Wspólny cel mamy: od jesieni o dzidzię się staramy! staraczki 2015/2016

[Fantasmagori]

Dzień dobry

Jak tam VelaLuca? teścior zrobiony? czekam z niecierpliwością

Kasia_ruda wielkie dla synka

[201604261006]

Napisane przez kasia_ruda

Bardzo krótko, pierwszà tabletkę antykoncepcyjnà na wyciszenie jajników wzięłam 1.11, a 6.12 już miałam transfer zarodków. Zastrzyki tylko 9 dni. Udało się za pierwszym, z małymi przebojami na poczàtku (beta mi nieprawidłowo przyrastała), ale ostatecznym sukcesem

To szybko super że się Wam udało za pierwszym razem. Ja mam nadzieje że nam uda się zajść normalnie do czerwca bo nie jestem przekonana do in vitro, głównie z powodów finansowych.

Jak dziś zimno wczoraj straciłam pracę

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:42 ----------

Kasia super że maluch już chodzi
A teraz się będziecie starać 'normalnie' o dziecko? Długo się staraliście o synka zanim zdecydowaliście się na in vitro? Chciałabym poznać Twoją historię, jeśli chcesz się nią podzielić

[Fantasmagori]

Napisane przez mysza93

Jak dziś zimno wczoraj straciłam pracę

O kurczę kiepsko


co do invitro to powiem Wam że ta moja koleżanka która starała się tyle lat miała 3 próby in vitro i niestety nieudane. Po 3 się poddali i za miesiąc była w ciąży - naturalnej Lekarz powiedział że czasem in vitro coś odblokowuje w organizmie i tak się zdarza

[confused women]

Hej Dziewczyny

mysza93, współczuję A co się stało, tak nagle Cie zwolnili czy już się spodziewałaś zwolnienia?

kasia_ruda, mogę niedyskretnie zapytać z jakimi kosztami wiązały się te wszystkie procedury?

Ja nieraz sama zastanawiam się, co by było, gdyby nam nie udało się zajść w ciążę naturalnie, czy podjęlibyśmy się in vitro, czy rozważylibyśmy adopcję..kiedyś TŻ wspominał, że może ta druga opcja byłaby lepsza, on nie jest za bardzo za in vitro, z kolei ja chyba wolałabym jednak starać się o własne maleństwo, wszelkimi sposobami..

[zawiechaczarny]

Ja też do tej pory nie ufałam ginom z nfz. Ale ostatnio koleżanka dała mi namiary na podobno rewelacyjną panią gin z nfz, która uratowała jej synka kilka lat temu. W przyszłym tygodniu spróbuję umówić się na wizytę - mam nadzieję, że nie czeka się zbyt długo. Jak ta lekarka rzeczywiście okaże się taka dobra, to może nawet nie będę musiała w ciąży chodzić na prywatne wizyty.

Kasia, bez kukurydzy faktycznie będzie trudno w tej diecie, ale na pewno coś wymyślisz.

A u mnie dziś przyszła @ Tak czułam, że we wrześniu nic nie wyjdzie z naszych starań, skoro złapałam infekcję. Trzeba zadbać o kondycję w tym cyklu

[201604261006]

Dzięki, okazało się że zamykają się. A niedawno mnie przyjęli, szukali pracownika a teraz nagle się zamykają

Napisane przez confused women

Ja nieraz sama zastanawiam się, co by było, gdyby nam nie udało się zajść w ciążę naturalnie, czy podjęlibyśmy się in vitro, czy rozważylibyśmy adopcję..kiedyś TŻ wspominał, że może ta druga opcja byłaby lepsza, on nie jest za bardzo za in vitro, z kolei ja chyba wolałabym jednak starać się o własne maleństwo, wszelkimi sposobami..

Ja jak byłam na wizycie u ginekolożki we wrześniu, to powiedziała że daje nam czas do czerwca. Jeśli się nie uda to kieruje nas na in vitro. Ja nie jestem przekonana, bo mimo że np byśmy dostali się do programu to i tak trzeba wydać dużo pieniędzy. Ale rozmawiałam z Tż i powiedział że jest za in vitro - myślałam że nie bo to kłóci się z jego religią ale jednak tak no ale nie myślimy o tym póki co, do czerwca jeszcze czas

[Smilelinka]

Napisane przez confused women

Hej Dziewczyny

mysza93, współczuję A co się stało, tak nagle Cie zwolnili czy już się spodziewałaś zwolnienia?

kasia_ruda, mogę niedyskretnie zapytać z jakimi kosztami wiązały się te wszystkie procedury?

Ja nieraz sama zastanawiam się, co by było, gdyby nam nie udało się zajść w ciążę naturalnie, czy podjęlibyśmy się in vitro, czy rozważylibyśmy adopcję..kiedyś TŻ wspominał, że może ta druga opcja byłaby lepsza, on nie jest za bardzo za in vitro, z kolei ja chyba wolałabym jednak starać się o własne maleństwo, wszelkimi sposobami..

Ja też się kiedyś na tym zastanawiałam i ja chyba też bym starała się wszystkimi możliwymi sposobami aby urodzić swoje własne Może dlatego że bardzo chciałabym nosić pod sercem swoje maleństwo i poczuć to co każda matka.

[cavagirl]

Napisane przez mysza93

wczoraj straciłam pracę

Jeju, współczuję

Napisane przez confused women

Ja nieraz sama zastanawiam się, co by było, gdyby nam nie udało się zajść w ciążę naturalnie, czy podjęlibyśmy się in vitro, czy rozważylibyśmy adopcję..kiedyś TŻ wspominał, że może ta druga opcja byłaby lepsza, on nie jest za bardzo za in vitro, z kolei ja chyba wolałabym jednak starać się o własne maleństwo, wszelkimi sposobami..

Też się zastanawiam i wydaje mi się, że nie umiałabym pokochać nieswojego dziecka... I bardzo podziwiam ludzi, którzy to robią.

Napisane przez zawiechaczarny

A u mnie dziś przyszła @ Tak czułam, że we wrześniu nic nie wyjdzie z naszych starań, skoro złapałam infekcję. Trzeba zadbać o kondycję w tym cyklu

To jak u mnie miesiąc temu. Nadrobiliśmy w kolejnym cyklu i dziś nadal okresu brak, coś tam mnie pobolewa, ale tak prawie nic, a normalnie umieram z bólu, także nadzieja jeszcze nie umarła mimo testu

[zawiechaczarny]

Napisane przez confused women

Hej Dziewczyny


Ja nieraz sama zastanawiam się, co by było, gdyby nam nie udało się zajść w ciążę naturalnie, czy podjęlibyśmy się in vitro, czy rozważylibyśmy adopcję..kiedyś TŻ wspominał, że może ta druga opcja byłaby lepsza, on nie jest za bardzo za in vitro, z kolei ja chyba wolałabym jednak starać się o własne maleństwo, wszelkimi sposobami..

Też się czasem nad tym zastanawiam. Co do in vitro to w sumie z TŻ nie mamy tego obgadanego. Natomiast przed ślubem ustaliliśmy, że jeżeli bardzo długo będziemy się starać o dziecko i nam nic z tego nie wyjdzie, to postaramy się o adopcję (w rodzinie TŻ były takie przypadki i jest to dla niego jak najbardziej normalne, więc nie czuje oporów przed adopcją).

Moja mama 30 lat temu przez 8 lat walczyła o zajście w ciążę. Przechodziła różne leczenia hormonalne. In vitro dopiero wtedy wchodziło w Polsce, więc jakoś nie była zdecydowana. A z jakiegoś powodu moi rodzice nie chcieli zdecydować się na adopcję. I tak po tych latach i tych wszystkich kuracjach, jak już moja mama kompletnie straciła nadzieję na dziecko, zaszła w ciążę. Także wygląda na to, że to była blokada psychiczna. Oby mnie to nie czekało, bo za 8 lat będę mieć 34l., a planujemy z TŻ raczej 2 dzieci.

[Smilelinka]

Napisane przez mysza93

Dzięki, okazało się że zamykają się. A niedawno mnie przyjęli, szukali pracownika a teraz nagle się zamykają


Ja jak byłam na wizycie u ginekolożki we wrześniu, to powiedziała że daje nam czas do czerwca. Jeśli się nie uda to kieruje nas na in vitro. Ja nie jestem przekonana, bo mimo że np byśmy dostali się do programu to i tak trzeba wydać dużo pieniędzy. Ale rozmawiałam z Tż i powiedział że jest za in vitro - myślałam że nie bo to kłóci się z jego religią ale jednak tak no ale nie myślimy o tym póki co, do czerwca jeszcze czas

Witaj w klubie, u mnie to samo. Też nie pracuje, bo firma w której pracowałam się zamknęła

[geosmina]

Napisane przez mysza93

To szybko super że się Wam udało za pierwszym razem. Ja mam nadzieje że nam uda się zajść normalnie do czerwca bo nie jestem przekonana do in vitro, głównie z powodów finansowych.

Jak dziś zimno wczoraj straciłam pracę

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:42 ----------

Kasia super że maluch już chodzi
A teraz się będziecie starać 'normalnie' o dziecko? Długo się staraliście o synka zanim zdecydowaliście się na in vitro? Chciałabym poznać Twoją historię, jeśli chcesz się nią podzielić

Współczuję utraty pracy... Ale na pewno szybko znajdziesz coś dużo lepszego 😀

U mnie też zimnica, szok normalnie 😒 jadę teraz do pracy, nawet się cieszę, bo wczoraj już nie wiedziałam co z nudów robić w domu 😜

Piszę z telefonu-pozdro szejset

[201604261006]

Dzięki Mam nadzieje że coś znajdę, ale u nas na wsi ciężko. Najwyżej pozajmuje się zwierzakami

[confused women]

Ja obawiałabym się, że dziecko adoptowane mogłoby potem sprawiać kłopoty, bo przecież nie wiemy do końca jacy byli rodzice dziecka, czy matka nie piła w ciąży itd... Bałabym się, że mogłabym potem żałować decyzji o adopcji. Jednak podświadomie mogłabym czuć, że muszę się mierzyć z czymś, co nie jest moją winą, obawiałabym się po prostu, że będę żałować a wycofać się już nie będzie można. Ale to oczywiście tylko gdybanie, może byłoby zupełnie odwrotnie, może takie dziecko byłoby dla mnie całym światem, i nie miałabym nigdy wątpliwości? Trudny temat, musiałabym się milion razy zastanowić, aby nikogo nie zranić.

A jeśli chodzi o in vitro, to może TŻ by się zgodził, bardziej obawiałabym się reakcji jego rodziców bo oni baaaardzo wierzący, ale co tam, najwyżej dowiedzieliby się po fakcie

[Smilelinka]

Dokładnie takie same obawy miałabym co do adoptowanego dziecka, a z drugiej strony przecież te dzieci tez zasługują na prawdziwą rodzinę..bardzo ciężki temat jest jeżeli chodzi o adopcję. No jednak z drugiej strony lepiej ze te dzieci znalazły się w domu Dziecka, a nie na śmietniku albo matka zabiła bo nie chciała.

[aniusia49]

Cześć dziewczyny

mysza93 Bardzo mi przykro z powodu pracy na pewno szybko uda się znaleźć coś nowego

kasia_ruda brawo dla syna! A co do tej alergii to w jakim jest stopniu? Bo jeżeli nie objawia się aż tak bardzo, to może maluch normalnie jeść tak jak jadł. Odczulania pewnie są dopiero jak dziecko jest trochę starsze...

confused women Jeżeli sami rodzice się nie przyznają to ludzie w ogóle nie muszę wiedzieć że to przez in vitro. Ja nie wiem co byśmy zrobili, staram się o tym nie myśleć


Miłego dnia

[201604261006]

U nas nikt by się nie dowiedział. Tzn ja bym nikomu nie mówiła. Nikt nie wie że się staramy. Po co? Tzn wie moja przyjaciółka

[confused women]

Napisane przez aniusia49

confused women Jeżeli sami rodzice się nie przyznają to ludzie w ogóle nie muszę wiedzieć że to przez in vitro. Ja nie wiem co byśmy zrobili, staram się o tym nie myśleć

Napisane przez mysza93

U nas nikt by się nie dowiedział. Tzn ja bym nikomu nie mówiła. Nikt nie wie że się staramy. Po co? Tzn wie moja przyjaciółka

W sumie macie rację Dziewczyny Zresztą, jak wszyscy naokoło wiedzą o staraniach to i presja większa. Lepiej sobie tego oszczędzić i nie chwalić się wszystkim naokoło. Dopiero po fakcie, gdy dzieciątko będzie w drodze

[201604261006]

Ostatnio czytałam w gazecie że właśnie para starała się ileś lat o dziecko, udało im się przez in vitro. Po porodzie chcieli ochrzcić dziecko i poszli do księdza z pytaniem 'czy ochrzci dziecko które jest z in vitro'. Nie wiem dla mnie to dziwne. Takie samo dziecko jak każde inne
Ja nikomu się nie chwalę, nie ma czym. Jak się uda zajść w ciąże to również nie będę mówić że się staraliśmy ileś lat. Po co? Nie czuję potrzeby dzielić się tym z kimkolwiek

[aniusia49]

U nas też nikt nie wie, że się staramy o maleństwo. Za dwa tygodnie jedziemy na 18stke mojego brata, już wymyślam co powiem jak zapytają dlaczego nic nie piję

[201604261006]

Ja w sumie pije jak jest jakaś okazja. Nie biorę leków wywołujących owulację to mogę.

[cavagirl]

Ja nie piję od początku starań prawie nic. Najgorzej będzie na spotkaniu służbowym, które niedługo, bo że po ślubie, to wszyscy czujni od razu w tym temacie. Będę najwyżej lampkę czerwonego wina pić przez cały wieczór...

[monique_05]

Napisane przez confused women

W sumie macie rację Dziewczyny Zresztą, jak wszyscy naokoło wiedzą o staraniach to i presja większa. Lepiej sobie tego oszczędzić i nie chwalić się wszystkim naokoło. Dopiero po fakcie, gdy dzieciątko będzie w drodze

A u nas jest presja mimo tego, że nie wiedzą, że się staramy Ooo bo już po ślubie, bo już 27 lat. Tym bardziej, że siostra mojego męża urodziła w sobotę (ma 21 lat) to teraz już totalnie jest parcie ze strony wszystkich, nawet dalszych kuzynek, że teraz kolej na nas, to już najwyższa pora i bla bla bla... A mnie to tylko stresuje.. Myślę, że może jakby się dowiedzieli, że się staramy to by się trochę uciszyli (szkoda, że ludzie czasami nie pomyślą, że być może ktos się stara tylko nie wychodzi), ale też nie mam zamiaru wszystkim obwieszczać, że chcemy już dzidzię.

---------- Dopisano o 13:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:00 ----------

Napisane przez cavagirl

Ja nie piję od początku starań prawie nic. Najgorzej będzie na spotkaniu służbowym, które niedługo, bo że po ślubie, to wszyscy czujni od razu w tym temacie. Będę najwyżej lampkę czerwonego wina pić przez cały wieczór...

Moja ginka powiedziała, że można pić i ze to nie szkodzi. Oczywiście umiarkowanie, a nie do upadłego. Ale ja mimo wszystko i tak ograniczam alko.

[201604261006]

Napisane przez monique_05

A u nas jest presja mimo tego, że nie wiedzą, że się staramy Ooo bo już po ślubie, bo już 27 lat. Tym bardziej, że siostra mojego męża urodziła w sobotę (ma 21 lat) to teraz już totalnie jest parcie ze strony wszystkich, nawet dalszych kuzynek, że teraz kolej na nas, to już najwyższa pora i bla bla bla...

U nas mimo że jesteśmy młodzi to już zaczynają się teksty, że ponad rok po ślubie i nic nie widać. Miłe to nie jest ale co zrobić gdyby tylko widzieli to od razu zamknęliby jadaczki. Ale to dalsza rodzina pyta, no i brat Tż a tak to spokój póki co.

---------- Dopisano o 13:10 ---------- Poprzedni post napisano o 13:08 ----------

Ja gdybym miała nie pić odkąd się staramy to stuknęłoby już 1,5 roku prawie. A nie wyobrażam sobie tego, lubię wypić piwko smakowe czy wina trochę. Czy nawet wódkę na własnym weselu czy okrągłych urodzinach teścia Wiadomo że jak brałam CLO to nie piłam.

[aniusia49]

mysza93 ja też lubię czasami wypić piwo smakowe czy coś innego, ale wtedy będę kilka dni przed @ więc nie chciałabym ryzykować

[confused women]

Ja też piję okazjonalnie, tzn w weekend jakiegoś drinka czy winko. Bo tak naprawdę starania mogą trwać i trwać a ja lubię nieraz w weekend dla relaksu jakiegoś dobrego drinka, tylko tak jak któraś wyżej napisała-umiarkowanie a nie do upadłego Jak będę w ciąży i jak będę karmić to będzie przynajmniej 1,5roku całkowicie bez alko, więc nie widzę sensu by już teraz całkowicie odmawiać sobie %%. Trochę można.

[Smilelinka]

Ja też sobie na weekend lubię wypić piwko albo drinka wisniówka + sok bananowy i podczas starań też będę,oczywiście wiadomo że nie do upicia sie

---------- Dopisano o 11:25 ---------- Poprzedni post napisano o 11:24 ----------

Mam do was pytanie, przytylyscie podczas brania tabletek anty?

[VelaLuca]

Dziewczyny testu niestety nie zrobiłam bo nie byłam w stanie.
Spałam w nocy tylko 3 godziny, ciągle ciągnęło mnie na wymioty, a nad ranem tak mnie coś kuło w brzuchu, że usnęłam dopiero koło 9 i własnie wstałam. Nie czuje się na siłach wsiąść do samochodu i jechać kupić test bo jak tylko się podniosę z łóżka to lecę do toalety.
Aż się zaczynam martwić co to może być jeśli nie ciąża.....
Już miałam operację na brzuch i nawroty oby to nie było znów to....
No nic, jutro mąż wraca to przywiezie mi w prezencie test

[Smilelinka]

Napisane przez VelaLuca

Dziewczyny testu niestety nie zrobiłam bo nie byłam w stanie.
Spałam w nocy tylko 3 godziny, ciągle ciągnęło mnie na wymioty, a nad ranem tak mnie coś kuło w brzuchu, że usnęłam dopiero koło 9 i własnie wstałam. Nie czuje się na siłach wsiąść do samochodu i jechać kupić test bo jak tylko się podniosę z łóżka to lecę do toalety.
Aż się zaczynam martwić co to może być jeśli nie ciąża.....
Już miałam operację na brzuch i nawroty oby to nie było znów to....
No nic, jutro mąż wraca to przywiezie mi w prezencie test

Trzymam kciuki aby to była ciąża

[confused women]

Ja z sokiem bananowym to blue curacao i wódka, ale ciężkie dosyć, ostatnio się przerzuciłam na mohito lub cosmopolitan

Ja nic nie przytyłam podczas brania antyków, te wszystkie nowe tabsy mają działanie moczopędne jakby, tzn nie zatrzymują wody w organizmie i nie powinno się tyć.

VelaLuca, czyli nadal trzymasz nas w napięciu

[Smilelinka]

A ja właśnie biorę te 24+4 i właśnie miałam z tym problem i podczas 4lat przytyłam ok 10 kg :-S