Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 60.

[MiamiGlow]

Napisane przez patiasym

Martwię się wieloma rzeczami, ale zawszę sobie wtedy myślę że inni mają gorzej, więc nawet ich głośno nie artykułuję. Taką już mam naturę.

Tylko myśląc w ten sposób praktycznie w ogóle nie można by rozmawiać z ludźmi i nie wyobrażam sobie funkcjonowania w społeczeństwie. No nie wiem, przychodzi koleżanka i skarży się na nieudane farbowanie, a ja na wejściu zarzucam jej, że jest płytka i w ogóle głupia, bo inni mają prawdziwe problemy, a ona sobie wymyśla. We wszystkim warto zachować jakiś złoty środek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez patiasym

Jak patrzę na tych, którzy maja lepiej ode mnie to sobie od razu myślę że jest ich jednak na Ziemi dużo mniej niż tych, którzy mają gorzej. I to nie napawa mnie radością.

No mnie tez nie napawa, ale jakbym miala nad kazdym rece zalamywac, to calkowicie musialabym olac swoj wlasny los pewnie. Jesli mam na cos wplyw i nie kosztuje mnie to niesamowitych ilosci czasu ani pieniedzy - rzeczy typu uratowanie i adoptowanie zaniedbanego kota, albo zgloszenie do RSPCA o miejscu, gdzie tych bezpanskich kotow jest duzo, zeby je wylapali, wykastrowali i zawiezli do schroniska, albo akcje charytatywne typu wydawanie posilkow bezdomnym przed swietami - to oczywiscie, ze sie podejme takich malych akcji, ale ogolnie raczej skupiam sie na wlasnej sytuacji, zebym nie musiala zalamywac rak nad tym, jak bardzo sama mam zle. I obiektywnie uwazam, ze jest to zdrowe podejscie.

[Bananalama]

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

[MiamiGlow]

Napisane przez Bananalama

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

No dokładnie. Poza tym prędzej się kogoś w taki sposób zirytuje niż faktycznie zwróci uwagę na te "gorsze problemy".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patiasym]

Napisane przez MiamiGlow

Tylko myśląc w ten sposób praktycznie w ogóle nie można by rozmawiać z ludźmi i nie wyobrażam sobie funkcjonowania w społeczeństwie. No nie wiem, przychodzi koleżanka i skarży się na nieudane farbowanie, a ja na wejściu zarzucam jej, że jest płytka i w ogóle głupia, bo inni mają prawdziwe problemy, a ona sobie wymyśla. We wszystkim warto zachować jakiś złoty środek.

Jasne. Jeżeli ta koleżanka skarży się na nieudane farbowanie, to może w tym momencie jest to dla niej najważniejsze, no i ok. Tylko jeżeli miałaby mówić innej osobie - weź się za siebie, zrób coś dla siebie, bo to jest dla Ciebie najważniejsze, to już jest dla mnie bardzo nie w porządku. Bo może dla tej innej osoby troska o swój wygląd jest akurat mniej ważna od pomocy innym.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez patiasym

Jasne. Jeżeli ta koleżanka skarży się na nieudane farbowanie, to może w tym momencie jest to dla niej najważniejsze, no i ok. Tylko jeżeli miałaby mówić innej osobie - weź się za siebie, zrób coś dla siebie, bo to jest dla Ciebie najważniejsze, to już jest dla mnie bardzo nie w porządku. Bo może dla tej innej osoby troska o swój wygląd jest akurat mniej ważna od pomocy innym.

Jaki ma to związek z wcześniejszą dyskusją?
Ktoś tu narzuca komuś odchudzanie, gdy emeryci umierają na koronawirusa?

[patiasym]

Napisane przez Bananalama

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

Ale je nie podaję Tobie przykładu kogoś kto ma gorzej, podaję sobie taki przykład. I sama się tym zamartwiam, na własne konto.

[cukierek_z_cykuty]

A ja tylko nieśmiało przypomnę, że jesteśmy na fioletowym forum o nazwie WIZAŻ i doprawdy... dziwić się, że akurat tu ludzie rozmawiają o tak przyziemnych rzeczach jak wygląd i roztrząjasą problemy pierwszego świata jest z lekka... dziwne.

[kasztanka3]

Napisane przez Bananalama

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

Tak jakby moje problemy byly mniej "problematyczne", bo inni maja gorzej, podziekuje za taka logike.

[MiamiGlow]

Napisane przez patiasym

Ale je nie podaję Tobie przykładu kogoś kto ma gorzej, podaję sobie taki przykład. I sama się tym zamartwiam, na własne konto.

Jeśli ktoś za bardzo zamartwia się losami świata i jest przez to nieszczęśliwy to wcale światu nie pomaga. Do puli nieszczęść dorzuca wtedy +1 jako swoją osobę. Myślę, że najlepiej dzielić się szczęściem i próbować być pozytywnym. Do tego trochę ostrożniej przy wyrażaniu niektórych myśli, bo można się wzajemnie nie zrozumieć i frustrować.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Bananalama]

Mnie w ogóle nie pociesza też, że ktoś ma gorzej. Bo są ludzie z taka maniera "Nie martw się tym, inni mają gorzej". Po czymś takim to ja mogę doła dostać, a nie skrzydeł.

Pati, wiem jaka jest różnica. Ja tylko napisałam w kontekście bagatelizowania cudzych problemów, bo inni mają gorzej. Mam koleżankę, która marudzi, jak jej źle na kwarantannie. Ludzie umieraja przez wirusa, a ona narzeka, że nie może na siłownie iść. Ale jakbyśmy mieli myśleć tylko o tym, że umierają ludzie, to można się załamać.

[patiasym]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;87770503]Jaki ma to związek z wcześniejszą dyskusją?
Ktoś tu narzuca komuś odchudzanie, gdy emeryci umierają na koronawirusa?[/QUOTE]To już jest inna dyskusja, przynajmniej dla mnie.

[Pani_Mada]

Napisane przez Bananalama

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

dokładnie... a potem ludzie boją się wyartykułować swoje problemy które ich trapią, bo zostaną zjechani że inni mają gorzej. nie stąd też się przypadkiem biorą np depresje czy samobójstwa? z niezrozumienia przez innych tych 'problemów pierwszego świata', które dla kogoś są jednak istotne?

przyjdzie nastolatek do takiej kobiety, bo się inni z niego podśmiewają w szkole a ona mu odpowie zacytowanym wcześniej nagraniem na yt "weź nie p****", inne dzieci w Afryce umierają, a Ty się jakimiś żartami przejmujesz.... taką filozofię prezentujesz patiasym

[Bananalama]

Ja się kiedyś nie mogłam zdecydować na terapię, bo bałam się, że terapeuta mi powie, że lol, ludzie mają poważniejsze problemy, z czym ty przychodzisz typiaro w ogóle .

[Finlora]

Ja zauważam taki trend, że nie można się cieszyć, nie można być szczęśliwym bo zawsze może być ktoś kto ma gorzej od nas.
Gdzieś widziałam jakiś obrazek, że kiedy ktoś nas pyta co u słychać to tak naprawdę oczekuje, że zaczniemy narzekać jak to nam źle bo powiedzenie, że wszystko super i pochwalenie się swoimi osiągnięciami nie jest zbyt mile widziane. Coś w tym jest.

[Pani_Mada]

Napisane przez Bananalama

Ja się kiedyś nie mogłam zdecydować na terapię, bo bałam się, że terapeuta mi powie, że lol, ludzie mają poważniejsze problemy, z czym ty przychodzisz typiaro w ogóle .

przyjaciółka miała tak samo. że ją terapeuta wyśmieje, że ludzie jak sie dowiedzą, bo co ona może mieć za problemy. przełamała się niedawno i teraz powtarza w kółko "żałuję, że nie poszłam wcześniej". 10 lat zajęło przekonanie jej, że każde problemy są ważne i nie trzeba się ich wstydzić

[ojejuniu1974]

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomo...html#s=BoxOpMT

Jak tłumaczy profesor psychologii Wiesław Łukaszewski: - Wraz z zespołem wykonaliśmy serię badań, z których wynika, że w warunkach aktywizacji myśli o śmierci rośnie zainteresowanie wyglądem i poszukiwanie dowodów na swoje mocne strony. Okazało się, że krótkie choćby wizyty u fryzjera czy w salonie kosmetycznym, a nawet poddanie się bolesnej depilacji ciała znacząco zmniejszają intensywność zarówno lęku przed samotnością, jak i lęku przed śmiercią

[Bananalama]

Napisane przez Finlora

Ja zauważam taki trend, że nie można się cieszyć, nie można być szczęśliwym bo ktoś ma gorzej od nas.
Gdzieś widziałam jakiś obrazek, że kiedy ktoś nas pyta co u słychać to tak naprawdę oczekuje, że zaczniemy narzekać jak to nam źle bo powiedzenie, że wszystko super i pochwalenie się swoimi osiągnięciami nie jest zbyt mile widziane. Coś w tym jest.

Ja tam mówię wprost, że wiele rzeczy w życiu mi się udało osiągnąć. Ale zdarza mi się spotkać z reakcjami, że no, masz udany związek, ale pracy nie masz. Tak jakby pokazać na siłę, że wcale nie jest dobrze .

[patiasym]

Napisane przez MiamiGlow

Jeśli ktoś za bardzo zamartwia się losami świata i jest przez to nieszczęśliwy to wcale światu nie pomaga. Do puli nieszczęść dorzuca wtedy +1 jako swoją osobę. Myślę, że najlepiej dzielić się szczęściem i próbować być pozytywnym. Do tego trochę ostrożniej przy wyrażaniu niektórych myśli, bo można się wzajemnie nie zrozumieć i frustrować.

Napisane przez Bananalama

Mnie w ogóle nie pociesza też, że ktoś ma gorzej. Bo są ludzie z taka maniera "Nie martw się tym, inni mają gorzej". Po czymś takim to ja mogę doła dostać, a nie skrzydeł.

Pati, wiem jaka jest różnica. Ja tylko napisałam w kontekście bagatelizowania cudzych problemów, bo inni mają gorzej. Mam koleżankę, która marudzi, jak jej źle na kwarantannie. Ludzie umieraja przez wirusa, a ona narzeka, że nie może na siłownie iść. Ale jakbyśmy mieli myśleć tylko o tym, że umierają ludzie, to można się załamać.

Ja tylko myślę czy stawianie swoich potrzeb przed potrzebami innych ma zawsze sens. Czy czasem - z własnej woli, a nie z przymusu - nie warto poświęcić własnego czasu, dobrego wyglądu, nawet dobrego samopoczucia by pomóc innym. Przecież nie o to chodzi, by tylko myśleć o innych którzy mają gorzej - są wolontariaty, można działać.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Bananalama

Przepraszam, ale źle się tak rozmawia. Mam koleżankę, która zawsze podaje przykład kogoś, kto ma gorzej. Nie jestem jakoś szczególnie kopana przez los, ale też mam swoje problemy. To albo się okazuje, że ona ma większe, albo że ja mam głupie problemy i po co o tym myślę, jak np. ktoś nie ma za co żyć.

Chyba większość z nas zna kogoś takiego. Również znam. Strach się bać powiedzieć, że nam coś w krzyżu strzyknęło, bo zaraz się dowiemy, że ciotka / kuzynka tej osoby ma chyba raka, albo ona sama prawie sobie kiedyś złamała kręgosłup.

Uber narzekania nie lubię, ale każdy ma czasami prawo sobie troszkę ponarzekać, pożalić się na swój los. Znajomość z takim "licytantem", który zawsze ma gorzej (albo zna kogoś, kto ma gorzej) uniemożliwia zwierzenie się, spuszczenie nieco pary.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Bananalama]

Napisane przez Pani_Mada

przyjaciółka miała tak samo. że ją terapeuta wyśmieje, że ludzie jak sie dowiedzą, bo co ona może mieć za problemy. przełamała się niedawno i teraz powtarza w kółko "żałuję, że nie poszłam wcześniej". 10 lat zajęło przekonanie jej, że każde problemy są ważne i nie trzeba się ich wstydzić

To samo. A poszłam z naprawdę konkretnym zestawem. Myśli samobójcze, niska samoocena, zaburzenia odżywiania, lęki, ataki paniki plus mnóstwo rzeczy, o których nie chciałam pamiętać. Ale się bałam, bo może to jest dla ludzi z powazniejszymi problemami. Bo wszyscy zawsze mówili, jakie ty możesz mieć problemy. Też żałuję, że nie poszłam wcześniej .

[Bananalama]

Napisane przez Ellen_Ripley

Chyba większość z nas zna kogoś takiego. Również znam. Strach się bać powiedzieć, że nam coś w krzyżu strzyknęło, bo zaraz się dowiemy, że ciotka / kuzynka tej osoby ma chyba raka, albo ona sama prawie sobie kiedyś złamała kręgosłup.

Uber narzekania nie lubię, ale każdy ma czasami prawo sobie troszkę ponarzekać, pożalić się na swój los. Znajomość z takim "licytantem", który zawsze ma gorzej (albo zna kogoś, kto ma gorzej) uniemożliwia zwierzenie się, spuszczenie nieco pary.

Moja znajoma to jest taki przypadek, że jak się jej powie, że się ma raka, to ona powie, że ma dwa. Tak że z nią tylko na neutralne tematy .

---------- Dopisano o 10:41 ---------- Poprzedni post napisano o 10:38 ----------

Napisane przez patiasym

Ja tylko myślę czy stawianie swoich potrzeb przed potrzebami innych ma zawsze sens. Czy czasem - z własnej woli, a nie z przymusu - nie warto poświęcić własnego czasu, dobrego wyglądu, nawet dobrego samopoczucia by pomóc innym. Przecież nie o to chodzi, by tylko myśleć o innych którzy mają gorzej - są wolontariaty, można działać.

Ale z drugiej strony, czasami trzeba najpierw zająć się sobą, żeby w ogóle myśleć o innych.

[kasztanka3]

Napisane przez Bananalama

Moja znajoma to jest taki przypadek, że jak się jej powie, że się ma raka, to ona powie, że ma dwa. Tak że z nią tylko na neutralne tematy

Tez mialam taka znajoma kiedys, ucielam kontakt juz daaawno.

[patiasym]

Napisane przez Ellen_Ripley

Uber narzekania nie lubię, ale każdy ma czasami prawo sobie troszkę ponarzekać, pożalić się na swój los. Znajomość z takim "licytantem", który zawsze ma gorzej (albo zna kogoś, kto ma gorzej) uniemożliwia zwierzenie się, spuszczenie nieco pary.

Ja po prostu nie cierpię się nikomu zwierzać nawet jak mi jest bardzo źle. No ale rozumiem, że inni tego potrzebują

[Pani_Mada]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

cóż... mam takie samo wrażenie.
jeszcze co innego gdyby ta rzesza dziewczyn martwiących się o wagę czy włosy miała jakiś realny wpływ na obecną sytuację. to że nagle ludzie przestaną martwić się swoją wagą czy włosami w ogóle nie zmieni sytuacji upadających przedsiębiorców, służby zdrowia czy polskiej gospodarki.
a co więcej... jak te dziewczyny po otwarciu salonów fryzjerskich polecą wszystkie farbować włosy i podcinać końcówki, to się może Ci przedsiębiorcy łatwiej z kolan podniosą.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez patiasym

Ja tylko myślę czy stawianie swoich potrzeb przed potrzebami innych ma zawsze sens. Czy czasem - z własnej woli, a nie z przymusu - nie warto poświęcić własnego czasu, dobrego wyglądu, nawet dobrego samopoczucia by pomóc innym. Przecież nie o to chodzi, by tylko myśleć o innych którzy mają gorzej - są wolontariaty, można działać.

No to działaj, śmiało.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

cóż... mam takie samo wrażenie.
jeszcze co innego gdyby ta rzesza dziewczyn martwiących się o wagę czy włosy miała jakiś realny wpływ na obecną sytuację. to że nagle ludzie przestaną martwić się swoją wagą czy włosami w ogóle nie zmieni sytuacji upadających przedsiębiorców, służby zdrowia czy polskiej gospodarki.
a co więcej... jak te dziewczyny po otwarciu salonów fryzjerskich polecą wszystkie farbować włosy i podcinać końcówki, to się może Ci przedsiębiorcy łatwiej z kolan podniosą.

Moje lokalne restauracje co parę dni wrzucają posty z podziękowaniami za zamówienia, bo dzięki temu się utrzymują.
Ja więc z chęcią będę dalej tak ratowała świat - kupując.

[Bananalama]

W aktualnej sytuacji ja nadal wpłacam kasę na fundacje opiekujaca się zwierzętami i na pewno nie odmowilabym pomocy starszej osobie, gdyby trzeba jej było np. zrobić zakupy. Ale przy okazji martwię się też o swoje glupotki i nie sądzę, żeby to oddalało mnie od pomocy innym. Nie mam wpływu na to, że jest wirus, albo że ludzie tracą pracę. A martwienie się tym, na co nie mam wpływu, to nie jest dobry pomysł.