ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-02-27, 11:56   #1
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68

ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?


Witajcie kobietki i nie tylko chociaż pewnie w większości. Dobrze jakby panowie też się wypowiedzieli. Nie daję już rady i muszę porozmawiać z kimś neutralnym. Tekst będzie trochę długi ale to i tak jest w skrócie. Nie zniechęcajcie się bo na prawdę potrzebuje rady.

Jestem z chłopakiem już 6 lat. Nie dawno mi się oświadczył. Zanim to nastąpiło kilka lat mieszkaliśmy u niego. I te 6 lat szczerze mówiąc nie wyglądało kolorowo. Zamieszkałam u niego ponieważ zaproponował mi to gdy miałam kłopoty z dojazdem do szkoły. Od niego było bliżej. Zapytaliśmy jego ojca, a on się zgodził, mówił że nie ma problemu. I tak już później zostało. Niby tak powiedział ale już po kilku dniach słyszałam krytykę na mój temat, że czemu jestem taka chuda czy jestem chora czy co.
Faktycznie byłam chora, ale mógł zapytać mnie wprost a nie przy całej jego rodzinie tak mówić. Jego ojciec jest rolnikiem. Z początku wydawał mi się kulturalnym gościem, bywał już za granicą, ale potem został na ojcowiźnie. Z dziadkiem mojego (ze swoim ojcem) nigdy nie miał dobrych relacji, pewnie dlatego, że spadło na niego całe gospodarstwo, z którego u nas nic nie ma. Ziemie są kiepskie a tylko trzeba się przy tym ciężko napracować. Nie wiem do dziś czy został na ojcowiźnie z konieczności czy z wyboru, ale relacji dobrych między nimi nie było, wiele razy słyszałam kłótnie.

Jego matki praktycznie nie było, bo siedziała za granicą. Ojciec był tutaj, mieszkaliśmy z nim, nie siedzą razem, matka przyjeżdża tylko w czasie letnich wakacji i na święta. Między jego rodzicami delikatnie mówiąc nie ma już uczucia. Ojciec mojego tż nam to powiedział, że już nic nie czuje. Nie wiem czy ona wie o tym. U mojego w domu nigdy nie rozmawia się wprost. Wszystko poza plecami samego zainteresowanego. Smutna prawda. Więc w sumie mieszkałam z jego bratem, ojcem i dziadkiem.
Na początku było ok. Do momentu gdy jego rodzina zaczęła być o niego zazdrosna. Wcześniej mało się nim interesowali wiele razy mi o tym mówił, że większość bywał poza domem niż w domu dopóki nie pojawiłam się ja. Jak twierdził miał z kim teraz spędzać czas. Jego starszy brat zawsze był faworyzowany, szczególnie przez ojca, a mój uważany przez rodzinę za głupka i niedorajdę, ponieważ żadnemu z rodziców nie chciało się przyłożyć więcej pracy nad nim. Po prostu gdy coś mu nie szło to go odganiali i mówili że osioł z niego. Nie przejmowali się tym że skoro gorzej się uczy, to trzeba mu pomóc. Po prostu machnęli ręką na niego i tak zostało. Przez lata czuł się gorszy.

Nagle jak zobaczyli, że jestem ja, że jest ktoś kto go kocha, komu na nim zależy ZACZĘŁO SIĘ. Zmowa szeroko pojęta całej rodzinki. Jego siostra, nie mieszkająca już z nimi tylko u męża, zaczęła ściągać mojego do siebie pod byle pretekstem, a to żeby drzewo im ogarnąć a to coś innego. Mój z racji, że był niedoceniony wcześniej przez rodzinę połknął haczyk i coraz mniej było go w domu. Było nawet tak, że nie wracał na noc a ja sama na niego czekałam, bo szwagier nie chciał go odwieźć. Czułam się paskudnie. Z jednej strony musiałam jeździć jakoś do szkoły i mieszkać u niego, bo ode mnie nie było dojazdu, a jego nie było. Nie ważne było nawet to że opuszczał szkołę. Kontaktu z nim nie było zauważyłam że tel został w domu. Pewnie się nie spodziewał że tyle tam zostanie. Ich potrzeby były ważniejsze. Tak zaczęło się wykorzystywanie go.
Od tego momentu zaczęły się między nami kłótnie. Mówiłam mu że nie dba o swój rozwój, że tylko dogadza innym, najpierw proponuje mi wspólne mieszkanie, a potem zostawia samą przez dwie noce. To nie było jakoś bardzo daleko żeby szwagier nie mógł go odwieźć do domu po skończonej pracy. Po prostu nie chciał. Ojcu też to chyba nie przeszkadzało, bo nawet do niego nie dzwonił. Ja czułam się po prostu niezręcznie.

Wtedy już zaczęło się między nami psuć. Oni widzieli doskonale co robią, a przy mnie udawali, brali mnie za głupią. Jak doszło do spotkania w święta potem między mną i jego rodziną, jego siostra jak tylko mój wyszedł próbowała mi wmówić że mój tż nic im nie powiedział że jestem u niego. Okłamała mnie, bo mój tż powiedział mi później, że prosił szwagra o odwózkę a ten nie chciał go odwieźć. Poza tym wiedzieli że zamieszkałam bo o niczym innym się nie mówiło w rodzinie. Za robotę dwu dniową, przez którą musiał opuścić szkołę nie dostał ani grosza od nich. Teraz z perspektywy czasu i dalszych wydarzeń wiem że to były pierwsze próby odciągnięcia go ode mnie.
Potem były niedzielne przyjazdy wiadomo, ale my z tż mieliśmy swoje plany, chcieliśmy gdzieś w niedzielę wyskoczyć, to jego ojciec wyciągnął asa z rękawa i powiedział mojemu że ma iść na grzyby z nimi ( z siostrą i ze szwagrem) jakby nie mogli pójść sami przecież jego siostra znała las doskonale.
I tak było potem już coraz częściej. Mój z racji ze przez lata nie doceniany przez rodzinę łykał haczyk za haczykiem. Zapaliła mi się czerwona lampka, jak własna rodzina może przez lata mieć gdzieś mojego tż a nagle gdy pojawiłam się ja zaczęli go ciągnąć dosłownie do wszystkiego. Był już tedy dorosły. Sobotnie wieczory spędzane z ojcem przy tv bo przecież on jest sam.. Nie mogliśmy wyskoczyć bo zaraz mówił: A już będziecie jeździć.


Gdy jego matka pierwszy raz mnie zobaczyła po minie już widziałam, że mnie nie polubi i tak było. Ojciec na początku był normalnie do mnie nastawiony, ale chyba matka tak podziałała na całą rodzinę, że zaczęli tak się zachowywać. Musiała być jakaś rodzinna rozmowa. Chyba jej przeszkadzało że jej synowi na mnie zależy. Teraz przy przyjazdach, zaczęła dawać mojemu pieniądze, co wcześniej rzadko robiła, mój mi o wszystkim przecież mówił. Tak jak o tym że gdy odrabiał lekcje, nigdy jak był dzieckiem nie chciało jej się z nim usiąść, bo troszkę ciężej wchodziła mu nauka tylko zamykała drzwi i sobie szła. To jest w wielkim skrócie. Ojciec mojego jeździł kiedyś za granicę i prawie nie było go w domu. Matka wtedy była, ale chyba szybko znudziło się jej być samej z dziećmi, bo też pchała się za granicę. No i mój z bratem zostali przez długi czas zupełnie bez rodziców i mieszkali wtedy u ciotki. Wiadomo, ciotka ma swoje dzieci, wszystkich upilnować nie mogła. Mojemu tż w wieku chłopięcym po prostu brakowało ojca i męskiego wzorca. Matka dopóki była, przywiązała go do siebie i tak mój miał słaby kontakt z kolegami, wszędzie był uważany za gorszego.
Ja poznałam go gdy mieliśmy 18 lat. Wydał mi się fajny, choć zdziwiła mnie jego nieśmiałość i może też przyciągnęła, bo przeważnie chłopaki byli nieokiełznani i mieli lepkie ręce. Widziałam że mu zależało, przychodził do mnie, prosił o spotkania. Wszystko prysło gdy inni z jego rodziny dowiedzieli się o mnie. Jego wujkowie i ciotki są ok, ale to co w jego rodzinnym domu to co innego.

Na początku jego matka słabo odzywała się ze mną. Później jakoś to poszło ale od początku czułam ścianę. Później jego brat dołączył i też zaczął się tak zachowywać. Wyciągać go do innych dziewczyn, opowiadać mu o innych jakie to nie są w extra nawet w mojej obecności. Jego ojciec też mówił mu co rusz o dziewczynach o ,,ta tak wyrosła" można się za nią brać itp. Jego matka wysyłała mu na fb zboczone obrazki z nagimi kobietami. Miałam wrażenie że nikt mnie tam nie akceptuje i im nie odpowiadam jak partnerka dla mojego tż. Nikt nie powiedział mi wprost wszyscy udawali przy mnie tylko po co... Pojęłam to po długim czasie, ale było coraz gorzej. Spotykałam się z koleżankami ale żadnej o tym nie mówiłam, zaczęłam wpadać w depresje, zależało mi na nim z drugiej strony wiedziałam ze jestem nie akceptowana przez jego rodzinę. Pojechałam z koleżanką do jej siostry dogadać fryzurę, którą miałam jej robić na wesele. Zostałam do rana. Skoro mój tak robił i nie przejmował się mną to raz chciałam by poczuł się tak jak ja. Może głupio że tak zrobiłam, ale to on powinien powiedzieć coś swojej rodzinie a nie jak ubezwłasnowolniony siedzieć jak w klatce u szwagra, bo on go nie chciał odwieźć.
Po tym jak wróciłam rano on się wściekł, że tak zrobiłam. Telefon miałam wyładowany więc go nie uprzedziłam, ale on mnie przecież też nie uprzedził że zostanie u szwagra dwie noce. Ja mu wybaczyłam, a on... zerwał ze mną po rozmowie z mamusia na ten temat co zrobiłam. Jego matka była wtedy w pl ponadto przy zamkniętych drzwiach wydała mu instrukcje żeby mnie zostawił i powymyślała że ona słyszała jak rozmawiam z jakimś chłopakiem czule przez telefon co było podłym kłamstwem.
Nie mówiła tego przy mnie tylko jemu sam na sam. On jej uwierzył wykorzystała to że był na mnie zły. Wiedziałam że w nią rozmawiał na dole, mimo że zamknęła drzwi, bo później wypominał mi jakieś telefony, których nie było.


Po tym spakowałam się i wróciłam do domu. Tato musiał mnie daleko wozić bym mogła normalnie kontynuować szkołę. W oczach moich rodziców mój tż bardzo stracił.
Minął miesiąc. Dosłownie po dwóch dniach jak jego matka wyjechała z powrotem za granice, on się odezwał. Powiedział że to wszystko nie tak miało być, ze matka mu nagadała różnych rzeczy. Na początku nie chciałam go wcale widzieć. Bardzo to przecierpiałam. Potem jednak zgodziłam się na rozmowę. Pokazał mi wiadomości od jego matki na fb jak go kontrolowała. Kazała mu zablokować mnie na fb, nie widywać się ze mną, bo jestem niby zła, że niby go zdradzam. Widziałam te wiadomości na własne oczy i nie mogłam uwierzyć za co ta kobieta tak mnie nie lubi, że wymyśla takie historie przecież niczego złego jej nie zrobiłam. W wiadomościach pokazał mi też ich kłótnię. Wymyślała że nie sprzątam. Mój pisał że zawsze po sobie sprzątałam a jak jej nie było to sprzątałam wszędzie, ale ona wyobrażała sobie że będę sprzątała sama całe mieszkanie podczas gdy przecież była w domu. Próbowała też nakłonić mojego żeby dziadek przepisał dom na niego. Tylko pytanie, dlaczego na mojego tż, a nie na jej męza (ojca mojego tż) już od początku chciała go uwiązać z tym domem. tż nie zgodził się. Powiedział że dom będzie na ojca. Tż chciał żebyśmy się zeszli. Długo nie mogłam się przemóc, i powiedziałam ze jeśli nadal tak będzie się liczył z jej zdaniem to nic z tego nie będzie, bo będę tylko cierpiała. Obiecał że to zmieni, zeszliśmy się. Potem znowu zaproponował żebym wróciła do jego domu.
Nie chciałam. To już nie było to samo. Ojcu nie chciał mówić że wychodzi do mnie ukradkiem. Ale on wiedział. Mój później powiedział mi ze zapytał czy chodzi do mnie. I że jeśli tak to przed nim nie musi milczeć bo on mu nie broni. Co z tego że tak mówił. Po kontaktach tel z matka tż wszystko się zmieniało.


Mój dalej chciał żebym z nim mieszkała więc powoli zaczęłam znów przychodzić do jego domu. Jego matki nie było więc to było łatwiejsze. Ale i tak do wszystkich trzymałam dystans. Zrobiłam to dla niego. Dowiedziałam się później że jego rodzina gdy się rozstaliśmy to się cieszyli, potem rozmawiając z jego bratem otwarcie przyznał mi że tak było. Później jego matka zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Ja wybaczać umiem ale nigdy nie zapominam. Ona zresztą nigdy mnie nie przeprosiła, a tamtego tematu unikała jak ognia. Nawet potem robiłam jej fryzury, ale polubienie jej po tym wszystkim było już nie możliwe. Teraz udawałyśmy chyba obie. Siostra sobie odpuściła, po naszym rozstaniu i zejściu przestali się wtrącać ze szwagrem. Brat mojego znowu go wszędzie angażował, ojciec po jakimś czasie też zaczął walkę aby jak najmniej przebywał ze mną. U niego w miejscowości są pijaki, którzy tylko czekają na darmowe zawiezienie ich do sklepu albo jeżdżenie im po wódkę. Ojciec mojego w życiu by nie pojechał,ale mojego tż-a gnał żeby jeździł jak tylko ktoś zadzwonił do drzwi. Oczywiście za darmo, bo on przecież taki dobry chłopak a samochód jeździ na wodę. To samo było z wszelkimi naprawami różnych rzeczy. Dziwiłam się ze ojciec synowi tak radzi. Powinien raczej powiedzieć tym pijakom żeby wsiadali na rower i sami jechali po wódkę jak chce im się pić. Tak samo było z sąsiadkami jak chciały jechać do dentysty. Mój w samochodzie dwie godziny czekał i nie dostał za to nic. Tacy ludzie go otaczali. Wykorzystywanie na każdym kroku. Szukanie głupka. Rozmawiałam z nim żeby zaczął się szanować bo nikt go nie poszanuje. Swój czas i swoje pieniądze też. Rodzice od dziecka powinni mu wpajać pewne zachowania, asertywność itp. Tego nie było. On musiał jechać bo ojciec tak mówił, albo brat, albo ktoś. A w domu i tak nazywali go od osłów. Mówiłam mu przez lata że dopóki on nie postawi granic będzie coraz gorzej. I było. Ja tego nie wytrzymałam, wyniosłam się stamtąd nie mogłam patrzeć na to. On jeszcze twierdził zaślepiony że coś mam do jego rodziny, a codziennie uszy puchły jak dziadek go wyklinał z byle powodu. Nie było sensu żebym dłużej tam była.


Gdy skończył szkołę, zamiast myśleć o własnej pracy i o nas, żył życiem tatusia i mamusi. Tak było przez trzy lata. Potrafił siedzieć bezczynnie przed tv i czekać na tel od tatusia z instrukcjami co ma robić na gospodarce. Wszystko spadło na niego. Z jednej strony nie chciał tego, z drugiej chciał zadowolić ojca i rodzinę. A to i tak nigdy nie zostało docenione. Poił go tylko alkoholem po każdej skończonej robocie. Brat i ojciec. Oboje pracowali a mój został na roli. Myślę że ojciec w sprytny sposób chciał zrzucić pole na niego jak to kiedyś zrobił dziadek. Mój tż stał się chamski, nie umiał się zachować przy ludziach. To zrobił z niego jego ojciec. Gdy mówiłam żeby zobaczył co robi z siebie, żeby nie pił tyle, ojciec i brat dokuczali mojemu tż że jest pod pantoflem, gdy odmawiał kieliszka. Celowo budzili w moim gniew. Uwagi mu nie zwracał, nawet gdy widział jak się głupio zachowuje. Za to rozkazy (bo to nie były prośby) było na porządku dziennym. Na siłę szukał mu zajęcia, aby przyćmić mu że ma własne życie, że jest już dorosły i powinien zacząć dbać o swoje. Nie wpajał mu tego.




Później zaczął mu dopiero mówić o robocie, ale tylko pod warunkiem ze będzie mieszkał nadal razem z nim. Na dojazdy do roboty nie chciał mu dawać, kazał mu szukać pracy jak najbliżej choć blisko pracy nie było.
Rozmawiałam z moim wiele razy, że stoimy w miejscu, że on stoi w miejscu. I czy jemu to odpowiada. Wtedy zaczął powoli myśleć. Dziadek też ciągle go ganiał do robót i jeszcze stał nad nim i klął że ch****o robi szukał zaczepki. W końcu mój nie wytrzymał. Powiedział dość. Spakował kilka rzeczy i przyjechał do mnie. Powiedział że nie wróci tam. Ja go świetnie rozumiałam. Ogarnęliśmy pracę dla niego, zaczął w końcu pracować, po jakimś czasie mi się oświadczył. Na razie mieszkamy u mnie, jak trochę odłożymy, wynajmiemy coś swojego. Namawiam go też na liceum zaoczne, bo jest po zawodówce, chcę żeby stanął na nogi i nie myślał że jest nikim lub kimś gorszym. Moi rodzice przynajmniej nie dyktują jak mamy żyć, zgodzili się nam troszkę pomóc. Ja nie chciałam mojego tak zostawić. Może niektórzy powiedzą, że dawno powinnam uciec, ale ja nie mogłam go tak w tym zostawić. Na szczęście teraz jest świadomy, ale jego rodzina chyba jest zła na mnie że mu pomogłam to sobie uświadomić, bo matka zaczęła od razu po jego wyprowadzce wydzwaniać z pytaniem co jest grane (on ma 25 lat). Dowiedziała się o zaręczynach i na facebooku niby nam gratulowała, ale o ślubie ani słowa. Nie pytała o nic, pomocy nie zaoferowało żadne z nich.



Taka pokazówka przed ludźmi że niby się cieszy a co było na prawdę to sami widzieliśmy. Jego ojciec jeszcze jak mój mu powiedział że będzie pracował ale nie będzie już mieszkał w domu próbował go szantażować: Więc na mnie wcale nie licz. Tak powiedział. Mój przyjął to na klatę i odszedł. Skończyły się szantaże pieniędzmi na szczęście ma już swoją pracę i nie musi być od nich zależny. Później wszystko wygarnął i matce i ojcu że chcieli go przywiązać do pola i żeby żył według ich scenariusza. Powiedział że na pewni tak nie będzie. Swojej matce powiedział że jest toksyczna. Śmiertelnie się za to obraziła i zaczęła szantażować samobójstwem, że jej taka przykrość sprawił że z zagranicy wróci w trumnie. Mój polecił jej psychologa i nie dał się wciągać w takie szantaże. Jednym słowem relacje upadły, ale nie mogło być inaczej, bo z nimi inaczej się nie da. Musiałby do końca życia mieszkać z nimi, być pod ich dyktando i nie mieć swoich planów marzeń, ani mnie.


I teraz kluczowa sprawa. Odwiedzamy ich w święta mimo wszystko, ale jego matka i cała jego rodzinka mają żal do mnie, że ja go zbuntowałam. Bo jak to się mogło stać że ich syn przejrzał na oczy... Jego brat zachowuje się jak ostatni ważniak. W rozmowie wywyższa się i poniża mojego. Najpierw niby go chwali aby za chwilę go zjechać, że mój jest tylko spawaczem a on aż kierowcą zawodowym. I nie będzie słuchał jakiegoś tam spawacza. Tak dokładnie mówił. Miałam ochotę stamtąd wyjść. Żenuła.
Matka oczywiście teraz stoi za drugim synkiem skoro jeden jej się wymknął spod kontroli. Siostra powiedziała mojemu żeby żył po swojemu i patrzył żeby jemu było dobrze, ale co mówią jak nas nie ma nie wiadomo. Ojciec ma żal, bo nie ma kto mu teraz na gospodarce robić, a przecież sam mojemu powiedział ze ma sobie radzić sam, bo od niego juz ani grosza nie dostanie, a jeszcze miał czelność dzwonić czy mój się zwolni ze szkolenia żeby mu świniobicia przypilnować. Jak w ogóle po tych słowach mógł jeszcze dzwonić z prośbami...



Jego matka teraz dręczy. Na fb nic nie pisze ani do mnie i do niego, bo jest śmiertelnie obrażona, ale ciągle udostępnia posty o samotności, bólu, żalu itp na swojej tablicy. Dosłownie jedno po drugim. Wszyscy nasi znajomi to widzą, po rodzinie gadają głupoty ze syn ich opuścił. A jakimi byli rodzicami to nie pomyślą ani przez chwilę.
Matka jest zazdrosna, że mój mieszka ze mną i już nie będzie przesiadywał z nią jak przyjedzie. Zamiast skupić się na naprawie własnego związku z mężem uwiesiła się na moim tż i rozpacza stratę. Już nie mogę na to patrzeć co wyprawia na tym fb. Mój zwracał jej uwagę. Nie pomogło. Ostatnio w święta zeszła się jego rodzina i jego ciotka pytała nas o ślub itp. Mówiliśmy że cały czas składamy pieniądze. Ona na to: Wy nie składajcie bo nigdy nie uskładacie tylko mówicie tu jaka data a pieniądze się znajdą. Powiedziała to przy matce mojego tż a ona nic. Przez cały czas milczała, więc mój powiedział: No chyba się nie znajdą. Ojciec tż był całkowicie nie obecny przy rozmowie. Poszedł na tv. Ich po prostu nie obchodzi nasz ślub, nawet przy ciotce nie krępowała się tego okazać. Po prostu milczała z gburowatą miną. Nie chodzi o pieniądze ale o to jak się zachowują, w sprawie rodziny ile jest osób w domu u ciotek czy wujków nic nie chciała mówić a chcemy zrobić listę gości.


No więc pytanie co byście zrobili, co teraz ze ślubem, jak mamy to wszystko zrobić, skoro oni są przeciwni, co z przyjęciam, może ktoś był w podobnej sytuacji... Jego brat na drużbę to byłaby kpina. Udaje tak samo jak matka i ojciec. W ogóle co z gośćmi kiedy jego matka buntuje rodzinę i co zrobić z tym jej zachowaniem i robieniu z nas tych złych. Pomóżcie oszaleć można...

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 14:02
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 14:59   #2
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Witajcie kobietki i nie tylko chociaż pewnie w większości. Dobrze jakby panowie też się wypowiedzieli. Nie daję już rady i muszę porozmawiać z kimś neutralnym. Tekst będzie trochę długi ale to i tak jest w skrócie. Nie zniechęcajcie się bo na prawdę potrzebuje rady.

Jestem z chłopakiem już 6 lat. Nie dawno mi się oświadczył. Zanim to nastąpiło kilka lat mieszkaliśmy u niego. I te 6 lat szczerze mówiąc nie wyglądało kolorowo. Zamieszkałam u niego ponieważ zaproponował mi to gdy miałam kłopoty z dojazdem do szkoły. Od niego było bliżej. Zapytaliśmy jego ojca, a on się zgodził, mówił że nie ma problemu. I tak już później zostało. Niby tak powiedział ale już po kilku dniach słyszałam krytykę na mój temat, że czemu jestem taka chuda czy jestem chora czy co.
Faktycznie byłam chora, ale mógł zapytać mnie wprost a nie przy całej jego rodzinie tak mówić. Jego ojciec jest rolnikiem. Z początku wydawał mi się kulturalnym gościem, bywał już za granicą, ale potem został na ojcowiźnie. Z dziadkiem mojego (ze swoim ojcem) nigdy nie miał dobrych relacji, pewnie dlatego, że spadło na niego całe gospodarstwo, z którego u nas nic nie ma. Ziemie są kiepskie a tylko trzeba się przy tym ciężko napracować. Nie wiem do dziś czy został na ojcowiźnie z konieczności czy z wyboru, ale relacji dobrych między nimi nie było, wiele razy słyszałam kłótnie.

Jego matki praktycznie nie było, bo siedziała za granicą. Ojciec był tutaj, mieszkaliśmy z nim, nie siedzą razem, matka przyjeżdża tylko w czasie letnich wakacji i na święta. Między jego rodzicami delikatnie mówiąc nie ma już uczucia. Ojciec mojego tż nam to powiedział, że już nic nie czuje. Nie wiem czy ona wie o tym. U mojego w domu nigdy nie rozmawia się wprost. Wszystko poza plecami samego zainteresowanego. Smutna prawda. Więc w sumie mieszkałam z jego bratem, ojcem i dziadkiem.
Na początku było ok. Do momentu gdy jego rodzina zaczęła być o niego zazdrosna. Wcześniej mało się nim interesowali wiele razy mi o tym mówił, że większość bywał poza domem niż w domu dopóki nie pojawiłam się ja. Jak twierdził miał z kim teraz spędzać czas. Jego starszy brat zawsze był faworyzowany, szczególnie przez ojca, a mój uważany przez rodzinę za głupka i niedorajdę, ponieważ żadnemu z rodziców nie chciało się przyłożyć więcej pracy nad nim. Po prostu gdy coś mu nie szło to go odganiali i mówili że osioł z niego. Nie przejmowali się tym że skoro gorzej się uczy, to trzeba mu pomóc. Po prostu machnęli ręką na niego i tak zostało. Przez lata czuł się gorszy.

Nagle jak zobaczyli, że jestem ja, że jest ktoś kto go kocha, komu na nim zależy ZACZĘŁO SIĘ. Zmowa szeroko pojęta całej rodzinki. Jego siostra, nie mieszkająca już z nimi tylko u męża, zaczęła ściągać mojego do siebie pod byle pretekstem, a to żeby drzewo im ogarnąć a to coś innego. Mój z racji, że był niedoceniony wcześniej przez rodzinę połknął haczyk i coraz mniej było go w domu. Było nawet tak, że nie wracał na noc a ja sama na niego czekałam, bo szwagier nie chciał go odwieźć. Czułam się paskudnie. Z jednej strony musiałam jeździć jakoś do szkoły i mieszkać u niego, bo ode mnie nie było dojazdu, a jego nie było. Nie ważne było nawet to że opuszczał szkołę. Kontaktu z nim nie było zauważyłam że tel został w domu. Pewnie się nie spodziewał że tyle tam zostanie. Ich potrzeby były ważniejsze. Tak zaczęło się wykorzystywanie go.
Od tego momentu zaczęły się między nami kłótnie. Mówiłam mu że nie dba o swój rozwój, że tylko dogadza innym, najpierw proponuje mi wspólne mieszkanie, a potem zostawia samą przez dwie noce. To nie było jakoś bardzo daleko żeby szwagier nie mógł go odwieźć do domu po skończonej pracy. Po prostu nie chciał. Ojcu też to chyba nie przeszkadzało, bo nawet do niego nie dzwonił. Ja czułam się po prostu niezręcznie.

Wtedy już zaczęło się między nami psuć. Oni widzieli doskonale co robią, a przy mnie udawali, brali mnie za głupią. Jak doszło do spotkania w święta potem między mną i jego rodziną, jego siostra jak tylko mój wyszedł próbowała mi wmówić że mój tż nic im nie powiedział że jestem u niego. Okłamała mnie, bo mój tż powiedział mi później, że prosił szwagra o odwózkę a ten nie chciał go odwieźć. Poza tym wiedzieli że zamieszkałam bo o niczym innym się nie mówiło w rodzinie. Za robotę dwu dniową, przez którą musiał opuścić szkołę nie dostał ani grosza od nich. Teraz z perspektywy czasu i dalszych wydarzeń wiem że to były pierwsze próby odciągnięcia go ode mnie.
Potem były niedzielne przyjazdy wiadomo, ale my z tż mieliśmy swoje plany, chcieliśmy gdzieś w niedzielę wyskoczyć, to jego ojciec wyciągnął asa z rękawa i powiedział mojemu że ma iść na grzyby z nimi ( z siostrą i ze szwagrem) jakby nie mogli pójść sami przecież jego siostra znała las doskonale.
I tak było potem już coraz częściej. Mój z racji ze przez lata nie doceniany przez rodzinę łykał haczyk za haczykiem. Zapaliła mi się czerwona lampka, jak własna rodzina może przez lata mieć gdzieś mojego tż a nagle gdy pojawiłam się ja zaczęli go ciągnąć dosłownie do wszystkiego. Był już tedy dorosły. Sobotnie wieczory spędzane z ojcem przy tv bo przecież on jest sam.. Nie mogliśmy wyskoczyć bo zaraz mówił: A już będziecie jeździć.


Gdy jego matka pierwszy raz mnie zobaczyła po minie już widziałam, że mnie nie polubi i tak było. Ojciec na początku był normalnie do mnie nastawiony, ale chyba matka tak podziałała na całą rodzinę, że zaczęli tak się zachowywać. Musiała być jakaś rodzinna rozmowa. Chyba jej przeszkadzało że jej synowi na mnie zależy. Teraz przy przyjazdach, zaczęła dawać mojemu pieniądze, co wcześniej rzadko robiła, mój mi o wszystkim przecież mówił. Tak jak o tym że gdy odrabiał lekcje, nigdy jak był dzieckiem nie chciało jej się z nim usiąść, bo troszkę ciężej wchodziła mu nauka tylko zamykała drzwi i sobie szła. To jest w wielkim skrócie. Ojciec mojego jeździł kiedyś za granicę i prawie nie było go w domu. Matka wtedy była, ale chyba szybko znudziło się jej być samej z dziećmi, bo też pchała się za granicę. No i mój z bratem zostali przez długi czas zupełnie bez rodziców i mieszkali wtedy u ciotki. Wiadomo, ciotka ma swoje dzieci, wszystkich upilnować nie mogła. Mojemu tż w wieku chłopięcym po prostu brakowało ojca i męskiego wzorca. Matka dopóki była, przywiązała go do siebie i tak mój miał słaby kontakt z kolegami, wszędzie był uważany za gorszego.
Ja poznałam go gdy mieliśmy 18 lat. Wydał mi się fajny, choć zdziwiła mnie jego nieśmiałość i może też przyciągnęła, bo przeważnie chłopaki byli nieokiełznani i mieli lepkie ręce. Widziałam że mu zależało, przychodził do mnie, prosił o spotkania. Wszystko prysło gdy inni z jego rodziny dowiedzieli się o mnie. Jego wujkowie i ciotki są ok, ale to co w jego rodzinnym domu to co innego.

Na początku jego matka słabo odzywała się ze mną. Później jakoś to poszło ale od początku czułam ścianę. Później jego brat dołączył i też zaczął się tak zachowywać. Wyciągać go do innych dziewczyn, opowiadać mu o innych jakie to nie są w extra nawet w mojej obecności. Jego ojciec też mówił mu co rusz o dziewczynach o ,,ta tak wyrosła" można się za nią brać itp. Jego matka wysyłała mu na fb zboczone obrazki z nagimi kobietami. Miałam wrażenie że nikt mnie tam nie akceptuje i im nie odpowiadam jak partnerka dla mojego tż. Nikt nie powiedział mi wprost wszyscy udawali przy mnie tylko po co... Pojęłam to po długim czasie, ale było coraz gorzej. Spotykałam się z koleżankami ale żadnej o tym nie mówiłam, zaczęłam wpadać w depresje, zależało mi na nim z drugiej strony wiedziałam ze jestem nie akceptowana przez jego rodzinę. Pojechałam z koleżanką do jej siostry dogadać fryzurę, którą miałam jej robić na wesele. Zostałam do rana. Skoro mój tak robił i nie przejmował się mną to raz chciałam by poczuł się tak jak ja. Może głupio że tak zrobiłam, ale to on powinien powiedzieć coś swojej rodzinie a nie jak ubezwłasnowolniony siedzieć jak w klatce u szwagra, bo on go nie chciał odwieźć.
Po tym jak wróciłam rano on się wściekł, że tak zrobiłam. Telefon miałam wyładowany więc go nie uprzedziłam, ale on mnie przecież też nie uprzedził że zostanie u szwagra dwie noce. Ja mu wybaczyłam, a on... zerwał ze mną po rozmowie z mamusia na ten temat co zrobiłam. Jego matka była wtedy w pl ponadto przy zamkniętych drzwiach wydała mu instrukcje żeby mnie zostawił i powymyślała że ona słyszała jak rozmawiam z jakimś chłopakiem czule przez telefon co było podłym kłamstwem.
Nie mówiła tego przy mnie tylko jemu sam na sam. On jej uwierzył wykorzystała to że był na mnie zły. Wiedziałam że w nią rozmawiał na dole, mimo że zamknęła drzwi, bo później wypominał mi jakieś telefony, których nie było.


Po tym spakowałam się i wróciłam do domu. Tato musiał mnie daleko wozić bym mogła normalnie kontynuować szkołę. W oczach moich rodziców mój tż bardzo stracił.
Minął miesiąc. Dosłownie po dwóch dniach jak jego matka wyjechała z powrotem za granice, on się odezwał. Powiedział że to wszystko nie tak miało być, ze matka mu nagadała różnych rzeczy. Na początku nie chciałam go wcale widzieć. Bardzo to przecierpiałam. Potem jednak zgodziłam się na rozmowę. Pokazał mi wiadomości od jego matki na fb jak go kontrolowała. Kazała mu zablokować mnie na fb, nie widywać się ze mną, bo jestem niby zła, że niby go zdradzam. Widziałam te wiadomości na własne oczy i nie mogłam uwierzyć za co ta kobieta tak mnie nie lubi, że wymyśla takie historie przecież niczego złego jej nie zrobiłam. W wiadomościach pokazał mi też ich kłótnię. Wymyślała że nie sprzątam. Mój pisał że zawsze po sobie sprzątałam a jak jej nie było to sprzątałam wszędzie, ale ona wyobrażała sobie że będę sprzątała sama całe mieszkanie podczas gdy przecież była w domu. Próbowała też nakłonić mojego żeby dziadek przepisał dom na niego. Tylko pytanie, dlaczego na mojego tż, a nie na jej męza (ojca mojego tż) już od początku chciała go uwiązać z tym domem. tż nie zgodził się. Powiedział że dom będzie na ojca. Tż chciał żebyśmy się zeszli. Długo nie mogłam się przemóc, i powiedziałam ze jeśli nadal tak będzie się liczył z jej zdaniem to nic z tego nie będzie, bo będę tylko cierpiała. Obiecał że to zmieni, zeszliśmy się. Potem znowu zaproponował żebym wróciła do jego domu.
Nie chciałam. To już nie było to samo. Ojcu nie chciał mówić że wychodzi do mnie ukradkiem. Ale on wiedział. Mój później powiedział mi ze zapytał czy chodzi do mnie. I że jeśli tak to przed nim nie musi milczeć bo on mu nie broni. Co z tego że tak mówił. Po kontaktach tel z matka tż wszystko się zmieniało.


Mój dalej chciał żebym z nim mieszkała więc powoli zaczęłam znów przychodzić do jego domu. Jego matki nie było więc to było łatwiejsze. Ale i tak do wszystkich trzymałam dystans. Zrobiłam to dla niego. Dowiedziałam się później że jego rodzina gdy się rozstaliśmy to się cieszyli, potem rozmawiając z jego bratem otwarcie przyznał mi że tak było. Później jego matka zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Ja wybaczać umiem ale nigdy nie zapominam. Ona zresztą nigdy mnie nie przeprosiła, a tamtego tematu unikała jak ognia. Nawet potem robiłam jej fryzury, ale polubienie jej po tym wszystkim było już nie możliwe. Teraz udawałyśmy chyba obie. Siostra sobie odpuściła, po naszym rozstaniu i zejściu przestali się wtrącać ze szwagrem. Brat mojego znowu go wszędzie angażował, ojciec po jakimś czasie też zaczął walkę aby jak najmniej przebywał ze mną. U niego w miejscowości są pijaki, którzy tylko czekają na darmowe zawiezienie ich do sklepu albo jeżdżenie im po wódkę. Ojciec mojego w życiu by nie pojechał,ale mojego tż-a gnał żeby jeździł jak tylko ktoś zadzwonił do drzwi. Oczywiście za darmo, bo on przecież taki dobry chłopak a samochód jeździ na wodę. To samo było z wszelkimi naprawami różnych rzeczy. Dziwiłam się ze ojciec synowi tak radzi. Powinien raczej powiedzieć tym pijakom żeby wsiadali na rower i sami jechali po wódkę jak chce im się pić. Tak samo było z sąsiadkami jak chciały jechać do dentysty. Mój w samochodzie dwie godziny czekał i nie dostał za to nic. Tacy ludzie go otaczali. Wykorzystywanie na każdym kroku. Szukanie głupka. Rozmawiałam z nim żeby zaczął się szanować bo nikt go nie poszanuje. Swój czas i swoje pieniądze też. Rodzice od dziecka powinni mu wpajać pewne zachowania, asertywność itp. Tego nie było. On musiał jechać bo ojciec tak mówił, albo brat, albo ktoś. A w domu i tak nazywali go od osłów. Mówiłam mu przez lata że dopóki on nie postawi granic będzie coraz gorzej. I było. Ja tego nie wytrzymałam, wyniosłam się stamtąd nie mogłam patrzeć na to. On jeszcze twierdził zaślepiony że coś mam do jego rodziny, a codziennie uszy puchły jak dziadek go wyklinał z byle powodu. Nie było sensu żebym dłużej tam była.


Gdy skończył szkołę, zamiast myśleć o własnej pracy i o nas, żył życiem tatusia i mamusi. Tak było przez trzy lata. Potrafił siedzieć bezczynnie przed tv i czekać na tel od tatusia z instrukcjami co ma robić na gospodarce. Wszystko spadło na niego. Z jednej strony nie chciał tego, z drugiej chciał zadowolić ojca i rodzinę. A to i tak nigdy nie zostało docenione. Poił go tylko alkoholem po każdej skończonej robocie. Brat i ojciec. Oboje pracowali a mój został na roli. Myślę że ojciec w sprytny sposób chciał zrzucić pole na niego jak to kiedyś zrobił dziadek. Mój tż stał się chamski, nie umiał się zachować przy ludziach. To zrobił z niego jego ojciec. Gdy mówiłam żeby zobaczył co robi z siebie, żeby nie pił tyle, ojciec i brat dokuczali mojemu tż że jest pod pantoflem, gdy odmawiał kieliszka. Celowo budzili w moim gniew. Uwagi mu nie zwracał, nawet gdy widział jak się głupio zachowuje. Za to rozkazy (bo to nie były prośby) było na porządku dziennym. Na siłę szukał mu zajęcia, aby przyćmić mu że ma własne życie, że jest już dorosły i powinien zacząć dbać o swoje. Nie wpajał mu tego.




Później zaczął mu dopiero mówić o robocie, ale tylko pod warunkiem ze będzie mieszkał nadal razem z nim. Na dojazdy do roboty nie chciał mu dawać, kazał mu szukać pracy jak najbliżej choć blisko pracy nie było.
Rozmawiałam z moim wiele razy, że stoimy w miejscu, że on stoi w miejscu. I czy jemu to odpowiada. Wtedy zaczął powoli myśleć. Dziadek też ciągle go ganiał do robót i jeszcze stał nad nim i klął że ch****o robi szukał zaczepki. W końcu mój nie wytrzymał. Powiedział dość. Spakował kilka rzeczy i przyjechał do mnie. Powiedział że nie wróci tam. Ja go świetnie rozumiałam. Ogarnęliśmy pracę dla niego, zaczął w końcu pracować, po jakimś czasie mi się oświadczył. Na razie mieszkamy u mnie, jak trochę odłożymy, wynajmiemy coś swojego. Namawiam go też na liceum zaoczne, bo jest po zawodówce, chcę żeby stanął na nogi i nie myślał że jest nikim lub kimś gorszym. Moi rodzice przynajmniej nie dyktują jak mamy żyć, zgodzili się nam troszkę pomóc. Ja nie chciałam mojego tak zostawić. Może niektórzy powiedzą, że dawno powinnam uciec, ale ja nie mogłam go tak w tym zostawić. Na szczęście teraz jest świadomy, ale jego rodzina chyba jest zła na mnie że mu pomogłam to sobie uświadomić, bo matka zaczęła od razu po jego wyprowadzce wydzwaniać z pytaniem co jest grane (on ma 25 lat). Dowiedziała się o zaręczynach i na facebooku niby nam gratulowała, ale o ślubie ani słowa. Nie pytała o nic, pomocy nie zaoferowało żadne z nich.



Taka pokazówka przed ludźmi że niby się cieszy a co było na prawdę to sami widzieliśmy. Jego ojciec jeszcze jak mój mu powiedział że będzie pracował ale nie będzie już mieszkał w domu próbował go szantażować: Więc na mnie wcale nie licz. Tak powiedział. Mój przyjął to na klatę i odszedł. Skończyły się szantaże pieniędzmi na szczęście ma już swoją pracę i nie musi być od nich zależny. Później wszystko wygarnął i matce i ojcu że chcieli go przywiązać do pola i żeby żył według ich scenariusza. Powiedział że na pewni tak nie będzie. Swojej matce powiedział że jest toksyczna. Śmiertelnie się za to obraziła i zaczęła szantażować samobójstwem, że jej taka przykrość sprawił że z zagranicy wróci w trumnie. Mój polecił jej psychologa i nie dał się wciągać w takie szantaże. Jednym słowem relacje upadły, ale nie mogło być inaczej, bo z nimi inaczej się nie da. Musiałby do końca życia mieszkać z nimi, być pod ich dyktando i nie mieć swoich planów marzeń, ani mnie.


I teraz kluczowa sprawa. Odwiedzamy ich w święta mimo wszystko, ale jego matka i cała jego rodzinka mają żal do mnie, że ja go zbuntowałam. Bo jak to się mogło stać że ich syn przejrzał na oczy... Jego brat zachowuje się jak ostatni ważniak. W rozmowie wywyższa się i poniża mojego. Najpierw niby go chwali aby za chwilę go zjechać, że mój jest tylko spawaczem a on aż kierowcą zawodowym. I nie będzie słuchał jakiegoś tam spawacza. Tak dokładnie mówił. Miałam ochotę stamtąd wyjść. Żenuła.
Matka oczywiście teraz stoi za drugim synkiem skoro jeden jej się wymknął spod kontroli. Siostra powiedziała mojemu żeby żył po swojemu i patrzył żeby jemu było dobrze, ale co mówią jak nas nie ma nie wiadomo. Ojciec ma żal, bo nie ma kto mu teraz na gospodarce robić, a przecież sam mojemu powiedział ze ma sobie radzić sam, bo od niego juz ani grosza nie dostanie, a jeszcze miał czelność dzwonić czy mój się zwolni ze szkolenia żeby mu świniobicia przypilnować. Jak w ogóle po tych słowach mógł jeszcze dzwonić z prośbami...



Jego matka teraz dręczy. Na fb nic nie pisze ani do mnie i do niego, bo jest śmiertelnie obrażona, ale ciągle udostępnia posty o samotności, bólu, żalu itp na swojej tablicy. Dosłownie jedno po drugim. Wszyscy nasi znajomi to widzą, po rodzinie gadają głupoty ze syn ich opuścił. A jakimi byli rodzicami to nie pomyślą ani przez chwilę.
Matka jest zazdrosna, że mój mieszka ze mną i już nie będzie przesiadywał z nią jak przyjedzie. Zamiast skupić się na naprawie własnego związku z mężem uwiesiła się na moim tż i rozpacza stratę. Już nie mogę na to patrzeć co wyprawia na tym fb. Mój zwracał jej uwagę. Nie pomogło. Ostatnio w święta zeszła się jego rodzina i jego ciotka pytała nas o ślub itp. Mówiliśmy że cały czas składamy pieniądze. Ona na to: Wy nie składajcie bo nigdy nie uskładacie tylko mówicie tu jaka data a pieniądze się znajdą. Powiedziała to przy matce mojego tż a ona nic. Przez cały czas milczała, więc mój powiedział: No chyba się nie znajdą. Ojciec tż był całkowicie nie obecny przy rozmowie. Poszedł na tv. Ich po prostu nie obchodzi nasz ślub, nawet przy ciotce nie krępowała się tego okazać. Po prostu milczała z gburowatą miną.
Teraz wiemy że finansowo jesteśmy zdatni tylko na siebie, ponieważ ja nie pochodzę z zamożnej rodziny i moi rodzice choćby chcieli nie mają za co mi pomóc.

No więc pytanie co byście zrobili, co teraz ze ślubem, jak mamy to wszystko zrobić może ktoś był w podobnej sytuacji... Jego brat na drużbę to byłaby kpina. Udaje tak samo jak matka i ojciec. W ogóle co z gośćmi kiedy jego matka buntuje rodzinę i co zrobić z tym jej zachowaniem i robieniu z nas tych złych. Pomóżcie oszaleć można...
próbowałam przebrnąć do końca, ale poddałam się gdzieś w połowie... zrób jakieś streszczenie, proszę

ale z tego co przemęczyłam, to jest tylko jedno rozwiązanie. albo zakończyć ten związek, albo zabrać się i wyprowadzić jak najdalej od patologicznej rodziny. innej opcji nie widzę...

na końcu pytasz jeszcze o ślub... na Twoim miejscu uniosłabym się dumą i pod żadnym pozorem nie zgadzała się na branie żadnych pieniędzy od jego rodziny. ślub nie musi być dwudniową imprezą do białego rana dla 200 osób. można zrobić kameralne przyjecie dla kilkunastu bliskich wam osób. można też wziąć ślub później, nie teraz. natomiast ma miejscu Twojego TŻ oświadczyłabym rodzinie, że albo się ogarną, albo zrywacie kontakty. o ile w ogóle ten związek ma sens

tak BTW mam nadzieję, że nie jestem trollem i nie produkowałam się na darmo

Edytowane przez Pani_Mada
Czas edycji: 2017-02-27 o 15:20 Powód: nieczytelny szyk zdania
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 15:09   #3
201803111829
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13 966
GG do 201803111829
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Twój... Kto? Cały czas czytam "mój się na to zgodził", "mój powiedział "," ojciec z moim"?

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
201803111829 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 15:14   #4
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 283
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

W skrócie: autorka i jej tż chcą się hajtać, rodzinka jest trochę prosta i toksyczna, matka nie lubi autorki, czasami na nią cośtam wygaduje, brat tż go nie szanuje mając argumenty w stylu "ja jestem kierowcą zawodowym a ty spawaczem, nie odzywaj się", dużo historii o tym, że rodzina raz tego tża trzymała na siłę w domu, później jak się od nich oderwał to strzelali fochy i go obrażali, próbowali go przyciągnąć znów do siebie. Próbowali go kontrolować finansowo. Gdzieśtam po drodze jakaś historia o tym, że przez manipulacje matki TŻ on zerwał z autorką, ale do siebie wrócili i sobie wyjaśnili.

Teraz tż mieszka z autorką i planują się hajtać, autorka nie wiedzieć czemu ma do tej paskudnej i okropnej toksycznej rodziny pretensje, że im nie chcą dać kasy na ślub. (Autorko, wtf, jak są tacy paskudni i okropni, to do nich nie wyciągaj łapy po pieniądze, tylko sobie sami ślub wyprawcie). Pyta co ma z tym zrobić.


Nic. Odetnijcie się raz na zawsze od toksycznej rodziny TŻ, nie macie ochoty, to ich nie zapraszajcie na ślub, kasę sobie uzbierajcie sami.

Strasznie małomiasteczkowa mentalność w stylu "co ludzie powiedzo", "bo ciotka im nawet powiedziała, że powinni dać kasę, a oni nie chcą". Pozbądźcie się tej mentalnej wsi i róbcie swoje.

Edytowane przez cholernarejestracja
Czas edycji: 2017-02-27 o 15:16
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 16:21   #5
siekierrra
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 286
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Dobra, przebrnęłam.

Moja rada taka- uciąć lub ograniczyć kontakty do minimum z rodziną chłopaka. Przyjaźni i miłości tam nie będzie między Wami nigdy- masz to czarno na białym.

A co do wesela- naprawdę po tym wszystkim umiałabyś przyjąć od nich jakiekolwiek pieniądze? ?
__________________
Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu.
Czas i tak upłynie.
siekierrra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 16:22   #6
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Nie jet ci glupio brac kase od ludzi ktorzy was nie szanuja a w ogole to ciebie nie lubia
?

Troche honoru..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 16:59   #7
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez siekierrra Pokaż wiadomość
Dobra, przebrnęłam.

Moja rada taka- uciąć lub ograniczyć kontakty do minimum z rodziną chłopaka. Przyjaźni i miłości tam nie będzie między Wami nigdy- masz to czarno na białym.

A co do wesela- naprawdę po tym wszystkim umiałabyś przyjąć od nich jakiekolwiek pieniądze? ?
to jest taka mentalność - należy mi się. są ludzie, którym wydaje się, że obowiązkiem rodziców jest dokładanie się do mieszkania, sponsorowanie ślubu itd. takim nie jest głupio.
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-02-27, 17:09   #8
mellitus
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 2 276
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Kochana Autorko. Wybierasz sobie ciężką przyszłość. Pamiętaj, że związując się z kimś, związujesz się z jego rodziną. Tak jest! Jeśli nawet zerwiecie kontakty, będziecie mieć kiiedyś dzieci (pewnie), a one mają prawo choć trochę znać rodzinę obojga rodziców.

Twoja decyzja, ale pamiętaj, że TŻ Twój jest zmienny i najwyraźniej ciągle musi wybierać między Tobą a matką. Jak widzisz nie potrafił w 100 % wybrać Ciebie.

W mojej opinii- utnij to tu i teraz!

Chyba, że nie dasz rady. Wtedy zrobiłambym skromny ślub, obiad dla rodziny. Impreza dla znajomych kto powiedział, że musicie mieć huczne weselisko w domu weselnym. Sorry, ale muszę to napisać- małomiasteczkowa mentalność. A chyba nie o to chodzi ze ślubem, żeby cała wieś widziała wesele.

Poza tym, z drugiej strony, rodzice nie mają ŻADNEGO obowiązku dawać Wam pieniędzy. Jesteście dorośli!!!

Poza tym pamiętaj, że takie prawo każdego człowieka- może nie lubić innego. Teściowa wcale nie musi Cię akceptować i musisz się z tym pogodzić.

PS może trochę mniej uwagi zwracaj na fb?
__________________
mellitus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 17:19   #9
siekierrra
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 286
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
to jest taka mentalność - należy mi się. są ludzie, którym wydaje się, że obowiązkiem rodziców jest dokładanie się do mieszkania, sponsorowanie ślubu itd. takim nie jest głupio.
To jest dla mnie niepojęte.
O i ile autorka wątku wydaje się w miarę może i rozsądną dziewczyną, tak ten temat pieniędzy na ślub jest mocno niefajny.
Sama biorę wkrótce ślub, na który z narzeczonym od prawie dwóch lat sami zbieramy pieniądze. Choć rodzice nas kochają, szanują i wspierają- nie oczekujemy od nich żadnych pieniędzy.

Autorko, naprawdę czułabyś się sama ze sobą okej, gdybyś wzięła od nich pieniądze na ślub ??
__________________
Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu.
Czas i tak upłynie.
siekierrra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 17:46   #10
zupa_grochowa
Rozeznanie
 
Avatar zupa_grochowa
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 906
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Ojeja "a jego mama/tata/siostra/dziadek/ciocia/szwagier/pies powiedział". A co Cię to, dziewczyno? Nie po to stamtąd uciekłaś, żeby nadal przejmować się tymi ludźmi. Zajmij się swoim życiem i miej ich w nosie. Poza tym narzeczony nie rokuje, jest uzależniony od toksycznej rodzinki, w szczególności mamci, na każdy ich rozkaz, a z tego się nie wyrasta z dnia na dzień. Coś czuję że to jeszcze nie koniec szopek, także bądź gotowa na kolejne atrakcje.
A i kasy na ślub od nich nie bierz, bo będą Ci ją do końca życia wypominać.
__________________

Edytowane przez zupa_grochowa
Czas edycji: 2017-02-27 o 17:47
zupa_grochowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 17:55   #11
peopeo
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Co można doradzić? Rozluźnienie relacji z rodziną chłopaka. Niech się od nich nie odcina całkowicie, ale niech uczy się asertywności i szacunku do samego siebie.
Od rodziny chłopaka nie bierz grosza, będą wypominać do końca życia. Najlepiej jest własnymi siłami, powolutku ale nie być nikomu nic winnym!

Ogólnie to nie rozumiem takiej postawy, gdzie dzieciom się należą pieniądze na ślub, wesele. Rozumiem, że jeśli rodziny są zamożne, nie jest to problemem, ale już w przeciętnej polskiej rodzinie taka sytuacja to nie lada problem. Sama wychodzę z założenia, że jeśli nie stać mnie na zorganizowanie wesela to go po prostu nie organizuję ... Biorę ślub cywilny i już.
peopeo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-02-27, 18:00   #12
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez siekierrra Pokaż wiadomość
To jest dla mnie niepojęte.
O i ile autorka wątku wydaje się w miarę może i rozsądną dziewczyną, tak ten temat pieniędzy na ślub jest mocno niefajny.
Sama biorę wkrótce ślub, na który z narzeczonym od prawie dwóch lat sami zbieramy pieniądze. Choć rodzice nas kochają, szanują i wspierają- nie oczekujemy od nich żadnych pieniędzy.

Autorko, naprawdę czułabyś się sama ze sobą okej, gdybyś wzięła od nich pieniądze na ślub ??
to nie jest bezpośrednio do Ciebie, ale odnośnie sformułowania, które użyłaś
znam też kilkoro ludzi, którzy mówią, że "nic nie oczekują, żadnego sponsorowania", a potem po ślubie ciche fochy, bo jak się nie dołożyli do wesela, to przecież prezent powinien być dużo większy.

Edytowane przez Pani_Mada
Czas edycji: 2017-02-27 o 18:02
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 18:18   #13
annamari29
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-01
Lokalizacja: bydgoszcz
Wiadomości: 202
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Mój mąż jest z tak samo toksycznej rodziny, wpędzali go w poczucie winy za utratę nogi ojca, pewnie po to aby dawał im kasę. Gdy pojawiłam się ja, mnie też próbowali nakręcić abym wspierała wtedy chłopaka w to dawanie pieniędzy. Żeby za dużo się nie rozpisywać, żyjemy 80 km od nich, nie utrzymujemy kontaktów, ślub wzięliśmy tylko przy świadkach, ja nie chciałam, żeby z mojej brali udział skoro z jego rodziny mają nie brać. Po ślubie pokazali swoje oblicze, własnego syna zaczęli niszczyć, dlatego po roku takiego wyniszczania, przeprowadziliśmy się daleko od nich (żeby było śmieszniej dla naszego spokoju obydwoje zrezygnowaliśmy z dobrze działających własnych działalności, bo były za blisko nich). Jest o niebo lepiej. I to nie prawda, że bierzesz ślub z rodziną, obowiązkiem rodziny jest akceptować wybory dziecka własnego, a nie kierować nim jak parobkiem, nikt nie zmusi nikogo do kontaktów - lepiej nie mieć niż mieć toksyczne i tylko przez to cierpieć.
annamari29 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-27, 18:38   #14
201704240947
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 851
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Wy tam wszyscy macie wiejską mentalność, Twoi przyszli teściowie- gbury i prostaki.
Ty roszczeniowa, mieszkałaś tam tyle czasu chociaż byłaś niemile widziana a teraz oczekujesz że dadzą wam kasę na ślub? (Którego btw nie popierają)
Wolałabym dojeżdżać do szkoły niż mieszkać w takich klimatach, płaciłaś im wgl na mieszkanie tam. Bo często zdarza się tak, że panna syna się sprowadza na hurra że jakoś to będzie.
Zróbcie małe wesele, odetnijcie się od jego rodziny i idźcie mieszkać sami, aż tak chcesz mieć duże wesele że wzielabyś kasę od tej bandy toksyków.
Co do patrzenia co kto powie i Facebooka matki Twojego TŻ, żenada. Niech sobie piszą i mówią co chcą, róbcie swoje.

Ps. Niecierpię tego sposobu pisania i mówienia o swoim partnerze "mój zrobił coś tam","powiedziałam mojemu", "ojciec mojego", itp. Brrr nie wiem skąd to się wzięło ale brzmi okropnie.
201704240947 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-02, 16:07   #15
olenkasz
Zakorzenienie
 
Avatar olenkasz
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 5 809
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez GrubyCzarnyKot Pokaż wiadomość
Wy tam wszyscy macie wiejską mentalność, Twoi przyszli teściowie- gbury i prostaki.
Ty roszczeniowa, mieszkałaś tam tyle czasu chociaż byłaś niemile widziana a teraz oczekujesz że dadzą wam kasę na ślub? (Którego btw nie popierają)
Wolałabym dojeżdżać do szkoły niż mieszkać w takich klimatach, płaciłaś im wgl na mieszkanie tam. Bo często zdarza się tak, że panna syna się sprowadza na hurra że jakoś to będzie.
Zróbcie małe wesele, odetnijcie się od jego rodziny i idźcie mieszkać sami, aż tak chcesz mieć duże wesele że wzielabyś kasę od tej bandy toksyków.
Co do patrzenia co kto powie i Facebooka matki Twojego TŻ, żenada. Niech sobie piszą i mówią co chcą, róbcie swoje.

Ps. Niecierpię tego sposobu pisania i mówienia o swoim partnerze "mój zrobił coś tam","powiedziałam mojemu", "ojciec mojego", itp. Brrr nie wiem skąd to się wzięło ale brzmi okropnie.

Jak widzę to sformułowanie, to już wiem, czego się spodziewać po wątku nigdy nie zawodzi.
__________________
Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las.
olenkasz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 13:50   #16
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez siekierrra Pokaż wiadomość
Dobra, przebrnęłam.

Moja rada taka- uciąć lub ograniczyć kontakty do minimum z rodziną chłopaka. Przyjaźni i miłości tam nie będzie między Wami nigdy- masz to czarno na białym.

A co do wesela- naprawdę po tym wszystkim umiałabyś przyjąć od nich jakiekolwiek pieniądze? ?
Cytat:
Napisane przez kennedy Pokaż wiadomość
Nie jet ci glupio brac kase od ludzi ktorzy was nie szanuja a w ogole to ciebie nie lubia
?

Troche honoru..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
to jest taka mentalność - należy mi się. są ludzie, którym wydaje się, że obowiązkiem rodziców jest dokładanie się do mieszkania, sponsorowanie ślubu itd. takim nie jest głupio.
Cytat:
Napisane przez mellitus Pokaż wiadomość
Kochana Autorko. Wybierasz sobie ciężką przyszłość. Pamiętaj, że związując się z kimś, związujesz się z jego rodziną. Tak jest! Jeśli nawet zerwiecie kontakty, będziecie mieć kiiedyś dzieci (pewnie), a one mają prawo choć trochę znać rodzinę obojga rodziców.

Twoja decyzja, ale pamiętaj, że TŻ Twój jest zmienny i najwyraźniej ciągle musi wybierać między Tobą a matką. Jak widzisz nie potrafił w 100 % wybrać Ciebie.

W mojej opinii- utnij to tu i teraz!

Chyba, że nie dasz rady. Wtedy zrobiłambym skromny ślub, obiad dla rodziny. Impreza dla znajomych kto powiedział, że musicie mieć huczne weselisko w domu weselnym. Sorry, ale muszę to napisać- małomiasteczkowa mentalność. A chyba nie o to chodzi ze ślubem, żeby cała wieś widziała wesele.

Poza tym, z drugiej strony, rodzice nie mają ŻADNEGO obowiązku dawać Wam pieniędzy. Jesteście dorośli!!!

Poza tym pamiętaj, że takie prawo każdego człowieka- może nie lubić innego. Teściowa wcale nie musi Cię akceptować i musisz się z tym pogodzić.

PS może trochę mniej uwagi zwracaj na fb?
Cytat:
Napisane przez siekierrra Pokaż wiadomość
To jest dla mnie niepojęte.
O i ile autorka wątku wydaje się w miarę może i rozsądną dziewczyną, tak ten temat pieniędzy na ślub jest mocno niefajny.
Sama biorę wkrótce ślub, na który z narzeczonym od prawie dwóch lat sami zbieramy pieniądze. Choć rodzice nas kochają, szanują i wspierają- nie oczekujemy od nich żadnych pieniędzy.

Autorko, naprawdę czułabyś się sama ze sobą okej, gdybyś wzięła od nich pieniądze na ślub ??
Cytat:
Napisane przez peopeo Pokaż wiadomość
Co można doradzić? Rozluźnienie relacji z rodziną chłopaka. Niech się od nich nie odcina całkowicie, ale niech uczy się asertywności i szacunku do samego siebie.
Od rodziny chłopaka nie bierz grosza, będą wypominać do końca życia. Najlepiej jest własnymi siłami, powolutku ale nie być nikomu nic winnym!

Ogólnie to nie rozumiem takiej postawy, gdzie dzieciom się należą pieniądze na ślub, wesele. Rozumiem, że jeśli rodziny są zamożne, nie jest to problemem, ale już w przeciętnej polskiej rodzinie taka sytuacja to nie lada problem. Sama wychodzę z założenia, że jeśli nie stać mnie na zorganizowanie wesela to go po prostu nie organizuję ... Biorę ślub cywilny i już.
Cytat:
Napisane przez GrubyCzarnyKot Pokaż wiadomość
Wy tam wszyscy macie wiejską mentalność, Twoi przyszli teściowie- gbury i prostaki.
Ty roszczeniowa, mieszkałaś tam tyle czasu chociaż byłaś niemile widziana a teraz oczekujesz że dadzą wam kasę na ślub? (Którego btw nie popierają)
Wolałabym dojeżdżać do szkoły niż mieszkać w takich klimatach, płaciłaś im wgl na mieszkanie tam. Bo często zdarza się tak, że panna syna się sprowadza na hurra że jakoś to będzie.
Zróbcie małe wesele, odetnijcie się od jego rodziny i idźcie mieszkać sami, aż tak chcesz mieć duże wesele że wzielabyś kasę od tej bandy toksyków.
Co do patrzenia co kto powie i Facebooka matki Twojego TŻ, żenada. Niech sobie piszą i mówią co chcą, róbcie swoje.

Ps. Niecierpię tego sposobu pisania i mówienia o swoim partnerze "mój zrobił coś tam","powiedziałam mojemu", "ojciec mojego", itp. Brrr nie wiem skąd to się wzięło ale brzmi okropnie.
Cytat:
Napisane przez _Tinkerbell Pokaż wiadomość
Twój... Kto? Cały czas czytam "mój się na to zgodził", "mój powiedział "," ojciec z moim"?

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka





W nawiązaniu do tych wszystkich pretensji do mnie o kasę, to wcale mi nie chodzi żeby dawali nam pieniądze.
O to zapytała ciotka narzeczonego. Nie ja. Nie chciałam nic od nich z chwilą jak podle zaczęli się wobec mnie zachowywać. Nie oczekujemy od nich niczego jeśli chodzi o kasę, zresztą sama kiedyś powiedziała matka narzeczonego do kolegi przy nas, że lepiej żebyśmy ślubu nie brali to nie będzie musiała kasy tracić, więc w tym temacie stanowisko znałam, to dawo już słyszałam śmiała się przy tym ale w każdym żarcie jest dużo prawdy. Mój chyba myślał że dołożą coś ze względu na niego. Teraz już wie ze tak nie będzie i dobrze ze wreszcie się o tym przekonał. Mnie chodziło tylko to, że matka narzeczonego nie odezwała się ani słowem w sprawie ślubu w sensie takim, że siedziała z obrażoną miną i wcale nie chce żebyśmy go brali. Pytaliśmy o ciotki i wujków po ile mają dzieci, bo są z daleka i nie wiemy i nic się od niej nie dowiedzieliśmy, a będzie nam to potrzebne do zaproszeń. Tylko ciotka doradzała nam ładne lokale itp. A matka tż cisza przez całą rozmowę.


My sami chcemy na ślub odłożyć, ale to widać jak na widelcu i nawet przy innych z rodziny przy wujku i ciotce okazywała swoją niechęć. O to mi chodziło i jak w takiej atmosferze ma odbyć się przyjęcie, będzie siedziała na weselu z obrażoną miną jak wtedy przy stole? Już nie mówiąc o tym co na ten temat opisuje na facebooku a wszyscy z dalszej rodziny to widzą. Robi z siebie skrzywdzoną a z nas potworów. Tylko o to mi chodzi a nie o żadne pieniądze o nich to akurat ciotka mówiła a nie my. Ja tylko prosiłam o radę co ze ślubem. Odcięliśmy się od nich finansowo i mieszkaniowo, ale na ślub chyba wypada zaprosić? W tym temacie prosiłam o radę.

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 13:59
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 13:53   #17
Djuno
Regulator reniferów
 
Avatar Djuno
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Wcale nie musicie ich zapraszać, jeśli nie chcecie.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni.
Djuno jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 14:28   #18
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez siekierrra Pokaż wiadomość
To jest dla mnie niepojęte.
O i ile autorka wątku wydaje się w miarę może i rozsądną dziewczyną, tak ten temat pieniędzy na ślub jest mocno niefajny.
Sama biorę wkrótce ślub, na który z narzeczonym od prawie dwóch lat sami zbieramy pieniądze. Choć rodzice nas kochają, szanują i wspierają- nie oczekujemy od nich żadnych pieniędzy.

Autorko, naprawdę czułabyś się sama ze sobą okej, gdybyś wzięła od nich pieniądze na ślub ??


Właśnie o ten szacunek i wsparcie mi chodzi. Nie o pieniądze, bo to jesteśmy w stanie sami odłożyć. Tego nie ma i to mnie boli. Jak była rozmowa na temat zaproszeń odpaliła papierosa i z oddali słuchała nic nie mówiąc a widać było że zła jak chmura i na ciotkę że w ogóle doradza nam lokale.

Tylko czemu powiedzcie mi JEGO OJCIEC POWIEDZIAŁ ŻEBY NA NIEGO NIE LICZYŁ, A SAM WYDZWANIA, ŻEBY NARZECZONY ZWALNIAŁ SIĘ ZE SWOICH OBOWIĄZKÓW ŻEBY JEMU ŚWINIOBICIA PRZYPILNOWAĆ. Ok, obowiązkiem rodziców nie jest dokładanie dzieciom do ślubu, ale tak samo chyba obowiązkiem dorosłych już dzieci, nie jest wyręczanie zdrowych rodziców z ich prac i zwalnianie się z pracy bo jemu trzeba świniobicia przypilnować.






---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 15:04 ----------

Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
to jest taka mentalność - należy mi się. są ludzie, którym wydaje się, że obowiązkiem rodziców jest dokładanie się do mieszkania, sponsorowanie ślubu itd. takim nie jest głupio.



Bardzo mi przykro że z góry mnie tak oceniłaś i przypięłaś łatkę. Po prostu chyba źle mnie zrozumiałaś. Chodziło o zachowanie, nie o pieniądze.

---------- Dopisano o 15:11 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------

Cytat:
Napisane przez mellitus Pokaż wiadomość
Kochana Autorko. Wybierasz sobie ciężką przyszłość. Pamiętaj, że związując się z kimś, związujesz się z jego rodziną. Tak jest! Jeśli nawet zerwiecie kontakty, będziecie mieć kiiedyś dzieci (pewnie), a one mają prawo choć trochę znać rodzinę obojga rodziców.

Twoja decyzja, ale pamiętaj, że TŻ Twój jest zmienny i najwyraźniej ciągle musi wybierać między Tobą a matką. Jak widzisz nie potrafił w 100 % wybrać Ciebie.

W mojej opinii- utnij to tu i teraz!

Chyba, że nie dasz rady. Wtedy zrobiłambym skromny ślub, obiad dla rodziny. Impreza dla znajomych kto powiedział, że musicie mieć huczne weselisko w domu weselnym. Sorry, ale muszę to napisać- małomiasteczkowa mentalność. A chyba nie o to chodzi ze ślubem, żeby cała wieś widziała wesele.

Poza tym, z drugiej strony, rodzice nie mają ŻADNEGO obowiązku dawać Wam pieniędzy. Jesteście dorośli!!!

Poza tym pamiętaj, że takie prawo każdego człowieka- może nie lubić innego. Teściowa wcale nie musi Cię akceptować i musisz się z tym pogodzić.

PS może trochę mniej uwagi zwracaj na fb?



Nie musimy, ale wiesz, sama nasza rodzina, bliska bo to ciotki i wujkowie z dziećmi to jakieś 200 osób. Z kuzynkami dobrze żyję i dziwnie byłoby ich nie zaprosić. Po prostu rodzina jest duża.
I tak wyeliminowaliśmy wiele osób. W ostateczności pewnie tak zrobimy, ale tak czy owak, rodzice to rodzina najbliższa, no i... co z jego rodzicami, bratem dziadkiem? Będą siedzieli obok moich z naburmuszonymi minami? To mnie najbardziej trapi. Nie musi mnie lubić, ale jeśli ktoś nie lubi mnie już od pierwszego wejrzenia i obmyśla intrygi za plecami, to nie powiesz chyba że to jest normalne. Można się nie lubić, ale jest jeszcze coś takiego jak potrafić się zachować, a nie to co opowiada innym i jakie rzeczy wymyśla, oraz udostępnia na fb. Trudno nie zwracać na to uwagi, potrafi takich postów wrzucić ze 20 dziennie a cioteczki komentują, bo przecież taka biedna i poszkodowana.

---------- Dopisano o 15:17 ---------- Poprzedni post napisano o 15:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
to nie jest bezpośrednio do Ciebie, ale odnośnie sformułowania, które użyłaś
znam też kilkoro ludzi, którzy mówią, że "nic nie oczekują, żadnego sponsorowania", a potem po ślubie ciche fochy, bo jak się nie dołożyli do wesela, to przecież prezent powinien być dużo większy.


Rozumiem, doczytałam. Tylko że ja tak nie myślę. Ostatnio mieliśmy trochę kłopotów finansowych i nawet wtedy nie poprosiliśmy ich o pomoc. Nigdy z życiu. Spięliśmy tyłki i daliśmy radę. Fochów nie będzie o kasę na pewno. Jedynie nie chcę dąsów na weselu przecież to ma być najpiękniejszy dzień w naszym życiu a wokół będą ludzi którzy nas nie akceptują i my o tym wiemy. A najsmutniejsze jest to ze to jego rodzice. Apropo właśnie do tego dochodzi jeszcze to że jak to będzie z przyjazdem po mnie w dniu ślubu? Będzie musiał pojechać do domu rodzinnego w przeddzień, a wiem że jego brat będzie zdolny go nawet namawiać aby się upił znam go dobrze takich ma chłopaków w rodzinie i boje się że pod tą presją może się wszystko nie powieść, bo oni zrobią wszystko żeby nie wyszło. Czy Pan młody musi wyjeżdżać po mnie z domu rodzinnego?

---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:17 ----------

Cytat:
Napisane przez annamari29 Pokaż wiadomość
Mój mąż jest z tak samo toksycznej rodziny, wpędzali go w poczucie winy za utratę nogi ojca, pewnie po to aby dawał im kasę. Gdy pojawiłam się ja, mnie też próbowali nakręcić abym wspierała wtedy chłopaka w to dawanie pieniędzy. Żeby za dużo się nie rozpisywać, żyjemy 80 km od nich, nie utrzymujemy kontaktów, ślub wzięliśmy tylko przy świadkach, ja nie chciałam, żeby z mojej brali udział skoro z jego rodziny mają nie brać. Po ślubie pokazali swoje oblicze, własnego syna zaczęli niszczyć, dlatego po roku takiego wyniszczania, przeprowadziliśmy się daleko od nich (żeby było śmieszniej dla naszego spokoju obydwoje zrezygnowaliśmy z dobrze działających własnych działalności, bo były za blisko nich). Jest o niebo lepiej. I to nie prawda, że bierzesz ślub z rodziną, obowiązkiem rodziny jest akceptować wybory dziecka własnego, a nie kierować nim jak parobkiem, nikt nie zmusi nikogo do kontaktów - lepiej nie mieć niż mieć toksyczne i tylko przez to cierpieć.



Własnie dlatego nie chcę ich domu, samochodów i niczego.
Bo wszystko to ma drugie dno. Wolę żyć skromniej niż cały czas w stresie. I właśnie tego się też boję. Nie zostaną na ślub zaproszeni, zrobią nam armagedom po rodzinie, że wkrótce zostaniemy bez przyjaciół właśnie z ich powodu.

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 14:42
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 14:40   #19
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
W nawiązaniu do tych wszystkich pretensji do mnie o kasę, to wcale mi nie chodzi żeby dawali nam pieniądze.
O to zapytała ciotka narzeczonego. Nie ja. Nie chciałam nic od nich z chwilą jak podle zaczęli się wobec mnie zachowywać. Nie oczekujemy od nich niczego jeśli chodzi o kasę, zresztą sama kiedyś powiedziała matka narzeczonego do kolegi przy nas, że lepiej żebyśmy ślubu nie brali to nie będzie musiała kasy tracić, więc w tym temacie stanowisko znałam, to dawo już słyszałam śmiała się przy tym ale w każdym żarcie jest dużo prawdy. Mój chyba myślał że dołożą coś ze względu na niego. Teraz już wie ze tak nie będzie i dobrze ze wreszcie się o tym przekonał. Mnie chodziło tylko to, że matka narzeczonego nie odezwała się ani słowem w sprawie ślubu w sensie takim, że siedziała z obrażoną miną i wcale nie chce żebyśmy go brali. Pytaliśmy o ciotki i wujków po ile mają dzieci, bo są z daleka i nie wiemy i nic się od niej nie dowiedzieliśmy, a będzie nam to potrzebne do zaproszeń. Tylko ciotka doradzała nam ładne lokale itp. A matka tż cisza przez całą rozmowę.


My sami chcemy na ślub odłożyć, ale to widać jak na widelcu i nawet przy innych z rodziny przy wujku i ciotce okazywała swoją niechęć. O to mi chodziło i jak w takiej atmosferze ma odbyć się przyjęcie, będzie siedziała na weselu z obrażoną miną jak wtedy przy stole? Już nie mówiąc o tym co na ten temat opisuje na facebooku a wszyscy z dalszej rodziny to widzą. Robi z siebie skrzywdzoną a z nas potworów. Tylko o to mi chodzi a nie o żadne pieniądze o nich to akurat ciotka mówiła a nie my. Ja tylko prosiłam o radę co ze ślubem. Odcięliśmy się od nich finansowo i mieszkaniowo, ale na ślub chyba wypada zaprosić? W tym temacie prosiłam o radę.
ale co z tym ślubem? Twój facet ma usta i niech pogada z matką w tej sprawie. sam, bez Ciebie. i albo się dowie o co w zasadzie chodzi, albo niech poinformuje matkę, że jeśli tak ją obraża wizja waszego ślubu, to wcale nie musi w nim uczestniczyć, bo nikt nie ma ochoty oglądać jej urażonej miny. tak naprawdę jest to proste, tylko nieprzyjemne

---------- Dopisano o 14:40 ---------- Poprzedni post napisano o 14:28 ----------

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
(...)

Bardzo mi przykro że z góry mnie tak oceniłaś i przypięłaś łatkę. Po prostu chyba źle mnie zrozumiałaś. Chodziło o zachowanie, nie o pieniądze.

---------- Dopisano o 15:11 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------






Nie musimy, ale wiesz, sama nasza rodzina, bliska bo to ciotki i wujkowie z dziećmi to jakieś 200 osób. Z kuzynkami dobrze żyję i dziwnie byłoby ich nie zaprosić. Po prostu rodzina jest duża.
I tak wyeliminowaliśmy wiele osób. W ostateczności pewnie tak zrobimy, ale tak czy owak, rodzice to rodzina najbliższa, no i... co z jego rodzicami, bratem dziadkiem? Będą siedzieli obok moich z naburmuszonymi minami? To mnie najbardziej trapi. Nie musi mnie lubić, ale jeśłi ktoś nie lubi mnie już od pierwszego wejrzenia. I już obmyśla intrygi za plecami, to nie powiesz chyba że to jest normalne. Można się nie lubić, ale jest jeszcze coś takiego jak potrafić się zachować, a nie to co opoiada innym i jakie rzeczy wymyśla.


Rozumiem, doczytałam. Tylko że ja tak nie myślę. Ostatnio mieliśmy trochę kłopotów finansowych i nawet wtedy nie poprosiliśmy ich o pomoc. Nigdy z życiu. Spięliśmy tyłki i daliśmy radę. Fochów nie będzie o kasę na pewno. Jedynie nie chcę dąsów na weselu przecież to ma być najpiękniejszy dzień w naszym życiu a wokół będą ludzi którzy nas nie akceptują i my o tym wiemy. A najsmutniejsze jest to ze to jego rodzice. Apropo właśnie do tego dochodzi jeszcze to że jak to będzie z przyjazdem po mnie w dniu ślubu? Będzie musiał pojechać do domu rodzinnego w przeddzień, a wiem że jego brat będzie zdolny go nawet namawiać aby się upił znam go dobrze takich ma chłopaków w rodzinie i boje się że pod tą presją może się wszystko nie powieść, bo oni zrobią wszystko żeby nie wyszło. Czy Pan młody musi wyjeżdżać po mnie z domu rodzinnego?

(...)
co do pierwszej części... rozmowa wtedy zrobiła się bardziej ogólna. nie oceniałam Ciebie, ale podejście jakie można zaobserwować.

codo drugiego... jeśli ani Twój facet nie wie nawet ile dzieci ma jakaś ciotka czy wujek, to wydaje mi się, że jednak nie są blisko jeśli chodzi o relacje.
moja rada dla Ciebie jest taka. nie martw się w ogóle co ludzie powiedzą. zaproście naprawdę bliskie wam osoby, a nie jakąś ciotkę, której żadne z was nie widziało od dziecka. zaproście takie grono, żebyś nie musiała się potem martwić, że ktoś robi wam na złość, czy siedzi ostentacyjne z obrażoną miną. rodzice i rodzeństwo postawić krótko - albo się ogarną i zaczną zachowywać, albo nie dostaną zaproszenia na ślub. będzie to przykre, ale nie warto utrzymywać bliskich kontaktów z toksycznymi ludźmi. będzie to trudne i przykre, ale zobaczysz później że będzie dużo mniej nerwów. jeśli chodzi o dalszą rodzinę... pieniądze są dobrym argumentem. powiedzcie wprost, że opłacacie wszystko sami i niestety nie stać was na zaproszenie wszystkich. no chyba, że was stać, to róbcie nawet i na 200 osób wesele. ale nie zapraszajcie osób, które już wiesz, że będą psuć ten dzień.

Pan Młody wcale nie musi przyjeżdżać z domu rodzinnego, nie musicie też robić szopki z wykupywaniem i nie wiadomo co jeszcze. zróbcie tak jak chcecie. możecie nawet razem się przygotowywać i z gośćmi spotkać dopiero w Kościele, jeśli tak będzie wam wygodnie. nie ma czegoś takiego jak "musi". nikt nic nie musi.

Edytowane przez Pani_Mada
Czas edycji: 2017-03-04 o 14:44
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-03-04, 14:50   #20
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez zupa_grochowa Pokaż wiadomość
Ojeja "a jego mama/tata/siostra/dziadek/ciocia/szwagier/pies powiedział". A co Cię to, dziewczyno? Nie po to stamtąd uciekłaś, żeby nadal przejmować się tymi ludźmi. Zajmij się swoim życiem i miej ich w nosie. Poza tym narzeczony nie rokuje, jest uzależniony od toksycznej rodzinki, w szczególności mamci, na każdy ich rozkaz, a z tego się nie wyrasta z dnia na dzień. Coś czuję że to jeszcze nie koniec szopek, także bądź gotowa na kolejne atrakcje.
A i kasy na ślub od nich nie bierz, bo będą Ci ją do końca życia wypominać.


Wiem o tym, nawet córce wypominali, ja tylko nie chcę żeby zachowywali się na naszym ślubie jak para gburów.

---------- Dopisano o 15:50 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

Cytat:
Napisane przez GrubyCzarnyKot Pokaż wiadomość
Wy tam wszyscy macie wiejską mentalność, Twoi przyszli teściowie- gbury i prostaki.
Ty roszczeniowa, mieszkałaś tam tyle czasu chociaż byłaś niemile widziana a teraz oczekujesz że dadzą wam kasę na ślub? (Którego btw nie popierają)
Wolałabym dojeżdżać do szkoły niż mieszkać w takich klimatach, płaciłaś im wgl na mieszkanie tam. Bo często zdarza się tak, że panna syna się sprowadza na hurra że jakoś to będzie.
Zróbcie małe wesele, odetnijcie się od jego rodziny i idźcie mieszkać sami, aż tak chcesz mieć duże wesele że wzielabyś kasę od tej bandy toksyków.
Co do patrzenia co kto powie i Facebooka matki Twojego TŻ, żenada. Niech sobie piszą i mówią co chcą, róbcie swoje.

Ps. Niecierpię tego sposobu pisania i mówienia o swoim partnerze "mój zrobił coś tam","powiedziałam mojemu", "ojciec mojego", itp. Brrr nie wiem skąd to się wzięło ale brzmi okropnie.


Mógł wprost powiedzieć, że nie godzi się na to żebym zamieszkała.
Z dojazdem był kłopot, bo ode mnie nie ma autobusów w tych godzinach a przecież ojciec nie mógł mnie codziennie wozić, jeszcze wtedy nie miałam prawka. Tak tato dawał mi pieniądze, ja im dawałam ale nie zawsze chcieli brać. Nie raz te pieniądze tak potrafiły przeleżeć na lodówce nie tknięte. Postaram się zmienić ten sposób pisania chociaż zawsze tak mówimy o sobie ja,,mój" a narzeczony ,,moja" pewnie dlatego tak piszę.


Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
ale co z tym ślubem? Twój facet ma usta i niech pogada z matką w tej sprawie. sam, bez Ciebie. i albo się dowie o co w zasadzie chodzi, albo niech poinformuje matkę, że jeśli tak ją obraża wizja waszego ślubu, to wcale nie musi w nim uczestniczyć, bo nikt nie ma ochoty oglądać jej urażonej miny. tak naprawdę jest to proste, tylko nieprzyjemne

---------- Dopisano o 14:40 ---------- Poprzedni post napisano o 14:28 ----------



co do pierwszej części... rozmowa wtedy zrobiła się bardziej ogólna. nie oceniałam Ciebie, ale podejście jakie można zaobserwować.

codo drugiego... jeśli ani Twój facet nie wie nawet ile dzieci ma jakaś ciotka czy wujek, to wydaje mi się, że jednak nie są blisko jeśli chodzi o relacje.
moja rada dla Ciebie jest taka. nie martw się w ogóle co ludzie powiedzą. zaproście naprawdę bliskie wam osoby, a nie jakąś ciotkę, której żadne z was nie widziało od dziecka. zaproście takie grono, żebyś nie musiała się potem martwić, że ktoś robi wam na złość, czy siedzi ostentacyjne z obrażoną miną. rodzice i rodzeństwo postawić krótko - albo się ogarną i zaczną zachowywać, albo nie dostaną zaproszenia na ślub. będzie to przykre, ale nie warto utrzymywać bliskich kontaktów z toksycznymi ludźmi. będzie to trudne i przykre, ale zobaczysz później że będzie dużo mniej nerwów. jeśli chodzi o dalszą rodzinę... pieniądze są dobrym argumentem. powiedzcie wprost, że opłacacie wszystko sami i niestety nie stać was na zaproszenie wszystkich. no chyba, że was stać, to róbcie nawet i na 200 osób wesele. ale nie zapraszajcie osób, które już wiesz, że będą psuć ten dzień.

Pan Młody wcale nie musi przyjeżdżać z domu rodzinnego, nie musicie też robić szopki z wykupywaniem i nie wiadomo co jeszcze. zróbcie tak jak chcecie. możecie nawet razem się przygotowywać i z gośćmi spotkać dopiero w Kościele, jeśli tak będzie wam wygodnie. nie ma czegoś takiego jak "musi". nikt nic nie musi.


Rozmowa z jego matką, mówił mi wiele razy o tym, to jest sprawa prawie nie możliwa. Szczególnie szczera rozmowa. Potrafi rozmawiać z nim tylko o tym co może robić a czego nie, a nie na zasadzie, że uszanuje czyjeś zdanie. Potrafiła nawet mówić do niego wprost spierdalaj, jeśli coś nie po jej myśli wyszło albo nazwał jej zachowanie toksycznym. Za to że jest toksyczna obraziła się do końca życia zamiast zacząć nad sobą pracować. Wydaje mi się że ma spory problem z emocjami. Wybucha nagle zamiast na chłodno podejść i się zastanowić co wyszłoby na lepsze. Już gdy rozmawiał z nią o tym, że źle go traktują to jak zwykle odkręciła kota ogonem i z siebie zrobiła poszkodowaną a z niego wyrodnego syna. Wtedy powiedział że on już nigdy więcej z nią nie będzie tak rozmawiał, bo skończyło się na gadkach o samobójstwie, że to nie ma sensu, że ona go nie rozumie. Ja widziałam w jakim tż jest stanie po każdej rozmowie z nią. Za każdym razem wzbudza w nim poczucie winy. A chodzi o to że po prostu mnie nie akceptuje, nie podobam się jej i wie że jak będzie ze mną to już nie będzie na jej zawołanie. Tylko ona przecież wprost tego nie powie, przy ludziach udawała, teraz robi z najgorszą ze mnie. Synowi dała spokój ale zostałam jej jeszcze ja, a tu nie ma zahamowań. Rozpowiada innym że zmuszam do ślubu jej syna. Bzdura. Tż już jej wzracal uwagę a ona przy nim się nie przyznaje i zwala na dziadka, że to pewnie on tak mówił. Ma taki charakter, że jeśli coś się jej powie to idzie w zaparte. Jak tż powiedział jej kiedyś o tym że jak tak chce naprawiać relacje między nimi to nie ma o czym mówić to w odwecie powiedziała ze niczego nie ma zamiaru naprawiać. TŻ powiedział że w takim razie on też. Na tym się skończyło. Niektórych osób po prostu nie sposób przycisnąć lub uświadomić im do czego prowadzi ich zachowanie.

Właśnie mi te szopki się nie podobają, bo my od dawna mieszkamy razem, więc to wykupywanie jakoś mija się z prawdą. Tylko wiesz... my jesteśmy ze wsi. A ludzie tutaj mają swoje dziwne przyzwyczajenia i tradycje. Jak to zorganizować żeby poinformować gości o tym że po prostu spotykamy się w kościele? Ja wiem że z jednej strony jego matka stroi fochy a z drugiej będzie miała pretensje, że nie mogła ubrać go do ślubu, a szczerze, to wolę by przy tym mu nie pomagała, bo mogłoby wyjść na prawdę nie ciekawe zakończenie.

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 15:34
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 14:54   #21
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Właśnie o ten szacunek i wsparcie mi chodzi. Nie o pieniądze, bo to jesteśmy w stanie sami odłożyć. Tego nie ma i to mnie boli. Jak była rozmowa na temat zaproszeń odpaliła papierosa i z oddali słuchała nic nie mówiąc a widać było że zła jak chmura i na ciotkę że w ogóle doradza nam lokale.

Tylko czemu powiedzcie mi JEGO OJCIEC POWIEDZIAŁ ŻEBY NA NIEGO NIE LICZYŁ, A SAM WYDZWANIA, ŻEBY NARZECZONY ZWALNIAŁ SIĘ ZE SWOICH OBOWIĄZKÓW ŻEBY JEMU ŚWINIOBICIA PRZYPILNOWAĆ. Ok, obowiązkiem rodziców nie jest dokładanie dzieciom do ślubu, ale tak samo chyba obowiązkiem dorosłych już dzieci, nie jest wyręczanie zdrowych rodziców z ich prac i zwalnianie się z pracy bo jemu trzeba świniobicia przypilnować.






---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 15:04 ----------






Bardzo mi przykro że z góry mnie tak oceniłaś i przypięłaś łatkę. Po prostu chyba źle mnie zrozumiałaś. Chodziło o zachowanie, nie o pieniądze.

---------- Dopisano o 15:11 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------






Nie musimy, ale wiesz, sama nasza rodzina, bliska bo to ciotki i wujkowie z dziećmi to jakieś 200 osób. Z kuzynkami dobrze żyję i dziwnie byłoby ich nie zaprosić. Po prostu rodzina jest duża.
I tak wyeliminowaliśmy wiele osób. W ostateczności pewnie tak zrobimy, ale tak czy owak, rodzice to rodzina najbliższa, no i... co z jego rodzicami, bratem dziadkiem? Będą siedzieli obok moich z naburmuszonymi minami? To mnie najbardziej trapi. Nie musi mnie lubić, ale jeśli ktoś nie lubi mnie już od pierwszego wejrzenia i obmyśla intrygi za plecami, to nie powiesz chyba że to jest normalne. Można się nie lubić, ale jest jeszcze coś takiego jak potrafić się zachować, a nie to co opowiada innym i jakie rzeczy wymyśla, oraz udostępnia na fb. Trudno nie zwracać na to uwagi, potrafi takich postów wrzucić ze 20 dziennie a cioteczki komentują, bo przecież taka biedna i poszkodowana.

---------- Dopisano o 15:17 ---------- Poprzedni post napisano o 15:11 ----------





Rozumiem, doczytałam. Tylko że ja tak nie myślę. Ostatnio mieliśmy trochę kłopotów finansowych i nawet wtedy nie poprosiliśmy ich o pomoc. Nigdy z życiu. Spięliśmy tyłki i daliśmy radę. Fochów nie będzie o kasę na pewno. Jedynie nie chcę dąsów na weselu przecież to ma być najpiękniejszy dzień w naszym życiu a wokół będą ludzi którzy nas nie akceptują i my o tym wiemy. A najsmutniejsze jest to ze to jego rodzice. Apropo właśnie do tego dochodzi jeszcze to że jak to będzie z przyjazdem po mnie w dniu ślubu? Będzie musiał pojechać do domu rodzinnego w przeddzień, a wiem że jego brat będzie zdolny go nawet namawiać aby się upił znam go dobrze takich ma chłopaków w rodzinie i boje się że pod tą presją może się wszystko nie powieść, bo oni zrobią wszystko żeby nie wyszło. Czy Pan młody musi wyjeżdżać po mnie z domu rodzinnego?

---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:17 ----------






Własnie dlatego nie chcę ich domu, samochodów i niczego.
Bo wszystko to ma drugie dno. Wolę żyć skromniej niż cały czas w stresie. I właśnie tego się też boję. Nie zostaną na ślub zaproszeni, zrobią nam armagedom po rodzinie, że wkrótce zostaniemy bez przyjaciół właśnie z ich powodu.
Ale pitolisz za przeproszeniem. Pomijając to, ze matka twojego narzeczonego najchetniej wyslalaby cie na ksiezyc, sama szukasz kolejnych problemow. Matka nie chce wam pomoc przy liscie gosci, ola boga taka bliska rodzina, ze musicie zaprosic a twoj facet nawet nie ma pojecia ile ci goscie mają dzieci. Poza tym, nie musicie zapraszac calego domu włącznie z chomikiem.
Kolejny problem, bo pan mlody MUSI!!!! wrocic do domu przed slubem. Bo co? Bo tradycja?

Wez zacznij zyc po swojemu. Chociaz kredytu nie bierzcie na to wesele dla tego miliona ciotek i wujkow.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 15:19   #22
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez PaulinciaKWC Pokaż wiadomość
Ale pitolisz za przeproszeniem. Pomijając to, ze matka twojego narzeczonego najchetniej wyslalaby cie na ksiezyc, sama szukasz kolejnych problemow. Matka nie chce wam pomoc przy liscie gosci, ola boga taka bliska rodzina, ze musicie zaprosic a twoj facet nawet nie ma pojecia ile ci goscie mają dzieci. Poza tym, nie musicie zapraszac calego domu włącznie z chomikiem.
Kolejny problem, bo pan mlody MUSI!!!! wrocic do domu przed slubem. Bo co? Bo tradycja?

Wez zacznij zyc po swojemu. Chociaz kredytu nie bierzcie na to wesele dla tego miliona ciotek i wujkow.



Nie to że nie ma pojęcia, tylko nie jest pewien czy nie mają kolejnego dziecka, bo są z daleka i to uniemożliwia odwiedzanie się. Często też jego chrzestny przebywa za granicą a chodzi właśnie o jego rodzinę. Po za tym inne osoby i ciotki już mu mówią że mają nadzieję że dostaną zaproszenie i sami stawiają nas w kłopotliwej sytuacji.

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 15:24
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 15:32   #23
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
(...)

Rozmowa z jego matką, mówił mi wiele razy o tym, to jest sprawa prawie nie możliwa. Szczególnie szczera rozmowa. Potrafi rozmawiać z nim tylko o tym co może robić a czego nie, a nie na zasadzie, że uszanuje czyjeś zdanie. Potrafiła nawet mówić do niego wprost spierdalaj, jeśli coś nie po jej myśli wyszło albo nazwał jej zachowanie toksycznym. Za to że jest toksyczna obraziła się do końca życia zamiast zacząć nad sobą pracować. Wydaje mi się że ma spory problem z emocjami. Wybucha nagle zamiast na chłodno podejść i się zastanowić co wyszłoby na lepsze. Już gdy rozmawiał z nią o tym, że źle go traktują to jak zwykle odkręciła kota ogonem i z siebie zrobiła poszkodowaną a z niego wyrodnego syna. Wtedy powiedział że on już nigdy więcej z nią nie będzie tak rozmawiał, bo skończyło się na gadkach o samobójstwie, że to nie ma sensu, że ona go nie rozumie. Ja widziałam w jakim tż jest stanie po każdej rozmowie z nią. Za każdym razem wzbudza w nim poczucie winy. A chodzi o to że po prostu mnie nie akceptuje, nie podobam się jej i wie że jak będzie ze mną to już nie będzie na jej zawołanie. Tylko ona przecież wprost tego nie powie, przy ludziach udawała, teraz robi z najgorszą ze mnie. Synowi dała spokój ale zostałam jej jeszcze ja, a tu nie ma zahamowań. Ma taki charakter, że jeśli coś się jej powie to idzie w zaparte. Jak tż powiedział jej kiedyś o tym że jak tak chce naprawiać relacje między nimi to nie ma o czym mówić to w odwecie powiedziała ze niczego nie ma zamiaru naprawiać. TŻ powiedział że w takim razie on też. Na tym się skończyło. Niektórych osób po prostu nie sposób przycisnąć lub uświadomić im do czego prowadzi ich zachowanie.

Właśnie mi te szopki się nie podobają, bo my od dawna mieszkamy razem, więc to wykupywanie jakoś mija się z prawdą. Tylko wiesz... my jesteśmy ze wsi. A ludzie tutaj mają swoje dziwne przyzwyczajenia i tradycje. Jak to zorganizować żeby poinformować gości o tym że po prostu spotykamy się w kościele? Ja wiem że z jednej strony jego matka stroi fochy a z drugiej będzie miała pretensje, że nie mogła ubrać go do ślubu, a szczerze, to wolę by przy tym mu nie pomagała, bo mogłoby wyjść na prawdę nie ciekawe zakończenie.
to nad czym wy się jeszcze zastanawiacie? odciąć się od matki. i tyle. zignorować jej zaczepki i obrażanie. powiedzcie jej wprost, że jest mile widziana na weselu, ale jeśli nie będzie się zachowywać to ją wyprosicie, nawet w środku imprezy. i nie wahać się. bo z tego co widzę to pozwalacie jej wodzić się za nos. powinniście to uciąć natychmiast. pokazać jej, ze nie żartujecie.

też mieszkałam na wsi pół życia wiem jak potrafią wyglądać wesela
przy zapraszaniu powiedzcie wprost, że mieszkacie razem i wyjeżdżać będziecie stamtąd, nie z rodzinnych domów. i że najlepiej będzie spotkać się przy kościele. dołączcie też do zaproszeń mapkę, gdzie ten kościół dokładnie się znajduje.
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 15:41   #24
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
to nad czym wy się jeszcze zastanawiacie? odciąć się od matki. i tyle. zignorować jej zaczepki i obrażanie. powiedzcie jej wprost, że jest mile widziana na weselu, ale jeśli nie będzie się zachowywać to ją wyprosicie, nawet w środku imprezy. i nie wahać się. bo z tego co widzę to pozwalacie jej wodzić się za nos. powinniście to uciąć natychmiast. pokazać jej, ze nie żartujecie.

też mieszkałam na wsi pół życia wiem jak potrafią wyglądać wesela
przy zapraszaniu powiedzcie wprost, że mieszkacie razem i wyjeżdżać będziecie stamtąd, nie z rodzinnych domów. i że najlepiej będzie spotkać się przy kościele. dołączcie też do zaproszeń mapkę, gdzie ten kościół dokładnie się znajduje.


Tylko że mi robi siarę, oczywiście w konspiracji z drugim synem, rozpowiada ludziom, że ja jej syna do ślubu zmuszam bo to niemożliwe żeby mi się oświadczył skoro nie zaszłam w ciążę. Jak się o tym dowiedzieliśmy to wszystkiego się wyparła i zganiała na dziadka. Tż się wkurzył i jej wygarnął że sam podejmuje takie decyzje
czy jej się to podoba czy nie. Nie przyznała się ale usłyszeliśmy od życzliwych osób. Teraz na mnie poszedł front, brat ich wspólnym kolegom też tak mówi, po to żeby wszyscy dziwnie na nas patrzyli. Śmieje się z niego że niby pantofel a sam w związku ma nie tak jak trzeba.
Jeszcze wyjdzie na to że przez nich to już całkiem nie będzie kogo zaprosić.

A może tak na zaproszeniu umieścić taką informację? Tylko właściwie nie wiem jak to sformułować, dla nich to i tak będzie sporym zaskoczeniem. Tak samo kamerzyści i fotografowie są przyzwyczajeni dokumentować przygotowania do ślubu w domu. Jak sobie z tym poradzić żeby było co wspominać ale bez tego oszukiwania się i ,,cudownych rodziców mam".

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 15:45
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 16:09   #25
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Tylko że mi robi siarę, oczywiście w konspiracji z drugim synem, rozpowiada ludziom, że ja jej syna do ślubu zmuszam bo to niemożliwe żeby mi się oświadczył skoro nie zaszłam w ciążę. Jak się o tym dowiedzieliśmy to wszystkiego się wyparła i zganiała na dziadka. Tż się wkurzył i jej wygarnął że sam podejmuje takie decyzje
czy jej się to podoba czy nie. Nie przyznała się ale usłyszeliśmy od życzliwych osób. Teraz na mnie poszedł front, brat ich wspólnym kolegom też tak mówi, po to żeby wszyscy dziwnie na nas patrzyli. Śmieje się z niego że niby pantofel a sam w związku ma nie tak jak trzeba.
Jeszcze wyjdzie na to że przez nich to już całkiem nie będzie kogo zaprosić.

A może tak na zaproszeniu umieścić taką informację? Tylko właściwie nie wiem jak to sformułować, dla nich to i tak będzie sporym zaskoczeniem. Tak samo kamerzyści i fotografowie są przyzwyczajeni dokumentować przygotowania do ślubu w domu. Jak sobie z tym poradzić żeby było co wspominać ale bez tego oszukiwania się i ,,cudownych rodziców mam".
Pani_E odciąć się i to jak najszybciej. powiedz mi PO CO się tak męczycie? jak chcecie tłumaczyć się przed znajomymi to wprost, że matka faceta nie popiera waszego związku i już. a jeśli ktoś na serio nie będzie chciał przyjść przez gadanie jakieś kobiety, to możne nawet lepiej. powtarzam jeszcze raz. zapraszajcie bliskie wam osoby. naprawdę będziesz taka nieszczęśliwa jeśli impreza będzie na 50 osób a nie 200?

kamerzyści, fotografowie, zespół itd będą Twoimi pracownikami. to akurat jest żaden problem.

ja nie umieszczałabym tego na zaproszeniach. ale generalnie po rady dotyczące ślubu lepiej uderzaj na podforum ślubne. mi impreza weselna do szczęścia niepotrzebna, wiec nie jestem najlepszym doradcą
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 16:13   #26
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Nie to że nie ma pojęcia, tylko nie jest pewien czy nie mają kolejnego dziecka, bo są z daleka i to uniemożliwia odwiedzanie się. Często też jego chrzestny przebywa za granicą a chodzi właśnie o jego rodzinę. Po za tym inne osoby i ciotki już mu mówią że mają nadzieję że dostaną zaproszenie i sami stawiają nas w kłopotliwej sytuacji.
No i co ze daleko? Mam rodzine tysiace km stąd i doskonale wiem kto ile ma dzieci, kto sie zareczyl i kto jest po slubie. Za to nie mam pojecia ile dzieci ma rodzina mieszkająca znacznie blizej, bo uwaga... Nie utrzymuję bliskich kontaktow, nie interesuje mnie to i nie bede zapraszac ich na swoj slub kiedys tam.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 16:23   #27
Pani_E
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 68
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_Mada Pokaż wiadomość
Pani_E odciąć się i to jak najszybciej. powiedz mi PO CO się tak męczycie? jak chcecie tłumaczyć się przed znajomymi to wprost, że matka faceta nie popiera waszego związku i już. a jeśli ktoś na serio nie będzie chciał przyjść przez gadanie jakieś kobiety, to możne nawet lepiej. powtarzam jeszcze raz. zapraszajcie bliskie wam osoby. naprawdę będziesz taka nieszczęśliwa jeśli impreza będzie na 50 osób a nie 200?

kamerzyści, fotografowie, zespół itd będą Twoimi pracownikami. to akurat jest żaden problem.

ja nie umieszczałabym tego na zaproszeniach. ale generalnie po rady dotyczące ślubu lepiej uderzaj na podforum ślubne. mi impreza weselna do szczęścia niepotrzebna, wiec nie jestem najlepszym doradcą

Tu nie chodzi tylko o mnie. Chcę ten dzień pamiętać i by był dla nas piękny. Ludzie jednak mają tak, że jak ten nie zaproszony to i tamci znów nie przyjdą i tak koło się zamyka, bo każdy chce mieć jakieś towarzystwo. Poza tym tak jak wcześniej wspomiałam niektórzy już dopominają się zaproszenia. My nie będziemy cały czas na sali, będzie sesja zdjęciowa. Chcemy żeby każdy dobrze się bawił. Ci którzy dobrze nam życzą i nas popierają są większości z mojej strony. Ze strony rodziny tż jest znacznie mniej takich osób i nie chciałabym żeby on też czuł się jakoś źle że w większości jest moja rodzina a jego tak mało. Wiem że to nie jego wina, ale tak właśnie jest.


Cytat:
Napisane przez PaulinciaKWC Pokaż wiadomość
No i co ze daleko? Mam rodzine tysiace km stąd i doskonale wiem kto ile ma dzieci, kto sie zareczyl i kto jest po slubie. Za to nie mam pojecia ile dzieci ma rodzina mieszkająca znacznie blizej, bo uwaga... Nie utrzymuję bliskich kontaktow, nie interesuje mnie to i nie bede zapraszac ich na swoj slub kiedys tam.

No dobrze, a co w przypadku rodziny NAJbliższej? Czyli rodzice, rodzeństwo? To są jednak osoby, które powinny być świadkami tej uroczystości a nie zawsze można się spodziewać że zachowają się ok.

Edytowane przez Pani_E
Czas edycji: 2017-03-04 o 16:25
Pani_E jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 16:34   #28
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Tu nie chodzi tylko o mnie. Chcę ten dzień pamiętać i by był dla nas piękny. Ludzie jednak mają tak, że jak ten nie zaproszony to i tamci znów nie przyjdą i tak koło się zamyka, bo każdy chce mieć jakieś towarzystwo. Poza tym tak jak wcześniej wspomiałam niektórzy już dopominają się zaproszenia. My nie będziemy cały czas na sali, będzie sesja zdjęciowa. Chcemy żeby każdy dobrze się bawił. Ci którzy dobrze nam życzą i nas popierają są większości z mojej strony. Ze strony rodziny tż jest znacznie mniej takich osób i nie chciałabym żeby on też czuł się jakoś źle że w większości jest moja rodzina a jego tak mało. Wiem że to nie jego wina, ale tak właśnie jest.





No dobrze, a co w przypadku rodziny NAJbliższej? Czyli rodzice, rodzeństwo? To są jednak osoby, które powinny być świadkami tej uroczystości a nie zawsze można się spodziewać że zachowają się ok.
Ale dlaczego powinni? Bo co? Bo to rodzina? Nigdy bym nie zaprosila na taką uroczystosc kogos, kogo wolalabym nie oglądac w takim dniu.
A co do tego zapraszania to nie przesadzaj. Jak bylam zaproszona do kumpeli to poszlam bez wahania, mimo ze znalam 2 osoby i w dodatku nie lubie wesel. Chcialam byc z nią w tym dniu i juz. Jakbym nie znala nikogo to tez bym poszla. Zresztą przy stole i tak sie poznaje innych gosci.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 16:38   #29
Pani_Mada
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 18 614
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Cytat:
Napisane przez Pani_E Pokaż wiadomość
Tu nie chodzi tylko o mnie. Chcę ten dzień pamiętać i by był dla nas piękny. Ludzie jednak mają tak, że jak ten nie zaproszony to i tamci znów nie przyjdą i tak koło się zamyka, bo każdy chce mieć jakieś towarzystwo. Poza tym tak jak wcześniej wspomiałam niektórzy już dopominają się zaproszenia. My nie będziemy cały czas na sali, będzie sesja zdjęciowa. Chcemy żeby każdy dobrze się bawił. Ci którzy dobrze nam życzą i nas popierają są większości z mojej strony. Ze strony rodziny tż jest znacznie mniej takich osób i nie chciałabym żeby on też czuł się jakoś źle że w większości jest moja rodzina a jego tak mało. Wiem że to nie jego wina, ale tak właśnie jest.





No dobrze, a co w przypadku rodziny NAJbliższej? Czyli rodzice, rodzeństwo? To są jednak osoby, które powinny być świadkami tej uroczystości a nie zawsze można się spodziewać że zachowają się ok.
wybacz stwierdzenie ale masz bardzo wsiowe myślenie jak dla mnie. przy czym nie obrażam absolutnie mieszkańców wsi. nie zaprosimy kogoś to olaboga wszyscy się obrażą, pozapraszajmy ludzi, z którymi nie rozmawiało się 20 lat, bo co ludzie powiedzą, jak to nie zaprosić rodziców, brat/siostra musi być świadkiem - co z tego że jawnie was nie szanuje.
nie możesz mieć wszystkiego. albo będziesz mieć spokojne małe wesele bez niepotrzebnych stresów, albo będziesz mieć wielkie wesele z mnóstwem obcych i nieżyczliwych wam osób. innej opcji nie widzę.

warto też przemyśleć fakt, że osoby z którymi ma się bliskie pokrewieństwo krwi (rodzice, rodzeństwo) to wcale nie musi być najbliższa rodzina. tak samo jak najbliższą rodziną wcale nie muszą być osoby spokrewnione.

Edytowane przez Pani_Mada
Czas edycji: 2017-03-04 o 16:40
Pani_Mada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-04, 17:28   #30
Taranka
Zakorzenienie
 
Avatar Taranka
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 768
Dot.: ZAZDROSNA (nie doszła) teściowa. Co ze ślubem?

Przestań żyć z myślą 'co powiedzą' 'nie wypada' a zacznij żyć dla siebie. Dla mnie to co opisujesz to jakiś kosmos dziwię się że chcesz z tymi ludźmi utrzymywać kontakt.
__________________
So much internet so little time.
Taranka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-03-15 01:59:34


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:37.