Wymuszanie ciągłej zabawy z dorosłym gościem

[pempek]

Ja również nie widzę nic dziwnego w takim zachowaniu dzieci, znam takich nieasertywnych wobec swoich dzieci rodziców.
Tak jak xfrida uważam że największy interes ma twój mąż w tym, żeby dzieci się od niego odczepiły i ostatecznie to on musi zacząć wymagać i co pewnie trudniejsze być w tym konsekwentnym.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Odnosze się do Twoich słow, nie będę cytować więcej nad to:

''bo bezustanna zabawa z dzięcmi po 5-8h ze 2 razy w tygodniu to ''
''Te odwiedziny są częste, bo mieszkamy blisko.''
''Nie mamy swoich dzieci, mam historię kilku poronień, mój kontakt z samymi dziećmi jest trudny i unikam tego.''

Co do poronien chodziło mi jedynie o to, że mimo trudu tego tematu stosunkowo chętnie narażasz się na cierpienie.

''Toleruję teksty że wujek się pobawi, bo dzieci płaczą i jest nam ich żal, nigdy tak nie miałaś?''

Nie miałam bo nie miałam do czynienia w rodzinie z aż tak rozpieszczonymi dziećmi, także dlatego że każdy dorosły jakby rodzicowi nie chciało się reagować sam umiałby wykazać się asertywnością. Prawdę mówiąc to już trzeba na własne życzenie dojść do stanu że dzieci w razie odmowy dostają histerii. Poza tym opisujesz zachowanie brata i bratowej jako modelowe cwaniactwo, cos takiego trudno tolerować.

Inna sprawa, że może to jest celowe i liczą na to, że przestaniecie tyle siedzieć i tak często wpadać i to pretekst żebyście się w koncu sami zniechęcili i zawinęli. Poza tym dzieci to nie tylko zabawa i podziwiam, ten twój brat z bratową to nie mają serio co w domu robić, poza bawieniem się z dziecmi, że tylko te kawy i knajpki wieczorami. No sorry, abstrakcja.

---------- Dopisano o 22:07 ---------- Poprzedni post napisano o 22:02 ----------

Wyobraź sobie że pracując od 7-15, a mój mąż pracując zdalnie - mam czas wyskoczyć na godzinę na kawę do brata, który mieszka dwie ulice dalej, serio. Nigdzie nie pisałam że w tygodniu idę na 8h,

nie pisałam że jak człowiek pracuje to nie może pójść w odwiedziny tylko że ludzie, którzy pracują co zajmuje im kilkadziesiąt godzin w tygodniu wolny czas starają się spędzać nieco bardziej produktywnie niż przesiadywać na kawie, wielogodzinnej kawie, u rodziny czy znajomych. Nie spotkałam się z czymś takim, ludzie mają różne obowiązki, potrzebę odpoczynku, a Ty nie dość że całe weekendy i w tygodniu to jeszcze wieczorami do knajpek i razem na wakacje. No cóż, ok.

---------- Dopisano o 22:14 ---------- Poprzedni post napisano o 22:07 ----------

jak jest ciepło to 8h zabawy z przerwami, to nie jest dużo.

aha. teraz ani to dużo i nawet przerwy są, a dopiero kawy były wynoszone do zlewu i krążenie pod drzwiami łazienki jak rekiny. Jak pisałaś że facet nie chce tam już chodzić bo mu się ulewa tymi maratonami i padło, że po co zmuszasz to szybko wyjaśniałaś, że nie nie, on lubi chodzić do brata, to tylko za konia pociągowego nie lubi robić. No ok niech i tak będzie.

[cava]

Napisane przez rejczeI

Inna sprawa, że może to jest celowe i liczą na to, że przestaniecie tyle siedzieć i tak często wpadać i to pretekst żebyście się w koncu sami zniechęcili i zawinęli.

No jest to jakiś trop.
Mnie oszałamia że można u kogoś tyle siedzieć ciągle, przeciez ci ludzie mają dom i dzieci do ogarnięcia a tu goscie ciagle, badz z nimi skoro przyszli, rozmawiaj skoro siedzą, daj im kawy, ciasta, herbaty, po kilku godzinach jakies jedzenie, obiad, drugą ręka staraj się utrzymac dom w jakims prządku, zrób pranie, zakupy, oporządz podwórko i ten obiad na więcej luda w domu. Jakby mi ktoś tak ciągle siedział w domu, to mój dom po miesiącu chyba by utonął w brudzie, głodzie i dezorganizacji. :/

[Ellen_Ripley]

Napisane przez cava

No jest to jakiś trop.
Mnie oszałamia że można u kogoś tyle siedzieć ciągle, przeciez ci ludzie mają dom i dzieci do ogarnięcia a tu goscie ciagle, badz z nimi skoro przyszli, rozmawiaj skoro siedzą, daj im kawy, ciasta, herbaty, po kilku godzinach jakies jedzenie, obiad, drugą ręka staraj się utrzymac dom w jakims prządku, zrób pranie, zakupy, oporządz podwórko i ten obiad na więcej luda w domu. Jakby mi ktoś tak ciągle siedział w domu, to mój dom po miesiącu chyba by utonął w brudzie, głodzie i dezorganizacji. :/

Patrząc na to od tej strony brzmi logicznie.

Nie chce mi się wierzyć, że wysiadywanie u kogoś dniówki 2 razy tygodniowo jest komfortowe i aż tak chciane jak to przedstawia Autorka tego wątku. Po prostu nie.

[Flashdance]

Fakt. Pytałam jak to wygląda od strony autorki, czy mają czas na spotkania z innymi ludźmi i dla siebie z mężem, czy wychodzą gdzieś tylko we dwoje i co na to mąż że tak ciągle siedzą u jej rodziny. Ale nie pomyślałam jak to wygląda od strony brata i bratowej. Oni też pewnie pracują, dzieci do szkoły, przedszkola, jakieś zajęcia dodatkowe, wszystkie obowiązki życia codziennego a tu jeszcze codzienne kawki. Może też by chcieli mieć sobotę tylko dla siebie bez dodatkowego towarzystwa? Tak czy inaczej ja osobiście nie chciałabym aby do mnie ktoś tak bez przerwy przychodził. Może u nich w rodzinie to normalne i nikomu nie przeszkadza.

[rejczeI]

Napisane przez cava

No jest to jakiś trop.
Mnie oszałamia że można u kogoś tyle siedzieć ciągle, przeciez ci ludzie mają dom i dzieci do ogarnięcia a tu goscie ciagle, badz z nimi skoro przyszli, rozmawiaj skoro siedzą, daj im kawy, ciasta, herbaty, po kilku godzinach jakies jedzenie, obiad, drugą ręka staraj się utrzymac dom w jakims prządku, zrób pranie, zakupy, oporządz podwórko i ten obiad na więcej luda w domu. Jakby mi ktoś tak ciągle siedział w domu, to mój dom po miesiącu chyba by utonął w brudzie, głodzie i dezorganizacji. :/

Dlatego mnie ten wątek zalatuje ściemą, przesadą grubą tu było takie zaakcentowanie częstotliwości. Nie dość że takie posiadówy to jeszcze wieczorne knajpy, no ktoś tu chyba troszkę przeszarzował.

Zażyłe więzi akurat są zrozumiałe ale zyskujesz wtedy status domownika. Nie gościa. Przeciętny człowiek chyba by oszalał jakby miał gościć po pół dnia co 2-3 dni te same osoby. O czym w ogóle można gawędzić tyle czasu.

No i potem pojawia się takie coś.

Siedzimy w salonie, toaleta jest na końcu długiego korytarza po drugiej stronie. Mąż wychodzi, dzieciaki po 15 sekundach za nim. Bratowa w kuchni kroi ciasto, brat grzebie w telefonie. Wiec mówię mu, że pewnie znowu będa pukać, na co brat mówi, że rozmawiał z nimi i wiedzą, że nie mogą i tyle. Więc ja wstaję, idę, widzę, że się dobijają, strofuję, więc odchodzą ale i tak kręcą się w pobliżu. Jakbym wróciła do salonu, to będą pukać dalej. Jak stoję tam, to czekają na wujka grzecznie. Brat uważa, że nie będzie za nimi chodził krok w krok i że skoro drzwi w łazience mają zamek, to problemu nie ma, że oni nawołują, to trzeba ich zignorować.

To ile można to ciasto w kuchni kroić. I w ogóle ile tego ciasta jeść
Po co łazic do kogoś kto siedzi w telefonie.
I po 3 dzieci szybko się nudzą więc to na serio dziw nad dziwy że te dzieci do tego stopnia zdeterminowane żeby nie znudzić się wystawaniem pod drzwiami kibla.

[xfrida]

ja w dziecinstwie wiedzialam ze kiedy goscie przychodza do rodzicow to my sie mamy zajac soba
tak samo moje dzieci,ja rozumiem ze dziecko moze lubic jakiegos wujka moze mu pokazac ulubiona zabawke czy jakis rysunek dla niego zrobic,nawet pograc w pilke przez pol godziny ale nie nie wyobrazam sobie zeby wujek mial z nimi siedziec 6-8h i zabawiac non stop bo inaczej dra paszcze
jak dla mnie to chore ,biorac pod uwage ze jest ich trojka wiec powinny sie umiec sami soba zajac,bawic sie razem,cos ogladac itp
ja nie wiem jak te dzieci beda w przyszlosci funkcjonowac w spoleczenstwie skoro nie znaja zasad dobrego wychowania i nie umieja sie same soba zajac.podejrzewam jednak ze umieja tylko korzystaja z tego ze wujek nie umie jasno postawic granic

i tak zgadzam sie z przedmowcami to nie jest normalne zeby u kogos przesiadywac 8h dziennie dwa razy w tygodniu ,rozumiem ze to rodzina i mozna sie lubic ale serio mnie by to wypompowalo mentalnie jakbym miala kogos goscic dwa razy w tygodniu (to chyba wypada ze sobota niedziela bo po pracy w tygodniu 8h posiadowki to raczej nie mozliwe)

zero kultury i to nie tylko ze strony tych rozwydrzonych dzieciakow ale tez autorki ktora nie ma limitow

[rejczeI]

W weekendy też by Cię pompowało bo nieważne jaki dzień tygodnia, w weekend lub dzień wolny jak ktoś pracuje planuje rzeczy na które w tyg ma mniej lub wcale czasu. Chociażby wycieczkę z rodziną, albo samotna wycieczkę by się oderwać, długi spacer, wyjście na rower; większe zakupy, czy tylko snucie się w piżamie. Zaraz się okaże że bratowa nie pracuje ale brat chyba jednak. Też lubię swoją rodzinę ale jakby miał ktoś spędzać u mnie prawie pół etatu to bym wolała dać mu klucz, i niech sam się zajmuje sobą, zrobi herbatę, ukroi ciasto czy coś porobi, sprzątnie , ugotuje albo nomen omen zajmie się dziećmi. Przecież to jest koszmarek 2* w tyg 2 dodatkowe osoby do obsługiwania ich i zapewniania rozrywek, brat i bratowa zamiast 3 dzieci do zajmowania się nimi w sumie mają 5 osób, to by nie było nic dziwnego, że bratowa się ulatnia. Autorka napisała wyraźnie, siedzimy w salonie, chyba bym szału dostała jakby mnie ktoś nonstopem godzinami więził w salonie na tyłku bo przychodzi na kawę i ploteczki bo jemu się non stop nudzi.

---------- Dopisano o 19:02 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------

I nie chodzi o brata, zamiast więzi z bratem można sobie wyobrazić kogoś z kim jest się super zzytym, świetnie się dogadujesz, przyjaźnisz. Nikt nie chce tyle uwagi i tyle czasu poświęcać drugiej osobie, może poza bluszczami uwieszonymi na partnerach

A fakt że dodatkowo żona brata i mąż autorki tak się znakomicie rzekomo odnaleźli w tym siedzeniu na kupie kolejny szczęśliwy zbieg okoliczności. Mężowi nie wadzi że żona przyspawana biodrem do brata i jego rodziny i tyle z nimi siedzą i bratowej też nie.

[Limonka2738]

Ja coś takiego znosiłam ostatnio jak byłam w szkole.


Tylko że wtedy wpadało się pograć na konsoli, albo pooglądać coś razem.


Jakby mi rodzina wpadała 2 razy w tygodniu po 8 godzin na wspólne posiedzenie w salonie, to bym nie otwierała drzwi.


Ale no nie wiemy, może im rzeczywiście nie przeszkadza.

[CiemnookaTajemnica1]

Dobry trop. Może oni w ten sposób chcą Was zniechęcić do tych wizyt nie mówiąc tego wprost ? I dając do zrozumienienia ze maja dzieci i obowiązki związane z nimi i życiem codziennym?

Moim zdaniem przesiadując tyle u kogo nie wypada rozsiąść się jak król i oczekiwać obsługi tylko aktywnie uczestniczyć w życiu rodzinnym
Chociaż moim zdaniem to nie wypada tyle siedzieć u kogokolwiek

[Sweet_Judi]

Napisane przez CiemnookaTajemnica1

Dobry trop. Może oni w ten sposób chcą Was zniechęcić do tych wizyt nie mówiąc tego wprost ? I dając do zrozumienienia ze maja dzieci i obowiązki związane z nimi i życiem codziennym?

Moim zdaniem przesiadując tyle u kogo nie wypada rozsiąść się jak król i oczekiwać obsługi tylko aktywnie uczestniczyć w życiu rodzinnym
Chociaż moim zdaniem to nie wypada tyle siedzieć u kogokolwiek

Zasadniczo jest to możliwe, chociaż nie wiem czy dałoby sie uwikłać w taką konspiracje dzieci.Tak czy inaczej najlepszą opcja jest chyba po prostu schłodzenie kontaktu.