Czy powinnam wyjechać? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-04-04, 10:20   #1
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Unhappy

Czy powinnam wyjechać?


Od jakiegoś czasu podczytuję to forum szukając w założonych tematach jednocześnie wskazówek dla samej siebie. Dziś postanowiłam poradzić się Was, osób bezstronnych na temat dla mnie bardzo ważny.

Jestem w związku od prawie 5 lat. W zasadzie, to byłam. M. i ja pochodzimy z różnych miast, bardzo od siebie oddalonych, poznaliśmy się na studiach. Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil, tych ciężkich też, ale jakoś udało Nam się z tego co złe wyjść na prostą. Ostatnio jednak nadeszło wiele wątpliwości co do Naszej przyszłości z mojej strony, gdzie największy problem wiązał się z koniecznością wyjechania z mojego miasta do Niego. Nie będę tu opisywać historii mojego życia tłumacząc co i dlaczego tak myślałam, gdyż nie ma to większego znaczenia. Po prostu bałam się z pewnych powodów. Rozmawialiśmy o tym i podjęta została decyzja o rozstaniu. Wtedy uświadomiłam sobie, że wcale nie uważam tego za rzecz dobrą, w związku z czym skonfrontowałam się z jednym z powodów mojego strachu, który okazał się zupełnie bezpodstawny. W chwili, gdy się o tym zorientowałam moje obawy zniknęły. Teraz już wiem, że nie mam się czego bać i wiem, że śmiało mogę wyjechać. Nastąpiły więc kolejne rozmowy o Nas, o powrocie do siebie. Z uwagi na to, że M. czuje się bardzo zraniony i niepewny nie jest w stanie ciągnąć tego dalej. Jest póki co jedno wyjście z tej sytuacji: mój wyjazd w jego okolice i próbowanie od początku - spotykanie się. Miałoby się wówczas okazać, czy uda Nam się zapomnieć o przykrościach i zbudować związek od nowa.

I tu pojawia się milion myśli w mojej głowie, z którymi nie umiem sobie poradzić. Musiałabym znaleźć byle jaką pracę, byle byłabym w stanie coś wynająć i przeżyć. I mieć nadzieję. Patrząc na to czysto logicznie, to prawdopodobnie jest to zbyt duże poświęcenie z mojej strony dla czegoś, co jest dosyć niewiadome. Z drugiej strony - bardzo mi zależy. To jest mężczyzna, z którym chcę spędzić życie, kochamy się. Jestem gotowa walczyć o ten związek i kiedy już czuję, że wiem co zrobię, zaczynam myśleć o tej niepewności. Tak jak on obawia się, że za jakiś czas mi się "odwidzi" i znów go zranię, tak ja obawiam się, że jadąc tam walczyć o Nas będę tylko ja. Myślałam, że nigdy nie spotkam takiego człowieka i że nigdy nie będę nikogo tak kochać, a jednak jest On.

Powiedzcie proszę, co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Uważacie, że w takiej sytuacji warto walczyć, jeżeli jest to coś najważniejszego dla Was? Pomóżcie mi się upewnić lub spojrzeć na to z innej perspektywy.
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 10:59   #2
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez colacoca Pokaż wiadomość
Od jakiegoś czasu podczytuję to forum szukając w założonych tematach jednocześnie wskazówek dla samej siebie. Dziś postanowiłam poradzić się Was, osób bezstronnych na temat dla mnie bardzo ważny.

Jestem w związku od prawie 5 lat. W zasadzie, to byłam. M. i ja pochodzimy z różnych miast, bardzo od siebie oddalonych, poznaliśmy się na studiach. Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil, tych ciężkich też, ale jakoś udało Nam się z tego co złe wyjść na prostą. Ostatnio jednak nadeszło wiele wątpliwości co do Naszej przyszłości z mojej strony, gdzie największy problem wiązał się z koniecznością wyjechania z mojego miasta do Niego. Nie będę tu opisywać historii mojego życia tłumacząc co i dlaczego tak myślałam, gdyż nie ma to większego znaczenia. Po prostu bałam się z pewnych powodów. Rozmawialiśmy o tym i podjęta została decyzja o rozstaniu. Wtedy uświadomiłam sobie, że wcale nie uważam tego za rzecz dobrą, w związku z czym skonfrontowałam się z jednym z powodów mojego strachu, który okazał się zupełnie bezpodstawny. W chwili, gdy się o tym zorientowałam moje obawy zniknęły. Teraz już wiem, że nie mam się czego bać i wiem, że śmiało mogę wyjechać. Nastąpiły więc kolejne rozmowy o Nas, o powrocie do siebie. Z uwagi na to, że M. czuje się bardzo zraniony i niepewny nie jest w stanie ciągnąć tego dalej. Jest póki co jedno wyjście z tej sytuacji: mój wyjazd w jego okolice i próbowanie od początku - spotykanie się. Miałoby się wówczas okazać, czy uda Nam się zapomnieć o przykrościach i zbudować związek od nowa.

I tu pojawia się milion myśli w mojej głowie, z którymi nie umiem sobie poradzić. Musiałabym znaleźć byle jaką pracę, byle byłabym w stanie coś wynająć i przeżyć. I mieć nadzieję. Patrząc na to czysto logicznie, to prawdopodobnie jest to zbyt duże poświęcenie z mojej strony dla czegoś, co jest dosyć niewiadome. Z drugiej strony - bardzo mi zależy. To jest mężczyzna, z którym chcę spędzić życie, kochamy się. Jestem gotowa walczyć o ten związek i kiedy już czuję, że wiem co zrobię, zaczynam myśleć o tej niepewności. Tak jak on obawia się, że za jakiś czas mi się "odwidzi" i znów go zranię, tak ja obawiam się, że jadąc tam walczyć o Nas będę tylko ja. Myślałam, że nigdy nie spotkam takiego człowieka i że nigdy nie będę nikogo tak kochać, a jednak jest On.

Powiedzcie proszę, co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Uważacie, że w takiej sytuacji warto walczyć, jeżeli jest to coś najważniejszego dla Was? Pomóżcie mi się upewnić lub spojrzeć na to z innej perspektywy.
a w którym mieście oboje mielibyście lepsze perspektywy pracy? może udałoby się go namówić na jeszcze jakieś inne miasto?
gdybym była w twojej sytuacji to pewnie bym się przeprowadziła, ZAWSZE możesz wrócić. nikt cię tam siłą trzymać nie będzie.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 11:12   #3
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Jeśli chodzi o pracę, to raczej nie w jego okolicach, tam jest troszkę ciężej. Tyle, że udało mu się tam pracę znaleźć, więc już jedno z Nas by ją miało. Inne miasto wchodziło oczywiście w grę, miałoby być w miarę blisko jego okolic. Z tym nie mam problemu.

Problem stworzyłam miesiąc temu i teraz wszystko miałoby wyglądać inaczej. Miało być tak: wyjeżdżamy, jesteśmy razem, mieszkamy, pracujemy no i normalnie żyjemy itd. Teraz miałoby to być tak, że wyjeżdżam, mieszkam sama, a my się spotykamy na zasadach koleżeńskich z perspektywą... Bo nie wiem jak to inaczej ująć w słowa. Tak jakbyśmy zaczynali od 0, od randkowania na nowo.

Wiem, że on jest troszeczkę mnie niepewny teraz. I obawiam się, że będzie mnie trzymał z tego powodu bardzo na dystans i na samym początku i po czasie, i w końcu nic z tego nie wyniknie. Wiadomo, że to nie byłby wyjazd na miesiąc, bo to zdecydowanie za krótko. Ale czy będę w stanie czekać np. rok, aż się coś wyklaruje?

Mam okrutny mętlik w głowie, bo jedna część mnie chce pojechać i walczyć i wie, że niby nic nie traci, ale druga strona jest bardziej sceptyczna i się boi, i ciągle jakieś głosy w mojej głowie mówią, że mój wyjazd tam mógłby być dla Niego oznaką mojego zaangażowania, ale chyba nie jest, albo, że wyjeżdżam do Niego, rzucam wszystko by o Nas walczyć, ale nie mam pewności czy On też będzie próbował, czy tylko będzie biernie patrzył się na rozwój sytuacji, a wtedy jakiż to miałoby sens? Z całą pewnością będziemy jeszcze o tym rozmawiać, a do tego czasu chciałabym mieć jakiś pogląd wyklarowany, albo chociaż chciałabym móc spojrzeć na sytuację pod różnymi kątami i też mu je przedstawić.

Ale dziękuję bardzo za posta! Napisałaś, że byś pojechała, dzięki czemu poczułam się trochę pewniej. Spodziewałam się, że raczej usłyszę, że mam tego nie robić
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 12:45   #4
Mojwa
zuy mod
 
Avatar Mojwa
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 23 352
GG do Mojwa
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Ja też bym pojechała, głównie Ty zawaliłaś, więc głównie Ty powinnaś naprawiać.

Z innej beczki - dlaczego koniecznie musi być w JEGO okolicach?
__________________


L'amore scalda il cuore.




Do. Or do not. There is no try.

23.05.2011
22.05.2017
02.12.2017
Mojwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 12:48   #5
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Bo taki był plan od początku. Poza tym, a w zasadzie przede wszystkim dostał tam pracę, a tu gdzie studiujemy żadne z nas tej pracy nie ma. Ciężko by było wymagać, żeby ją rzucił, tymbardziej, że wiadomo jak teraz z pracą w Polsce. No a poza tym jak już wspomniałam, taki był plan.
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 12:57   #6
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Ja bym nie jechała. Za duże ryzyko. Albo chce do ciebie wrócić, albo nie. A teraz to wygląda - przyjedź, a ja się zastanowię, czy cię jeszczę będę chciał. I co? Masz tam wynająć mieszkanie, znaleźć pracę i czekać, czy on jednak zechce czy nie? A jeśli tak, to zaufasz mu, że za pół roku nie stwierdzi, że jednak nie umie sobie z twoim zranieniem poradzić i nie odejdzie? A jeśli nie, to zwiniesz się z powrotem z tego wynajętego mieszkania, rzucisz pracę i wrócisz, bo on zdecydował, że nie? Bez przesady. Nie wiem, jak go skrzywdziłaś, ale odwet jest zbyt okrutny, jak na faceta, który coś do ciebie ma czuć. Istna "tortura nadziei". Czułabym się upokorzona, będąc postawioną w takiej sytuacji, a nie chciałabym wracać do faceta, który chce mnie tak upokorzyć, bo mu jest to potrzebne, żeby odreagować. Przed jakim wyborem on cię stawia? Albo przyjedź i czekaj w pobliżu, może się jednak zdecyduję, albo żegnam panią.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 13:05   #7
rembertowa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

kalincia słusznie prawi. Też bym nie jechała. Jakoś za szybko i za łatwo przyszła decyzja o rozstaniu, z jego strony. To Ty chcesz walczyć o tę relację; on póki co zachowuje się tak, jakby chciał Cię przeczołgać, postawić w kącie. Nie pakowałabym się w udowadnianie zaangażowania, nie próbowałabym zaczynać od zera, bo też zacząć od zera się nie da. Miałaś swoje powody, by nie chcieć wyjechać, dla dobra waszej relacji przejrzałaś je raz jeszcze, okazały się nie takie nie do przejścia, jak się zdawały (dlaczego w zasadzie nie siedliście do tego razem?), to starczy, naprawdę. On strzelił focha, uprzednio odpuściwszy, bo nie chcesz zrobić po jego myśli; dlaczego w ogóle nie rozważaliście innych okolic, niż jego? Dlaczego nie zmodyfikowaliście planu, kiedy Tobie się skomplikowało?

Nieelastyczni i niedojrzali fochmeni-manipulanci to słaba partia.
rembertowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-04-04, 13:29   #8
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Decyzja o rozstaniu wyszła z mojej strony a nie jego. I to prawda, powinnam mu powiedzieć o swoich obawach, a nie rozmawiać "gdybając", bo tak też właśnie zrobiłam pod wpływem wielu myśli. I tu jest mój błąd. I to go zabolało (nie zdradziłam go ból rozstania). Od wspólnego przyjaciela wiem, że bardzo się obawia tego, że za jakiś czas mi się odwidzi, a on nie chce po raz kolejny przechodzić czegoś takiego. I to w zasadzie rozumiem.

Jeżeli chodzi o okolice, to już pisałam wyżej - praca.

No i jeszcze raz, decyzja o rozstaniu była wspólna, ale ja to zaczęłam. Tu jest mój błąd, że nie rozmawiałam z nim o tym czego się boję, tylko próbowałam to ogarnąć na własną rękę. W zasadzie się mu nie dziwię, że chce to rozegrać powoli - gdybym ja została tak zraniona też bym się bała.
I to nie jest tak, że mam tam pojechać i zobaczyć, czy on mnie jeszcze będzie chciał - mamy próbować nie tyle łatać dziury, co budować od nowa. Wiadomo, że po takim czasie nie da się zapomnieć 5 lat, ale mamy nie wracać do złych rzeczy i po protu próbować.

I nie miałabym z tym żadnego problemu, tyle, że jesteśmy z dalekich końców Polski. Gdybyśmy mieszkali bliżej, nie byłoby problemu. Ale ponieważ odległość jest znaczna musi zostać podjęta decyzja o wyjeździe lub pozostaniu. Nie ma raczej opcji innego miasta póki co - ja nie mam pracy jeszcze, a mu udało się załatwić w swoich stronach. Więc albo przynajmniej jedno z Nas ma pracę, albo żadne.

Nie zrozumcie mnie źle - bardzo się cieszę, że wypowiadają się osoby i po jednej i po drugiej stronie, bo pozwala mi to spojrzeć na sytuację z różnych punktów. Ewentualne niejasności staram się tłumaczyć, żeby nie było, że "szukam kogoś kto mnie poklepie po głowie i powie, że dobrze robię wyjeżdżając", żebym się poczuła lepiej. Był wobec mnie szczery i nie ma złych zamiarów (wykorzystać, przeczołgać, zmanipulować). Wiem, że nie jest mi w stanie obiecać, czy się uda czy nie i ciężko też czegoś takiego oczekiwać.

Wiele jest rzeczy przeciwko wyjazdowi, ale jeżeli chodzi tylko o to, że On się boi, że go zostawię, to czy nie powinnam powalczyć i spróbować dowieść, że nie mam takiego zamiaru? Zważając na to co do siebie czujemy? Te myśli nie dają mi ciągle spokoju. Nigdy tak nikogo nie kochałam i nie chcę nikogo innego kochać. To ten, z którym chcę być, kocha mnie i ja Go kocham. Popełniłam błąd nie rozmawiając z nim wcześniej, spowodowałam jego strach, i tylko dlatego powinnam to tak po prostu zostawić za sobą?

---------- Dopisano o 14:29 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
On strzelił focha, uprzednio odpuściwszy, bo nie chcesz zrobić po jego myśli; dlaczego w ogóle nie rozważaliście innych okolic, niż jego? Dlaczego nie zmodyfikowaliście planu, kiedy Tobie się skomplikowało?
Nigdy nie strzelał fochów, bo nie chcę zrobić po jego myśli. Nigdy mnie nie prosił, żebym z nim wyjeżdżała, albo robiła cokolwiek tak, jak On chce. To zawsze była moja decyzja, a On się z nią liczył.
Jeżeli chodzi o modyfikację planu: plan był taki, że mieliśmy zostać tutaj przez jakiś czas, a wyjechać dopiero później. On jednak powiedział, że jeżeli nigdy nie będę chciała wyjeżdżać, to On też nie zostanie tutaj, bo chce wyjechać. Ja o tym wiedziałam praktycznie od samego początku i zawsze się z tym godziłam i tego chciałam. Dopiero jak przyszło już bardzo blisko, to zwyczajnie spanikowałam i zamiast załatwić sprawę, która mi ciążyła w tym przypadku najbardziej - nie zrobiłam z nią nic i podjęliśmy decyzję. Więc jakby nie było, ja dałam d**y, bo z Nim nie rozmawiałam, bo spanikowałam. Więc teoretycznie do mnie należy teraz walka, jeżeli chcę ją podjąć.

Chciałam to wyjaśnić, żeby nie było, że On rządził mną i całym moim życiem - nigdy tak nie było. Te decyzje zawsze były moje do podjęcia.
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 13:57   #9
Dotka90
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Ja trochę nie rozumiem tego, że on jest niepewny, jakieś spotykanie się ze sobą na mieście, mieszkanie osobno kombinowanie zaczynanie od początku.

jezu, nie przesadzajmy nic AŻ TAK strasznego się nie stało, żeby mówić o nowych początkach. Zwłaszcza, że jesteście razem nie od wczoraj, a od 5 lat, przecież Cię zna. Dla mnie facet histeryzuje (a takich nie znoszę), albo nie jest pewien czy chce z Tobą być (bynajmniej nie z powodu niepewności). Może ktoś inny pojawił się na horyzoncie, on nie wie, czy to wypali, więc zostawia sobie furtkę w postaci Ciebie.
Dotka90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 14:06   #10
pasodoble
Raczkowanie
 
Avatar pasodoble
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 276
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Moim zdaniem powinnaś zaryzykować, jeśli czujesz, że to jest właśnie TEN chłopak.
Być może on po prostu czeka na Twój ruch, na jasną deklarację z Twojej strony, którą w tym wypadku byłaby przeprowadzka. Zraniłaś go, straciłaś jego zaufanie (z czego zresztą zdajesz sobie sprawę- to bardzo dobrze), więc nie dziwię się, że chce Cię "sprawdzić" i jest mowa o zaczynaniu od zera. On po prostu musi odzyskać wiarę w Twoje uczucia i intencje
Powodzenia
pasodoble jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 14:06   #11
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez Dotka90 Pokaż wiadomość
Ja trochę nie rozumiem tego, że on jest niepewny, jakieś spotykanie się ze sobą na mieście, mieszkanie osobno kombinowanie zaczynanie od początku.

jezu, nie przesadzajmy nic AŻ TAK strasznego się nie stało, żeby mówić o nowych początkach. Zwłaszcza, że jesteście razem nie od wczoraj, a od 5 lat, przecież Cię zna. Dla mnie facet histeryzuje (a takich nie znoszę), albo nie jest pewien czy chce z Tobą być (bynajmniej nie z powodu niepewności). Może ktoś inny pojawił się na horyzoncie, on nie wie, czy to wypali, więc zostawia sobie furtkę w postaci Ciebie.
Ja jego niepewność akurat rozumiem. Jeśli chodzi o to, że nic aż tak strasznego się stało - to tu jestem rozdarta Z jednej strony też tak uważam, w końcu nie było zdrady, oszustw ani niczego faktycznie ciężkiego do przejścia. Z drugiej strony rozumiem, że ból emocjonalny może być równie silny, gdyż sama miałam w życiu 2 sytuacje, które mną tak wstrząsnęły. Jedna z nich dotyczy pewnej osoby, która choćby nie wiem jak się rehabilitowała - nigdy nie uzyska w moich oczach pozytywnej opinii (sprawa nie damsko-męska i nieistotna dla tematu). Nie ma też możliwości, żeby pojawił się ktoś inny na horyzoncie, bo póki co wciąż do końca miesiąca mieszkamy razem, ciągle od kilku lat. A że prowadzimy raczej domowy tryb życia - zauważyłabym. Nie potwierdza też tego jego przyjaciel, ani on sam, więc nie mam podstaw, żeby cokolwiek takiego podejrzewać.

Może można to faktycznie nazwać histerią Nie mogłabym jednak z tego powodu wszystkiego olać, sama bywam, a przynajmniej bywałam taka.

Pasodoble szczerze mówiąc staram się tak sobie to tłumaczyć i w to wierzyć i wiara w to troche dodaje mi "skrzydeł". Tyle, że ja też się boję. To ja w tym związku chyba bardziej się bałam o Nas niż On. To On był tym pewniejszym, że wszystko będzie dobrze. Takie już miałam skrzywienia, rodzice się rozeszli lata temu, więc sama chyba myślałam, że w moim związku też kiedyś do tego dojdzie (sic!). Widzę dwa scenariusze zakładając, że pojadę. 1. Uda się, odbudujemy Nasz związek i będzie dobrze. 2. Nie uda się. On stwierdzi, że nie potrafi już ze mną być i w tym czasie uporał się już z tym, że Nas nie ma, a ja będę przeżywała to wszystko od nowa. Nawet nie od nowa, tylko ciągle, od dnia dzisiejszego, po wyjazd i pobyt tam ciągle będę walczyła i miała nadzieję i tą nadzieją żyła. Ja wierzę, że jeżeli dwoje ludzi się kocha, chce być ze sobą i stara się o związek, to wszystko jest możliwe. Nie wiem tylko, czy On też w to wierzy, czy może uważa, że miłość czasem nie wystarcza. Bo jakby nie było - jak wyjadę, to po to, żeby walczyć. Ale jak będę walczyć sama to przegram, bo o związek walczą 2 osoby. A On jako tako nie chce "ciągnąć" tego, tylko zobaczyć, czy uda się od początku, bez "błędów przeszłości". Jak już mówiłam, z jednej strony doskonale rozumiem. Z drugiej - bez jego chęci nic nie osiągnę, a nie wiem na ile On tego chce. Dziękuję jednak za słowa otuchy

Edytowane przez colacoca
Czas edycji: 2013-04-04 o 14:19
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-04-04, 15:02   #12
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Eeeech, no i spójrz, co ty teraz piszesz
najpierw wystawiasz go do wiatru
a teraz potrzebujesz koniecznie GWARANCJI tego, że się uda

piszesz o tym, że "2 osoby powinny walczyć" i tym podobne historie
a sama w obliczu problemu poszłaś sobie w siną dal
no to gdzie tu jest konsekwencja jakaś: sama sie do własnych wymagań nie stosujesz, sama nie byłaś skłonna walczyć, a teraz wymagasz tego i dalej bez tego nie masz zamiaru ruszać

------------------------
pierwszą rzeczą, którą powinnaś zrobić, to jasne wyłożenie mu powodów dla których nie wyjechałaś
powinnaś to opisać bardzo jasno i niedwuznacznie, tym razem nie wstydząc się i nie kryjąc po kątach
a dlaczego?
bo właśnie to naruszyłaś przy rozstaniu: pewny grunt pod nogami
powstało wrażenie, żwe ty kryjesz to i owo, że nie powiesz do ostatniej chwili - a jak powiesz, to tak, że wszystko szlag trafi
dlatego też konkretnym przekazem i szczerym (w miarę możliwości) wyznaniem dasz do zrozumienia, ze skończyłaś z ukrywaniem i niejasnościami, nie chcesz popełniać takich błędów i teraz będziesz się starać mówić od razu i wyraźnie o co ci chodzi i co ci przeszkadza, czy cię trapi
jest wiec wskazane właśnie to powiedzieć: że wiesz, że popełniłaś błąd, że tak sobie kryłaś do ostatniej chwili przykre rzeczy; i że od teraz masz zamiar prawdę gadać od razu, zeby niejasności się nie spiętrzyły ponownie


-----------------------------
drugim krokiem będzie to
żeby się przygotować psychicznie na to, że jedziesz tam - nawet jakby miało ci się nie udać
a wręcz bym powiedziała: zwłaszcza, gdyby ci się miało nei udać
innymi słowy nie licz na łut szczęścia, tylko tak sprawy sobie załatwiaj, żeby jakby co tam nie zostać jak ten łysek w polu z niczym i bez planu i celu
dzięki takiemu nastawieniu po prostu poradzisz sobie w tamtym miejscu


---------------------------
dobrze by było wiedzieć, kiedy to nastąpiło to rozstanie
jak w okresie ostatnich dwóch miesięcy, to wzrasta zagrożebnie tego, ze sobie polecisz w kulki z nim znowu
bo wielkie swe uczucie nagle "odkryłaś", zaraz po tym jak je straciłaś - czyli równie nagle może ci się znowu odwidzieć

a tymczasem ty chcesz jechać tam tak jakby na "jego koszt psychiczny": czyli, że jak on się nie sprawdzi, i się z interesu wypisze, to wpadniesz w gniew, że tak się starasz, a on cię w problemie zostawia
i zaczniesz winę zwalać z siebie na niego
czyli takie pierdy niepoważne

niepoważne, bo prolem powstał nie z jego przyczyny
a szukanie sposobności by zwalić z siebie ciężar winy na kogoś jest bardzo nęcące i przychodzi bardzo łatwo
ale to ani nie jest poważne, ani właściwe zachowanie - właśnie dlatego, bo problem sobie stworzyłaś sama, wiec teraz sama ponosisz tego konsekwencje
należy tak wszystko zrobić, aby nie iść w stronę rozwadniania winy na wszystkich, byle nie siebie

-----------------------------
mówiąc w skrócie: aby odbudować zaufanie, to trzeba dać do tego grunt
a tym gruntem będzie szczerość i deklaracja szczerości
a drugą sprawą jest to, aby jechac tam z przekonania, oraz dając sobie radę w razie niepowodzenia - i przy tym nie zwalając winy na niego za to

pierwszy punkt bedzie ważny dla niego
a drugi dla ciebie, bo takie zdawanie sobie sprawy ze swojej siły sprawczej jest rzeczą przydatną i zresztą też spowoduje, że się skupisz na samym tylko problemie i jego rozwiązywaniu (czyli na powrocie do niego), a nie na szukaniu winnych po wszystkich stronach świata

---------------------------
acha, trzecia rzecz: nie jest wskazane również "przepraszać, ze się żyje" czyli przepraszać go teraz za wszystko na każdym kroku, aby ci przebaczył
powinnaś raczej zachowywać się naturalnie, tak jak dotychczas - to przyśpieszy proces naprawy
bo on nie chce twoich przeprosin, nic mu po tym - on by wolał zdobyć jakoś pewność, że takiego numeru nie wywiniesz znowu, i że można ci ufać
więc nie drogą przepraszania, gadania trzeba iść, tylko działania

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2013-04-04 o 15:18
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 15:27   #13
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez JanePanzram Pokaż wiadomość
Eeeech, no i spójrz, co ty teraz piszesz
najpierw wystawiasz go do wiatru
a teraz potrzebujesz koniecznie GWARANCJI tego, że się uda

piszesz o tym, że "2 osoby powinny walczyć" i tym podobne historie
a sama w obliczu problemu poszłaś sobie w siną dal
no to gdzie tu jest konsekwencja jakaś: sama sie do własnych wymagań nie stosujesz, sama nie byłaś skłonna walczyć, a teraz wymagasz tego i dalej bez tego nie masz zamiaru ruszać

------------------------
pierwszą rzeczą, którą powinnaś zrobić, to jasne wyłożenie mu powodów dla których nie wyjechałaś
powinnaś to opisać bardzo jasno i niedwuznacznie, tym razem nie wstydząc się i nie kryjąc po kątach
a dlaczego?
bo właśnie to naruszyłaś przy rozstaniu: pewny grunt pod nogami
powstało wrażenie, żwe ty kryjesz to i owo, że nie powiesz do ostatniej chwili - a jak powiesz, to tak, że wszystko szlag trafi
dlatego też konkretnym przekazem i szczerym (w miarę możliwości) wyznaniem dasz do zrozumienia, ze skończyłaś z ukrywaniem i niejasnościami, nie chcesz popełniać takich błędów i teraz będziesz się starać mówić od razu i wyraźnie o co ci chodzi i co ci przeszkadza, czy cię trapi
jest wiec wskazane właśnie to powiedzieć: że wiesz, że popełniłaś błąd, że tak sobie kryłaś do ostatniej chwili przykre rzeczy; i że od teraz masz zamiar prawdę gadać od razu, zeby niejasności się nie spiętrzyły ponownie


-----------------------------
drugim krokiem będzie to
żeby się przygotować psychicznie na to, że jedziesz tam - nawet jakby miało ci się nie udać
innymi słowy nie licz na łut szczęścia, tylko tak sprawy sobie załatwiaj, żeby jakby co tam nie zostać jak ten łysek w polu z niczym i bez planu i celu


---------------------------
dobrze by było wiedzieć, kiedy to nastąpiło to rozstanie
jak w okresie ostatnich dwóch miesięcy, to wzrasta zagrożebnie tego, ze sobie polecisz w kulki z nim znowu
bo wielkie swe uczucie nagle "odkryłaś", zaraz po tym jak je straciłaś - czyli równie nagle może ci się znowu odwidzieć

a tymczasem ty chcesz jechać tam tak jakby na "jego koszt psychiczny": czyli, że jak on się nie sprawdzi, i się z interesu wypisze, to wpadniesz w gniew, że tak się starasz, a on cię w problemie zostawia
i zaczniesz winę zwalać z siebie na niego
czyli takie pierdy niepoważne

niepoważne, bo prolem powstał nie z jego przyczyny
a szukanie sposobności by zwalić z siebie ciężar winy na kogoś jest bardzo nęcące i przychodzi bardzo łatwo
ale to ani nie jest poważne, ani właściwe zachowanie - właśnie dlatego, bo problem sobie stworzyłaś sama, wiec teraz sama ponosisz tego konsekwencje, a nie rozwadniasz winę na wszystkich, byle nie siebie

-----------------------------
mówiąc w skrócie: aby odbudować zaufanie, to trzeba dać do tego grunt
a tym gruntem będzie szczerość i deklaracja szczerości
a drugą sprawą jest to, aby jechac tam z przekonania, oraz dając sobie radę w razie niepowodzenia - i przy tym nie zwalając winy na niego za to

pierwszy punkt bedzie ważny dla niego
a drugi dla ciebie, bo takie zdawanie sobie sprawy ze swojej siły sprawczej jest rzeczą przydatną i zresztą też spowoduje, że się skupisz na samym tylko problemie i jego rozwiązywaniu (czyli na powrocie do niego), a nie na szukaniu winnych po wszystkich stronach świata

---------------------------
acha, trzecia rzecz: nie jest wskazane również "przepraszać, ze się żyje" czyli przepraszać go teraz za wszystko, aby ci przebaczył
powinnaś raczej zachowywać się naturalnie, tak jak dotychczas - to przyśpieszy proces naprawy
Dziękuję! Na prawdę, dziękuję Ci za mocne słowa, bo one mnie motywują. Pozwolę sobie tylko wyjaśnić kilka rzeczy Bo nie wiem, czy zostałam źle zrozumiana, czy się źle wyraziłam.

1. Nie oczekuję gwarancji. W żadnym stopniu, to zupełnie oczywiste, musiałam się w takim razie źle wyrazić. Chciałabym jedynie, żebyśmy razem próbowali, oczywiście ja musiałabym powalczyć o odzyskanie zaufania, ale On musiałby mi na to pozwolić.

2. To nie tak, że nie chciałam walczyć. Jedyna bliska mi osoba to mój tata, który zawsze mnie wspiera i pomaga, z którym mogę rozmawiać. Moja mama taka nie jest i od zawsze odwodziła mnie od wyjazdu. Jak zaczęło się to zbliżać, zaczęłam się bać, że mój tata zareaguje tak samo i koniec końców wyjadę i nikogo z rodziny już mieć nie będę. Tata zrobił dla mnie tyle rzeczy, że nie mogłabym sobie wybaczyć, gdyby się ode mnie odwrócił, nie chciałam też go ranić, tym bardziej, że On w tym momencie również ma tylko mnie. To mnie przeraziło. Dopiero później zdobyłam się na odwagę, żeby z tatą o tym porozmawiać i uświadomił mnie w jakim błędzie byłam myśląc w taki sposób. To nie tak, że nie chciałam walczyć, tylko w tamtym momencie miałam wrażenie, że wybieram między tatą, jedyną osobą, którą mam a chłopakiem, którego kocham. Sparaliżowało mnie to, niestety. Tu był mój błąd.

3. Pierwszy krok - taki jest plan. Niedługo M. wróci, więc zamierzam mu to powiedzieć, choć mieliśmy rozmowę telefoniczną i internetową, w których próbowałam mu to powiedzieć. Tak czy inaczej, chcę to zrobić w 4 oczy.

4. Drugi krok - święta racja. Nie mogę tego inaczej skomentować.

5. Rozstanie nastąpiło trochę ponad miesiąc temu. Nie z powodu braku uczucia, bo o tym rozmawialiśmy i On wiedział i wie, że Go kocham, tylko nie wiedziałam, czy będę potrafiła wybrać (to było przed rozmową z tatą). Wiem, bez sensu to wszystko zrobiłam Zdaję sobie z tego sprawę.

6. Nie zwalałam i nie zwalam winy na Niego, nie wiem czemu tak odebrałaś moje wcześniejsze wypowiedzi, ale może źle się wyraziłam. Powiedziałam mu o tym, że wiem, że to moja wina i przeprosiłam za to co się z tym wiązało (nie za to, że żyje, tylko za to co się stało i że sprawiłam mu ból). Broń Boże nie zwalałam winy na Niego. I nie zamierzam. Wiem, że ja to zaczęłam i ponoszę tego konsekwencje, wierz mi. Chcę jednak spróbować naprawić Nasz związek, póki jeszcze żywimy do siebie jakieś uczucie, póki nie jesteśmy sobie obojętni. W zasadzie nie mam nic do stracenia, prawda?

W każdym razie - dziękuję. Wiele dla mnie znaczą Twoje słowa i rady, bo są bardzo, bardzo konkretne. To trochę jak takie uderzenie w policzek z powiedzeniem "jak chcesz coś z tym zrobić, to weź się w garść i to zrób". Dzięki

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Skoro chcę wyjechać i tam żyć, to chyba nie po to, żeby kiedyś po 3 latach stwierdzić "a, odwidziało mi się" i wrócić do niczego. Wiem, że to nie zapewni mu pewności co do moich intencji, ale mogłoby trochę dać do myślenia, że chcę i jestem gotowa to zrobić. No wiem, nie mogę tego oczekiwać. Teraz to nie mogę niczego oczekiwać

Edytowane przez colacoca
Czas edycji: 2013-04-04 o 15:33
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 15:39   #14
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

ja sama sobie stale tak "gadam do siebie" bez litowania się - i na tym wcale dobrze nie wychodzę to tak w ramach wyznania z głupia frant

no to powód niewyjeżdżania miałas taki, że on musiałby dużą dozę złej woli wykazać, aby ten związek posłać w diabły
bo taki powód jest do zrozumienia, nie jest związany z tym chłopakiem (na przykład coś w typie "nie chciałaś jechać, bo mu nie ufałaś"), tylko z tym, że swojego rodzica szanujesz - czyli to wszystko da sie zrozumieć
i również stanowi to wyjaśnienie całkiem do rzeczy
i jeszcze na dodatek można to powiedzieć całkowicie szczerze, niczego nie trzeba przy tym kryć

po prostu zrazu nie wiedziałaś, czy powinno się komuś takie rzeczy mówić, czy to nie jest zbyt wstydliwa sprawa
a nie jest to sprawa wstydliwa
jak również nie jest to coś, co go zrani wprost, bo to wcale nie w nim tkwi przyczyna niechęci do wyjazdu
tylko w jakichś sprawach z przeszłości i to tyle

po prostu problem powastał przez odciąganie, przez przekładanie na później, aż w końcu trzeba było szybko decydować i odmawiać - a co nagle, to po diable

ja myślę, że to wszystko jest jak najbardziej do naprawienia

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2013-04-04 o 15:45
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 15:50   #15
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez JanePanzram Pokaż wiadomość
no to powód niewyjeżdżania miałas taki, że on musiałby dużą dozę złej woli wykazać, aby ten związek posłać w diabły
Niby nie posłał. Cały szkopuł polega na tym, że chwile od naszego rozstania były dla niego bardzo ciężkie. Tak to wyglądało, gdy rozmawialiśmy o tym po rozstaniu i tak też powiedział ostatnio, jak rozmawialiśmy. W efekcie tego całego bólu, który wywołałam On się boi, że za jakiś czas sytuacja się powtórzy, a na tyle ciężko było mu teraz, że nie chce musieć przechodzić przez to znowu. Doskonale Go rozumiem.

Trochę mi tylko przykro, że On nie do końca przyjmuje do wiadomości/rozumie/widzi o co chodziło wcześniej i jak to się zmieniło i dlaczego i że na prawdę tego chcę. Ale cóż się dziwić. Zapodałam mu niezłego kopa emocjonalnego, oczywista sprawa, że myśli o sobie, a nie o tym, że u mnie sprawa się już wyjaśniła. Są ludzie, którzy się w taki sposób chronią przed cierpieniem, nie mogę i nie potrafię mieć mu tego za złe.

Jak to wszystko czytam, to widzę, jaka jestem popaprana
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 15:52   #16
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

"Skoro chcę wyjechać i tam żyć, to chyba nie po to, żeby kiedyś po 3 latach stwierdzić "a, odwidziało mi się" i wrócić do niczego. Wiem, że to nie zapewni mu pewności co do moich intencji, ale mogłoby trochę dać do myślenia, że chcę i jestem gotowa to zrobić. No wiem, nie mogę tego oczekiwać. Teraz to nie mogę niczego oczekiwać " - no właśnie to byłoby dla mnie upokarzające. Dałabym facetowi wybór - chcesz mnie, więc wracamy do poprzedniego planu, jeśli umiiemy sobie wybaczć, nie chcesz - to do widzenia i bez urazy. Ale robić taką ekspiację, czkać tam, w tamtym mieście w wynajętym mieszkaniu, czy on jeszcze będzie chciał chcieć? W życiu. Pomijając kwestię upokorzenia, za duże ryzyko, to się nie opłaca i tyle. (wiem, miłość wymaga wyrzeczeń, i się podobno nie kalkuluje, ale bez przesady!!!)
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 16:00   #17
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez kalincia Pokaż wiadomość
Dałabym facetowi wybór - chcesz mnie, więc wracamy do poprzedniego planu, jeśli umiiemy sobie wybaczć, nie chcesz - to do widzenia i bez urazy. Ale robić taką ekspiację, czkać tam, w tamtym mieście w wynajętym mieszkaniu, czy on jeszcze będzie chciał chcieć? W życiu. Pomijając kwestię upokorzenia, za duże ryzyko, to się nie opłaca i tyle. (wiem, miłość wymaga wyrzeczeń, i się podobno nie kalkuluje, ale bez przesady!!!)
Nie mogę mu dać takiego wyboru. Nie jestem typem osoby dającej ultimatum, a Go znam na tyle, że wiem, że nie jest typem osoby takie ultimatum przyjmującej, jeśli wiesz, co mam na myśli

Z doświadczenia wiem, że "wybaczanie" też tak po prostu samo nie przychodzi, dlatego myślę o tym, żeby próbować. Może faktycznie jest to trochę upokarzające, może jest to duże ryzyko, ale jeśli jest szansa, żebym mogła być szczęśliwa z osobą, którą kocham, to nie warto go podjąć? Moi rodzice tego nie zrobili, i nie tylko rodzice, jeśli chodzi o moje otoczenie. Może właśnie problem tkwił w tym, że ludzie zbyt szybko się poddawali i nie walczyli o osoby, które kochają? Ma to jakiś sens, czy brzmi zbyt... górnolotnie?

(Miejsce mieszkania nie ma znaczenia, a w zasadzie to uwielbiam tamte okolice, bardzo mi się podobają, życie tam jest inne, nie bez powodu nie wykluczałam możliwości przeniesienia się tam na stałe)
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 17:28   #18
just_me
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez rembertowa Pokaż wiadomość
kalincia słusznie prawi. Też bym nie jechała. Jakoś za szybko i za łatwo przyszła decyzja o rozstaniu, z jego strony. To Ty chcesz walczyć o tę relację; on póki co zachowuje się tak, jakby chciał Cię przeczołgać, postawić w kącie. Nie pakowałabym się w udowadnianie zaangażowania, nie próbowałabym zaczynać od zera, bo też zacząć od zera się nie da. Miałaś swoje powody, by nie chcieć wyjechać, dla dobra waszej relacji przejrzałaś je raz jeszcze, okazały się nie takie nie do przejścia, jak się zdawały (dlaczego w zasadzie nie siedliście do tego razem?), to starczy, naprawdę. On strzelił focha, uprzednio odpuściwszy, bo nie chcesz zrobić po jego myśli; dlaczego w ogóle nie rozważaliście innych okolic, niż jego? Dlaczego nie zmodyfikowaliście planu, kiedy Tobie się skomplikowało?

Nieelastyczni i niedojrzali fochmeni-manipulanci to słaba partia.
no ale to chyba JEJ się odwidziało? Najpierw chce byc z kolesiem, potem nie chce... A jakby to Twojemu facetowi tak się odmieniało? że jednak mozesz byc, też bys miala takie samo zdanie? Rozstali się. Pewnie facet uważa Autorkę za dorosłą kobietę i skoro podjęła taką a nie inną decyzję no to z założenia powinna ona być rozsądna. A nie, że jednak za chwile jej się odmienia. Nie dziwie się, że facet się boi ponownie wejść w związek. Też bym się bała, że znowu przyjdzie gorsza chwila i znowu on będzie cierpiał.

Osobiscie uważam że Autorko jesli Ci zależy to powinnas jechac i to naprawiać. Tylko pamiętaj-> na zasadach koleżeńskich i zaczynając od randkowania = zero seksu na początku. Żeby się nie okazało, że facet jest wolny a jak mu się nudzi to Ciebie do łóżka ma na zawołanie.
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol:
wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie,
rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni,
uzależnianie się od nich jest... głupotą."


co Cię ujęło/ujmuje w TŻ?
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112
just_me jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-04, 18:24   #19
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Ani razu nie napisałam, że odechciało mi się z Nim być. Wręcz przeciwnie. Oboje chcieliśmy być razem, tyle że niepotrzebnie zaczęłam się martwić i obawiać czegoś związanego z wyjazdem, o czym pisałam już 1 lub 2 posty wyżej. Były wspólne rozmowy i żadne z Nas nie chciało tego kończyć, ale sytuacja była.. dosyć nietypowa i poważna. Przestraszyłam się i niestety nie powiedziałam mu wówczas czego się boję.

Ale dzięki za cenną radę Nawet jeszcze o tym nie myślałam, szczerze mówiąc.
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-04-05, 00:34   #20
Lui1234
Zadomowienie
 
Avatar Lui1234
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 119
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez colacoca Pokaż wiadomość
Jeśli chodzi o pracę, to raczej nie w jego okolicach, tam jest troszkę ciężej. Tyle, że udało mu się tam pracę znaleźć, więc już jedno z Nas by ją miało. Inne miasto wchodziło oczywiście w grę, miałoby być w miarę blisko jego okolic. Z tym nie mam problemu.

Problem stworzyłam miesiąc temu i teraz wszystko miałoby wyglądać inaczej. Miało być tak: wyjeżdżamy, jesteśmy razem, mieszkamy, pracujemy no i normalnie żyjemy itd. Teraz miałoby to być tak, że wyjeżdżam, mieszkam sama, a my się spotykamy na zasadach koleżeńskich z perspektywą... Bo nie wiem jak to inaczej ująć w słowa. Tak jakbyśmy zaczynali od 0, od randkowania na nowo.

Wiem, że on jest troszeczkę mnie niepewny teraz. I obawiam się, że będzie mnie trzymał z tego powodu bardzo na dystans i na samym początku i po czasie, i w końcu nic z tego nie wyniknie. Wiadomo, że to nie byłby wyjazd na miesiąc, bo to zdecydowanie za krótko. Ale czy będę w stanie czekać np. rok, aż się coś wyklaruje?

Mam okrutny mętlik w głowie, bo jedna część mnie chce pojechać i walczyć i wie, że niby nic nie traci, ale druga strona jest bardziej sceptyczna i się boi, i ciągle jakieś głosy w mojej głowie mówią, że mój wyjazd tam mógłby być dla Niego oznaką mojego zaangażowania, ale chyba nie jest, albo, że wyjeżdżam do Niego, rzucam wszystko by o Nas walczyć, ale nie mam pewności czy On też będzie próbował, czy tylko będzie biernie patrzył się na rozwój sytuacji, a wtedy jakiż to miałoby sens? Z całą pewnością będziemy jeszcze o tym rozmawiać, a do tego czasu chciałabym mieć jakiś pogląd wyklarowany, albo chociaż chciałabym móc spojrzeć na sytuację pod różnymi kątami i też mu je przedstawić.

Ale dziękuję bardzo za posta! Napisałaś, że byś pojechała, dzięki czemu poczułam się trochę pewniej. Spodziewałam się, że raczej usłyszę, że mam tego nie robić
Nie jechałabym.Miosc miloscią, mozesz pojechać na weekend, jak masz wolne, ale zmieniać wszsytko w ciemno w dziesiejszych czasach z pracą to nie jest dobry pomysł. A jesli on jednak nie chce kontunuacji znajomosci?
Nie wiem jak trudno byłoby Ci wrocić do miejsca z ktorego piszesz, jaka alternatywa jest jesli nie pójdzie po Twojej mysli...?

---------- Dopisano o 01:26 ---------- Poprzedni post napisano o 01:04 ----------

Cytat:
Napisane przez kalincia Pokaż wiadomość
" za duże ryzyko, to się nie opłaca i tyle. (wiem, miłość wymaga wyrzeczeń, i się podobno nie kalkuluje, ale bez przesady!!!)
Absolutnie ryzyko za duze. Ja ciągle nie rozumiem tego mieszkania osobno. On urazony emocjonalnie, ty zdana na samą siebie w obcym miescie , daleko od domu rodzinnego, nie masz nawet komu sie wyzalić czy wypłakać, w wynajętym pochłaniajacym wiekszosc Twojej pensji mieszkanku czy pokoiku, bez znajomych. Bardzo wątpię by było Ci lekko.
Poczekaj u siebie, moze jednak zatęskni. Ja wiem, ze on nie stawia Cię w takiej sytuacji, nie każe Ci ale to wyglada jakby ( moze nie chcący) zrobił sobie teatrzyk z Twojego zycia, nie powinien pozwolić byś tak sie męczyła. To jest ogromne poswiecenie z Twojej strony.
Zecydowanie czekałabym na rozwoj wypadkow na bezpiecznym gruncie,
pojechała do niego na weekend ale nie od razu 180 stopni zmiana.

---------- Dopisano o 01:34 ---------- Poprzedni post napisano o 01:26 ----------

Cytat:
Napisane przez colacoca Pokaż wiadomość
Oboje chcieliśmy być razem, tyle że niepotrzebnie zaczęłam się martwić i obawiać czegoś związanego z wyjazdem, o czym pisałam już 1 lub 2 posty wyżej. Były wspólne rozmowy i żadne z Nas nie chciało tego kończyć, ale sytuacja była.. dosyć nietypowa i poważna. Przestraszyłam się i niestety nie powiedziałam mu wówczas czego się boję.

Ale dzięki za cenną radę Nawet jeszcze o tym nie myślałam, szczerze mówiąc.
Nie trzeba być wielkim myslicielem by wiedziec ze zmiana zamieszkania i duzy znak zapytania do przyszłosci to stres. Ja nie rozumiem tego mezczyzny, za co on sie na Ciebie boczy? Ze nie chciałas zostawiać taty, ze spanikowałaś? Przeciez to normalne, ze panikuje się, zycie Ci sie wywraca do gory nogami....
I mam takie wrazenie , ze on jest przejaskrawiony, ze idealizujesz go bardzo. Jak dla mnie egoistyczne ma podejscie.
Lui1234 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-05, 20:59   #21
colacoca
Raczkowanie
 
Avatar colacoca
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Stąd i stamtąd
Wiadomości: 95
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Wiem, że to wymaga ode mnie wiele, dlatego mam mętlik w głowie. Po części Go rozumiem, po części nie. Po części rozumiem siebie, a po części nie... Wiem, że ryzyko jest duże i to mnie przeraża, ale z drugiej strony może warto. A może nie. Nie wiem, ciągle to jeszcze przetwarzam i próbuję jakoś ułożyć sobie w głowie.

Nie idealizuję Go Każdy ma wady, ja jestem świadoma jego wad i swoich, nie wspominałam jednak o żadnych, bo nie jest to istotne. Jakby nie było oboje się akceptowaliśmy takimi, jakimi jesteśmy, wliczając w to Nasze wady.
colacoca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-05, 21:07   #22
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy powinnam wyjechać?

Cytat:
Napisane przez colacoca Pokaż wiadomość
Wiem, że to wymaga ode mnie wiele, dlatego mam mętlik w głowie. Po części Go rozumiem, po części nie. Po części rozumiem siebie, a po części nie... Wiem, że ryzyko jest duże i to mnie przeraża, ale z drugiej strony może warto. A może nie. Nie wiem, ciągle to jeszcze przetwarzam i próbuję jakoś ułożyć sobie w głowie.

Nie idealizuję Go Każdy ma wady, ja jestem świadoma jego wad i swoich, nie wspominałam jednak o żadnych, bo nie jest to istotne. Jakby nie było oboje się akceptowaliśmy takimi, jakimi jesteśmy, wliczając w to Nasze wady.
Ale dziewczyno, on ci proponuje rzucenie wszystkiego, zostanie samą w innym miescie i w wynajętym mieszkaniu, bo być może zechce cię jeszcze. Byliście razem, planowaliście wspólne mieszkanie. Do próby zamieszkania wspólnie, zapomnienia o przeszłości - wróciłabym może, gdyby mi zależało. Ale na zasadzie - przeszłości nie było, idziemy na randkę - nie! Bo była. I facet albo potrafi ci wybaczyć, że w czymś zawiodłaś i wrócić do związku, albo nie i się rozstajecie! A tu jest - przyjedź, bądź, pospotykamy się, to zobaczę, czy cię zechcę znowu. To chore!
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:53.