|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2019-06-24, 06:07 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 2
|
Uzależniona od partnera? Jego szczęście moim szczęściem?
Cześć! Nie wiedziałam do końca jak ubrać w słowa tytuł wątku by oddać jak najbardziej to, w czym problem.
Zacznę może od tego, ze jestem po niezłych przejściach z toksycznymi związkami, były 3 takie związki i jak najbardziej należy je uznać za relacje toksyczne. Jakieś pol roku temu zbliżyłam się z pewnym facetem i jesteśmy razem ten związek należy do udanych, jest tak jak tego zawsze chciałam, jest szacunek, zaufanie. Jest natomiast również we mnie pewien problem- mianowicie gdy jestem z nim mogłabym wtedy góry przenosić, stawać się lepszym człowiekiem, pozbyć się mojego marudzenia i zrzędzenia, mniej się denerwować- ogólnie zmieniać się na lepsze. Gdy jesteśmy po miłym spotkaniu mogłabym góry przenosić, kocham wszystkich ludzi, chce mi się żyć. Kiedy natomiast nie jesteśmy razem/kiedy w moim mniemaniu on się mniej odzywa Bo się znudził (co jest oczywiście nieprawda, jestem w tym upewniana i wiem ze to moje wkrętki przez poprzednie relacje) nie chce mi się żyć. I nie chodzi zupełnie o to, ze jestem zazdrosna co on robi w tym momencie, o brak zaufania. Nie jestem również bluszczem, mamy przestrzeń wyłącznie dla siebie, każde z nas, sama czasem mówię mu żeby spędził czas ze znajomymi czy rodzina a ja porobie w tym czasie coś innego. Po prostu chodzi o to ze przy nim chce mi się żyć, jestem szczęśliwa. Gdy natomiast coś zaczyna się psuć miedzy nami czy nie widzimy się dłuższy czas- ja już nie potrafię cieszyć się życiem.. czy któraś z was tak może miała? Sama nie rozumiem właściwie o co tu chodzi... pracuje, realizuje się w tym co robię, mam swoje hobby. Ale czasem po prostu bez niego nie widzę w tym sensu.. proszę o trzeźwa ocenę sytuacji z boku, bo sama czasem już nie wiem co czuje. Edytowane przez julia3241 Czas edycji: 2019-06-24 o 09:23 |
2019-06-24, 09:42 | #2 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 092
|
Dot.: Uzależniona od partnera? Jego szczęście moim szczęściem?
Cytat:
Musisz przepracować swoje problemy, sama lub na terapii, bo będzie ci bardzo ciężko żyć. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
|
2019-06-24, 11:51 | #3 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Uzależniona od partnera? Moje szczęście jego szczęściem?
Ja też lubię jak mój partner jest w pobliżu. Natomiast gdybym zauważyła, że jego brak utrudnia mi funkcjonowanie, bądź emocje związane z rozłąką zaczynają negatywnie rzutować na mój związek, bo na przykład wydzwaniam do niego albo robię mu jakieś wyrzuty to wtedy zdecydowałabym się na psychoterapię.
|
2019-06-24, 14:28 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 402
|
Dot.: Uzależniona od partnera? Jego szczęście moim szczęściem?
Miałam tak samo, budujesz kolejny toksyczny związek i nie nadajesz się, dopóki tego nie przepracujesz.
|
2019-06-24, 16:13 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 87
|
Dot.: Uzależniona od partnera? Moje szczęście jego szczęściem?
Jesteśmy jest okropne... albo nie my, a faceci... że oni tak nie mają wtedy wszyscy byli by zadowoleni
|
2019-06-24, 20:18 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-09
Lokalizacja: z miasta
Wiadomości: 1 257
|
Dot.: Uzależniona od partnera? Moje szczęście jego szczęściem?
Tak, miałam to, w pięcioletnim toksycznym związku. Nie umiałam sama być szczęśliwa, pod koniec zaczynałam coraz lepiej czuć się sama i potem wpadłam w wir randkowania, ale teraz wydaje mi się, że to dlatego, że chciałam się znów od kogoś uzależnić.
Próbowałam już wcześniej terapii, jestem DDA, ale źle trafiałam. Od grudnia 2018 jestem pod opieką nowego, dobrego dla mnie psychiatry, który skierował mnie od marca tego roku na świetną terapeutkę i widzę poprawę. Z nowym partnerem jestem od kwietnia i dzieli nas prawie cała Polska, nie widujemy się codziennie, bo nie ma jak. Tęsknię, ale umiem ocenić, że to zdrowy poziom tęsknoty. Funkcjonuję normalnie, żyję sama. Przy spotkaniach jest jeszcze większa radość, że się w końcu zobaczyliśmy, jeszcze mocniej to doceniam. Nie ma sensu psuć sobie następnego związku, naprawdę polecam terapię. Szczerze, nie sądziłam, że mi naprawdę takie coś pomoże i to tak szybko. Nie twierdzę, że tak szybko jestem "wyleczona", ale poprawa jest niesamowita. Obecnie będę walczyć z tym zastanawianiem się "ciekawe co on teraz robi" jeśli wychodzi akurat na spotkanie z kolegą, bo jestem uczulona na punkcie alkoholu. Ale i tu już widzę poprawę - ostatnio była taka sytuacja i nie zrobiłam żadnej sceny jak kiedyś, wszystko już przerobiłam sama w głowie Myślę, że warto rozważyć wizyty u terapeuty, bo poprawi Ci się jakość życia oraz związku - czy tego, czy przyszłych
__________________
"Zbyt wiele w życiu widziałem, żeby nie wiedzieć, że kobiece przeczucia bywają cenniejsze niż wnioski analityka." |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:03.