiadów, tak naprawdę zaszczepiam w dziecku nieufność a być może i strach. Nie jest łatwo wytłumaczyć kilkulatce, że nie każdy z kim rozmawia lub zna z widzenia, będzie "bezpiecznym". No i żeby uczyć jak sobie radzić w sytuacji zagrożenia, trzeba samemu wiedzieć co zrobić . Też może być z tym różnie.

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

ja uważam, że nie - mówiąc tak właśnie wprost, że nie wolno, ze to niebezpieczne nie zaszczepiasz strachu i nieufności- jeśli cała swoją postawą, zachowaniem wobec innych tak w ogóle, w życiu pokazujesz właśnie otwartość, życzliwość wobec np. sąsiadów, pogadasz z obcym gdzieś zaczepionym na festynie, panią w sklepie czy na placu zabaw. Troche/dużo? tez zależy od indywidualnego charakteru dziecka i rodziców.


Mi sie wydaje, że HalinaGrazyna jednak jest w dosyć odmiennej przestrzeni kulturowej- społecznej niż na polskich osiedlach, zwłaszcza w takich mniejszych miastach, bo jak czasem czytam o Warszawie czy innych z tzw. wielkiej piątki to tez odnoszę wrażenie, że to taki anonimowy wielkomiejski moloch, osiedla 'zamknięte' a ludzie się niemal tam nie znają i nie interesują innymi.
My mojej 9latce już od niedawna tez zezwoliliśmy ze szkoły samej wracać ma 3 minuty do drzwi mieszkania wolnym krokiem, idzie kawalkiem chodnika i przez wiekszy parking - z kolezanka i kolega z klatki obok, po osiedlu krecą się babcie z psami (znam większość, nie tylkona dzien dobry) i sprzątaczka blokowa, do tego póki co na podsłuchu ojca (z zegarka elektr.)) 7 dzieci na 22 już samo wraca. My sie wkurzylismy na 'opiekę' w świetlicy, z której niemal wcale nie wychodzą na powietrze - mimo naprawdę ładnej pogody od miesiaca (byli 1 raz! a gadałam o tym 3 razy z nauczycielkami, które kłamią, że będa wychodzić). Po 3 godzinach w hałasie i zaduchu córka była czasem wymęczona i wkurzona jak mops.


tak przy okazji, to mimo że w Polsce nie ma oficjalnych jednoznacznych przepisów na temat wieku, kiedy dziecko moze samo chodzic po mieście, to Prawo o ruchu drogowym -
"Art. 43 ust. 1 ustawy stanowi, że dziecko w wieku do 7 lat może korzystać z drogi tylko pod opieką osoby, która osiągnęła wiek co najmniej 10 lat. Nie dotyczy to strefy zamieszkania. Zatem przepisy zezwalają na samodzielne, bez opieki korzystanie z drogi dziecku, które ukończyło 7 lat."

https://oswiataiprawo.pl/porady/powr...cka-ze-szkoly/

I generalnie wypadek drogowy jest chyba najbardziej realnym ryzykiem dla mniejszych dzieci. W Polsce.

[kasia2209]

Treść usunięta

[Lumimi]

Napisane przez cava

Wiesz Halina, bo zrobiłaś coś, co tak naprawdę jeszcze mocniej deprawuje system.
To nie rodzice są winni ze nie można dzieciaka bezpiecznie wysłać do szkoły, tylko system który zwala na nich odpowiedzialność za to, ze jest niewydolny.
Zobacz jaki to absurd, co ci wmówiono, ze jest normalne ze jest tak niebezpiecznie, ze winny jest rodzic który wypuszcza z domu dziecko do szkoły. W mieście. W dzień. Po ulicy z wszystkimi oznaczeniami do bezpiecznego poruszania się po niej, z ludźmi w koło.

Przestrzeń publiczna, zwłaszcza w takiej tkance jak miasto przeznaczone w punkt dla ludzi, powinno być bezpieczne. Z zasady.
I powinno gwarantować, ze jak dzieciak/kobieta/dziewczynka/chłopiec/mężczyzna z domu wyjdzie to bezpiecznie do niego wróci. Czy ubrany w sukienkę, w szorty i mini top, czy cokolwiek.

Wiec po prostu jesteś ofiara błędnego myślenia, które jest bardzo na rękę grupom, które wolą łożyć publiczną kasę w coś innego.


Była kiedyś taka sprawa w Polsce, ze w parku została zgwalcona biegaczka. Wieczorem.
I burmistrz miasta wypalił publicznie z jakimś tekstem, ze w sumie to jej wina bo biegała po mroku, po miejskim parku.

No ale sory bardzo, czy po zmroku przestrzeń naszych miast przechodzi automatycznie we władanie zboczeńców, przestępców, odszczepieńców? Tyle wystarczy żeby być samemu sobie winnym ze nas ktoś skrzywdził?

No właśnie nie i nie powinno być przyzwolenia na to, bo płacimy ciężkie podatki i ma być za tą kasę porządek i bezpieczeństwo. Także po zmroku.

Słowa tego burmistrza są skandaliczne bo jednak zawsze winny jest sprawca. Tyle że oczekiwanie że zawsze będziesz bezpieczny bo państwo to bezpieczeństwo powinno Ci zapewnić jest utopia. Bo tego się po prostu nie da zrobić. Nie da się zrobić żeby wyeliminować każdego przestępcę z przestrzeni publicznej, choćby dlatego że każdy przestępca ma swój pierwszy raz. Nie da się obstawić każdego krzaka w parku, czy zaułku w mieście policja żebyś czuł się bezpieczne. W tłumie ludzi też ciężko o to żeby po prostu zwrócić na coś uwagę. Owszem policja powinna reagować na sygnały, powinny być patrole, przykładać się do pracy ale nierealne jest że zapobiegną wszystkiemu. O swoje bezpieczeństwo i swoich dzieci powinniśmy dbać TEZ my sami.

Bardzo dobrze ze Halina zareagowała bo my jako społeczeństwo też jestem odpowiedzialni po prostu. Smierc Kamilka też poniekąd wynikała z tego że każdy myślał że to "panstwo" powinno mu zapewnić bezpieczeństwo. Tyle że to "państwo " czyli policja, mops, szkoła to też ludzie. A jeżeli ktoś ma znieczulice prywatkie to też zawodowo raczej nie będzie się wychylał. Dlatego ważna jest też żeby w ludziach szczepić tą odpowiedzialnosc społeczena

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

[Silje_]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89584092]Treść usunięta[/QUOTE]


Mam nadzieję, że nie chodzi ci o to, aby robić błędy ortograficzne, bo "ludziom jest tak łatwiej". Nie chciałabym, żebyśmy tolerowali "ktury", "przyszłem/wyszłem" i "dwutysięczny dwudziesty trzeci", bo ludziom nie chce się sprawdzić poprawnej pisowni.



Co do wracania samodzielnie do domu to myślę, że kluczowe znaczenie ma tutaj jednak różnica pomiędzy Polską a USA. W kontekście Polski słuchałam niedawno audycji, w której kobieta powiedziała, że ona nie wyobraża sobie, żeby jej jedenastolatek samodzielnie wracał po szkole do domu i sam był w domu przez kilka godzin dopóki rodzice nie wrócą z pracy. To ostatnie mnie szokuje. Czy dzisiaj jedenastoletnie dzieci nie są w stanie posiedzieć trzech godzin w samotności i nie roznieść chałupy?

[Norluka]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89584092]Treść usunięta[/QUOTE]

Chodzi o rzeczy typu ż/rz? Bo to ma bardzo duży sens w obecnej formie, zostawienie było jednego byłoby głupie i bez sensu.

[meliandra]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89583744]Nie przeszkadza mi że ktoś je wybiórczo, ale nie lubię jak narzeka z tego powodu. Nie je mięsa to niech zje ziemniaki. Jaki to problem u dorosłego człowieka że zje raz kiedyś niepełnowartościowy, z mojego punktu widzenia, posiłek. Tym bardziej że wie o swoim problemie, więc powinien nauczyć się jak sobie z nim poradzić.

Gorzej z dziećmi, bo takie zachowanie zwykle generuje problemy zdrowotne na przyszłość.[/QUOTE]


Dokładnie. Jak ktoś niczego nie lubi, to jest jego problem i ciągłe marudzenie jest dla mnie słabe. Mnie by też szlag trafił jakbym się umówiła ze znajomymi na mieście na jedzenie i jedna osoba by mówiła, że pizza nie bo za dużo mąki, burger nie, bo mięso, makaron nie, bo nie lubi włoskiej kuchni, indyjska nie, bo zbyt aromatyczne zapachy itp. No jak ktoś nic nie lubi, to niech zje w domu, a nie potem zawraca wszystkim gitarę Ludzie mają różne gusta i smaki i to jest normalne, jak ktoś nie lubi konkretnej kuchni, to jej nie proponuję, ale jak ktoś nie lubi niczego, to ja nie będę cudować.

Napisane przez milka_70

Dla mnie ma żadnego problemu w ogóle. Dopóki to nie jest mój partner albo wybrzydzacz nie wybrzydza głośno przy mnie przy jedzeniu.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

No mi by też było ciężko z takim partnerem, bo chciałabym z nim chodzić po knajpach i jeść normalnie gdzieś na wyjazdach, a byłoby to utrudnione. Głośne wybrzydzanie i grzebanie w jedzeniu przez dorosłych ludzi jest straszne

Napisane przez chimay

To jeszcze jest ok, jak ktoś mówi o sobie. Gorzej jak komentuje wygląd Twojego jedzenia, bo dla niego to obrzydliwe. Albo zaczyna Cię nieproszony diagnozować, bo jego zdaniem Twoje jedzenie jest zbyt zdrowe, zbyt mało kaloryczne, zbyt takie albo śmakie. Oraz oczywiście automatycznie wychodzi z założenia, że jak czegoś tam nie jesz, to się odchudzasz.
Ja już nie mam cierpliwości do takich osób i przestałam być grzeczna w takich sytuacjach.

Dokładnie, ja nie wiem co kogo obchodzi coś ktoś je. Je to je, jego sprawa.

Napisane przez chacaos

Mnie najbardziej dziwi w takich sytuacjach, że komuś nie wstyd takich cyrków robić przy ludziach, to upokarzające, dla obu stron.

Mnie też. No ja bym była zażenowana gdyby przy ludziach mój partner zaczął traktować mnie jak małe dziecko. Tak samo jak dziwi mnie, że ludzie lubią kłócić się przy innych albo wytykać jakieś błędy. Przykładowo jest u znajomych, partner koleżanki robi kawę i rozleje i jej gadanie, bo Ty jesteś ułomny, zawsze rozlewasz, nic nie potrafisz Kurde takie rzeczy załatwia się nie przy ludziach. Nie wiem co jest fajnego w upokarzaniu partnera na oczach znajomych.


[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89583912]Treść usunięta[/QUOTE]


To, że język się zmienia, a to że ktoś pisze jak analfabeta, to są dwie rożne sprawy. Zmiany są oficjalnie akceptowane, poza tym aż tak często język się nie zmienia. Dla mnie pisanie z błędami, to jest wioska zwłaszcza w czasach gdzie są słowniki i wszystko można sobie wygooglować. Przecież to świadczy o mojej edukacji. Brak znajomości ojczystego języka jest dla mnie dziwny. Jak czegoś nie wiem, to sprawdzam, a jak napiszę źle i ktoś mnie poprawi, to fajnie. Będę wiedzieć na przyszłość. Najbardziej mnie dziwi jak ludzie na fb piszą coś na grupach gdzie np. jest 500k osób i proszę te osoby o pomoc w czymś, ale nie wysilą się żeby po polsku sklecić 2 zdania i potem nawet nie idzie tego przeczytać. Dla mnie taki trochę brak szacunku, bo ktoś ma marnować czas na pomoc, ale pytający już nie zmarnuje czasu żeby sprawdzić pisownie