nietypowe - jak "podniszczyć" włosy?

[versatille]

Napisane przez chimay

Mysie blondy też są fajne. Dumam nad powrotem do takiego, ale chciałabym a boję się...

Czemu, nawet jak się schodzi z farby do naturalek to można mieć niezły 'look'. Znam jedną taką dziewczynę. Na początku wyglądało to jak zwykły odrost, ale teraz przypomina całkiem ładne ombre. No i te włosy, które odrastają są zdrowe zawsze się przyglądam i aż serce rośnie jak widać coraz więcej tych ślicznych, błyszczących naturalek.

Mi jest nie do twarzy w ciemnym kolorze - prawie biała cera i jasnobłękitne oczy. Jak byłam młodsza miałam jaśniejsze włosy. Teraz ściemniały i już nie wyglądają zbyt ładnie

Napisane przez truskawkowawiosna

Dziękuję za komplement Zdjęcie robione było pod pierwsze wiosenne słońce, dlatego tak jasne. O zdrowe włosy walczę i walczyć będę długo, niestety kolor jest często kosztem kondycji

Wyglądają prawie na białe
(Moje ulubione kolory włosów to biel i czerwień )

Nie rób tego Masz piękne, zdrowe włosy, o ładnym, ciekawym kolorze! Jeżeli chcesz blondu, to myślę, że farba mogłaby dać radę, rozjaśniacz to ostateczność. Od czystego rozjaśniacza lepsza kąpiel rozjaśniająca

Do blondów zwykle używa się 9% utleniaczy, do ciemniejszych wystarczy 3, czasem 6%. To ma duży wpływ. Często też blondynki kładą farbę na farbę, zamiast robić tylko odrosty, a całość odświeżać płukanką. Niestety sama ten błąd popełniłam, bo nie mogłam się zdecydować
Zgadzam się, zdrowe blondy a szczególnie te bardzo jasne nie są łatwe do utrzymania. Trzeba się mocno nagimnastykować nad kondycją i odcieniem. Z brązami jest łatwiej

Farba z rozjaśniaczem Chociaż nie spodziewam się, żeby się to dało zrobić jakoś bardzo 'zdrowo' - rozjaśniacz to jednak rozjaśniacz.
Poza tym, mam na głowie pasemka w, no może nie wszystkich, ale wielu kolorach tęczy. Idę do fryzjerki i pierwsze co chcę uzyskać to w końcu równomierny kolor.

A, jeszcze inna sprawa - dużo miałam zabawy z pielęgnacją, nowe kosmetyki, eksperymenty, dziwactwa. Ale teraz to już tylko gotowy schemat. Wiem co moje włosy lubią. Pielęgnacja nie zajmuje mi dużo czasu, bo tylko coś nałożę na kilka godzin, potem zmyję, odżywka d/s i koniec.
Nuda
Przy farbowaniu zabawa zacznie się na nowo, tym razem w szukanie fajnej farby do odrostów i ich usuwanie

[truskawkowawiosna]

Napisane przez versatille

Czemu, nawet jak się schodzi z farby do naturalek to można mieć niezły 'look'. Znam jedną taką dziewczynę. Na początku wyglądało to jak zwykły odrost, ale teraz przypomina całkiem ładne ombre. No i te włosy, które odrastają są zdrowe zawsze się przyglądam i aż serce rośnie jak widać coraz więcej tych ślicznych, błyszczących naturalek.

Ja dziś Kasię będę wszędzie reklamować, bo mnie zachwyciła, też schodzi z farby https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...9&postcount=46

Mi jest nie do twarzy w ciemnym kolorze - prawie biała cera i jasnobłękitne oczy. Jak byłam młodsza miałam jaśniejsze włosy. Teraz ściemniały i już nie wyglądają zbyt ładnie

Wyglądają prawie na białe
(Moje ulubione kolory włosów to biel i czerwień )

W słońcu są białawe Niestety, każdy poziom wyżej w skali kolorów, to utrata grubości włosa, nie oszukujmy się, czytałam, że rozjaśnienie o 1 ton to ok 10% utraty włosa. Coś za cos niestety

Farba z rozjaśniaczem Chociaż nie spodziewam się, żeby się to dało zrobić jakoś bardzo 'zdrowo' - rozjaśniacz to jednak rozjaśniacz.
Poza tym, mam na głowie pasemka w, no może nie wszystkich, ale wielu kolorach tęczy. Idę do fryzjerki i pierwsze co chcę uzyskać to w końcu równomierny kolor.

A nie farba rozjaśniająca? One nie mają rozjaśniacza w sobie, tylko tzw aktywatory rozjaśniania (wspomagają rozjaśnienie), zazwyczaj dodaje się do nich 2x więcej utleniacza.

A, jeszcze inna sprawa - dużo miałam zabawy z pielęgnacją, nowe kosmetyki, eksperymenty, dziwactwa. Ale teraz to już tylko gotowy schemat. Wiem co moje włosy lubią. Pielęgnacja nie zajmuje mi dużo czasu, bo tylko coś nałożę na kilka godzin, potem zmyję, odżywka d/s i koniec.
Nuda
Przy farbowaniu zabawa zacznie się na nowo, tym razem w szukanie fajnej farby do odrostów i ich usuwanie

Kobiety to lubią sobie komplikować życie Rozumiem o co chodzi, ja lubię w sumie te wszystkie zabawy

Powiedz mi jeszcze proszę czy lepiej kupić odżywkę Alterrę z granatem czy maskę? Widzę, że masz obie we zbiorach. Jeżeli nie ma kolosalnej różnicy w nawilżaniu, to wzięłabym odżywkę, bo ma większą pojemność

[versatille]

Napisane przez truskawkowawiosna

Ja dziś Kasię będę wszędzie reklamować, bo mnie zachwyciła, też schodzi z farby https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...9&postcount=46

No, właśnie o to mi chodzi. Coraz więcej zdrowych włosów
Chociaż u niej nawet rozjaśniane końcówki są w niezłym stanie

A nie farba rozjaśniająca? One nie mają rozjaśniacza w sobie, tylko tzw aktywatory rozjaśniania (wspomagają rozjaśnienie), zazwyczaj dodaje się do nich 2x więcej utleniacza.

O farbach wiem na razie niewiele Muszę jeszcze duuużo poczytać. Na szczęście są i blond włosomaniaczki z fajnymi blogami
Tak czy inaczej pierwsze rozjaśnianie będzie u fryzjerki, niech ona się męczy

Powiedz mi jeszcze proszę czy lepiej kupić odżywkę Alterrę z granatem czy maskę? Widzę, że masz obie we zbiorach. Jeżeli nie ma kolosalnej różnicy w nawilżaniu, to wzięłabym odżywkę, bo ma większą pojemność

Jeżeli mam być szczera to ani jedna. Działają właściwie tak samo, różnią się tylko konsystencją - odżywka jest gęstsza.
Wypróbowałam już 13 masek (fotka z podpisu była robiona kilka kosmetyków temu) i akurat Alterra nie jest zbyt dobrym kosmetykiem

Na początku używałam ich solo (tych moich masek), ale potem stwierdziłam, że to bez sensu, bo przez pół roku będę mieć co mycie coś innego na włosach (mam jeszcze 3 kremy i ok 12 olejów, a kolekcja rośnie). Więc zaczęłam robić miksy - po 5 masek, po 8, po 13 masek + 3 kremy + 12 olejów i jak się okazało im więcej na raz różnych kosmetyków tym lepszy efekt. Próbowałam na wszystkie sposoby mieszać, po dwa, po trzy, ale niet, moje włosy lubią tylko wielkie mixy i już. (Na wątku 'Walka o piękne i zdrowe włosy' jestem znana z szalonych mixów )

[NAasia91]

A czym się właściwie różni szczotka TT od szczotki z naturalnego włosia? Ja taką ( z naturalnego włosia ) sobie zakupiłam, bo ponoć nie niszczy włosów, nie szarpie, poprawia krążenie itp. A TT to przecież plastik? A plastik powoduje mikrouszkodzenia włosa, poprostu je niszczy.

Przyznam, że moja szczotka jednak szarpie włosy, a mam włosy zniszczone, suchawe( od połowy ) i porozdwajane, dlatego denrwuje mnie ten fakt, mam wrażenie, że coraz bardziej im szkodzę tą szczotką, chocia ostatnio wygląd moich włosów znacznie się poprawił i nie wiem czy to zasługa tej szczotki, czy oleju kokosowego, albo odżywki garnier awocado i masło karite lub maski WAX

[Lavanja]

w polowie przestalam rozumiec o co chodziw tym watku. ciemne -gruboziarniste wlosy proste dlugie i geste zawsze sa ciezkie w stylizowaniu, tak juz ich natura. ja nie widze innego sposobu na latwiejsze opanowanie ich jak wycieniowanie aby staly sie lekkie ale jesli piszesz ze nie chcesz cieniowania to niczym nie ociagniesz swojego w sumie troche niejasnego celu. farbowanie i nieuzywanie odzywek nie sprawi ze wlosy stana sie lekkie i latwe w ukladaniu. gwarantuje ci ze pierwsze co siegnelabys po prostownice aby wygladzic zniszczone suche konce. swoja droga skoro masz tak zdrowe grube i silne wlosy to moze po uzyciu pianki i prostownicy wlosy beda bardziej podatne na ukladanie?
a co do porowatosci wlosow WYDAJE MI SIE ze wlosy porowate sa podatne na ukladanie . sama mialam dlugi czas naturalne wlosy i wiem ze luska wlosa natrualnego jest tak zamknieta - struktura wlosa sliska, ze utrudnia to robienie fryzur itp.

pamietaj tez ze jesli masz grube puszace sie wlosy (co rozumiem ze posiadasz duza objetosc) to po wycieniowaniu niekoniecznie stracisz ich objetosc. konce faktycznie beda ciensze ale za to gora wyda sie wtedy x2 podniesiona i moze to jest zmiana ktorej potrzebuejsz

[Vea]

Zgodzę się z tym, że podniszczone włoski są bardziej podatne na układanie. Ja, mając zdrowe, niefarbowane włosy miałam je proste jak druty, a gdy nawinęłam je na wałki celem uzyskania fal to wytrzymywały max godzinę. Odkąd farbuję włosy (już dość długo) moje włosy same się falują, a gdy chcę mieć fajniejszy skręt nawijam je na wałki na pół godziny bez jakiegokolwiek żelu, pianki czy innego utrwalacza i po ściągnięciu moje loki trzymają się 3-4 dni, z tymże coś w tym jest.

[versatille]

Napisane przez Vea

Zgodzę się z tym, że podniszczone włoski są bardziej podatne na układanie. Ja, mając zdrowe, niefarbowane włosy miałam je proste jak druty, a gdy nawinęłam je na wałki celem uzyskania fal to wytrzymywały max godzinę. Odkąd farbuję włosy (już dość długo) moje włosy same się falują, a gdy chcę mieć fajniejszy skręt nawijam je na wałki na pół godziny bez jakiegokolwiek żelu, pianki czy innego utrwalacza i po ściągnięciu moje loki trzymają się 3-4 dni, z tymże coś w tym jest.

Podatność nie ma nic wspólnego ze zniszczonymi/suchymi włosami
Bardzo zniszczone włosy mogą mieć po prostu zmienioną strukturę. Tak jak w przypadku prostowania - prostuje się proste włosy, bo się wywijają. Później wywijają się coraz mocniej i mocniej. Ale czy stają się przez to bardziej podatne albo falowane/kręcone? Nie, są po prostu zniszczone i się buntują.

To ja mogłabym powiedzieć, że im bardziej zdrowe włosy mam tym bardziej podatne są a chyba to niemożliwe.

[Skarfejs]

Napisane przez versatille

Podatność nie ma nic wspólnego ze zniszczonymi/suchymi włosami
Bardzo zniszczone włosy mogą mieć po prostu zmienioną strukturę. Tak jak w przypadku prostowania - prostuje się proste włosy, bo się wywijają. Później wywijają się coraz mocniej i mocniej. Ale czy stają się przez to bardziej podatne albo falowane/kręcone? Nie, są po prostu zniszczone i się buntują.

To ja mogłabym powiedzieć, że im bardziej zdrowe włosy mam tym bardziej podatne są a chyba to niemożliwe.

Tak jest właśnie w moim przypadku i teraz już nie wiem, czy jestem naturalnie falowana czy może fale to efekt uboczny wieloletniego prostowania

[Grace77]

z tego co przeczytałam wynika, że masz niskoporowate włosy. Takie włosy ma mój 10-letni syn, proste grube ciemnobrązowe "druty". 2 lata temu miał długie za ramiona, nie można było ich nawet w kucyk związać, sypały się, gumka ześlizgiwała. Niemniej wszyscy się nimi zachwycają, nawet obce baby w kościele wzdychają jakie on ma włosy Ja jako dziecko miałam ten sam problem, z tym, że "kręcony" na głowie było tyle loków, że nie sposób było z tą bombą wytrzymać. teraz mam spokój....po 2 dzieci wyłysiałam ehh wiele bym dała, żeby odzyskać dawną czuprynę, a jeszcze więcej aby mieć takie kudły jak mój syn

[martaakow]

Napisane przez versatille

Przy rozjaśnianych ciężko o niską porowatość, ale maski mogą zdziałać cuda. Sama niedługo będę rozjaśniać włosy, ale na mniej więcej taki: http://koktajl.fakt.pl/m/Repozytoriu...1570468750.jpg Dowiem się (taki mały eksperyment dla ludzkości ) czy włosy całkiem zdrowe po rozjaśniaczu zostaną zniszczone i przesuszone czy może z pomocą wielu kosmetyków od razu przywrócę ich stan sprzed rozjaśniania

Daj znać, mnie się marzy rozjaśnić o jakieś 2-3 tony.

[paulina0124]

Ja mam non stop spalone włosy, bo się nie mogę zastanowić nad kolorem, a to blond a to rudy, a to chciałabym mieć naturalne.
Moje córeczki mają piękne i długie włoski, a ja jak kura wyglądam.
Nawet mój mąż ostatnio mi powiedział że straszne mam włosy. Kiedy w życiu mnie nie krytykował bo w zasadzie nie musiał.
Teraz od długiego czasu ma krótkie, ale to nie fryzura bo przecież z tyłu długie a przody sie powykruszały. Ani to rozpuścić ani związać bo za krótki. Chciałabym długie, ale cięzko zapuścić jak cały czas je poddaję chemii. Błędne koło.
Nałóg totalny z tym farbowaniem. Nie mam żadnych innych nałogów.
Tylko ten i do tego okropny.
Jestem załamana moimi włosami.

[Vea]

Napisane przez versatille

Nie, są po prostu zniszczone i się buntują.

To ja mogłabym powiedzieć, że im bardziej zdrowe włosy mam tym bardziej podatne są a chyba to niemożliwe.

Wiesz, możliwe, że jest tak, jak mówisz, ale ja znam swoje włosy na tyle, że wiem, że odkąd je farbuję mają tendencję do fal - na zdrowych / niefarbowanych włosach ten objaw nie występował zupełnie.

[martaakow]

Napisane przez Vea

Wiesz, możliwe, że jest tak, jak mówisz, ale ja znam swoje włosy na tyle, że wiem, że odkąd je farbuję mają tendencję do fal - na zdrowych / niefarbowanych włosach ten objaw nie występował zupełnie.

Albo akurat zmieniła się struktura Twojego włosa i zbiegło się to z farbowaniem?
Moje też zaczęły się falować przy farbowaniach, najbardziej po moim pierwszym rozjaśnieniu, ale teraz mam już zdrowe (a przynajmniej względnie) i dalej falują. I to zdecydowanie ładniej.
A jeszcze 10 lat temu miałam proste druty.

[ally5]

A ja chyba dobrze rozumiem autorkę wątku. Sama kilkarotnie próbowałam celowo podniszczyć swoje włosy, żeby lepiej wyglądały (jakolwiek dziwnie to brzmi)...

Naturalnie moje włosy są bardzo zdrowe, dość śliskie, mają mocno domknięte łuski. Najlepiej wyglądają po samym szamponie. Po byle jakiej odżywce robią się tak gładkie i śliskie, że nawet gumka do włosów nie chce się na nich trzymać i się ześlizguje. Ciężko je ułożyć, są ciężkie (mimo, że nie są jakoś specjalnie grube, ani bardzo gęste), szybko przyklapują. Trudno je ułożyć, żadna fryzura się nie trzyma długo.

Takie włosy ciężko rozjaśnić, nie szkodzi im suszenie, okazjonalne prostowanie, farbowanie (tak, nawet po farbowaniu spokojnie wystarcza mi sam szampon) i inne zabiegi, które dla osób z suchymi włosami może być zabójcze. Odżywek używam tylko wtedy, gdy mam długie włosy, tylko po to żeby łatwiej się rozczesywały. Włosy błyszczą jak szalone nawet po najzwyklejszym ziołowym szamponie użytym solo, bez odżywki. Obecnie nawet po wielu eksperymentach z farbami (wiele farbowań w krótkim czasie) nie są zniszczone, nie rozdwajają się.

Myślę, że osoby, które po każdym myciu muszą używać odżywki, żeby ich włosy w ogóle normalnie funkcjonowały i jak ognia unikają suszarki, bo kojarzy im się z mega niszczeniem nie są w stanie tego zrozumieć - po prostu inny typ włosa.

U mnie najlepiej sprawdza się mycie szamponem johnson's baby (myje codziennie) bez używania jakichkolwiek odżywek. Włosy są lekkie, błyszczące, trochę bardziej puszyste i odbite od skóry głowy. Natomiast żeby je trochę podniszczyć i lekko przesuszyć stosowałam jakiś czas temu mgiełkę radical - psikając na całe włosy codziennie przez kilka dni (ma alkohol w składzie), dobrze się sprawdzała, włosy miały też więszą objętość, nie wisiały smętnie. Prostowałam też parę razy bez produktów termoochronnych, potem włosy też trochę lepiej się uładały, ale lekko podsuszyły się głównie końce, góra nadal była śliska i gładka

[SceneQueene]

Jak ja Ci zazdroszczę...

[ally5]

Napisane przez SceneQueene

Jak ja Ci zazdroszczę...

Nie ma czego, każdy ma swoje problemy z włosami. Ja z kolei zazdroszczę osobom, które mogą myć włosy rzadziej niż codziennie a na ich włosach ułożona fryzura trzyma się dłużej niż godzine

[SceneQueene]

Ja też myję codziennie, bo po prostu to lubię. Zupełnie inne włoski niż Ty mam niestety, a o takich jak Twoje zawsze marzyłam. Cóż, nie wszystko można mieć .

[froszul]

U mnie podobny problem - włosy bardzo długie i bardzo gęste, a więc bardzo ciężkie. Lekko falowane, ale loki rozpadają się w godzinę (nawet po całonocnych papilotach) Ostatnio udało mi się trochę zmniejszyć ten problem. Przede wszystkim - zafundowałam sobie grzywkę, dzięki czemu włosów jest fizycznie po prostu trochę mniej. Po myciu włosów używam maski wygładzającej pantene pro-v (zresztą cała ta zielona seria działa na moje włosy zbawiennie), a po wyszuszeniu je prostuję, dzięki czemu stają się o niebo lżejsze. Rozumiem twój ból, u mnie samo umycie, wysuszenie i wyprostowanie włosów to łącznie jakieś 2h (o ile się nie poplączą)... A kucyka noszę rzadko, bo żeby się utrzymał wysoko muszę użyć przynajmniej 3 mocnych gumek. Ale kocham moje włosy i za nic bym ich nie ścięła

[versatille]

Napisane przez froszul

Rozumiem twój ból, u mnie samo umycie, wysuszenie i wyprostowanie włosów to łącznie jakieś 2h

U mnie jest tak:
- maska/olej przed myciem - 3/4 h
- mycie - 0.5 h
- naturalne schnięcie - 5 h
- koczek - całą noc, ok 8 h

[Redhaired Witch]

Napisane przez froszul

Rozumiem twój ból, u mnie samo umycie, wysuszenie i wyprostowanie włosów to łącznie jakieś 2h (o ile się nie poplączą)...

Ale to przecież krótko
Moje nie są super zdrowe, gęste ani ciężkie a schną 2,5 godz, myję je z pół godziny (potrzymanie odżywki, nałożenie wszystkich b/s etc.) a przed myciem często daję na godzinę maskę albo olej z czymś na całą noc.

[froszul]

Miałam na myśli samo mycie, czyli bez żadnych odżywek, i suszenie na największej mocy, czyli opcja "bardzo mi się spieszy" Jeśli nakładam odżywke, to jest jeszcze 40 minut trzymania jej na włosach, jeśli nie chce ich poniszczyć, to suszę w niższej temperaturze (wtedy zajmuje to ponad godzinę a nie pół) O niesuszeniu nie ma mowy, schłyby cały dzień Wczoraj umycie+odzywka+suszenie zajęło mi 3h i uważam, że to i tak za dużo zmarnowanego czasu

[SceneQueene]

a moim zdaniem czas poświęcony na pielęgnację włosów nie jest zmarnowany jak się odpowiednio o nie dba to się potem odwdzięczają pięknym wyglądem. btw, uwielbiam coś robić przy włosach, toć to czysta przyjemność

[chimay]

Napisane przez SceneQueene

a moim zdaniem czas poświęcony na pielęgnację włosów nie jest zmarnowany jak się odpowiednio o nie dba to się potem odwdzięczają pięknym wyglądem. btw, uwielbiam coś robić przy włosach, toć to czysta przyjemność

Ja też tak tego nie postrzegam, ale w ogóle lubię ogół zabiegów kosmetycznych (może poza depilacją), nigdy mnie nie denerwowało wcieranie balsamów w skórę itp. Makijaż nie jest dla mnie koniecznością tylko miłym rytuałem.

Pewnie to też kwestia stylu życia i priorytetów, ja nigdy nie byłam zabiegana i życie w ciągłym biegu mnie nie pociąga, więc po prostu mogę sobie pozwolić na "cackanie się"

[SceneQueene]

mam dokładnie takie samo podejście jak Twoje po prostu sprawia mi to ogromną frajdę. szczególnie, jeśli np. na włosach widać efekty. ale pozbywanie się włosków, fakt faktem, jest denerwujące

[parodia]

Napisane przez versatille

U mnie jest tak:
- maska/olej przed myciem - 3/4 h
- mycie - 0.5 h
- naturalne schnięcie - 5 h
- koczek - całą noc, ok 8 h

0,5 h to ja mam często od wstania do wyjścia razem z umyciem się, włosów (+odżywka d/s), śniadaniem, ubraniem, makijażem.
Ale ja z tych żyjących wiecznie w biegu i bardzo to sobie chwalę wg mnie to włosy są dla mnie, nie ja dla nich, więc półgodzinne mycie odpada. Na szczęście cerze taki minimalizm odpowiada, włosy też bardzo nie narzekają.

[martaakow]

Napisane przez SceneQueene

mam dokładnie takie samo podejście jak Twoje po prostu sprawia mi to ogromną frajdę. szczególnie, jeśli np. na włosach widać efekty. ale pozbywanie się włosków, fakt faktem, jest denerwujące

Mnie cała ta pielęgnacja też się podoba i lubię ją, ale co jak co - suszyć nie cierpię.

[SceneQueene]

dlatego nie suszę. nigdy

[martaakow]

Napisane przez SceneQueene

dlatego nie suszę. nigdy

Ja niestety muszę, bo myję włosy rano + przy naturalnym schnięciu mam przyklap + moje włosy nie trzymają skrętu na mokrych włosach.

[SceneQueene]

aaa. ja myję, zanim się spać położę, bo rano to bym się chyba wściekła. poza tym moje kłaczki strasznie nie lubią suszarki. masz falowane czy lokowane?

[narvia]

A gdyby tak na urlop nad jakies słone, ciepłe morze? Woda, slońce, woda, słońce i powinny się po tygodniu- dwóch chociaż trochę zniszczyć. Można by też samym szamponem je traktować cały wyjazd, będzie lepszy efekt

A tak serio serio to ja bym skakała z radości gdybym miała zdrowe, pancerne włosy. Może i ciężko je stylizować, ale suchary nawet wystylizowane na blachę nie wyglądaja dobrze, więc nic to nie daje..