Huston ma problem [fat]

[krolowazimy]

Napisane przez Limonka2738

O tym mówię, że kobieta pewnie ogarnia cały dom, pracę i nie mogłabym w takiej sytuacji winić, jeśli JEDYNĄ wolną godzinę dziennie poświęca na odpoczynek przy laptopie. Pewnie jeszcze doglądając dziecka, które śpi w pokoju obok.

Ale na Wizażu to niejedna taka, co pracuje cały dzień, sama w domu, dziecko ogarnia i idzie na siłownię z dzieckiem w takim worku na brzuchu. Jak się nie zna na sytuacji to najłatwiej oceniać, że z tabletem usiądzie.

Zapomniałaś o pracy na 3 etaty

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:37 ----------

Napisane przez DziewczynaWloczykija

Ale ja Ci próbuję wytłumaczyć, że z różnych powodów może nie być zainteresowana i problem może być głębszy. Nie wiem, czy jest sens zwalania winy na kobietę, skoro nie znamy dobrze szczegółów sprawy.

Ekhem, no właśnie nie zwalam winy na tę kobietę. Może nie wyraziłam się jasno.

Moim zdaniem każda kobieta chce wyglądać dobrze dla swojego ukochanego. Jeśli tak nie jest, jeśli kobieta jest obojętna, wszystko jej jedno, to coś musi być nie tak. Stąd moja rada - rozmowa. I randki. Na bank nie wychodzą nigdzie (do cioci na imieniny nie liczy się).


Tak na marginesie i z przymrużeniem oka dodam, że Autor powinien być żywo zainteresowany tą relacją, a nie tylko nadwagą żony. Ileż to przypadków, że tego typu związek rozpada się, kobieta zgarnia alimenty, a po czasie odnajduje Amaro lub innego Ivo, który pokazuje, jak fajnie można żyć (dziecko odchowane, to można poszaleć).

Facet zostaje z dziurą w budżecie i jedyne co mu pozostaje, to wyrozumiała rówieśniczka (rarytas) bądź młoda, samotna i nie wymagająca niunia.

[Limonka2738]

Napisane przez krolowazimy

Zapomniałaś o pracy na 3 etaty

Moja matka ma 3 etaty. To nie jest tak, że się nie da. xD Ale człowiek zabarowany jest, niestety.

A nie wiemy, czemu kobieta nie dba o siebie. Depresja poporodowa, depresja ogólnie, przepracowanie, czy lenistwo. NIE WIEMY. Więc wyrokowanie nie ma sensu.

Na wiem tylko, że jak mi chłopak powiedział "gruba jesteś, weź daruj sobie te ziemniaki" to wstałam i poszłam na zestaw z Maca, tak mnie w☠☠☠☠ił i tak źle się poczułam. Więc żarciki i docinki to nie zawsze dobre wyjście. Co innego jak mi inny NORMALNIE powiedział "Hej, chyba trochę przytyłaś, idziemy biegać?". Więc "rozmowa" rozmowie nie równa.

[krolowazimy]

Tak samo jak etat etatowi nierówny

[Limonka2738]

Tak, mam spore tendencje do tycia, nie mogę sobie na nic pozwolić, całe życie liczę kalorie. I jak mi facet powiedział, że mam sobie darowac swoje jedne na miesiąc ziemniaki do ryby i warzyw na parze to szlag mnie trafił. Wiem, powinnam była się ukorzyć i przeprosić jaśnie pana za własne obżarstwo.

[DziewczynaWloczykija]

Moim zdaniem każda kobieta chce wyglądać dobrze dla swojego ukochanego. Jeśli tak nie jest, jeśli kobieta jest obojętna, wszystko jej jedno, to coś musi być nie tak.

Kobieta powinna chcieć dbać o siebie przede wszystkim dla siebie. W naszej kulturze jest ten problem, że kobietom wmawia się, że wszystko, co mają robić, ma na celu przypodobanie się mężczyźnie. Potem ludzie się dziwią, że kobiety nie widzą sensu w dbaniu o siebie, skoro mają już męża, dzieci i ustabilizowane życie. Inna sprawa to fakt, że nie powinno się utożsamiać dbania o siebie z zawsze młodym wyglądem i nieskazitelną figurą, bo jednak wiek, hormony i spowolnienie metabolizmu robią swoje.

Tak, mam spore tendencje do tycia, nie mogę sobie na nic pozwolić, całe życie liczę kalorie. I jak mi facet powiedział, że mam sobie darowac swoje jedne na miesiąc ziemniaki do ryby i warzyw na parze to szlag mnie trafił. Wiem, powinnam była się ukorzyć i przeprosić jaśnie pana za własne obżarstwo.

To jest efekt niewiedzy. Niestety w przekonaniu większości społeczeństwa leży przeświadczenie, że jeśli człowiek jest gruby czy nawet ma lekką nadwagę to tylko dlatego, że dużo je.
Ja jestem otyła i jakby mi facet powiedział, że mam sobie odmówić czekoladki (którą i tak zjem raz na ruski rok, bo nie przepadam), to by to była chyba ostatnia rzecz, jaką by mi powiedział.

[Limonka2738]

Napisane przez krolowazimy

Tak samo jak etat etatowi nierówny

Ginekolog, wychowawczyni w żłobku, położna w prywatnej klinice, pomoc medyczna w klinice in vitro. Dwie prace na pół etatu, dlatego cztery. Dorabia prywatnymi wizytami.

EDIT. Tak, dwa kierunki studiów, to u nas rodzinne. ^^

[krolowazimy]

Ja też jestem po 2, a po 8-12 godzinach pracy dziennie na moim jednym etacie, jestem skonana

[LadyChatterbox]

Napisane przez Limonka2738

Ginekolog, wychowawczyni w żłobku, położna w prywatnej klinice, pomoc medyczna w klinice in vitro. Dwie prace na pół etatu, dlatego cztery. Dorabia prywatnymi wizytami.

EDIT. Tak, dwa kierunki studiów, to u nas rodzinne. ^^

Jak słyszę takie pierdoły to mi się nóż w kieszeni otwiera.

[krolowazimy]

Napisane przez DziewczynaWloczykija

Kobieta powinna chcieć dbać o siebie przede wszystkim dla siebie.

To prawda.
Ale... przypomina mi się taki kawał.
-Jak wyglądałby świat bez mężczyzn?
-Byłby pełen szczęśliwych, grubych kobiet.

Napisane przez DziewczynaWloczykija

To jest efekt niewiedzy. Niestety w przekonaniu większości społeczeństwa leży przeświadczenie, że jeśli człowiek jest gruby czy nawet ma lekką nadwagę to tylko dlatego, że dużo je.

Moja trenerka powtarzała mi, że ćwiczenia ćwiczeniami, ale najważniejsze to zmiana diety (roboczo nazwę tę dietę: sałata + o połowę mniej).

[201606291621]

Mi sprawia przyjemność dbanie o siebie dla mojego faceta. Chcę mu się jak najbardziej podobać i staram się wyciągać ile maksymalnie mogę. On robi to samo. Nie widzę w tym nic złego, kompletnie. No i nie rozumiem jak można robić partnerowi na złość jak on zwraca na coś uwagę

[krolowazimy]

Napisane przez LadyChatterbox

Jak słyszę takie pierdoły to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Ja próbowałam sobie wyobrazić, jak mój gin, który rypie jak wariat w szpitalu, a potem obrabia pacjentki prywatnie do 21:00 (+ zawsze jest pod telefonem), jest jeszcze w stanie być pomocą medyczną w klinice in vitro i wychowawcą w żłobku

[DziewczynaWloczykija]

To prawda.
Ale... przypomina mi się taki kawał.
-Jak wyglądałby świat bez mężczyzn?
-Byłby pełen szczęśliwych, grubych kobiet.

Sądzę, że taki świat wcale by się jakoś specjalnie nie zmienił jednak, ale to nie wątek na ten temat.

Moja trenerka powtarzała mi, że ćwiczenia ćwiczeniami, ale najważniejsze to zmiana diety (roboczo nazwę tę dietę: sałata + o połowę mniej).

Najważniejsza jest zmiana sposobu myślenia i od tego tak naprawdę trzeba zaczynać. Jak nie ma motywacji wewnętrznej to z tego odchudzania nic nie będzie.
A dieta sałata + o połowę mniej to szalenie niezdrowa dieta, wbrew pozorom. Najlepsza dieta to pójść do lekarza, przebadać hormony, dokładnie sprawdzić poziom tłuszczu i wody w organizmie i jeść poniżej minimalnego zapotrzebowania. Dla jednego będzie to 2500 kalorii, dla drugiego 1800, dla innego 1500. Żadnego "o połowę mniej", tylko "bardziej zbalansowane, odżywcze, zdrowsze, ale bez restrykcji".

No i nie rozumiem jak można robić partnerowi na złość jak on zwraca na coś uwagę

Można, wierz mi. Ja na przykład mam tak buntowniczy charakter, że jak mi ktoś próbuje rozkazywać i tresować mnie jak psa, to gryzę - bardzo mocno .

[krolowazimy]

Napisane przez DziewczynaWloczykija

Najlepsza dieta to pójść do lekarza, przebadać hormony, dokładnie sprawdzić poziom tłuszczu i wody w organizmie i jeść poniżej minimalnego zapotrzebowania. Dla jednego będzie to 2500 kalorii, dla drugiego 1800, dla innego 1500. Żadnego "o połowę mniej", tylko "bardziej zbalansowane, odżywcze, zdrowsze, ale bez restrykcji".

Racja

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[DziewczynaWloczykija]

Naprawdę widzicie tyle zła w tym, że ktoś sugeruje komuś, kto bardzo przytył, żeby się trochę za siebie wziął? Ja w tym nie widzę nic złego, wręcz przeciwnie. Chciałabym być oceniana obiektywnie i motywowana do zmian, jeśli bym się zapędziła i mocno przytyła.

Sorry, ale otyłość i oponki nie są i nigdy nie będą seksi, szczególnie, że Autor ożenił się z kobietą szczupłą i takie właśnie lubi. Żona mogłaby się postarać wyglądać lepiej, pójść do dietetyka, przejść na dobraną dietę, ruszyć się troszkę - czy to tak wiele? Dziwi mnie, że ona ignoruje temat i nie chce się podobać...

Bo staramy się znaleźć realną przyczyną. Widzisz, Ty uważasz, że ona jest wredna i zwyczajnie nie chce się podobać. Ja uważam, że może jest nieszczęśliwa, nie radzi sobie i nie ma w związku z tym wewnętrznej motywacji do biegania na siłownię. Szkoda, że autor watku zniknął, bo przez to raczej nigdy nie dowiemy się, o co rzeczywiście chodzi.

[201606291621]

Napisane przez DziewczynaWloczykija

Można, wierz mi. Ja na przykład mam tak buntowniczy charakter, że jak mi ktoś próbuje rozkazywać i tresować mnie jak psa, to gryzę - bardzo mocno .

Ale ja też mam buntowniczy charakter. Bardzo. I nadal nie rozumiem po co robić komuś na złość w takiej sytuacji, wydaje mi się to zwyczajnie głupie. Dla mnie to strzał w stopę, spoko, laska "na złość facetowi" zje sobie zestaw z Maca, ale co jej to da? Nadal będzie gruba i nadal nie będzie się podobać facetowi, dodatkowo ładuje w siebie mega niezdrowe żarcie. Owszem, jestem złośliwa, dosyć często, ale w sytuacjach, które przyniosą mi korzyści. A nie "na złość mame odmrożę sobie uszy".

[Limonka2738]

Napisane przez sialala3

Ale ja też mam buntowniczy charakter. Bardzo. I nadal nie rozumiem po co robić komuś na złość w takiej sytuacji, wydaje mi się to zwyczajnie głupie. Dla mnie to strzał w stopę, spoko, laska "na złość facetowi" zje sobie zestaw z Maca, ale co jej to da? Nadal będzie gruba i nadal nie będzie się podobać facetowi, dodatkowo ładuje w siebie mega niezdrowe żarcie. Owszem, jestem złośliwa, dosyć często, ale w sytuacjach, które przyniosą mi korzyści. A nie "na złość mame odmrożę sobie uszy".

Powiedziałam już dlaczego. Jak mi facet z mordą, że moją miesięczną (raz na miesiąc mi dietetyk rozpisał) porcję ziemniaków mam zostawić, bo gruba jestem ostatnio, a od 13 roku życia liczę każdą kalorię i nie ma, że święta, urodziny, to tak, rzuciłam i poszłam do McDonalda. Bo to nie był pierwszy raz i koleś wiedział, że jem zdrowo, wg dietetyka. Zwróciłam również uwagę na to JAK to powiedział. Bo mam problem hormonalny i żarciki są nie na miejscu, bo wychodzę z siebie i staje obok, a czasem zdarza mi się ten kilogram/dwa przytyć, nigdy więcej.

[201606291621]

Napisane przez Limonka2738

Powiedziałam już dlaczego. Jak mi facet z mordą, że moją miesięczną (raz na miesiąc mi dietetyk rozpisał) porcję ziemniaków mam zostawić, bo gruba jestem ostatnio, a od 13 roku życia liczę każdą kalorię i nie ma, że święta, urodziny, to tak, rzuciłam i poszłam do McDonalda. Bo to nie był pierwszy raz i koleś wiedział, że jem zdrowo, wg dietetyka. Zwróciłam również uwagę na to JAK to powiedział. Bo mam problem hormonalny i żarciki są nie na miejscu, bo wychodzę z siebie i staje obok, a czasem zdarza mi się ten kilogram/dwa przytyć, nigdy więcej.

Ja bym rzuciła faceta, a nie dietę i poszła do Maca, ale to ja Dla mnie to nadal głupie, bo zrobiłaś wyłącznie sobie na złość. A tak przynajmniej pozbyłabyś się idioty

[Limonka2738]

Napisane przez sialala3

Ja bym rzuciła faceta, a nie dietę i poszła do Maca, ale to ja Dla mnie to nadal głupie, bo zrobiłaś wyłącznie sobie na złość. A tak przynajmniej pozbyłabyś się idioty

Jest tam słowo rzuciłam, w domyśle faceta. :P A jeden posiłek porozstaniowy to chyba można.

[201606291621]

Napisane przez Limonka2738

Jest tam słowo rzuciłam, w domyśle faceta. :P A jeden posiłek porozstaniowy to chyba można.

No chyba że tak W takim razie rozgrzeszam, skoro to był posiłek na uczczenie dnia, w którym pozbyłas się idioty ze swojego życia

[DziewczynaWloczykija]

I nadal nie rozumiem po co robić komuś na złość w takiej sytuacji, wydaje mi się to zwyczajnie głupie. Dla mnie to strzał w stopę, spoko, laska "na złość facetowi" zje sobie zestaw z Maca, ale co jej to da? Nadal będzie gruba i nadal nie będzie się podobać facetowi, dodatkowo ładuje w siebie mega niezdrowe żarcie.

Mi tutaj nie chodzi o mszczeniu się w stylu "każe mi schudnąć, to na złość przytyję 20 kilogramów" . Chodzi mi o to, że na niektórych rozkazywanie, wymuszanie i manipulowanie działa jak płachta na byka. Co innego szczera rozmowa i chęć rozwiązania problemu, a co innego pretensje, żale i brak gotowości do wspierania.

Jak mi facet z mordą, że moją miesięczną (raz na miesiąc mi dietetyk rozpisał) porcję ziemniaków mam zostawić, bo gruba jestem ostatnio, a od 13 roku życia liczę każdą kalorię i nie ma, że święta, urodziny, to tak, rzuciłam i poszłam do McDonalda. Bo to nie był pierwszy raz i koleś wiedział, że jem zdrowo, wg dietetyka. Zwróciłam również uwagę na to JAK to powiedział. Bo mam problem hormonalny i żarciki są nie na miejscu, bo wychodzę z siebie i staje obok, a czasem zdarza mi się ten kilogram/dwa przytyć, nigdy więcej.

Nie dziwię Ci się. Chyba każdy normalny człowiek wkurzyłby się na Twoim miejscu.

[Limonka2738]

Napisane przez sialala3

No chyba że tak W takim razie rozgrzeszam, skoro to był posiłek na uczczenie dnia, w którym pozbyłas się idioty ze swojego życia

Ja się czuję rozgrzeszona, bo nieźle odchorowałam ten syf potem. ^^

Ale i tak dziękować.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez DziewczynaWloczykija

Sądzę, że taki świat wcale by się jakoś specjalnie nie zmienił jednak, ale to nie wątek na ten temat.


Najważniejsza jest zmiana sposobu myślenia i od tego tak naprawdę trzeba zaczynać. Jak nie ma motywacji wewnętrznej to z tego odchudzania nic nie będzie.
A dieta sałata + o połowę mniej to szalenie niezdrowa dieta, wbrew pozorom. Najlepsza dieta to pójść do lekarza, przebadać hormony, dokładnie sprawdzić poziom tłuszczu i wody w organizmie i jeść poniżej minimalnego zapotrzebowania. Dla jednego będzie to 2500 kalorii, dla drugiego 1800, dla innego 1500. Żadnego "o połowę mniej", tylko "bardziej zbalansowane, odżywcze, zdrowsze, ale bez restrykcji".


Można, wierz mi. Ja na przykład mam tak buntowniczy charakter, że jak mi ktoś próbuje rozkazywać i tresować mnie jak psa, to gryzę - bardzo mocno .

ale pierdy wygłaszasz. na tym polega minimalne zapotrzebowanie energetyczne, żeby jeść to minimum. jak się je mniej niż to BMR to można sobie skopać metabolizm na własne życzenie.

[swiety15]

Dzięki za wszystkie odpowiedzi w wątku. Oczywiście okazało się, że co niektóre/-rzy znają nasze życie (mnie) lepiej niż ja sam. Od razu dementuję:
- nie jest dla mnie ideałem "kościotrup" - po prostu tacy byliśmy gdy się poznawaliśmy,
- nie jest dla mnie najważnieszy wygląd w związku, tylko również jest w jakimś stopniu ważny,
- nie chcę rozwodu, zosatwiać żony z powodu kg więcej.

Poza tym:
- żona dostałą ode mnie pełne wsparcie jeśli chodzi o aktywność fizyczną poza domem (pisałyście, że pewnie musi siedzieć z dziećmi a ja pan i władca każę jej jeszcze ćwizyć w siłowni),
- przy którejś rozmowie z kolei obiecała chodzić na aerobik lub coś podobnego i dodatkowo siłownie - nic z tego nie wyszło, powiedzmy, że na ten a'la aerobik d aradę jeździć 1-2 razy w tygodniu,
- kilkoro z naszych zajomych schudło skutecznie dzięki chodzeniu, spacerom wieczornym - wspierałem, namawiałem, zainstalowana aplikacja w telefonie do monitorowania (endomodo lub podobne) i... odpowiedź że nie lubi się pocić - wtedy zripostowała pomysłem z pkt wyżej, który też wyszedł jak wyszedł,
- nie odpowiem o wadze, bo temat ważenia jest zakazany w naszym domu,
- ja np. wiosną jeździłem 2xtydzień na basen, pozne wakacje i jesień bieganie ze 2-3 razy w tygodniu (odpowiedz na zarzuty że siedzę z piwem na kanapie),
- porody były już kilka lat temu, jakby wyglądała teraz jak np. rok po porodzie to bym się ucieszył,
- aktywnośc całą rodziną no jakoś zawsze jest jakiś problem na basn trzeba założć kostium, rower nie bo wiatr za mocny.
- moim zdaniem żona po prostu dużo więcej je. Na początku nie zjadala całej porcji obiadowej, później jadłą normalnie a teraz sama kiedyś powiedziała, że "ma rozszerzony żołądek" i stąd to łaknienie,
- przepraszam za użycie słowa "żre", akurat u nas używamy to w jakiś sytuacjach, bynajmniej nie chodziło mi o obrażanie,
- jestesmy lekko po 30.
- dieta, dietetyczka - znalazłem kiedyś dwie w okolicy, poczytałem komentarze, wybralem jedną, pytam czy dzwonić i umawiać nas, chociaż żeby z nią porozmawiać. Dzień do namysłu. Później odpowiedź że sama zastosuje wlasną dietę. Domyślalcie się jak się skończyło?

@kaguya - przykro ale trolujesz w wątku, Twoje posty niczego tu nie wnoszą, oprócz własnej satysfakcji, że komuś doj.......ś :-(

Kochamy się nadal i pewnie będziemy. Jak ktoś nie doznał "braterstwa.." to już jego problem.

A to jako podsumowanie ;-)

Napisane przez af096d25f0cf772bc51ba27de bbec984bc7420f7

Czekam tylko na bliźniaczy wątek za kilka miesięcy... "Mój mąż wyhodował piwny brzuszek", zobaczymy zgoła inne odpowiedzi. Jak ten gamoń mógł się zapuścić.

[DziewczynaWloczykija]

skazana_na_bluesa, zdaję się na Ciebie jako na osobę mającą większą wiedzę i doświadczenie w temacie.

swiety15, strasznie smutne jest to, co piszesz. To przykre, że wspierasz i się angażujesz, a efektów brak. Ile ja bym dała, żeby mieć faceta z takim nastawieniem.

[201607040946]

Napisane przez swiety15

Dzięki za wszystkie odpowiedzi w wątku. Oczywiście okazało się, że co niektóre/-rzy znają nasze życie (mnie) lepiej niż ja sam. Od razu dementuję:
- nie jest dla mnie ideałem "kościotrup" - po prostu tacy byliśmy gdy się poznawaliśmy,
- nie jest dla mnie najważnieszy wygląd w związku, tylko również jest w jakimś stopniu ważny,
- nie chcę rozwodu, zosatwiać żony z powodu kg więcej.

Poza tym:
- żona dostałą ode mnie pełne wsparcie jeśli chodzi o aktywność fizyczną poza domem (pisałyście, że pewnie musi siedzieć z dziećmi a ja pan i władca każę jej jeszcze ćwizyć w siłowni),
- przy którejś rozmowie z kolei obiecała chodzić na aerobik lub coś podobnego i dodatkowo siłownie - nic z tego nie wyszło, powiedzmy, że na ten a'la aerobik d aradę jeździć 1-2 razy w tygodniu,
- kilkoro z naszych zajomych schudło skutecznie dzięki chodzeniu, spacerom wieczornym - wspierałem, namawiałem, zainstalowana aplikacja w telefonie do monitorowania (endomodo lub podobne) i... odpowiedź że nie lubi się pocić - wtedy zripostowała pomysłem z pkt wyżej, który też wyszedł jak wyszedł,
- nie odpowiem o wadze, bo temat ważenia jest zakazany w naszym domu,
- ja np. wiosną jeździłem 2xtydzień na basen, pozne wakacje i jesień bieganie ze 2-3 razy w tygodniu (odpowiedz na zarzuty że siedzę z piwem na kanapie),
- porody były już kilka lat temu, jakby wyglądała teraz jak np. rok po porodzie to bym się ucieszył,
- aktywnośc całą rodziną no jakoś zawsze jest jakiś problem na basn trzeba założć kostium, rower nie bo wiatr za mocny.
- moim zdaniem żona po prostu dużo więcej je. Na początku nie zjadala całej porcji obiadowej, później jadłą normalnie a teraz sama kiedyś powiedziała, że "ma rozszerzony żołądek" i stąd to łaknienie,
- przepraszam za użycie słowa "żre", akurat u nas używamy to w jakiś sytuacjach, bynajmniej nie chodziło mi o obrażanie,
- jestesmy lekko po 30.
- dieta, dietetyczka - znalazłem kiedyś dwie w okolicy, poczytałem komentarze, wybralem jedną, pytam czy dzwonić i umawiać nas, chociaż żeby z nią porozmawiać. Dzień do namysłu. Później odpowiedź że sama zastosuje wlasną dietę. Domyślalcie się jak się skończyło?

@kaguya - przykro ale trolujesz w wątku, Twoje posty niczego tu nie wnoszą, oprócz własnej satysfakcji, że komuś doj.......ś :-(

Kochamy się nadal i pewnie będziemy. Jak ktoś nie doznał "braterstwa.." to już jego problem.

A to jako podsumowanie ;-)

a spytałeś ją, czy ona widzi w tym problem?
jeśli ćwiczenia nie, dieta nie, to kop głębiej, nie pomyślałeś o tym?

[Limonka2738]

No to kobieta jest albo leniwa albo w depresji. Spróbuj z nią pogadać, może coś wyciągniesz.

Może na początek ograniczenie jedzenia, skoro twierdzisz, że zwiększyła swoje porcje.

[DziewczynaWloczykija]

Ale jak sobie wyobrażasz to ograniczenie jedzenia? Facet będzie jej żarcie z talerza zabierał?

Poza tym nie rozumiem też trochę tego nastawienia "To ty facet się produkuj, a może ona coś powie". A ona to co?

[Telephone]

WE NEED TO GO DEEPER.

Tak, niech jeszcze cofnie się w czasie, przebada historię życia małżonki od narodzin do teraz, skonsultuje się z pięcioma specjalistami i około dwudziestoma wróżbitami, żeby określić, o co chodzi żonie i cóż ją gryzie. Poważnie?

Jeśli to co opisuje jest prawdą, to zrobił dużo. Jeśli żonie się nie chce, bo nie, bo tak jest wygodniej, to on może stawać na rzęsach, a ona się nie ruszy. Ja tak miałam przez lata (bez dzieci i zbyt wielu obowiązków): po prostu byłam leniwa i wygodniej było siedzieć niż popracować nad sobą. Nie chodziłam na basen właśnie dlatego, że trzeba było założyć strój przy ludziach, a nie cierpiałam swojego wyglądu, więc było to mniej więcej na takim samym poziomie zadania jak zjedzenie żywego pająka. Absolutnie nie. I tak, wiem, że ja =/ inni ludzie i każdy na inny sposób przechodzi/radzi sobie z problemami, ale nadal ciężko mieć pretensje do gościa, z którego słów wynika, że próbuje działać. I nie, nie mam dzieci, podejrzewam że to masa roboty, nie wnikam już totalnie w to, co może zachodzić w organizmie/głowie kobiety po ciążach, nie wiem o tym nic - ale to i tak nie zmienia tego, że jeśli ona nie powie mu, o co chodzi, to on może się bawić w zgadywanie do usranej śmierci.

Zgadzam się z kaguyą że innej rady prócz pogadania nie ma, jeśli to faktycznie jakaś depresja lub coś równie problematycznego/delikatnego to bez jej ochoty na rozmowę o tym/wyrażenie tego mąż może zrobić niewiele. Plus osobiście po prostu umówiłabym wizytę u dietetyka i trochę postawiła żonę przed faktem dokonanym.

EDIT:

Ewentualnie postawiła też na ćwiczenia w domu, z dala od innych ludzi (jeśli żona na przykład się wstydzi), takie, które nie wymagają przygotowań (bo może się jej nie chcieć). Na youtube jest pełno przeróżnych filmików, jedyne co potrzeba to 20 minut i jakiś tam dres. Nie wieje, nie ma ludzi, ciemno w pokoju? Zapala się światło. Zimno? Podkręca ogrzewanie. I tak dalej.

[kahoko hino]

Napisane przez swiety15

Dzięki za wszystkie odpowiedzi w wątku. Oczywiście okazało się, że co niektóre/-rzy znają nasze życie (mnie) lepiej niż ja sam. Od razu dementuję:
- nie jest dla mnie ideałem "kościotrup" - po prostu tacy byliśmy gdy się poznawaliśmy,
- nie jest dla mnie najważnieszy wygląd w związku, tylko również jest w jakimś stopniu ważny,
- nie chcę rozwodu, zosatwiać żony z powodu kg więcej.

Poza tym:
- żona dostałą ode mnie pełne wsparcie jeśli chodzi o aktywność fizyczną poza domem (pisałyście, że pewnie musi siedzieć z dziećmi a ja pan i władca każę jej jeszcze ćwizyć w siłowni),
- przy którejś rozmowie z kolei obiecała chodzić na aerobik lub coś podobnego i dodatkowo siłownie - nic z tego nie wyszło, powiedzmy, że na ten a'la aerobik d aradę jeździć 1-2 razy w tygodniu,
- kilkoro z naszych zajomych schudło skutecznie dzięki chodzeniu, spacerom wieczornym - wspierałem, namawiałem, zainstalowana aplikacja w telefonie do monitorowania (endomodo lub podobne) i... odpowiedź że nie lubi się pocić - wtedy zripostowała pomysłem z pkt wyżej, który też wyszedł jak wyszedł,
- nie odpowiem o wadze, bo temat ważenia jest zakazany w naszym domu,
- ja np. wiosną jeździłem 2xtydzień na basen, pozne wakacje i jesień bieganie ze 2-3 razy w tygodniu (odpowiedz na zarzuty że siedzę z piwem na kanapie),
- porody były już kilka lat temu, jakby wyglądała teraz jak np. rok po porodzie to bym się ucieszył,
- aktywnośc całą rodziną no jakoś zawsze jest jakiś problem na basn trzeba założć kostium, rower nie bo wiatr za mocny.
- moim zdaniem żona po prostu dużo więcej je. Na początku nie zjadala całej porcji obiadowej, później jadłą normalnie a teraz sama kiedyś powiedziała, że "ma rozszerzony żołądek" i stąd to łaknienie,
- przepraszam za użycie słowa "żre", akurat u nas używamy to w jakiś sytuacjach, bynajmniej nie chodziło mi o obrażanie,
- jestesmy lekko po 30.
- dieta, dietetyczka - znalazłem kiedyś dwie w okolicy, poczytałem komentarze, wybralem jedną, pytam czy dzwonić i umawiać nas, chociaż żeby z nią porozmawiać. Dzień do namysłu. Później odpowiedź że sama zastosuje wlasną dietę. Domyślalcie się jak się skończyło?

@kaguya - przykro ale trolujesz w wątku, Twoje posty niczego tu nie wnoszą, oprócz własnej satysfakcji, że komuś doj.......ś :-(

Kochamy się nadal i pewnie będziemy. Jak ktoś nie doznał "braterstwa.." to już jego problem.

A to jako podsumowanie ;-)

łał, faktycznie dajesz z siebie dużo. plus dla Ciebie

Napisane przez kaguya

a spytałeś ją, czy ona widzi w tym problem?
jeśli ćwiczenia nie, dieta nie, to kop głębiej, nie pomyślałeś o tym?

kaguya ma rację (nie pierwszy i nie ostatni raz ). takie zaniedbanie to zakrywanie jakiegoś problemu.