Czy da się to uratować? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2023-11-28, 13:54   #1
sylwiameszka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-11
Wiadomości: 4

Czy da się to uratować?


Hej dziewczyny, potrzebuję waszej porady.

On - 20 l., ja - 20 l.

Jestem z chłopakiem od roku, mieszkamy ze sobą ponad rok. Z początku było dobrze, ale to dlatego, że on pracował po 12 godzin, a ja spałam w ciągu dnia i budziłam się w nocy, przez co mijaliśmy się jedynie kiedy wychodził do pracy i wracał, na kilka godzin. Była między nami chemia, ale przez to że nie spędzaliśmy ze sobą zbyt dużo czasu nie daliśmy sobie poznać swoich gorszych stron, nie było konfliktów. Konflikty pojawiły się dopiero po pół roku. Sądzę, że jako partner jest świetny, zawsze mnie wyręcza w obowiązkach, jest wyrozumiały, troskliwy. Uwielbia sprzątać Czesto pomaga swojej mamie, finansowo, psychicznie, w jakikolwiek sposób - bardzo mi to imponuje i jest pierwszą osobą, którą poznałam bliżej z taką empatią. Ma jednak też drugą stronę, która teraz dominuje. Wszystko zaczęło się psuć kiedy wyznał mi, że boryka się od dziecka z rozdwojeniem jaźni (chociaż tego nie diagnozował, po prostu słyszy głosy w głowie, o czym nigdy nikomu nie wspominał). To go obciąża, ma od dłuższego czasu myśli samobójcze, o czym mi wspomina. Nieraz mi wyznał, że ustawił budzik kiedy ja spałam tylko po to, żeby ze sobą skończyć. Zawsze powtarza mi, że jestem jedyną osobą na świecie dla ktorej wciąż żyje, że go uratowałam. Że to dla mnie żyje... Pewnego razu włączył mi się pstryczek. W wieku 16 lat miałam partnera, który mną manipulował. Mimo, że mnie bił i zrywałam z nim paręnaście razy, zawsze znajdywał pretekst, bym do niego wróciła, czym była próba samobójcza. Robiłam to z litości i obawy, że będę miała go na sumieniu. W końcu zrobił krok, pociął się i wysłał mi zdjęcie. Nigdy nie widziałam tak głębokich ran ciętych, świeżych. Ale wtedy podjęłam decyzję, dzięki której się uwolniłam, że nie mogę mu pomóc, bo go nie kocham. Urwałam kontakt, i rzecz jasna dalej żyje, próbuje mnie mobbingować dobre parę lat, ale zostawił na moim umyśle spore skrzywienie. Może w sumie dzięki niemu widzę teraz problem.

Mój obecny partner ma niesamowicie duży problem z alkoholem. Rozmawiam z nim o tym, nasze kłótnie są zwłaszcza z tego powodu. Zataje przede mną to, że pije, wykorzystuje fakt że mam problemy ze snem i przesypiam całe dnie, a kiedy się budzę on zawsze jest w stanie upojenia. Nie mam nad tym kontroli, zataja to przede mną. Od paru miesięcy nie trzeźwieje. Ma też silne ataki złości, histerii. Tłumaczy to swoimi zaburzeniami, głosami w jego głowie. One też namawiają go, żeby ze sobą skończył. I czuje, że przejmują nad nimi kontrolę. Wierzę mu w tej sprawie.

Problem w tym, że nie umiem mu pomóc. On nawet nie chce mi dać spróbować. Ostatnio nawet zabrałam go do Łodzi do prywatnego psychiatry, na wizytę, która okazała się bublem, facet przepisał mu tylko psychotropy i oznajmił, że może wypisać skierowanie do psychiatryka. To dla mnie za dużo, widzę, że manipuluje mną psychicznie mówiąc, że jestem jedynym, dla czego żyje. Wziął nawet psa bez mojej wiedzy, do naszej kawalerki. Rozmawiałam z nim o tym i uzgodniliśmy, że kiedy będziemy mieli wieksze mieszkanie weźmiemy owczarka. Podjął decyzję beze mnie, miał jechać po telefon, a wrócił z psem. Nie pozostawił mi wyboru, chociaż kocham tego psa ponad życie, odkąd musiałam oddać wcześniejszego. Wspominałam mu o tym, że po smierci rodziców tęskniłam za swoim psem i chciałabym kiedyś mieć parę, przez co wydaje mi się, że mógł wymyślić zagranie, aby mnie ze sobą związać, kiedy miedzy nami zaczelo się sypać i zaczęła wychodzić jego prawdziwa natura. Jeszcze kiedy mieszkaliśmy razem jako przyjaciele wzięliśmy kota, który zaszedł w ciążę, mamy więc 5 kotów, psa... I do niedawna byłoby to tyle, gdyby nie to, że kiedyś wspominałam mu o tym jak bardzo chcialabym mieć kiedyś dwa węże i jak bym je nazwała. On nigdy nie lubił gadów. Pewnego dnia jednak bardzo się na nie nakręcił. Nalegał, więc poszliśmy do zoologicznego zobaczyć zbożowki. Tłumaczyłam mu, że nie mamy warunków do tego, ale mimo to obudziłam się następnego dnia widząc go pod wplywem alkoholu z dwoma terrarium i wężami. Wtedy sobie zaczęłam zdawać sprawę, że on nie chciał mi zrobić niespodzianki, tylko stworzyć jak najwięcej rzeczy które będą nas łączyć, aby ciężej było mi go opuścić. Może odchodzę od zmysłów, ale tak właśnie to widzę.

Dzisiaj był jednak dzień, przez który zdecydowałam się zwrócić do was o radę. Jak zawsze był w stanie upojenia, o którym mi nie powiedział. Pokłóciliśmy się, bo rozmawialiśmy o prezentach na wigilię dla nas. Spytał się mnie z uśmiechem - chcesz, żebym cię zaskoczył? Powiedziałam, że tak. Wrócił do domu i oznajmił, że jedzie po prezent za godzinę i że będę ucieszona. Chciał mi go dać od razu, ale że lubię zachowywać tradycję i upierałam się, by dał mi go pod choinkę, w końcu zmiękł i powiedział, że ten prezent może nie mieć tlenu w pudełku.

Zapaliła mi się lampka. Już wiedziałam, że to zwierzę. Ze zwierząt polowałam jedynie na liścca, ale powiedział, że nie chodzi o to. W końcu dotarłam do tego, że chciał jechać po psa. Kolejnego psa. Mało tego, owczarka kaukaskiego. Zaczęłam na niego krzyczeć, że jest chyba niespełna rozumu, powiedziałam, że nie ma nawet takiej opcji. Ten natomiast zaczął swoje, że on chciał tylko dobrze, nie chciał nic złego, bo to ja chciałam żeby mnie zaskoczył więc by mnie zaskoczył. I zaczął wpajać mi moją winę, że to on wychodzi na wielogodzinne spacery z naszym psem, że to on go karmi kiedy ja śpię. Wkurzyłam się na niego, on wyszedł z mieszkania i po chwili wrócił, znowu mnie przepraszając i znowu próbując wywołać u mnie wyrzuty sumienia - "bo on chciał tylko żeby nas pies miał koleżankę" Po tej kłótni wziął dwa psychotropy, które mu chowałam aby nie przedawkował. Po dziesięciu minutach powtarzania mi, że mnie kocha, że jestem jedynym dla czego żyje powiedział, że zjadł całą paczkę ketonali z tymi psychotropami. Zadzwoniłam na pogotowie, bo nie był w stanie się podnieść, żeby mu przepłukali żołądek ale odmówił pomocy. Chcieli go zamknąć w psychiatryku, ponieważ z mojego wywiadu uznali, że to była próba samobójcza, ale uciekł ze szpitala i wrócił do domu...

Byłam na niego wkurzona, ale potem znowu mnie zmanipulował twierdząc, że "on" (jego głos w głowie) przejął nad nim zupełnie kontrolę. Że to nie on, bo on ma za dużo do stracenia...

Usnęłam z nim i po chwili wstałam, kiedy miał wychodzić do sklepu. Poprosiłam go o piwo, i, uwaga - wrócił prawdopodobnie jeszcze bardziej na☠☠☠any, klękając na jedno kolano w naszym mieszkaniu, i oznajmiając, że właśnie wrócił z aparta. Wyjął pierścionek i spytał, czy zostanę jego narzeczoną, ponieważ jestem wszystkim, co ma.

O, i teraz ostrożnie, bo to nagłupsze co JA mogłam zrobić - powiedziałam tak. Nie że byłam szczesliwa, nie to, że czekałam na ten moment. Po prostu nie chciałam mu robić przykrości.

Bałam się, że ze sobą skończy. Nie chciałam, żeby do tego doszło. Ale teraz, z tym pierścionkiem na palcu żałuję, że się na to zgodziłam. Chciałabym być wolna, ale ten pierścionek jest dla mnie jak kajdanki. Mam dużo obaw, że wcale go nie kocham, myślę, że niepotrzebnie związało nas tyle zwierąt. Mało tego, że to mój chłopak to jeszcze najlepszy przyjaciel i los chciał, że niestety poznałam go dzięki moim znajomym, więc mamy w dodatku samych wspólnych znajomych którzy definitywnie go uwielbiają i znają się z nim znacznie dłużej, co w dodatku oznacza że kiedy ja z nim zerwę, zostanę całkowicie sama. Jednocześnie nie chciałabym, żeby on został sam. Chciałabym go wspierać, mimo tego, że sam nie chce sobie pomóc. Po założeniu pierścionka wielokrotnie się upewniał, czy traktuję to na serio, jakby chciał się upewnić, że ma mnie w garści. Teraz mamy zamiar wysłać go na leczenie w psychiatryku - to leczenie długotrwałe, więc może chciał się upewnić, że podczas swojej nieobecności będę ciągle jego? Nie wiem. Dodam, że jest kontrolujący, ciągle sprawdza mi telefon, ale się do tego przyznaje. Obecnie nie pracuje, ja też nie, utrzymujemy się z mojej renty.

Co mnie trzyma przy nim? Nadzieja, że odwyk i leczenie mu pomogą. To, że może odebrać mi naszego psa, który jest dla mnie całym światem. Że stracę wszystkich moich znajomych.

Ale czuję, że ja sama się zatracam. Cholera, nie wiem, co robić. Czuję, że lecę na dno, i myślę, że popełniłam błąd z zaręczynami. Ten były, który się nade mną znęcał też mi się oświadczył w podobnych okolicznościach i może z podobnym zamiarem, może i przesadzam, ale nie mogę inaczej na to teraz spojrzeć.

Ten obecny nie uderzył mnie nigdy, czasem rzuca we mnie różnymi przedmiotami podczas swoich wybuchow złości, próbuje uderzać moje słabe strony. Ale zawsze doszukuje się winy we mnie, a ja nie umiem do niego dotrzeć.



Trochę to rozwinęłam. Chciałabym żebyście mi poradziły, co zrobiłybyście w mojej sytuacji. Może w niej nie jesteście, ale spróbujcie wejść w moje buty. Jak to z waszej perspektywy wygląda? Jestem trochę w potrzasku. Chciałabym żeby było jak dawniej. Dodam, że nie współżyjemy od paru miesięcy.
sylwiameszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 14:04   #2
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 859
Dot.: Czy da się to uratować?

Doszłam do momentu o problemie z alkoholem. Zakończ to i może przemyśl, czy nie powinnaś pogadać z psychologiem o tym czemu w tak młodym wieku chcesz się pakować w coś takiego. Problemy wyniesione z domu rodzinnego?

I nie, nie jesteś w żadnym potrzasku. Nie mieszkasz pod lasem z kilkorgiem dzieci bez środków do życia.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 14:30   #3
wredna_loszka
Rozeznanie
 
Avatar wredna_loszka
 
Zarejestrowany: 2021-08
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiadomości: 557
Dot.: Czy da się to uratować?

Przeczytałam wszystko i.... Masz 20 lat!!! Nie trzymaj się tego związku, bo zniszczysz swoje życie. Zamiast cieszyć się związkiem i życiem to ty masz tylko zmartwienia, strach, złość, kłótnie i niestabilność.
On sam musi chcieć i sobie pomóc.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
wredna_loszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 14:35   #4
Aelora
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 1 318
Dot.: Czy da się to uratować?

Facet ma bardzo poważne problemy psychiczne, alkoholowe. Nie jesteś Matką Teresą z Kalkuty, żeby ratować go przed nim samym, na siłę go nie uzdrowisz. Natomiast to, co opisujesz, jest bardzo poważne i groźne, jego kłopoty przejdą na Ciebie i zatrują Ci życie, a jesteś jeszcze bardzo młoda. Nie brnij w to, ratuj siebie, a jak on będzie miał taką wolę sam musi uporządkować swoje życie, porzucić alkohol, zacząć się leczyć psychicznie. Nie zrobisz tego za niego.
Aelora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 14:51   #5
sylwiameszka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-11
Wiadomości: 4
Dot.: Czy da się to uratować?

Hej, moja mama miała problem z alkoholem, ale mimo to miałam świetne dzieciństwo. Zostałam sierotą w wieku 17 lat i trafiłam do domu dziecka, wtedy zaczęłam pić i fałszować grafik w pracy na nocki, aby wyrywać się na noc do znajomych, alkohol mi dawał pociechę. Kiedy znalazłam mieszkanie i wyszłam z domu dziecka, poznałam kogoś, kto co prawda nie był w uzależnieniu, ale przyczynił się trochę do tego, że się rozpiłam. Po zerwaniu jeszcze bardziej, przez dobry rok nie trzeźwiałam i byłam w takim środowisku, że kiedy siedziałam na kacu moi znajomi potrafili przyjść o 4 rano z kolejną flaszką i wrócić następnego dnia. Skończyłam dopiero, kiedy zauważyłam jak bardzo się zaniedbałam, miałam paranoje, że kiedy skończę z piciem, wszyscy mnie zostawią, bo właśnie tak ich poznałam. Zaczęłam borykać się z depresją i snami na jawie. Tak mnie przeraziły, że zaczęłam rozumieć swoje błędy, alkohol nie sprawiał mi już radości, a jedynie potęgował depresję. Już wiedziałam, czemu mówi się, że to największy depresant. Ale wyszłam z tego.

O psychologu myślałam już wiele razy, głównie kiedy znowu zaczęły mnie nachodzić myśli samobójcze po poznaniu obecnego partnera. Zaczęłam się wtedy okaleczać, ale ciągle przestawiam w czasie zebranie się i pójście na wizytę.

A jeśli chodzi o młody wiek, to tak, masz zupełnie rację. Jestem totalnie za młoda na takie relacje i czyny. Nie czuję się dojrzała emocjonalnie, ale ciągle szukam czegoś, co da mi poczucie przynależności. To dla mnie filar, odkąd zostałam sama czułam się zagubiona, nie mam żadnej rodziny. I los chciał, że spotykam samych niedojrzałych i toksycznych facetów. Odkąd wyszłam z uzależnienia boli mnie, że mój partner powiela moje błędy.
sylwiameszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 14:56   #6
Aelora
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 1 318
Dot.: Czy da się to uratować?

Cytat:
Napisane przez sylwiameszka Pokaż wiadomość
Hej, moja mama miała problem z alkoholem, ale mimo to miałam świetne dzieciństwo. Zostałam sierotą w wieku 17 lat i trafiłam do domu dziecka, wtedy zaczęłam pić i fałszować grafik w pracy na nocki, aby wyrywać się na noc do znajomych, alkohol mi dawał pociechę. Kiedy znalazłam mieszkanie i wyszłam z domu dziecka, poznałam kogoś, kto co prawda nie był w uzależnieniu, ale przyczynił się trochę do tego, że się rozpiłam. Po zerwaniu jeszcze bardziej, przez dobry rok nie trzeźwiałam i byłam w takim środowisku, że kiedy siedziałam na kacu moi znajomi potrafili przyjść o 4 rano z kolejną flaszką i wrócić następnego dnia. Skończyłam dopiero, kiedy zauważyłam jak bardzo się zaniedbałam, miałam paranoje, że kiedy skończę z piciem, wszyscy mnie zostawią, bo właśnie tak ich poznałam. Zaczęłam borykać się z depresją i snami na jawie. Tak mnie przeraziły, że zaczęłam rozumieć swoje błędy, alkohol nie sprawiał mi już radości, a jedynie potęgował depresję. Już wiedziałam, czemu mówi się, że to największy depresant. Ale wyszłam z tego.

O psychologu myślałam już wiele razy, głównie kiedy znowu zaczęły mnie nachodzić myśli samobójcze po poznaniu obecnego partnera. Zaczęłam się wtedy okaleczać, ale ciągle przestawiam w czasie zebranie się i pójście na wizytę.

A jeśli chodzi o młody wiek, to tak, masz zupełnie rację. Jestem totalnie za młoda na takie relacje i czyny. Nie czuję się dojrzała emocjonalnie, ale ciągle szukam czegoś, co da mi poczucie przynależności. To dla mnie filar, odkąd zostałam sama czułam się zagubiona, nie mam żadnej rodziny. I los chciał, że spotykam samych niedojrzałych i toksycznych facetów. Odkąd wyszłam z uzależnienia boli mnie, że mój partner powiela moje błędy.
Przede wszystkim w Twoim przypadku psycholog jest wręcz niezbędny. Przecież Ty masz dopiero 20 lat, całe życie przed sobą i tak ogromny bagaż doświadczeń. Po drugie, jeśli wyszłaś z uzależnienia, dostrzegasz co było dla Ciebie destrukcyjne nie ma opcji - jak dostrzegasz coś podobnego u partnera natychmiast się ewakuujesz i omijasz takich typków szerokim łukiem. Nie wybieramy tego, że rodzice przedwcześnie odejdą, ale możemy wybrać świadomie, z kim się zwiążemy.
Aelora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 15:31   #7
natalcia250
sentimental animal
 
Avatar natalcia250
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 287
Dot.: Czy da się to uratować?

mam poważne wątpliwości jeżeli chodzi o prawdziwość tej historii.
no, ale zakładając, że jednak jest prawdziwa...
to musi być jakaś ogromna renta, skoro utrzymujesz z niej kawalerkę, siebie, jego, 5 kotów, psa i węże (?)

no innej rady niż to, żebyś go zostawiła nie ma.
__________________
You may think he's a sleepy-type guy
Always takes his time
Soon I know you'll be changing your mind
When you've seen him use a gun, boy
When you've seen him use a gun
natalcia250 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2023-11-28, 15:40   #8
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Czy da się to uratować?

chyba cos trolujesz
twoja renta wystarcza na codziene picie utrzymanie mieszkania psa kotow i wezy i jezcze wzielas go na prywatna wizyte do lekarza za co?

ale zalozmy ze to prawda (pominimy nierealny watek utrzymywania sie zyjac powietrzem i za darmo w jakims mieszkaniu ktore znalazlas)

ten facet wymaga leczenia w szpitalu psychiatrycznym skoro slyszy glosy i nie kontroluje swoich zachowan,pozostajac w relacji z kims takim narazasz sie na to ze kiedys zakonczy twoje zycie kiedy mu glosy podpowiedza zeby to zrobic

najbardziej mnie rozbawiaja wstawki o zatajaniu upojenia przed toba,co on zataja jak on nigdy nie trzewieje?
i jeszcze pierscionek z apartu kupil i nastepnego psa ktory jest warty kilka tysiecy bezrobotny gosc w manii
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 16:07   #9
sylwiameszka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-11
Wiadomości: 4
Dot.: Czy da się to uratować?

No to może tak, utrzymuję się z renty po obydwojgu rodzicach, dodatku sierocego (łącznie 2400) i spadku, który zostawił mi mój tata. Gospodarujemy tymi pieniędzmi oboje

---------- Dopisano o 17:07 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------

A zataja w takim kontekście, że jest pijany na co dzień, ale kiedy go zapytam o to, nie przyznaje mi się do tego. Z jakiegoś powodu jednak nie widzi problemu pić że znajomymi, a brak szczerości w tej kwestii tłumaczy tym, że nie chce mnie stracić.

Poza tym, nie wiem, co jest w mojej sytuacji śmiesznego. Jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości to zamiast nazywać mnie trollem zachęcam do wymienienia niepewności, chętnie je obalę
sylwiameszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 16:26   #10
Nuova
( ͡° ͜ʖ ͡°)
 
Avatar Nuova
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 5 437
Dot.: Czy da się to uratować?

Z mojej perspektywy to wygląda - przepraszam za szczerość - jak gruba patologia. Dwójka niepracujących 20stkolatkow z chorobą alkoholową, w kawalerce pełnej zwierząt (biedne zwierzaki…), rzucających w siebie przedmiotami. Czy Twój facet jeździ po te prezenty świąteczne pod wpływem alkoholu? Jak on sprząta i dba o swoją mamę jak jest wiecznie pijany albo w delirce? Skoro cały dzień śpisz to kto wychodzi z psem albo zajmuje się kotami? Chcesz sprawiać wrażenie ogarniętej, ale jesteś taka sama jak Twój parter. Terapia na już albo najlepiej zamknięty ośrodek.
Nuova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 18:12   #11
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 096
Dot.: Czy da się to uratować?

Z mojej perspektywy sytuacja wygląda na słabego trolla.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-11-28, 18:14   #12
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 116
Dot.: Czy da się to uratować?

pytanie podstawowe brzmi - po co to ratować?
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 18:33   #13
sylwiameszka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-11
Wiadomości: 4
Dot.: Czy da się to uratować?

Wspominałam o tym, że mam problem z alkoholem za sobą, mój partner jest uzależniony. Oboje szukamy jakiejś pracy. Zwierzaki nie są biedne, nie rozumiem weryfikowania tego jakie mają warunki, bo poza tym że mieszkam w kawalerce nic o nich nie wspomniałam. Nasz pies niedawno wygrał walkę z parwowirozą, kiedy zaczął wymiotować i przestał jeść zabraliśmy go do weterynarza i zdiagnozowano najgorsze, co mógł złapać. Zrobiłam zbiórkę dla niego, ludzie w ciągu dwóch dni wpłacili ponad 400 złotych, aby nam pomóc. Nie mieliśmy ani grosza na jego leczenie i surowicę niezbędną do jego przeżycia, ale mimo to wzięliśmy sprawę w swoje ręce i chociaż nikt nie dawał mu szans, organęliśmy te pieniądze na pierwszą dawkę jeszcze tego samego dnia, dostał zastrzyki, jeździliśmy z nim co drugi dzień do weterynarza i wykurowaliśmy go. Nasze 4 koty, bo piąty to matka, mają po 3 miesiące. Jeden z nich niestety zmarł, kiedy od razu po obudzeniu się pobiegłam do weterynarza z jednym z nich żeby zaraz się dowiedzieć, że ona też prawdopodobnie nie przeżyje tej doby. Pochowaliśmy ją w ogródku i co jakiś czas przychodzimy zapalić jej świeczkę. Ta druga kotka (wszystkie to dziewczynki ) jednak przeżyła, co było dla mnie niewiarygodne, bo kiedy ją wzięłam do weta miała 32 stopnie, przelewała mi się przez dłonie. Nie spałam trzy dni, żeby być przy niej, robiłam jej termofor z butelki po piciu i ciepłej wody, nie stać nas było na termofor. Nawet nie czuła zastrzyków. Gdybym nie zainterweniowała, bo myślałam, że chce trochę dłużej pospać, i jej nie byłoby z nami. Poza tym, wszystkie młode miały koci katar, z początku dwie, potem zaraziły się od siebie. I je wszystkie wyleczyliśmy, nawet kiedy nie mieliśmy pieniędzy i mój facet pracował w innym mieście a ja miałam wszystko na głowie chodziłam z nimi prawie codziennie do weterynarza, a wizyty brałam na kreskę. Jedno z nich miało od kociego kataru silne zapalenie rogówki, oko jej się zaczęło sklejać, z jej oczka wylewała się ropa. Biegałam z nią do weta w te i we wte. Dzisiaj wszystkie są zdrowe, mama ma tylko świerzba, dlatego nie dopuszczam jej do nich na czas leczenia. Są zaszczepione, nasz pies także, mimo że mamy tylko 34m2 kupiliśmy dla nich kryty wybieg wysoki na 50cm i 140 szerokości, żeby mogły się wybiegać i poprawnie rozwijać. Wszystkie z wielkim bólem będziemy wydawać, bo byliśmy z nimi od porodu do końca. Nasz pies dostał wczesny prezent na gwiazdkę, legowisko 130 wszerz. Wychodzimy z nim 4 razy dziennie, ja raczej w nocy, mój facet w ciągu dnia na długie spacery. Kupujemy mu suchą karmę z Purizona 12kg co miesiąc. Koty jedzą co 4 godziny w ciągu doby. Dużo się załatwiają, więc wymieniam im codziennie maty, takie dla dzieci do sikania żeby miały czyste podłoże i nie srały na panele Zwierzęta to nasz priorytet. Nawet węże jedzą właściwie, dogadałam się z zoologikiem na żywe oseski co każdy piątek, żeby dostarczyć im wszystkie właściwe wartości odżywcze.

Także proszę, nie wypowiadaj się na tematy, na które nie masz pojęcia. Dbam o te dzieciaki bardziej niż o siebie.

Tak, jechał po prezenty pod wpływem, i wrócił pod wpływem. Codzienność. A sprzątanie to nie jest dla niego trudność, kiedy jest w takim stanie, że nie może się wysłowić ale trzyma się na nogach. Pomaganie mamie też nie jest trudne, pomagamy jej finansowo, czasem i ja przyjdę zostać z jej dziećmi kiedy jedzie do szpitala z którymś. A zamknięty ośrodek dla dwojga? Co cię podkusiło do takiej konkluzji?
sylwiameszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 18:38   #14
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 859
Dot.: Czy da się to uratować?

O ile to nie trolling, to serio, póki masz nieco kasy, zainwestuj w psychologa i ogarnij się. Pieniądze się w końcu skończą, a problemy zostaną o ile czegoś nie zmienisz. Przykro mi, ale jesteś na drodze do zostania menelką i w przyszłości bezdomną.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 19:05   #15
43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2020-10
Wiadomości: 7 306
Dot.: Czy da się to uratować?

Treść usunięta

Edytowane przez 43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065
Czas edycji: 2023-12-08 o 02:51
43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 19:43   #16
Wicked_Girl
Rozeznanie
 
Avatar Wicked_Girl
 
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Pokój z widokiem
Wiadomości: 787
Dot.: Czy da się to uratować?

Utrzymujecie się ze spadku po rodzicu i renty, ale „ Zrobiłam zbiórkę dla niego, ludzie w ciągu dwóch dni wpłacili ponad 400 złotych, aby nam pomóc. Nie mieliśmy ani grosza na jego leczenie i surowicę niezbędną do jego przeżycia, ale mimo to wzięliśmy sprawę w swoje ręce i chociaż nikt nie dawał mu szans, organęliśmy te pieniądze na pierwszą dawkę jeszcze tego samego dnia”. Acha.
Wicked_Girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 20:36   #17
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 137
Dot.: Czy da się to uratować?

Przeczytałam do "mamy 20 lat, jesteśmy razem rok" i już nie jest dobrze do tego stopnia, że zakładasz wątek na Wizażu.



Serio, thank you, next, to nie ma sensu.
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-28, 21:03   #18
wredna_loszka
Rozeznanie
 
Avatar wredna_loszka
 
Zarejestrowany: 2021-08
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiadomości: 557
Dot.: Czy da się to uratować?

Przeczytałam wszystko i jestem przerażona, jeśli to prawda.

Jeśli nie jesteś trollem, to niestety jesteście bardzo podobni. Może ty teraz nie pijesz, ale jest tyle alertów, że twoje życie zaraz może zjechać na sam dół.... Macie 20 lat, siedzicie w domu bez pracy, żyjecie z tego, co dostajecie, spadek pewnie kiedyś się skończy, kłótnie, rzucanie rzeczy, partner chleje i słyszy głosy. Naprawdę widzisz tutaj wielką miłość?
Teraz tym bardziej radzę - zostaw go. Nie dlatego, że to za trudny temat dla młodej dziewczyny. Tylko dlatego, że najpierw ty się musisz pozbierać.

Ale oby był to troll

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
wredna_loszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-11-29, 04:40   #19
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 116
Dot.: Czy da się to uratować?

Ja to tylko chciałabym zauważyć, że renta po zmarłych rodzicach nie jest dożywotnia. Ogarnij się dziewczyno, bo na razie patologią aż bije po oczach. 2400 zł miesięcznie to nie jest kwota, za którą utrzymasz mieszkanie, siebie, chłopaka i ten cały zwierzyniec. Wziąc zwierzęta a potem robić zbiórki na ich leczenie? Szczyt głupoty, serio nie widzisz tego w co wpakował cię ten chłopak? Typ Cię ciągnie na dno, zerwij z nim w trybie natychmiastowym, bo tu naprawdę nie ma co ratować.


A głosy w jego głowie brzmią jak stan w schizofrenii.
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-11-29, 07:37   #20
black_elderflower
Raczkowanie
 
Avatar black_elderflower
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 481
Dot.: Czy da się to uratować?

Dlaczego nie szukaliście kociętom nowych domów i nie wysterylizowiscie kotki?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
black_elderflower jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2023-11-29 08:37:52


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:55.