CEL:MIESZKANIE jaki kredyt przy jakich dochodach? Pierwsze M!

[visionAM]

A dla mnie tylko aneks wchodzi w grę, nie podoba mi się idea całkiem oddzielnej kuchni

[201803120844]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7582186 1]o właśnie, zapomniałam o tym a to też jedna z istotniejszych rzeczy dla mnie. Absolutnie żadnych idiotycznych aneksów kuchennych. rzygam wszelkimi smrodami z kuchni i nie uwierzę, że nawet jakaś superekstrahiper wentylacja sprawi, że nie będę czuć smażonej ryby na kanapie.

wiadomo, co komu pasuje, ale naprawdę dziwi mnie aż taka popularność tego trendu.[/QUOTE]

Pół biedy jeśli deweloper to stawia od podstaw, bo w sumie taniej wychodzi, ale wielka szkoda,że ludzie wywalają kasę, remontując "mieszkanie po babci", burząc te ściany i potem irytują się, że kupującemu to nie odpowiada.

[visionAM]

Napisane przez monikam

Pół biedy jeśli deweloper to stawia od podstaw, bo w sumie taniej wychodzi, ale wielka szkoda,że ludzie wywalają kasę, remontując "mieszkanie po babci", burząc te ściany i potem irytują się, że kupującemu to nie odpowiada.

Nie dla wszystkich to jest wywalanie kasy. Ile ludzi, tyle preferencji. Ja bym nie kupiła mieszkania z oddzielną kuchnią, bo mi się to nie podoba. Ty byś nie kupiła mieszkania z aneksem, bo Ci to nie pasuje. Wolność Tomku w swoim domku

[basia0707]

Napisane przez visionAM

A dla mnie tylko aneks wchodzi w grę, nie podoba mi się idea całkiem oddzielnej kuchni

ja tez jestem za tym , nie znoszę łączonych kuchni

[201803120844]

Napisane przez visionAM

Nie dla wszystkich to jest wywalanie kasy. Ile ludzi, tyle preferencji. Ja bym nie kupiła mieszkania z oddzielną kuchnią, bo mi się to nie podoba. Ty byś nie kupiła mieszkania z aneksem, bo Ci to nie pasuje. Wolność Tomku w swoim domku

Oczywiście, że każdy ma prawo do robienia ze swoim mieszkaniem co chce, ale wywalanie kasy na mieszkanie, które ktoś ma sprzedać wydaje mi się słabym pomysłem. Sprzedawca był poirytowany, wymagał tłumaczeń dlaczego mi się nie podoba, bo przecież jak nie zachwyca skoro zachwyca. Mieszkanie długo nie mogło się sprzedać, irytację sprzedającego nawet rozumiem, bo wykosztował się na remont. Zresztą oglądałam sporo mieszkań w jedynie słusznej estetyce sprzedajacego. Właścicielom wydawało się, że to podwyższy cenę.

[rukolka]

No właśnie nie mam jeszcze wyrobionych preferencji, ale chyba skłaniam się bardziej do tego, żeby to było oddzielnie z możliwością wyburzenia ściany w razie czego.
A co do kwestii wanna - prysznic nigdy nie miałam wątpliwości - duża wanna to dla mnie konieczność.

[visionAM]

Napisane przez monikam

Oczywiście, że każdy ma prawo do robienia ze swoim mieszkaniem co chce, ale wywalanie kasy na mieszkanie, które ktoś ma sprzedać wydaje mi się słabym pomysłem. Sprzedawca był poirytowany, wymagał tłumaczeń dlaczego mi się nie podoba, bo przecież jak nie zachwyca skoro zachwyca. Mieszkanie długo nie mogło się sprzedać, irytację sprzedającego nawet rozumiem, bo wykosztował się na remont. Zresztą oglądałam sporo mieszkań w jedynie słusznej estetyce sprzedajacego. Właścicielom wydawało się, że to podwyższy cenę.

Estetyka to akurat całkiem inny temat do dyskusji.

[201803120844]

Napisane przez visionAM

Estetyka to akurat całkiem inny temat do dyskusji.

Piszę z perspektywy osoby oglądającej wiele mieszkań do sprzedaży. Wielu sprzedającym wydaje się, że estetyka, w którą zainwestowali remontując mieszkanie jest jedynie słuszna i na pewno wszystkim się spodoba. Nie piszę o sytuacji, w której ktoś sprzedaje swoje mieszkanie robione pod swoją estetykę tylko o sytuacji, w której ktoś np. odziedzicza mieszkanie, chce sprzedać i aby podwyższyć wartość z wujkiem Mietkiem robią remont.

---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:36 ----------

Napisane przez rukolka

No właśnie nie mam jeszcze wyrobionych preferencji, ale chyba skłaniam się bardziej do tego, żeby to było oddzielnie z możliwością wyburzenia ściany w razie czego.
A co do kwestii wanna - prysznic nigdy nie miałam wątpliwości - duża wanna to dla mnie konieczność.

Jeśli to Ty masz tam mieszkać, to powinnaś przemyśleć wiele aspektów. 15 lat mieszkałam w rodzinnym domu w pokoju ze słabym nasłonecznieniem. W chłodnych porach ok, bo jasne meble, dużo żółtego, ale latem to była "piwniczka". Ktoś może to uznać za zaletę, bo taka naturalna klimatyzacja. W ogóle kwestia naświetlenia naturalnego czy sztucznego jest dla mnie bardzo ważna.

[amber2046]

Napisane przez rukolka

Dziękuję dziewczyny za wszystkie odpowiedzi.
A uważacie, że kuchnia lepiej połączona z salonem, czy oddzielnie? Plusy połączenia to oczywiście większa przestrzeń, ale z drugiej strony jeśli kiedyś chciałabym mieszkanie wynająć to tracę jeden pokój. I czy zapachy kuchenne nie przeszkadzają w salonie?

Kuchnia najlepiej oddzielna, ale musi miec miejsce na rodzinny stol, przy ktorym pomieszcza sie swobodnie wszyscy domownicy. Przykladam duza wage do wspolnego spozywania posilkow, jednoczesnie nie lubie biegac po mieszkaniu z talerzami.
Przy otwartej kuchni zyskuje sie uczucie przestrzeni, mozna zerknac na dziecko, gotujac nie jest sie tak odseparowanym od reszty rodziny. Minusy to zapach, zwlaszcza jesli ktos lubi smazyc (czasem sam nawiew nie wystarcza i trzeba otworzyc okno, dla zmarzlaka moze byc to problem); wiekszy nacisk na porzadek, pusty blat. Nie mozna ukryc chwilowego balaganu, trzeba systematycznie sprzatac. Kwestia gosci czy ktos czuje sie komfortowo gotujac, podgrzewajac na ich oczach.
Atrakcyjne wydaje mi sie rozwiazanie posrednie, ktore wrzucilam w zalaczniku. Jest to kuchnia moich sasiadow otwarta na salon z jeden strony, oba pomieszczenia maja lacznie ponad 50m2. Dodatkowy plus przy ladnej pogodzie moga zjesc posilek na tarasie.
Sama mam obecnie otwarta kuchnie, ale jesli kiedys bede sie budowac, to zrobie duza oddzielna, bedaca sercem domu.

[cava]

Dla mnie kuchnia musi być osobna i z opcją "zatrzasnęłam drzwi i nic nie widać/nie czuć"
+ przy większym metrażu koniecznie w kuchni mniejszy stół a w salonie/jadalni stół duzy "obiadowy".

Nie umiem odpoczywać widząc kuchnię. W kuchni zawsze jest cos do zrobienia, sprzątnięcia, ugotowania. Dla mnie za duża presja psychiczna.
Zapachy... no ryba po prostu nie zna granic, dosłownie. Takich śmierdzieli jest masa.
+ swoboda wszystkich domowników, ja mogę się zamknąć w kuchni i sobie gotować albo pić kawę, słuchać radia a w salonie mąż/dzieci ze znajomymi czy sami oglądają tv czy grają w coś, czy tam na odwrót.

Szybkie śniadania w tygodniu w kuchni nawet jak się nie zdąży sprzątnąć, to w reszcie domu jest porządek
Przy gościach to w ogóle luksus, w kuchni może być Sajgon na kółkach a goście w salonie przy stole nie widzą nic poza eleganckim ą i ę.

[201803090921]

Jestem przeciwniczką aneksów kuchennych, nie zdzierżę smrodu żarcia w innych pomieszczeniach niż kuchnia (a i wolę ją móc zamknąć przed zwierzakami domowymi)

[melkmeisje]

Napisane przez amber2046

Kuchnia najlepiej oddzielna, ale musi miec miejsce na rodzinny stol, przy ktorym pomieszcza sie swobodnie wszyscy domownicy. Przykladam duza wage do wspolnego spozywania posilkow, jednoczesnie nie lubie biegac po mieszkaniu z talerzami.
Przy otwartej kuchni zyskuje sie uczucie przestrzeni, mozna zerknac na dziecko, gotujac nie jest sie tak odseparowanym od reszty rodziny. Minusy to zapach, zwlaszcza jesli ktos lubi smazyc (czasem sam nawiew nie wystarcza i trzeba otworzyc okno, dla zmarzlaka moze byc to problem); wiekszy nacisk na porzadek, pusty blat. Nie mozna ukryc chwilowego balaganu, trzeba systematycznie sprzatac. Kwestia gosci czy ktos czuje sie komfortowo gotujac, podgrzewajac na ich oczach.
Atrakcyjne wydaje mi sie rozwiazanie posrednie, ktore wrzucilam w zalaczniku. Jest to kuchnia moich sasiadow otwarta na salon z jeden strony, oba pomieszczenia maja lacznie ponad 50m2. Dodatkowy plus przy ladnej pogodzie moga zjesc posilek na tarasie.
Sama mam obecnie otwarta kuchnie, ale jesli kiedys bede sie budowac, to zrobie duza oddzielna, bedaca sercem domu.

Moim zdaniem to w zalaczniku to jest wlasnie otwarta kuchnia.
U moich rodzicow cos takiego jest - nie mozna nawet poogladac tv, bo ciagle jakies halasy z kuchni, mikser, gary itp. Zapachy pomijam, to akurat az tak mi nie przeszkadza.

Imo najlepsze rozwiazanie to kuchnia polaczona z duza jadalnia i osobno salon.

[visionAM]

Napisane przez amber2046

Atrakcyjne wydaje mi sie rozwiazanie posrednie, ktore wrzucilam w zalaczniku. Jest to kuchnia moich sasiadow otwarta na salon z jeden strony, oba pomieszczenia maja lacznie ponad 50m2. Dodatkowy plus przy ladnej pogodzie moga zjesc posilek na tarasie.
Sama mam obecnie otwarta kuchnie, ale jesli kiedys bede sie budowac, to zrobie duza oddzielna, bedaca sercem domu.

Fajny rozkład, podoba mi się Także uważam coś takiego za rozwiązanie pośrednie.

[syklamen]

Napisane przez cava

+ zależy od której strony byś do Wawy wjeżdżała. Jak Wałem Miedzeszyńskim to... można umrzeć w korkach ze starości zanim się w jedną stronę dojedzie w godzinach szczytu.
Moja rodzina mieszka od tamtej strony. Masakra.

Od strony Piaseczna.

Napisane przez damdalena

A może przetestujecie sobie tą lokalizację? Wynajmijcie lokum w tej miejscowości na jakiś czas. My tak zrobiliśmy, nim zdecydowaliśmy się na budowę domu pod miastem.

Z kolejki nie korzystamy, bo jeździ tylko co pół godziny. Trzeba by życie dostosowywać do rozkładu jazdy. Zresztą, bardzo rzadko potrzebujemy jechać do ścisłego centrum miasta.

TŻ tam mieszka już od dawna, wynajmuje. Wiem jak wygląda dojazd, ale co innego jeździć codziennie rano i po pracy, a co innego raz na jakiś czas, na zasadzie 'nie śpieszy mi się na żadną godzinę'. Kiedyś dojeżdżałam od niego bardzo wcześnie rano do Wa-wy i problemów nie było, ale to było kilka razy zaledwie. Natomiast w drugą stronę już jest gorzej. Korki są, jak chyba wszędzie. Przez całą Warszawę, aż do wyjazdu z Piaseczna. Chyba najlepszym rozwiązaniem byłyby podróże pociągiem. Na mieszkanie w stolicy nas nie stać, a jak pisałam TŻ ma pracę niemal na miejscu. Obawiam się tylko o siebie.

[visionAM]

W ogóle to zawsze mnie zaskakują te argumenty przeciwko aneksom. Obecnie mieszkam w kawalerce 27mkw - kuchnia jest oddzielnym pomieszczeniem, do którego wchodzi się przez pokój. Jest mała, między nią a pokojem są drzwi, które są zawsze otwarte, nie zamykamy ich nigdy. Nie wiem co Wy gotujecie, że Wam tak śmierdzi z kuchni bo mi nie śmierdzi nigdy. Nie mamy okapu, mamy jedynie okno, raz czy dwa coś się przypaliło, ale po otwarciu okna szybko wywietrzało. Sprzęty kuchenne aż tak nie hałasują żeby wybitnie przeszkadzać reszcie domowników. Co do bałaganu to zdarza się, ale w ogóle mi to nie przeszkadza, mimo że siedząc w pokoju widzę co jest w kuchni Co do gości to jednak oni nie spędzają w tym mieszkaniu tyle czasu, co ja, więc w ogóle do mnie nie przemawia ten argument. Na czas przybycia gości można posprzątać, a nawet jeśli w trakcie przygotowywania dla nich posiłku w aneksie zrobi się chwilowy bajzel to w zasadzie co w związku z tym? Mi osobiście w ogóle to nie przeszkadza. Jak odwiedzamy znajomych, którzy mają aneksy kuchenne to często pichcimy coś razem z nimi albo siedzimy blisko kuchennej części, gadamy, pomagamy w przygotowaniu posiłku. Nie spotkałam się jeszcze z tym żeby komuś przeszkadzał bałagan czy dźwięki z kuchni. Ale może mam wyrozumiałych znajomych

[Mojwa]

Ja mieszkanie dostosowuje pod siebie, nie pod gości, bo nikt mnie nie odwiedza częściej niż powiedzmy raz na miesiąc żeby to miało jakieś znaczenie mam teraz taka jakby oddzielną kuchnię i to jest dramat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Ja właśnie obsmazyłam na szybko polędwiczkę wieprzową, nie zamknęłam drzwi do kuchni i mimo włączonego wyciągu i otwartego okna w kuchni, za przeproszeniem , capi smażeniną w całym domu.

No każdemu co lubi. ja bardzo często zamykam drzwi do kuchni, albo wrzeszczę żeby zamknęli jak sobie chcę tv pooglądać w salonie a oni się w kuchni tłuką wyjac mikserem albo robotem do robienia szejków + moje dzieci dodatkowo zawsze przygrywają sobie z ajfonów swoją kocią muzyczkę (koreańskiezawodzenia) albo słuchają jakich vlogów.

[201803120844]

Napisane przez visionAM

W ogóle to zawsze mnie zaskakują te argumenty przeciwko aneksom. Obecnie mieszkam w kawalerce 27mkw - kuchnia jest oddzielnym pomieszczeniem, do którego wchodzi się przez pokój. Jest mała, między nią a pokojem są drzwi, które są zawsze otwarte, nie zamykamy ich nigdy. Nie wiem co Wy gotujecie, że Wam tak śmierdzi z kuchni bo mi nie śmierdzi nigdy. Nie mamy okapu, mamy jedynie okno, raz czy dwa coś się przypaliło, ale po otwarciu okna szybko wywietrzało. Sprzęty kuchenne aż tak nie hałasują żeby wybitnie przeszkadzać reszcie domowników. Co do bałaganu to zdarza się, ale w ogóle mi to nie przeszkadza, mimo że siedząc w pokoju widzę co jest w kuchni Co do gości to jednak oni nie spędzają w tym mieszkaniu tyle czasu, co ja, więc w ogóle do mnie nie przemawia ten argument. Na czas przybycia gości można posprzątać, a nawet jeśli w trakcie przygotowywania dla nich posiłku w aneksie zrobi się chwilowy bajzel to w zasadzie co w związku z tym? Mi osobiście w ogóle to nie przeszkadza. Jak odwiedzamy znajomych, którzy mają aneksy kuchenne to często pichcimy coś razem z nimi albo siedzimy blisko kuchennej części, gadamy, pomagamy w przygotowaniu posiłku. Nie spotkałam się jeszcze z tym żeby komuś przeszkadzał bałagan czy dźwięki z kuchni. Ale może mam wyrozumiałych znajomych

Zapach kuchenny to niekoniecznie smród, ale... W styczniu byłam "na wyspie curry". Sukienka założona raz na kolacje przeszła tak mocnym zapachem, że nie było to przyjemne. Curry uwielbiam
W kuchni mam stół.
O ile nie dziwi mnie aneks kuchenny w maleńkich mieszkaniach to moda na takowe w mieszkaniach 50+ trochę mnie zastanawia.

[visionAM]

My kupiliśmy mieszkanie 65mkw z aneksem W sumie to salon i kuchnia są jednym dużym pomieszczeniem, ale szczerze mówiąc bardziej podobają mi się opcje pośrednie, jak w tym mieszkaniu wrzuconym wyżej.

U mnie w domu rodzinnym jest duża oddzielna kuchnia i w sumie tam się częściej siedzi niż w salonie, a drzwi do niej zawsze są otwarte. U TŻta to samo. Może po prostu z przyzwyczajenia nie przeszkadzają nam te rzeczy, o których Wy piszecie jako minusy otwartych kuchni.

Co do curry to akurat nie lubię ale rozumiem co miałaś na myśli.

[melkmeisje]

W mieszkaniach/domach, w ktorych duzo sie gotuje, taka otwarta kuchnia to moze byc problem, moim zdaniem wlasnie glownie ze wzgledu na halasy. Mama w kuchni lomocze mikserem, a reszta rodziny chce ogladac film. U moich rodzicow bardzo czesta sytuacja. A uklad domu wyglada mniej wiecej tak jak na zalaczniku wyzej, tylko jest jeszcze jadalnia na srodku (otwarta i na kuchnie, i na salon).

[visionAM]

To chyba zależy co się gotuje. Mój mąż jest fanem gotowania i ciągle coś pichci, ale praktycznie wcale nie używa miksera

[201803120844]

Napisane przez melkmeisje

W mieszkaniach/domach, w ktorych duzo sie gotuje, taka otwarta kuchnia to moze byc problem, moim zdaniem wlasnie glownie ze wzgledu na halasy. Mama w kuchni lomocze mikserem, a reszta rodziny chce ogladac film. U moich rodzicow bardzo czesta sytuacja. A uklad domu wyglada mniej wiecej tak jak na zalaczniku wyzej, tylko jest jeszcze jadalnia na srodku (otwarta i na kuchnie, i na salon).

Na 100% jest wielu ludzi, którym pokój połączony z kuchnia nie przeszkadza, tak samo jak brak wanny w łazience. Równie wielu jest takich, dla których jest to nieakceptowalne. 10 lat temu to była norma jak Polska długa i szeroka, burzenie ścian i łączenie kuchni z pokojem, oraz robienie wyłącznie kabin. Trochę ucichło, bo może wygląda na zdjęciach, ale mieszkanie jest od mieszkania. Deweloperzy nadal podtrzymują modę na pokój z aneksem, bo jest to zwyczajnie tańsze dla nich. Metry się zgadzają.

[201803090921]

Napisane przez cava

Ja właśnie obsmazyłam na szybko polędwiczkę wieprzową, nie zamknęłam drzwi do kuchni i mimo włączonego wyciągu i otwartego okna w kuchni, za przeproszeniem , capi smażeniną w całym domu.

No każdemu co lubi. ja bardzo często zamykam drzwi do kuchni, albo wrzeszczę żeby zamknęli jak sobie chcę tv pooglądać w salonie a oni się w kuchni tłuką wyjac mikserem albo robotem do robienia szejków + moje dzieci dodatkowo zawsze przygrywają sobie z ajfonów swoją kocią muzyczkę (koreańskiezawodzenia) albo słuchają jakich vlogów.

Haha no ja też gotuję z muzyką z telefonu

Jeśli chodzi o zapachy, to u nas wystarczy jakaś ryba w piekarniku, żeby było ją czuć w całym mieszkaniu, a jak dla mnie każda ryba śmierdzi przepaskudnie Nawet zapach pieczonego ciasta mi przeszkadza, o ile znajduje się w niewłaściwym miejscu.
Ja gotuję rzadko, ale mąż, który zwykle się tym zajmuje, używa bardzo dużo przeróżnych przypraw, więc jakiś zapach zawsze się unosi - a ja jestem takim freak'iem, że nie cierpię kuchennych zapachów poza kuchnią.

[amber2046]

Napisane przez Mojwa

Ja mieszkanie dostosowuje pod siebie, nie pod gości, bo nikt mnie nie odwiedza częściej niż powiedzmy raz na miesiąc żeby to miało jakieś znaczenie mam teraz taka jakby oddzielną kuchnię i to jest dramat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U nas goscie przyjezdzaja i zostaja tak srednio na tydzien, chociaz trafiaja sie tez tacy weekendowi i trzytygodniowi. W najblizszy piatek spodziewamy sie przyjaciol, pozniej kolejna pare z dzieckiem chce spedzic z nami swoj urlop. Takze do polowy sierpnia nie bedziemy mogli narzekac na brak towarzystwa. Jednej osobie musielismy odmowic, bo termin w ktorym planowala odwiedziny byl juz zajety. Czasami mam chwilowe kryzysy, bo jestem typem introwertycznym, ale jednoczesnie ciesze sie jak dzieciak, ze spedze czas z tymi ludzmi, bede mogla pokazac im ulubione atracje regionu, dopasowane oczywiscie pod konkretnego odwiedzajacego. Chcialabym w przyszlosci moc zaoferowac przyjezdnym osobny pokoj.
Najzabawniesze sa osoby, ktore nie odzywaja sie latami, a pozniej zapowiadaja przyjazd, zeby pojezdzic na nartach. Spryciarze nie zauwazyli, ze kilka lat wczesniej zmienilismy gory na morze przeprowadzajac sie z Austrii do Niemiec.

[cava]

U mnie robot kuchenny co raz chodzi + szejki to podstawa pożywienia mojej starszej córki.
Ja sama tłukę się garami okropnie + codziennie wieczorem chodzi zmywarka.
A już jak obie córki jedzą w tym samym czasie w kuchni, to się drą miedzy sobą jak stado zdziczałych papug + muzyczka z ajfonika.
I ulubione danie moich dzieci: ryż ze smażonym kurczakiem, cebulą, czosnkiem i curry. ma to niepowtarzalną woń a bywa robione kilka dni z rzędu wieczorem.

[201712071518]

Napisane przez amber2046

Najzabawniesze sa osoby, ktore nie odzywaja sie latami, a pozniej zapowiadaja przyjazd, zeby pojezdzic na nartach. Spryciarze nie zauwazyli, ze kilka lat wczesniej zmienilismy gory na morze przeprowadzajac sie z Austrii do Niemiec.

Standard. Moim rodzicom też nagle sie powiekszyla rodzina jak wybudowali sobie domek w Tatrach
(z półoddzielną kuchnią)

[visionAM]

Ja to jestem mądra, bo nie mam dzieci Może jak będziemy mieć nastolatki buszujące w kuchni to też będę marzyła o tym, żeby to było oddzielne pomieszczenie

[justynka87]

Napisane przez Wolha wRedna

Z ciekawości podliczyłam ile wydałam na wynajmy przez ostatnie 10 lat.

Jestem świrem jeśli chodzi o cyferki więc pamiętam ceny wszystkich mieszkań i akademika w kolejnych latach studiów.

5 lat akademika (po 9 miesięcy, bo wakacje w domu), 1 rok pobytu w domu, czyli tu nie ma co liczyć + kolejne 4 lata mieszkania w innym mieście gdzie już wynajmuję pokój = 45.000 zł +/- 1.000 zł

Te pieniądze to już niezły wkład własny by był, a ja serio zawsze szłam po taniości. Akademik jednak mocno zaniżył wynik i gdybym wynajmowała pokoje takie jak mi się podobają pewnie byłoby jeszcze z 15 tysi więcej

Pod wpływem Twojego posta policzyłam ile z mężem wydaliśmy przez ostatnie 7 lat na sam wynajem.

Miesięcznie za wynajem 1400. Co daje na rok 16800 Pomnożone przez 7 lat 117600 i tak do końca życia. Niestety na kredyt nie mamy szans.

Otworzyłaś mi oczy. A to za sam wynajem: do tego doliczam co miesiąc prąd, gaz, telefony, tv, internet, woda....

[amber2046]

Napisane przez justynka87

Pod wpływem Twojego posta policzyłam ile z mężem wydaliśmy przez ostatnie 7 lat na sam wynajem.

Miesięcznie za wynajem 1400. Co daje na rok 16800 Pomnożone przez 7 lat 117600 i tak do końca życia. Niestety na kredyt nie mamy szans.

Otworzyłaś mi oczy. A to za sam wynajem: do tego doliczam co miesiąc prąd, gaz, telefony, tv, internet, woda....

...ubezpieczenie, oplata radiowo-telewizyjna, parking.

Posiadanie mieszkania na wlasnosc nie zmieni nic w kwestii tych oplat.

[justynka87]

Napisane przez amber2046

...ubezpieczenie, oplata radiowo-telewizyjna, parking.

Posiadanie mieszkania na wlasnosc nie zmieni nic w kwestii tych oplat.

To też obecnie płacę zapomniałam o tym (po za ubezpieczeniem). Za parking płacę bo muszę, a nie mam samochodu:rolle yes:

Nie biorę kredytu bo mnie na niego nie stać wg banku. Rzeczywistość jest taka, że mogłabym spłacać kredyt i równocześnie godnie żyć. Obecnie płacę za wynajem i jakoś bardzo nie narzekam. Prawda jest taka, że kredyt to duuuuża odpowiedzialność i ryzyko. Mam 30 lat i unikam kredytów jak ognia.

Czasami myślę o kredycie na własne M, ale zaraz sobie przypominam jaką umowę mam mój TŻ, a więc nici z tego.