Nie stać mnie na związek z nim

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez elvegirl

Niby nie, ale jaki widzisz sens w przeniesieniu się na zaoczne przy założeniu, że zarabiałaby wtedy 6-7 stów więcej? Przecież ten zastrzyk finansowy co najmniej w większości by poszedł na opłacenie studiów.

---------- Dopisano o 04:52 ---------- Poprzedni post napisano o 04:43 ----------


A się uparłaś przy tej zmianie standardu Naprawdę ludzie są różni
Mnie akurat ten pan z opisu wygląda na takiego, który nigdy nie musiał zadowalać się czymkolwiek.

Elvegirl czytałaś moje wcześniejsze posty? Uwzględniłam w swoich orientacyjnych wyliczeniach kwotę 450 zl miesięcznie na studia. Piszę już o wolnych dodatkowych 6-7 stówach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88313424]Elvegirl czytałaś moje wcześniejsze posty? Uwzględniłam w swoich orientacyjnych wyliczeniach kwotę 450 zl miesięcznie na studia. Piszę już o wolnych dodatkowych 6-7 stówach.
[/QUOTE]
Te o pracy w Lidlu? Czytałam, ale autorka chce pracować w zawodzie, a studentce drugiego roku będzie ciężko o wyższe zarobki. Po licencjacie łatwiej.


Pomijając już to, że ona nie chce zmieniać pracy ani trybu studiów oczywiście.

[myweakness118]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88313424]Elvegirl czytałaś moje wcześniejsze posty? Uwzględniłam w swoich orientacyjnych wyliczeniach kwotę 450 zl miesięcznie na studia. Piszę już o wolnych dodatkowych 6-7 stówach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]I masz rację, wyszłaby na tym lepiej mogąc pracować normalnie i zarabiać więcej, ale nie w tym tkwi jej problem.
Pomijając już fakt, że praca cały tydzień i nauka w weekendy może być naprawdę ciężka i może wykończyć psychicznie - przecież autorka nie miała wcześniej problemu z utrzymaniem się na dziennych, dawała radę nawet odkładać. Problem pojawił się wraz z facetem, który poniekąd wymusił na niej dokładanie się do wyższego standardu życia, na który ją nie stać, a na który on nalega.
Przypomnijmy, że jest to świeży związek. Serio myślisz, że powinna stawiać swoje życie do góry nogami tylko i wyłącznie dla faceta, którego jeszcze nawet nie wie, czy kocha? Inna sprawa, jeśli po rozważeniu plusów i minusów zdecydowałaby się na ten krok. Ale teraz robiłaby to tylko po to, żeby jakoś nadążyć za płaceniem za te przysłowiowe krewetki.
Jestem już po licencjacie i zrobiłam go w trybie dziennym, nie pracując, miałam stypendium naukowe i to był mój jedyny przychód. Teraz robię magisterkę zaocznie i tyram od 8 do 18.
Wiem, że nie podołałabym psychicznie i nawet fizycznie, już w tak młodym wieku (19-20 lat) harując i ucząc się po nocach oraz poświęcając całe weekendy na zajęcia. Jeśli bym się na to zdecydowała, to z czystej konieczności, a nie dlatego, że chcę mieć te 600 zł więcej za pracę. Też wówczas miałam mały budżet. I też wydawałam średnio 50 zł na jedzenie tygodniowo, bo kupowałam tylko takie rzeczy jak płatki owsiane, ziemniaki, jabłka itp, a z domu miałam słoiki.
To chyba normalne, większość ludzi w podobny sposób żyje na studiach. Co jest nienormalne, to że ludzie tu próbują jej wmówić, że problem tkwi w jej niskich zarobkach bo śmie się uczyć w trybie dziennym. No ludzie.
Ja dalej obstawiam że główny problem to jej asertywność. Gdyby od razu odmówiła, to albo gościu by się ogarnął, albo by z nią zerwał. Tak czy inaczej, nie byłoby problemu.
Ona próbuje mu coś udowodnić, co jest chore. Broń boże żeby nie przyszło jej na myśl brać chwilówki i robić sobie długów byle utrzymać tę iluzję że wkłada w ten związek tyle samo co on, nawet jeśli to ją nadwyręża.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez elvegirl

Te o pracy w Lidlu? Czytałam, ale autorka chce pracować w zawodzie, a studentce drugiego roku będzie ciężko o wyższe zarobki. Po licencjacie łatwiej.


Pomijając już to, że ona nie chce zmieniać pracy ani trybu studiów oczywiście.

Autorka zarabia 1600 zl pracując 3 dni w tygodniu. Przeliczając gdyby pracowała 5 dni to zarobki wyniosłyby 2666 zł. Praca w zawodzie chyba ułatwia studiowanie?
Oczywiscie moze nie chcieć iść do pracy na pełen etat i przenosić sie na zaoczne ale wtedy po co te płacze że nie ma pieniędzy? Ma taką sytuacje finansowa jaka chce miec. Zamiast ja poprawić woli wzbudzac litość w swoim facecie jak to na nic nie ma nawet na jedzenie.
I dla jasności dla mnie autorka moze nawet być w pełni przez tego faceta utrzymywana łącznie z przelewami na konto ale niech ma odwagę mu to powiedzieć. Jak się facet zgodzi (a moim zdaniem taka szansa jest) no to ma dziewczyna problem z głowy. Tylko niech z nim pogada bo ta hipokryzja razi po oczach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88313502]Autorka zarabia 1600 zl pracując 3 dni w tygodniu. Przeliczając gdyby pracowała 5 dni to zarobki wyniosłyby 2666 zł. Praca w zawodzie chyba ułatwia studiowanie?
Oczywiscie moze nie chcieć iść do pracy na pełen etat i przenosić sie na zaoczne ale wtedy po co te płacze że nie ma pieniędzy? Ma taką sytuacje finansowa jaka chce miec. Zamiast ja poprawić woli wzbudzac litość w swoim facecie jak to na nic nie ma nawet na jedzenie.
I dla jasności dla mnie autorka moze nawet być w pełni przez tego faceta utrzymywana łącznie z przelewami na konto ale niech ma odwagę mu to powiedzieć. Jak się facet zgodzi (a moim zdaniem taka szansa jest) no to ma dziewczyna problem z głowy. Tylko niech z nim pogada bo ta hipokryzja razi po oczach.
[/QUOTE]


Jaka znowu hipokryzja ? Ona nie chce żeby on ją utrzymywał ani dokładał sie do jej rachunków, skąd znowu takie pomysły ?
Mam wrażenie, że cały czas przypisujesz jej intencje, których ona nie ma i traktujesz ją w tej sprawie bardzo przedmiotowo. Chcesz w niej widzieć nie wiem...utrzymankę, którą ona nie jest i nie chce być. Wcześniej coś mówiłaś o tym, że on ładuje w nią kasę. Nie wiem skąd Ci się to bierze, serio. Masz jakiś osobisty problem z tym, czy co

[oh Mandy]

Napisane przez elvegirl

Niby nie, ale jaki widzisz sens w przeniesieniu się na zaoczne przy założeniu, że zarabiałaby wtedy 6-7 stów więcej? Przecież ten zastrzyk finansowy co najmniej w większości by poszedł na opłacenie studiów.

---------- Dopisano o 04:52 ---------- Poprzedni post napisano o 04:43 ----------


A się uparłaś przy tej zmianie standardu Naprawdę ludzie są różni
Mnie akurat ten pan z opisu wygląda na takiego, który nigdy nie musiał zadowalać się czymkolwiek.

Przecież ten facet za wszystko płaci. Czy jak pisze jej, żeby po drodze kupila papierosy (15 zł), a do tego np. jajka, ser czy pomidory to takie wielkie wymagania?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[1ce31337bafe4ce50f62519e721d2985132c01a5_6111b3a307338]

Napisane przez oh Mandy

Przecież ten facet za wszystko płaci. Czy jak pisze jej, żeby po drodze kupila papierosy (15 zł), a do tego np. jajka, ser czy pomidory to takie wielkie wymagania?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie za wszystko, tylko z pierdoły, które nie są jej potrzebne , i których ona nie wymaga.
Ona sama wydałaby na weekend 20zł, i byłaby w pełni zadowolona.
Będąc z nim, wydaje 50zł, dostaje 'towary i usługi' warte 200-300zł, które nie są jej do szczęścia potrzebne i których ona nie chce, a wydawanie na nią pieniędzy tylko ją stresuje. Wspominała nawet, że będąc z u niego stara się jeść małe porcje.... tak ją to gryzie, takie ma poczucie winy chyba, że na nim żeruje




Mam nadzieję, że ta wczorajsza zaplanowana rozmowa się odbyła i odniosła skutek

[oh Mandy]

[1=1ce31337bafe4ce50f62519 e721d2985132c01a5_6111b3a 307338;88314089]Nie za wszystko, tylko z pierdoły, które nie są jej potrzebne , i których ona nie wymaga.
Ona sama wydałaby na weekend 20zł, i byłaby w pełni zadowolona.
Będąc z nim, wydaje 50zł, dostaje 'towary i usługi' warte 200-300zł, które nie są jej do szczęścia potrzebne i których ona nie chce, a wydawanie na nią pieniędzy tylko ją stresuje. Wspominała nawet, że będąc z u niego stara się jeść małe porcje.... tak ją to gryzie, takie ma poczucie winy chyba, że na nim żeruje




Mam nadzieję, że ta wczorajsza zaplanowana rozmowa się odbyła i odniosła skutek [/QUOTE]No to niech z nim nie spędza całych weekendów i wydaje 20 zł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Jeżeli ktoś tu jest hipokrytą to chłopak Autorki. Nie chce spędzać czasu tak jak ona proponuje, nie chce jeść i pić tego co ona zaproponuje ale oczekuje od niej finansowania tego na co on ma chęć.
Problemem jest tu brak asertywności Autorki. Powinna wyrobić w sobie te cechę, przyda jej się w życiu zarówno prywatnym jak i zawodowym.

Napisane przez oh Mandy

No to niech z nim nie spędza całych weekendów i wydaje 20 zł.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

wystarczy że asertywnie powie że nie ma na ten zakup pieniędzy.
Albo, jeżeli wstydzi się wprost postawić sprawę - niech zapomina portfela. Tak jak on. Może mieć przecież przy sobie tylko bilet

[ManillaLatte]

Napisane przez oh Mandy

No to niech z nim nie spędza całych weekendów i wydaje 20 zł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mam wrażenie, że masz straszliwy ból pupy o to, że ktoś dziewczynie stawia, a Ty musisz sobie na ten swój „poziom” sama zarobić. No niestety, życie takie jest, jedna musi na te przysłowiowe szampany zapitalać, a druga nie. Ty się w życiu napracowałaś, to tańszego wina nie tkniesz, takie trochę nowobogackie kompleksy przez Ciebie przemawiają?
Problemem Autorki był tak naprawdę brak komunikacji, jeśli się dogadała z chłopakiem i on nie ma problemu płacić za te „luksusy” to serio nie wiem czemu akurat Ty masz taki problem. Z Twojego portfela leci, czy jak?


Sent from my iPhone using Tapatalk

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;88313845]Jaka znowu hipokryzja ? Ona nie chce żeby on ją utrzymywał ani dokładał sie do jej rachunków, skąd znowu takie pomysły ?
Mam wrażenie, że cały czas przypisujesz jej intencje, których ona nie ma i traktujesz ją w tej sprawie bardzo przedmiotowo. Chcesz w niej widzieć nie wiem...utrzymankę, którą ona nie jest i nie chce być. Wcześniej coś mówiłaś o tym, że on ładuje w nią kasę. Nie wiem skąd Ci się to bierze, serio. Masz jakiś osobisty problem z tym, czy co [/QUOTE]

Jakie znowu intencje? Jedyne co autorce zarzucam to bierność w kwestii własnych finansów.

[Patizm]

Mi sie wydaje ze chlopak to robi nieswiadomie.

W jego mniemaniu i tak przeciez on pokrywa wieksza czesc kosztow.

Autorka nastepnym razem jak ja poprosi o zakup czegos powinna powiedziec „sory nie mam tyle kasy przy sobie” albo „ wiesz do konca miesiaca mi zostalo 50 zl” i tyle.

[oh Mandy]

Napisane przez ManillaLatte

Mam wrażenie, że masz straszliwy ból pupy o to, że ktoś dziewczynie stawia, a Ty musisz sobie na ten swój „poziom” sama zarobić. No niestety, życie takie jest, jedna musi na te przysłowiowe szampany zapitalać, a druga nie. Ty się w życiu napracowałaś, to tańszego wina nie tkniesz, takie trochę nowobogackie kompleksy przez Ciebie przemawiają?
Problemem Autorki był tak naprawdę brak komunikacji, jeśli się dogadała z chłopakiem i on nie ma problemu płacić za te „luksusy” to serio nie wiem czemu akurat Ty masz taki problem. Z Twojego portfela leci, czy jak?


Sent from my iPhone using Tapatalk

Skąd takie wnioski?
Mam "bol pupy" na wykorzystywanie kogoś finansowo. mój ex był bezrobotny jak się poznaliśmy, tez spędzał u mnie weekendy i wiem jaki to wydatek, żeby zapewnić wszystko na cały weekend dla dwóch osób i to ja byłam strona płacącą za wszystko, nigdy więcej bym się na taki układ nie zgodziła bo i czemu?

Tymczasem mamy autorkę, która raz na jakiś czas jest proszona o dokupienie czegoś i dziwi się że facet je jajecznicę a nie chleb z masłem i że facet nie chce siedzieć przy mrożonej pizzy i tanim piwie w weekend, skoro za tą samą kasę można przyrządzić normalne danie (kurczaka z warzywami, sałatkę czy cokolwiek innego), koszt krewetek o których wspomina autorka nie jest też jakiś super wygórowany.
Czy to co jakies nienormalne życie, jedzenie normalnych zdrowych posiłków, czy nienormalne jest nie mieć 50 zl na jeansy na wyprzedaży?
Czy 27 letni facet miałby siedzieć z winem na schodkach jak tu pisala jakas 20-latka?

Wydaje mi się że gdyby autorka miala takiego faceta który ma do dyspozycji 800 zl i za wszystko płaci i CZASEM prosi faceta o dokupienie czegoś to by się posypały komentarze, czemu facet nie może dorobić / zmienić pracy etc. Tymczasem w tej sytuacji wszystko jest w porządku, a facet Cham i prostak, bo je jajecznicę z boczkiem

Cała reszta to już brak asertywności autorki.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[oh Mandy]

Uczepilyscie się tego wina za 20 zł, a tu problem jest taki że oni nie sa na takim samym etapie. Jeśli się fscet zgodzi na płacenie za wszystko i pokrywanie wszelkich wydatków to spoko. A autorka niech sobie odkłada.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez oh Mandy

Wydaje mi się że gdyby autorka miala takiego faceta który ma do dyspozycji 800 zl i za wszystko płaci i CZASEM prosi faceta o dokupienie czegoś to by się posypały komentarze, czemu facet nie może dorobić / zmienić pracy etc. Tymczasem w tej sytuacji wszystko jest w porządku, a facet Cham i prostak, bo je jajecznicę z boczkiem

Cała reszta to już brak asertywności autorki.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Gdyby ten facet to był kilka lat młodszy student? No nie wiem, dla mnie to byłaby taka sama sytuacja. Tylko że kobiety zazwyczaj nie wiążą się z młodszymi i dużo biedniejszymi facetami, więc takich wątków za wiele nie powstaje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez oh Mandy

Skąd takie wnioski?
Mam "bol pupy" na wykorzystywanie kogoś finansowo. mój ex był bezrobotny jak się poznaliśmy, tez spędzał u mnie weekendy i wiem jaki to wydatek, żeby zapewnić wszystko na cały weekend dla dwóch osób i to ja byłam strona płacącą za wszystko, nigdy więcej bym się na taki układ nie zgodziła bo i czemu?

Tymczasem mamy autorkę, która raz na jakiś czas jest proszona o dokupienie czegoś i dziwi się że facet je jajecznicę a nie chleb z masłem i że facet nie chce siedzieć przy mrożonej pizzy i tanim piwie w weekend, skoro za tą samą kasę można przyrządzić normalne danie (kurczaka z warzywami, sałatkę czy cokolwiek innego), koszt krewetek o których wspomina autorka nie jest też jakiś super wygórowany.
Czy to co jakies nienormalne życie, jedzenie normalnych zdrowych posiłków, czy nienormalne jest nie mieć 50 zl na jeansy na wyprzedaży?
Czy 27 letni facet miałby siedzieć z winem na schodkach jak tu pisala jakas 20-latka?

Wydaje mi się że gdyby autorka miala takiego faceta który ma do dyspozycji 800 zl i za wszystko płaci i CZASEM prosi faceta o dokupienie czegoś to by się posypały komentarze, czemu facet nie może dorobić / zmienić pracy etc. Tymczasem w tej sytuacji wszystko jest w porządku, a facet Cham i prostak, bo je jajecznicę z boczkiem

Cała reszta to już brak asertywności autorki.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie, szczególnie że przy gotowaniu w domu jeśli się potrafi i chce naprawdę można małym kosztem zrobić mega smaczny obiad, pieczony kurczak z ziemniakami i surówką to koszt ok 10 zł, domowa pizza tak samo- jeśli koniecznie muszą siedzieć u niego to niech kupi te składniki i zrobi ten obiad u niego a on niech kupi alkohol taki jak chce- wtedy on nie będzie miał poczucia że sponosoruje wszystko, i ona też by się lepiej z tym czuła. Ale o takich rzeczach w związku się rozmawia.
Ja też miałam okres w swoim życiu w którym po opłaceniu wszystkiego zostawało mi 700 zł na życie i jakoś jadłam te jajecznice z boczkiem i nie przypomiam sobie żebym jakoś specjalnie biedowała Nie szalałam po mieście, nie łaziłam po knajpach tylko gotowałam w domu.

A odnośnie tego wina to naprawdę, też mam 27 lat, piłam w życiu dużo dobrych win i czasami za 20-30 zł można dorwać naprawdę perełkę, a za 70 kupić siki. Więc już takie wybrzydzanie że za 2 dychy to blee to przerost formy nad treścią.

[Ava_]

Napisane przez oh Mandy

Skąd takie wnioski?
Mam "bol pupy" na wykorzystywanie kogoś finansowo. mój ex był bezrobotny jak się poznaliśmy, tez spędzał u mnie weekendy i wiem jaki to wydatek, żeby zapewnić wszystko na cały weekend dla dwóch osób i to ja byłam strona płacącą za wszystko, nigdy więcej bym się na taki układ nie zgodziła bo i czemu?

Tymczasem mamy autorkę, która raz na jakiś czas jest proszona o dokupienie czegoś i dziwi się że facet je jajecznicę a nie chleb z masłem i że facet nie chce siedzieć przy mrożonej pizzy i tanim piwie w weekend, skoro za tą samą kasę można przyrządzić normalne danie (kurczaka z warzywami, sałatkę czy cokolwiek innego), koszt krewetek o których wspomina autorka nie jest też jakiś super wygórowany.
Czy to co jakies nienormalne życie, jedzenie normalnych zdrowych posiłków, czy nienormalne jest nie mieć 50 zl na jeansy na wyprzedaży?
Czy 27 letni facet miałby siedzieć z winem na schodkach jak tu pisala jakas 20-latka?

Wydaje mi się że gdyby autorka miala takiego faceta który ma do dyspozycji 800 zl i za wszystko płaci i CZASEM prosi faceta o dokupienie czegoś to by się posypały komentarze, czemu facet nie może dorobić / zmienić pracy etc. Tymczasem w tej sytuacji wszystko jest w porządku, a facet Cham i prostak, bo je jajecznicę z boczkiem

Cała reszta to już brak asertywności autorki.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ogolnie sie zgadzam. Tym bardziej, ze te przyklady typu boczek do jajecznicy czy krewetki to zadne rarytasy. Bardziej mnie zastanawia teraz jak wyglada codzienna dieta autorki, skoro tyle sobie odmawia.

Jasne, ze wino za 2 dychy może być dobre, ale statystycznie jak często można trafić na siki w porównaniu do wina za 70zl? Może komuś się chce bawić w testowanie i szukanie tej jednej dobrej taniochy, no ale nie wszystkim się chce, zwłaszcza jak ich bieda nie ciśnie.

Na miejscu chłopaka dziwnie bym się poczuła, jakbym stawiała zawsze, a raz na jakiś czas poprosiła o rewanż i spotkała się z odmowa. Niby powinien zrozumieć sytuacje autorki, ale bez jaj. Może to tez jego sposób na testowanie relacji. Oczywiście zgadzam się, ze wszystko rozbija się o komunikacje. Jakby wiedział jasno, ze dziewczyna nie wyskrobie ani grosza, a mimo to chciał ciągnąć relacje płacąc za ich rozrywki to problemu by nie było.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ManillaLatte]

Napisane przez oh Mandy

Skąd takie wnioski?
Mam "bol pupy" na wykorzystywanie kogoś finansowo. mój ex był bezrobotny jak się poznaliśmy, tez spędzał u mnie weekendy i wiem jaki to wydatek, żeby zapewnić wszystko na cały weekend dla dwóch osób i to ja byłam strona płacącą za wszystko, nigdy więcej bym się na taki układ nie zgodziła bo i czemu?

Ty byś nie zgodziła, bo uważasz, że to wykorzystywanie, a chłopak Autorki (o ile wiemy) nie ma z tym problemu. Tym bardziej, że nie wiem o jakim wykorzystywaniu Ty tu mówisz - facet nie płaci jej za mieszkanie, nie opłaca rachunków, dziewczyna sobie radzi. To nie ona wpada do niego w weekend i mówi, że ma ochotę na drogie wino i to nie ona prosi, żeby postawił jej obiad. To facet chce spędzać czas w taki, a nie inny sposób, więc wiedząc, ze u Autorki kiepsko z kasą płaci za to sam, albo szuka dzianej businesswoman, co się będzie dokładać równo po połowie. Skoro nie zmienia dziewczyny, to widocznie nie czuje się "wykorzystywany".

Napisane przez oh Mandy

Tymczasem mamy autorkę, która raz na jakiś czas jest proszona o dokupienie czegoś i dziwi się że facet je jajecznicę a nie chleb z masłem i że facet nie chce siedzieć przy mrożonej pizzy i tanim piwie w weekend, skoro za tą samą kasę można przyrządzić normalne danie (kurczaka z warzywami, sałatkę czy cokolwiek innego), koszt krewetek o których wspomina autorka nie jest też jakiś super wygórowany.
Czy to co jakies nienormalne życie, jedzenie normalnych zdrowych posiłków, czy nienormalne jest nie mieć 50 zl na jeansy na wyprzedaży?

Tak, jedzenie krewetek i zdrowych posiłków jest normalne, tak jak jest normalne jedzenie mrożonej pizzy oraz, że biedna studentka może nie mieć 50 zł na jeansy z wyprzedaży. Dziewczyna uczy się, pracuje w zawodzie i może powinna jeszcze sprzedać nerkę, żeby "wyrównać poziom"? Serio, mój facet też śwetnie zarabia, a mrożoną pizzą jeszcze nigdy nie pogardził.

Napisane przez oh Mandy

Cała reszta to już brak asertywności autorki.

Tu się zgodzę, Autorka powinna już dawno pogadać z facetem o tym, jak się czuje.

[Lloyd]

Jest dwa wyjścia:
1. Dać sobie spokój z tym związkiem.
2. Przyznać, że jest się utrzymanką i zacząć z tego korzystać. Też tak żeby otworzyć buzię kiedy luby chciałby np. wcinać krewetki i popijać białym winkiem za kilka stówek. Wtedy się wyciąga łapkę i mówi "daj to kupię, bo przecież nie mam €€€". Będzie to prawdą, a utrzymanka nie musi się tym przejmować.

Niestety, ale tak wyglądają realia, że dziewczyna pewnie nigdy nie osiągnie jego statusu finansowego. NIGDY!
Nawet gdyby po studiach zarabiała 3-4 tys. to i tak niewiele zmieni. Ciągle będzie kilka kroków za nim, a jego wymagania mogą tylko rosnąć. Także ewentualnie ten związek musi być oparty o jej bycie utrzymanką i tyle.
Jak będą spędzać wakacje? Jak niby mieliby zrobić ślub? Co podać do jedzenia, za ile wynająć salę, zespół, ilu gości zaprosić itd?
Związki bogatych z biednymi to w ogóle rzadko jest dobry pomysł. Często kończą się przemocą ekonomiczną.

Poza tym, dla mnie to nie za bardzo wygląda na związek, a po prostu facet miło spędza czas, ma seks u siebie w mieszkanku gdzie może chodzić w gaciach do łazienki. Wygodnie mu.
Autorka skacze wokół niego jak tylko może.
Tłumaczenia jego zachowania "bo on może zapomina, że dziewczyna jest biedna" zupełnie nie rozumiem. On zwyczajnie korzysta z tego co ona daje. Sam się odpłacając swoim statusem (zamawianie jedzenie i alkoholu, własne mieszkanie) i niczym się w zasadzie nie przejmując. Także tym, że np. dziewczyna nie będzie miała na jedzenie, bo mu musiała fajki kupić i jej nie oddał kasy.

Tak w ogóle to gdzie wy się poznaliście? Domniemam, że przez Internet. Tam ci autorko nie przeszkadzało, że on zarabia masę hajsu. Chyba się nie spodziewałaś, że taki "związek" uszczupli twój portfel.

[ManillaLatte]

Napisane przez Lloyd

Jest dwa wyjścia:
1. Dać sobie spokój z tym związkiem.
2. Przyznać, że jest się utrzymanką i zacząć z tego korzystać. Też tak żeby otworzyć buzię kiedy luby chciałby np. wcinać krewetki i popijać białym winkiem za kilka stówek. Wtedy się wyciąga łapkę i mówi "daj to kupię, bo przecież nie mam €€€". Będzie to prawdą, a utrzymanka nie musi się tym przejmować.

Niestety, ale tak wyglądają realia, że dziewczyna pewnie nigdy nie osiągnie jego statusu finansowego. NIGDY!
Nawet gdyby po studiach zarabiała 3-4 tys. to i tak niewiele zmieni. Ciągle będzie kilka kroków za nim, a jego wymagania mogą tylko rosnąć. Także ewentualnie ten związek musi być oparty o jej bycie utrzymanką i tyle.
Jak będą spędzać wakacje? Jak niby mieliby zrobić ślub? Co podać do jedzenia, za ile wynająć salę, zespół, ilu gości zaprosić itd?
Związki bogatych z biednymi to w ogóle rzadko jest dobry pomysł. Często kończą się przemocą ekonomiczną.

Poza tym, dla mnie to nie za bardzo wygląda na związek, a po prostu facet miło spędza czas, ma seks u siebie w mieszkanku gdzie może chodzić w gaciach do łazienki. Wygodnie mu.
Autorka skacze wokół niego jak tylko może.
Tłumaczenia jego zachowania "bo on może zapomina, że dziewczyna jest biedna" zupełnie nie rozumiem. On zwyczajnie korzysta z tego co ona daje. Sam się odpłacając swoim statusem (zamawianie jedzenie i alkoholu, własne mieszkanie) i niczym się w zasadzie nie przejmując. Także tym, że np. dziewczyna nie będzie miała na jedzenie, bo mu musiała fajki kupić i jej nie oddał kasy.

Tak w ogóle to gdzie wy się poznaliście? Domniemam, że przez Internet. Tam ci autorko nie przeszkadzało, że on zarabia masę hajsu. Chyba się nie spodziewałaś, że taki "związek" uszczupli twój portfel.

Wytłumacz mi na czym według Ciebie polega bycie utrzymanką. Facet opłaca jej mieszkanie? Płaci rachunki? Daje pieniądze na ciuchy i make up?


Sent from my iPhone using Tapatalk

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Autorko, co u Ciebie słychać? Czy zastosowałaś jakieś nasze rady?
Mam pytanie niezbyt związane z wątkiem. Pracujesz, studiujesz dziennie, uczysz się, masz faceta. Czyli sporo na głowie. Czy masz czas dla znajomych? Spotykasz się z przyjaciółmi? Uprawiasz sport? Masz jakieś hobby? Czy tylko facet, praca i studia?

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez Lloyd

Jest dwa wyjścia:
1. Dać sobie spokój z tym związkiem.
2. Przyznać, że jest się utrzymanką i zacząć z tego korzystać. Też tak żeby otworzyć buzię kiedy luby chciałby np. wcinać krewetki i popijać białym winkiem za kilka stówek. Wtedy się wyciąga łapkę i mówi "daj to kupię, bo przecież nie mam €€€". Będzie to prawdą, a utrzymanka nie musi się tym przejmować.

Niestety, ale tak wyglądają realia, że dziewczyna pewnie nigdy nie osiągnie jego statusu finansowego. NIGDY!
Nawet gdyby po studiach zarabiała 3-4 tys. to i tak niewiele zmieni. Ciągle będzie kilka kroków za nim, a jego wymagania mogą tylko rosnąć. Także ewentualnie ten związek musi być oparty o jej bycie utrzymanką i tyle.
Jak będą spędzać wakacje? Jak niby mieliby zrobić ślub? Co podać do jedzenia, za ile wynająć salę, zespół, ilu gości zaprosić itd?
Związki bogatych z biednymi to w ogóle rzadko jest dobry pomysł. Często kończą się przemocą ekonomiczną.

Poza tym, dla mnie to nie za bardzo wygląda na związek, a po prostu facet miło spędza czas, ma seks u siebie w mieszkanku gdzie może chodzić w gaciach do łazienki. Wygodnie mu.
Autorka skacze wokół niego jak tylko może.
Tłumaczenia jego zachowania "bo on może zapomina, że dziewczyna jest biedna" zupełnie nie rozumiem. On zwyczajnie korzysta z tego co ona daje. Sam się odpłacając swoim statusem (zamawianie jedzenie i alkoholu, własne mieszkanie) i niczym się w zasadzie nie przejmując. Także tym, że np. dziewczyna nie będzie miała na jedzenie, bo mu musiała fajki kupić i jej nie oddał kasy.

Tak w ogóle to gdzie wy się poznaliście? Domniemam, że przez Internet. Tam ci autorko nie przeszkadzało, że on zarabia masę hajsu. Chyba się nie spodziewałaś, że taki "związek" uszczupli twój portfel.

Kiedy awansuje się z utrzymanki na partnera? Jaki stosunek dochodów?

Pamiętajcie dziewczyny w podobnej sytuacji: NIGDY nie osiągniecie podobnych dochodów, zawsze będziecie w tyle za partnerem, pogódźcie się ze sponsoringiem

cudowny troll, nieźle się uśmiałam <3

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;88314974]Kiedy awansuje się z utrzymanki na partnera? Jaki stosunek dochodów?

Pamiętajcie dziewczyny w podobnej sytuacji: NIGDY nie osiągniecie podobnych dochodów, zawsze będziecie w tyle za partnerem, pogódźcie się ze sponsoringiem

cudowny troll, nieźle się uśmiałam <3[/QUOTE]
Też mnie rozwalają te mundrości. Nie wiem w jakim świecie on żyje, ale w moim jest jeszcze kilka innych opcji rozwoju sytuacji

[Lloyd]

Napisane przez ManillaLatte

Wytłumacz mi na czym według Ciebie polega bycie utrzymanką. Facet opłaca jej mieszkanie? Płaci rachunki? Daje pieniądze na ciuchy i make up?


Sent from my iPhone using Tapatalk

Przede wszystkim korzystanie z życia, którego samemu nie jest się w stanie sobie zapewnić. Wlicza się w to też np. nocowanie autorki w mieszkaniu faceta, jedzenie i picie potraw za kwoty, które przekraczają jej możliwości, wakacje w miejscach na których odwiedziny ją nie stać.
Dlatego polecam żeby dała sobie spokój z tym "związkiem" lub poszła na całość. Teraz z jednej strony korzysta, a z drugiej cały czas ma wyrzuty sumienia i na dodatek traci kasę próbując udowodnić sobie (nie wiem po co) że jest w stanie wnosić równy wkład.

[ManillaLatte]

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;88314974]Kiedy awansuje się z utrzymanki na partnera? Jaki stosunek dochodów?

Pamiętajcie dziewczyny w podobnej sytuacji: NIGDY nie osiągniecie podobnych dochodów, zawsze będziecie w tyle za partnerem, pogódźcie się ze sponsoringiem

cudowny troll, nieźle się uśmiałam <3[/QUOTE]


Tez jestem ciekawa. Czy wystarczy jak osiągnę te 10 tys funtów, czy tez to za mało i muszę zarabiać dokładnie taką kwotę jak mój facet?
Chociaż, o czym ja mówię? Przecież wiadomo, że NIGDY mu nie dorównam.
Chyba pozostaje mi bycie utrzymanką.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Lloyd]

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;88314974]Kiedy awansuje się z utrzymanki na partnera? Jaki stosunek dochodów?

Pamiętajcie dziewczyny w podobnej sytuacji: NIGDY nie osiągniecie podobnych dochodów, zawsze będziecie w tyle za partnerem, pogódźcie się ze sponsoringiem

cudowny troll, nieźle się uśmiałam <3[/QUOTE]

Awansuje się jak można sobie SAMEMU zapewnić poziom życia, który się ma razem z partnerem. Widzisz, czegoś się przynajmniej dowiesz.
No jasne. Przecież laska po studiach od razu złapie fuchę za 10 k.

[1ce31337bafe4ce50f62519e721d2985132c01a5_6111b3a307338]

Fajna utrzymanka, która ze swoim sponsorem wychodzi gorzej fiansowo, niż gdy była sama. Związek zeżarł jej wszystkie oszczędności, bez niego radziła sobie lepiej niż z nim, ale jest utrzymanką
Poza tym nie masz pojęcia ile można zarobić po finansach

[ManillaLatte]

Napisane przez Lloyd

Przede wszystkim korzystanie z życia, którego samemu nie jest się w stanie sobie zapewnić. Wlicza się w to też np. nocowanie autorki w mieszkaniu faceta, jedzenie i picie potraw za kwoty, które przekraczają jej możliwości, wakacje w miejscach na których odwiedziny ją nie stać.
Dlatego polecam żeby dała sobie spokój z tym "związkiem" lub poszła na całość. Teraz z jednej strony korzysta, a z drugiej cały czas ma wyrzuty sumienia i na dodatek traci kasę próbując udowodnić sobie (nie wiem po co) że jest w stanie wnosić równy wkład.

Nie wiedziałam, że pewne przyjemności są legalnie dostępne wyłącznie dla ludzi, którzy zarabiają ponad pewną określoną kwotę.

Czyli według Ciebie, mój facet robi mi niespodziankę i wykupuje nam (wstaw sobie byle jaki kraj), to ja powinnam pokręcić głową i powiedzieć mu "słuchaj Zenek, musisz lecieć sam, mnie nie stać na bilet, przykro mi." A jeśli kupi mi zegarek na urodziny, to mam go oddać, bo przenież biedocie nie wypada czegoś takiego nosić?
Ty masz zwyczajnie ból pupy, bo Ciebie nie stać i nikt Ci nie "zasponsoruje".

[Lloyd]

OK. Nazywajcie to sobie jak chcecie. Robieniem prezentów, sponsoringiem bla, bla, bla.
Było pytanie o definicję, to wam ją objaśniłem.
Mimo to, nadal brniecie w swoje jakieś durne przykłady, choć mój opis jest jasny i klarowny.
Może to niektóre z was mają ból dupy o to, że według tej definicji są utrzymankami. Cóż, życie.