Osoby nie potrafiące kochać - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-04-29, 14:40   #1
barten
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-04
Wiadomości: 1
Angry

Osoby nie potrafiące kochać


Cześć wszystkim! Jestem Bartek. W tym roku będę miał 34 lata. W moim życiu było kilka kobiet, w tym cztery stałe partnerki. Problem w tym, że żadnej z nich nigdy nie kochałem i już trace nadzieję na to, że kiedykolwiek się zakocham. Nigdy nie czułem szczęścia czy radości z bycia z kimś - zazwyczaj czułem zmęczenie, takie że związek uwłacza a nie daje szczęścia itd. A później widzę znajomych facetów którzy są w związkach i to im daje szczęście i się zastanawiam jak to jest...

U mnie występuje coś takiego jak lekkie zauroczenie na samym początku, jednak jak widzę, że druga strona odwzajemnia ,,uczucie?" to z automatu staje się dla mnie nieatrakcyjna i jakoś tracę ochotę na dalszą znajomość. Nieraz tak miałem, że póki dziewczyna byla moim jakby marzeniem to mega mi się podbała, fantazjowałem o niej. Kiedy już mogłem ją mieć albo miałem to traciła dla mnie wartość. Zaczynam wtedy szukanie w niej wad, że w sumie ta ma nieidealną cerę, inna że nie ma tylu pasji jakie bym chciał. Wiele wad jest po prostu na siłę przeze mnie wymyślanych. Do tego mimo, ,, nie kochania?" boje się odejść. Niby nie rusza mnie to, że dziewczyna powie, że chce odejść, jednak kiedy robi się naprawdę poważnie i wiem, że to koniec z jej strony, wtedy robię wszystko żeby tylko nie odeszła. Zaczyna mi zależeć. O czym przykład niżej.

Jedyną ,,miłość?" którą czułem to było kiedy jedna dziewczyna kopnęła mnie w d***po 2 latach związku, potem wróciliśmy do siebie, ale cały czas czułem niepewność że ona może ode mnie odejść. Wtedy za nią latałem, myślałem o niej i chciał się z nią ciągle spotykać. Mimo, że jak przed rozstaniem, byłem z nią w związku i ona była mega zakochana to ja nią dosłownie pomiatałem - może pomiatanie to za duże określenie, jednak na dużo sobie pozwalałem.

Teraz jestem w kolejnej relacji. Mieszkamy razem prawie rok. Kobieta zakochana... I co z tego. Ja znowu nie czuje tego czegoś. Cały czas miałem nadzieję, że przecież to coś musi przyjść, bo to fajna panna. Wierzyłem że w końcu tak będzie. Ale znowu nic sie nie zadziało. A mam wrażenie, że związek bez fundamentu w postaci mojej miłości nie przetwa, to za mało... Wkurzam się sam na siebie, bo nie chce jej krzywdzić. Z drugiej strony widziałbym ją jako partnerkę życiową, bo dobrze się dogadujemy i mamy podobne charaktery. Ale wiadomo, że przyjdzie moment że trzeba będzie poprowadzić związak w jedną albo drugą. Do tego strasznie boje się dekralacji. Mam wrażenie, że to będzie jakby koniec normalnego życia, a tylko ograniczenie, które sam sobie nałożyłem.


To jest błędne koło. Chcę odejść, bo mam wrażenie, że krzywdzę daną kobietę. Jednak gdy to ona zacznie wycofywać się z relacji, to wtedy zaczyna mi zależeć. Jak ją do siebie przekonam to znowu wracam stary ja i przestaje mi zależeć. Chore.

Do tego mam wymagania z kosmosu. Strasznie patrzę na wygląd. Potrafię dostrzec w kobiecie wiele wad, a przecież sam bez wad nie jestem. I często jak robie jakieś głupie docinki, których po czasie żałuję. Jednak często to sielniejsze ode mnie i się nie powstrzymuję. (Wydaje mi się) że nie jestem totalnie złym partnerem. Dużo robię w domu, kobieta może na mnie liczyć w każdej sytuacji, nie jestem leniem itp. Ale uczuciowo to dramat. Każda, z którą była ze mną w związku mówiła, że super ze mnie gość, ale ciężko ze mną po czasie bo ja nie okazuje uczuć. W ogóle nie czuje potrzeby ich okazywania. Mam wrażenie, że zależy mi tylko na sobie. Nie porafie się otworzyć, wszystko z mojej strony jest bardzo powierzchowne. Nawet w stosunku do rodziny mam wrażenie, że nie czuje czegoś głębszego. Troskę owszem. Zależy mi na nich jednak bra mi silniejszych uczuć.

No i pytanie - dlaczego tak się dzieje? Chciałbym cholernie powiedzieć kiedyś \"Jestem z kobietą XYZ i jestem z tego cholernie dumny. Tęsknię za nią. Kocham ją\".

A chciałbym czuć radość ze związku. Znam wielu facetów, którzy są tak za jedną stałą dziewczyną, nie myślą o innych, tęsknią itd... Kurde. Powiem szczerze, że jestem na siebie wściekły. Ja rozumiem, że można kogoś nie kochać. Ale żeby za każdym razem tak było ? Przecież to nierealne. Jestem neurotykiem i też chyba egocentrykiem - moze to dlatego ? Bo nie wiem gdzie szukac przyczyny i w szym może być problem.
barten jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 15:20   #2
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Poczytaj sobie o avoidant attachment style bo brzmisz jak książkowy przykład.

Jak nauczysz się rozpoznawać swoje symptomy to będziesz też może umiał sobie przetłumaczyć dlaczego tak reagujesz.

Natomiast niezaleznie do unikającego stylu przywiazania wydajesz mi sie być bardzo mało dojrzały emocjonalnie.
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 15:32   #3
Magdallona
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 199
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Popieram poprzedniczkę. Też mi się wydaje, że masz unikający styl przywiązywania. To, że Tobie zaczyna zależeć, jak partnerka chce odejść brzmi jak "anxious-avoidant trap". Zostaw związki, idź na terapię.
Magdallona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 15:46   #4
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Nie każdy musi być w związku. Ty widocznie nie potrafisz. Idź na terapię, tak jak dziewczyny wyżej radzą, bo na razie tylko krzywdzisz kolejne kobiety i marnujesz im czas.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 15:46   #5
kasztanova
Attention Seeker
 
Avatar kasztanova
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Hastenland
Wiadomości: 236
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Rozstałam się z kimś takim jak Ty miesiąc temu (nawet imię i wiek się prawie zgadza, hehe) i nie życzę nikomu, aby trafił na taką osobę.

Skoro już wychwyciłeś schemat swoich relacji, zrozumiałeś, że do pewnych uczuć nie jesteś zdolny, przestań się pakować w związki. Wiesz, ile mnie to kosztowało, aby zakończyć tę toksyczną relację? Bo niby wszystko jest dobrze, niby mamy wspólne pasje, potrafimy rozmawiać, seks jest super, a jednak uczuć nie ma. I tak się miotałam parę lat, bo jak mam go zostawić, skoro jest dla mnie (względnie) dobry, może po prostu nie potrafi tych uczuć okazywać?

Marnujesz cenne lata życia tych dziewczyn, przestań wchodzić w związki, po prostu, można mieć seks i bliskość, nie wchodząc z kimś w związek. Nie masz najmniejszego pojęcia, jakie spustoszenie czynisz w niektórych życiach i ile nerwów to kosztuje, nie wspominając o czasie, który jest bezcenny i którego się już nie odzyska.
Możesz spróbować iść na terapię, ale nie wierzę, że ci pomoże. W moich oczach jesteś bezużyteczny

Edytowane przez kasztanova
Czas edycji: 2020-04-29 o 15:57
kasztanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 16:17   #6
Magdallona
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 199
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Rozstałam się z kimś takim jak Ty miesiąc temu (nawet imię i wiek się prawie zgadza, hehe) i nie życzę nikomu, aby trafił na taką osobę.

Skoro już wychwyciłeś schemat swoich relacji, zrozumiałeś, że do pewnych uczuć nie jesteś zdolny, przestań się pakować w związki. Wiesz, ile mnie to kosztowało, aby zakończyć tę toksyczną relację? Bo niby wszystko jest dobrze, niby mamy wspólne pasje, potrafimy rozmawiać, seks jest super, a jednak uczuć nie ma. I tak się miotałam parę lat, bo jak mam go zostawić, skoro jest dla mnie (względnie) dobry, może po prostu nie potrafi tych uczuć okazywać?

Marnujesz cenne lata życia tych dziewczyn, przestań wchodzić w związki, po prostu, można mieć seks i bliskość, nie wchodząc z kimś w związek. Nie masz najmniejszego pojęcia, jakie spustoszenie czynisz w niektórych życiach i ile nerwów to kosztuje, nie wspominając o czasie, który jest bezcenny i którego się już nie odzyska.
Możesz spróbować iść na terapię, ale nie wierzę, że ci pomoże. W moich oczach jesteś bezużyteczny
Moim zdaniem trochę przesadzasz. Rzeczywiście osoby o unikającym stylu przywiązania są często mylone z narcyzami, ale to są dwie różne rzeczy.
To pierwsze da się zmienić, drugiego nie.
Zresztą widać, że autor napisał "jestem na siebie wściekły" i przypisał sobie jeszcze inne negatywne cechy, więc to nie jest tak, że on nie widzi w sobie żadnej winy.
Magdallona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 16:19   #7
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez barten Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim! Jestem Bartek. W tym roku będę miał 34 lata. W moim życiu było kilka kobiet, w tym cztery stałe partnerki. Problem w tym, że żadnej z nich nigdy nie kochałem i już trace nadzieję na to, że kiedykolwiek się zakocham. Nigdy nie czułem szczęścia czy radości z bycia z kimś - zazwyczaj czułem zmęczenie, takie że związek uwłacza a nie daje szczęścia itd. A później widzę znajomych facetów którzy są w związkach i to im daje szczęście i się zastanawiam jak to jest...

U mnie występuje coś takiego jak lekkie zauroczenie na samym początku, jednak jak widzę, że druga strona odwzajemnia ,,uczucie?" to z automatu staje się dla mnie nieatrakcyjna i jakoś tracę ochotę na dalszą znajomość. Nieraz tak miałem, że póki dziewczyna byla moim jakby marzeniem to mega mi się podbała, fantazjowałem o niej. Kiedy już mogłem ją mieć albo miałem to traciła dla mnie wartość. Zaczynam wtedy szukanie w niej wad, że w sumie ta ma nieidealną cerę, inna że nie ma tylu pasji jakie bym chciał. Wiele wad jest po prostu na siłę przeze mnie wymyślanych. Do tego mimo, ,, nie kochania?" boje się odejść. Niby nie rusza mnie to, że dziewczyna powie, że chce odejść, jednak kiedy robi się naprawdę poważnie i wiem, że to koniec z jej strony, wtedy robię wszystko żeby tylko nie odeszła. Zaczyna mi zależeć. O czym przykład niżej.

Jedyną ,,miłość?" którą czułem to było kiedy jedna dziewczyna kopnęła mnie w d***po 2 latach związku, potem wróciliśmy do siebie, ale cały czas czułem niepewność że ona może ode mnie odejść. Wtedy za nią latałem, myślałem o niej i chciał się z nią ciągle spotykać. Mimo, że jak przed rozstaniem, byłem z nią w związku i ona była mega zakochana to ja nią dosłownie pomiatałem - może pomiatanie to za duże określenie, jednak na dużo sobie pozwalałem.

Teraz jestem w kolejnej relacji. Mieszkamy razem prawie rok. Kobieta zakochana... I co z tego. Ja znowu nie czuje tego czegoś. Cały czas miałem nadzieję, że przecież to coś musi przyjść, bo to fajna panna. Wierzyłem że w końcu tak będzie. Ale znowu nic sie nie zadziało. A mam wrażenie, że związek bez fundamentu w postaci mojej miłości nie przetwa, to za mało... Wkurzam się sam na siebie, bo nie chce jej krzywdzić. Z drugiej strony widziałbym ją jako partnerkę życiową, bo dobrze się dogadujemy i mamy podobne charaktery. Ale wiadomo, że przyjdzie moment że trzeba będzie poprowadzić związak w jedną albo drugą. Do tego strasznie boje się dekralacji. Mam wrażenie, że to będzie jakby koniec normalnego życia, a tylko ograniczenie, które sam sobie nałożyłem.


To jest błędne koło. Chcę odejść, bo mam wrażenie, że krzywdzę daną kobietę. Jednak gdy to ona zacznie wycofywać się z relacji, to wtedy zaczyna mi zależeć. Jak ją do siebie przekonam to znowu wracam stary ja i przestaje mi zależeć. Chore.

Do tego mam wymagania z kosmosu. Strasznie patrzę na wygląd. Potrafię dostrzec w kobiecie wiele wad, a przecież sam bez wad nie jestem. I często jak robie jakieś głupie docinki, których po czasie żałuję. Jednak często to sielniejsze ode mnie i się nie powstrzymuję. (Wydaje mi się) że nie jestem totalnie złym partnerem. Dużo robię w domu, kobieta może na mnie liczyć w każdej sytuacji, nie jestem leniem itp. Ale uczuciowo to dramat. Każda, z którą była ze mną w związku mówiła, że super ze mnie gość, ale ciężko ze mną po czasie bo ja nie okazuje uczuć. W ogóle nie czuje potrzeby ich okazywania. Mam wrażenie, że zależy mi tylko na sobie. Nie porafie się otworzyć, wszystko z mojej strony jest bardzo powierzchowne. Nawet w stosunku do rodziny mam wrażenie, że nie czuje czegoś głębszego. Troskę owszem. Zależy mi na nich jednak bra mi silniejszych uczuć.

No i pytanie - dlaczego tak się dzieje? Chciałbym cholernie powiedzieć kiedyś \"Jestem z kobietą XYZ i jestem z tego cholernie dumny. Tęsknię za nią. Kocham ją\".

A chciałbym czuć radość ze związku. Znam wielu facetów, którzy są tak za jedną stałą dziewczyną, nie myślą o innych, tęsknią itd... Kurde. Powiem szczerze, że jestem na siebie wściekły. Ja rozumiem, że można kogoś nie kochać. Ale żeby za każdym razem tak było ? Przecież to nierealne. Jestem neurotykiem i też chyba egocentrykiem - moze to dlatego ? Bo nie wiem gdzie szukac przyczyny i w szym może być problem.
Po pierwsze to gratuluję samoświadomości. To nie jest proste zauważyć w sobie takie rzeczy i je opisać.

To oklepana rada, ale możesz spróbować skorzystać z usług terapeuty, na pewno będzie bardziej pomocny niż randomowe osoby na forum. Coś zapewne ukształtowało taką emocjonalność, może to kwestia jakichś przeżyć z dzieciństwa. Ale my tu możemy tylko zgadywać. Pewne jest to, że z jakiegoś powodu przechodzisz tylko ten początkowy etap związku w postaci zauroczenia, a nie potrafisz już potem zbudować prawdziwej bliskości. Gdyby Ci to nie przeszkadzało i chciałbyś na takiej luźnej zasadzie żyć, to problemu by nie było. Ale widać, że jednak masz chęć na coś więcej.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-04-29, 16:32   #8
kasztanova
Attention Seeker
 
Avatar kasztanova
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Hastenland
Wiadomości: 236
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez Magdallona Pokaż wiadomość
Moim zdaniem trochę przesadzasz. Rzeczywiście osoby o unikającym stylu przywiązania są często mylone z narcyzami, ale to są dwie różne rzeczy.
To pierwsze da się zmienić, drugiego nie.
Zresztą widać, że autor napisał "jestem na siebie wściekły" i przypisał sobie jeszcze inne negatywne cechy, więc to nie jest tak, że on nie widzi w sobie żadnej winy.
Celowo nie użyłam określenia narcyz, bo nie sposób tego sprawdzić na podstawie jakiegoś posta. Facet ma 34 lata, skrzywdził po drodze parę dziewczyn, za każdym razem w ten sam sposób. Zero autorefleksji. Jemu nie jest przykro, że kogoś skrzywdził, jemu jest przykro, bo nie może dostać tego, co mają jego koledzy - szczęśliwego związku

Edytowane przez kasztanova
Czas edycji: 2020-04-29 o 16:33
kasztanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 16:40   #9
Magdallona
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 199
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Celowo nie użyłam określenia narcyz, bo nie sposób tego sprawdzić na podstawie jakiegoś posta. Facet ma 34 lata, skrzywdził po drodze parę dziewczyn, za każdym razem w ten sam sposób. Zero autorefleksji. Jemu nie jest przykro, że kogoś skrzywdził, jemu jest przykro, bo nie może dostać tego, co mają jego koledzy - szczęśliwego związku
Też racja :P.
Autora niestety czeka sporo pracy nad sobą, ale jakieś obserwacje już poczynił, więc mam nadzieję, że jest na dobrej drodze.
Magdallona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 18:51   #10
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Celowo nie użyłam określenia narcyz, bo nie sposób tego sprawdzić na podstawie jakiegoś posta. Facet ma 34 lata, skrzywdził po drodze parę dziewczyn, za każdym razem w ten sam sposób. Zero autorefleksji. Jemu nie jest przykro, że kogoś skrzywdził, jemu jest przykro, bo nie może dostać tego, co mają jego koledzy - szczęśliwego związku
Dokładnie. Autor to już podświadomie wie, i przebija to też z jego posta, ale jest absolutnym egoistą i nie zdziwiłabym się gdyby jego charakter ocierał się o socjopatię. To nie jest nastolatek, który się uczy swoich i cudzych uczuć, ale dorosły facet, który sam przyznaje, że "zależy mu tylko na sobie", nie odczuwa głębszych uczuć w stosunku do innych ludzi, nawet własnej rodziny, celowo ich rani i nawet w godnej pochwały samoanalizie skupia się głównie na tym co w sobie poprawić żeby to jemu było lepiej.

Rzadko polecam komukolwiek terapię, ale tutaj nic innego się nie da wymyślić.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 20:04   #11
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Kasztanova akurat ma rację poza tym że autor nie potrzebuje być w związku.
Potrzebuje i to bardzo.
I teraz no właśnie był już w 4 związkach stałych i przelotnych, ma (w tym ujęciu jak na taki wiek, przebieg) dopiero 34 lata. I jedyne co oferuje tym dziewczynom to toksyk bo czują że nie dostają tego czego potrzebują.
Może to pragmatyzm łatwiej mu znaleźć dziewczynę do związku niż przygodnego seksu. A może woli udawać że żyje związkowym systemem bo np. chodzenie na prostytutki by mu uwłaczało. Plus odnosi typowe korzyści z bycia w parze; rozmowa, troska, wzajemna opieka, miłe punkty odniesienie w ciągu dnia i poczucie że jest się z kimś kto cię wspiera również wyręcza i w razie czego pomoże.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-04-29, 20:23   #12
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Celowo nie użyłam określenia narcyz, bo nie sposób tego sprawdzić na podstawie jakiegoś posta. Facet ma 34 lata, skrzywdził po drodze parę dziewczyn, za każdym razem w ten sam sposób. Zero autorefleksji. Jemu nie jest przykro, że kogoś skrzywdził, jemu jest przykro, bo nie może dostać tego, co mają jego koledzy - szczęśliwego związku
Mocno prawdopodobne.

Tak, czy inaczej, jeżeli rzeczywiście chcesz coś zmienić, Autorze, to idź do terapeuty. I nie szukaj kolejnej relacji, bo na 99% znowu kogoś krzywdzisz.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 20:36   #13
Milagros_90
Zakorzenienie
 
Avatar Milagros_90
 
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: somewhere over the rainbow
Wiadomości: 5 357
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez barten Pokaż wiadomość
U mnie występuje coś takiego jak lekkie zauroczenie na samym początku, jednak jak widzę, że druga strona odwzajemnia ,,uczucie?" to z automatu staje się dla mnie nieatrakcyjna i jakoś tracę ochotę na dalszą znajomość. Nieraz tak miałem, że póki dziewczyna byla moim jakby marzeniem to mega mi się podbała, fantazjowałem o niej. Kiedy już mogłem ją mieć albo miałem to traciła dla mnie wartość. Zaczynam wtedy szukanie w niej wad, że w sumie ta ma nieidealną cerę, inna że nie ma tylu pasji jakie bym chciał. Wiele wad jest po prostu na siłę przeze mnie wymyślanych. Do tego mimo, ,, nie kochania?" boje się odejść. Niby nie rusza mnie to, że dziewczyna powie, że chce odejść, jednak kiedy robi się naprawdę poważnie i wiem, że to koniec z jej strony, wtedy robię wszystko żeby tylko nie odeszła. Zaczyna mi zależeć. O czym przykład niżej.

Teraz jestem w kolejnej relacji. Mieszkamy razem prawie rok. Kobieta zakochana... I co z tego. Ja znowu nie czuje tego czegoś. Cały czas miałem nadzieję, że przecież to coś musi przyjść, bo to fajna panna. Wierzyłem że w końcu tak będzie. Ale znowu nic sie nie zadziało. A mam wrażenie, że związek bez fundamentu w postaci mojej miłości nie przetwa, to za mało... Wkurzam się sam na siebie, bo nie chce jej krzywdzić. Z drugiej strony widziałbym ją jako partnerkę życiową, bo dobrze się dogadujemy i mamy podobne charaktery. Ale wiadomo, że przyjdzie moment że trzeba będzie poprowadzić związak w jedną albo drugą. Do tego strasznie boje się dekralacji. Mam wrażenie, że to będzie jakby koniec normalnego życia, a tylko ograniczenie, które sam sobie nałożyłem.
Dla mnie te dwa pogrubione zdania źle świadczą o autorze i faktycznie wskazują, że krzywdzi te kobiety.
Skoro jedynie na początku znajomości czuje lekkie zauroczenie, a jak widzi, że dziewczyna odwzajemnia, to z automatu staje się dla niego nietrakcyjna i traci chęć na znajomość - to na bogów, jakim cudem dopuszcza do trwania związku z rocznym wspólnym mieszkaniem? Zakładam, że zamieszkali razem, jak dziewczyna "odwzajemniała lekkie zauroczenie", no bo nie sądzę, żeby było inaczej. Po co to mieszkanie w ogóle było, po co ciągnąć ten związek rok czasu, skoro dziewczyna przestała być atrakcyjna? Bo jest miła, fajnie z nią czasem pogadać, pouprawiać seks, zjeść przygotowany obiad albo iść do kina?

Autorze, też uważam, że tylko terapia. Znamienne jest to, że piszesz, że takich ciepłych uczuć kochania nie masz tez do członków rodziny. Nie wiem, z czego to wynika, ale coś jest na rzeczy i sam sobie nie pomozesz, a jedynie możesz skrzywdzić więcej osób
Milagros_90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 20:41   #14
kotyksiazki
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 402
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Narcyzm nie jeet nieuleczalny. ZABURZENIA osobowości można leczyć.
kotyksiazki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 21:04   #15
mrs_koala
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 28
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Polecam Ci książkę "Mężczyźni którzy nie potrafią kochać". Jak dla mnie to panicznie boisz się miłości, intymności, odrzucenia. Wolisz porzucić kogoś zanim się do niego zbliżysz. Dlatego szukasz w nim wad. Miałam trochę podobnie - kręcili mnie tylko niedostępni. Miało to związek z ojcem alkoholikiem. Ale na mężu zależało mi na tyle mocno, że przełamałam swoje lęki i dzisiaj jestem szczęśliwa. W końcu umiem być z kimś blisko i czuć się akceptowaną. Trzeba tylko odróżnić miłość od zauroczenia.
mrs_koala jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 21:13   #16
kasztanova
Attention Seeker
 
Avatar kasztanova
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Hastenland
Wiadomości: 236
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kotyksiazki Pokaż wiadomość
Narcyzm nie jeet nieuleczalny. ZABURZENIA osobowości można leczyć.
Jednak jest sporo głosów za tym, że nie bardzo. Przede wszystkim dlatego, że osobowość narcystyczna nie potrafi wykazać empatii, a to jest umiejętność nabywana około 3 roku życia. Jak chciałabyś kogoś tego nauczyć? Taką osobę trzeba traktować, jako nieuleczalnie chorą. Przecież nie powiesz komuś bez nóg, żeby poszedł pobiegać

Tak czy inaczej w wątku jest bardziej mowa o braku uczuć, niż empatii, choć można zapytać autora jak z tym u niego, jeśli się jeszcze pojawi

---------- Dopisano o 22:13 ---------- Poprzedni post napisano o 22:07 ----------

Cytat:
Napisane przez mrs_koala Pokaż wiadomość
Polecam Ci książkę "Mężczyźni którzy nie potrafią kochać". Jak dla mnie to panicznie boisz się miłości, intymności, odrzucenia. Wolisz porzucić kogoś zanim się do niego zbliżysz. Dlatego szukasz w nim wad. Miałam trochę podobnie - kręcili mnie tylko niedostępni. Miało to związek z ojcem alkoholikiem. Ale na mężu zależało mi na tyle mocno, że przełamałam swoje lęki i dzisiaj jestem szczęśliwa. W końcu umiem być z kimś blisko i czuć się akceptowaną. Trzeba tylko odróżnić miłość od zauroczenia.
Słowo klucz - zależało. Autor nie odczuwa takich emocji. To co odczuwa podczas związku, to, cytuję: "związek uwłacza", "koniec normalnego życia", "ograniczenie".

Jak dla mnie, można dzwonić po śmieciarkę
kasztanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 21:30   #17
Szaroniebieska
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 7
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kotyksiazki Pokaż wiadomość
Narcyzm nie jeet nieuleczalny. ZABURZENIA osobowości można leczyć.
Narcyz nigdy nie napisałby czegoś takiego, nie przyznałby się do błędu, bo jest niezdolny do szczerej autorefleksji. I nie odczuwa wyrzutów sumienia. Jeżeli autor byłby narcyzem, nigdy by sobie nie uświadomił i nigdy by nie przyznał, że kogoś niedostatecznie kochał, albo kogoś skrzywdził. U narcyzów coś takiego nie ma prawa zaistnieć. Dajcie spokój z narcyzami i socjopatiami, trochę za daleko uderzacie z tymi dramatycznymi diagnozami i analizami na odległość. Ktoś na początku wspomniał o unikającym stylu przywiązania i tu można się zatrzymać. Takie zachowanie nie musi naprawdę wynikać z psychopatycznych pobudek i nie zawsze taki człowiek jest zły i skrajnie egoistyczny. Te ,,śmieciarki,, takie nie na miejscu raczej, rozumiem, że niejedna się natknęła na podobne przypadki na swojej drodze, ale świat nie kończy się na waszych emocjach i urażonych uczuciach.

I na czym miałaby polegać możliwość leczenia się akurat u narcyza? Jaka terapia mogłaby być skuteczna u osoby z emocjonalnością kilkuletniego dziecka (bo na takim poziomie są ludzie z takim rozpoznaniem), która jest przekonana o swojej nieomylności, jest skrajnie kontrolująca i żyje w świecie kłamstw i iluzji? Takie jednostki są niereformowalne.
Szaroniebieska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 21:56   #18
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez Szaroniebieska Pokaż wiadomość
Narcyz nigdy nie napisałby czegoś takiego, nie przyznałby się do błędu, bo jest niezdolny do szczerej autorefleksji. I nie odczuwa wyrzutów sumienia. Jeżeli autor byłby narcyzem, nigdy by sobie nie uświadomił i nigdy by nie przyznał, że kogoś niedostatecznie kochał, albo kogoś skrzywdził. U narcyzów coś takiego nie ma prawa zaistnieć. Dajcie spokój z narcyzami i socjopatiami, trochę za daleko uderzacie z tymi dramatycznymi diagnozami i analizami na odległość. Ktoś na początku wspomniał o unikającym stylu przywiązania i tu można się zatrzymać. Takie zachowanie nie musi naprawdę wynikać z psychopatycznych pobudek i nie zawsze taki człowiek jest zły i skrajnie egoistyczny. Te ,,śmieciarki,, takie nie na miejscu raczej, rozumiem, że niejedna się natknęła na podobne przypadki na swojej drodze, ale świat nie kończy się na waszych emocjach i urażonych uczuciach.

I na czym miałaby polegać możliwość leczenia się akurat u narcyza? Jaka terapia mogłaby być skuteczna u osoby z emocjonalnością kilkuletniego dziecka (bo na takim poziomie są ludzie z takim rozpoznaniem), która jest przekonana o swojej nieomylności, jest skrajnie kontrolująca i żyje w świecie kłamstw i iluzji? Takie jednostki są niereformowalne.
kasztanova po prostu komentuje na podstawie swojego własnego urazu i przelewa żale z byłego na autora.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 22:25   #19
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez barten Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim! Jestem Bartek. W tym roku będę miał 34 lata. W moim życiu było kilka kobiet, w tym cztery stałe partnerki. Problem w tym, że żadnej z nich nigdy nie kochałem i już trace nadzieję na to, że kiedykolwiek się zakocham. Nigdy nie czułem szczęścia czy radości z bycia z kimś - zazwyczaj czułem zmęczenie, takie że związek uwłacza a nie daje szczęścia itd. A później widzę znajomych facetów którzy są w związkach i to im daje szczęście i się zastanawiam jak to jest...

U mnie występuje coś takiego jak lekkie zauroczenie na samym początku, jednak jak widzę, że druga strona odwzajemnia ,,uczucie?" to z automatu staje się dla mnie nieatrakcyjna i jakoś tracę ochotę na dalszą znajomość. Nieraz tak miałem, że póki dziewczyna byla moim jakby marzeniem to mega mi się podbała, fantazjowałem o niej. Kiedy już mogłem ją mieć albo miałem to traciła dla mnie wartość. Zaczynam wtedy szukanie w niej wad, że w sumie ta ma nieidealną cerę, inna że nie ma tylu pasji jakie bym chciał. Wiele wad jest po prostu na siłę przeze mnie wymyślanych. Do tego mimo, ,, nie kochania?" boje się odejść. Niby nie rusza mnie to, że dziewczyna powie, że chce odejść, jednak kiedy robi się naprawdę poważnie i wiem, że to koniec z jej strony, wtedy robię wszystko żeby tylko nie odeszła. Zaczyna mi zależeć. O czym przykład niżej.

Jedyną ,,miłość?" którą czułem to było kiedy jedna dziewczyna kopnęła mnie w d***po 2 latach związku, potem wróciliśmy do siebie, ale cały czas czułem niepewność że ona może ode mnie odejść. Wtedy za nią latałem, myślałem o niej i chciał się z nią ciągle spotykać. Mimo, że jak przed rozstaniem, byłem z nią w związku i ona była mega zakochana to ja nią dosłownie pomiatałem - może pomiatanie to za duże określenie, jednak na dużo sobie pozwalałem.

Teraz jestem w kolejnej relacji. Mieszkamy razem prawie rok. Kobieta zakochana... I co z tego. Ja znowu nie czuje tego czegoś. Cały czas miałem nadzieję, że przecież to coś musi przyjść, bo to fajna panna. Wierzyłem że w końcu tak będzie. Ale znowu nic sie nie zadziało. A mam wrażenie, że związek bez fundamentu w postaci mojej miłości nie przetwa, to za mało... Wkurzam się sam na siebie, bo nie chce jej krzywdzić. Z drugiej strony widziałbym ją jako partnerkę życiową, bo dobrze się dogadujemy i mamy podobne charaktery. Ale wiadomo, że przyjdzie moment że trzeba będzie poprowadzić związak w jedną albo drugą. Do tego strasznie boje się dekralacji. Mam wrażenie, że to będzie jakby koniec normalnego życia, a tylko ograniczenie, które sam sobie nałożyłem.


To jest błędne koło. Chcę odejść, bo mam wrażenie, że krzywdzę daną kobietę. Jednak gdy to ona zacznie wycofywać się z relacji, to wtedy zaczyna mi zależeć. Jak ją do siebie przekonam to znowu wracam stary ja i przestaje mi zależeć. Chore.

Do tego mam wymagania z kosmosu. Strasznie patrzę na wygląd. Potrafię dostrzec w kobiecie wiele wad, a przecież sam bez wad nie jestem. I często jak robie jakieś głupie docinki, których po czasie żałuję. Jednak często to sielniejsze ode mnie i się nie powstrzymuję. (Wydaje mi się) że nie jestem totalnie złym partnerem. Dużo robię w domu, kobieta może na mnie liczyć w każdej sytuacji, nie jestem leniem itp. Ale uczuciowo to dramat. Każda, z którą była ze mną w związku mówiła, że super ze mnie gość, ale ciężko ze mną po czasie bo ja nie okazuje uczuć. W ogóle nie czuje potrzeby ich okazywania. Mam wrażenie, że zależy mi tylko na sobie. Nie porafie się otworzyć, wszystko z mojej strony jest bardzo powierzchowne. Nawet w stosunku do rodziny mam wrażenie, że nie czuje czegoś głębszego. Troskę owszem. Zależy mi na nich jednak bra mi silniejszych uczuć.

No i pytanie - dlaczego tak się dzieje? Chciałbym cholernie powiedzieć kiedyś \"Jestem z kobietą XYZ i jestem z tego cholernie dumny. Tęsknię za nią. Kocham ją\".

A chciałbym czuć radość ze związku. Znam wielu facetów, którzy są tak za jedną stałą dziewczyną, nie myślą o innych, tęsknią itd... Kurde. Powiem szczerze, że jestem na siebie wściekły. Ja rozumiem, że można kogoś nie kochać. Ale żeby za każdym razem tak było ? Przecież to nierealne. Jestem neurotykiem i też chyba egocentrykiem - moze to dlatego ? Bo nie wiem gdzie szukac przyczyny i w szym może być problem.
Myślę Autorze, że mam podobnie aczkolwiek to tylko moje zdanie. I w dodatku subiektywne. Tyle, że ja jestem młodsza od Ciebie ponad 10 lat i za sobą tylko jeden "związek" (jeśli mogę nazwać to związkiem) 6 msc i jednak cieszę się, że się on skończył bo akurat patrząc na mnie i na tego eksa to widać było, że nie pasowaliśmy do siebie.

Na terapię chodziłam, ale to z powodu traumy po śmierci rodzica i generalnie patoli, a dziś myślę o tym, aby w niedalekiej przyszłości spróbować właśnie terapii u psychiatry w związku z zaburzeniami osobowości. Mój były zresztą o tym wspomniał. Że może jednak na nie cierpię. Kto to wie... Podejrzewam, że może jednak na nie cierpię (nie to, żeby to było coś wyjątkowego bo zaburzenia osobowości nie są czymś wspaniałym to wg mnie objaw jakiejś "choroby", zaburzeń). Tyle, że ja jestem DDA i ogólnie pochodzę, patologicznego domu. W takich przypadkach jak Twój czy mój kryje się jakaś przeszłość, myślę, że często ma to związek z dzieciństwem (u mnie ma to związek dzieciństwem) więc jeśli na przykład Ty nie jesteś DDA czy DDD to naprawdę nie wiem dlaczego uważasz, że nie potrafisz kochać. I nie jestem lekarzem,nie jestem psychiatrą dlaczego tak się u Ciebie dzieje. Jednak zgodzę się, że jest to poważne zaburzenie. Także jak każdy narcyzm, socjopatia czy psychopatia. I jak narcyzm czy egocentryzm może u Ciebie występować (aczkolwiek nie musi) to pojazdy z psychopatią czy socjopatią jak niektóre użytkowniczki zauważyły, mocno przesadzone.

Rozumiem, że nie każdy człowiek jest bardzo uczuciowy, ale może jednak każdy kocha na swój sposób? W każdy razie to zdrowe nie jest do końca. To co piszesz. Jeśli nie kochałeś żaden z dziewczyn, nie warto było zamieszkiwać razem bo po co tracić po pierwsze czas, po drugie dawać złudna nadzieję na jakąś poważną przyszłość razem? Te dziewczyny w tym czasie mogły naprawdę poznać facetów na których by im zależało (i z wzajemnością), a po za tym mogłyby poznawać facetów z którymi być może były by szczęśliwe bez niepewności uczucy, "nie wiem co czuje", "nie wiem czy kocham" etc. Tak samo gdybyś nie był pewien swoich uczuć. A Ty uważasz, że nic nie czujesz. Może kochasz tylko samego siebie? Jednak wtedy to narcyzm, a każde zaburzenie osobowości się leczy.
Też uważam, że nie każdy musi być w związku tak jak na przykład nie każdy musi być dajmy na to rodzicem.

Jeśli chodzi o mnie, sama z seksem nie mam problemu i często miałam przygody seksualne po za jednym jedynym wspomnianym "związkiem" (czymkolwiek to było), no ale do eksa nic nie czułam. Potrafiłam powiedzieć, że go lubię. Sam też mi wielokrotnie to powtarzał w moim kierunku. Sam korzystał w przeszłości z pomocy terapeuty, nie pytałam co u niego działo się w domu. U mnie jest tak, że seks jest czymś naturalnym i normalnym. Wiem, że nie muszą za tym iść uczucia, można uprawiać go ot tak, dla sportu. Natomiast związek to poważna sprawa jeśli chodzi o jakieś deklaracje, są to kompromisy, czasem wyrzeczenia, a czasem też poświęcenia i tutaj nie można traktować kogoś przez pryzmat litości, niepoważnie tylko wtedy trzeba mieć jaja by to zakończyć z klasą. Każdy kolejny dzień przeciągania "bo ona się tak zaangażowała", "jesteśmy już razem tyle lat to szkoda to tak zakończyć, ciężko" itd. to granie na zwłokę i sprawianie, że będzie tylko gorzej.

Jak patrzę na siebie i to co JA czuję i na swoją przeszłość to nie powiem, że związki są proste bo równie dla mnie nie są, a przede wszystkim - miłość, uczucie, to nie są uczucia, "doznania", które można potraktować jak wyjście do sklepu po lizaka. Ja akurat nie mam takich doświadczeń związkowych dłuższych i poważniejszych jeśli chodzi na przykład o długi staż związku czy wspólne mieszkanie. Jednak czuje, że gdy koleś zaczął mówić mi o wspólnym mieszkaniu (to to jeszcze nic), a o dzięki czy ślubie (to wg mnie poważniejsze i wymaga kompromisu, poświęcenia się obojga ludzi) to też dałabym nogę, uciekłabym bo czułabym, jakbym się dusiła, czułabym, ,w ktoś zabiera mi wolność no i, że wywiera na mnie presję. A presji nienawidzę. Ja też jestem taka Zosia Samosia w życiu więc też może to ma jakiś wpływ?
Na pewno ważne jest jedno, nie można zabawiać się uczuciami drugiej osoby, bo ta druga osoba (nawet jeśli Ty tego nie robisz, albo kłamiesz, że to robisz) angażuje się emocjonalnie i czym dalej w las, relacja się pogłębia tym trudniej z tego wyjść i spojrzeć prawdzie w oczy, trudniej się przyznać. Może sam nie potrafisz przyznać się do prawdy? Ludzie generalnie mają z tym problem. Często tak jest.

Może sama jestem egocentryczna, a może nie, ale na razie chce się skupić na swoich celach. Już takie słowa, miałam z nimi styczność. Ja niestety cierpię na deficyt uczuć rodziców i dlatego jest jak jest. A wiadomo, to łatwe nie jest.
Sam wiesz co przeżyłeś w życiu, w dzieciństwie więc zastanów się co to było, co odczuwałeś, co czułeś i myślę, że powinieneś spróbować terapii u psychiatry w związku z zaburzeniami osobowości. Możesz powiedzieć, że podejrzeważ, że na nie cierpisz i chciałbyś to sprawdzić. Wykluczyć bądź potwierdzić.

Związki albo okaże się, że nie są dla Ciebie, albo masz/będziesz miał zaburzenia osobowości, no albo nie wiem co jeszcze. Jednak to, że byłeś w poważnych związkach jakby nią patrzeć zważywszy też na staż związku i swój wiek ma znaczenie. Bo to jednak nie miłość szczenięca, a ta poważniejsza i dojrzalsza. No a przynajmniej tak powinno być. Poczytaj też książki związane z zaburzeniami. No i też tytuł, który już ktoś podał "Medyczni, którzy nie potrafią kochać" też mi,e być bardzo pomocny i przydatny. Wtedy terapia + samoświadomość i samokształcenie jeśli chodzi o jakąś fachową literaturę da do myślenia skąd to się u Ciebie wzięło/bierze.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2020-04-29 o 22:27
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-04-29, 22:33   #20
LhunLai
Eternal rebel
 
Avatar LhunLai
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 1 054
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez Szaroniebieska Pokaż wiadomość
I na czym miałaby polegać możliwość leczenia się akurat u narcyza? Jaka terapia mogłaby być skuteczna u osoby z emocjonalnością kilkuletniego dziecka (bo na takim poziomie są ludzie z takim rozpoznaniem), która jest przekonana o swojej nieomylności, jest skrajnie kontrolująca i żyje w świecie kłamstw i iluzji? Takie jednostki są niereformowalne.
Zgadzam się. Zaburzenia osobowości da się wyleczyć, poza narcystycznym właśnie. Szanse na to są znikome z uwagi na charakterystykę tego zaburzenia.
LhunLai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 22:36   #21
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Słowo klucz - zależało. Autor nie odczuwa takich emocji. To co odczuwa podczas związku, to, cytuję: "związek uwłacza", "koniec normalnego życia", "ograniczenie".
Cytat:
Napisane przez kasztanova Pokaż wiadomość
Jak dla mnie, można dzwonić po śmieciarkę
Serio uważasz, że na Autorze należy podstawić przysłowiowy krzyżyk? Nie wierzę w powagę Twojego komentarza, bez jaj. Każdemu należy dać szansę. Oczywiście gdybym porównywała teraz bezdomnego do Autora, to wiadomo, przepaść ogromna (i możesz pomyśleć: "ale to nawet nie ma co porównywać") bo nie dość, że mentalna i psychiczna zapewne to przede wszystkim materialna i finansowa jeśli chodzi o poziom i styl życia, sytuację w jakiej się znajduje. Bezdomnemu może byś w jakiś sposób pomogła, bo może jest Ci żal bezdomnych albo ludzi niedojadających, a Autorowi już nie, bo on nic nie czuje? Bo ma z tym problem? A to jego wina, że tak ma i nie wie co odczuwa bądź nie czuje, że kocha? Bo ja tam nie uważam. Nic nie bierze się znikąd i ma wpływ w jakich warunkach się człowiek wychowuje, z jakimi ludźmi ma do czynienia...
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2020-04-29 o 22:39
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 22:41   #22
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Narcyz nigdy nie napisałby czegoś takiego, nie przyznałby się do błędu, bo jest niezdolny do szczerej autorefleksji. I nie odczuwa wyrzutów sumienia. Jeżeli autor byłby narcyzem, nigdy by sobie nie uświadomił i nigdy by nie przyznał, że kogoś niedostatecznie kochał, albo kogoś skrzywdził. U narcyzów coś takiego nie ma prawa zaistnieć. Dajcie spokój z narcyzami i socjopatiami, trochę za daleko uderzacie z tymi dramatycznymi diagnozami i analizami na odległość. Ktoś na początku wspomniał o unikającym stylu przywiązania i tu można się zatrzymać. Takie zachowanie nie musi naprawdę wynikać z psychopatycznych pobudek i nie zawsze taki człowiek jest zły i skrajnie egoistyczny. Te ,,śmieciarki,, takie nie na miejscu raczej, rozumiem, że niejedna się natknęła na podobne przypadki na swojej drodze, ale świat nie kończy się na waszych emocjach i urażonych uczuciach.

I na czym miałaby polegać możliwość leczenia się akurat u narcyza? Jaka terapia mogłaby być skuteczna u osoby z emocjonalnością kilkuletniego dziecka (bo na takim poziomie są ludzie z takim rozpoznaniem), która jest przekonana o swojej nieomylności, jest skrajnie kontrolująca i żyje w świecie kłamstw i iluzji? Takie jednostki są niereformowalne.
Może być oczko wyżej bardzo finezyjnym typem narcyza. Takim z cyklu że ojej wie że źle robi ale takie picer parapeter bo wie że w gruncie rzeczy to mu to lotto a reszta się jeszcze nad nim użala.

Poza tym założył wątek nie dlatego że mu szkoda jego dziewczyn ale dlatego że chciałby poczuć takie samo chcenie jak jego koledzy do swoich partnerek. Zwyczajnie go to omija i mu smutno bo raczej nie bardzo widać aby przejmował się instrumentalnym traktowaniem swoich połówek.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-29, 23:19   #23
kasztanova
Attention Seeker
 
Avatar kasztanova
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Hastenland
Wiadomości: 236
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
bo wie że w gruncie rzeczy to mu to lotto a reszta się jeszcze nad nim użala.
I to już w trzecim wątku wystalkowałam autora i odkryłam, że utworzył ten sam wątek na netkobiety.pl i podrywaj.org
Oczywiście otrzymał rady praktycznie takie same, jak tutaj, ale może liczył na coś odkrywczego ze strony wizażu

Edytowane przez kasztanova
Czas edycji: 2020-04-29 o 23:21
kasztanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 08:53   #24
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
Może być oczko wyżej bardzo finezyjnym typem narcyza. Takim z cyklu że ojej wie że źle robi ale takie picer parapeter bo wie że w gruncie rzeczy to mu to lotto a reszta się jeszcze nad nim użala.

Poza tym założył wątek nie dlatego że mu szkoda jego dziewczyn ale dlatego że chciałby poczuć takie samo chcenie jak jego koledzy do swoich partnerek. Zwyczajnie go to omija i mu smutno bo raczej nie bardzo widać aby przejmował się instrumentalnym traktowaniem swoich połówek.
Znam ten typ, więc bardzo się zgadzam.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 09:33   #25
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Oj tak, jak mój eks, manipulant de lux, który sam mnie uświadomił ze istnieją cos takiego, jak typy przywiązania przy czym
a) wmawiał mi, ze on jest bezpieczny, będąc typowym unikającym
b) zrobił to po to, ze mi uświadomic ze jestem lękowa

Po czym jego wycofywanie się było MOJĄ WINĄ bo go, biedaczka, "dusiłam".
Gaslighting było jednym z jego ulubionych rozrywek równiez.

Natomiast - swój typ przywiązywania się mozna przepracowac, jak się bardzo chce. Ja wlozylam bardzo dużo pracy, by nie reagować lękowo, mimo tego co mi eks zrobił, i wychodzi mi coraz lepiej.
Tak samo można przepracować swoją tendencje do dystansowania się, ale trzeba bardzo chciec.

Facet pisze ze jest dobrym partnerem bo pomaga w domu i ze jest z dziewczyna chociaz nic nie czuje i przykro mu ze go cos omija.
Nie widzę, żeby faktycznie widział problem. w sobie.
Raczej świat jest winny ze on taki jest.
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 09:37   #26
ertyjnbvcxzxcvbnm
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 594
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Dokładnie. Autor to już podświadomie wie, i przebija to też z jego posta, ale jest absolutnym egoistą i nie zdziwiłabym się gdyby jego charakter ocierał się o socjopatię. To nie jest nastolatek, który się uczy swoich i cudzych uczuć, ale dorosły facet, który sam przyznaje, że "zależy mu tylko na sobie", nie odczuwa głębszych uczuć w stosunku do innych ludzi, nawet własnej rodziny, celowo ich rani i nawet w godnej pochwały samoanalizie skupia się głównie na tym co w sobie poprawić żeby to jemu było lepiej.

Rzadko polecam komukolwiek terapię, ale tutaj nic innego się nie da wymyślić.
Na podstawie jednego posta nie powinno się pochopnych wniosków, ale też obstawiam , że autor jest socjopatą. I tego nie da się leczyć żadną terapią. Ponoć ok 5% społeczeństwa to socjopaci, więc to nie jest jakieś rzadkie zaburzenie.



Facet, przestań męczyć te kobiety. Znajdź w sobie odrobinę przyzwoitości, by nie niszczyć innym ludziom życia.
ertyjnbvcxzxcvbnm jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 09:56   #27
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

A moze ty wcale nie potrzebujesz byc w zwiazku i kochac tylko robisz tak bo robia tak wszyscy?
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 10:24   #28
Magdallona
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 199
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Jeżeli Waszym zdaniem autorowi brak jest samorefleksji to moim zdaniem Wam jest brak empatii.
Magdallona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 11:16   #29
awia
Zakorzenienie
 
Avatar awia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 5 576
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

A co ma jedno z drugim wspólnego?

Ok, jest zdolny do autorefleksji, ale np narcyzm to spektrum, tak jak socjopaci mają rózny poziom wyrafinowania.

Tylko że ta autorefleksja, jak widać po jego wypowiedzi, jest niepełna. płytka.
Widzi ze czegos mu brakuje i chcialby to miec, ale glownie dlatego ze inni maja.

Po zderzeniu się z kimś takim w relacji szczerze nie jara mnie to ze tego typu osoba "jest zdolna do refleksji" jesli nie przeklada jej na czyny.
Gadanie ze wie ze ja rani nie przeklada sie na rozstanie, bo mu wygodnie.
Nie przeklada się na zmiany i pracę nad sobą bo "nie wie gdzie jest problem".
__________________
nie bo tu nie ma nieba
jest prześwit między wieżowcami
a serce to nie serce to tylko kawał mięsa
a życie jakie życie poprzerywana linia na dłoniach
a bóg nie ma boga są tylko krzyże przy drogach


Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczniem
awia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-04-30, 16:43   #30
Milagros_90
Zakorzenienie
 
Avatar Milagros_90
 
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: somewhere over the rainbow
Wiadomości: 5 357
Dot.: Osoby nie potrafiące kochać

Cytat:
Napisane przez awia Pokaż wiadomość
Tylko że ta autorefleksja, jak widać po jego wypowiedzi, jest niepełna. płytka.
Widzi ze czegos mu brakuje i chcialby to miec, ale glownie dlatego ze inni maja.

Po zderzeniu się z kimś takim w relacji szczerze nie jara mnie to ze tego typu osoba "jest zdolna do refleksji" jesli nie przeklada jej na czyny.
Gadanie ze wie ze ja rani nie przeklada sie na rozstanie, bo mu wygodnie.
Nie przeklada się na zmiany i pracę nad sobą bo "nie wie gdzie jest problem".

Pamiętajmy, że autor ma 34 lata, nie 20, gdzie można powiedzieć, że młody wiek i dopiero uczy się bycia w związku.
Autor własnie obecnie mieszka sobie rok czasu z kobietą, której nie kocha, i wie to niemal od początku - odkąd ona zaczęła "odwzajemniać uczucia" w początkowej fazie zauroczenia.
Po co on z nią zamieszkał i ciągnie tę farsę? Skoro dobrze wie, że ma jakiś problem z budowaniem związków, bo to już kolejna taka w życiu sytuacja, to może niech da spokój kobietom pragnącym związku, a zajmie się sobą
Milagros_90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-04-30 17:43:56


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:20.