Czy Polki są bardziej zadbane niż reszta świata? ;)

[tyene]

Tytuł z przymrużeniem oka, natomiast jak idę na uczelnie czy gdziekolwiek, to widzę w Polsce masę dziewczyn w pełnym makijażu, na obcasach, elegancko ubranych etc. W Stanach nosi się spodnie dresowe na wykład albo jeansy i klapki, w wielu miejscach w Europie styl jest jest bardziej luźny... Ja mam wrażenie, że w Polsce są bardzo wyśrubowane wymogi dotyczącego "standardu kobiecego wyglądu", a Wy jakie macie historie i obserwacje z tym związane?

[Kolor Bzu]

Napisane przez tyene

Tytuł z przymrużeniem oka, natomiast jak idę na uczelnie czy gdziekolwiek, to widzę w Polsce masę dziewczyn w pełnym makijażu, na obcasach, elegancko ubranych etc. W Stanach nosi się spodnie dresowe na wykład albo jeansy i klapki, w wielu miejscach w Europie styl jest jest bardziej luźny... Ja mam wrażenie, że w Polsce są bardzo wyśrubowane wymogi dotyczącego "standardu kobiecego wyglądu", a Wy jakie macie historie i obserwacje z tym związane?

Nie tylko w Polsce tak jest, ale też w Rosji, czy na Ukrainie. Dlaczego?

Moim zdaniem dlatego, że Polska jest krajem biednym. Ponadto nieoficjalnie, ale jednak nadal brakuje równouprawnienia, kobieta najchętniej widziana jest jako matka i gospodyni domowa a nie kobieta pracująca. Dlatego dla kobiet w naszym pięknym kraju wygląd nadal jest potencjalną przepustką. Bo ładna ma większą szansę zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, a niektórzy z nich mogą być bogaci i wysoko postawieni.
Drugą sprawą jest nasz narodowa cecha, narzekania, marudzenia i wbijania szpil w innych. Chcemy być ładniejsze niż Jadźka czy Kryśka bo dzięki temu zyskujemy w swoich własnych oczach.
No i mamy presję społeczną nie tylko od mężczyzn, ale tez od innych kobiet. Ile razy się słyszy uwagi od innych dziewczyn, że należy się malować, ubierać kobieco itp.

[JagnaK]

Zgadzam sie

Na wyklady za granica ludzie zazwyczaj lataja w dzinsach i trampkach.

W Polsce rewia mody normalnie...która juz w liceum sie zaczela.

[201803090921]

Napisane przez tyene

Tytuł z przymrużeniem oka, natomiast jak idę na uczelnie czy gdziekolwiek, to widzę w Polsce masę dziewczyn w pełnym makijażu, na obcasach, elegancko ubranych etc. W Stanach nosi się spodnie dresowe na wykład albo jeansy i klapki, w wielu miejscach w Europie styl jest jest bardziej luźny... Ja mam wrażenie, że w Polsce są bardzo wyśrubowane wymogi dotyczącego "standardu kobiecego wyglądu", a Wy jakie macie historie i obserwacje z tym związane?

Polki na pewno są bardziej odpicowane, sporo jest delikwentek co to po ziemniaki do warzywniaka bez makijażu nie wyjdą. Tyle, że to "odpicowanie" niekoniecznie przekłada się na rzeczywistą elegancję i umiejętność dopasowania stroju do okazji

Z drugiej strony mamy za mało tolerancji, a za dużo agresji w stosunku do inności, wyglądu wyróżniającego się z tłumu - nie raz można usłyszeć na ulicy jakieś komentarze od ludzi, których nie powinno interesować co mamy na sobie.

[elvegirl]

Napisane przez tyene

Ja mam wrażenie, że w Polsce są bardzo wyśrubowane wymogi dotyczącego "standardu kobiecego wyglądu", a Wy jakie macie historie i obserwacje z tym związane?

A ja z kolei wszędzie widzę smutne kolory, nijakie ciuchy z tej samej sieciówki, brak odwagi w dobieraniu kolorów, nijakie fryzury i nijakie kolory włosów, wszyscy na jedno kopyto. Szare, bure i ponure, nudne, przewidywalne. Młode dziewczyny to jeszcze jakoś czasem poszaleją (chociaż też z reguły widzi się klony, nawet jeśli z irokezami ), ale im dalej w las po trzydziestych urodzinach, tym smutniej. A już matki nie dbają o siebie w ogóle, odrost na pół metra na niemytych włosach, tusz do rzęs robiący pajęcze nóżki, lakier na paznokciach czekający aż owe paznokcie odrosną żeby pomalować na nowo...można tak wymieniać.

[tyene]

Niedawno byłam w Stanach i doznałam szoku kulturowego. Nigdzie wcześniej, a dużo podróżowałam, się tak nie czułam. W Polsce uchodzę za średnio zadbaną, prawdę mówiąc - nie maluję się na co dzień i nie noszę modnych ubrań, chociaż moim zdaniem ubieram się dość ładnie i stylowo , ale nic powalającego obiektywnie to nie jest. W Stanach moje buty robiły furorę, codziennie na ulicy słyszałam jakiś komplement i mój ukochany był niezmiernie zdziwiony i dumny, że tak mnie komplementują za to, jak wyglądam. Mama mojego ukochanego była w szoku, że chodzę po domu w sukience (miękka, dzianinowa, codzienna sukienka, idealna do rozwalania się na kanapie) i uważała, że ubieram się niezwykle elegancko. Próbowałam wyjaśnić, że w Polsce jestem kocmołuchem i wytłumaczyć, jak wyglądają dziewczyny na polskiej uczelni (w Stanach można iść w piżamie na pierwszy wykład), ale było to wręcz niewyobrażalne dla nich.

[Littlejackie]

Oj tak. Moja znajoma z kursu, która przyjechała do Polski za chłopakiem (Amerykanka) zawsze się dziwiła i denerwowała, że nie może pójść do centrum handlowego w dresiku albo w luźnych dżinsach i powyciąganym, ulubionym t-shircie. U nich to normalne, że chodzi się na zakupy w gorszych ciuszkach, dresach, bez makijażu. Po prostu wygodnie. A u nas w każdej galerii handlowej - rewia mody.

Dla kontrastu: kiedyś wybrałam się na zakupy bez makijażu i po prostu w szortach i t-shircie i czułam się strasznie wchodząc do jakiegokolwiek sklepu, gdzie modnie ubrane ekspedientki mnie 'obcinały' i traktowały z góry kiedy prosiłam o przyniesienie innego rozmiaru.

[kasiunia_tymbarkoholiczka]

Byłam w różnych częściach świata i prawda jest jedna NAJWIECEJ WITAMINY MAJĄ POLSKIE DZIEWCZYNY a w niemczech to w ogóle wyglądaja jak kartofle heh

[mariamarysienka]

Wow, ciekawy wątek, raczej odnosiłam przeciwne wrażenie Ale też nigdy nie byłam na żadnej uczelni za granicą, więc nie mam porównania.

[marchewkowe pole]

Napisane przez Sziket

Polki na pewno są bardziej odpicowane.

odpicowane to idealne słowo. bo dla mnie zadbana jest też kobieta bez makijażu, schludnie, nawet jeśli na luzie i wygodnie ubrana, z czystymi włosami itp.
tylko że to zjawisko dotyczy przedziału 15-30, a potem wraz z założeniem rodziny zaczyna się stopniowa degeneracja i wtedy to już nawet nie tyle nie są odpicowane, co po prostu zaniedbane. niechlujne ubrania, odrosty itp. oczywiście wszystko to to grube uogólnienie polskiej ulicy, bo osobiście nie mam w kręgu znajomych takich odpicowanych istot.

[Nuova]

Znajoma jak pojechała do Stanów to na ulicy ją pytali czy jest jakąś gwiazdą filmową Dziewczyna była ładna, zadbana, codziennie lekki makijaż, codziennie układała włosy, do tego miała bardzo dobry gust i świetnie się ubierała (w lumpeksach :P), ale w Polskim liceum nie wyróżniała się w ogóle, była raczej jedną ze skromniej "odpicowanych" lasek. Do tego nasłuchała się, że ma idealną figurę i że jest cudownie szczupła, kiedy w Polsce uważana była raczej za pulchną...

[201803090921]

Napisane przez Littlejackie

Oj tak. Moja znajoma z kursu, która przyjechała do Polski za chłopakiem (Amerykanka) zawsze się dziwiła i denerwowała, że nie może pójść do centrum handlowego w dresiku albo w luźnych dżinsach i powyciąganym, ulubionym t-shircie. U nich to normalne, że chodzi się na zakupy w gorszych ciuszkach, dresach, bez makijażu. Po prostu wygodnie. A u nas w każdej galerii handlowej - rewia mody.

Dla kontrastu: kiedyś wybrałam się na zakupy bez makijażu i po prostu w szortach i t-shircie i czułam się strasznie wchodząc do jakiegokolwiek sklepu, gdzie modnie ubrane ekspedientki mnie 'obcinały' i traktowały z góry kiedy prosiłam o przyniesienie innego rozmiaru.

Obcinają, fakt, ale mnie to bardziej śmieszy niż złości i z założenia nie bawię się w robienie makijażu idąc po zakupy. Wystarczy mi malowanie się do pracy, na jakieś wyjścia itp.

[JagnaK]

Nie uogolniajmy juz tych matek, ze niby po 30 to tylko tluste wlosy itd.

Zalezy chyba na co sie zwraca uwage...

Wokol mnie pelno zadbanych i ubranych mamusiek i to po slawetnej 30.

[Littlejackie]

Napisane przez marchewkowe pole

odpicowane to idealne słowo. bo dla mnie zadbana jest też kobieta bez makijażu, schludnie, nawet jeśli na luzie i wygodnie ubrana, z czystymi włosami itp.
tylko że to zjawisko dotyczy przedziału 15-30, a potem wraz z założeniem rodziny zaczyna się stopniowa degeneracja i wtedy to już nawet nie tyle nie są odpicowane, co po prostu zaniedbane. niechlujne ubrania, odrosty itp. oczywiście wszystko to to grube uogólnienie polskiej ulicy, bo osobiście nie mam w kręgu znajomych takich odpicowanych istot.

Idealnie to ujęłaś. Zarówno co do przedziału 15-30 (u mnie na uczelni laski w 11 cm obcasach, cekinowe spódniczki, koturny-.giganty, styl "szafiarski") + intensywny make up jak i o zapuszczonych mamuśkach. Dodam jeszcze oczywiście grupę "dziuniowatą" czyli te wszystkie białe kozaczki i futerka, tipsiki i solarium. To jieszcze w temacie odpicowanych lecz bez gustu, wystrojonych jak na odpust. Oczywiście jest też dużo zaniedbanych kobiet, albo młodych matek, które zaczynają chodzić w jakiś okropnych swetrach ale same godzinami krążą po ciucholandach czy sklepach i wybierają najśliczniejsze ciuszki dla swoich pociech (tak jakby dla siebie już nie mogły - zaobserwowane wielokrotnie) i kobiet po 40. Bardzo rzadko można zobaczyć kobiety naprawdę świetnie ubrane w średnim wieku.

[roxyroxy]

Nie tyle Polki co kobiety ze wschodniej Europy. Ja ta zaobserwowalam w UK. Slowaczki, Czeszki ,Ukrainki, Rosjanki, Polki na ogol wygladaja lasnie i na zadbane ( zazwyczaj tez wygladaja skromnie) , Angielki natomiast ubieraja sieod okazji. Na zakupy/do collegu moze i na luzie ale pojdzcie do angielskiego klubu- istna rewia mody, sukienki takie jak u nas nosi sie na wesela ( i to w samym srodku zimy)

Zauwazylam,ze Polki lubia slyszec, ze sa najpiekniejszymi kobietami na swiecie. Moim zdaniem mamy duzo ladnych dziewczyn, ale jest duzo ladnych kobiet w innych kraja (np.Szwecji, Hiszpanii- ale to moje osobiste zdanie)

[tyene]

Napisane przez Nuova

Znajoma jak pojechała do Stanów to na ulicy ją pytali czy jest jakąś gwiazdą filmową Dziewczyna była ładna, zadbana, codziennie lekki makijaż, codziennie układała włosy, do tego miała bardzo dobry gust i świetnie się ubierała (w lumpeksach :P), ale w Polskim liceum nie wyróżniała się w ogóle, była raczej jedną ze skromniej "odpicowanych" lasek. Do tego nasłuchała się, że ma idealną figurę i że jest cudownie szczupła, kiedy w Polsce uważana była raczej za pulchną...

Mój chłopak jest Amerykaninem i dziwił się mocno, że mam zawsze pomalowane paznokcie i w ogóle uważa, że jestem och ach zadbana, mimo iż w Polsce jestem kocmołuchem właśnie. Niskim i pulchnym w dodatku.

[Littlejackie]

Napisane przez Sziket

Obcinają, fakt, ale mnie to bardziej śmieszy niż złości i z założenia nie bawię się w robienie makijażu idąc po zakupy. Wystarczy mi malowanie się do pracy, na jakieś wyjścia itp.

Dokładnie. Też sobie robię czesto wolne od makijażu. Ewentualnie tylko puder i tusz albo jakis naturalny cień do powiek. Jest to śmieszne ale do czasu, moja mama kiedyś wyskoczyła do centrum handlowego na 20 minut do supermarketu zeby dokupić kawy i czegoś tam i wracając wstąpiła na chwilę do jakiegoś eleganckiego sklepu i zapytała ekspedientkę o żakiet i usłyszała coś w stylu "I tak pani nie stać" to było kilka lat temu. Na codzień jest "biznes-woman" a to był weekend, nie ułozyła włosów, nie umalowała się i proszę. Wtedy już ciężko się śmiać niestety. W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Strasznie w naszym kraju się ocenia ludzi po pozorach/dyskredytuje ze różnych nawet idiotycznych względów.

[marchewkowe pole]

może coś w tym jest, jesli chodzi o USA, w końcu jak się patrzę na jakieś amerykańskie gwiazdy ( w stylu britney spears, jessica simpson) to mam wrażenie że mają tylko dwa rodzaje ciuchów a) eleganckie sukienki na dywan i stroje sceniczne b) dresy, emu, japonki, bejsbolówki, wymięte tshirty.
coś a la to -http://uk.eonline.com/eol_images/Entire_Site/2012922/reg_634.britney.mh.102212 .jpg nie jestem specjalnie nadęta i spięta ale dla mnie to strój raczej podomowy

[tyene]

Napisane przez Littlejackie

Dokładnie. Też sobie robię czesto wolne od makijażu. Ewentualnie tylko puder i tusz albo jakis naturalny cień do powiek. Jest to śmieszne ale do czasu, moja mama kiedyś wyskoczyła do centrum handlowego na 20 minut do supermarketu zeby dokupić kawy i czegoś tam i wracając wstąpiła na chwilę do jakiegoś eleganckiego sklepu i zapytała ekspedientkę o żakiet i usłyszała coś w stylu "I tak pani nie stać" to było kilka lat temu. Na codzień jest "biznes-woman" a to był weekend, nie ułozyła włosów, nie umalowała się i proszę. Wtedy już ciężko się śmiać niestety. W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Strasznie w naszym kraju się ocenia ludzi po pozorach/dyskredytuje ze różnych nawet idiotycznych względów.

To prawda - i mamy w dodatku fatalną obsługę klienta. :/ Za "i tak pani nie stać" powinno się ekspedientkę zwalniać i tyle, jest to skrajny przykład chamstwa i braku profesjonalizmu. Ale cóż, nic mnie nie zdziwi...

[Nuova]

Napisane przez tyene

Mój chłopak jest Amerykaninem i dziwił się mocno, że mam zawsze pomalowane paznokcie i w ogóle uważa, że jestem och ach zadbana, mimo iż w Polsce jestem kocmołuchem właśnie. Niskim i pulchnym w dodatku.

No ta koleżanka też była bardzo niska i lekko pulchna (ale mega zgrabna - wąska talia, duże piersi itp) i mieli ją za modelkę...Przy wzroście 155cm

[Kolor Bzu]

[QUOTE=Littlejackie;395983 96 Strasznie w naszym kraju się ocenia ludzi po pozorach/dyskredytuje ze różnych nawet idiotycznych względów.[/QUOTE]

Bo panuje powszechne przekonanie, że kobieta przykładająca mniejszą wagę do wyglądu, albo po prostu lubiąca siebie w wersji naturalnej jest gorsza. Oraz przekonanie, że mężczyźni zwracają uwagę tylko na typowe piękności prosto z żurnala.

Ile razy się spotkałam z kpinami, że się niemodnie ubieram, że się nie maluję, że nie reguluję brwi i milion innych rzeczy. I zazwyczaj kwitowane jest tym, że mi się nie chce i że jestem głupia, nie znajdę sobie męża a mój TŻ to mnie zaraz rzuci dla jakiejś umalowanej i na szpilkach.

[rickybobby]

nie

[201803090921]

Napisane przez Littlejackie

Dokładnie. Też sobie robię czesto wolne od makijażu. Ewentualnie tylko puder i tusz albo jakis naturalny cień do powiek. Jest to śmieszne ale do czasu, moja mama kiedyś wyskoczyła do centrum handlowego na 20 minut do supermarketu zeby dokupić kawy i czegoś tam i wracając wstąpiła na chwilę do jakiegoś eleganckiego sklepu i zapytała ekspedientkę o żakiet i usłyszała coś w stylu "I tak pani nie stać" to było kilka lat temu. Na codzień jest "biznes-woman" a to był weekend, nie ułozyła włosów, nie umalowała się i proszę. Wtedy już ciężko się śmiać niestety. W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Strasznie w naszym kraju się ocenia ludzi po pozorach/dyskredytuje ze różnych nawet idiotycznych względów.

Wtedy trzeba chamówę-ekspedientkę sprowadzić do parteru, choćby przy pomocy jej kierowniczki

[Littlejackie]

Napisane przez marchewkowe pole

może coś w tym jest, jesli chodzi o USA, w końcu jak się patrzę na jakieś amerykańskie gwiazdy ( w stylu britney spears, jessica simpson) to mam wrażenie że mają tylko dwa rodzaje ciuchów a) eleganckie sukienki na dywan i stroje sceniczne b) dresy, emu, japonki, bejsbolówki, wymięte tshirty.
coś a la to -http://uk.eonline.com/eol_images/Entire_Site/2012922/reg_634.britney.mh.102212 .jpg nie jestem specjalnie nadęta i spięta ale dla mnie to strój raczej podomowy

Tak. http://cdn01.cdn.justjared.com/wp-co...-couple-04.jpg Przepiękna Mila Kunis też na 'casualowych' zdjeciach nie zachwyca.

Ja nie jestem "dresiarą", lubie taki strój tylko w domu, kiedy w ogóle nie wychodzę np. Ogólnie najbardziej lubie spodnie, swetry, koszule, czasem (głównie wiosną i latem sukienki). Ale staram się nie przesadzać. Cenię sobie wygodę (co najbardziej widać po wyborze butów, raczej same płaskie i makijażu - też nie przesadzam) A i tak czasem jak wyjdę na ulicę to czuję się jak kocmołuch bo obok zasuwa laseczka w nabłyszczanych spodniach, kurtce z frędzlami do ziemi, "litach" albo jakiś innych niebotycznych butach, kapelusz, smokey-eyes i starannie ukladane na walkach/lokowce loki. Ostatnio jechałam autobusem z taką "blogerką". Była 11, obie jechałyśmy w stronę uczelni.

[tyene]

Napisane przez Kolor Bzu

Bo panuje powszechne przekonanie, że kobieta przykładająca mniejszą wagę do wyglądu, albo po prostu lubiąca siebie w wersji naturalnej jest gorsza. Oraz przekonanie, że mężczyźni zwracają uwagę tylko na typowe piękności prosto z żurnala.

Ile razy się spotkałam z kpinami, że się niemodnie ubieram, że się nie maluję, że nie reguluję brwi i milion innych rzeczy. I zazwyczaj kwitowane jest tym, że mi się nie chce i że jestem głupia, nie znajdę sobie męża a mój TŻ to mnie zaraz rzuci dla jakiejś umalowanej i na szpilkach.

Też to znam i dlatego kontrakt Polska-USA aż tak mnie zdziwił. Ilekroć jestem w UK, czuję się odrobinę swobodniej niż w Polsce, ale w porównaniu z USA to nie to. W USA miałam wrażenie, że a) ludzie kompletnie mają gdzieś, jak wygląda drugi człowiek b) zdecydowanie nie oceniają po pozorach - w klapkach łazi się absolutnie wszędzie i nikt nie zakłada, że ja nosisz wyciągnięty t-shirt, to nie kupisz sukienki za 200 dolarów c) ludzie zdecydowanie ubierają się mniej elegancko i bardziej casualowo, zwłaszcza kobiety.

[martynusia222]

Napisane przez JagnaK

Zgadzam sie

Na wyklady za granica ludzie zazwyczaj lataja w dzinsach i trampkach.

W Polsce rewia mody normalnie...która juz w liceum sie zaczela.

Nawet w gimnazjum

Co do tematu to nie mam punktu odniesienia, bo za granicą byłam tylko na Litwie Jest szansa, że niebawem to nadrobię

Uważam, że wśród Polek najbardziej odpicowane są studentki i licealistki, gdyż wiadomo, że w tym wieku podąża się za modą ( czasem ślepo ) i zależy na opinii koleżanek, chłopaków A jak wiadomo, w desperacji ostatnią kasę można wydać na ciuch.
Im starsza kobieta, tym mniej zawraca sobie głowę ubiorem, pojawiają się dzieci, mąż już jest, można wyluzować Nie mam na myśli tu wszystkich kobiet, od niektórych praca wymaga noszenia eleganckich ubrań, czy po prostu lubią być odpicowane. Jest to mała cząstka, bo reszta wygląda szaro buro Na pewno ma tu też coś do rzeczy fakt, że nie każdego stać na częste zakupy ciuchowe.

[dojna komarzyca]

Dla mnie Polki nie sa najbardziej zadbanymi kobietami, większość ubrana jest tak samo, klony H&M-u, uważające, że są ubrane super extra oryginalnie podczas gdy wokół stoi 10 innych lasek ubranych w to samo. A najlepsze jest to, że jak jest się ubranym inaczej, z pomysłem (czyli nie legginsy i koronkowa bluzka) to jest się często obserwowanym z wyższością przez te dziewczyny czego za bardzo nie rozumiem Inna sprawa to szarość i nuda które widac na ulicach, szczególnie kobiety 40+, 50+ są często(nie lubię generalizować) ubrane strasznie jak dla mnie. Bezkształtne spódnice i krótkie płaskie buty zimowe za kostkę które strasznie skracają nogę. Ale najgorsze jest chyba to, że w Polsce wciąz można usłyszeć na ulicy komentarz do swojego wyglądu/ubioru lub w najlepszym wypadku być obiektem natrętnych spojrzeń wręcz gapienia się.
No i odrosty, na których punkcie mam bzika ;P Pomijając wiele dziewczyn/kobiet farbujących włosy na biały wręcz blond który pali im włosy i chyba nie musze rozwijać jak to wygląda
ogólnie to w naszym kraju jest wiele zawiści i zadrości mam wrażenie co objawia się właśnie tym gapieniem się na innych ludzi co doprowadza mnie do szału, byłam w wielu krajach i tylko u nas spotykam takie rzeczy, przykre to.

[Littlejackie]

Ach te koleżanki z liceum i gimnazjum ;D

Mnie osobiście zawsze drażni 'presja społeczna' odnośnie ciuchów. A teraz kiedy jesteśmy na fali blogów modowych/szafiarek/lookbooków to już w ogóle. Strasznie chcemy naśladować zachodnie trendy, odważne połączenia ale ślepo i jest to w większości przypadków wymuszone. Mam koleżankę która się naoglądała tumblrów i californijskich dziewuszek w szortach i krótkich koszulkach do pępka http://www.polyvore.com/cgi/img-thin...l&tid=58885790 i stara się tak chodzić na codzień. Nawet zimą.

Zawsze denerwowała mnie też presja pt. "Musisz mieć swój styl". Przykładowo - zazwyczaj nosisz spodnie i bluzy bo np. cenisz sobie wygodę i uprawiasz sport, zamarzy Ci się sukienka koronkowa albo w kwiatki - nagle szok i wręcz oburzenie i komentarze koleżanek ;D Całe życie nosiłaś czerń i martensy, zamarzył Ci się lżejszy look - też nie obędzie się bez pytań i komentarzy. To samo z fryzjerem. Zamarzy Ci się oryginalna fryzura albo (na nieszczęście) fryzjerka zaszarżuje i Cię skrzywdzi. Nie ma ani jednej osoby która by sie nie wtrąciła/nie skomentowała: "Było ładniej...." "Ojej! Co ty zrobiłaś z włosami" itp itd.

[Silence_]

Wydaje mi się, że to też trochę taka kwestia "co inni powiedzą". W stanach możesz wyjść do sklepu w piżamie i nikt Ci złego słowa nie powie czy nie zjedzie wzrokiem mówiącym "chyba masz nie po kolei w głowie", a w Polsce; wiadomo; uznają zaraz za wariata, bo w piżamie wyszedł

Ludzie, którzy w jakiejś hierarchii stoją wyżej od innych też wymagają odpowiedniego ubioru. Sama studiuję administrację i dało się odczuć rożnicę w zachowaniu wobec mnie kiedy ubrałam się luźno; w trampki, dzinsy i podkoszulek, a kiedy innym razem założyłam elegantszą bluzkę i buty na obcasie. Za to w liceum nauczycielka uznała mnie za wybitnie biedną, bo chodziłam w trampach, dzinsach, t-shirtach i długich koszulach w kratkę

Napisane przez Littlejackie

Zawsze denerwowała mnie też presja pt. "Musisz mieć swój styl". Przykładowo - zazwyczaj nosisz spodnie i bluzy bo np. cenisz sobie wygodę i uprawiasz sport, zamarzy Ci się sukienka koronkowa albo w kwiatki - nagle szok i wręcz oburzenie i komentarze koleżanek ;D Całe życie nosiłaś czerń i martensy, zamarzył Ci się lżejszy look - też nie obędzie się bez pytań i komentarzy. To samo z fryzjerem. Zamarzy Ci się oryginalna fryzura albo (na nieszczęście) fryzjerka zaszarżuje i Cię skrzywdzi. Nie ma ani jednej osoby która by sie nie wtrąciła/nie skomentowała: "Było ładniej...." "Ojej! Co ty zrobiłaś z włosami" itp itd.

Jeszcze gorsze jest kiedy od dłuższego czasu masz swój styl, chodzisz ubrana w inne ciuchy niż te z sieciówek, a potem przychodzi boom i nagle wszyscy zaczynają się tak ubierać. Ostatnio tak się właśnie stało z ciuchami z ćwiekami

[paputek00]

Nie można generalizować
Sporo podróżuję zawodowo i nie mogę przychylić się do opinii większości dziewczyn z wątku, które twierdzą że Polki są bardziej zadbane od innych narodowości. Fakt, że licealistki i studentki mogą uchodzić za "zrobione" ale osobiście obracam się w trochę starszym towarzystwie (hmm, 25-35 lat?) i tam już nie jest tak kolorowo. Latam do Essen (Niemcy), Londynu, Barcelony i Sztokholmu, nie mam żadnych towarzystich kontaktów ale widuję dziewczyny w biurze i na ulicy (w biznesowych częściach miast, nie w supermarkecie czy na uczelni) i często czuję się jak przywoływany przez was kocmołuch.
Ludzie w moim wieku zarabiają dużo więcej mimo że pracują na takim samym stanowisku. Widać to w ich sposobie ubierania, wyczuciu stylu. Oczywiście są różne przypadki ale ja wcale nie uważam żeby Polki były rewelacyjnie zadbane