Uczucia to tak naprawdę zachowania

[DzieckoHagrida]

Chodzi mi po głowie taka myśl (podparta rozmaitymi lekturami), że właściwie tylko nam się wydaje, że nasze uczucia, emocje, postawy itd. są naszymi prywatnymi, wewnętrznymi przeżyciami, do których otoczenie nie ma dostępu. Że przykładowo samy najlepiej wiemy, czy kogoś kochamy.

Moim zdaniem o tym, czy ktoś czuje miłość, albo czy wierzy w Boga, albo czy np. lubi góry, łatwiej się przekonać z zewnątrz niż od wewnątrz. Ktoś może być sentymentalistą, kiedy widzi swoje dzieci to może czuć ciepło w środku, rozpływać się nad nimi, być przekonanym, że je kocha, ale tak naprawdę w ogóle się nimi nie interesować. Otoczenie wtedy doskonale wie, że ten konkretny ojciec wcale nie kocha swoich dzieci, mimo że on sam o tym nie wie.

Przykład z mojego własnego otoczenia: moja znajoma z pewnych powodów, że tak to nazwę, światopoglądowych, nie mogła sobie pozwolić na zakochanie. A jednak zakochała się w jednym facecie. Jestem pewna, że nigdy nie była w nikim tak zakochana, przez wiele miesięcy ciągle mówiła o tym facecie, szpiegowała go w Internecie na rozmaite sposoby, wysyłała mu prezenty, jak ją po pijaku zablokował na jedną dobę, to dosłownie odchodziła od zmysłów, ubierała się tak, jak on lubi (i wprost to mówiła), no miała dosłownie wszystkie oznaki zakochania. Ale sama ciągle powtarzała, że nic do niego nie czuje, że to tylko kolega - i, co więcej, jestem absolutnie pewna, że ona była w tym szczera. Znam ją i wiem, że ona po prostu wierzy, że nie jest zakochana. Mimo, że w oczywisty sposób jest w błędzie.

Przykładów można by mnożyć. Co o tym wszystkim sądzicie? Czy faktycznie przekonanie o "uprzywilejowanym dostępie" do własnych stanów emocjonalnych jest mitem?

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez DzieckoHagrida

Cć. Otoczenie wtedy doskonale wie, że ten konkretny ojciec wcale nie kocha swoich dzieci, mimo że on sam o tym nie wie.

Przykład z mojego własnego otoczenia: moja znajoma z pewnych powodów, że tak to nazwę, światopoglądowych, nie mogła sobie pozwolić na zakochanie. A jednak zakochała się w jednym facecie. Jestem pewna, że nigdy nie była w nikim tak zakochana, przez wiele miesięcy ciągle mówiła o tym facecie, szpiegowała go w Internecie na rozmaite sposoby, wysyłała mu prezenty, jak ją po pijaku zablokował na jedną dobę, to dosłownie odchodziła od zmysłów, ubierała się tak, jak on lubi (i wprost to mówiła), no miała dosłownie wszystkie oznaki zakochania. Ale sama ciągle powtarzała, że nic do niego nie czuje, że to tylko kolega - i, co więcej, jestem absolutnie pewna, że ona była w tym szczera. Znam ją i wiem, że ona po prostu wierzy, że nie jest zakochana. Mimo, że w oczywisty sposób jest w błędzie.

Przykładów można by mnożyć. Co o tym wszystkim sądzicie? Czy faktycznie przekonanie o "uprzywilejowanym dostępie" do własnych stanów emocjonalnych jest mitem?

Bzdura.

A koleżanka była niezrównoważona.

[cava]

To jest azjatyckie pojmowanie tego, czym jest i gdzie się rozgrywa "uczucie".




Azjaci pojmują/określają mianem uczuć to co dzieje się pomiędzy ludźmi, często są to po prostu czyny, a nie rozgrywa w środku człowieka.




Rozumienie pojęcia uczucie, jest tak różne kulturowo, że opracowań na ich temat nawet się na ogół nawet nie tłumaczy , bo jest to bez sensu.

[Alekto123]

Brzmi jak kombinacja wyparcia i niskiej samoświadomości.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyparcie

[Snowdrop_]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89684221]Bzdura.

A koleżanka była niezrównoważona.[/QUOTE]Najprędzej była niezrównoważona. Mi wiele razy w życiu jakiś chłop wmawial, że go chyba kocham, podczas gdy nawet nie starałam się o utrzymanie relacji czy bycie miłą, ogólnie dla facetów nie mam w zwyczaju się starać, po prostu daję często sprzeczne sygnały ludziom, albo zachowuję się dziwnie. Nie kochałam nikogo poza rodzeństwem (i psami), tego jestem pewna (no i Bogiem, bo On zawsze jest na pierwszym miejscu).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Snowdrop_

Najprędzej była niezrównoważona. Mi wiele razy w życiu jakiś chłop wmawial, że go chyba kocham, podczas gdy nawet nie starałam się o utrzymanie relacji czy bycie miłą, ogólnie dla facetów nie mam w zwyczaju się starać, po prostu daję często sprzeczne sygnały ludziom, albo zachowuję się dziwnie. Nie kochałam nikogo poza rodzeństwem (i psami), tego jestem pewna (no i Bogiem, bo On zawsze jest na pierwszym miejscu).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Szpiegowanie, wysyłanie prezentów...:ro lleyes:

[Natalie_Alex]

Nie, ta twoja znajoma nie jest zakochana. To jakaś stalkerka. Zakochani tak się nie zachowują. Dziwne, że dorosła kobieta tego nie wie.
Cała ta twoja rozkmina jest na poziomie nastolatki. Ludzie są różni. Nie wszyscy zakochani czy wkurzeni zachowują się tak samo i wpłynąć może na to wiele czynników.

[DzieckoHagrida]

Napisane przez Natalie_Alex

Nie, ta twoja znajoma nie jest zakochana. To jakaś stalkerka. Zakochani tak się nie zachowują. Dziwne, że dorosła kobieta tego nie wie.
Cała ta twoja rozkmina jest na poziomie nastolatki. Ludzie są różni. Nie wszyscy zakochani czy wkurzeni zachowują się tak samo i wpłynąć może na to wiele czynników.

Bycie stalkerką to po prostu dla niej sposób wyrażania swojego zakochania. Stalkerzy często są motywowani właśnie zakochaniem.

[Milennka03]

Napisane przez Natalie_Alex

Nie, ta twoja znajoma nie jest zakochana. To jakaś stalkerka. Zakochani tak się nie zachowują. Dziwne, że dorosła kobieta tego nie wie.
Cała ta twoja rozkmina jest na poziomie nastolatki. Ludzie są różni. Nie wszyscy zakochani czy wkurzeni zachowują się tak samo i wpłynąć może na to wiele czynników.

Odnoszę wrażenie że mamy powrót Pusheen

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[DzieckoHagrida]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Stalkerzy mają naprawdę głęboki problem ze sobą i osaczanie drugiego człowieka to tylko objaw ich własnych, nieuświadomionych zaburzeń. To nie ma nic wspólnego z miłością, tylko jest przestępstwem i nadaje się do leczenia.

Ale człowiek zaburzony też może się zakochać. Mylisz pojęcia.

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[rejczeI]

Nie bardzo rozumiem o czym ten temat.

Nie uczucia to uczucia, możesz nazywać obrzydzenie ekstazą bo tak ci się podoba ale to nic nie zmienia.

Ale sama ciągle powtarzała, że nic do niego nie czuje, że to tylko kolega - i, co więcej, jestem absolutnie pewna, że ona była w tym szczera. Znam ją i wiem, że ona po prostu wierzy, że nie jest zakochana. Mimo, że w oczywisty sposób jest w błędzie.

Nie. Ona po prostu
1. zakochała się
2. z tego powodu robiła różne czynności nierzadkie temu stanowi (stalking jako wyższy level pominę)
3. opowiadała klasyczne dyrdymały z rodzaju ''wcale mi nie zależy''. Jak świat stary nikt takich deklaracji serio nie traktuje. A jak to ona sobie wyjaśnia przed sobą zamiast mieć do siebie większy szacunek i nie robić z siebie samej idiotki próbującej przekłamac wewnętrzne stany emocjonalne (o ile faktycznie tak jest, to że ona mówi jedno wbrew twoim o niej wierzeniom nie znaczy, że ona dobrze nie wiedziała co jest grane) to już jej pokój i jej bałagan.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Stalkerzy mają naprawdę głęboki problem ze sobą i osaczanie drugiego człowieka to tylko objaw ich własnych, nieuświadomionych zaburzeń. To nie ma nic wspólnego z miłością, tylko jest przestępstwem i nadaje się do leczenia.

Obsesja na czyimś punkcie to nie miłość.

[Natalie_Alex]

Napisane przez DzieckoHagrida

Bycie stalkerką to po prostu dla niej sposób wyrażania swojego zakochania. Stalkerzy często są motywowani właśnie zakochaniem.

Nie ma to jak dziwaczne, niebezpieczne zachowania tłumaczyć zakochaniem.

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:46 ----------

Napisane przez Milennka03

Odnoszę wrażenie że mamy powrót Pusheen

Rzeczywiście ta użytkowniczka ma podobną zdolność do rozkminiania jakiś absurdalnych bzdur i teorii.

[ciasteczkowa_panna]

Trochę nie rozumiem sensu tematu. Uczucia to są nasze wewnętrzne przezycia. Możemy ich nie rozumiec, moze mieć na nie wpływ otoczenie, możemy sami je wyrażac zewnętrznie, ale koniec końców siedzą w naszym wnętrzu i to my z nimi żyjemy oraz je tworzymy.

[Sok_z_buki]

Każdy okazuje uczucia w inny sposób. Jeżeli ktoś jest nam bliski to nauczy się czytać nasze zachowania i zrozumie uczucia które nami kierują.

[DzieckoHagrida]

Napisane przez Sok_z_buki

Każdy okazuje uczucia w inny sposób. Jeżeli ktoś jest nam bliski to nauczy się czytać nasze zachowania i zrozumie uczucia które nami kierują.

Czy każdy okazuje uczucia w inny sposób? Mam wrażenie, że np. miłość to min. chęć spędzania razem czasu. Jak ktoś nie chce spędzać czasu ze swoimi dziećmi to ich nie kocha - nawet jeśli wierzy (a najczęściej wierzy), że jest inaczej.

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[TheSunTheMoonTheStars]

.