Kryzys w związku - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2023-07-18, 14:51   #1
tragikomedia898
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-07
Wiadomości: 9

Kryzys w związku


Hej. Nie wiem, czy potrzebuję porady, czy po prostu się "wygadać" i przelać myśli. Związek mi się sypie, a ja już nie wiem co robić.

Kontekst. Ogólnie dobre małżeństwo ze sporym stażem, dziećmi i kredytem na karku. Związek partnerski jeśli chodzi o obowiązki domowe, obydwoje pracujemy i mamy swoje hobby i zainteresowania, które nawzajem wspieramy, ale! Często czuję się zaniedbywana. Nie czuję się dla niego priorytetem. Rok temu była o to ogromna kłótnia, a potem okres leczenia – tłumaczyłam, że boli mnie, że nigdzie nie wychodzimy, a jeśli już to z mojej inicjatywy i że mało czasu spędzamy razem itp. (tłumaczyłam mu to też wielokrotnie wcześniej, ale z marnym skutkiem). Wiadomo: praca, obowiązki i hobby często sprawiają, że się mijamy, ale on też jest zwyczajnie trochę leniwy, jeśli chodzi o sprawy związkowe. Stanęło na tym, że on się bardziej zaangażuje, że co tydzień będziemy organizować sobie randkę, a on się bardziej otworzy i będzie ze mną rozmawiał o swoich emocjach. Tak samo pytałam, czego on oczekuje. Odpowiedź, że więcej czułości, więc starałam się to robić, ale też mówiłam, że ciężko mi być ciepłą i czułą, gdy czuje, że wszyscy są ważniejsi ode mnie (np. ma siłę i czas na spotkanie z kumplami, a na wyjście ze mną nie). Jak to zwykle bywa na początku było super, ale z czasem randki były coraz mniej regularne, aż w końcu całkowicie zniknęły z naszego grafiku (zwracałam mu na to delikatnie uwagę). Znowu coraz mniej czasu spędzaliśmy razem itd. Dodam, że nie jestem osobą, która stosuje taktykę "domyśl się", tylko staram się mówić wprost o swoich potrzebach, ale też jednocześnie proszenie się w kółko, żeby mąż zorganizował jakieś wyjście, czy niespodziankę trochę mija się z celem. On nigdy nie zorganizował żadnego wyjścia, czy wyjazdu ani nawet nie rzucił pomysłem dokąd moglibyśmy pójść. Wychodzimy gdzieś razem kilka razy w roku, a w domu razem spędzamy czas głównie na kanapie. Większość rzeczy, które mu proponuję mu od razu nie odpowiadają i nawet nie chce spróbować, a reszta jak pójdziemy (np. kurs tańca) to opowiada wszystkim jak jest zachwycony i robi plany na przyszłość, a z czasem jest to coraz rzadziej aż w końcu całkiem znika z naszego życia. Dodatkowo ma tendencję do obrażania się/nie odzywania. Po kłótni (nieważne o co) przestaje się odzywać aż w końcu ja do niego idę i zaczynam rozmowę. Czasem czuję się jakby rozmawiała z kilkuletnim dzieckiem, któremu ciągle muszę tłumaczyć te same błędy. Moja główna wada: mam dość krótki lont – szybko się odpalam i mówię, że coś mnie wkurza/rani. Czasem wkurzam się o byle głupotę, ale wtedy równie szybko przepraszam lub staram się naprawić błąd. Tyle, jeśli chodzi o (przydługi) wstęp.

Problem aktualny. Dzieci wyjechały na wakacje i strasznie się cieszyłam, że będziemy mieć czas na nadrobienie zaległości w związku. Niestety, ale codziennie w dni robocze, jak pytałam jakie ma plany to słyszałam, że ćwiczenia, sprzątanie itp. itd. - w planach nie było mnie. Ok, przełknęłam to, bo wiedziałam, że faktycznie akurat jest dość zajęty, chociaż myślałam, że znajdzie czas dla mnie, ale ostatecznie liczyłam na weekend. Powiedziałam mu, że nie mogę się doczekać weekendu i cieszę się, że spędzimy razem czas (powiedział, że on też). Niestety musiałam pracować w sobotę, więc zaproponowałam, żeby on w tym czasie posprzątał i zrobił coś do jedzenia, to będziemy mieć całe popołudnie i wieczór dla siebie. Zgodził się i w końcu nadeszła sobota. Rano pokręcił się po domu, narzekając, że jest wykończony. Ok. Ma taką pracę, że ma prawo być wykończony, więc zaproponowałam, żeby się zdrzemnął. Jak ostatecznie wyglądał ten dzień? Do 17 drzemał/kręcił się po domu, a potem wziął się za sprzątanie (ja dawno skończyłam pracę), więc się wkurzyłam (o czym mu powiedziałam), że teraz się za to bierze i w końcu znowu nie spędzimy nic czasu razem. On na to, że przecież wieczorem wychodzimy (znalazłam fajne wydarzenie o którym przesłałam mu informację i na którym było kilka punktów programu), więc się pytam o której i na co dokładnie. To się okazało, że on nawet nie sprawdził programu. Byłam już dość mocno wkurzona (a raczej zawiedziona i zraniona), ale postanowiłam to olać i ustaliliśmy wyjście. Zaproponowałam, żebyśmy do tego czasu coś porobili, ale on znowu stwierdził, że musi posprzątać. Więc ja znowu się wkurzyłam, na co on, że "jego kolej i jak tego nie zrobi to potem będę mu jęczęć". Olałam go i poszłam do wanny się zrelaksować. Po 2 godzinach przyszedł, żebyśmy w coś zagrali i poszli. Nie powiem, byłam już zniechęcona, co dało się wyczuć w moim zachowaniu. Nie byłam złośliwa, ale markotna i mało rozmowna, a w środku kłębiło się mnóstwo emocji, bo znowu on nic nie zaplanował, a z prawie całej soboty wspólnej zrobił się wieczór, a niedziela pewnie będzie taka sama. No i tak szliśmy do knajpy (on gadał, ja odpowiadałam krótko, a zazwyczaj jest na odwrót). W końcu on się poczuł urażony i stwierdził, że już nie ma ochoty nigdzie iść, więc powiedziałam "świetnie" i zawróciliśmy. Tak wyrwał do domu, że zostałam w tyle. Wkurzyłam się i poszłam na spacer (nawet się nie obejrzał). Wróciłam po jakiejś pół godzinie, to on już siedział w sypialni z zamkniętymi drzwiami, więc poszłam do innego pokoju (na pewno słyszał, że wróciłam, ale zero reakcji). Po godzinie poszłam do niego porozmawiać. Mówię, że wkurzyłam się, bo nie to mi obiecywał rok temu i że wciąż jest tak samo, a jego zmiana trwa kilka tygodni. Jedyne, co powiedział to że też nie jestem idealna. Więc ja, że wiem, ale on mi nie mówi, co mu przeszkadza we mnie albo czego oczekuje, a ja mu wprost komunikuję swoje potrzeby. Oczywiście już nic się nie odezwał mimo że mówiłam i pytałam. Wkurzyłam się i powiedziałam: „rób sobie, co chcesz. Jak chcesz to możemy żyć jak współlokatorzy”, bo tak się czasami właśnie czuję. Jego odpowiedź? „Tak zrobię”. Więc wyszłam do innego pokoju i stwierdziłam, że nie pójdę do niego po raz kolejny. Bo to ja zawsze pierwsza zaczynam rozmowę po kłótni, a on się zachowuje jak obrażony przedszkolak.

Efekt. Od 3 tygodni nie rozmawiamy. Nie robi nic w domu. Siedzi zamknięty w sypialni, wychodzi gdzieś (pewnie z kolegami) i spędza trochę czasu z dzieciakami. Zostawił wszystko na mojej głowie. Ani razu nie szukał kontaktu ze mną. Ja też tego nie robię, bo ile można? Czuję się, jakbym w kółko go prosiła o uwagę i miłość, a nie tak to powinno chyba wyglądać. Tak samo mam dość tego, że to ja ewidentnie bardziej staram się rozwiązywać wszelkie konflikty. Mam wrażenie, że po prostu mnie już nie kocha, a ja w kółko walczę o coś, co nie ma racji bytu. Jestem już tym zmęczona. Zwłaszcza tym nie rozmawianiem. Dla mnie lepiej by było to zakończyć albo raz na zawsze rozwiązać problem niż obrażać się jak dzieci. Pewnie, gdyby nie dzieci, kredyt i ograniczone pole manewru (ceny nieruchomości, najmu, inflacja itd.) po prostu bym odeszła. W tej sytuacji nie jest to takie proste, a rozwód nie wpływa tylko na mnie, ale i na dzieci. Z drugiej strony nie może być tak, że ja znowu wyciągnę rękę, pogodzimy się (jeśli on w ogóle tego chce), a on wciąż będzie olewał mnie i moje potrzeby. Nie wiem, co dalej robić. Mam ochotę zostawić to tak jak jest. Albo facet się opamięta i w końcu on zawalczy o nasz związek, albo to umrze śmiercią naturalną i po kilku miesiącach ciszy złożę pozew o rozwód. Mam jednak wątpliwości, a w głowie mnóstwo uczuć i myśli, które są ze sobą sprzeczne. Kocham go, a to co opisałam to tylko niewielka część naszego związku i naszej codzienności, która przez większość czasu jest cudowna. Obydwoje mamy swoje wady i kiepskie wzorce związków: małżeństwo moich rodziców jest pokręcone i niezdrowe, ale przy jego rodzicach to pikuś. Małżeństwa dziadków (brak miłości), wujków/ciotek (dominacja, zdrady, przemoc psychiczna, udawane małżeństwa) itp. to taka sama porażka, więc mamy wpojonych wiele złych wzorców i żadnych na to, jak rozwiązywać konflikty. Jeszcze gorzej jest u niego, bo jego rodzice w ogóle się nie kłócili – ojciec robi co chce, a matka jest posłuszna i podporządkowana (w wielkim skrócie). Jednak nie bardzo wiem jak kontynuować małżeństwo, w którym druga osoba w ogóle nie widzi problemu ani swojej winy. Nie mam też ochoty ciągle tłumaczyć jego zachowania tym, jak został wychowany. Mam wyłączyć emocje? Przecież tak się nie da. Na początku liczyłam na to, że po kilku dniach przyjdzie i sam zacznie rozmowę, ale tak się nie stało, a ja z każdym dniem czuję, jak coraz mniej mi zależy.

Ufff. Wygadałam się i chociaż w żaden sposób mi się nie rozjaśniło, to jakoś mi lepiej. Jeśli ktoś to doczytał do końca (wow!) i ma jakieś przemyślenia, to chętnie je poznam. Może ja faktycznie przesadzam i tego nie widzę?
tragikomedia898 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 15:47   #2
TheSunTheMoonTheStars
Zadomowienie
 
Avatar TheSunTheMoonTheStars
 
Zarejestrowany: 2023-05
Lokalizacja: Południe
Wiadomości: 1 342
Dot.: Kryzys w związku

.

Edytowane przez TheSunTheMoonTheStars
Czas edycji: 2023-12-10 o 17:53
TheSunTheMoonTheStars jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 16:03   #3
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez tragikomedia898 Pokaż wiadomość
Hej. Nie wiem, czy potrzebuję porady, czy po prostu się "wygadać" i przelać myśli. Związek mi się sypie, a ja już nie wiem co robić.

Kontekst. Ogólnie dobre małżeństwo ze sporym stażem, dziećmi i kredytem na karku. Związek partnerski jeśli chodzi o obowiązki domowe, obydwoje pracujemy i mamy swoje hobby i zainteresowania, które nawzajem wspieramy, ale! Często czuję się zaniedbywana. Nie czuję się dla niego priorytetem. Rok temu była o to ogromna kłótnia, a potem okres leczenia – tłumaczyłam, że boli mnie, że nigdzie nie wychodzimy, a jeśli już to z mojej inicjatywy i że mało czasu spędzamy razem itp. (tłumaczyłam mu to też wielokrotnie wcześniej, ale z marnym skutkiem). Wiadomo: praca, obowiązki i hobby często sprawiają, że się mijamy, ale on też jest zwyczajnie trochę leniwy, jeśli chodzi o sprawy związkowe. Stanęło na tym, że on się bardziej zaangażuje, że co tydzień będziemy organizować sobie randkę, a on się bardziej otworzy i będzie ze mną rozmawiał o swoich emocjach. Tak samo pytałam, czego on oczekuje. Odpowiedź, że więcej czułości, więc starałam się to robić, ale też mówiłam, że ciężko mi być ciepłą i czułą, gdy czuje, że wszyscy są ważniejsi ode mnie (np. ma siłę i czas na spotkanie z kumplami, a na wyjście ze mną nie). Jak to zwykle bywa na początku było super, ale z czasem randki były coraz mniej regularne, aż w końcu całkowicie zniknęły z naszego grafiku (zwracałam mu na to delikatnie uwagę). Znowu coraz mniej czasu spędzaliśmy razem itd. Dodam, że nie jestem osobą, która stosuje taktykę "domyśl się", tylko staram się mówić wprost o swoich potrzebach, ale też jednocześnie proszenie się w kółko, żeby mąż zorganizował jakieś wyjście, czy niespodziankę trochę mija się z celem. On nigdy nie zorganizował żadnego wyjścia, czy wyjazdu ani nawet nie rzucił pomysłem dokąd moglibyśmy pójść. Wychodzimy gdzieś razem kilka razy w roku, a w domu razem spędzamy czas głównie na kanapie. Większość rzeczy, które mu proponuję mu od razu nie odpowiadają i nawet nie chce spróbować, a reszta jak pójdziemy (np. kurs tańca) to opowiada wszystkim jak jest zachwycony i robi plany na przyszłość, a z czasem jest to coraz rzadziej aż w końcu całkiem znika z naszego życia. Dodatkowo ma tendencję do obrażania się/nie odzywania. Po kłótni (nieważne o co) przestaje się odzywać aż w końcu ja do niego idę i zaczynam rozmowę. Czasem czuję się jakby rozmawiała z kilkuletnim dzieckiem, któremu ciągle muszę tłumaczyć te same błędy. Moja główna wada: mam dość krótki lont – szybko się odpalam i mówię, że coś mnie wkurza/rani. Czasem wkurzam się o byle głupotę, ale wtedy równie szybko przepraszam lub staram się naprawić błąd. Tyle, jeśli chodzi o (przydługi) wstęp.

Problem aktualny. Dzieci wyjechały na wakacje i strasznie się cieszyłam, że będziemy mieć czas na nadrobienie zaległości w związku. Niestety, ale codziennie w dni robocze, jak pytałam jakie ma plany to słyszałam, że ćwiczenia, sprzątanie itp. itd. - w planach nie było mnie. Ok, przełknęłam to, bo wiedziałam, że faktycznie akurat jest dość zajęty, chociaż myślałam, że znajdzie czas dla mnie, ale ostatecznie liczyłam na weekend. Powiedziałam mu, że nie mogę się doczekać weekendu i cieszę się, że spędzimy razem czas (powiedział, że on też). Niestety musiałam pracować w sobotę, więc zaproponowałam, żeby on w tym czasie posprzątał i zrobił coś do jedzenia, to będziemy mieć całe popołudnie i wieczór dla siebie. Zgodził się i w końcu nadeszła sobota. Rano pokręcił się po domu, narzekając, że jest wykończony. Ok. Ma taką pracę, że ma prawo być wykończony, więc zaproponowałam, żeby się zdrzemnął. Jak ostatecznie wyglądał ten dzień? Do 17 drzemał/kręcił się po domu, a potem wziął się za sprzątanie (ja dawno skończyłam pracę), więc się wkurzyłam (o czym mu powiedziałam), że teraz się za to bierze i w końcu znowu nie spędzimy nic czasu razem. On na to, że przecież wieczorem wychodzimy (znalazłam fajne wydarzenie o którym przesłałam mu informację i na którym było kilka punktów programu), więc się pytam o której i na co dokładnie. To się okazało, że on nawet nie sprawdził programu. Byłam już dość mocno wkurzona (a raczej zawiedziona i zraniona), ale postanowiłam to olać i ustaliliśmy wyjście. Zaproponowałam, żebyśmy do tego czasu coś porobili, ale on znowu stwierdził, że musi posprzątać. Więc ja znowu się wkurzyłam, na co on, że "jego kolej i jak tego nie zrobi to potem będę mu jęczęć". Olałam go i poszłam do wanny się zrelaksować. Po 2 godzinach przyszedł, żebyśmy w coś zagrali i poszli. Nie powiem, byłam już zniechęcona, co dało się wyczuć w moim zachowaniu. Nie byłam złośliwa, ale markotna i mało rozmowna, a w środku kłębiło się mnóstwo emocji, bo znowu on nic nie zaplanował, a z prawie całej soboty wspólnej zrobił się wieczór, a niedziela pewnie będzie taka sama. No i tak szliśmy do knajpy (on gadał, ja odpowiadałam krótko, a zazwyczaj jest na odwrót). W końcu on się poczuł urażony i stwierdził, że już nie ma ochoty nigdzie iść, więc powiedziałam "świetnie" i zawróciliśmy. Tak wyrwał do domu, że zostałam w tyle. Wkurzyłam się i poszłam na spacer (nawet się nie obejrzał). Wróciłam po jakiejś pół godzinie, to on już siedział w sypialni z zamkniętymi drzwiami, więc poszłam do innego pokoju (na pewno słyszał, że wróciłam, ale zero reakcji). Po godzinie poszłam do niego porozmawiać. Mówię, że wkurzyłam się, bo nie to mi obiecywał rok temu i że wciąż jest tak samo, a jego zmiana trwa kilka tygodni. Jedyne, co powiedział to że też nie jestem idealna. Więc ja, że wiem, ale on mi nie mówi, co mu przeszkadza we mnie albo czego oczekuje, a ja mu wprost komunikuję swoje potrzeby. Oczywiście już nic się nie odezwał mimo że mówiłam i pytałam. Wkurzyłam się i powiedziałam: „rób sobie, co chcesz. Jak chcesz to możemy żyć jak współlokatorzy”, bo tak się czasami właśnie czuję. Jego odpowiedź? „Tak zrobię”. Więc wyszłam do innego pokoju i stwierdziłam, że nie pójdę do niego po raz kolejny. Bo to ja zawsze pierwsza zaczynam rozmowę po kłótni, a on się zachowuje jak obrażony przedszkolak.

Efekt. Od 3 tygodni nie rozmawiamy. Nie robi nic w domu. Siedzi zamknięty w sypialni, wychodzi gdzieś (pewnie z kolegami) i spędza trochę czasu z dzieciakami. Zostawił wszystko na mojej głowie. Ani razu nie szukał kontaktu ze mną. Ja też tego nie robię, bo ile można? Czuję się, jakbym w kółko go prosiła o uwagę i miłość, a nie tak to powinno chyba wyglądać. Tak samo mam dość tego, że to ja ewidentnie bardziej staram się rozwiązywać wszelkie konflikty. Mam wrażenie, że po prostu mnie już nie kocha, a ja w kółko walczę o coś, co nie ma racji bytu. Jestem już tym zmęczona. Zwłaszcza tym nie rozmawianiem. Dla mnie lepiej by było to zakończyć albo raz na zawsze rozwiązać problem niż obrażać się jak dzieci. Pewnie, gdyby nie dzieci, kredyt i ograniczone pole manewru (ceny nieruchomości, najmu, inflacja itd.) po prostu bym odeszła. W tej sytuacji nie jest to takie proste, a rozwód nie wpływa tylko na mnie, ale i na dzieci. Z drugiej strony nie może być tak, że ja znowu wyciągnę rękę, pogodzimy się (jeśli on w ogóle tego chce), a on wciąż będzie olewał mnie i moje potrzeby. Nie wiem, co dalej robić. Mam ochotę zostawić to tak jak jest. Albo facet się opamięta i w końcu on zawalczy o nasz związek, albo to umrze śmiercią naturalną i po kilku miesiącach ciszy złożę pozew o rozwód. Mam jednak wątpliwości, a w głowie mnóstwo uczuć i myśli, które są ze sobą sprzeczne. Kocham go, a to co opisałam to tylko niewielka część naszego związku i naszej codzienności, która przez większość czasu jest cudowna. Obydwoje mamy swoje wady i kiepskie wzorce związków: małżeństwo moich rodziców jest pokręcone i niezdrowe, ale przy jego rodzicach to pikuś. Małżeństwa dziadków (brak miłości), wujków/ciotek (dominacja, zdrady, przemoc psychiczna, udawane małżeństwa) itp. to taka sama porażka, więc mamy wpojonych wiele złych wzorców i żadnych na to, jak rozwiązywać konflikty. Jeszcze gorzej jest u niego, bo jego rodzice w ogóle się nie kłócili – ojciec robi co chce, a matka jest posłuszna i podporządkowana (w wielkim skrócie). Jednak nie bardzo wiem jak kontynuować małżeństwo, w którym druga osoba w ogóle nie widzi problemu ani swojej winy. Nie mam też ochoty ciągle tłumaczyć jego zachowania tym, jak został wychowany. Mam wyłączyć emocje? Przecież tak się nie da. Na początku liczyłam na to, że po kilku dniach przyjdzie i sam zacznie rozmowę, ale tak się nie stało, a ja z każdym dniem czuję, jak coraz mniej mi zależy.

Ufff. Wygadałam się i chociaż w żaden sposób mi się nie rozjaśniło, to jakoś mi lepiej. Jeśli ktoś to doczytał do końca (wow!) i ma jakieś przemyślenia, to chętnie je poznam. Może ja faktycznie przesadzam i tego nie widzę?
nie wiem na co ty liczysz
czy nie widzisz ze on nie chce zyc tak jak ty?on nie jest tym kogo ty chcesz z niego zrobic,jest jaki jest od lat taki sam.
nie odpowiada ci?meczy cie? to nie ma innej rady jak rozstanie i poszukanie kogos kto bedzie mial cechy ktorych ty poszukujesz u partnera

dziwi mnie to zawsze ,takie na sile wciskanie drugiego czlowieka w cos co sobie wymysliles ,szczegolnie po latach bycia w zwiazku oczekiwanie cudu,on nie jest i nie bedzie tym czego ty chcesz ,akceptuj go takim jakim jest albo sie rozstan zamiast na sile kogos zmieniac,frustrowac i siebie i jego.nie pasujecie do siebie i jako dorosli ludzie jest mala szansa ze to sie zmieni
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 16:13   #4
tragikomedia898
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-07
Wiadomości: 9
Dot.: Kryzys w związku

Myślałam. Nawet rok temu był taki pomysł ze strony mojego męża. Ja się zgodziłam, ale ostatecznie nie poszliśmy. Mąż stwierdził, że nie będzie potrafił obcej osobie mówić o swoich problemach. Ogólnie nie potrafi o tym mówić tak samo, jak o uczuciach. Ja uznałam, że po raz pierwszy faktycznie przegadaliśmy nasze problemy, a on się naprawdę otworzył, więc jest szansa, że już będzie tylko lepiej. No i było, ale jak widać nie na długo. Zresztą, żeby iść na terapię trzeba by było najpierw porozmawiać, a na to się nie zanosi.

Dzięki za odzew!

---------- Dopisano o 16:13 ---------- Poprzedni post napisano o 16:07 ----------

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89629506]nie wiem na co ty liczysz
czy nie widzisz ze on nie chce zyc tak jak ty?on nie jest tym kogo ty chcesz z niego zrobic,jest jaki jest od lat taki sam.
nie odpowiada ci?meczy cie? to nie ma innej rady jak rozstanie i poszukanie kogos kto bedzie mial cechy ktorych ty poszukujesz u partnera

dziwi mnie to zawsze ,takie na sile wciskanie drugiego czlowieka w cos co sobie wymysliles ,szczegolnie po latach bycia w zwiazku oczekiwanie cudu,on nie jest i nie bedzie tym czego ty chcesz ,akceptuj go takim jakim jest albo sie rozstan zamiast na sile kogos zmieniac,frustrowac i siebie i jego.nie pasujecie do siebie i jako dorosli ludzie jest mala szansa ze to sie zmieni[/QUOTE]
No nie do końca się z tym zgodzę. Akceptuję wiele jego wad i nie staram się z niego zrobić innego człowieka. Ale jak być w związku, jeśli nie spędza się czasu razem? To na czym ten związek ma polegać? Na dzieleniu się obowiązkami i płaceniu rachunków na pół? Co jest w tym dziwnego, że jeśli przez dwa tygodnie nie mamy dla siebie więcej czasu niż kilka godzin łącznie, to chciałabym weekend spędzić razem?
tragikomedia898 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 16:58   #5
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Kryzys w związku

Z doświadczenia: tacy się nie zmieniają, a jeżeli już to nieznacznie lub na chwilę. Przykro mi. Albo żyjecie sobie nieco obok siebie, godzisz się z sytuacją, co może jednak w końcu skutkować Twoim romansem z kimś, bo będziesz chciała poczuć, że żyjesz i że nie jesteś meblem, albo na początek chociażby separacja, może pana to nieco otrzeźwi i zacznie jakąś pracę nad sobą, zmiany, zgodzi się na terapię. Ale nawet terapia to będzie zmiana co najwyżej o trochę i nadal wiele rzeczy na Twojej głowie, inicjatywa głównie po Twojej stronie.

Możliwe, że on nie ma poczucia celu w życiu, że jest mocno nieszczęśliwy, ale nieszczęśliwy po cichu, gdzie Ty mówisz wprost i praktycznie od razu co Ciebie niepokoi, unieszczęśliwia. Jemu przede wszystkim przydałoby się pogadać z kimś i spróbować znaleźć coś dla siebie, coś co by go mobilizowało, w czym mógłby się realizować. Tylko do tego trzeba nieco pracy nad sobą. Pytanie, czy potrafi obudzić się z tego letargu i czy kiedykolwiek miał coś swojego, co sprawiało mu radość.

Niestety ta tendencja do nieodzywania się, separowania od Ciebie, wręcz karania Cię ciszą i postawa pt. moje g... nie śmierdzi, raczej z wiekiem będzie się nasilała.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.

Edytowane przez Ellen_Ripley
Czas edycji: 2023-07-18 o 17:01
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 18:26   #6
emiliais
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys w związku

Z moim eks narzeczonym to wyglądało tak jak opisujesz i tak samo się czułam. Była terapia par, on poszedł na swoją terapię, ale nie chciał tak naprawdę pracować nad sobą. Wszystko zawsze ostatecznie wracało do stanu wyjściowego. Też się czułam jak z dzieckiem, w pojedynkę ciągnęłam ten związek... Szkoda mi straconego czasu i energii.
A Twoje dzieci to cierpią teraz, widząc rodziców obrażonych, ich relację bez prawdziwej miłości (dzieci wszystko czują i widzą). I to im ryje banię bardziej niż rozwód. Zresztą sama widzisz, jaki pokaleczony dorosły wyrasta z takich rodzin, na przykładzie Twojego męża.
emiliais jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 18:53   #7
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 081
Dot.: Kryzys w związku

Porozmawiaj z mężem o jego wyprowadzce. Wiem, że niekoniecznie on ma się wyprowadzać, ale myślę, że rozpoczęcie tematu to duży krok. I wtedy albo się trochę otrzeźwi albo czarno na białym wyjdzie czy już jest pozamiatane. W każdym razie nie ma sytuacji bez wyjścia, trzeba tylko ustalić co dalej. Mieszkanie można sprzedać, jedno może drugie spłacić itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2023-07-18, 18:56   #8
HermiJona
Raczkowanie
 
Avatar HermiJona
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 249
Dot.: Kryzys w związku

Z moim (właśnie obecnym) eksem również mieliśmy podobnie. Być może może być tak, że "separacja" albo postawienie ultimatum go otrzeźwi - pytanie, z jakim skutkiem i na jak długo?

I zgadzam się z Ellen_Ripley, nawet jeśli by podjąć terapię, nie da się całkiem zmienić drugiej osoby, jej charakteru i osobowości. I doradzając, jak inne Wizażanki doradziły mi - jeśli się zdecydujecie, nadal ta inicjatywa i motor motywacji będzie po Twojej stronie, bo występuje tu nierówny balans ogień - woda - zadaj sobie pytanie, czy masz na to siły, czy bylibyście na to gotowi? Porozmawiaj z partnerem szczerze.

Piszesz też, że "masz krótki lont", dużo mówisz o swoich emocjach - witam po tej samej stronie barykady wydaje mi się, że być może "nadreaktywnie" możesz reagować, a w takich sytuacjach reakcją partnera jest ucieczka i jeszcze większe odgrodzenie się murem - to też jest do przepracowania z Twojej strony.
Terapia dla par byłaby tutaj dobrym rozwiązaniem.
HermiJona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 19:09   #9
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 102
Dot.: Kryzys w związku

szczerze mówiąc, po tym opisie też serdecznie bym miała Cię dość. jęczliwa i męcząca, czepiająca się o wszystko...koszmar. jestem tylko ciekawa, czy Twój mąż zawsze był taki bierny w organizowaniu rozrywek i czasu spędzanego razem - jeśli tak, to widziały gały co brały. jeśli nie - warto by się było zastanowić kiedy zaszła zmiana.
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 20:21   #10
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Indecence Pokaż wiadomość
szczerze mówiąc, po tym opisie też serdecznie bym miała Cię dość. jęczliwa i męcząca, czepiająca się o wszystko...koszmar. jestem tylko ciekawa, czy Twój mąż zawsze był taki bierny w organizowaniu rozrywek i czasu spędzanego razem - jeśli tak, to widziały gały co brały. jeśli nie - warto by się było zastanowić kiedy zaszła zmiana.
mialam takie same odczucia
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 20:34   #11
Plantacja_
Raczkowanie
 
Avatar Plantacja_
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 82
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Indecence Pokaż wiadomość
szczerze mówiąc, po tym opisie też serdecznie bym miała Cię dość. jęczliwa i męcząca, czepiająca się o wszystko...koszmar. jestem tylko ciekawa, czy Twój mąż zawsze był taki bierny w organizowaniu rozrywek i czasu spędzanego razem - jeśli tak, to widziały gały co brały. jeśli nie - warto by się było zastanowić kiedy zaszła zmiana.
Serio winisz autorke za to, że chce spędziać czas ze swoim własnym facetem? Myślałam, że to norma w zdrowym szczęśliwym związku.

Z opisu to ten facet jest męczący. Obraża się jak dziecko. Mój eks był taki sam. To ten sam typ osobowości. Musiałam błagać o spędzanie wspólnego czasu, tylko ja organizowałam nasze randki, zero jakiejkolwiek jego inicjatywy. Również jego sposobem na kłótnie była cisza albo zwalanie winy na mnie i tak obracanie kota ogonem, ze koniec konców to ja go musialam przepraszać. Koszmar, dlatego już jest eksem.
Ja tutaj widzę tylko rozstanie, albo separacje i pomyślenie co dalej razem.
Plantacja_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-07-18, 21:00   #12
goslawka
Zadomowienie
 
Avatar goslawka
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 808
Dot.: Kryzys w związku

Dla mnie to co piszesz to koszmar. Mieszkać z facetem, który jest obrażony jak dziecko i nic nie robi? To co on je? W czym chodzi?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
goslawka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 21:36   #13
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Plantacja_ Pokaż wiadomość
Serio winisz autorke za to, że chce spędziać czas ze swoim własnym facetem? Myślałam, że to norma w zdrowym szczęśliwym związku.

Z opisu to ten facet jest męczący. Obraża się jak dziecko. Mój eks był taki sam. To ten sam typ osobowości. Musiałam błagać o spędzanie wspólnego czasu, tylko ja organizowałam nasze randki, zero jakiejkolwiek jego inicjatywy. Również jego sposobem na kłótnie była cisza albo zwalanie winy na mnie i tak obracanie kota ogonem, ze koniec konców to ja go musialam przepraszać. Koszmar, dlatego już jest eksem.
Ja tutaj widzę tylko rozstanie, albo separacje i pomyślenie co dalej razem.
ja nie rozumiem tego blagania ,gdzie jest sens w takim zachowaniu?widzisz ze ktos nie umie organizowac czasu,nie wychodzi z inicjatywa to po co go blagac i zebrac o wspolny czas ,dla mnie takie podejscie do tematu jasno wskazuje ze ktos nie jest zainteresowany spedzaniem czasu ze mna w taki sposob jaki by mi odpowiadal wiec albo sie rozstaje albo znajduje sobie kogos do rozrywek ktore mnie interesuja a z nim robie to co jego interesuje .
nie musisz byc zawsze uczepiona partnera i wymuszac na nim czegos czego on nie lubi bo jestescie razem i ma cos tam robic,

nic nie musi robic ani wymyslac a ty nie musisz z nim byc jak ci jego podejscie do zycia nie odpowiada

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2023-07-18 o 21:45
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-18, 22:15   #14
Diarmuid
Raczkowanie
 
Avatar Diarmuid
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 60
Dot.: Kryzys w związku

On cię już od dawna nie kocha i taka jest prawda

Dla niego jesteś już upierdliwą żoną, a nie kobietą

Żyjecie w układzie, bo kredyt i dzieci

Przestałaś być atrakcyjna dla niego, więc unika tego sam na sam jak tylko może

Ty uważasz, że poza tym jednym mankamentem jest wszystko cacy.
Ciekawe jak to wygląda z jego perspektywy.

No i z drugiej strony - skoro on nigdy niczego nie inicjował to dopiero teraz to zauważyłaś?
Diarmuid jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 04:46   #15
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 102
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Plantacja_ Pokaż wiadomość
Serio winisz autorke za to, że chce spędziać czas ze swoim własnym facetem? Myślałam, że to norma w zdrowym szczęśliwym związku.

no. jak chcę z kimś spędzać czas to wychodzę z propozycją - a nie jęczę, że ta osoba nic nie organizuje, bo ja chcę rozrywek.
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 06:04   #16
black_elderflower
Raczkowanie
 
Avatar black_elderflower
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 480
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Indecence Pokaż wiadomość
no. jak chcę z kimś spędzać czas to wychodzę z propozycją - a nie jęczę, że ta osoba nic nie organizuje, bo ja chcę rozrywek.
Przecież wyszła, zaplanowała jakies wydarzenie i podesłała, miał przed tym ogarnąć chatę i tego nie zrobił, ostatecznie autorka musiała czekać, robić obowiązki razem z nim i całkowicie się jej odechciało i zawrócili. Mógł powiedzieć otwarcie, że ma to w pupie i niech mu głowy nie zawraca.
Mógł też jasno powiedzieć to by wiedziała na czym stoi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
black_elderflower jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 06:27   #17
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez black_elderflower Pokaż wiadomość
Przecież wyszła, zaplanowała jakies wydarzenie i podesłała, miał przed tym ogarnąć chatę i tego nie zrobił, ostatecznie autorka musiała czekać, robić obowiązki razem z nim i całkowicie się jej odechciało i zawrócili. Mógł powiedzieć otwarcie, że ma to w pupie i niech mu głowy nie zawraca.
Mógł też jasno powiedzieć to by wiedziała na czym stoi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nie robila obowiazkow z nim,poszla lezec w wannie
Pozniej walila focha przez caly wieczor az gosc sie wkurzyl i poszli do domu
Ona walkuje w kolko to samo, chociaz widzi jaki on jest i ze nic to nie zmienia
Pretensje ze nie spojrzal w program i nic nie wybral ,serio? Dla mnie to sa duperele ,przeciez mozna to zupelnie inaczej rozwiazac a nie robic afery.poza tym mieli jeszcze niedziele zeby cos porobic
Skoro facet pracuje fizycznie( czy w inny sposob ma meczaca prace) to ja mu sie nie dziwie ze chce odpoczac w sobote i nic nie robic troche zrozumienia w druga strone ,moze nie ma czasu ,glowy,do wyszukiwania rozrywek ona ma woecej czasu,pomyslow to niech organizuje .a jak on nie chce isc to niech wezmie kogos innego albo sie z nim rozstanie bo widocznie im nie po drodze
Podejrzewam ze autorka pracuje za biurkiem moze nawet z domu a on tyra fizycznie i dlatego ja nosi chce gdzies chodzic a on lezec przed telewizorem.

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2023-07-19 o 06:37
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 06:50   #18
black_elderflower
Raczkowanie
 
Avatar black_elderflower
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 480
Dot.: Kryzys w związku

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89629963]Nie robila obowiazkow z nim,poszla lezec w wannie
Pozniej walila focha przez caly wieczor az gosc sie wkurzyl i poszli do domu
Ona walkuje w kolko to samo, chociaz widzi jaki on jest i ze nic to nie zmienia
Pretensje ze nie spojrzal w program i nic nie wybral ,serio? Dla mnie to sa duperele ,przeciez mozna to zupelnie inaczej rozwiazac a nie robic afery.poza tym mieli jeszcze niedziele zeby cos porobic
Skoro facet pracuje fizycznie( czy w inny sposob ma meczaca prace) to ja mu sie nie dziwie ze chce odpoczac w sobote i nic nie robic troche zrozumienia w druga strone ,moze nie ma czasu ,glowy,do wyszukiwania rozrywek ona ma woecej czasu,pomyslow to niech organizuje .a jak on nie chce isc to niech wezmie kogos innego albo sie z nim rozstanie bo widocznie im nie po drodze
Podejrzewam ze autorka pracuje za biurkiem moze nawet z domu a on tyra fizycznie i dlatego ja nosi chce gdzies chodzic a on lezec przed telewizorem.[/QUOTE]No to jasne, zrozumiałe że chce odpocząć i mieć w pompie, ale to wystarczy powiedzieć jak babka mu wysyła linki do wydarzeń czy zawraca tyłek jakimiś randkami, jasno powiedzieć, że nie chce mu się, nie jest zainteresowany


A tak to pewnie przytakuje, ona czeka z utęsknieniem na wspólne wyjście a on ma twarz niedźwiedzia z zatwardzeniem bo po prostu ma to w pompie i musi to robić z przykrego obowiązku, on też ma język i może jasno wyrażać swoje potrzeby typu nie chce mi się, nie mam ochoty, a tu mimo wszystko laska musi się domyslac, proponuje żeby nie być bierna a on jest na to bierny

Moim zdaniem to już jej nie kocha, po prostu to ciągnie z przykrych obowiązków

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
black_elderflower jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 07:18   #19
0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 1 805
Dot.: Kryzys w związku

autorko, czy on byl taki zawsze? jesli nie to kiedy sie zmienil? czy wydarzylo sie lub dzieje sie cos w jego zyciu/pracy co moze miec wplyw? ile lat jestescie razem? ile lat maja dzieci?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-07-19, 08:11   #20
rejczeI
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 236
Dot.: Kryzys w związku

Jedynym jęczakiem jest tutaj ten facet. Który zamiast określić jaki jest jego plan na życie udaje że przytakuje a potem bierze na trwające od lat przeczekanie. Ona przynajmniej jasno formułuje czego oczekuje a ten ją zwodzi. W sumie to nic nie musi, autorka toleruje w nieskonczoność. A oczekiwanie że facet poświęci ci jakąś część swojego czasu dla was jako pary to jest podstawa w związku a nie fanaberia. Chamskie to było że nawet nie chciało mu się przejrzeć co to za wydarzenie, potem wielce sprzątał (jak mają podział obowiązków to raz że zna to nie od wczoraj, dwa, łaski nie robi że to robi i mógł się ogarnąć), i wieczorem w koncu łaskawie się ruszył, kiedy ona może też już nie miała ochoty na wyłażenie po nocach. Pani czeka na pana cały dzien na cóż ten w koncu wpadnie lub się zgodzi i zrobi i stosuj się. No naprawdę po całym tygodniu kiedy dzieci na wyjeździe jakieś spędzenie wspólne soboty, szczyt bezczelności z takimi zachciankami. Też bym miała w dupiu i niedziwne że zrobiła kwaśnę minę i wrócili.

Natomiast oczekiwanie randek co tydzien jak w grafiku również trąci koszmarkiem.

Ogólnie cięzko tu cokolwiek zrozumieć. Koszmaro post zwienczony tekstem, że ale jednak jest cudownie. Obrażanie się i walenie fochów z nieodzywaniem się, jak to wykracza poza jakieś ramy zwykłego zdenerwowania się i idzie w czas, to przemoc. Nieodzywanie się partnera od 3 tygodni to przemoc level ekspert. Zwalanie pod pretekstem nieporozumienia obowiązków na partnera i leżenie do góry pępem a obowiązki domowe i przy dzieciach niech same się robią to trutnizm level master.

Nie wiem ''co powinnaś'' ale opis Waszej relacji brzmi trochę jak z horroru. Jakbyście oboje byli ze sobą dla korzyści przy czym ty jeszcze próbujesz i chcesz coś z tego wykrzesać, a facet ma wyje bo ma wyprane gacie i ogarnięte dzieciaki.
Zastanowiłabym się jakie masz opcje by poprawić sytuację finansową, jak nie teraz to choćby gdy dzieci podrosną i się usamodzielnią, bo bardzo bym nie chciała spędzić życie obsługując takiego jaśniepana z bożej łaski za jego kawałek wypłaty do domowego budżetu i kawałek uczucia 15 lat temu.

Edytowane przez rejczeI
Czas edycji: 2023-07-19 o 08:14
rejczeI jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 08:29   #21
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 102
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez black_elderflower Pokaż wiadomość
Przecież wyszła, zaplanowała jakies wydarzenie i podesłała, miał przed tym ogarnąć chatę i tego nie zrobił, ostatecznie autorka musiała czekać, robić obowiązki razem z nim i całkowicie się jej odechciało i zawrócili. Mógł powiedzieć otwarcie, że ma to w pupie i niech mu głowy nie zawraca.
Mógł też jasno powiedzieć to by wiedziała na czym stoi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

przecież on od rana jęczał, że jest wykończony pracą
komunikacja u nich obojga bardzo słaba
nie mówiąc o tym, że w hipotetycznej sytuacji jakby mi dzieci zostawiły pustą chatę, to z mężem bym piła wino, chodziła nago po domu i uprawiała seks na kuchennym stole
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 08:56   #22
milka_70
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2022-02
Wiadomości: 2 273
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez Indecence Pokaż wiadomość
przecież on od rana jęczał, że jest wykończony pracą
komunikacja u nich obojga bardzo słaba
nie mówiąc o tym, że w hipotetycznej sytuacji jakby mi dzieci zostawiły pustą chatę, to z mężem bym piła wino, chodziła nago po domu i uprawiała seks na kuchennym stole
Dokladnie. Olalabym całe sprzatanie

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka
milka_70 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:15   #23
rejczeI
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 236
Dot.: Kryzys w związku

Dlatego w sobotę mógł sobie pospać do 17...

Jasne już to widzę jak wizazanki olewają jak facet w tygodniu nic nie zrobi bo pracuje a w sobotę nic nie zrobi bo odpoczywa i baba ciągnie wóz sama i jeszcze seks na stole w nagrodę urządza. Ja tam nie widzę słabej komunikacji, wprost przeciwnie, ona jak zdarta płyta wierci dziurę w brzuchu czego jej brakuje a on grzecznie czeka aż baba się znudzi i weźmie za robotę albo czymś zajmie ''zamiast mu truć''.
rejczeI jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:18   #24
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez black_elderflower Pokaż wiadomość
No to jasne, zrozumiałe że chce odpocząć i mieć w pompie, ale to wystarczy powiedzieć jak babka mu wysyła linki do wydarzeń czy zawraca tyłek jakimiś randkami, jasno powiedzieć, że nie chce mu się, nie jest zainteresowany


A tak to pewnie przytakuje, ona czeka z utęsknieniem na wspólne wyjście a on ma twarz niedźwiedzia z zatwardzeniem bo po prostu ma to w pompie i musi to robić z przykrego obowiązku, on też ma język i może jasno wyrażać swoje potrzeby typu nie chce mi się, nie mam ochoty, a tu mimo wszystko laska musi się domyslac, proponuje żeby nie być bierna a on jest na to bierny

Moim zdaniem to już jej nie kocha, po prostu to ciągnie z przykrych obowiązków

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Przeciez powiedzial jej ze jest zmeczony ,poza tym skoro ja I ty rozumiemy ze ktos kto pracuje w wyczerpujacej robocie moze chciec nic nie robic w dzien wolny to myslisz ze autorka tego nie wie?
No wie ,ale woli krecic afery ze nie spojrzal w program zamiast sama wybrac co chce zobaczyc bo wie od lat ze jej partner ma to raczej w tylku pojdzie na cokolwiek bo mu to tak naprawde zwisa
O co te afery ? Jest taki od lat ,nie widze sensu ciagniecia tego zwiazku skoro jej to tak przeszkadza,on nie ma takich potrzeb jak ona albo to akceptuje albo niech sie rozstana zamiast robic jazdy i narazac dzieci na oglądanie tego plus meczyc siebie i partnera
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:33   #25
rejczeI
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 236
Dot.: Kryzys w związku

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89630089]Przeciez powiedzial jej ze jest zmeczony ,poza tym skoro ja I ty rozumiemy ze ktos kto pracuje w wyczerpujacej robocie moze chciec nic nie robic w dzien wolny to myslisz ze autorka tego nie wie?
No wie ,ale woli krecic afery ze nie spojrzal w program zamiast sama wybrac co chce zobaczyc bo wie od lat ze jej partner ma to raczej w tylku pojdzie na cokolwiek bo mu to tak naprawde zwisa
O co te afery ? Jest taki od lat ,nie widze sensu ciagniecia tego zwiazku skoro jej to tak przeszkadza,on nie ma takich potrzeb jak ona albo to akceptuje albo niech sie rozstana zamiast robic jazdy i narazac dzieci na oglądanie tego plus meczyc siebie i partnera[/QUOTE]
Rozumiem tzw. status świętej krowy (nicnierobienie w domu i przy dzieciach) gdy się przynosi do domu naprawdę duże pieniądze ale skoro ona się martwi kredytem i jak to podzielić kasowo to nie wygląda żeby było az tak dobrze.

W życiu bym nie urodziła dziecka komuś kto w ramach bycia zmęczonym zwala swoją działkę na mnie a jak nie zwala bo musi coś ogarnąć to obwinia że nic nie może bo musi robić. Jakby te dzieci to się same w kapuście znalazły a pranie w tym singlom magicznie wstawiało samo.

---------- Dopisano o 09:33 ---------- Poprzedni post napisano o 09:22 ----------

A czemu to jest jej wina, że się nie dobrali.
Jak o co afery, o to, że on tak samo może zakonczyć związek który mu rzekomo nie pasuje a nie żerować na niej. Wzorce z domu po tatusiu który robi to samo ma znakomite to raz więc widać jaką postawę wygodnie mu przyjąć. Dwa, po co w ogóle być z panią jak mu się z nią nie chce nic porobić ale na kumpli siła jest; no ciekawe na co mu żona.
rejczeI jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:38   #26
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 102
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez rejczeI Pokaż wiadomość

A czemu to jest jej wina, że się nie dobrali.
Jak o co afery, o to, że on tak samo może zakonczyć związek który mu rzekomo nie pasuje a nie żerować na niej. Wzorce z domu po tatusiu który robi to samo ma znakomite to raz więc widać jaką postawę wygodnie mu przyjąć. Dwa, po co w ogóle być z panią jak mu się z nią nie chce nic porobić ale na kumpli siła jest; no ciekawe na co mu żona.
bo to ona kręci aferę za aferą i oczekuje ciągle randek, robienia niespodzianek itepe? po co on ma kończyć związek, może mu pasuje takie życie a może ma wyje... i niech się dzieje, co przyniesie los? przeciez to ona postanowiła, że mają żyć jak współlokatorzy, gościu się dostosował do nowego ustroju małżeńskiego i tyle
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:42   #27
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez rejczeI Pokaż wiadomość
Rozumiem tzw. status świętej krowy (nicnierobienie w domu i przy dzieciach) gdy się przynosi do domu naprawdę duże pieniądze ale skoro ona się martwi kredytem i jak to podzielić kasowo to nie wygląda żeby było az tak dobrze.

W życiu bym nie urodziła dziecka komuś kto w ramach bycia zmęczonym zwala swoją działkę na mnie a jak nie zwala bo musi coś ogarnąć to obwinia że nic nie może bo musi robić. Jakby te dzieci to się same w kapuście znalazły a pranie w tym singlom magicznie wstawiało samo.

---------- Dopisano o 09:33 ---------- Poprzedni post napisano o 09:22 ----------

A czemu to jest jej wina, że się nie dobrali.
Jak o co afery, o to, że on tak samo może zakonczyć związek który mu rzekomo nie pasuje a nie żerować na niej. Wzorce z domu po tatusiu który robi to samo ma znakomite to raz więc widać jaką postawę wygodnie mu przyjąć. Dwa, po co w ogóle być z panią jak mu się z nią nie chce nic porobić ale na kumpli siła jest; no ciekawe na co mu żona.
Przeciez sprzątnął nie rozumiem o co ci chodzi.
Nie musial tego robic o 8am zrobil w swoim czasie
Jemu chyba pasuje to ona ciagle marudzi
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 09:43   #28
tragikomedia898
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-07
Wiadomości: 9
Dot.: Kryzys w związku

Nie, nie było tak zawsze. Tzn. od zawsze zdecydowaną większość wyjść proponowałam i planowałam ja do czego się przyzwyczaiłam. Problemem jest, że wcześniej reagował na to z entuzjazmem (zawsze w planach brałam pod uwagę swoje i jego upodobania, to czego on lubi, pytałam go o zdanie itd.), a teraz nic mu nie pasuje. Jak już w końcu się gdzieś ruszy (mówię tu również o wyjazdach z dziećmi), to wiecznie coś mu nie pasuje. Jednak z kolegami nie ma tego problemu (w związku z hobby wyjeżdża czasem na cały weekend). Ma na to i czas, i siły.

Czy mnie już nie kocha? Nie wiem, to wie tylko on. Daje mi sprzeczne sygnały. Dla mnie jeśli się kogoś kocha, to chce się z nim spędzać czas, a nie tylko być obok siebie w jednym domu. Nie rozumiem też robienia ze zwykłej kłótni ogromnej wojny i milczenia przez tak długi czas. Z drugiej strony pod pewnymi względami bardzo się stara: przygotowanie ulubionego obiadu, czekanie z kolacją, jak skądś wracam, czyli takie małe gesty, ale i poważne sprawy np. przejął wszystkie obowiązki i się mną opiekował, gdy byłam poważnie chora (co nie trwało kilka dni tylko miesięcy).

No właśnie i w tym jest problem, że związki nie są zero jedynkowe, a nie da się wszystkiego opisać w rozmowie, a tym bardziej kilku postach. To nie jest tak, że on jest podłym dupkiem wokół, którego trzeba skakać. Ale ja też nie jestem jęczącą żoną, która się niego uczepiła (nie wiem skąd ten pomysł skoro napisałam, że każde z nas ma swoje hobby, pracę i sprawy). Jednak jeśli się na coś umawiamy to oczekuje, że tak będzie albo wprost powie, że nie. Plany zawsze można zmienić, ale trzeba o tym porozmawiać, a on tego nie robi.

Męczy mnie po prostu, że ostatnio ciągle muszę prosić o jego czas i wkurza to jak zachowuje się po kłótniach – kiedyś taki nie był. A ja nie wiem, czy jestem w stanie to zaakceptować i wiecznie pierwsza wyciągać rękę do zgody. Czasem mam wrażenie, że zmienił się w niedojrzałego chłopca, który chce mnie ukarać, że nie jest tak, jak on sobie wymyślił zamiast mi po prostu powiedzieć, co mu nie pasuje. Potem oczywiście żałuje i sam przyznaje, że zachowywał się jak skończony egoista, a potem znowu się to powtarza.

Kiedy się to zmieniło? Nie wiem. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Taaa no i seks. To właściwie jedyna rzecz, która się zmieniła w ciągu ostatnich kilku lat (nie ma problemów w pracy, większych stresów itp.). Niestety przyplątała się choroba, która powoduje zaburzenia erekcji. Jestem w tym względzie bardzo wyrozumiała, delikatna i wspierająca. Nie zagłębiając się w szczegóły. Seks dalej jest, ale na pewno rzadziej, mniej spontaniczny i zdarzają się dłuższe okresy bez, gdy choroba się nasila. Stan dotyczy tylko problemów z erekcją i nie ma wpływu na inne aspekty, jak pogorszenie samopoczucia, osłabienie itp. Obgadaliśmy to i nauczyliśmy się z tym w miarę dobrze funkcjonować. Wcześniej nasze życie seksualne było bardzo udane, kochaliśmy się często i byliśmy bardzo otwarci na siebie nawzajem. To jest jedyna kwestia, która się jakoś mocno zmieniła. Nie łączyłam tego w żaden sposób z problemami w związku, bo wydawało mi się, że dość dobrze sobie poradziliśmy z problemem. Ale jak teraz o tym myślę, to jedno i drugie zaczęło się w podobnym czasie, tylko zmiana w jego zachowaniu była bardzo powolna i ciężko dokładnie określić, kiedy nastąpiła. Nie wiem, czy to może być przyczyna i wydaje mi się to dość mało prawdopodobne.
tragikomedia898 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 10:05   #29
rejczeI
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 236
Dot.: Kryzys w związku

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89630111]Przeciez sprzątnął nie rozumiem o co ci chodzi.
Nie musial tego robic o 8am zrobil w swoim czasie
Jemu chyba pasuje to ona ciagle marudzi[/QUOTE]
Medal mu. Sprzątnął 3 tyg temu jeszcze przed Wielkim Fochem po którym uznał że zrobi sobie wakacje od życia i obowiązków. Mógł powiedzieć, ok, jestem padnięty, do wieczora snuję się w gaciach i nie mendź mi, wieczorem wychodzimy, jutro od rana ogarnę co moje i biorę resztę czasu dla siebie. Czy coś w ten deseń. To jest jak dla mnie prawidłowa komunikacja i nikt nie musi mówić o żonie że jęczy.

---------- Dopisano o 10:05 ---------- Poprzedni post napisano o 09:58 ----------

Cytat:
Napisane przez tragikomedia898 Pokaż wiadomość
Nie, nie było tak zawsze. Tzn. od zawsze zdecydowaną większość wyjść proponowałam i planowałam ja do czego się przyzwyczaiłam. Problemem jest, że wcześniej reagował na to z entuzjazmem (zawsze w planach brałam pod uwagę swoje i jego upodobania, to czego on lubi, pytałam go o zdanie itd.), a teraz nic mu nie pasuje. Jak już w końcu się gdzieś ruszy (mówię tu również o wyjazdach z dziećmi), to wiecznie coś mu nie pasuje. Jednak z kolegami nie ma tego problemu (w związku z hobby wyjeżdża czasem na cały weekend). Ma na to i czas, i siły.

Czy mnie już nie kocha? Nie wiem, to wie tylko on. Daje mi sprzeczne sygnały. Dla mnie jeśli się kogoś kocha, to chce się z nim spędzać czas, a nie tylko być obok siebie w jednym domu. Nie rozumiem też robienia ze zwykłej kłótni ogromnej wojny i milczenia przez tak długi czas. Z drugiej strony pod pewnymi względami bardzo się stara: przygotowanie ulubionego obiadu, czekanie z kolacją, jak skądś wracam, czyli takie małe gesty, ale i poważne sprawy np. przejął wszystkie obowiązki i się mną opiekował, gdy byłam poważnie chora (co nie trwało kilka dni tylko miesięcy).

No właśnie i w tym jest problem, że związki nie są zero jedynkowe, a nie da się wszystkiego opisać w rozmowie, a tym bardziej kilku postach. To nie jest tak, że on jest podłym dupkiem wokół, którego trzeba skakać. Ale ja też nie jestem jęczącą żoną, która się niego uczepiła (nie wiem skąd ten pomysł skoro napisałam, że każde z nas ma swoje hobby, pracę i sprawy). Jednak jeśli się na coś umawiamy to oczekuje, że tak będzie albo wprost powie, że nie. Plany zawsze można zmienić, ale trzeba o tym porozmawiać, a on tego nie robi.

Męczy mnie po prostu, że ostatnio ciągle muszę prosić o jego czas i wkurza to jak zachowuje się po kłótniach – kiedyś taki nie był. A ja nie wiem, czy jestem w stanie to zaakceptować i wiecznie pierwsza wyciągać rękę do zgody. Czasem mam wrażenie, że zmienił się w niedojrzałego chłopca, który chce mnie ukarać, że nie jest tak, jak on sobie wymyślił zamiast mi po prostu powiedzieć, co mu nie pasuje. Potem oczywiście żałuje i sam przyznaje, że zachowywał się jak skończony egoista, a potem znowu się to powtarza.

Kiedy się to zmieniło? Nie wiem. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Taaa no i seks. To właściwie jedyna rzecz, która się zmieniła w ciągu ostatnich kilku lat (nie ma problemów w pracy, większych stresów itp.). Niestety przyplątała się choroba, która powoduje zaburzenia erekcji. Jestem w tym względzie bardzo wyrozumiała, delikatna i wspierająca. Nie zagłębiając się w szczegóły. Seks dalej jest, ale na pewno rzadziej, mniej spontaniczny i zdarzają się dłuższe okresy bez, gdy choroba się nasila. Stan dotyczy tylko problemów z erekcją i nie ma wpływu na inne aspekty, jak pogorszenie samopoczucia, osłabienie itp. Obgadaliśmy to i nauczyliśmy się z tym w miarę dobrze funkcjonować. Wcześniej nasze życie seksualne było bardzo udane, kochaliśmy się często i byliśmy bardzo otwarci na siebie nawzajem. To jest jedyna kwestia, która się jakoś mocno zmieniła. Nie łączyłam tego w żaden sposób z problemami w związku, bo wydawało mi się, że dość dobrze sobie poradziliśmy z problemem. Ale jak teraz o tym myślę, to jedno i drugie zaczęło się w podobnym czasie, tylko zmiana w jego zachowaniu była bardzo powolna i ciężko dokładnie określić, kiedy nastąpiła. Nie wiem, czy to może być przyczyna i wydaje mi się to dość mało prawdopodobne.
Jak dla mnie to mu włazisz przez całe życie do tyłka bez mydła i się rozwydrzył. Kolesiom nie będzie mendził że coś mu nie leży bo by go wyśmiali i kazali wracać do domciu jak się nie podoba. Inna sprawa że kumple nie miewają wymagań w rodzaju ''od roku wieszasz tą półkę''.
Wyrozumiałym delikatnym i wspierającym to można być tak długo jak długo nie skumasz że ktoś cię w koncu robi totalnie w człona żerując na twojej wrażliwości i dobrym serduszku. Dla jasności nie mam na myśli zaburzeń erekcji ale całokształt. (Chociaż ten słaby seks i tak do tego wszystkiego nie zaskakuje). Jak się robi z kogoś delikatną lebiodkę to trudno żeby w koncu nie przyjęła wygodnych paputków. Jak się wymaga jakiegoś poziomu to się jest niedobrym, drugi wiadomix.

Skoro opcja rozstania przerasta na początek olałabym obrażalskośc typa i wkroczyła do jego norki z tekstem że wakacje się skonczyły i niech wpada w gary i resztę roboty bo same się nie pomyją. Albo niech wyskakuje z kasy na służbę i opiekunkę. Dodając że czasy mojego płaszczenia się skonczyły i oczekuję przeprosin z fanfarami za to że od 3 tygodni zachowuje się jak fi*t, jeśli jeszcze rzeczywiście w ogóle interesuje go dalej małżeństwo. Normalnie olewam takie puste gesty ale niech sobie nie myśli że nie przegiął. W ogóle też by mnie już nie interesowało co miałby mi do zarzucenia i co uważa za wady. Miał na to wystarczająco wiele lat.
Przestałabym się prosić by raczył ruszyć gdziekolwiek swój jakże zacny zadeczek. Niechże sobie siedzi na komputerku resztę życia i bawi się z kumplami. Nie wiem po co siedzieć w domu, wychodzilabym na imprezy, eventy czy do kina. I zadbała o siebie, ciuchy, makijaż. Może dla częsci ludzi to bzdury ale poczucie zrobienia się na milion dolarów dobrze robi na samoocenę, a jak cię własny chłop nie raczy komplementować zrobią to inni.
Ogólnie sama musisz określić co cię interesuje bo ja nie twierdzę że chłop jest beznadziejny ale czytam że dla ciebie jest beznadziejny. Nie wiem po co się tak zamęczać, i nie chcę wiedzieć ile dekad można to znosić w imię ''moja wewnetrzna desperacja łudzi się że go kocha''. Potem zostaje już tylko żalenie się na przeszłe życie i dosrywanie partnerom jak robi wielu ludzi.

Edytowane przez rejczeI
Czas edycji: 2023-07-19 o 10:11
rejczeI jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-07-19, 10:08   #30
tragikomedia898
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-07
Wiadomości: 9
Dot.: Kryzys w związku

Cytat:
Napisane przez HermiJona Pokaż wiadomość
Z moim (właśnie obecnym) eksem również mieliśmy podobnie. Być może może być tak, że "separacja" albo postawienie ultimatum go otrzeźwi - pytanie, z jakim skutkiem i na jak długo?

I zgadzam się z Ellen_Ripley, nawet jeśli by podjąć terapię, nie da się całkiem zmienić drugiej osoby, jej charakteru i osobowości. I doradzając, jak inne Wizażanki doradziły mi - jeśli się zdecydujecie, nadal ta inicjatywa i motor motywacji będzie po Twojej stronie, bo występuje tu nierówny balans ogień - woda - zadaj sobie pytanie, czy masz na to siły, czy bylibyście na to gotowi? Porozmawiaj z partnerem szczerze.

Piszesz też, że "masz krótki lont", dużo mówisz o swoich emocjach - witam po tej samej stronie barykady wydaje mi się, że być może "nadreaktywnie" możesz reagować, a w takich sytuacjach reakcją partnera jest ucieczka i jeszcze większe odgrodzenie się murem - to też jest do przepracowania z Twojej strony.
Terapia dla par byłaby tutaj dobrym rozwiązaniem.
No właśnie. Dużo łatwiej by było, gdybyśmy obydwoje byli gdzieś po środku Tyle, że wcześniej to był raczej nasz atut, a nie wada. Ja go motywowałam do działania, a on mnie wyciszał. I on też tak to widział. Teraz mam wrażenie, że on jest za jakimś murem, którego ja nie umiem przebić i który nie wiem skąd i dlaczego się wziął.
tragikomedia898 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2023-07-22 14:47:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:16.