Uzależnienie od słodyczy

[_medianoche]

Tydzień czasu na kwarantannie (covid), dostałam w środku tygodnia, nie miałam czasu zrobić zakupów i wyjadłam zapasy jedzenia w domu. Raz zamówiłam azjatyckie. Ale słodkiego nic nie było.

Dziś wróciłam do pracy i się zaczęło ze słodyczami. Pączek z budyniem, batoniki. I teraz podjadam chipsy. Jak ćpun się na to rzuciłam. I teraz mi niedobrze.

Zamiast się cieszyć, że mogłam wyjść z domu i wrócić do pracy, bardziej mnie cieszyła torba pełna słodkości.

Pozdrawiam wszystkich cukrowych ćpunów. Po odwyku jest najgorzej!

[Marcin89]

Nie wiem jak się odzwyczaić i co innego jeść. Jem bardzo dużo słodyczy i pomimo tego faktu mam niedowagę (wzrost minus 21). Chciałbym zrezygnować raczej z uwagi na czynniki zdrowotne (przyszłe problemy), wizualne i stomatologiczne.

[Liliom]

Ja już stwierdziłam, że całkowite usunięcie słodyczy u mnie nie przejdzie, ale ostatnio udało mi się mocno je ograniczyć. Myślę że ważne jest ewentualne wsparcie partnera ( żeby on też ich nie jadł). U mnie to chłopak chciał zrezygnować i zmusił i mnie, bo byłoby mu trudno samemu. I tak poprostu nie kupujemy słodyczy do domu no ale ja w pracy do kawy codziennie zjadam po 1 cukierku, żeby nie było mi tak przykro :p poza tym na śniadania jem owsianki zwykłe i pieczone które czasem dosładzam erytrytolem, dodaje owoce itp. czasem robię np placuszki i dżem z owoców dosładzany erytrytolem. Dobrze że ze słodzenia napojów zrezygnowałam jakieś 10 lat temu.
No i jakoś czuję się lepiej po tym niemal już miesiącu. Pewnie też wpływ ma to, że zaczęłam chodzić regularnie na siłownię.

[Marcin89]

Napisane przez Liliom

Ja już stwierdziłam, że całkowite usunięcie słodyczy u mnie nie przejdzie, ale ostatnio udało mi się mocno je ograniczyć. Myślę że ważne jest ewentualne wsparcie partnera ( żeby on też ich nie jadł). U mnie to chłopak chciał zrezygnować i zmusił i mnie, bo byłoby mu trudno samemu. I tak poprostu nie kupujemy słodyczy do domu no ale ja w pracy do kawy codziennie zjadam po 1 cukierku, żeby nie było mi tak przykro :p poza tym na śniadania jem owsianki zwykłe i pieczone które czasem dosładzam erytrytolem, dodaje owoce itp. czasem robię np placuszki i dżem z owoców dosładzany erytrytolem. Dobrze że ze słodzenia napojów zrezygnowałam jakieś 10 lat temu.
No i jakoś czuję się lepiej po tym niemal już miesiącu. Pewnie też wpływ ma to, że zaczęłam chodzić regularnie na siłownię.

Dość ostro ograniczyłem węglowodany i rezultat jest średni. Z jednej strony lepsza skóra i minimalnie lepsze samopoczucie. Z drugiej strony spora utrata wagi. Nie wiem specjalnie czym zastąpić te 500-800 kcal dziennie. Dla mnie utrata wagi= niedowaga na poziomie wzrost minus 20, więc to niezbyt pozytywne.

[chimay]

Napisane przez Marcin89

Dość ostro ograniczyłem węglowodany i rezultat jest średni. Z jednej strony lepsza skóra i minimalnie lepsze samopoczucie. Z drugiej strony spora utrata wagi. Nie wiem specjalnie czym zastąpić te 500-800 kcal dziennie. Dla mnie utrata wagi= niedowaga na poziomie wzrost minus 20, więc to niezbyt pozytywne.

Myślałeś może o skorzystaniu z porady specjalisty, który by dobrał dietę pod Twoje potrzeby?

[Marcin89]

Napisane przez chimay

Myślałeś może o skorzystaniu z porady specjalisty, który by dobrał dietę pod Twoje potrzeby?

Taak, ale moim problemem jest duża wybredność w kwestii jedzenia. Mało co mi smakuje. Po bardzo stresującem okresie w moim życiu zacząłem bardziej o siebie dbać. Nie chodziło o wagę tylko o potencjalne problemy z sercem, przemęczenie itd. Ograniczyłem napoje gazowane i słodycze.

Rezultat jest taki, że przy wzroście 196 cm waga spadła mi z 86 do 76 kilogramów. Podejrzewałem nawet nowotwór, ale wiele specjalistycznych badań (tk, gastro itd) to wykluczyło.

[KathyLeonia]

ja ze słodyczami miałam zwykle unormowaną relację.
bardziej byłam team słone niźli słodkie....
dopiero teraz, jak jestem w 7 miesiącu ciąży ciągnie mnie do słodkiego jak nigdy!
nie wiem czy to kwestia hormonów, czy dzidzi faktycznie potrzebuje tego cukierka, ale jak nie zjem czegoś słodkiego to mnie nosi lol

[chimay]

Napisane przez Marcin89

Taak, ale moim problemem jest duża wybredność w kwestii jedzenia. Mało co mi smakuje. Po bardzo stresującem okresie w moim życiu zacząłem bardziej o siebie dbać. Nie chodziło o wagę tylko o potencjalne problemy z sercem, przemęczenie itd. Ograniczyłem napoje gazowane i słodycze.

Rezultat jest taki, że przy wzroście 196 cm waga spadła mi z 86 do 76 kilogramów. Podejrzewałem nawet nowotwór, ale wiele specjalistycznych badań (tk, gastro itd) to wykluczyło.

A, no to rzeczywiście jest problem. A w kwestii słodyczy też jesteś wybredny? Z ciekawości pytam
Mnie się udało przytyć w poprzednim roku właśnie przez popłynięcie ze słodyczami, no ale zaraz się okazało, że nasilają mi refluks i najlepiej jakbym w ogóle zrezygnowała, albo tylko biszkopciki. Jedyny plus, że teraz jadam słodkie w kontrolowanych ilościach, a nie jak dzika świnia, więc już się tak nie samobiczuję.

---------- Dopisano o 11:20 ---------- Poprzedni post napisano o 11:19 ----------

Napisane przez KathyLeonia

ja ze słodyczami miałam zwykle unormowaną relację.
bardziej byłam team słone niźli słodkie....
dopiero teraz, jak jestem w 7 miesiącu ciąży ciągnie mnie do słodkiego jak nigdy!
nie wiem czy to kwestia hormonów, czy dzidzi faktycznie potrzebuje tego cukierka, ale jak nie zjem czegoś słodkiego to mnie nosi lol

To jest w dużej mierze kwestia hormonów. Ja zawsze mam większe ssanie przed okresem.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Marcin89

Taak, ale moim problemem jest duża wybredność w kwestii jedzenia. Mało co mi smakuje. Po bardzo stresującem okresie w moim życiu zacząłem bardziej o siebie dbać. Nie chodziło o wagę tylko o potencjalne problemy z sercem, przemęczenie itd. Ograniczyłem napoje gazowane i słodycze.

Rezultat jest taki, że przy wzroście 196 cm waga spadła mi z 86 do 76 kilogramów. Podejrzewałem nawet nowotwór, ale wiele specjalistycznych badań (tk, gastro itd) to wykluczyło.

Jeżeli naturalnie nie dojadasz, to ograniczanie węglowodanów i jakiekolwiek diety keto mogą nie być najlepszym pomysłem - one są bardzo syte i człowiek na ogół na nich chudnie, bo po prostu kalorycznie je mniej. Oczywiście nie mówię o słodyczach, ale o węglowodanach w dobrym pieczywie/kaszach/makaronach itp.

[Marcin89]

Napisane przez chimay

A, no to rzeczywiście jest problem. A w kwestii słodyczy też jesteś wybredny? Z ciekawości pytam
Mnie się udało przytyć w poprzednim roku właśnie przez popłynięcie ze słodyczami, no ale zaraz się okazało, że nasilają mi refluks i najlepiej jakbym w ogóle zrezygnowała, albo tylko biszkopciki. Jedyny plus, że teraz jadam słodkie w kontrolowanych ilościach, a nie jak dzika świnia, więc już się tak nie samobiczuję.

---------- Dopisano o 11:20 ---------- Poprzedni post napisano o 11:19 ----------




To jest w dużej mierze kwestia hormonów. Ja zawsze mam większe ssanie przed okresem.

Nie jestem bardzo wybredny. To raczej silna potrzeba słodyczy i dużej ilości węglowodanów w określonych porach dnia (około 14, 18, 23-24). Jem głównie pierniczki w czekoladzie, jakieś batoniki, ciasteczka, czasem duże ilości płatków cini minis. Do tego spore ilości chleba. Z czasem ograniczyłem te nawyki i rezultatem jest silne chudnięcie. Po prostu nie mam ochoty zastępować tego czym innym.

Gastrolog stwierdził u mnie refluks, ale objawy zupełnie ustąpiły po ograniczeniu słodkich napojów. Po samych słodyczach chyba nie mam refluksu,

[kaledonia]

Ze słodyczy dla mnie najlepsza czekolada i chałwa.
Zawsze testuję nowe smaki na wyjazdach, na święta kupuję zamiast zajączka pomarańczę czekoladową Terry's

[khloe]

Napisane przez kaledonia

Ze słodyczy dla mnie najlepsza czekolada i chałwa.
Zawsze testuję nowe smaki na wyjazdach, na święta kupuję zamiast zajączka pomarańczę czekoladową Terry's

U mnie ta pomarańczka to kwintesencja świat BN. Niby cały rok jest, ale kupuje tylko na BN, w roku mi nie smakuje

Za to na Wielkanoc musi być likier jajeczny.

A tak w temacie wątku, to wczoraj popłynęłam totalnie z żarciem. Wstyd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Napisane przez Marcin89

Nie jestem bardzo wybredny. To raczej silna potrzeba słodyczy i dużej ilości węglowodanów w określonych porach dnia (około 14, 18, 23-24). Jem głównie pierniczki w czekoladzie, jakieś batoniki, ciasteczka, czasem duże ilości płatków cini minis. Do tego spore ilości chleba. Z czasem ograniczyłem te nawyki i rezultatem jest silne chudnięcie. Po prostu nie mam ochoty zastępować tego czym innym.

Gastrolog stwierdził u mnie refluks, ale objawy zupełnie ustąpiły po ograniczeniu słodkich napojów. Po samych słodyczach chyba nie mam refluksu,

A nie próbowałeś podbijać kaloryczności np. białkiem/izolatem które stosują ludzie regularnie ćwiczący na siłce? Np. robić z tym gęste smoothie, dodawać do ciasta naleśnikowego, do mleka z którym jesz płatki. No i np.orzechy co dobrze zgrywają się ze smakiem czekoladowym a podbijają kaloryczność dzięki tłuszczom.


Miałeś kolonoskopię żeby pobrać wycinki i wykluczyć celiakię? Jeśli totalnie nie masz kosmków to by tłumaczyło dlaczego większość rzeczy się nie przyswaja więc ciągnie cię to cukrów prostych które najszybciej i najłatwiej wchodzą.

Ew droższa opcja to preparaty medyczne (co przecież stosuje się nie tylko w nowotworach ale właśnie w niedożywieniu z innych przyczyn) - np. nutridrinki co w małej objętości smakowego płynu mają dużo kalorii

[kaledonia]

Napisane przez khloe

U mnie ta pomarańczka to kwintesencja świat BN. Niby cały rok jest, ale kupuje tylko na BN, w roku mi nie smakuje

Za to na Wielkanoc musi być likier jajeczny.

A tak w temacie wątku, to wczoraj popłynęłam totalnie z żarciem. Wstyd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Likier też był. Teraz są w różnych smakach

[chimay]

Dla mnie święta to czas odżywiania się głównie słodyczami. Nie jadam w te dni prawie wcale obiadu, bo innych rzeczy jest tak dużo, że nie mam pojęcia, jak miałabym pomieścić jeszcze "normalne" jedzenie. No chyba że idę do kogoś w odwiedziny, ale w domu w ogóle nic nie gotuję w te dni, bo z doświadczenia wiem, że tego nie zjemy.

[khloe]

Napisane przez chimay

Dla mnie święta to czas odżywiania się głównie słodyczami. Nie jadam w te dni prawie wcale obiadu, bo innych rzeczy jest tak dużo, że nie mam pojęcia, jak miałabym pomieścić jeszcze "normalne" jedzenie. No chyba że idę do kogoś w odwiedziny, ale w domu w ogóle nic nie gotuję w te dni, bo z doświadczenia wiem, że tego nie zjemy.

U mnie dokładnie to samo.
Do tego bardzo mało wody wtedy pije, do tego alkohol i po świętach jestem mega napuchnięta bańką, bo mam mega tendencje do zatrzymywania wody w organizmie. Całe moje ciało jest nabrzmiałe i bolesne, jak się dotknę, to aż mnie boli, jakbym dotykała siniaka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Sadako_]

Ja podjęłam kolejną walkę ze słodyczami. W święta udało mi się nie zjeść zbyt dużo i pójść na 7 km spacer, więc nie jest źle. Teraz tylko utrzymać tendencję, bo cóż, po świętach jedzenia pełno i będzie kusić. Też tak macie, że najgorsze dni to są te po świętach?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KathyLeonia]

ja w święta nie poszalałam za bardzo ze słodyczami.
ot kilka kawałków ciasta, trochę ciastek.
ale czuję że i to było za dużo;p