Sprzedaż domu, kredyt, oczekiwanie

[Limonka2738]

Napisane przez Ania9933

przeprowadzka do innej miejscowości również bo dziecko chodzi tu do szkoły (a mamy jeden samochód), mieszkań na wynajem tutaj brak.

To dziecko poszłoby do innej szkoły.


Autorko, takie rozważania są dla ludzi, których stać mieć widzimisię. Was nie stać, niestety.


Szkołę jak najbardziej można zmienić, nie jest to też nic traumatycznego, jeśli dzieje się raz w życiu.


EDIT. Tutaj były co najmniej dwie lepsze opcje.


1. Sprzedaż działki, no ale to się wiąże z utratą "miejsca na ziemi".
2. Przeprowadzka do innej miejscowości. No ale to się wiąże ze zmianą szkoły.
3. Przeprowadzka do rodziny bez psów. I ja wiem, nie chcę być bez serca, rozumiem, że psy to część rodziny. Ale w niektórych sytuacjach to po prostu zwierzakom trzeba znaleźć nowy dom. To ostateczność, ale jeżeli nie stać was na utrzymanie w obecnej sytuacji, to jest to jedna z możliwości.
4. Wynajem. Może się uda z psami. A jak nie to jak wyżej.



Ale zwyczajnie podjęliście naiwną decyzję pod wpływem tego, co wam się chce i jak dzieci założyliście, że wszystko dobrze pójdzie (dostaną kredyt do 8.10, ekipa od okien przyjdzie co do minuty 8 rano 13.11 itd.). A w życiu bardzo, bardzo rzadko tak dobrze idzie. Planowanie na styk, zarówno finansów jak i czasowo, jest wielkim błędem i lepiej to zrozumieć późno, niż wcale.


Ten dom pewnie sprzedacie, jak nie tym, to innym. Po prostu będziecie musieli oddać te 100 tysięcy, no końca świata nie ma, da się to jeszcze relatywnie rozsądnie zaplanować. (Relatywnie, bo rozgrzebana budowa w tej sytuacji to spory absurd i każdy zdrowy na umyśle człowiek by wam to odradził.) Ale przeżyć - przeżyjecie.

[Aelora]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89699416]Wyrażenie opinii to nie jest ciśnięcie.
Dobrze, że ktoś to napisze, może w przyszłości autorka będzie postępowała inaczej/roztropniej. To nie jest ta sama kategoria w stylu: po co sobie robiłaś to dziecko skoro teraz masz problemy, bo dzieciaka się nie pozbędziesz skoro już jest, a sprawy materialne zawsze można jakoś rozwiązać. Im więcej opinii i porad tym lepiej w takich przypadkach.
Zrobiłaś się obrończynią autorki jakby jej się tu faktycznie jakaś krzywda działa, a wychodzi z tego bicie piany i nic więcej.[/QUOTE]

Ja też wyraziłam swoją opinię, że plan sprzedaży dużego, kosztownego domu oraz budowa za pieniądze ze sprzedaży nowego, mniejszego, lepiej usytuowanego i na własnej ziemi nie był taki zły, tylko wysypał się na bardzo długim oczekiwaniu na decyzję i dziwnym podejściu kupujących, do których dzwoni się z pytaniem co dalej, a oni wciąż nic nie wiedzą i nic nie dostali. Tylko to już nie jest do końca wina planów Autorki, nic nowego już nie napiszę w tej kwestii.

Napisane przez Limonka2738

Najrozsądniej to było sprzedać tamtą działkę i z niej sobie na spokojnie spłacać kredyt przez ładnych parę lat, tak szczerze mówiąc.

To racja, rozumiem, że tutaj zdecydowała kwestia lokalizacji działki, o której wspominała Autorka.

Napisane przez PaulinciaKWC

Autorka pisała tak:

"Wiemy wszyscy" trochę co innego, mamy inne doświadczenia, nie można dyskutować?
A krytyka to nie jest to samo co jeżdżenie po kimś. Po nikim nie jadę.

Ale przecież wiadomo, że to byłby najem na krótki czas, teraz Autorka pisze, że w ich rejonie jest ograniczony wybór mieszkań. Oni są w trudnej sytuacji finansowej z kredytem i budową naraz, a Ty jeszcze ich pytasz, czy próbowali coś wynająć, czyli dorzucić kolejny koszt? I ktoś Ci pisze, że ma obawy, jakaś opcja odpada, a Ty drążysz "ale czemu nie spróbujecie, moim znajomym się udało." Twoi znajomi mają swoją sytuację życiową, zapewne inną niż Autorka. Jest jakaś granica między dyskusją a proponowaniem jakichś nierealnych rozwiązań, gdy druga osoba wyraźnie mówi "nie mogę tego zrobić".

[skara]

Moi rodzice mają kanadyjczyka w technologii szkieletowej i owszem, te domy stawia się stosunkowo szybko, ale nadal były to bite 3 miesiące pracy 4-osobowej ekipy, dzień w dzień i bez przerw. Nie wiem co sam autorki mąż ma zrobić i kiedy, tak by rodzina mogła się tam wprowadzić przed zimą.
A jeśli autorka ma takie nerwy, to czas zagrać w otwarte karty - szanowni kupujący, za tydzień upływa termin i tracą państwo 100 000 zł, a my wystawiamy dom do ponownej sprzedaży. Tak ma być? Jak państwo się na to zapatrują?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Ania9933

Dziewczyny, pisałam gdzieś tu w komentarzu, że ustaliliśmy 2 miesiące na wyprowadzkę po dostaniu kasy. Więc mając od kupujących jasną informację(pochodzącą z banku) , że 08.10 będzie decyzja końcowa z banku postanowiliśmy nie czekać i ruszyć z budową małego szkieletu (na wiosnę zrobiliśmy fundament). Wtedy też mąż zwolnił się z tej drugiej pracy, ponieważ większość rzeczy chciał zrobić sam. Wszystkie plany faktycznie pokomplikowało to, iż tej decyzji z banków jeszcze w dalszym ciągu nie ma (dlaczego- nie wiem? czy zawiniły banki, czy zawinili kupujący, czy zawinił doradca - dosyłaliśmy kilka razy dokumenty bo coś przeoczył). Mieliśmy ekipy, okna, drzwi, mieliśmy wakacje kredytowe ustawione i wszystko - dosłownie wszystko nam sie zazębiało pięknie. Przeprowadzka do rodziny nie wchodzi w grę (przez nasze psy), przeprowadzka do innej miejscowości również bo dziecko chodzi tu do szkoły (a mamy jeden samochód), mieszkań na wynajem tutaj brak. Regularna spłata kredytu była możliwa, ale nie chcieliśmy dalej żyć w ten sposób na sam kredyt, na nic sobie nie móc pozwolić, być w ciągłej rozłące. Dom sprzedajemy za grubo ponad milion, więc przy pracy własnej męża spokojnie starczy nam na mniejszy i jeszcze sporo zostanie. Pieniędzy nigdy mi w życiu nie brakowało, więc pewnie dlatego ta sytuacja z ostatniego miesiąca mnie tak przerasta psychicznie - zwłaszcza to czekanie, bo terminów żadnych brak ze strony banków. I to jest mój największy problem - ten brak terminów. Nie umiem sobie poradzić z tym, że nie wiem na czym stoję, ile mam czekać, co mam robić - czy maż ma szukać drugiej pracy. Bo przecież jak się zaraz okaże, że dostali kredyt, to nie zwolni się tak nagle, a nie będzie miał czasu na robienie tego nowego domu. O to chodziło przede wszystkim w moim poście. Jak sobie poradzić psychicznie z tym, że to sie tak odwleka w czasie, że się nie wie ile to jeszcze potrwa, że nie ma konkretnych terminów. Bo gdy się nawet okaże, to czy siamto to sobie poradzimy z mężem z tym. Wolałabym żeby nawet okazało się obojętnie co, bylebym wiedziała na czym stoimy i wiedzielibyśmy co robić, jak działać. Nienawidzę być w takim zawieszeniu. Tu jest ta największa bolączka. Zaryzykowaliśmy, mieliśmy wszystko dobrze zaplanowane. Nie przewidzieliśmy jednak tego, że banki wcale tych terminów dochować nie muszą...

Podejmujecie bardzo dziwne decyzje. Tak naprawdę pierwszą złą decyzją był pierwszy kredyt na pierwszy dom, był po prostu za duży na wasze możliwości, ale mleko się rozlało.
A na ten nowy dom macie zaciągnięty jakiś kredyt konsumpcyjny? bo nie wiem za co się rozpoczyna budowę domu będąc w dołku finansowym. Gdyby dostali kredyt szybko, czyli np. w sierpniu to obecnie musielibyście zmieniać lokum, a chyba nie bardzo jest do czego się przeprowadzać? jak dla mnie to jesteście między młotem a kowadłem w obecnej sytuacji.

[Ania9933]

Domek mamy już ściany i dach. Fundament też ze środków własnych robiliśmy na wiosnę. Część rzeczy umówiona z kolegą który ma dosyć dużą ekipę. Na dole i na górze mamy już hydraulikę. To jest naprawdę mały domek 90m2. Obecnie mieszkamy w takim który ma 300metrów i jego postawiliśmy w rok w technologii tradycyjnej. Także jeśli byłyby pieniądze nie byłoby problemu. Tak - zdecydowała lokalizacja działki. Mogliśmy nadpłacać tamten kredyt, ale tego nie robiliśmy bo nie chcieliśmy być uwikłani w kredyt na 30 lat. Na nowy dom nie braliśmy żadnego kredytu.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Ania9933

Domek mamy już ściany i dach. Fundament też ze środków własnych robiliśmy na wiosnę. Część rzeczy umówiona z kolegą który ma dosyć dużą ekipę. Na dole i na górze mamy już hydraulikę. To jest naprawdę mały domek 90m2. Obecnie mieszkamy w takim który ma 300metrów i jego postawiliśmy w rok w technologii tradycyjnej. Także jeśli byłyby pieniądze nie byłoby problemu. Tak - zdecydowała lokalizacja działki. Mogliśmy nadpłacać tamten kredyt, ale tego nie robiliśmy bo nie chcieliśmy być uwikłani w kredyt na 30 lat. Na nowy dom nie braliśmy żadnego kredytu.

Pogrubionego zupełnie nie kumam nie miałaś na zakup ubrań, ale na zrobienie dachu już tak?
Zdania o nadpłacaniu też nie rozumiem

[Limonka2738]

Napisane przez Ania9933

Domek mamy już ściany i dach. Fundament też ze środków własnych robiliśmy na wiosnę. Część rzeczy umówiona z kolegą który ma dosyć dużą ekipę. Na dole i na górze mamy już hydraulikę. To jest naprawdę mały domek 90m2. Obecnie mieszkamy w takim który ma 300metrów i jego postawiliśmy w rok w technologii tradycyjnej. Także jeśli byłyby pieniądze nie byłoby problemu. Tak - zdecydowała lokalizacja działki. Mogliśmy nadpłacać tamten kredyt, ale tego nie robiliśmy bo nie chcieliśmy być uwikłani w kredyt na 30 lat. Na nowy dom nie braliśmy żadnego kredytu.

Czyli stać was było na spłatę kredytu (skoro były fundamenty, dach, ściany, hydraulika za środków własnych), tylko po prostu znudziło wam się mieszkanie w nim, bo to nie było wasze miejsce na ziemi.


No bo z jednej strony taka bieda, że nie ma na ubrania, a z drugiej strony stawiacie praktycznie stan surowy otwarty z własnych środków.


Autorko, nie klei się ta historia.

[Ania9933]

Napisane przez PaulinciaKWC

Pogrubionego zupełnie nie kumam nie miałaś na zakup ubrań, ale na zrobienie dachu już tak?
Zdania o nadpłacaniu też nie rozumiem

Taka trudna sytuacja jest od miesiąca. Wcześniej nie mieliśmy kasy na spłatę kredytu, wiec mąż poszedł do drugiej pracy. Dzięki tej drugiej pracy mieliśmy sporo pieniędzy do odłożenia, braliśmy wakacje kredytowe, więc trochę gotówki odłożyliśmy. nie chcieliśmy nadpłacać kredytu, bo chcieliśmy budować na tej drugiej działce. Wystawiliśmy dom, "sprzedał się" po 2 tygodniach od wystawienia. W lipcu wniosek o kredyt (klientów). We wrześniu się dowiedzieliśmy, że na początku października będzie decyzja, więc ruszyliśmy z budową żeby nie tracić czasu. Tych oszczędzonych pieniedzy nie nadpłacaliśmy, tylko zainwestowaliśmy w nowy dom. Po tym jak tej kasy jednak w październiku nie było, sytuacja sie pogorszyła finansowa, bo wpompowaliśmy kasę w tą budowę, a mąż wcześniej rzucił tą pracę drugą, żeby robić dom. O takie masło maślane.

[pempek]

Napisane przez PaulinciaKWC

Pogrubionego zupełnie nie kumam nie miałaś na zakup ubrań, ale na zrobienie dachu już tak?
Zdania o nadpłacaniu też nie rozumiem

Przecież na realizację jakiegoś etapu budowy mogli mieć odłożone pieniądze wcześniej, a nie starcza im z kasy bieżącej. Przecież oni się przygotowywali na to, że się wszystko zepnie, więc wcale się nie dziwię, że całą kasę ładowali w dom, żeby się mieć gdzie wyprowadzić.
Z tymi ratami też nie kumam.

Byłam w podobnej sytuacji, sprzedawałam tbs, dom już miałam wybudowany i wykonczony a z tbs miało być na meble (m.in do kuchni). Czekaliśmy bardzo długo, bank przeciągał ostateczną decyzję, też bardzo mnie to stresowało - wszystko się później przeciągało, meble mialy 6 tygodni realizacji, no ogólnie łatwy to czas nie był. Skończyło się dobrze, kupujący kredyt dostał ostatecznie i z opóźnieniem się przeprowadziliśmy.

[Limonka2738]

Napisane przez Ania9933

We wrześniu się dowiedzieliśmy, że na początku października będzie decyzja, więc ruszyliśmy z budową żeby nie tracić czasu. Tych oszczędzonych pieniedzy nie nadpłacaliśmy, tylko zainwestowaliśmy w nowy dom. Po tym jak tej kasy jednak w październiku nie było, sytuacja sie pogorszyła finansowa.

Czy te środki własne pochodziły z zadatku, czy zadatek macie osobno odłożony?

[PaulinciaKWC]

Napisane przez pempek

Przecież na realizację jakiegoś etapu budowy mogli mieć odłożone pieniądze wcześniej, a nie starcza im z kasy bieżącej. Przecież oni się przygotowywali na to, że się wszystko zepnie, więc wcale się nie dziwię, że całą kasę ładowali w dom, żeby się mieć gdzie wyprowadzić.
Z tymi ratami też nie kumam.

Byłam w podobnej sytuacji, sprzedawałam tbs, dom już miałam wybudowany i wykonczony a z tbs miało być na meble (m.in do kuchni). Czekaliśmy bardzo długo, bank przeciągał ostateczną decyzję, też bardzo mnie to stresowało - wszystko się później przeciągało, meble mialy 6 tygodni realizacji, no ogólnie łatwy to czas nie był. Skończyło się dobrze, kupujący kredyt dostał ostatecznie i z opóźnieniem się przeprowadziliśmy.

Teraz już rozumiem, że wszystkie pieniądze włożyli w nowy dom, tym samym moim zdaniem pogarszając swoją sytuację. Autorka raz pisze jakby ledwo starczało im na jedzenie, a innym razem sporo oszczędza. Chyba wcześniej się nieco zgubiłam w historii.
Moim zdaniem drugi dom był zupełnie zbędny, zamiast oszczędności to jest pakowanie się w wydatki ponad stan. W dodatku terminy bardzo ryzykowne pod kazdym względem, a jak już sama podkreslała, mają 2 dzieci i 2 psy.
Zmiana domu na mniejszy ok, ale nie tak na wariata.

[pempek]

Napisane przez PaulinciaKWC

Teraz już rozumiem, że wszystkie pieniądze włożyli w nowy dom, tym samym moim zdaniem pogarszając swoją sytuację. Autorka raz pisze jakby ledwo starczało im na jedzenie, a innym razem sporo oszczędza. Chyba wcześniej się nieco zgubiłam w historii.

Moim zdaniem drugi dom był zupełnie zbędny, zamiast oszczędności to jest pakowanie się w wydatki ponad stan. W dodatku terminy bardzo ryzykowne pod kazdym względem, a jak już sama podkreslała, mają 2 dzieci i 2 psy.

Zmiana domu na mniejszy ok, ale nie tak na wariata.

Mąż miał wcześniej druga prace i dodatkowy dochód, ale z niej zrezygnował. Spadły im dochody, liczyli ze już będzie kasa a jej nie ma, No i ciuchy musiała zwrócić. Ogólnie plan był dobry, pozbywają się drogiego domu z kredytem na rzecz taniego bez kredytu, zarabiają niezle, nie maja zobowiązań i sobie żyją.
Niestety bank nie dowiózł terminu i się plan zaczął sypać.

Życie ci autorko żeby się ułożyło jak najszybciej.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

W 2 miesiące skończyć dom do stanu zamieszkania - powodzenia Wystarczy obsuwa jednej ekipy, potem następna już nie ma terminu. Albo część rzeczy musi wyschnąć, wygrzać się itp.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Flashdance]

Czyli chcieliście przez dwa miesiące od sprzedaży domu jeszcze tam mieszkać a w tym czasie zbudować i wykończyć nowy dom? Co byście zrobili gdyby nastąpiło jakiekolwiek opóźnienie na budowie?

[Ania9933]

Napisane przez pempek

Mąż miał wcześniej druga prace i dodatkowy dochód, ale z niej zrezygnował. Spadły im dochody, liczyli ze już będzie kasa a jej nie ma, No i ciuchy musiała zwrócić. Ogólnie plan był dobry, pozbywają się drogiego domu z kredytem na rzecz taniego bez kredytu, zarabiają niezle, nie maja zobowiązań i sobie żyją.
Niestety bank nie dowiózł terminu i się plan zaczął sypać.

Życie ci autorko żeby się ułożyło jak najszybciej.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziękuje Ci!

Niestety wydaje mi się, że ten doradca kredytowy coś zawala - dziś pisał o jakiś papierek, mimo, iż miał go już dawno na mailu - zeskanowany i wysłany przez nas. Ręce opadają normalnie.

Co do tego nowego domu - tak, wszystko by wypaliło gdyby te pieniądze były wtedy kiedy miały być. Mąż ma elastyczną pracę i codziennie nie musi być na miejscu, a większość rzeczy, która została już do zrobienia robi sam i zna sie na tych nowych, suchych technologiach. Ja sie nie znam więc nawet tego tematu nie ruszam.

[Flashdance]

Zadziwia mnie ta pewność że plan był dobry i tylko przez opóźniający się kredyt wszystko się popsuło. Takich rzeczy nie planuje się na styk bo zawsze może się coś wydarzyć. Wystarczy że mąż zachoruje i budowa się opóźni co wtedy? Wy uznaliście że wszystko pójdzie tak jak chcecie, nie zostawiliscie sobie marginesu na nieprzewidziane okoliczności i dlatego jest jak jest.

[rejczeI]

Jak dla mnie to skup się na pozytywach. Przesunięcie realizacji takich duzych planów o kilka tygodni lub miesięcy to nie jest żaden dramat. Niebranie pod uwage możliwych obsuw mogących wyniknąć z rozmyslenia się kupców (zmiany ich planów życiowych, problemów z otrzymaniem kredytu), sytuacji bardziej losowych (np. choroba męża), zmian czy terminów u ekip budowlanych albo np. w dostawach materiałów, to duża naiwność i myslenie magiczne.

Sytuację życiową macie chyba bardzo dobrą. Jeden dom na pokładzie, pracowity, zaradny mąż, drugi dom już zadaszony (szybka technologia budowy), zostały instalacje i wykonczenie, i tylko jedna osoba pracuje. Stopy spadają, nie rosną, w perspektywie macie mozliwość pozbycia się sporego kredytu i zostać z zapasem hajsu. Dzieci, mąz, i Ty, zdrowi.

Skoro wynajem odpada (wiekszy problem widzę w planowo krótkim terminie najmu, nie w dzieciach i psach) pomyślcie o tym, żeby wprowadzić się do częsciowo wykonczonego, gdyby zaistniała taka konieczność (ważne żebyś miała bieżącą wodę, światło, ciepło, reszte się ogarnie, to tylko wykonczenie. Jak remont a nie każdego stać by się wyprowadzać na czas remontu). Zrób też prawko jeśli nie masz i kupcie drugie auto bo to unieruchomienie się do obrębu jednej wioski przez brak samochodu to tylko dodatkowy autosabotaż i robienie sobie pod górę. Nie mówię już o tym że kolejny element wiszenia na mężu bo chyba nawet na duże zakupy do marketu nie mozesz pojechać bez niego. Facet ma swoja drogą kupę energii najwyraźniej.

Problem widzę nie w samych planach które gdzieś tam się Wam trochę odwlekają w czasie co w tym, że chyba masz za dużo czasu na myślenie i stwarzanie sobie tematów do zamartwiania się. Niepotrzebnie tylko przez Twój brak zadowolenia cierpi mąż, który nie dość że musi mieć siłę to wszystko ciągnąć, to jeszcze ma świadomość, że małżonka nieszczęśliwa.

[AllTheSith]

Ja tylko trzymam kciuki za tego biednego męża, który ciągnie ten cały folwark (dwójka dzieci, dwa psy, niepracująca żona, kredyt, dwie prace, wyjazdy, budowa, stres związany z problemami ze sprzedażą domu) na swoim garbie. Zdrowia życzę, bo nikt nie jest ze stali, tutaj powodów do stresu jest sporo, a nikt nie jest z żelaza. Módlcie się wszyscy za jego siły na grochu, bo jak chłop nie wytrzyma to będzie dopiero cyrk na kółkach.



Sent from my SM-G781B using Forum Fiend v1.5.0.

[ukladlimbiczny]

Autorko, jak sytuacja?

Wysłane z mojego M2101K9G przy użyciu Tapatalka

[Ania9933]

Napisane przez ukladlimbiczny

Autorko, jak sytuacja?

Wysłane z mojego M2101K9G przy użyciu Tapatalka

Dziewczyny, sprawa wczoraj zakończona sukcesem!

Czasami warto podjąć duże ryzyko i stres, tylko po to by finalnie być razem z rodziną, mieć spokojną głowę, spełniać swoje marzenia i być w miejscu, które naprawdę kochamy!
Ponieważ jestem osobą wierzącą - wierzę, że ten czas od połowy października był dla mnie lekcją przed wielką łaską, która wczoraj została mi dana. Wiele się nauczyłam - od spraw prozaicznych (nie wiedziałam, że jest taki papier po 4.90zł., nie będę już tak szastać kasą nawet jeśli jest) do spraw naprawdę wielkich - teraz czuje się silniejsza i wiem, że naprawdę sami możemy bardzo wiele. Bo siła jest w nas!
Pozdrawiam wszystkim i życzę wytrwałości w swych planach!

[Ellen_Ripley]

Notariusz przyjął Was 1 listopada? Czy może notariusz był wcześniej, a wczoraj pieniądze zaksięgowały się na koncie?

[Ania9933]

Napisane przez Ellen_Ripley

Notariusz przyjął Was 1 listopada? Czy może notariusz był wcześniej, a wczoraj pieniądze zaksięgowały się na koncie?

Wczoraj zostaliśmy poinformowani o pozytywnej decyzji kredytowej przez kupujących, jutro podpisujemy umowę.

Pozdrawiam i myślę, że temat można zamknąć.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Ania9933

Wczoraj zostaliśmy poinformowani o pozytywnej decyzji kredytowej przez kupujących, jutro podpisujemy umowę.

Pozdrawiam i myślę, że temat można zamknąć.

Sukces to będzie po otrzymaniu całej kwoty na konto.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Napisane przez Ellen_Ripley

Sukces to będzie po otrzymaniu całej kwoty na konto.

Albo po udanym dokończeniu domu i przeprowadzce w 2 miesiące.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Ania9933]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89704727]Albo po udanym dokończeniu domu i przeprowadzce w 2 miesiące.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk[/QUOTE]

Tak, już się nie możemy doczekać dalszej pracy przy budowie. Lecimy dalej!

Pamiętajcie, że trzeba w życiu doceniać też małe rzeczy, małe "sukcesy" bo to one budują ten duży. My nie zakładamy, że nam sie nie uda! Po prostu

[Flashdance]

Dość duży wybuch euforii i optymizmu w porównaniu do poprzednich postów. Zawsze tak szybko przeskakujesz ze skrajnej emocji w drugą skrajność? Skoro jesteście tacy silni, wspieracie się, cieszą cię małe rzeczy to skąd takie załamanie i niewiara jeszcze kilka dni temu? Wiesz nie sztuką jest cieszyć się z życia jak ma się kasę i wszystko układa się po naszej myśli. Trzeba również posiadać tą umiejętność jak się wszystko wali. Tego ci życzę przy następnej sytuacji kryzysowej.

[cava]

Napisane przez Flashdance

Dość duży wybuch euforii i optymizmu w porównaniu do poprzednich postów. Zawsze tak szybko przeskakujesz ze skrajnej emocji w drugą skrajność? Skoro jesteście tacy silni, wspieracie się, cieszą cię małe rzeczy to skąd takie załamanie i niewiara jeszcze kilka dni temu?

Tez mnie to uderzyło. dziwnie to wygląda.



Ania, może warto nad tym by popracować z lekarzem, wejść w terapię, żeby wyrównać nastrój, bo taka sinusoida nie jest zbyt konstruktywna i raczej ciężko z nią żyć, i tobie i twoim bliskim.

[9cf1d31d279bad27b001c12cbf2de6a056fa95f2_6583802d27f04]

Napisane przez Flashdance

Dość duży wybuch euforii i optymizmu w porównaniu do poprzednich postów. Zawsze tak szybko przeskakujesz ze skrajnej emocji w drugą skrajność? Skoro jesteście tacy silni, wspieracie się, cieszą cię małe rzeczy to skąd takie załamanie i niewiara jeszcze kilka dni temu? Wiesz nie sztuką jest cieszyć się z życia jak ma się kasę i wszystko układa się po naszej myśli. Trzeba również posiadać tą umiejętność jak się wszystko wali. Tego ci życzę przy następnej sytuacji kryzysowej.

A tobie by nie ulżyło po takich nerwach? Ja bym pewnie tak samo miała.
Niektórzy mają więcej szczęścia niż rozumu

Wysłane z mojego CPH1931 przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

[1=9cf1d31d279bad27b001c12 cbf2de6a056fa95f2_6583802 d27f04;89704939]A tobie by nie ulżyło po takich nerwach? Ja bym pewnie tak samo miała.
Niektórzy mają więcej szczęścia niż rozumu
[/QUOTE]

Na razie żadne to szczęście, bo kasy jeszcze nie dostała, a z budową może jeszcze podziać się milion rzeczy.

[Aelora]

Napisane przez Ellen_Ripley

Na razie żadne to szczęście, bo kasy jeszcze nie dostała, a z budową może jeszcze podziać się milion rzeczy.

W sumie co to zmienia? Wątek został założony w konkretnej sprawie i ta sytuacja rozwiązała się pomyślnie. Nikt nie pytał nas, co sądzimy o planach budowy domu i słusznie, bo jesteśmy tylko przypadkowymi ludźmi z internetu.