Problemy w młodym małżeństwie

[Caro00]

Od czego by tu zacząć, dziwnie pisze się o swoich problemach.
Jesteśmy młodym małżeństwem, niespełna 4 miesiące po ślubie, przed ślubem mieszkaliśmy ze sobą rok. Nie wiem jak się miedzy nami ułożyło, że nie potrafimy już ze sobą żyć. Może to za sprawą ciągłej bieganiny i problemów dnia codziennego, nie wiem..

Do rzeczy, jest już na tyle beznadziejnie że myślę o rozwodzie i wyprowadzeniu się. Nie wiem jak mam uratować ten związek, rozmowy z TŻtem nic nie wnoszą. Obecnie ścieramy się na każdym polu. Czy to może być kryzys? Jest mi ciężko pisać PMkom z mojego roku o tych problemach (mam już profil na wizażu), bo wszystkim dobrze się układa, powiększają rodzinę, a ja wieczorami płaczę w poduszkę. Boję się, że popełniłam błąd, że ślub to moja porażka życiowa. Pomimo tego, że byliśmy ze sobą 7 lat przed ślubem, to nie poznałam mojego męża w 100%, tzn. miał wady jak każdy z nas, ale nie były one tak znaczące. Zmienił się bardzo w kłamliwego typa, nie szanującego mojej osoby.

Kocham męża, wiele dla niego bym zrobiła i wiele już poświęciłam, ale boję się cholernie o swoją przyszłość. Myślę co będzie ze mną za rok, 5, 10 lat. Szansa na dziecko obecnie też jest bardzo nikła. TŻ nie ukrywa, że lubi swój święty spokój. Oczywiście przed ślubem miał inne podejście do tematu… O to co pomyśli rodzina w razie rozwodu albo inni ludzi nie martwię się, może rodzice wysłuchiwaliby jakieś ploty (mieszkają na wsi), ale jakoś wisi mi to.

Nie liczę na to, że ktoś tu za mnie wybierze którąś z życiowych opcji, po prostu wstydzę się z kimkolwiek o tym rozmawiać. Każdy myśli, że układa nam się świetnie, a tu niestety sielanki poślubnej jak nie było tak nie ma…

[Linka25]

Ale co dokladnie jest nie tak?
Wspomnialas o braku szacunku ale to ogolnik. Napisz cos wiecej.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201803290936]

Napisane przez Caro00

Od czego by tu zacząć, dziwnie pisze się o swoich problemach.
Jesteśmy młodym małżeństwem, niespełna 4 miesiące po ślubie, przed ślubem mieszkaliśmy ze sobą rok. Nie wiem jak się miedzy nami ułożyło, że nie potrafimy już ze sobą żyć. Może to za sprawą ciągłej bieganiny i problemów dnia codziennego, nie wiem..

Do rzeczy, jest już na tyle beznadziejnie że myślę o rozwodzie i wyprowadzeniu się. Nie wiem jak mam uratować ten związek, rozmowy z TŻtem nic nie wnoszą. Obecnie ścieramy się na każdym polu. Czy to może być kryzys? Jest mi ciężko pisać PMkom z mojego roku o tych problemach (mam już profil na wizażu), bo wszystkim dobrze się układa, powiększają rodzinę, a ja wieczorami płaczę w poduszkę. Boję się, że popełniłam błąd, że ślub to moja porażka życiowa. Pomimo tego, że byliśmy ze sobą 7 lat przed ślubem, to nie poznałam mojego męża w 100%, tzn. miał wady jak każdy z nas, ale nie były one tak znaczące. Zmienił się bardzo w kłamliwego typa, nie szanującego mojej osoby.

Kocham męża, wiele dla niego bym zrobiła i wiele już poświęciłam, ale boję się cholernie o swoją przyszłość. Myślę co będzie ze mną za rok, 5, 10 lat. Szansa na dziecko obecnie też jest bardzo nikła. TŻ nie ukrywa, że lubi swój święty spokój. Oczywiście przed ślubem miał inne podejście do tematu… O to co pomyśli rodzina w razie rozwodu albo inni ludzi nie martwię się, może rodzice wysłuchiwaliby jakieś ploty (mieszkają na wsi), ale jakoś wisi mi to.

Nie liczę na to, że ktoś tu za mnie wybierze którąś z życiowych opcji, po prostu wstydzę się z kimkolwiek o tym rozmawiać. Każdy myśli, że układa nam się świetnie, a tu niestety sielanki poślubnej jak nie było tak nie ma…

Nie wierzę, że facet się nagle zmienił z super uczciwego i kochającego w "kłamliwego, nieszanującego typa". Takie rzeczy to nie w tej sieci.

A jak już słyszę o "dużych poświęceniach" to strach się bać.

To musiało gnić od środka już od dawna, tylko teraz to widzisz bardziej. Myślałaś, że ślub zmieni wszystko na lepsze?

[Caro00]

Bardzo często łapię go na kłamstwach, czasem mówi coś prosto w twarz patrząc mi w oczy, co okazuje się później perfidnie zaplanowanym kłamstwem. Niektóre historie stworzył na prawde świetne, gra lepiej niż aktor. Traktuje mnie jak służącą i maszynę do robienia pieniędzy. Często wypowiada w moją stronę różne epitety.
Ale chyba najbardziej mnie w nim wkurza jego stagnacja, to że jest mu dobrze tak jak jest, tzn. mieszkamy w bloku, mamy rozwaloną budowę domu, a ja na niego nie mogę kompletnie liczyć, nie potrafi zająć się rzeczami serio ważnymi. Przesiadywanie na kompie chyba najlepiej mu w życiu wychodzi. Sporo mam żali do niego.

[rembertowa]

people don't change, jak mawiał pewien mędrzec, people don't change. Wizja obrączki Cię zaślepiła - ok, zdarza się. Może można coś ruszyć, naprawić, ale więcej szczegółów poprosimy żeby radzić.

[201803290936]

Napisane przez Caro00

Bardzo często łapię go na kłamstwach, czasem mówi coś prosto w twarz patrząc mi w oczy, co okazuje się później perfidnie zaplanowanym kłamstwem. Niektóre historie stworzył na prawde świetne, gra lepiej niż aktor. Traktuje mnie jak służącą i maszynę do robienia pieniędzy. Często wypowiada w moją stronę różne epitety.
Ale chyba najbardziej mnie w nim wkurza jego stagnacja, to że jest mu dobrze tak jak jest, tzn. mieszkamy w bloku, mamy rozwaloną budowę domu, a ja na niego nie mogę kompletnie liczyć, nie potrafi zająć się rzeczami serio ważnymi. Przesiadywanie na kompie chyba najlepiej mu w życiu wychodzi. Sporo mam żali do niego.

A wcześnie to był oczywiście prawdomówny i szanował Cię oraz wpierał Cię i dzielił z Tobą obowiązki? Za obcego wyszłaś, czy za faceta którego rzekomo znałaś kilka lat?

Jeżeli jest tak, jak piszesz, to tu nie ma czego ratować. Tylko czemu przebudzenie przyszło dopiero teraz?

[linaya]

A jakie masz żale do niego?

Czy wcześniej nie miałaś jakichś sygnałów takich zachowań? Przed ślubem? Na przykład, jak zamieszkaliście razem - wówczas wiele rzeczy wychodzi, właśnie takich, jakich nie widać w okresie randkowania.

[Caro00]

Napisane przez Doris1981

Nie wierzę, że facet się nagle zmienił z super uczciwego i kochającego w "kłamliwego, nieszanującego typa". Takie rzeczy to nie w tej sieci.

A jak już słyszę o "dużych poświęceniach" to strach się bać.

To musiało gnić od środka już od dawna, tylko teraz to widzisz bardziej. Myślałaś, że ślub zmieni wszystko na lepsze?

Kochający był, serio przed ślubem był moim przyjacielem/kochankiem/partnerem.
Z uczciowością były problemy, ale to takie małe sprawy typu "kupiłem coś", a w rzeczywistości tego nie zrobił.
Teraz chodzi o poważne sytuacje, takie o których ja nawet nie pomyślałabym żeby skłamać.
Możliwe że sie już rozwalało, a ja w ferworze przygotowań to zbagatelizowałam..

[Alexandra92x]

Napisane przez Caro00

Kochający był, serio przed ślubem był moim przyjacielem/kochankiem/partnerem.
Z uczciowością były problemy, ale to takie małe sprawy typu "kupiłem coś", a w rzeczywistości tego nie zrobił.
Teraz chodzi o poważne sytuacje, takie o których ja nawet nie pomyślałabym żeby skłamać.
Możliwe że sie już rozwalało, a ja w ferworze przygotowań to zbagatelizowałam..

Koleś przez 7 lat dobrze grał...

Ludzie się nie zmieniają. To my ich wcześniej tak naprawdę nie znaliśmy.

Chociaż nie wierzę, że przed ślubem nie było żadnych oznak... To 7 lat, nie 7 miesięcy.

[Caro00]

Przykład najgorszego kłamstwa którym karmił mnie przez pół roku:
TŻ wymyślił że jego rodzice kupili sobie mieszkanie do którego się wprowadzą, a jemu zostawiają dom, który mamy sprzedać. Opowiadał mi o romontach w tym mieszkaniu, co tam zrobił/jak pomógł tacie.
Nie muszę pisać że żadna z tych sytuacji nie miała miejsca, ręce mi opadają, że ja głupia nie chciałam tego mieszkania zobaczyć, albo porozmawiać wcześniej z jego rodzicami.

[201803290936]

Napisane przez Alexandra92x

Koleś przez 7 lat dobrze grał...

Ludzie się nie zmieniają. To my ich wcześniej tak naprawdę nie znaliśmy.

Chociaż nie wierzę, że przed ślubem nie było żadnych oznak... To 7 lat, nie 7 miesięcy.

Dokładnie.

[Alexandra92x]

Napisane przez Caro00

Przykład najgorszego kłamstwa którym karmił mnie przez pół roku:
TŻ wymyślił że jego rodzice kupili sobie mieszkanie do którego się wprowadzą, a jemu zostawiają dom, który mamy sprzedać. Opowiadał mi o romontach w tym mieszkaniu, co tam zrobił/jak pomógł tacie.
Nie muszę pisać że żadna z tych sytuacji nie miała miejsca, ręce mi opadają, że ja głupia nie chciałam tego mieszkania zobaczyć, albo porozmawiać wcześniej z jego rodzicami.

Ale po co kłamać? Chciał Cię w ten sposób zatrzymać? Widziałaś się przez te pół roku z jego rodzicami? To jest tak dziwne, że mógł Cię w ten sposób okłamać, że nie wyobrażam sobie takiego kłamstwa.

[Caro00]

Napisane przez linaya

A jakie masz żale do niego?

Czy wcześniej nie miałaś jakichś sygnałów takich zachowań? Przed ślubem? Na przykład, jak zamieszkaliście razem - wówczas wiele rzeczy wychodzi, właśnie takich, jakich nie widać w okresie randkowania.

Przeszło mi parę razy przez głowę czy dobrze robię układając sobie z nim życie, ale za każym razem kryzys mijał, TŻ o mnie zabiegał i o to uczucie dbał. Niewiele z tego zostało

[Hultaj]

TŻ wymyślił że jego rodzice kupili sobie mieszkanie do którego się wprowadzą, a jemu zostawiają dom, który mamy sprzedać. Opowiadał mi o romontach w tym mieszkaniu, co tam zrobił/jak pomógł tacie.
Nie muszę pisać że żadna z tych sytuacji nie miała miejsca, ręce mi opadają,

''Podziwiam'' Cię, Ty żałujesz, że on dziecka nie chce, a ja bym podziękowała panu za możliwość dalszego związku.

[Caro00]

Napisane przez Alexandra92x

Ale po co kłamać? Chciał Cię w ten sposób zatrzymać? Widziałaś się przez te pół roku z jego rodzicami? To jest tak dziwne, że mógł Cię w ten sposób okłamać, że nie wyobrażam sobie takiego kłamstwa.

Widziałam się z nimi parokrotnie, ale było mi głupio o to zapytać bo po 1) nie potrzebowałam ich pieniędzy, po 2) trzymałam ich na dystans. Było to dla mnie dziwne, że nie poruszają w ogóle tego tematu, nawet miałam o to pretensje do Tżta że przede mną to ukrywają, na co mój mąż twierdził, że są staroświeccy i nie chcą rozmawiać o takich sprawach ze mną przed ślubem.
Nie przeszło mi nawet przez głowę, że gość może to sobie wymyśleć jak scenariusz

---------- Dopisano o 22:24 ---------- Poprzedni post napisano o 22:20 ----------

Napisane przez Hultaj

''Podziwiam'' Cię, Ty żałujesz, że on dziecka nie chce, a ja bym podziękowała panu za możliwość dalszego związku.

Nie chcę dziecka w sytuacji jaką obecnie mam w związku, bo to nawet nie wchodzi w grę. Już pomijam jakikolwiek instynkt macierzyński.
Tylko po co mi pieprzył za przeproszeniem, że chce być ojcem po ślubie, z resztą on się do tej roli nie nadaje

[rembertowa]

Napisane przez Caro00

Widziałam się z nimi parokrotnie, ale było mi głupio o to zapytać bo po 1) nie potrzebowałam ich pieniędzy, po 2) trzymałam ich na dystans. Było to dla mnie dziwne, że nie poruszają w ogóle tego tematu, nawet miałam o to pretensje do Tżta że przede mną to ukrywają, na co mój mąż twierdził, że są staroświeccy i nie chcą rozmawiać o takich sprawach ze mną przed ślubem.
Nie przeszło mi nawet przez głowę, że gość może to sobie wymyśleć jak scenariusz

nie zauważyłaś przed ślubem, że zamierzasz wziąć go z wariatem? Cóż, lepiej późno niż wcale. Wiej, ino daleko.

[Caro00]

Będzie ciężko..Mamy wspólną nieruchomość, auto o innych rzeczach nie wspomnę.
Kiedyś przy kłótni powiedziałam mu, żeby to sprzedać i podzielić się na pół, to powiedział mi że jak będzie chciał to może mi wszystko utrudnić i rozwodu nie dostanę

[rembertowa]

Napisane przez Caro00

Będzie ciężko..Mamy wspólną nieruchomość, auto o innych rzeczach nie wspomnę.
Kiedyś przy kłótni powiedziałam mu, żeby to sprzedać i podzielić się na pół, to powiedział mi że jak będzie chciał to może mi wszystko utrudnić i rozwodu nie dostanę

i Ty jeszcze się zastanawiasz, co z tym robić?

Wspólną nieruchomość można podzielić; gorzej, jeśli jest w kredycie, bo jak wiadomo, kredyt wiąże lepiej niż ślub kościelny. Wyszczekaną, doświadczoną prawniczkę znajdź.

[Alexandra92x]

Nie wierzę, normalnie nie wierzę, że z kochającego przez 7 lat faceta zmienił się w takiego kogoś... Ja bym porozmawiała o rozwodzie. Przez 4 miesiące dorobiliście się nieruchomości i samochodu? I pewnie wszystko stoi na niego, a Ty dokładałaś się do rat? Najpierw skonsultuj się z prawnikiem jeśli naprawdę zdecydujesz się na rozwód.

[Voytkova]

Napisane przez Caro00

Będzie ciężko..Mamy wspólną nieruchomość, auto o innych rzeczach nie wspomnę.
Kiedyś przy kłótni powiedziałam mu, żeby to sprzedać i podzielić się na pół, to powiedział mi że jak będzie chciał to może mi wszystko utrudnić i rozwodu nie dostanę

Nie słuchaj go.Nie macie dziecka wiec choćby z tego powodu bedzie Ci łatwiej wziąć rozwód jeśli jestes na niego zdecydowana a z tego co piszesz to chyba jedyne wyjście.
Najlepiej byłoby sie wyprowadzić,moze tez spróbuj go nagrać jak sie do Ciebie zle odnosi,zawsze to jakiś dowód.
A majątek zawsze mozna podzielić na pół.

[Sadek]

Ale przyznaj, że rok temu w podnieceniu przeglądałaś forum typu "Pierścionki mamy i na myśl o ślubie w majty sikamy"..?

Aha, praktycznie wszystkie małżeństwa wyglądają na udane, szczęście to nie jest partner+ślub. Szczęście i udany związek to owoc ogromnej wiedzy i doświadczenia. Większość par nie ma szans na przetrwanie, ponieważ tej wiedzy i doświadczenia brakuje, wybierają pierwszą lepszą osobę a potem biorą z nią ślub...

[Patrilla]

dziewczyno to co piszesz o kłamstawach mnie przeraża na moje on normalny nie jest przepraszam ale ciągnąć intygę pól roku szok!!
uciekaj - co ze samochod itp - sżańuj siebie, bedzie coraz gorzej moi zdaniem, nie daj się z taki typem namówić na dziecko! bądź szczęśliwa z nim tego nie zaznasz na dluzszą metę jak juz teraz cię straszy bryyyy

[Caro00]

Napisane przez Alexandra92x

Nie wierzę, normalnie nie wierzę, że z kochającego przez 7 lat faceta zmienił się w takiego kogoś... Ja bym porozmawiała o rozwodzie. Przez 4 miesiące dorobiliście się nieruchomości i samochodu? I pewnie wszystko stoi na niego, a Ty dokładałaś się do rat? Najpierw skonsultuj się z prawnikiem jeśli naprawdę zdecydujesz się na rozwód.

Dostałam/dostaliśmy mieszkanie od rodziców, które wynajmujemy, na moje nieszczęście Tz jest współwłaścicielem, a ja sama tego chciałam. Samochód kupilśmy z "kopert"..

Napisane przez Sadek

Ale przyznaj, że rok temu w podnieceniu przeglądałaś forum typu "Pierścionki mamy i na myśl o ślubie w majty sikamy"..?

Aha, praktycznie wszystkie małżeństwa wyglądają na udane, szczęście to nie jest partner+ślub. Szczęście i udany związek to owoc ogromnej wiedzy i doświadczenia. Większość par nie ma szans na przetrwanie, ponieważ tej wiedzy i doświadczenia brakuje, wybierają pierwszą lepszą osobę a potem biorą z nią ślub...

Tak przeglądałam i udzielałam się, przyznam że był to jeden z lepszych okresów w moim życiu, szkoda tylko że to wszystko okazało się fikcją.

Szkoda, że w teorii to jest takie proste i oczywiste, gorzej z praktyką.

[rembertowa]

Napisane przez Caro00

Dostałam/dostaliśmy mieszkanie od rodziców, które wynajmujemy, na moje nieszczęście Tz jest współwłaścicielem, a ja sama tego chciałam. Samochód kupilśmy z "kopert".

no dobra, samochód jest poza kwestią, ale z tym mieszkaniem to niezbyt kumam, jak Ty to załatwiłaś. Może coś tu się da odkręcić?

Naprawdę, blask obrączki Cię zaślepił...

[Caro00]

Właśnie napisał mi wiadomość, że zostaje u rodziców i rano od niech wyjedzie do pracy, bo musi sobie wszystko przemyśleć. ON ma przemyśleć, no litości...

---------- Dopisano o 22:53 ---------- Poprzedni post napisano o 22:51 ----------

Napisane przez rembertowa

no dobra, samochód jest poza kwestią, ale z tym mieszkaniem to niezbyt kumam, jak Ty to załatwiłaś. Może coś tu się da odkręcić?

Naprawdę, blask obrączki Cię zaślepił...

Muszę poczytać na ten temat, bo jestem laikiem, za duzo stresu mnie to wszystko kosztuje

[Sadek]

Napisane przez Caro00

Dostałam/dostaliśmy mieszkanie od rodziców, które wynajmujemy, na moje nieszczęście Tz jest współwłaścicielem, a ja sama tego chciałam. Samochód kupilśmy z "kopert"..

Tak przeglądałam i udzielałam się, przyznam że był to jeden z lepszych okresów w moim życiu, szkoda tylko że to wszystko okazało się fikcją.

Szkoda, że w teorii to jest takie proste i oczywiste, gorzej z praktyką.

Widzisz, nie miałaś doświadczenia a blask kamienia zadziłał jak bazyliszek....
Pomijajać partnera, w czasach wyjazdów służbowych, free dating na portalach społecznościowych, w czasach w których prezydenci gigantycznych państw jeżdzą do kochanek na skuterze mając w domu wspaniałe kobiety i dzieci, nie wolno przepisywać jedynego własnego lokum na partnera!!!
Poszukaj dobrego prawnika, to radzę...

[skazana_na_bluesa]

a nie sądzisz, że koleś jest chory?
co on robił jak niby pomagał rodzicom w remoncie? w sensie w tym czasie?

[somethinggood]

Pewnie ,że dostaniesz rozwód ! Pewnie będzie ciężko, orzekanie o winę , później podział majątku i sad sobie za to zażyczy jak i prawnik . Potrwa to 3 lata , ale będzie mogła sobie w tym czasie próbować na nowo życie ułożyć i później będziesz wolna . Chyba nie chcesz się obudzić nieszczęśliwa za 10 lat ? Albo jak jednak wpadniecie z dzieckiem , a taka atmosfera dla dzieciaczka na pewno nie byłaby najzdrowsza.
Jeżeli ktoś Cię tak traktuje to zanim się odwrócisz doprawi Ci rogi , zadłuży się i kto wie co jeszcze ....

Zaproponuj terapie , porozmawiaj od serca , możesz napisać list ( ja np. tracę język w buzi w takich sytuacjach ) . Jeżeli się nie uda złóż wniosek o rozwód, będziesz wiedziała,że próbowałaś , ale niestety nie zawsze się udaje .

[skazana_na_bluesa]

a jesteś pewna, że będzie nocował u rodziców? no ja bym mu w tym momencie nie wierzyła na słowo!

[laisla]

Napisane przez Caro00

Kochający był, serio przed ślubem był moim przyjacielem/kochankiem/partnerem.
Z uczciowością były problemy, ale to takie małe sprawy typu "kupiłem coś", a w rzeczywistości tego nie zrobił.
Teraz chodzi o poważne sytuacje, takie o których ja nawet nie pomyślałabym żeby skłamać.
Możliwe że sie już rozwalało, a ja w ferworze przygotowań to zbagatelizowałam..

Zwróciłabym na to uwagę bo tego typu bezinteresowne kłamstwa zwiastują poważne problemy. Po Twoim opisie nieco mi mitomanią z jego strony trąci. Tak czy inaczej Ty nie masz żadnych podstaw aby mu ufać, a jak w taki sposób żyć?