Nie stać mnie na związek z nim

[kwiatuszeqqq]

Tak, zamierzam przeprowadzić rozmowę bo to chyba jedyny sposób na próbe uniknięcia rozstania ale trzęsę się na samą myśl.
Nie wiem tylko czy poczekać na jakąś kolejna sytuację żeby mu to wytłumaczyć na przykładzie tej sytuacji bo może tamtych już nie pamięta albo nawet ich nie zauważył. Czy po prostu usiąść i powiedzieć mu po raz setny że moja sytuacja finansowa jest zła, że zarabiam tyle i tyle, za pokój płacę tyle, zostaje mi tyle i muszę mieć wylicozne wydatki i żadne nieprzewidziane nie wchodzą w grę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Ellen_Ripley

Zgadzam się z powyższym. Ale wątek wydaje mi się mocno trollowaty lub ktoś, kto już go zakładał pod innym nickiem zmienił szczegóły i stąd te nonsensy.


Jakieś dorabianie, szukanie lepszej pracy, bo facet dobrze zarabia i żeby dziewczynę było stać na związek? To już nie są rady z sufitu, a z innej galaktyki. Nawet nie będąc studentką sorry, po co?

Mnie też wątek wydaje się trollowaty. Serio biedna studentka zaprasza gościa do restauracji, a ten nie ogarnia, że nie wypada zamawiać najdroższego alkoholu?

Ale jeśli to prawda, to jak ktoś już wcześniej pisał - widziały gały, co brały, trzeba było się związać z businesswoman w swoim wieku. Facet wybrał biedną autorkę, więc widocznie zobaczył w niej inne zalety. Jak mu nie pasi, to zawsze może poszukać bogatszej. Nie cackalabym się i jasno powiedziała, że mam ściśle określony budżet, którego nie mogę przekraczać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Ok zdaje sobie sprawę że mogłabym zaprostestowac, powiedzieć że mnie nie stać i nie kupię tego cyz tamtego czy nie zapłacę za to.
Ale zrozum też że ja później jak u niego siedzę (nie chce siedzieć w weekendy u mnie bo współlokatorzy) to też najczęściej jem to jedzenie i z niego korzystam. Jedyna rzecz jaka chciał żebym kupiła z której nie korzystam to te papierosy raz czy dwa.
Poczuła bym się strasznie, gdyby mi coś od pyskował. Dodam też że będąc u niego staram mu się jak najmniej 'wyjeść' z lodówki, jem małe porcje tego co on dla siebie przygotuje.

Ja doskonale rozumiem, że korzystasz z jego jedzenia, natomiast nadal nie rozumiem problemu z rozmową na ten temat.
Skoro źle ci, że coś u niego jesz, a potem cię nie stać na rewanż, to czas ustalić z facetem kto, za co i ile płaci, a potem się trzymać wspólnych ustaleń. I to się tyczy właściwie każdej inne sytuacji, w związku i po za nim.

Pozatym widziałam już jakie jest nastawienie do tego po postach kilku innych wizazanek, że 'halo, stolujesz się u faceta całe weekendy a masz problem kupić mu fajki'. Więc obawiam się że tak też by mógł on stwierdzic.

To nie jest ogólnoświatowe uniwersalne nastawienie, tylko indywidualne opinie pojedyńczych ludzi, którzy nie są twoim facetem. On ma jakieś tam swoje zdanie, którego nawet nie znasz i niezmiernie mnie dziwi, że nie chcesz poznać.

[sunshinebutterfly]

Zgadzam się ze wszystkim co było tutaj napisane. Ten facet to przecież jakiś burak i z tego co piszesz jawi się jako ktoś kto nie ma zupełnie wyobraźni i empatii. Z tych chociażby względów nie chciałabym być z kimś takim.
Sama piszesz, że zaczęłaś się czuć niekomfortowo kiedy zaczęłaś się z nim spotykać. Coś tu ewidentnie jest nie tak.
Dlaczego nie komunikujesz się ze swoim facetem? Dlaczego pozwoliłaś, żeby facet zamówił sobie najdroższe danie z karty podczas gdy Ty jadłaś najtańsze a facet ma świadomość, że studiujesz i nie zarabiasz kokosów? Dlaczego pozwalasz kupować sobie wina za 70 PLN? Trochę stanowczości dziewczyno.
Ja w tej sytuacji powiedziałabym facetowi, że mogę kupić wino za 15-20 PLN a skoro zalezy mu na tym za 70 PLN to niech wróci się do domu po portfel.
Mówisz, że facet wie o Twojej sytuacji finansowej. Czy zna dokładne kwoty?
Na Twoim miejscu wyłożyłabym facetowi jak chłop krowie na rowie, że po opłaceniu wszystkiego zostaje Ci tyle i tyle. Na jedzenie masz tyle, na rozrywkę tyle i nie stać Cię na ten moment życia na to czy na tamto. Prowadzisz budżet domowy? Warto, żebyś zaczęła z podziałem na co ile masz pieniędzy. Ja już dawno pokazałabym go facetowi. Jakby to nie pomogło, to jedynym wyjściem jest rozstanie.

Napisane przez rurq

Popieram + zgadzam się z przedmówczyniami, że w pewnym wieku sporo osób (jasne, że nie wszyscy, ale sporo) już nie chce siedzieć przy mrożonej pizzy i Argusie Etap studiów, oszczędzania na czym się da, pracy w kijowych miejscach, żeby zdobyć doświadczenie itede mam już za sobą. Wykonałam kawał dobrej roboty, żeby być tu, gdzie jestem i nie wyobrażam sobie teraz z tego nie korzystać - możliwe, że chłopak Autorki ma podobnie.

Inna kwestia, że pieniadze, którymi operujesz, Autorko, są naprawdę małe i ciężko za nie poszaleć nawet z ludźmi w Twoim wieku. Przecież Twoi znajomi też pewnie wychodzą do kina, na piwo, jadą w góry, na narty, chodzą na siłownie, uprawiają sporty - to wszystko kosztuje. Pomijajac temat faceta to przy niewielkim budżecie niestety wiele człowieka omija - i nie mam na myśli łychy za 70 złotych tylko normalne rozrywki, z ktorych korzystają ludzie w Twoim wieku. Nie szkoda Ci tego? Łatwo powiedzieć, żeby poszukać chłopaka też na studiach, ale przecież też nie wszyscy studenci klepią biedę Poznasz kolejnego i problem wróci, bo wyjścia na miasto odpadają, sporty odpadają, wyjazdy odpadają, bo nie ma kasy... Tu bym się doszukiwała problemu, jeśli chcesz go rozwiązać długoterminowo.

Sama studiowałam zaocznie, pracowałam na cały etat przez całe studia, bo chciałam po prostu mieć za co też korzystać z tego życia. Na treningi chodziłam o 21, ze znajomymi też się spotykałam, bo nie chciałam żeby mnie to omijało. Teraz się dziwię jak miałam na to siłę, ale na litość boską, jak się ma 19-20 lat to dysponuje się sporym zapasem energii i można sobie wziąć więcej na głowie, trzeba tylko chcieć, a tutaj mam wrażenie, że Autorce trochę się nie chce - najlepiej zerwać albo żeby facet oddawał za wszystko No tak się nie da. Jakbym komuś stawiała regularnie a byłby problem z głupim kupieniem mi fajek po drodze to bym się czuła trochę robiona w konia.

Życie to nie bajka i nie zawsze będzie tak, że zawsze będzie cię stać na wydawanie kasy na rozrywkę czy wyjazdy.
Autorka jest teraz studentką, studiuje dziennie, pracuje w zawodzie, w perspektywicznej branzy gdzie na początek musi się przyuczyć, więc kokosów nie zarabia.
Są w życiu okresy, że po prostu więcej trzeba zainwestować w naukę czy zdobycie nowych umiejętności lub trzeba odłożyć przyjemności bo akurat chce się szybko uzbierać na wkład własny, buduje się/urządza się dom/mieszkanie i chce się to zrobić szybko i sprawnie i wtedy nawet jak zarabia się dużo to rozrywka i zbytki schodzą na dalszy plan.
Autorka jest teraz właśnie na takim etapie. Rady, żeby rzuciła studia i przeniosła się na zaoczne i poszła pracować na kasę do Lidla czy Biedronki, bo tam płacą lepiej (jak tu ktoś pisał) są delikatnie mówiąc, niedorzeczne.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Poczuła bym się strasznie, gdyby mi coś od pyskował.

A dlaczego miałaby odpyskowywać ? Ma takie skłonności ?


W sumie by mnie to nie zdziwiło, bo z tego co piszesz jawi się konkretnym bucem > chociaż mogę się mylić.

Napisane przez kwiatuszeqqq

Dodam też że będąc u niego staram mu się jak najmniej 'wyjeść' z lodówki, jem małe porcje tego co on dla siebie przygotuje.

No widzisz, a jak go zaprosiłaś do knajpy to on sobie nazamawiał czego chciał. Bierz z niego przykład i przestań się tak krygować na każdym kroku i robić z siebie sirotę, która się nie odezwie, bo pan będzie niemiły. Do łóżka z nim chodzisz, a o kasie nie umiesz pogadać ? Przede wszystkim - wyluzuj. Potraktuj ten temat jak kolejny do obgadania i tyle. Rozmawiacie w ogóle ze sobą na jakieś poważniejsze tematy, bo strasznie zablokowana się wydajesz ?

Napisane przez kwiatuszeqqq

Pozatym widziałam już jakie jest nastawienie do tego po postach kilku innych wizazanek, że 'halo, stolujesz się u faceta całe weekendy a masz problem kupić mu fajki'. Więc obawiam się że tak też by mógł on stwierdzic.

Ludzie różne rzeczy gadają, a Ty się nie dowiesz co uważa on, dopóki z nim nie poruszysz tego tematu.


Z mojej strony tyle.

[robcia]

Facet ma wyjątkowo lekkie podejscie do pieniędzy to raz a dwa lekko dysponuje cudzymi. Jakiegoś wczucia się w sytuacje kochanej osoby , brak. W zyciu bywa , ze raz jedno ma kase , raz drugie . Partner utrzymuje praktycznie partnerke i na odwrot. Za chwile sytuacje moze sie odmienic a nawet jezeli nie , to sobie niewtibrazam , ze wiem , jak cienko ktos przędzie i mimo to jem te przyslowiowe krewetki a ona salate. No ludzie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88311818]Mnie też wątek wydaje się trollowaty. Serio biedna studentka zaprasza gościa do restauracji, a ten nie ogarnia, że nie wypada zamawiać najdroższego alkoholu?
[/QUOTE]


O kochana, nieprzebrane są pokłady prostactwa na świecie. To akurat mi się wydaje najmniej niewiarygodne w tej historii

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Tak, zamierzam przeprowadzić rozmowę bo to chyba jedyny sposób na próbe uniknięcia rozstania ale trzęsę się na samą myśl.
Nie wiem tylko czy poczekać na jakąś kolejna sytuację żeby mu to wytłumaczyć na przykładzie tej sytuacji bo może tamtych już nie pamięta albo nawet ich nie zauważył. Czy po prostu usiąść i powiedzieć mu po raz setny że moja sytuacja finansowa jest zła, że zarabiam tyle i tyle, za pokój płacę tyle, zostaje mi tyle i muszę mieć wylicozne wydatki i żadne nieprzewidziane nie wchodzą w grę.

No to w końcu te rozmowy były, czy dopiero będą. Bo co to znaczy, że będziesz mu mówić o swojej sytuacji "po raz setny"?
Ty mu tak naprawdę nie musisz mówić o swojej sytuacji, tylko oznajmić, że nie będziesz wydać wydawać więcej niż X i odmawiać kiedy chce, żebyś mu kupiła coś poza twoim budżetem.

[evonla]

Moim zdaniem jednak tak super się nie układa w Waszym związku, jak zapewniałaś w pierwszym poście. Nie czujesz się przy nim na tyle swobodnie by powiedzieć - nie, nie kupię Tobie fajek/droższego alkoholu, bo później nie będę miała za co żyć. Ten związek jak dla mnie nie ma sensu.

[kennedy]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Ok zdaje sobie sprawę że mogłabym zaprostestowac, powiedzieć że mnie nie stać i nie kupię tego cyz tamtego czy nie zapłacę za to.
Ale zrozum też że ja później jak u niego siedzę (nie chce siedzieć w weekendy u mnie bo współlokatorzy) to też najczęściej jem to jedzenie i z niego korzystam. Jedyna rzecz jaka chciał żebym kupiła z której nie korzystam to te papierosy raz czy dwa.
Poczuła bym się strasznie, gdyby mi coś od pyskował. Dodam też że będąc u niego staram mu się jak najmniej 'wyjeść' z lodówki, jem małe porcje tego co on dla siebie przygotuje.
Pozatym widziałam już jakie jest nastawienie do tego po postach kilku innych wizazanek, że 'halo, stolujesz się u faceta całe weekendy a masz problem kupić mu fajki'. Więc obawiam się że tak też by mógł on stwierdzic.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zle myslisz. Nie protestujesz tylko przypominasz facetowi ze jestes w innym miejscu finansowo.
Poznaliscie sie, spotykacie, spedzacie czas- skoro z toba jest to chyba to akceptuje?

Roznica miedzy wami jest nie do przeskoczenia w tym momencie, on powinien wykazac wiecej taktu a ty wiecej asertywnosci.
Nie masz sie czego wstydzic przeciez jestescie para?

Na jego miejscu to w ogole bym ci sponsorowala wyjscia ( poniewaz go na to stac a ciebie nie ), jedzenie u niego itd.

ALe to ja.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez sunshinebutterfly

Życie to nie bajka i nie zawsze będzie tak, że zawsze będzie cię stać na wydawanie kasy na rozrywkę czy wyjazdy.
Autorka jest teraz studentką, studiuje dziennie, pracuje w zawodzie, w perspektywicznej branzy gdzie na początek musi się przyuczyć, więc kokosów nie zarabia.
Są w życiu okresy, że po prostu więcej trzeba zainwestować w naukę czy zdobycie nowych umiejętności lub trzeba odłożyć przyjemności bo akurat chce się szybko uzbierać na wkład własny, buduje się/urządza się dom/mieszkanie i chce się to zrobić szybko i sprawnie i wtedy nawet jak zarabia się dużo to rozrywka i zbytki schodzą na dalszy plan.
Autorka jest teraz właśnie na takim etapie. Rady, żeby rzuciła studia i przeniosła się na zaoczne i poszła pracować na kasę do Lidla czy Biedronki, bo tam płacą lepiej (jak tu ktoś pisał) są delikatnie mówiąc, niedorzeczne.

Też mnie strasznie zdziwiła ta rada. Jakoś ja będąc studentką nie chodziłam na siłownię, podróżowałam najtaniej jak się dało, a do kina chodziłam może raz w roku, i moi znajomi tak samo. Jakoś przeżylismy No straszne, że 20-latka ma inne priorytety, niż kino i siłownia. Jeszcze się w życiu nakonsumuje i narelaksuje za grube pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kwiatuszeqqq]

Były już rozmowy, przy których padały konkretne kwoty. Zawsze mówił że współczuję i że podziwia mnie ze i tak dobrze sobie daje rade. Jak mówię że mam 200 czy 100 zł do końca miesiąca to mnie przytula, mówi :moje kochanie, poradzimy sobie, przecież możesz zostać u mnie na weekend. A potem prosi o zakupy czy zapłacenie za niego w sklepie bo zapomniał portfela i wracam po tym weekendzie do siebie a tu trzeba uzupełnić zapasy we własnej lodówce.
Zaskoczyłyście mnie, skoro to się wydaje takie nieprawdopodobne to znaczy że faktycznie jest coś nie tak z moim facetem.
Na codzień nie jest bucem, odzywa się do mnie z szacunkiem. Nie zauważyłam innych prostackich zachowań. Myślałam że po prostu takie oczekiwanie że ktoś coś kupi ze sklepu obok którego przechodzi idąc do swojego partnera jest naturalne i że nie przyszło mu do głowy że dla mnie do taaki wydatek. Wcześniej spotykał się z kobietami bardziej w swoim wieku. Pewnie takiego problemu nigdy nie miał. Ja mówie, gdyby mi zostawało chociaż kilka stówek więcej niż teraz pewnie nie było by problemu. Ale jest jak jest

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Były już rozmowy, przy których padały konkretne kwoty. Zawsze mówił że współczuję i że podziwia mnie ze i tak dobrze sobie daje rade. Jak mówię że mam 200 czy 100 zł do końca miesiąca to mnie przytula, mówi :moje kochanie, poradzimy sobie, przecież możesz zostać u mnie na weekend. A potem prosi o zakupy czy zapłacenie za niego w sklepie bo zapomniał portfela i wracam po tym weekendzie do siebie a tu trzeba uzupełnić zapasy we własnej lodówce.
Zaskoczyłyście mnie, skoro to się wydaje takie nieprawdopodobne to znaczy że faktycznie jest coś nie tak z moim facetem.
Na codzień nie jest bucem, odzywa się do mnie z szacunkiem. Nie zauważyłam innych prostackich zachowań. Myślałam że po prostu takie oczekiwanie że ktoś coś kupi ze sklepu obok którego przechodzi idąc do swojego partnera jest naturalne i że nie przyszło mu do głowy że dla mnie do taaki wydatek. Wcześniej spotykał się z kobietami bardziej w swoim wieku. Pewnie takiego problemu nigdy nie miał. Ja mówie, gdyby mi zostawało chociaż kilka stówek więcej niż teraz pewnie nie było by problemu. Ale jest jak jest

Skoro nie masz problemu z rozmową i podaniem konkretnych kwot, to nie rozumiem jakim cudem możesz nie być w stanie po prostu odmówić kupowania mu fajek.

[sunshinebutterfly]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88311843]Też mnie strasznie zdziwiła ta rada. Jakoś ja będąc studentką nie chodziłam na siłownię, podróżowałam najtaniej jak się dało, a do kina chodziłam może raz w roku, i moi znajomi tak samo. Jakoś przeżylismy No straszne, że 20-latka ma inne priorytety, niż kino i siłownia. Jeszcze się w życiu nakonsumuje i narelaksuje za grube pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

No dokładnie. Do pewnych rzeczy przecież dochodzi się etapami. Trudno, żeby studiująca 20-latka z niebogatej rodziny jeździła na ferie w Alpy czy Dominikany czy chadzała do restauracji na frykasy tudzież wina za 70 PLN.
Ach ta Instagramowa rzeczywistość
To co Autorka powinna teraz zrobić to właśnie zainwestować w edukację i swój zawód, żeby za kilka lat było ją na te rzeczy stać a nie rzucać studia i iść pracować do Biedronki bo będzie miała TERAZ kilka groszy więcej

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Czy po prostu usiąść i powiedzieć mu po raz setny że moja sytuacja finansowa jest zła, że zarabiam tyle i tyle, za pokój płacę tyle, zostaje mi tyle i muszę mieć wylicozne wydatki i żadne nieprzewidziane nie wchodzą w grę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Skoro już sto razy mu mówiłaś całkiem konkretnie jak się mają Twoje finanse, to sto pierwsza rozmowa najpewniej niewiele da.

Niby rozumie, a i tak ma to w dupie. Też jestem zdumiona jego zachowaniem i lekkim podejściem do Twoich pieniędzy. Podziwiam, że w tym wszystkim masz jeszcze ochotę z nim spędzać swój czas i wydawać ostatni grosz.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Były już rozmowy, przy których padały konkretne kwoty. Zawsze mówił że współczuję i że podziwia mnie ze i tak dobrze sobie daje rade. Jak mówię że mam 200 czy 100 zł do końca miesiąca to mnie przytula, mówi :moje kochanie, poradzimy sobie, przecież możesz zostać u mnie na weekend. A potem prosi o zakupy czy zapłacenie za niego w sklepie bo zapomniał portfela i wracam po tym weekendzie do siebie a tu trzeba uzupełnić zapasy we własnej lodówce.
Zaskoczyłyście mnie, skoro to się wydaje takie nieprawdopodobne to znaczy że faktycznie jest coś nie tak z moim facetem.
Na codzień nie jest bucem, odzywa się do mnie z szacunkiem. Nie zauważyłam innych prostackich zachowań. Myślałam że po prostu takie oczekiwanie że ktoś coś kupi ze sklepu obok którego przechodzi idąc do swojego partnera jest naturalne i że nie przyszło mu do głowy że dla mnie do taaki wydatek. Wcześniej spotykał się z kobietami bardziej w swoim wieku. Pewnie takiego problemu nigdy nie miał. Ja mówie, gdyby mi zostawało chociaż kilka stówek więcej niż teraz pewnie nie było by problemu. Ale jest jak jest

Dobra, to jeszcze raz.
Musisz się nauczyć mu odmawiać czynienia wydatków na które Cię nie stać. Jak mówi Lisbeth - oznajmić, że nie będziesz wydawać więcej niż X i odmawiać kiedy chce, żebyś mu kupiła coś poza twoim budżetem. Innej rady nie ma. Może go przy okazji też trochę ucywilizujesz, może w końcu zacznie się liczyć z Twoją sytuacją, ale tak na serio niż tylko pozornym zrozumieniem w stylu och biedactwo, też tak miałem i przytulankami.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Były już rozmowy, przy których padały konkretne kwoty. Zawsze mówił że współczuję i że podziwia mnie ze i tak dobrze sobie daje rade. Jak mówię że mam 200 czy 100 zł do końca miesiąca to mnie przytula, mówi :moje kochanie, poradzimy sobie, przecież możesz zostać u mnie na weekend.
A potem prosi o zakupy czy zapłacenie za niego w sklepie bo zapomniał portfela i wracam po tym weekendzie do siebie a tu trzeba uzupełnić zapasy we własnej lodówce.

No to wtedy trzeba mu odmówić. Nie umrze, jak nie zapali fajki albo nie zje czegoś tam.

Napisane przez kwiatuszeqqq

Na codzień nie jest bucem, odzywa się do mnie z szacunkiem. Nie zauważyłam innych prostackich zachowań. Myślałam że po prostu takie oczekiwanie że ktoś coś kupi ze sklepu obok którego przechodzi idąc do swojego partnera jest naturalne i że nie przyszło mu do głowy że dla mnie do taaki wydatek.

Bo to jest naturalne, jeśli ludzie zarabiają przeciętnie. Ty nie zarabiasz.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wlosomaniaczkaaa]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Jak mówię że mam 200 czy 100 zł do końca miesiąca to mnie przytula, mówi :moje kochanie, poradzimy sobie, przecież możesz zostać u mnie na weekend. A potem prosi o zakupy czy zapłacenie za niego w sklepie bo zapomniał portfela i wracam po tym weekendzie do siebie a tu trzeba uzupełnić zapasy we własnej lodówce.

I nigdy nie wpadł na pomysł, żeby oddać Ci kasę skoro w tak trudnej sytuacji się znajdujesz? Żenujący typ.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez wlosomaniaczkaaa

Niby rozumie, a i tak ma to w dupie. Też jestem zdumiona jego zachowaniem i lekkim podejściem do Twoich pieniędzy. Podziwiam, że w tym wszystkim masz jeszcze ochotę z nim spędzać swój czas i wydawać ostatni grosz.

Ja jestem bardziej zdziwiona jej podejściem do jej pieniędzy, bo po prostu jedno gada, a drugie robi.

[Andziullka666]

Napisane przez sunshinebutterfly

Zgadzam się ze wszystkim co było tutaj napisane. Ten facet to przecież jakiś burak i z tego co piszesz jawi się jako ktoś kto nie ma zupełnie wyobraźni i empatii. Z tych chociażby względów nie chciałabym być z kimś takim.
Sama piszesz, że zaczęłaś się czuć niekomfortowo kiedy zaczęłaś się z nim spotykać. Coś tu ewidentnie jest nie tak.
Dlaczego nie komunikujesz się ze swoim facetem? Dlaczego pozwoliłaś, żeby facet zamówił sobie najdroższe danie z karty podczas gdy Ty jadłaś najtańsze a facet ma świadomość, że studiujesz i nie zarabiasz kokosów? Dlaczego pozwalasz kupować sobie wina za 70 PLN? Trochę stanowczości dziewczyno.
Ja w tej sytuacji powiedziałabym facetowi, że mogę kupić wino za 15-20 PLN a skoro zalezy mu na tym za 70 PLN to niech wróci się do domu po portfel.
Mówisz, że facet wie o Twojej sytuacji finansowej. Czy zna dokładne kwoty?
Na Twoim miejscu wyłożyłabym facetowi jak chłop krowie na rowie, że po opłaceniu wszystkiego zostaje Ci tyle i tyle. Na jedzenie masz tyle, na rozrywkę tyle i nie stać Cię na ten moment życia na to czy na tamto. Prowadzisz budżet domowy? Warto, żebyś zaczęła z podziałem na co ile masz pieniędzy. Ja już dawno pokazałabym go facetowi. Jakby to nie pomogło, to jedynym wyjściem jest rozstanie.




Życie to nie bajka i nie zawsze będzie tak, że zawsze będzie cię stać na wydawanie kasy na rozrywkę czy wyjazdy.
Autorka jest teraz studentką, studiuje dziennie, pracuje w zawodzie, w perspektywicznej branzy gdzie na początek musi się przyuczyć, więc kokosów nie zarabia.
Są w życiu okresy, że po prostu więcej trzeba zainwestować w naukę czy zdobycie nowych umiejętności lub trzeba odłożyć przyjemności bo akurat chce się szybko uzbierać na wkład własny, buduje się/urządza się dom/mieszkanie i chce się to zrobić szybko i sprawnie i wtedy nawet jak zarabia się dużo to rozrywka i zbytki schodzą na dalszy plan.
Autorka jest teraz właśnie na takim etapie. Rady, żeby rzuciła studia i przeniosła się na zaoczne i poszła pracować na kasę do Lidla czy Biedronki, bo tam płacą lepiej (jak tu ktoś pisał) są delikatnie mówiąc, niedorzeczne.

A ja kiedyś tu na wizażu przeczytałam, że gdy trzeba zrezygnować z czegoś na rzecz czegoś innego to nie ma opcji że się dużo zarabia, co najwyżej średnio

[kwiatuszeqqq]

No nie wpadł. Dla mnie to też brzmi strasznie jak tak na to patrzę. Pamiętam że kiedyś jak już pracowałam koleżanka ze studiów która też ma ciężka sytuację mówiła że nie ma pieniędzy a tu się zbliżały urodziny innej koleżanki. Pożyczyłam jej pieniądze mimo że był koniec miesiąca i sama miałam niewiele. I było parę sytuacji gdy komuś pomogłam finansowo sama nie mając wiele. Więc patrząc tak teraz na to nie wyobrażam sobie olać gdy ktoś nam mówi o ciężkiej sytuacji czy tym bardziej narażać kogoś takiego na dodatkowe wydatki a już tym bardziej gdybym zarabiała 10x tyle co teraz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sunshinebutterfly]

Napisane przez Andziullka666

A ja kiedyś tu na wizażu przeczytałam, że gdy trzeba zrezygnować z czegoś na rzecz czegoś innego to nie ma opcji że się dużo zarabia, co najwyżej średnio

Bo tak najczęściej mówią ci co się niczego większego nie dorobili.

[kwiatuszeqqq]

Dziewczyny no dobra ale to myślicie ze jest sens usiąść z nim teraz np dziś jak do mnie przyjedzie i zacząć tak ni z gruchy niż pietruchy rozmowę z nim na ten temat?
Czy jednak poczekać aż nowu mnie o coś poprosi i wtedy od razu zareagować że nie kupie/nie zapłacę bo mówiłam mu wiele razy że nie mam kasy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ManillaLatte]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Dziewczyny no dobra ale to myślicie ze jest sens usiąść z nim teraz np dziś jak do mnie przyjedzie i zacząć tak ni z gruchy niż pietruchy rozmowę z nim na ten temat?
Czy jednak poczekać aż nowu mnie o coś poprosi i wtedy od razu zareagować że nie kupie/nie zapłacę bo mówiłam mu wiele razy że nie mam kasy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Według mnie powinnaś wygospodarować trochę czasu i na spokojnie z nim usiąść i pogadać. Nie ma sensu z tym czekać.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Dziewczyny no dobra ale to myślicie ze jest sens usiąść z nim teraz np dziś jak do mnie przyjedzie i zacząć tak ni z gruchy niż pietruchy rozmowę z nim na ten temat?
Czy jednak poczekać aż nowu mnie o coś poprosi i wtedy od razu zareagować że nie kupie/nie zapłacę bo mówiłam mu wiele razy że nie mam kasy.

Zależy jak sama wolisz. Ja pewnie wybrałabym opcję 2.

[elvegirl]

Usiąść i pogadać już, akurat mamy dobry moment, bo zbliża się koniec miesiąca, który dla wielu osób jest podsumowaniem wydatków i oszczędności.

[amillia]

Napisane przez kwiatuszeqqq

No nie wpadł. Dla mnie to też brzmi strasznie jak tak na to patrzę. Pamiętam że kiedyś jak już pracowałam koleżanka ze studiów która też ma ciężka sytuację mówiła że nie ma pieniędzy a tu się zbliżały urodziny innej koleżanki. Pożyczyłam jej pieniądze mimo że był koniec miesiąca i sama miałam niewiele. I było parę sytuacji gdy komuś pomogłam finansowo sama nie mając wiele. Więc patrząc tak teraz na to nie wyobrażam sobie olać gdy ktoś nam mówi o ciężkiej sytuacji czy tym bardziej narażać kogoś takiego na dodatkowe wydatki a już tym bardziej gdybym zarabiała 10x tyle co teraz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie lata temu w trakcie small talku ze znajomą ze studiów wyszło, że mam mało kasy do końca miesiąca to przyniosła mi po południu obiad i zakupy a ledwo się znałyśmy (co było w ogóle uroczym gestem i do dzisiaj się przyjaźnimy), a Twój własny facet Cię jeszcze po fajki posyła No mówię, albo totalny nieogar społeczny albo doskonale wie co robi i pilnuje, żebyś chociaż trochę odrobiła to co wydaje na Ciebie. Ja bym się nie bawiła w kolejną rozmowę, która spłynie jak po kaczce, tylko przy każdej kolejnej okazji mówiła uczciwie jak jest. Kupisz mi fajki? Kurczę, chciałabym, ale nie mam kasy, zostało mi tylko 100 zł na jedzenie. Weźmy whisky zamiast wina? Wiesz co, ja jednak zostanę przy winie, bo serio krucho z kasą i nie miałam co jeść ostatnio przez to whisky. Nie martw się, przecież możesz zostać u mnie na weekend? No tak, ale po weekendzie wracam do siebie, a tam puste szafki.

Jak się boisz, że pomyśli, że na nim żerujesz to się odwdzięczaj po swojemu. Dzięki za kolację, pojutrze zapraszam do siebie na makaron (który sama zrobisz, a nie zamówisz). Dzięki za whisky, zapraszam za tydzień na ciasto do siebie. Jak zapraszasz do knajpy to z góry mów, że chcesz się zamknąć w kwocie takiej i takiej, bo resztę masz rozpisaną już na rachunki i zakupy. Dawaj od siebie tyle ile możesz, nie dawaj się naciągać na rzeczy, na które Cię nie stać.

[wlosomaniaczkaaa]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88311904]Ja jestem bardziej zdziwiona jej podejściem do jej pieniędzy, bo po prostu jedno gada, a drugie robi.[/QUOTE]

To prawda, nie jest konsekwentna.

Ale to on nakręca napiętą sytuację nieoczekiwanymi wydatkami, które pustoszą jej budżet. Koleś dobrze zna sytuację dziewczyny i bez żenady wydaje jej ostatnie pieniądze.

Ja bym na miejscu chłopaka wcisnęła parę groszy autorce gdybym wiedziała, że "moje kochanie" ma kiepską sytuację materialną, a nie dodatkowo drenowała jej biedny portfel.

[elvegirl]

Napisane przez amillia

Ja bym się nie bawiła w kolejną rozmowę, która spłynie jak po kaczce, tylko przy każdej kolejnej okazji mówiła uczciwie jak jest. Kupisz mi fajki? Kurczę, chciałabym, ale nie mam kasy, zostało mi tylko 100 zł na jedzenie. Weźmy whisky zamiast wina? Wiesz co, ja jednak zostanę przy winie, bo serio krucho z kasą i nie miałam co jeść ostatnio przez to whisky. Nie martw się, przecież możesz zostać u mnie na weekend? No tak, ale po weekendzie wracam do siebie, a tam puste szafki.

Jak się boisz, że pomyśli, że na nim żerujesz to się odwdzięczaj po swojemu. Dzięki za kolację, pojutrze zapraszam do siebie na makaron (który sama zrobisz, a nie zamówisz). Dzięki za whisky, zapraszam za tydzień na ciasto do siebie. Jak zapraszasz do knajpy to z góry mów, że chcesz się zamknąć w kwocie takiej i takiej, bo resztę masz rozpisaną już na rachunki i zakupy. Dawaj od siebie tyle ile możesz, nie dawaj się naciągać na rzeczy, na które Cię nie stać.

Też można, w sumie tutaj rzecz nie polega na rozmowie tylko na tym, że autorka nie jest konsekwentna. Nie ma kasy to nie ma, a nie wydaje ostatni grosz panu na fajki.

[Andziullka666]

Napisane przez kwiatuszeqqq

Dziewczyny no dobra ale to myślicie ze jest sens usiąść z nim teraz np dziś jak do mnie przyjedzie i zacząć tak ni z gruchy niż pietruchy rozmowę z nim na ten temat?
Czy jednak poczekać aż nowu mnie o coś poprosi i wtedy od razu zareagować że nie kupie/nie zapłacę bo mówiłam mu wiele razy że nie mam kasy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mi się wydaje że on sobie nie zdaje sprawy. Wiem brzmi niewiarygodnie ale są tacy ludzie którzy mają nastawienie co moje to twoje - zresztą widzisz że on się względem Ciebie tak zachowuje. I nie mają tego wyczucia że mają przecież x razy więcej niż ta druga strona. Tzn teoretycznie wiedzą ale nie wyciągają odpowiednich wniosków w praktyce. Moja znajoma miała kiedyś takiego faceta. On zarabiał na handlu w internecie, ona studentka na utrzymaniu rodziców, niemajetnych. Też prosił ją np o kupienie drogich plastrów na opryszczkę i nie oddawał kasy. W końcu z nim porozmawiała to aż się popłakał, kompletnie nie widział wcześniej niestosowności swojego zachowania. Z Twoim może też tak być że będzie w ciężkim szoku i będzie mu wstyd jak to do niego dotrze. Ja bym jak najszybciej porozmawiała i to konkretnie, bez owijania w bawełnę.