Zarabiam więcej od męża...

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez srebrnykot

Pomiędzy rozdzielnością, czy osobnymi kontami, a sytuacją, w której tę rozdzielność interpretuje się tak, że można byłoby pojechać na wspólny wyjazd, a się nie jedzie, bo partnera nie stać, a mnie stać na wyjazd dla dwóch osób, ale nie zapłacę, bo to moje, jest jednak pewna przepaść.

Bo taka sytuacja, że wszystko osobno ma największą rację bytu jak ma się podobne zarobki lub podobne potrzeby.
Inaczej to faktycznie ciężko. ; )

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[MsN]

Napisane przez omines

Potrzebuję świeżego spojrzenia na sprawę.
Nigdy nie zarabiałam dużo, acz, tak, że wystarczało mi na najpilniejsze wydatki. Mój chłopak, narzeczony, a teraz mąż zarabiał na podobnym poziomie.
Mamy dwa osobne konta i jedno wspólne, na które zawsze przelewamy kaskę na wspólne wydatki i rachunki.
Ja nie mam żadnych dodatkowych zobowiązań finansowych, mój mąż ma do spłacenia kredyt jeszcze przedmałżeński
Moja sytuacja finansowa się poprawiła, bywa, że zarabiam dwa razy więcej niż mąż. I tu pojawia się problem, wiem, że zarabiam więcej, wiem, że jesteśmy małżeństwem, ale często wkurza mnie, że to ja muszę za wszystko płacić- za wyjścia, za jedzenie na mieście itp.
Często też jest tak, że chcę się gdzieś wyrwać, gdzieś pojechać... nie jedziemy, bo musiałabym to ja za to zapłacić.
Może zaraz zostanę tutaj zhatowana, że żałuję pieniędzy na męża, ale proszę o Wasze opinie. Jak rozwiązujecie to w Waszych związkach?

Osobiście wolałabym aby każde z nas miało każdy swoje konto i jedno wspólne, ale to oczywiście tylko moje zdanie i każdy swoje preferencje ustala w swoich związkach wspólnie.

Przecież nie chodzi o to abym chciała czy chcę decydować za Ciebie.

Czujesz się źle, że Ty wszystko musisz fundować i stawiać?
Jak Twój mąż czuje się gdy jego kobieta (TY) zarabia mniej?

Ogólnie jest tak, że faceci czasem czują się zagrożeni z tego powodu gdy ich partnerka zarabia mniej niż oni sami, myślę, że wynika to z wielu przyczyn i jest to złożone. Mówi się, że czują się mniej męscy, czują zagrożenie, ale czy to prawda, nie wiem.

Pewne symptomy ''utarły się'' jako role męskie i role żeńskie.

Możecie podzielić się, że na przykład Ty raz opłacasz rachunki (albo zawsze to robisz), a Twój mąż coś innego opłaca co związane jest z Waszym życiem/codziennością. Równie dobrze może opłacić coś na rok z góry jeśli macie kablówkę czy neta albo zupełnie coś innego.

I może dokładać się do zakupów zawsze.

Najlepiej tak, żeby było sprawiedliwie z tym wszystkim.
Nie wiem jak Ty to widzisz.

Jeśli chcesz wyjechać na wakacje, a nie chcesz zapłacić też za męża (choć uważam, że mogłabyś jeśli nie zawsze to chociaż czasami) no to jedziesz sama na wakacje albo z przyjaciółką/koleżanką/większą paczką.

Wiadomo, że samotne wakacje bez męża nie powinny być wieczne bo mąż będzie czuł się źle, możliwe, że będzie czuł się gorszy, nie o to chodzi.

Jakiś wyjazd babski nie zaszkodzi ale jeśli macie wspólnych znajomych no to czasem wspólne wakacje, wyjście do restauracji czy na jakiś obóz/piknik/biwak jest jak najbardziej wskazane.

[limonka1983]

Ja się tylko zastanawiam jak sytuacja będzie wyglądała, gdy jedno straci pracę (umrze z głodu?) lub role się odwrócą i szanowna Autorka będzie tą, której na coś nie stać

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez limonka1983

Ja się tylko zastanawiam jak sytuacja będzie wyglądała, gdy jedno straci pracę (umrze z głodu?) lub role się odwrócą i szanowna Autorka będzie tą, której na coś nie stać

Rozwiodą się przecież nikt nie będzie obniżał swojego statusu dla drugiej osoby, no heloł.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[marta_h91]

My mamy wspólne konto. Jak tylko zamieszkaliśmy razem, jeszcze przed ślubem postanowiliśmy mieć wspólną kasę. Nie wyobrażałam sobie dzielenie się rachunkami czy zakupami. Ja kupuję dziś- ty jutro, ja płacę to- ty tamto.