wychodzić za mąż w takiej sytuacji??? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2020-05-11, 13:04   #1
Zagubiona9700
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 42

wychodzić za mąż w takiej sytuacji???


Poznałam na studiach fajnego chłopaka. Od początku czułam że to będzie "coś". Po 3 latach zamieszkaliśmy razem, czasami się kłóciliśmy, potem godziliśmy... wszystko normalnie. W międzyczasie poznał całą moja rodzinę - on polubił ich, a jego. Słyszałam same pochwały zapytał się czy chciałabym założyć z nim rodzine. Potem zaszłam w ciążę i zaręczyliśmy się.
Jeszcze studiujemy, on mieszka ponad 100 km, a ja blisko miasta w którym studiujemy - moi rodzice zaproponowali żebyśmy zamieszkali u nich żebyśmy mogli na spokojnie skończyć studia, K. zgodził się od razu. Moja rodzina przyjęła go bardzo ciepło, tak żeby nie czuł się u nas obco, żadnych kłótni, dogadywaliśmy się, nikt nie narzekał. K. w szpitalu był codziennie, dawał wsparcie i pomagał.
Powrót do domu:
K. wszystko podważał, każdą rzecz przy dziecku. Czego bym nie zrobiła był telefon do matki. Normalnie gorąca linia! Nawet ona sama dzwoniła do niego i mówiła mu co ma robić.... Wszystko, konsultował ze swoją matką. Ona ona podważała decyzje lekarzy w szpitalu i decyzje lekarza naszego dziecka… jakby wszystko wiedziała lepiej, jakby była mądrzejsza od lekarzy

Kłóciliśmy się o wszystko. Liczyło sie tylko i wyłącznie zdanie mamusi, która sie rządziła przez telefon!!! (na szczęście teraz już jest spokój). Każda decyzja o zajmowaniu się dzieckiem miała być po jego myśli (po myśli jego matki), moje zdanie się w ogóle nie liczyło i o to kłóciliśmy się najbardziej. Nagadał jakiś bzdur jak mu nie dobrze aż jego rodzice powiedzieli moim, że nie chcą słuchać żadnych wyjaśnienień bo…. wiedzą wszystko i żeby sie nie wtrącali do naszego wychowywania dziecka, bo oni sie nie wtrącają! (hahaha dobre sobie, codziennie dzwonili)

Zachowanie przyszłych teściów:
Jak były święta, to nawet jego matka nie wzięła dziecka na ręce, tylko zerknęła i sobie poszła bez jakieś ekscytacji (nasze dziecko jest ich jedynym wnuczkiem).
Razem z K. podejmowaliśmy decyzje o organizacji chrzcin, poinformował swoich rodziców o szczegółach, po zrobieniu rezerwacji jego matka zadzwoniła do mojej i powiedziała, że termin był ustalany pod tylko moją rodzine i żeby wszystko odwołać.

Byliśmy u jego rodziców przed tą epidemią, to jego matkę trzeba non stop prosić żeby sie zajęła swoim jedynym wnuczkiem. Nie chodzi o to, że spycham obowiązek zajmowania się dzieckiem na kogoś innego, tylko chce mieć równe warunki do zdania egzaminów. Ale ona ma kompletnie gdzieś to ze musze sie uczyć do egzaminów - ja ją nie obchodzę, liczy się tylko żeby K. zdał egzaminy.
Któregoś dnia jak udało mi sie uspać naszego maluszka, to chciałam popisać magisterke, a jego matka stwierdziła że będziemy myć okna. Wkurzyłam sie bo nie po to usypiałam dziecko żeby im teraz okna myc, nikt za mnie sie nie nauczy/ pracy nie napisze.

Chcieli żebyśmy przyjechali na święta, a teraz na majówke, bo sie bardzo stęsknili za nami - 3 miesiące nie byliśmy. Uważam ze jest epidemia i skoro jego matka pracuje w szpitalu to jest za duże ryzyko żeby tam jechać. Powiedziałam to K. a on powiedział ze tyle czasu sie nie widział z rodzicami i sie za nimi stęsknił, wiec pojechał teraz. Na ile? nie powiedział.
Mówili że strasznie tęsknią za nami, za wnuczkiem…. A jak mieli dwa długie weekendy to pojechali sobie w góry. Oczywiście jak wrócili to musieliśmy pojechać w odiwedziny do nich.... bo przecież się stęsknili Oni do nas ani razu nie przyjechali (dziecko ma już 7 miesięcy), tylko my jeździmy do nich.
Jak przywożą nas do mojego domu to zawsze proponuje herbate/ kawe. Ani razu nie wstąpili. Zresztą mój tata jak nas odwoził to jego matka nawet nie wyszła sie przywitać, udała że nikogo nie ma w domu.

Plany na dalsze życie:
Po to zamieszkaliśmy u moich rodziców, bo mamy blisko na uczelnie, ma kto zając się dzieckiem, żebyśmy mogli zdać wszystkie przedmioty i się obronić. Mieszkanie tu jest tymczasowe. Po skończeniu studiów chcemy się wyprowadzić i pracować. Chcemy się usamodzielnić. Jego rodzice powiedzieli ze nie będą sie wtrącać do naszych spraw i do naszego dziecka…. Ale jednak strasznie pchają nas do Wwa. Mieszkanie, przedszkole, zajęcia dla dziecka później i opiekunka, auto w leasing... tylko skąd na to pieniądze????? a i jeszcze na wakacje chciałoby sie wyjechac.... Zresztą my nie będziemy od razu zarabiać kokosów żeby było nas na to wszystko stać.
Ja wole mieszkać w mojej miejscowości, bo mam rodziców którzy są pomocni, a gdyby "cos" sie stało, to są pod ręką i wiem że mi pomogą. Co do ich pomocy bardzo wątpie. Jego matka, nie będzie jechała pociągiem ponad 100 km do Wwa. Na żadna opiekunkę sie nie zgadzam, bo po prostu im nie ufam.

Jego zachowanie teraz:
Codziennie rano zanoszę maluszka do opieki, po to żebyśmy mogli sie uczyć do egzaminów. Zwracam sie do K. o pomoc, rano oboje zajmujemy sie dzieckiem, potem idziemy sie uczyć, a pod wieczór zabieramy maluszka do siebie, razem kąpiemy, razem nosimy, przytulamy, usypiamy, na wszelkie wizyty u lekarza/ kontrole jeździmy razem. Tylko my. Zajmuje się dzieckiem wg. mojego uznania, a nie pod dyktando mamusi (od początku robiłam wg mojego uznania, tzn. słuchałam jej rad, ale decyzje podejmowałam niezależnie), a K. już nie robi mi o to problemów.
Miedzy nami jest teraz dobrze, rozmawiamy, wygłupiamy sie, żartujemy, codziennie słysze że bardzo mnie kocha i cieszy się że mamy dziecko, rzadko sie sprzeczamy. Zaczęliśmy się dogadywać, chociaż czasami mi mówi co mam zrobić w sposób rozkazujący i apodyktyczny (zwracam mu uwagę że mi się to nie podoba)…
Kiedyś jego ojciec powiedział mi że oni zrobili błąd, tzn. że wychowali go jak typowego jedynaka i żebym miała to na względzie.A jego matka jest wpatrzona w niego jak w obrazek, nie widzi żadnych wad, nawet wtedy jak sie któryś raz rzygał bo się upił jak świnia :/
K. napije się okazjonalnie, ale nie wie kiedy przestać, nie zna umiaru a potem po alkoholu głupieje... robi sie awanturny, szuka zaczepki, ma idiotyczne pomysły i kilka razy już skończył na urwanym filmie, z miską i z kacem następnego dnia. Potem jest mu głupio i wszystkich przeprasza.

A K. w tym wszystkim?
Słucha sie rodziców, ich zdanie jest bardziej brane pod uwage. Jego rodzice chcą układać nam życie pod swoje widzi mi sie. ("my sie nie wtrącamy", jasne..). Moi rodzice nie dyktują nam co mamy robić, bo powiedzieli że to jest nasze życie i nasze decyzje.

Poza tym jego rodzice mają nierealne podejście do pieniądza, mają markowe ciuchy, żyją na pokaz… nie wykończą domu bo mają okropne długi!! Dodam, że to było trzymane w wielkiej tajemnicy, a jego matka jest zazdrosna o to, że ja mam zaplecze finansowe – ładna działka. Jest też zazdrosna, o to że moi rodzice mają ładny dom, a oni mają „wydmuszke”, z zewnątrz ładnie, a w środku nic.

Im jest dobrze samym, tzn. w życiu wg. ich zasad we trójke, nie potrafią pogodzić się że ich syn chce założyć rodzine, a ja wyrażam swoje zdanie, bo najlepiej by było gdybym się podporządkowała i robiła co oni powiedzą. Gdybym zamieszkała u nich to nie miałabym nic do powiedzenia i czuje że "daliby mi popalić", a jakbym się zgodziła na ich wizje naszego wspólnego życia, to byśmy zaczeli popadać w długi, tak jak oni …. K. słucha się ich rad, nie widzi żadnych problemów.
Moja rodzina nie ingeruje do dziecka, nie mówi żeby robić z dzieckiem to czy tamto, a jego rodzice chcą ustawiać nam życie wg siebie i swoich pomysłów ďťż��

Problem w tym że on jest bardziej za nimi, niż za mną i zamiast ze mną ustalić co i jak, to mówi "zrobimy to i to" - czyli tak jak powiedzieli jego rodzice...

Mam już dosyć jego rodziców, bo nie szanują ani mnie, ani moich rodziców. Chcą żeby wszystko było im pod nos podstawione i było po ich myśli. Moja rodzina powiedziała że on jest arogancki, gburowaty, rozpieszczony i niedojrzały emocjonalnie i będzie dla mnie panem i władcą :/ i nie raz będe płakała przez niego.

Został nam rok do ślubu i co ja mam zrobić w takiej sytuacji????
Jak wy to widzicie, co byście zrobili?? proszę o pomoc

Edytowane przez Zagubiona9700
Czas edycji: 2020-05-12 o 08:51 Powód: za dużo szczegółów, które mogłyby mnie ujawnić
Zagubiona9700 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 13:23   #2
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 078
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Myślę że ślubu nie ma sensu planować. Mieszkajcie razem, żyjcie i próbujcie się porozumieć. W żadne długi i przeprowadzki bym się nie pchała, skupcie się na nauce póki co.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 14:14   #3
Istielig
Rozeznanie
 
Avatar Istielig
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 535
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Ten ślubik albo jego brak to teraz Twój najmniejszy problem - skupiłabym sie raczej na fakcie że zrobiliście sobie dziecko bez źródła dochodu i zwaliliscie sie Twoim rodzicom na głowę obciazajac ich opieką nad dzieckiem i kosztami utrzymania was - wszak nie pracujecie.
Tatuś buc i maminsynek też nie sprawia, ze obrazek ten nabiera jakichś jasniejszych barw, wrecz przeciwnie.

Za co chcecie sie niby wyprowadzić, utrzymać dziecko, wynajac mieszkanie i zorganizowac slubik chwile po skończeniu studiów?

Jeszcze brakuje tylko planów na budowę domku i byłoby wizazowe bingo

Zamiast ślubem zajmij sie najpierw relacja z partnerem i rozwojem kariery zawodowej bo chyba nie ogarnelas ze jestes matką i masz dziecko na utrzymaniu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Istielig jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 14:32   #4
niemanicka
Wtajemniczenie
 
Avatar niemanicka
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Problemem jest tu fakt, że twój K. ma nieodcietą pępowinę. Dopóki tego nie zauważy, nic się nie zmieni. Warto szanować zdanie rodziców, tymbardziej położnej, ale ostateczna decyzja należy do Ciebie i K. - czy on to rozumie? Nawet jeśli zrobicie coś nie tak, to macie do tego prawo. K. musi zrozumieć, że żona/partnerka jest najważniejsza, on nie jest już synem mamusi, tylko ma własną rodzinę.

Nie wiem w jaki sposób o tym rozmawiacie, czy ty go atakujesz, że jest maminsynkiem i cię jego zdanie nic nie obchodzi, czy mówisz że szanujesz zdanie ich rodziców, ale ty masz inne i ty/wy decydujecie o swoim/waszym dziecku. Nie angażujcie rodziców żadnej ze stron w wasze konflikty.
niemanicka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 14:40   #5
robcia
Zakorzenienie
 
Avatar robcia
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 591
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Wiesz ,co sie tutaj bardzo rzuca w oczy? Podzial . Na my , czyli ty , twoi rodzice i rodzina oraz on i jego rodzice. Chociaz wielokrotnie podkreślasz jaka to wspaniala jest twoja rodzina dla was , nie jestem pewna ,ze on czuje tak samo a nawet ,że rzeczywiście jest tak jak mówisz.
Jestes ze swoja rodzina związana ,super ,wspierają cie ale mozesz sobie nawet nie uświadamiać , jak duży wpływ mają na twoje decyzje i że twój partner widzi to dokladnie w taki sposób jak ty postrzegasz relacje jego z jego rodziną.
Żadne z was nie odcięło pępowiny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
robcia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 15:47   #6
bezpaniki
Zadomowienie
 
Avatar bezpaniki
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: ŚwinkaMorska/Kraków
Wiadomości: 1 359
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Zagubiona9700 Pokaż wiadomość
Poznałam na studiach fajnego chłopaka. Od początku czułam że to będzie "coś". Po 3 latach kumplowania się postanowiliśmy być ze sobą, pomieszkiwałam u niego, w wakacje jeździliśmy do siebie, aż pewnego razu zaproponował żebyśmy zamieszkali ze sobą. Super!!! Zamieszkaliśmy razem, czasami się kłóciliśmy, potem godziliśmy... wszystko normalnie. W międzyczasie poznał całą moja rodzinę - on polubił ich, a jego. Słyszałam same pochwały Na początku roku zapytał się czy chciałabym założyć z nim rodzine. W marcu okazało się że jestem w ciąży, zaręczyliśmy się ...

Jeszcze studiujemy, on mieszka 250 km od Warszawy, a ja niecałe 40 km - moi rodzice zaproponowali żebyśmy zamieszkali u nich (moich rodziców) w domu, oni zajmą się dzieckiem, tak żebyśmy mogli na spokojnie skończyć studia, K. zgodził się od razu, bez wahania.
Moja rodzina przyjęła go bardzo ciepło, tak żeby nie czuł się u nas obco, żadnych kłótni, dogadywaliśmy się, nikt nie narzekał.
Rodzę w grudniu, K był przy mnie, codziennie odwiedzał mnie w szpitalu, dawał wsparcie i pomagał mi.

brzmi wszystko fajnie, ale do czasu....

Po porodzie byłam strasznie osłabiona, poprosiłam mamę żeby przewinęła dziecko i posmarowała linomagiem krocze żeby nie było odparzeń (tak polecili mi w szpitalu), K. warknął żeby tego nie robiła, bo jego matka tak powiedziała (jego matka pracuje w innym szpitalu, jest położną, ale nie ma styczności z noworodkami) i on jako ojciec tez ma coś do powiedzenia. Była awantura, bo dziecko miało czerwone pachwiny, jego matka tego nie widziała ale się wymądrzała przez telefon, mimo że miałam fachową opiekę i dostałam zalecenia.

Powrót do domu (tydzień przed świętami):
K. wszystko podważał, każdą rzecz przy dziecku. Czego bym nie zrobiła był telefon do matki. Normalnie gorąca linia! Nawet ona sama dzwoniła do niego i mówiła mu co ma robić....
To co ja robiłam, to jak moja babcia się zajmowała dzieckiem – wszystko, konsultował ze swoją matką.Wyglądało to tak, jakby nikt nie miał pojęcia o zajmowaniu się dzieckiem, tylko jego matka.

A jak się porządziła, to po tygodniu nie wyleczyła zaczerwienionej szyjki dziecka… Jak mała zachorowała, to ona nie widziała żadnych objawów choroby, a okazało się że dziecko ma grype… „przecież ja mam kompetencje!!!”- to jej słowa, właśnie widać jakie, skoro nie potrafiła pomóc dziecku….
Rozumiem że chciała pomóc, ale ona ona podważała decyzje lekarzy w szpitalu i decyzje lekarza naszego dziecka… jakby wszystko wiedziała lepiej, jakby była mądrzejsza od lekarzy

Przez dwa miesiące kłóciliśmy się o wszystko. Liczyło sie tylko i wyłącznie zdanie mamusi, która sie rządziła przez telefon!!! Dopiero jak jak sie zapytałam, czy jak będziemy sie kochać, to czy jego matka będzie dawać instrukcje, bo bez jej wskazówek to żyć nie może... powtórzył jej jak zadzwoniła i podziałało z takim efektem że zaczęła pisać smsy... (na szczęście teraz już jest spokój).

Każda decyzja o zajmowaniu się dzieckiem miała być po jego myśli (po myśli jego matki), moje zdanie się w ogóle nie liczyło i o to kłóciliśmy się najbardziej.
W międzyczasie nagadał jakiś bzdur jak mu nie dobrze aż jego rodzice przyjechali i powiedzieli moim rodzicom, że nie chcą słuchać żadnych wyjaśnienień bo…. wiedzą wszystko i żeby sie nie wtrącali do naszego wychowywania dziecka, bo oni sie nie wtrącają! (hahaha dobre sobie, codziennie dzwonili po kilka/ kilkanaście razy)

Zachowanie przyszłych teściów:

Jak była gwiazdka, to nawet jego matka nie wzięła dziecka na ręce, tylko zerknęła i sobie poszła bez jakieś ekscytacji (nasze dziecko jest ich jedynym wnuczkiem).

Razem z K. podejmowaliśmy decyzje o organizacji chrzcin, poinformował swoich rodziców o szczegółach, po zrobieniu rezerwacji okazało sie że siostra jego matki, która mieszka za granicą nie może przełożyć wakacji – więc jego matka zadzwoniła do mojej i powiedziała, że termin był ustalany pod tylko moją rodzine i żeby wszystko odwołać i przełożyć chrzciny (pasujący jego ciotce !!! btw. ona nie jest matką chrzestną).

Byliśmy u jego rodziców przed tą epidemią (przed Wielkanocą). Jego matkę trzeba non stop prosić żeby sie zajęła swoim jedynym wnuczkiem. Nie chodzi o to, że spycham obowiązek zajmowania się dzieckiem na kogoś innego, tylko chce mieć równe warunki do zdania egzaminów. Aż mi jest głupio mówić "mamo czy mogłabyś sie zająć wnuczkiem?”. Ale ona ma kompletnie gdzieś to ze musze sie uczyć do egzaminów - ja ją nie obchodzę, liczy się tylko żeby K. zdał egzaminy.

Jego matke trzeba poprosić, bo ona przyjmuje postawe „ja się nie wtrącam”... Któregoś dnia jak udało mi sie uspać naszego maluszka, to chciałam popisać magisterke, a jego matka stwierdziła że będziemy myć okna w salonie.... ona jedno, K. jedno i ja jedno. Wkurzyłam sie bo nie po to usypiałam dziecko żeby im teraz okna myc, nikt za mnie sie nie nauczy/ pracy nie napisze.

Chcieli teraz żebyśmy przyjechali na święta, a teraz na majówke, bo sie bardzo stęsknili za nami - 2 miesiące nie byliśmy. Uważam ze jest epidemia i skoro jego matka pracuje w szpitalu to jest za duże ryzyko żeby tam jechać. Powiedziałam to K. i rzuciłam skoro chcesz jechać to jedź, a on powiedział ze tyle czasu sie nie widział z rodzicami i sie za nimi stęsknił, wiec pojechał teraz. Na ile? może na dwa tygodnie, nie powiedział konkretnie.
Jego ojciec przyjechał, to nawet nie wszedł zobaczyć wnuczki (a podobno tak sie stęsknił za dzieckiem, prawie codziennie to słyszałam jak mówi przez telefon!!)

Mówili że strasznie tęsknią za nami, za wnuczkiem…. A jak mieli dwa długie weekendy to pojechali sobie raz nad morze i raz w góry. Oczywiście jak wrócili to musieliśmy pojechać w odiwedziny do nich.... bo przecież się stęsknili

Oni do nas ani razu nie przyjechali (dziecko ma już 5 miesięcy), tylko my jeździmy do nich.

Jak przywożą nas od siebie do mojego domu to zawsze proponuje herbate/ kawe. Ani razu nie wstąpili. Zresztą mój tata jak nas odwoził to jego matka nawet nie wyszła sie przywitać, udała że nikogo nie ma w domu, nawet nie zaproponowała szklanki wody.

Plany na dalsze życie:
Po to zamieszkaliśmy u moich rodziców, bo mamy blisko na uczelnie, ma kto zając się dzieckiem, żebyśmy mogli zdać wszystkie przedmioty i się obronić. Mieszkanie tu jest tymczasowe.

Po skończeniu studiów chcemy się wyprowadzić i pracować. Chcemy się usamodzielnić.

Jego rodzice powiedzieli ze nie będą sie wtrącać do naszych spraw i do naszego dziecka…. Ale jednak strasznie pchają nas do Warszawy. Mieszkanie, przedszkole, zajęcia dla dziecka później i opiekunka, auto w leasing... tylko skąd na to pieniądze????? a i jeszcze na wakacje chciałoby sie wyjechac.... Moi rodzice powiedzieli że nie zgadzają sie na to bo nie maja na to pieniędzy, zresztą my nie będziemy od razu zarabiać kokosów żeby było nas na to wszystko stać. Mam jeszcze brata, który studiuje.

Ja wole mieszkać w mojej miejscowości, bo jest blisko Warszawy, mam rodziców którzy są pomocni, nie musze ich sie prosić gdyby "cos" sie stało, to są pod ręką i wiem że mi pomogą. Co do ich pomocy bardzo wątpie. Jego matka, która pracuje, nie będzie jechała pociągiem 200 km do Warszawy. Na żadna opiekunkę sie nie zgadzam, bo po prostu im nie ufam.

Jego zachowanie teraz:
Codziennie rano znoszę maluszka do swojej babci żeby sie zajmowała dzieckiem, po to żebyśmy mogli sie uczyć do egzaminów. Zwracam sie do niego o pomoc, rano oboje zajmujemy sie dzieckiem, potem idziemy sie uczyć, a pod wieczór zabieramy maluszka do siebie, razem kąpiemy, razem nosimy, przytulamy, usypiamy, na wszelkie wizyty u lekarza/ kontrole jeździmy razem. Tylko my. Ja schodzę na przewijanie i karmienie, a on siedzi w pokoju, prawie w ogóle z niego nie wychodzi, a nawet jak zejdzie to rzadko wstąpi do dziecka. Zajmuje się dzieckiem wg. mojego uznania, a nie pod dyktando mamusi (od początku robiłam wg mojego uznania, tzn. słuchałam jej rad, ale decyzje podejmowałam niezależnie), a K. już nie robi mi o to problemów.
Miedzy nami jest teraz dobrze, rozmawiamy, wygłupiamy sie, żartujemy, dajemy buziaki, codziennie słysze że bardzo mnie kocha i cieszy się że mamy dziecko, rzadko sie sprzeczamy. Zaczęliśmy się dogadywać, chociaż czasami mi mówi co mam zrobić w sposób rozkazujący i apodyktyczny (zwracam mu uwagę że mi się to nie podoba)…

Jego ojciec powiedział mi że oni zrobili błąd, tzn. jest ich jedynym dzieckiem i na wszystko mu pozwalali, miał co chciał, a jak jeszcze nie pomyślał że chce, to oni już mu to podstawiali pod nos. I żebym miała to na względzie.
Jego matka jest wpatrzona w niego jak w obrazek, nie widzi żadnych wad, nawet wtedy jak sie któryś raz rzygał bo się upił jak świnia :/
K. napije się okazjonalnie, ale nie wie kiedy przestać, pół łyka za dużo - to chce więcej bo nie zna umiaru a potem po alkoholu głupieje... robi sie awanturny, szuka zaczepki, ma idiotyczne pomysły i kilka razy już skończył na urwanym filmie, z miską i z kacem następnego dnia. Potem jest mu głupio i wszystkich przeprasza.

A K. w tym wszystkim?
Słucha sie rodziców, ich zdanie jest bardziej brane pod uwage. Jego rodzice chcą układać nam życie pod swoje widzi mi sie. ("my sie nie wtrącamy", jasne..). Moi rodzice nie dyktują nam co mamy robić, bo powiedzieli że to jest nasze życie i nasze decyzje.

Poza tym jego rodzice mają nierealne podejście do pieniądza, mają ładny dom – tylko na zewnątrz, na dole są gołe ściany i kable, a oni żyją na górze, która jest z lat 70-80, ale za to mają markowe ciuchy, żyją na pokaz… nie wykończą domu bo mają okropne długi i komornika!!! Dodam, że to było trzymane w wielkiej tajemnicy, a jego matka jest zazdrosna o to, że ja mam zaplecze finansowe – ładna działka w mieście. Jest też zazdrosna, o to że moi rodzice mają ładny dom, a oni mają „wydmuszke”, z zewnątrz ładnie, a w środku nic.

Im jest dobrze samym, tzn. w życiu wg. ich zasad we trójke, nie potrafią pogodzić się że ich syn chce założyć rodzine, a ja wyrażam swoje zdanie, bo najlepiej by było gdybym się podporządkowała i robiła co oni powiedzą. Gdybym zamieszkała u nich to nie miałabym nic do powiedzenia i czuje że "daliby mi popalić", a jakbym się zgodziła na ich wizje naszego wspólnego życia, to byśmy zaczeli popadać w długi, tak jak oni …. K. słucha się ich rad, nie widzi żadnych problemów.
Moja rodzina nie ingeruje do dziecka, nie mówi żeby robić z dzieckiem to czy tamto, a jego rodzice chcą ustawiać nam życie wg siebie i swoich pomysłów 

Problem w tym że on jest bardziej za nimi, niż za mną i zamiast ze mną ustalić co i jak, to mówi "zrobimy to i to" - czyli tak jak powiedzieli jego rodzice...


Mam już dosyć jego rodziców, bo nie szanują ani mnie, ani moich rodziców. Chcą żeby wszystko było im pod nos podstawione i było po ich myśli. Moja rodzina powiedziała że on jest arogancki, gburowaty, rozpieszczony i niedojrzały emocjonalnie i będzie dla mnie panem i władcą :/ i nie raz będe płakała przez niego.

Został nam rok do ślubu i co ja mam zrobić w takiej sytuacji????
Jak wy to widzicie, co byście zrobili?? proszę o pomoc

Naprawde uwazasz, ze decyzja o slubie jest waszym najwiekszym problemem...? I za co? Pomyslalabym i skupila sie najpierw na uniezależnieniu od Twoich rodzicow, bo to oni was utrzymuja, daja wikt, opierunek, dach nad glowa i darmowa opieke nad dzieckiem.
Skonczcie studia, znajdzcie prace, wyprowadzcie sie na swoje i dopiero po rozpoczeciu i przezyciu jakiegos czasu na wlasny rachunek, wroccie do tematu slubu.
bezpaniki jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 16:19   #7
Dwight_Schrute
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 2 226
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Zagubiona9700 Pokaż wiadomość
Poznałam na studiach fajnego chłopaka. Od początku czułam że to będzie "coś". Po 3 latach kumplowania się postanowiliśmy być ze sobą, pomieszkiwałam u niego, w wakacje jeździliśmy do siebie, aż pewnego razu zaproponował żebyśmy zamieszkali ze sobą. Super!!! Zamieszkaliśmy razem, czasami się kłóciliśmy, potem godziliśmy... wszystko normalnie. W międzyczasie poznał całą moja rodzinę - on polubił ich, a jego. Słyszałam same pochwały Na początku roku zapytał się czy chciałabym założyć z nim rodzine. W marcu okazało się że jestem w ciąży, zaręczyliśmy się ...

Jeszcze studiujemy, on mieszka 250 km od Warszawy, a ja niecałe 40 km - moi rodzice zaproponowali żebyśmy zamieszkali u nich (moich rodziców) w domu, oni zajmą się dzieckiem, tak żebyśmy mogli na spokojnie skończyć studia, K. zgodził się od razu, bez wahania.
Moja rodzina przyjęła go bardzo ciepło, tak żeby nie czuł się u nas obco, żadnych kłótni, dogadywaliśmy się, nikt nie narzekał.
Rodzę w grudniu, K był przy mnie, codziennie odwiedzał mnie w szpitalu, dawał wsparcie i pomagał mi.

brzmi wszystko fajnie, ale do czasu....

Po porodzie byłam strasznie osłabiona, poprosiłam mamę żeby przewinęła dziecko i posmarowała linomagiem krocze żeby nie było odparzeń (tak polecili mi w szpitalu), K. warknął żeby tego nie robiła, bo jego matka tak powiedziała (jego matka pracuje w innym szpitalu, jest położną, ale nie ma styczności z noworodkami) i on jako ojciec tez ma coś do powiedzenia. Była awantura, bo dziecko miało czerwone pachwiny, jego matka tego nie widziała ale się wymądrzała przez telefon, mimo że miałam fachową opiekę i dostałam zalecenia.

Powrót do domu (tydzień przed świętami):
K. wszystko podważał, każdą rzecz przy dziecku. Czego bym nie zrobiła był telefon do matki. Normalnie gorąca linia! Nawet ona sama dzwoniła do niego i mówiła mu co ma robić....
To co ja robiłam, to jak moja babcia się zajmowała dzieckiem – wszystko, konsultował ze swoją matką.Wyglądało to tak, jakby nikt nie miał pojęcia o zajmowaniu się dzieckiem, tylko jego matka.

A jak się porządziła, to po tygodniu nie wyleczyła zaczerwienionej szyjki dziecka… Jak mała zachorowała, to ona nie widziała żadnych objawów choroby, a okazało się że dziecko ma grype… „przecież ja mam kompetencje!!!”- to jej słowa, właśnie widać jakie, skoro nie potrafiła pomóc dziecku….
Rozumiem że chciała pomóc, ale ona ona podważała decyzje lekarzy w szpitalu i decyzje lekarza naszego dziecka… jakby wszystko wiedziała lepiej, jakby była mądrzejsza od lekarzy

Przez dwa miesiące kłóciliśmy się o wszystko. Liczyło sie tylko i wyłącznie zdanie mamusi, która sie rządziła przez telefon!!! Dopiero jak jak sie zapytałam, czy jak będziemy sie kochać, to czy jego matka będzie dawać instrukcje, bo bez jej wskazówek to żyć nie może... powtórzył jej jak zadzwoniła i podziałało z takim efektem że zaczęła pisać smsy... (na szczęście teraz już jest spokój).

Każda decyzja o zajmowaniu się dzieckiem miała być po jego myśli (po myśli jego matki), moje zdanie się w ogóle nie liczyło i o to kłóciliśmy się najbardziej.
W międzyczasie nagadał jakiś bzdur jak mu nie dobrze aż jego rodzice przyjechali i powiedzieli moim rodzicom, że nie chcą słuchać żadnych wyjaśnienień bo…. wiedzą wszystko i żeby sie nie wtrącali do naszego wychowywania dziecka, bo oni sie nie wtrącają! (hahaha dobre sobie, codziennie dzwonili po kilka/ kilkanaście razy)

Zachowanie przyszłych teściów:

Jak była gwiazdka, to nawet jego matka nie wzięła dziecka na ręce, tylko zerknęła i sobie poszła bez jakieś ekscytacji (nasze dziecko jest ich jedynym wnuczkiem).

Razem z K. podejmowaliśmy decyzje o organizacji chrzcin, poinformował swoich rodziców o szczegółach, po zrobieniu rezerwacji okazało sie że siostra jego matki, która mieszka za granicą nie może przełożyć wakacji – więc jego matka zadzwoniła do mojej i powiedziała, że termin był ustalany pod tylko moją rodzine i żeby wszystko odwołać i przełożyć chrzciny (pasujący jego ciotce !!! btw. ona nie jest matką chrzestną).

Byliśmy u jego rodziców przed tą epidemią (przed Wielkanocą). Jego matkę trzeba non stop prosić żeby sie zajęła swoim jedynym wnuczkiem. Nie chodzi o to, że spycham obowiązek zajmowania się dzieckiem na kogoś innego, tylko chce mieć równe warunki do zdania egzaminów. Aż mi jest głupio mówić "mamo czy mogłabyś sie zająć wnuczkiem?”. Ale ona ma kompletnie gdzieś to ze musze sie uczyć do egzaminów - ja ją nie obchodzę, liczy się tylko żeby K. zdał egzaminy.

Jego matke trzeba poprosić, bo ona przyjmuje postawe „ja się nie wtrącam”... Któregoś dnia jak udało mi sie uspać naszego maluszka, to chciałam popisać magisterke, a jego matka stwierdziła że będziemy myć okna w salonie.... ona jedno, K. jedno i ja jedno. Wkurzyłam sie bo nie po to usypiałam dziecko żeby im teraz okna myc, nikt za mnie sie nie nauczy/ pracy nie napisze.

Chcieli teraz żebyśmy przyjechali na święta, a teraz na majówke, bo sie bardzo stęsknili za nami - 2 miesiące nie byliśmy. Uważam ze jest epidemia i skoro jego matka pracuje w szpitalu to jest za duże ryzyko żeby tam jechać. Powiedziałam to K. i rzuciłam skoro chcesz jechać to jedź, a on powiedział ze tyle czasu sie nie widział z rodzicami i sie za nimi stęsknił, wiec pojechał teraz. Na ile? może na dwa tygodnie, nie powiedział konkretnie.
Jego ojciec przyjechał, to nawet nie wszedł zobaczyć wnuczki (a podobno tak sie stęsknił za dzieckiem, prawie codziennie to słyszałam jak mówi przez telefon!!)

Mówili że strasznie tęsknią za nami, za wnuczkiem…. A jak mieli dwa długie weekendy to pojechali sobie raz nad morze i raz w góry. Oczywiście jak wrócili to musieliśmy pojechać w odiwedziny do nich.... bo przecież się stęsknili

Oni do nas ani razu nie przyjechali (dziecko ma już 5 miesięcy), tylko my jeździmy do nich.

Jak przywożą nas od siebie do mojego domu to zawsze proponuje herbate/ kawe. Ani razu nie wstąpili. Zresztą mój tata jak nas odwoził to jego matka nawet nie wyszła sie przywitać, udała że nikogo nie ma w domu, nawet nie zaproponowała szklanki wody.

Plany na dalsze życie:
Po to zamieszkaliśmy u moich rodziców, bo mamy blisko na uczelnie, ma kto zając się dzieckiem, żebyśmy mogli zdać wszystkie przedmioty i się obronić. Mieszkanie tu jest tymczasowe.

Po skończeniu studiów chcemy się wyprowadzić i pracować. Chcemy się usamodzielnić.

Jego rodzice powiedzieli ze nie będą sie wtrącać do naszych spraw i do naszego dziecka…. Ale jednak strasznie pchają nas do Warszawy. Mieszkanie, przedszkole, zajęcia dla dziecka później i opiekunka, auto w leasing... tylko skąd na to pieniądze????? a i jeszcze na wakacje chciałoby sie wyjechac.... Moi rodzice powiedzieli że nie zgadzają sie na to bo nie maja na to pieniędzy, zresztą my nie będziemy od razu zarabiać kokosów żeby było nas na to wszystko stać. Mam jeszcze brata, który studiuje.

Ja wole mieszkać w mojej miejscowości, bo jest blisko Warszawy, mam rodziców którzy są pomocni, nie musze ich sie prosić gdyby "cos" sie stało, to są pod ręką i wiem że mi pomogą. Co do ich pomocy bardzo wątpie. Jego matka, która pracuje, nie będzie jechała pociągiem 200 km do Warszawy. Na żadna opiekunkę sie nie zgadzam, bo po prostu im nie ufam.

Jego zachowanie teraz:
Codziennie rano znoszę maluszka do swojej babci żeby sie zajmowała dzieckiem, po to żebyśmy mogli sie uczyć do egzaminów. Zwracam sie do niego o pomoc, rano oboje zajmujemy sie dzieckiem, potem idziemy sie uczyć, a pod wieczór zabieramy maluszka do siebie, razem kąpiemy, razem nosimy, przytulamy, usypiamy, na wszelkie wizyty u lekarza/ kontrole jeździmy razem. Tylko my. Ja schodzę na przewijanie i karmienie, a on siedzi w pokoju, prawie w ogóle z niego nie wychodzi, a nawet jak zejdzie to rzadko wstąpi do dziecka. Zajmuje się dzieckiem wg. mojego uznania, a nie pod dyktando mamusi (od początku robiłam wg mojego uznania, tzn. słuchałam jej rad, ale decyzje podejmowałam niezależnie), a K. już nie robi mi o to problemów.
Miedzy nami jest teraz dobrze, rozmawiamy, wygłupiamy sie, żartujemy, dajemy buziaki, codziennie słysze że bardzo mnie kocha i cieszy się że mamy dziecko, rzadko sie sprzeczamy. Zaczęliśmy się dogadywać, chociaż czasami mi mówi co mam zrobić w sposób rozkazujący i apodyktyczny (zwracam mu uwagę że mi się to nie podoba)…

Jego ojciec powiedział mi że oni zrobili błąd, tzn. jest ich jedynym dzieckiem i na wszystko mu pozwalali, miał co chciał, a jak jeszcze nie pomyślał że chce, to oni już mu to podstawiali pod nos. I żebym miała to na względzie.
Jego matka jest wpatrzona w niego jak w obrazek, nie widzi żadnych wad, nawet wtedy jak sie któryś raz rzygał bo się upił jak świnia :/
K. napije się okazjonalnie, ale nie wie kiedy przestać, pół łyka za dużo - to chce więcej bo nie zna umiaru a potem po alkoholu głupieje... robi sie awanturny, szuka zaczepki, ma idiotyczne pomysły i kilka razy już skończył na urwanym filmie, z miską i z kacem następnego dnia. Potem jest mu głupio i wszystkich przeprasza.

A K. w tym wszystkim?
Słucha sie rodziców, ich zdanie jest bardziej brane pod uwage. Jego rodzice chcą układać nam życie pod swoje widzi mi sie. ("my sie nie wtrącamy", jasne..). Moi rodzice nie dyktują nam co mamy robić, bo powiedzieli że to jest nasze życie i nasze decyzje.

Poza tym jego rodzice mają nierealne podejście do pieniądza, mają ładny dom – tylko na zewnątrz, na dole są gołe ściany i kable, a oni żyją na górze, która jest z lat 70-80, ale za to mają markowe ciuchy, żyją na pokaz… nie wykończą domu bo mają okropne długi i komornika!!! Dodam, że to było trzymane w wielkiej tajemnicy, a jego matka jest zazdrosna o to, że ja mam zaplecze finansowe – ładna działka w mieście. Jest też zazdrosna, o to że moi rodzice mają ładny dom, a oni mają „wydmuszke”, z zewnątrz ładnie, a w środku nic.

Im jest dobrze samym, tzn. w życiu wg. ich zasad we trójke, nie potrafią pogodzić się że ich syn chce założyć rodzine, a ja wyrażam swoje zdanie, bo najlepiej by było gdybym się podporządkowała i robiła co oni powiedzą. Gdybym zamieszkała u nich to nie miałabym nic do powiedzenia i czuje że "daliby mi popalić", a jakbym się zgodziła na ich wizje naszego wspólnego życia, to byśmy zaczeli popadać w długi, tak jak oni …. K. słucha się ich rad, nie widzi żadnych problemów.
Moja rodzina nie ingeruje do dziecka, nie mówi żeby robić z dzieckiem to czy tamto, a jego rodzice chcą ustawiać nam życie wg siebie i swoich pomysłów 😕

Problem w tym że on jest bardziej za nimi, niż za mną i zamiast ze mną ustalić co i jak, to mówi "zrobimy to i to" - czyli tak jak powiedzieli jego rodzice...


Mam już dosyć jego rodziców, bo nie szanują ani mnie, ani moich rodziców. Chcą żeby wszystko było im pod nos podstawione i było po ich myśli. Moja rodzina powiedziała że on jest arogancki, gburowaty, rozpieszczony i niedojrzały emocjonalnie i będzie dla mnie panem i władcą :/ i nie raz będe płakała przez niego.

Został nam rok do ślubu i co ja mam zrobić w takiej sytuacji????
Jak wy to widzicie, co byście zrobili?? proszę o pomoc
1. Zamieszkaliście u niego. Czyli właściwie gdzie? W wynajętym mieszkaniu?
2. To dziecko planowane? Chcieliście seksu bez gumki i tak wyszło? O co chodzi z tym pytaniem o założenie rodziny, a potem już w marcu ciąża? Podaj jakieś szczegóły.
3. To nie wiem jak sobie wyobrażałaś naukę z niemowlakiem na głowie. Facet piersią nie nakarmi.
4. To w końcu mieszkasz u swoich rodziców, czy u jego? Bo jak inaczej mamusia partnera by Cię zmuszała do mycia okna? *Co z resztą zajmuje jakieś 10 min. i można wrócić się uczyć. Więc nie pojmuję dramy.
5. Chlanie na umór nawet raz na jakiś czas źle wróży. Jeszcze na dodatek typ jest agresywny po wódzie i szuka zaczepki. Wcześniej Ci to nie przeszkadzało?
6. Podejście do pieniądza ciekawe. Czy czasem nie to przyciągnęło Cię do tego ideału?
7. To w końcu Twoja rodzina go uwielbia czy nienawidzi?
8. Po co ten ślub? Na pokaz?
Dwight_Schrute jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-05-11, 16:26   #8
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Dobrze że rodzina ci pomaga i nie wtrąca się (chociaż jak dla mnie teksty że nie pójdziesz do warszawy czy dorady że będziesz przez niego płakać to takie samo wtrącanie się) ale rzuca się w oczy że swoją rodzinę stawiasz na piedestał a jego hejtujesz. Tak jak powiedziała Robcia jesteś tak samo pod kiecką matki jak on swojej.



Natomiast skoro uważasz że facet jest bardziej za matką i rodzicami niż za tobą to nie ma tu miejsca na ślub.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 16:39   #9
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 092
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Zagubiona9700 Pokaż wiadomość
Poznałam na studiach fajnego chłopaka. Od początku czułam że to będzie "coś". Po 3 latach kumplowania się postanowiliśmy być ze sobą, pomieszkiwałam u niego, w wakacje jeździliśmy do siebie, aż pewnego razu zaproponował żebyśmy zamieszkali ze sobą. Super!!! Zamieszkaliśmy razem, czasami się kłóciliśmy, potem godziliśmy... wszystko normalnie. W międzyczasie poznał całą moja rodzinę - on polubił ich, a jego. Słyszałam same pochwały Na początku roku zapytał się czy chciałabym założyć z nim rodzine. W marcu okazało się że jestem w ciąży, zaręczyliśmy się ...

Facet, który ma dochodu okrągłe 0zł, proponuje dziewczynie, które również nie zarabia, zakładanie rodziny. A ty zamiast go zabić śmiechem zachodzisz w ciążę. Ok...


Cytat:
Napisane przez Zagubiona9700 Pokaż wiadomość
Mam już dosyć jego rodziców, bo nie szanują ani mnie, ani moich rodziców. Chcą żeby wszystko było im pod nos podstawione i było po ich myśli. Moja rodzina powiedziała że on jest arogancki, gburowaty, rozpieszczony i niedojrzały emocjonalnie i będzie dla mnie panem i władcą :/ i nie raz będe płakała przez niego.

To dobrze, że Twoja rodzina szanuje jego i się nie wtrąca.



Werdykt: Dwoje dzieci zrobiło sobie dziecko. Musicie dorosnąć na przedwczoraj. Razem albo osobno. I nie podejmowałabym żadnych decyzji do tego czasu.
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 16:48   #10
kici88
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 470
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Tak, jak napisały wcześniej dziewczyny - ślub to w ogóle nie jest tu problemem, problemem jest wasza niedojrzałość i zabawa w dorosłość, niestety... Robienie sobie dziecka w momencie, kiedy wciąż jest się na utrzymaniu rodziców to ogromna nieodpowiedzialność, podobnie oczekiwanie, że ktoś będzie się tym dzieckiem zajmował zamiast jego rodziców.

A facet, który nie panuje nad piciem - do odstawki. Teraz pije okazjonalnie, niedługo zacznie pić regularnie, szczególnie, że sądząc z opisu całej sytuacji, lada chwila może zacząć szukać ucieczki od rzeczywistości, która go przerasta...
kici88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 17:16   #11
SteveS
Zakorzenienie
 
Avatar SteveS
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 841
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Najpierw znajdzcie sobie pracę i własne mieszkanie, a potem się wyprowadźcie. Postaw sprawę jasno: żadni rodzice nie mają prawa się wtrącać, jeśli ich nie poprosicie. Będziesz miała jasność. Ślub byłby w tej sytuacji ostatnią rzeczą, która by mnie w ogóle interesowała.
SteveS jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-05-11, 17:28   #12
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 579
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

za słabo się znacie, zamieszkajcie oddzielnie, na swoim, zacznijcie wychowywać dziecko sami a nie z pomocą rodziców i dziadków .....

I wtedy podejmijcie decyzję o ewentualnym ślubie. Bo jak na razie to Wy się nawet nie znacie i raczej nie lubicie. Dla Was ważniejsi są rodzice a nie Wasza nowa mała rodzinka.
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 17:52   #13
Trzepotka
Zakorzenienie
 
Avatar Trzepotka
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 20 984
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Treść usunięta
Trzepotka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 18:11   #14
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 727
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Co wy studiujecie, że się tyle czasu uczycie do egzaminów?
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 18:20   #15
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 092
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;87840093]Co wy studiujecie, że się tyle czasu uczycie do egzaminów?[/QUOTE]


Pewnie LEK albo aplikacja.
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 19:37   #16
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

moze najpierw dorosnijcie zacznijcie zyc na wlasny rachunek nie oczekujac ze inni beda sie wasza rodzinka zajmowac a pozniej mysl o slubie bo to co widze teraz nie rokuje,za rok bedziesz sie rozwodzic wiec zaoszczedz sobie kase z tego slubu i rozwodu
nie rozumiem twoich pretensji do wszystkich na okolo ze sie waszym dzieckiem nie chca zajmowac ,to twoje dziecko i twoj problem nikt ci go nie wcisnal sami je zrobiliscie i pora wziac odpowiedzialnosc za swoje decyzje a nie obrazac sie ze tesciowa nie chce sie dzieckiem zajmowac albo daje zle rady
totalny kosmos jak dla mnie wy wszyscy (ciebie wliczajac)
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-11, 20:16   #17
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez bezpaniki Pokaż wiadomość
Naprawde uwazasz, ze decyzja o slubie jest waszym najwiekszym problemem...? I za co? Pomyslalabym i skupila sie najpierw na uniezależnieniu od Twoich rodzicow, bo to oni was utrzymuja, daja wikt, opierunek, dach nad glowa i darmowa opieke nad dzieckiem.
Skonczcie studia, znajdzcie prace, wyprowadzcie sie na swoje i dopiero po rozpoczeciu i przezyciu jakiegos czasu na wlasny rachunek, wroccie do tematu slubu.
Jak to kto? Rodzice
Autorko jaki ślub? Teście twoi was zamęcza i będzie rozwód. Napisałaś że "okazało się że jesteś w ciąży" skoro nie mieliście kasy, rodzice was utrzymywali to jaka antykoncepcje stosowaliscie? Prezerwatywy? Z tabletkami chyba trudniej wpaść. Tak pytam z ciekawości W waszej sytuacji to było stosować dwie metody. Ciężko macie.
A ten twój facet to syneczek mamusi, rozpieszczony i niedojrzały. Ma przyszłą żonę i matkę waszego dziecka a mamusia wazniejsza. Autorko weź pod uwagę że nie wiesz jak będzie jak będziecie pracować.. a co jak mu się nie będzie paliło do pracy? Ty będziesz się zajmować dzieckiem więc swojej kasy też nie masz.
No trochę wam to dziecko skomplikowało sprawę albo przyspieszyło to co i tak by wyszło. Na dobrą sprawę nie mieszkaliście razem więc nie wiesz jak byłoby bez twoich rodziców. Jak z obowiązkami domowymi? Zajmujecie się dzieckiem czy też na zmianę sprzatacie i gotujecie? On umie gotować czy wszystko ty?

---------- Dopisano o 19:05 ---------- Poprzedni post napisano o 18:59 ----------

Cytat:
Napisane przez kici88 Pokaż wiadomość
Tak, jak napisały wcześniej dziewczyny - ślub to w ogóle nie jest tu problemem, problemem jest wasza niedojrzałość i zabawa w dorosłość, niestety... Robienie sobie dziecka w momencie, kiedy wciąż jest się na utrzymaniu rodziców to ogromna nieodpowiedzialność, podobnie oczekiwanie, że ktoś będzie się tym dzieckiem zajmował zamiast jego rodziców.

A facet, który nie panuje nad piciem - do odstawki. Teraz pije okazjonalnie, niedługo zacznie pić regularnie, szczególnie, że sądząc z opisu całej sytuacji, lada chwila może zacząć szukać ucieczki od rzeczywistości, która go przerasta...
Dokładnie i autorka zostanie sama z dzieckiem. Facet w tym momencie życia jest niedojrzały na bycie mężem i ojcem. Teraz mogą dziecko podrzucić komuś a jak będą sami to autorka będzie się nim zajmować. Potem pojawia się problemy : marudne dziecko, opłaty itd.
Twoja rodzina dóbrze go podsumowała. Tak będziesz kiedyś płakać przez niego. Szkoda tylko że masz z nim dzieciaka. Wcześniej też tak pił? Co wy robiliscie w czasie poznawania się? Jakoś. Mało go znasz mam wrażenie.

---------- Dopisano o 19:15 ---------- Poprzedni post napisano o 19:05 ----------

Cytat:
Napisane przez Dwight_Schrute Pokaż wiadomość
1. Zamieszkaliście u niego. Czyli właściwie gdzie? W wynajętym mieszkaniu?
2. To dziecko planowane? Chcieliście seksu bez gumki i tak wyszło? O co chodzi z tym pytaniem o założenie rodziny, a potem już w marcu ciąża? Podaj jakieś szczegóły.
3. To nie wiem jak sobie wyobrażałaś naukę z niemowlakiem na głowie. Facet piersią nie nakarmi.
4. To w końcu mieszkasz u swoich rodziców, czy u jego? Bo jak inaczej mamusia partnera by Cię zmuszała do mycia okna? *Co z resztą zajmuje jakieś 10 min. i można wrócić się uczyć. Więc nie pojmuję dramy.
5. Chlanie na umór nawet raz na jakiś czas źle wróży. Jeszcze na dodatek typ jest agresywny po wódzie i szuka zaczepki. Wcześniej Ci to nie przeszkadzało?
6. Podejście do pieniądza ciekawe. Czy czasem nie to przyciągnęło Cię do tego ideału?
7. To w końcu Twoja rodzina go uwielbia czy nienawidzi?
8. Po co ten ślub? Na pokaz?
Może facet chciał żeby wpadli żeby się "urządzić" w życiu skoro ona ma dobrze zarabiających rodziców i mają lepszy dom. [COLOR="Silver"]

Edytowane przez White_Dove
Czas edycji: 2020-05-11 o 20:12
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 08:37   #18
Rena
Zakorzenienie
 
Avatar Rena
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

To w koncu kto kogo utrzymuje? Jej rodzice corke, jej kolege i ich dziecko? Czy rodzice kolegi daja synowi kieszonkowe, ale na cale utrzymanie jego/polowe utrzymania wnuka? Czy tez mowia, ze sie "nie wtracaja", gdy trzeba placic?
Rena jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 10:41   #19
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Nie wierzę w to, co czytam. Dzieci zrobiły sobie dziecko. Zero zarobków, wiatr we włosach i bombelek na utrzymaniu dziadków.
Rodzice tego chłopaka są z takich, z którymi nie chciałabym mieć w ogóle do czynienia. A że i on, i ona żyją na koszt obojga dziadków, to nie ma jak z tego patu wyjść. Zależność finansowa nie wpływa dobrze na dojrzałość emocjonalna w takim momencie życia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-05-12, 11:53   #20
Bananalama
jestę wieszczę
 
Avatar Bananalama
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z lasu
Wiadomości: 12 580
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Najpierw to zacznijcie od usystematyzowania swoich obowiązków przy swoim dziecku. Babcia się zajmuje waszym dzieciakiem, bo Wy się uczycie? Wy macie w ogóle jakieś obowiązki, czy niezbyt? Jedno się uczy, drugie zasuwa z dzieciakiem, później zmiana. I nie, teściowa nie ma obowiązku ani się zająć dzieckiem ani nad nim ciuciać w zachwycie.
__________________
Dołącz do akcji NA SZCZYT W SZCZYTNYM CELU na Facebooku. Za każdy zdobyty szczyt wpłacamy po 10 zł na ukończenie budowy domu całodobowej opieki dla osób z niepełnosprawnością intelektualną
Dołącz do nas!


*ponieważ jestem nieprzeciętna, nie obchodzą mnie tzw. powinności przeciętnej kobiety
Bananalama jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 12:06   #21
Dwight_Schrute
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 2 226
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Bananalama Pokaż wiadomość
Najpierw to zacznijcie od usystematyzowania swoich obowiązków przy swoim dziecku. Babcia się zajmuje waszym dzieciakiem, bo Wy się uczycie? Wy macie w ogóle jakieś obowiązki, czy niezbyt? Jedno się uczy, drugie zasuwa z dzieciakiem, później zmiana. I nie, teściowa nie ma obowiązku ani się zająć dzieckiem ani nad nim ciuciać w zachwycie.
Wprowadzę troszkę polemiki i powiem, że jak się tak wychowało dzieci, to trzeba teraz zasuwać z wnuczkiem.
Z resztą autorka i tak już ma gdzieś swój temat. Na żadne pytania nie odpowiedziała. Chyba liczyła, że jej wszyscy będą przyznawać rację i klepać po pleckach.
Dwight_Schrute jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 12:20   #22
yoona
Zakorzenienie
 
Avatar yoona
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Twoi rodzice się nie wtrącają,jasne,jasne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Adoptuj Uszate Serduszko!
Klik!

Blogowy świat




yoona jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 13:00   #23
morning_coffee
Raczkowanie
 
Avatar morning_coffee
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 386
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Dwight_Schrute Pokaż wiadomość
Wprowadzę troszkę polemiki i powiem, że jak się tak wychowało dzieci, to trzeba teraz zasuwać z wnuczkiem.
Z resztą autorka i tak już ma gdzieś swój temat. Na żadne pytania nie odpowiedziała. Chyba liczyła, że jej wszyscy będą przyznawać rację i klepać po pleckach.
Odchodząc trochę od sedna wątku - zetknęłam się już z przypadkami, że dziadkowie kompletnie nie interesują się wnukami (a dzieci, w przeciwieństwie do autorki i jej partnera, mają ogarniętą sytuację, w sensie są na swoim, pracują itp.). Pewnie, obowiązku niańczenia 24h nie mają, ale mimo wszystko to trochę przykre. Dziadkowie, których znam (w tym moi, których już niestety nie mam) zawsze mieli potrzebę bycia z wnukami, a wcześniej czekali, aż się pojawią.

A wracając do sedna tematu - cóż, skoro padło pytanie o wspólne założenie rodziny to najpierw trzeba myśleć jak to ma wyglądać - co z mieszkaniem, pracą, ślub itp. a dopiero na sam koniec zabierać się za starania o dziecko. Tu wszystko było tak trochę nie po kolei i teraz jest jak jest.
morning_coffee jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-12, 13:28   #24
Bananalama
jestę wieszczę
 
Avatar Bananalama
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z lasu
Wiadomości: 12 580
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez yoona Pokaż wiadomość
Twoi rodzice się nie wtrącają,jasne,jasne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wcale a wcale


Dobrze Cię widzieć na wizazu
__________________
Dołącz do akcji NA SZCZYT W SZCZYTNYM CELU na Facebooku. Za każdy zdobyty szczyt wpłacamy po 10 zł na ukończenie budowy domu całodobowej opieki dla osób z niepełnosprawnością intelektualną
Dołącz do nas!


*ponieważ jestem nieprzeciętna, nie obchodzą mnie tzw. powinności przeciętnej kobiety
Bananalama jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 14:20   #25
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Istielig Pokaż wiadomość
Ten ślubik albo jego brak to teraz Twój najmniejszy problem - skupiłabym sie raczej na fakcie że zrobiliście sobie dziecko bez źródła dochodu i zwaliliscie sie Twoim rodzicom na głowę obciazajac ich opieką nad dzieckiem i kosztami utrzymania was - wszak nie pracujecie.
Tatuś buc i maminsynek też nie sprawia, ze obrazek ten nabiera jakichś jasniejszych barw, wrecz przeciwnie.

Za co chcecie sie niby wyprowadzić, utrzymać dziecko, wynajac mieszkanie i zorganizowac slubik chwile po skończeniu studiów?

Jeszcze brakuje tylko planów na budowę domku i byłoby wizazowe bingo

Zamiast ślubem zajmij sie najpierw relacja z partnerem i rozwojem kariery zawodowej bo chyba nie ogarnelas ze jestes matką i masz dziecko na utrzymaniu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
No, tak jakby.

---------- Dopisano o 15:15 ---------- Poprzedni post napisano o 15:14 ----------

Cytat:
Napisane przez robcia Pokaż wiadomość
Żadne z was nie odcięło pępowiny.
I to też.

---------- Dopisano o 15:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:15 ----------

Cytat:
Napisane przez Dwight_Schrute Pokaż wiadomość
Wprowadzę troszkę polemiki i powiem, że jak się tak wychowało dzieci, to trzeba teraz zasuwać z wnuczkiem.
W tym też jest trochę prawdy. Jakby i jedni, i drudzy rodzice mieli trochę oleju w głowie, toby wysiudali to całe towarzystwo i niech sobie radzą. Dzieciaka potrafili zrobić, to niech utrzymują siebie i jego. Takie pomaganie we wszystkim to utrzymywanie w stanie życiowego upośledzenia.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 16:30   #26
ANKA54321
Zadomowienie
 
Avatar ANKA54321
 
Zarejestrowany: 2015-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 184
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Autorko trochę przerażające to Wasze zachowanie. Bombelka robi się wtedy kiedy się jest w stanie go samodzielnie utrzymać. A jeśli już sie wpadło i nie chce się usuwać to trzeba wziąć odpowiedzialność za swoją głupotę, a nie zwalać się do swoich rodziców...
ANKA54321 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 17:53   #27
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez ANKA54321 Pokaż wiadomość
Autorko trochę przerażające to Wasze zachowanie. Bombelka robi się wtedy kiedy się jest w stanie go samodzielnie utrzymać. A jeśli już sie wpadło i nie chce się usuwać to trzeba wziąć odpowiedzialność za swoją głupotę, a nie zwalać się do swoich rodziców...
Oj co chcecie.. chciało im się seksic bez zabezpieczenia ( nie uwierzę że w sytuacji takiej jak ich czyli bez pracy, studia, mieszkanie z rodzicami stosowali stosunek przerywamy albo tylko gumki i seks we wszystkie dni) a teraz podrzucą dzieciaka dziadkom bo się muszą uczyć.... i jakoś leci. Rodzice powinni powiedzieć że skoro są dorosli na tyle by uprawiać seks ( i mają powyżej 20 lat) więc mogą mieszkać ale muszą się dokładać i zajmować dzieckiem. A nie że najpierw przyjemności a obowiązki zrobi ktoś. W pracy jak będziecie się nie wyrabiać że swoimi obowiązkami też oddacie części innym? Takie życie.
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 18:20   #28
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 579
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Bananalama Pokaż wiadomość
Najpierw to zacznijcie od usystematyzowania swoich obowiązków przy swoim dziecku. Babcia się zajmuje waszym dzieciakiem, bo Wy się uczycie? Wy macie w ogóle jakieś obowiązki, czy niezbyt? Jedno się uczy, drugie zasuwa z dzieciakiem, później zmiana. I nie, teściowa nie ma obowiązku ani się zająć dzieckiem ani nad nim ciuciać w zachwycie.
zrozumiałam, że to babcia Autorki zajmuje się niemowlakiem.

Edytowane przez b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Czas edycji: 2020-05-13 o 18:22
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 18:32   #29
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 092
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;87846385]zrozumiałam, że to babcia Autorki zajmuje się niemowlakiem.[/QUOTE]


Ja też, ale mimo wszystko niewiele to zmienia i i tak zgadzam się z wypowiedzią Bananalamy.
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2020-05-13, 18:43   #30
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 579
Dot.: wychodzić za mąż w takiej sytuacji???

Cytat:
Napisane przez Limonka2738 Pokaż wiadomość
Ja też, ale mimo wszystko niewiele to zmienia i i tak zgadzam się z wypowiedzią Bananalamy.
mnie to wkurza że starszej Pani podrzucają dzieciaka pod opiekę, ile babcia Autorki może mieć lat? 75?
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-05-15 16:07:41


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:53.