Apostazja, czyli jak rzucić Kościół

[eebfc9c325adb09985bf42ddedbac8fdab6caec1_659f30416d860]

Napisane przez _Tinkerbell

Ja dzisiaj o 16 idę. Dziewczyny, już nie potrzeba aktu chrztu! Idziesz i składasz podanie i tyle.

ale nie potrzeba nigdzie, czy tylko, jeżeli składasz wniosek w tym kościele, w którym cię ochrzczono?

[thirky]

[1=eebfc9c325adb09985bf42d dedbac8fdab6caec1_659f304 16d860;65459226]ale nie potrzeba nigdzie, czy tylko, jeżeli składasz wniosek w tym kościele, w którym cię ochrzczono?[/QUOTE]

Ano właśnie. Bo Ty Tinker z tego co kojarze miałaś iść do tej samej parafii w której miałaś chrzest? Może to dlatego nie trzeba aktu?

[201803111829]

Nie. Jest po prostu nowa "formuła" - wejdzcie na stronę apostazja.pl i tam jest wszystko napisane.


cytuję stronę www.apostazja.pl

"Wcześniejsze wzory pism są już niedostępne i nieaktualne. Po zmianie wymogów przez episkopat Polski nie trzeba mieć już świadków ani odpisu aktu chrztu (metryki). Nie musicie też się tłumaczyć z powodów decyzji. To tylko wasza dobra wola. "

[eebfc9c325adb09985bf42ddedbac8fdab6caec1_659f30416d860]

Napisane przez _Tinkerbell

Nie. Jest po prostu nowa "formuła" - wejdzcie na stronę apostazja.pl i tam jest wszystko napisane.

wchodziłam na tę stronę, wiem, że nie trzeba mieć świadków, a co do aktu chrztu znalazłam coś takiego:

2. Nie trzeba mieć metryki / odpisu aktu chrztu (jeśli dokonujemy apostazji w parafii miejsca chrztu - co mocno sugeruję gdyż apostazję finalizuje wpis do księgi chrztu właśnie).

[thirky]

[1=eebfc9c325adb09985bf42d dedbac8fdab6caec1_659f304 16d860;65461186]wchodziłam na tę stronę, wiem, że nie trzeba mieć świadków, a co do aktu chrztu znalazłam coś takiego:

2. Nie trzeba mieć metryki / odpisu aktu chrztu (jeśli dokonujemy apostazji w parafii miejsca chrztu - co mocno sugeruję gdyż apostazję finalizuje wpis do księgi chrztu właśnie).[/QUOTE]
No właśnie, też tylko to widziałam

[201803111829]

Napisane przez thirky

No właśnie, też tylko to widziałam

na stronie apostazja.pl jest tylko to, co wkleiłam.

[thirky]

Daj znać jak poszło potem

[201803111829]

Siedzę już w kolejce do księdza

[Mijanou]

Mam nadzieję, ze wszystko przebiegnie w miarę spokojnie i rzeczowo. Tak naprawdę to wszystko zalezy od proboszcza.

[201803111829]

To bardzo fajny ojciec, miałam z nim religię w liceum i wie, że jestem niewierząca.
Edit
Już po wszystkim. Nie przekonywał, od razu wpisał doksięgi chrztow.

[thirky]

Napisane przez _Tinkerbell

To bardzo fajny ojciec, miałam z nim religię w liceum i wie, że jestem niewierząca.
Edit
Już po wszystkim. Nie przekonywał, od razu wpisał doksięgi chrztow.

super!

czyli jednak to trzeba w parafii w której się miało chrzest, a inaczej pewnie jest jednak potrzebny ten akt chrztu.

[201803111829]

Tzn. Jeśli mieszkasz niedaleko parafii w której miałaś chrzest to tak, ale jak mieszkasz na drugim końcu polski to chyba możesz w parafii zamieszkania. Ale nie wiem do czego potrzebny jest akt chrztu, bo na nim nic nie ma - jest tylko kiedy był chrzest. Więc chyba ksiądz wysyła podanie z aktem (?) do twojej parafii "chrzestnej" z adnotacją, że dokonalas aktu apostazji?

[thirky]

Napisane przez _Tinkerbell

Tzn. Jeśli mieszkasz niedaleko parafii w której miałaś chrzest to tak, ale jak mieszkasz na drugim końcu polski to chyba możesz w parafii zamieszkania. Ale nie wiem do czego potrzebny jest akt chrztu, bo na nim nic nie ma - jest tylko kiedy był chrzest. Więc chyba ksiądz wysyła podanie z aktem (?) do twojej parafii "chrzestnej" z adnotacją, że dokonalas aktu apostazji?

chyba pójdę po prostu do księdza w parafii obok zapytać. fajnie że u Ciebie poszło raz dwa

[effcia82]

Dla mnie dodatkową niedogodnością była właśnie konieczność wypisania się w parafii miejsca zamieszkania. Oznaczałoby to, że muszę zostawić tam moje dane osobowe bo nie byłam tam nigdy zapisana a w parafii chrztu one i tak już są. To się załatwia na gębę czy trzeba jakieś podanie napisać? Legitymują jakoś?
Jakoś nie mogę uwierzyć, że polski kk uprościł procedury, zwłaszcza przy obecnym klimacie politycznym.

[201803111829]

Dziewczyny... Ale żeby wyciągnąć akt chrztu to musicie chyba i tak iść do "chrzestnej" parafii?

[6294979b07e94e60c86b4a71a35022ccf5d1d257_656d16825a5b5]

Napisane przez thirky

Znam tego księdza z opowiadań rodziny i wiem że jest właśnie taki wtrącający się, wtyka nos gdzie nie trzeba, potrafi nawet wygadać czyjeś grzechy ze spowiedzi.

Napisane przez thirky

Zastanawiam się czy nie napisać w tej prośbie do księdza że właśnie proszę o dyskrecję, bla bla. Ale nie wierzę jakoś, że to uszanuje.

Nie liczyłabym na zachowanie dyskrecji przez księdza, który łamie tajemnicę spowiedzi. Obawiam się, że raczej należy spodziewać się, że ksiądz szczegółowo poinformuje Twoją rodzinę o całej sprawie, a już na pewno babcię. I zrobi to przy pierwszej nadarzającej się okazji. Myślę, że ze względu na sytuację rodzinną, najpierw musisz się zastanowić czy w tym momencie dasz radę wziąć na klatę wszystkie ewentualne konsekwencje, fochy, histerie, możliwe odcięcie od kasy, wydziedziczenie, pojenie herbatą na bazie wody święconej, w celu wypędzenia z Ciebie Szatana itd. Czy też wolisz poczekać jeszcze kilka miesięcy, rok, aż wzmocnisz się emocjonalnie na tyle, by ze spokojem odpowiadać: "Wszystko dokładnie przemyślałam, jestem pewna swojej decyzji, nie życzę sobie dalszych dyskusji na ten temat". Pracuj nad pewnością siebie, bo to jest mega ważne w życiu. Mega.

[Mijanou]

[1=6294979b07e94e60c86b4a7 1a35022ccf5d1d257_656d168 25a5b5;65575141]Nie liczyłabym na zachowanie dyskrecji przez księdza, który łamie tajemnicę spowiedzi. Obawiam się, że raczej należy spodziewać się, że ksiądz szczegółowo poinformuje Twoją rodzinę o całej sprawie, a już na pewno babcię. I zrobi to przy pierwszej nadarzającej się okazji. Myślę, że ze względu na sytuację rodzinną, najpierw musisz się zastanowić czy w tym momencie dasz radę wziąć na klatę wszystkie ewentualne konsekwencje, fochy, histerie, możliwe odcięcie od kasy, wydziedziczenie, pojenie herbatą na bazie wody święconej, w celu wypędzenia z Ciebie Szatana itd. Czy też wolisz poczekać jeszcze kilka miesięcy, rok, aż wzmocnisz się emocjonalnie na tyle, by ze spokojem odpowiadać: "Wszystko dokładnie przemyślałam, jestem pewna swojej decyzji, nie życzę sobie dalszych dyskusji na ten temat". Pracuj nad pewnością siebie, bo to jest mega ważne w życiu. Mega. [/QUOTE]

Niestety ale tak.
Apostazja może pociągnąć za sobą różne nieprzyjemne rodzinne reperkusje (w zależności od konkretnej rodziny) i trzeba się z tym liczyć. Jeśli nie jesteś gotowa na te konsekwencje to serio, wstrzymaj się jakiś czas.

[manymanyways]

Ze tak odswieze watek, bo od kilku lat zastanawiam sie nad apostazja. A konkretnie to sie zastanawiam, jak to by wygladalo w moim przypadku, i czy gra jest w ogole warta swieczki (czytalam, ze kosciol i tak nie uznaje apostazji i w statystykach dalej figuruje sie jako katolik). A problem z apostazja bylby taki, ze mieszkam na stale za granica, nie mam meldunku w Polsce (wiec do jakiej parafii sie udac?), jestem w Polsce srednio raz w roku i nie jezdze do tego miasta, w ktorym bylam ochrzczona (wiec musialabym chyba specjalnie jechac do tego miasta po swiadectwo chrztu), do tego od czasu chrztu zmienilam zarowno imie, jak i nazwisko, wiec chyba musialabym dolaczyc tez te zaswiadczenia o zmianie? Nie wiem czy nie szkoda zachodu po prostu. Z drugiej strony nie chce nalezec do tej organizacji i mam zal, ze ktos mnie kiedys wbrew mojej woli do niej przylaczyl.

[invisible_01]

Odświeżam wątek.

Czy któraś z Was dokonała apostazji? W internecie informacji mnóstwo, ale też - wydaje mi się - sporo mitów, dobrze więc byłoby zweryfikować te informacje.

[shinypearl]

Dopóki nie rozwiążą konfliktu z GIODO to nawet nie próbuję tego zrobić. W końcu polskie prawo się zmieni, może za 20 lat, ale zmieni się, poczekam
Na wystap.pl na bieżąco wrzucają jaki jest stan orzecznictwa.

[Bananalama]

Napisane przez invisible_01

Odświeżam wątek.

Czy któraś z Was dokonała apostazji? W internecie informacji mnóstwo, ale też - wydaje mi się - sporo mitów, dobrze więc byłoby zweryfikować te informacje.

Planowałam w tym roku. Zobaczymy, czy się uda.

[kaledonia]

Napisane przez Bananalama

Planowałam w tym roku. Zobaczymy, czy się uda.

I jak ?

[Mijanou]

Dokonałam aktu apostazji dawno temu.

Tylko jest jeden problem- w statystykach nadal się wtedy figuruje jako katolik. Tyle tylko, że taki katolik gorszego sortu, bo obłożony anatemą.

I na tym polega (według mnie) cały urok bycia katolikiem. Sakramenty są 'niezmywalne', nieważne, że chrzcili cię jako niemowlę, bez świadomego udziału twojej woli. I odtąd masz dożywotnie członkostwo w KK, czy chcesz, czy nie.

Tak szczerze, to dokonując aktu apostazji też uważałam, że rozstaję się z tą religią na wieki. A tu niespodzianka.


Let me put it this way:

[kaledonia]

Napisane przez Mijanou

Dokonałam aktu apostazji dawno temu.

Tylko jest jeden problem- w statystykach nadal się wtedy figuruje jako katolik. Tyle tylko, że taki katolik gorszego sortu, bo obłożony anatemą.

I na tym polega (według mnie) cały urok bycia katolikiem. Sakramenty są 'niezmywalne', nieważne, że chrzcili cię jako niemowlę, bez świadomego udziału twojej woli. I odtąd masz dożywotnie członkostwo w KK, czy chcesz, czy nie.

Tak szczerze, to dokonując aktu apostazji też uważałam, że rozstaję się z tą religią na wieki. A tu niespodzianka.


Let me put it this way:

Nawet jeśli przejdziesz do konkurencji ?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Mijanou

I na tym polega (według mnie) cały urok bycia katolikiem. Sakramenty są 'niezmywalne', nieważne, że chrzcili cię jako niemowlę, bez świadomego udziału twojej woli. I odtąd masz dożywotnie członkostwo w KK, czy chcesz, czy nie.

Problem jest nie z niezmywalnością znaku chrztu (niewierzącemu to tito, jak mniemam, bo i tak w to nie wierzy, a wierzącym inaczej chrześcijanom zapewne tym bardziej nie przeszkadza, bo chrzest jest jeden dla wszystkich) tylko z tym idiotycznym podejściem do zliczania wszystkich ochrzczonych w KK jako katolików - pomimo apostazji, pomimo przejścia do innego Kościoła.

A ten problem przy odrobinie dobrej woli można naprawdę łatwo rozwiązać. Też mnie to wkurza.

[Mijanou]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8584761 8]Problem jest nie z niezmywalnością znaku chrztu (niewierzącemu to tito, jak mniemam, bo i tak w to nie wierzy, a wierzącym inaczej chrześcijanom zapewne tym bardziej nie przeszkadza, bo chrzest jest jeden dla wszystkich) tylko z tym idiotycznym podejściem do zliczania wszystkich ochrzczonych w KK jako katolików - pomimo apostazji, pomimo przejścia do innego Kościoła.

A ten problem przy odrobinie dobrej woli można naprawdę łatwo rozwiązać. Też mnie to wkurza.[/QUOTE]

Nie, chrzest mi (jako osobie wierzącej) w niczym nie wadzi. Jednak wolałabym, żeby to była moja świadoma decyzja. Dlatego lubię bywać u Adwentystów, u nich chrzest jest aktem świadomej woli. Lubię też przebywać w synagodze, choć żeby w pełni docenić piękno szabatu musiałam chyba aż być w Londynie, bo w Polsce nie mam znajomych Żydów. W całym powiecie gmina liczy...90 wyznawców, więc gdzie miałam ich poznać?

Nie wiem, Norine. Szukam wciąż drogi do Pana i może kiedyś ją znajdę. Jednak nie będzie to droga Kościoła Katolickiego. Być może, gdybym na swojej drodze spotkała mądrych księży a nie miernoty intelektualne i moralne nadal byłabym Katoliczką. Nie moja wina, że na swojej drodze spotykam mądrych pastorów i mądrych rabinów. Księdza katolickiego z powołaniem i misją znam jednego. Trochę mało żebym zechciała wrócić. Dlatego mnie drażni fakt, że nadal liczona jestem w statystykach jako Katolik. I nie da się tego rozwiązać, nawet gdy już dokonam konwersji na inną religię.

[bibi1234]

Ja się nigdy nie mogłem skupić na mszy, kiedyś chodziłem do kościoła, ale jakbym wcale tam nie był.

Kiedyś byłem w USA (Karolina Północna) polubiłem Amerykanów z pobliskiego kościoła, byłem na jednej mszy i tam to się nie dało rozkojarzyć. Msza trwała 2 godziny, ale nudno nie było. Pierwsze 15 minut to Hindusi dali koncert ma perkusji i innych instrumentach.

Miasto miało uroczą nazwę Kill Devil Hills.

[ruda_beksa]

Napisane przez bibi1234

Ja się nigdy nie mogłem skupić na mszy, kiedyś chodziłem do kościoła, ale jakbym wcale tam nie był.

Kiedyś byłem w USA (Karolina Północna) polubiłem Amerykanów z pobliskiego kościoła, byłem na jednej mszy i tam to się nie dało rozkojarzyć. Msza trwała 2 godziny, ale nudno nie było. Pierwsze 15 minut to Hindusi dali koncert ma perkusji i innych instrumentach.

Miasto miało uroczą nazwę Kill Devil Hills.

W Outer Banks? Pięknie tam!

Nie myślałam nigdy o apostazji, bo to, że figuruję w jakiś statystykach niezbyt mnie obchodzi. Ale popieram osoby, dla których to jest ważne.

Mijanou - łączę się w sympatii do obchodów szabatu

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Mijanou

Nie wiem, Norine. Szukam wciąż drogi do Pana i może kiedyś ją znajdę. Jednak nie będzie to droga Kościoła Katolickiego. Być może, gdybym na swojej drodze spotkała mądrych księży a nie miernoty intelektualne i moralne nadal byłabym Katoliczką. Nie moja wina, że na swojej drodze spotykam mądrych pastorów i mądrych rabinów. Księdza katolickiego z powołaniem i misją znam jednego. Trochę mało żebym zechciała wrócić. Dlatego mnie drażni fakt, że nadal liczona jestem w statystykach jako Katolik. I nie da się tego rozwiązać, nawet gdy już dokonam konwersji na inną religię.

Rozumiem, choć ja mam całkowicie odmienne podejście.

To, że obok mnie w tej samej wspólnocie są ludzie źli, podli, niegodni, głupi wk...wiało mnie i bolało, im bardziej byłam zaangażowana tym bardziej, ale zawsze wychodziłam z założenia, że to tylko ludzie. Miałabym pozwolić, żeby jacyś ludzie odłączyli mnie od Boga (to z Filipian) w którego wierzę zgodnie z doktryną KK? A takiego wała, mówiąc mało po chrześcijańsku

Dla mnie Rydzyk, Głódź, panie z pierwszych ławek, oportuniści, 'wierzący na pokaz' czy (z braku lepszego słowa) głupio to zawsze był problem Boga. Jego relacji z poszczególnymi osobami, do których ja na trzeciego nic nie mam. Oni będą sądzeni ze swojego, ja ze swojego.

A że czysto po ludzku wuj mnie strzela jak słyszę o co durniejszych pomysłach, wycieraniu sobie Bogiem gęby czy co gorsza przestępstwach na niewinnych ludziach, to już inna kwestia.

[bibi1234]

Napisane przez ruda_beksa

W Outer Banks? Pięknie tam!

Fajne jest to, że mają tam dzikie konie na plaży. Koleżanka widziała źrebaka.
W dzień przepięknie, w nocy wygląda jak z amerykańskiego horroru. Idealne miasteczka tak tam chyba mają.

Nie myślałam nigdy o apostazji, bo to, że figuruję w jakiś statystykach niezbyt mnie obchodzi. Ale popieram osoby, dla których to jest ważne.

Mijanou - łączę się w sympatii do obchodów szabatu

Jak dla mnie apostazja, to zwyczajne powiedzenie oligarchom z KK:


"Zależy mi, żebyście wiedzieli, że mi nie zależy."

Nie rozumiem tego.

Spokojnie KK liczy jak im spada ilość ludzi na mszach i na Placu w Watykanie co niedzielę. Liczą także jaki jest spadek o wnioski na audiencje generalne.

W tej chwili KK wygląda jak wilk w owczej skórze.