Czy zamieszkanie w domu faceta to dobry pomysł?

[Stella2]

Witam wszystkich.

Pokrótce postaram się opowiedzieć o mojej sytuacji.

Ponad rok temu na aplikacji randkowej poznałam chlopaka. Tak się stało, że jesteśmy razem kilka miesięcy, jest to związek na odleglosc (okolo 300 km). Ostatnio mieliśmy dosyć poważna rozmowę na temat naszej przyszłości i potencjalnego zamieszkania w przeciągu następnych lat. I tu mam małą zagwostkę - otóż mój chlopak odziedziczył dom (na razie jest on zapisany na jego rodziców, ale podobno mają go przepisywać na niego) i chce żebyśmy tam kiedyś zamieszkali. Mi nie podoba się zupełnie ta okolica i miejsce, nie wiem nawet czy znalazłabym tam prace. Po drugie mam obawy, że nie czułabym się ze jest to nasz dom, tylko jego. On nie chce brać dużego kredytu, żeby zamieszkac gdzieś indziej, ale nie wyklucza przeprowadzki gdyby miał gdzie i za co. Poradźcie mi, co najlepiej zrobić w tej sytuacji, jak z nim rozmawiać. Ja niczego nie wykluczam w przyszłości, wolalabym miec nasz WSPÓLNY kąt, ale widzę, że on ma raczej jasno sprecyzowany plan. Zaczęłam się zastanawiać nad sensem tej relacji. Co myślicie? Z góry dzięki za odpowiedzi.

[Aelora]

Nie szłabym w to, skoro już teraz wiesz że nie odpowiada Ci tamto miejsce i możesz mieć problem ze znalezieniem pracy (czyli byłabyś na łasce partnera w jego domu), a do tej pory żyliście w związku na odległość i jeszcze nie mieszkaliście razem. Wspólne mieszkanie potrafi mocno zweryfikować związek, a co dopiero w sytuacji gdybyś tak naprawdę rzuciła dla niego wszystko i przeprowadziła się do domu jego rodziców.
Skoro on nie wyklucza przeprowadzki może sprzedać nieruchomość i przeznaczyć pieniądze z zakupu na wkład własny. Jeśli masz jakieś oszczędności dołożysz się i kupicie coś razem albo weźmiecie kredyt. Ale po kilku miesiącach związku to dość przyszłościowe plany.

[Ellen_Ripley]

Nigdy w życiu. To nie mieszkanie u faceta, a u jego rodziców. I to w przypadku weekendowego związku na duża odległość. Jeżeli koleś się chce przeprowadzić, to niech to zrobi, a nie mydli Ci oczy. W życiu już innego mieszkania nie zobaczysz, jak na to pójdziesz.

[Stella2]

Chyba nie sprecyzowałam. Dom jest po jego dziadkach - przepisali go kilkanaście lat temu na jego mamę, kiedy on był nieletni. Teraz ma go przepisać na siebie

---------- Dopisano o 17:51 ---------- Poprzedni post napisano o 17:50 ----------

Chyba nie sprecyzowałam. Dom jest po jego dziadkach - przepisali go kilkanaście lat temu na jego mamę, kiedy on był nieletni. Teraz matka ma go przepisać na niego (zgodnie z wolą dziadkow)

[Ellen_Ripley]

Czyli nie jest jego.

Widziałaś ten dom na oczy? Spędziłaś tam chociażby noc?

[Stella2]

Z tego co wiem, to matka ma mu go przepisywać...wiem jak to brzmi. Widziałam ten dom, jest w trakcie remontu. On jest strasznie negatywnie nastawiony do kredytów, bo mowi ze nie będzie go stać na spłatę, z kolei nie może sprzedać zbytnio tego domu, bo nie chce sprzedawać czegoś, co dostał w spadku.

[Nadiaa33]

Spróbujcie coś na razie razem wynająć i zobaczyć, jak w ogóle wam się będzie mieszkać razem. Jeśli nie odpowiada ci okolica i musiałabyś rzucić pracę, zostawić znajomych, to ja bym w to nie szła - Tu mężczyzna też powinien zrozumieć, że może ci nie odpowiadać mieszkanie na przysłowiowym "zadupiu" i umieć wspólnie ustalić coś alternatywnego.

[xfrida]

Napisane przez Stella2

Z tego co wiem, to matka ma mu go przepisywać...wiem jak to brzmi. Widziałam ten dom, jest w trakcie remontu. On jest strasznie negatywnie nastawiony do kredytów, bo mowi ze nie będzie go stać na spłatę, z kolei nie może sprzedać zbytnio tego domu, bo nie chce sprzedawać czegoś, co dostał w spadku.

A po co dziadkowie "przepisywali" dom na jego matke?
Moj tesc zrobil darowizne odrazu na moje dzieci wowczas nieletnie nie bylo z tym zadnego problemu
Mieszkanie zostalo sprzedane po uzyskaniu przez dzieci pelnoletnosci a pieniadze podzielone między nimi .
Ma jakies dziwne myslenie co do sprzedazy czegos ze spadku
Ja w kazdym razie nie szlabym na taki uklad ,bedzie to zawsze jego wlasnosc do ktorej ty nigdy nie bedziesz miala prawa nawet jakbyscie w ciagu zwiazku wkladali w ta nieruchomosc pieniadze np na remonty itp
Facet ma jakies zakute poglady nie widze tu szans na powodzenie tego zwiazku

[Ellen_Ripley]

Napisane przez xfrida

A po co dziadkowie "przepisywali" dom na jego matke?
Moj tesc zrobil darowizne odrazu na moje dzieci wowczas nieletnie nie bylo z tym zadnego problemu
Mieszkanie zostalo sprzedane po uzyskaniu przez dzieci pelnoletnosci a pieniadze podzielone między nimi .
Ma jakies dziwne myslenie co do sprzedazy czegos ze spadku
Ja w kazdym razie nie szlabym na taki uklad ,bedzie to zawsze jego wlasnosc do ktorej ty nigdy nie bedziesz miala prawa nawet jakbyscie w ciagu zwiazku wkladali w ta nieruchomosc pieniadze np na remonty itp
Facet ma jakies zakute poglady nie widze tu szans na powodzenie tego zwiazku

To samo. Brzmi jak enty wątek "pięterkowy" z gwarantowanym updatem za pół roku, czy rok, że mieszkanie w czyimś domu jest do d... i ustalenia oraz obietnice poszły się...

[skara]

Ja bym dała szansę, w sensie pojechała obejrzeć okolicę i ten dom i przemyśleć sprawę. Rozumiem niechęć do sprzedaży i kredytu, niektórzy tak mają i ja to szanuję. Natomiast jest tam definitywnie nie ma pracy to kiepsko, nie pakowałabym się w to.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[xfrida]

Napisane przez Ellen_Ripley

To samo. Brzmi jak enty wątek "pięterkowy" z gwarantowanym updatem za pół roku, czy rok, że mieszkanie w czyimś domu jest do d... i ustalenia oraz obietnice poszły się...

Zawsze to samo
Pozniej jakis brat czy siostra zaczynaja robic jazdy ,matka nigdy nie ma czasu ogarnac prawnika i tak sie bujają przez nastepne 25 lat pizniej matka sie obraza i przepisuje wszystko bratu albo sie trzeba nia zajmowac
Znamy te klimaty z wizazu az za dobrze

[Aelora]

Słowo daję, że widziałam tę historię dziś na wykopie (tylko z punktu widzenia faceta), nawet odległość 300 km (Śląsk-Warszawa) się zgadza XD

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Aelora

Słowo daję, że widziałam tę historię dziś na wykopie (tylko z punktu widzenia faceta), nawet odległość 300 km (Śląsk-Warszawa) się zgadza XD

Ach, czyli kolejny wykopowy trollik.

[Stella2]

To zwykły zbieg okoliczności

Nawet miasta się nie zgadzają

[Paprotka_]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ach, czyli kolejny wykopowy trollik.

Albo ktoś sobie sprawdza jakie odpowiedzi dostanie na "męskim" forum a jakie na "damskim"

[Aelora]

No na "męskim" forum wiadomo, że laska roszczeniowa i do wywalenia, więc uważajcie co tu piszecie, bo może ktoś robi sobie "eksperyment społeczny".

Napisane przez Stella2

To zwykły zbieg okoliczności

Nawet miasta się nie zgadzają

Tja, w obu wątkach dom przepisany przez dziadka, spadek musi zostać w rodzinie, niechęć kobiety do przeprowadzki, żadnych miast nie podałaś/eś oprócz tego że to ok. 300 km, co pasuje do odległości Śląsk-Warszawa. Zaskakujące zbiegi okoliczności. Albo testujesz odpowiedzi na różnych forach, albo to jakaś wymyślona historia żeby podtrzymać ruch na forum. Bez odbioru.

[Cordianka]

Jak dla mnie twoje obawy skreslają taką opcje, przejedziesz sie robiac inaczej.

[pseudofeministka]

Napisane przez Stella2

Chyba nie sprecyzowałam. Dom jest po jego dziadkach - przepisali go kilkanaście lat temu na jego mamę, kiedy on był nieletni. Teraz ma go przepisać na siebie

---------- Dopisano o 17:51 ---------- Poprzedni post napisano o 17:50 ----------

Chyba nie sprecyzowałam. Dom jest po jego dziadkach - przepisali go kilkanaście lat temu na jego mamę, kiedy on był nieletni. Teraz matka ma go przepisać na niego (zgodnie z wolą dziadkow)

Ale to jest i tak dom jego mamy, dopoki nie przepisze tego domu to ona jest wlascicielka.

[Alegory]

Jeśli dom obecnie nie jest zapisany na niego to nie jest jego. Rozumiem, że on może mieć jakieś nadzieje względem tego domu i inwestować w jego remont. Nie uważam jednak, że korzystne byłoby dla Ciebie przyłączyć się do tej niepewnej inwestycji, porzucając stabilizację (pracę), aby mieszkać w okolicy, która niekoniecznie Ci się podoba. 30km to przecież nie jest bardzo dużo, możecie się widywać kilka razy w tygodniu lub spędzać czas u siebie nawzajem po kilka dni i zobaczyć, jak się Wam razem żyje.

[lornalouise]

Kiedyś to a kiedyś rozsądne kobiety (piszę o kobietach, bo jesteś kobietą) brały ślub zanim się przeprowadziły do faceta, bo ślub to było jakieś zobowiązanie i było traktowane serio nawet w przypadkach, gdy mężczyzna nie myślał serio. Wziął ślub to musiał ponieść tego konsekwencje, więc się teoretycznie musiał zastanowić, czy na pewno to jest to czego chce. W UK dopiero od 1850 roku można było się rozwodzić. Wcześniej od Henryka VIII doszło w całym kraju do 150 rozwodów i to była opcja tylko dla ludzi po znajomościach. W krajach katolickich rozwodów nie było w ogóle. Więc ślub to było naprawdę poważne zobowiązanie. Natomiast w twoim przypadku o żadnych zobowiązaniach nie ma mowy tylko o jakimś bliżej niesprecyzowanym zamieszkaniu w cudzym domu (który nie jest ani jego ani twój). Jutro się tam wprowadzisz, pojutrze on się rozmyśli albo może właścicielka cię wygoni i będzie miała prawo.

[Stella2]

Dziękuję za odpowiedź niestety, nie mieszkamy 30 tylko 300 km od siebie...

[xfrida]

Napisane przez Stella2

Dziękuję za odpowiedź niestety, nie mieszkamy 30 tylko 300 km od siebie...

300km od siebie co to za zwiazek?ile razy sie widzieliscie ,po co to wogole ciagnac ja nie widze tu przyszlosci jak sie nie dogadujecie w podstawowych sprawach
poszukaj kogos na miejscu

[Stella2]

Widujemy się regularnie co 2 tygodnie, na 2-3 dni od ponad roku

[lornalouise]

Ten dom nie jest ani twój ani twojego chłopaka. Nie mogę się nadziwić, że rozważasz przeprowadzkę na odległość 300 km do domu matki jakiegoś tam chłopaka, nawet jeśli to twój chłopak i do tego z kiepskimi perspektywami znalezienia pracy. Nigdzie nie czułabym się chyba bardziej obco. Wynajęte mieszkanie jest przynajmniej do twojej dyspozycji, bo za nie płacisz, a w domu jego rodziny to jesteś prawie jak dziki lokator. Ślubu z nim nie masz, dom nie jest jego, to co ty będziesz tam robić i jako kto mieszkać?


Jeśli mogę ci coś doradzić to nie wplątuj się w tego rodzaju dziwne sytuacje. Zazwyczaj nic dobrego z tego nie wychodzi. Co masz umowę to umowę (ślub, umowę najmu), a na gębę to nie warto nic robić.

[Marchewkowlosa]

Nie wiem. Nie szłabym w to. Przyjazdy na jakiś czas mogłoby zweryfikować jak wam by się mieszkało, ale sama opcja mieszkania z facetem w domu jego matki to jest dla mnie no-no.