Kiedy ktoś przestaje dbać o wygląd i całą resztę...

[julka_25]

Dziewczyny,

czy zdarzyła Wam się sytuacja, że facet nagle przestał o siebie dbać? Wyhodował brodę jak krasnolud z "Władcy pierścieni", kompletnie niezadbaną, taką, która rośnie byle rosnąć?
Facet ma około 30 i nigdy nie przejawiał skłonności do takiej abnegacji, bo nawet ubiera się gorzej niż dotychczas. Nadmienię tylko, że komunikacja z otoczeniem też kuleje. Gada, jeśli musi,a jak nie musi to nie gada.

Jakieś rady: jak do takiej osoby dotrzeć? Bo dotychczasowe próby rozmów na nic sie zdały

[ajah]

Napisane przez julka_25

Dziewczyny,

czy zdarzyła Wam się sytuacja, że facet nagle przestał o siebie dbać? Wyhodował brodę jak krasnolud z "Władcy pierścieni", kompletnie niezadbaną, taką, która rośnie byle rosnąć?
Facet ma około 30 i nigdy nie przejawiał skłonności do takiej abnegacji, bo nawet ubiera się gorzej niż dotychczas. Nadmienię tylko, że komunikacja z otoczeniem też kuleje. Gada, jeśli musi,a jak nie musi to nie gada.

Jakieś rady: jak do takiej osoby dotrzeć? Bo dotychczasowe próby rozmów na nic sie zdały

To jest twój facet?
W jakim sensie chcesz do niego dotrzeć? Jak z nim rozmawiasz ?

[I am Rock]

Ja miałam do czynienia z odchyłką w przeciwnym kierunku.
Koleżanka z pracy, taka szara myszka, zazwyczaj cicha i bezwonna, nagle stała się wulkanem energii, a do pracy zaczęła przychodzić wypindrzona jak na randkę.
Pewnego razu nie przyszła, za to pojawiła się jej macocha ze zwolnieniem lekarskim i informacją, że dziewczyna trafiła na oddział zamknięty, bo "w głowie jej się poprzestawiało".

[elfik_]

Przemiła macocha.

[Nancy_M]

Napisane przez julka_25

Dziewczyny,



czy zdarzyła Wam się sytuacja, że facet nagle przestał o siebie dbać? Wyhodował brodę jak krasnolud z "Władcy pierścieni", kompletnie niezadbaną, taką, która rośnie byle rosnąć?

Facet ma około 30 i nigdy nie przejawiał skłonności do takiej abnegacji, bo nawet ubiera się gorzej niż dotychczas. Nadmienię tylko, że komunikacja z otoczeniem też kuleje. Gada, jeśli musi,a jak nie musi to nie gada.



Jakieś rady: jak do takiej osoby dotrzeć? Bo dotychczasowe próby rozmów na nic sie zdały

Ja tak miałam, jak zaczynała się moja depresja (oczywiście poza zapuszczeniem brody ). Poczytaj o depresji, o jej najczęstszych objawach. Jeśli zauważysz u faceta więcej tych objawów, to porozmawiaj, zaproponuj terapię, dla jego dobra. Im szybciej, tym lepiej.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Najpierw warto się zastanowić co ma (nie)posiadanie brody do dbania o siebie, bo moim zdaniem nic. I co to znaczy, że ubiera się "gorzej"?

---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:50 ----------

Napisane przez Nancy_M

Ja tak miałam, jak zaczynała się moja depresja (oczywiście poza zapuszczeniem brody ). Poczytaj o depresji, o jej najczęstszych objawach. Jeśli zauważysz u faceta więcej tych objawów, to porozmawiaj, zaproponuj terapię, dla jego dobra. Im szybciej, tym lepiej.

Serio terapia, bo facet postanowił zapuścić brodę?

[Nancy_M]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;82284406]Najpierw warto się zastanowić co ma (nie)posiadanie brody do dbania o siebie, bo moim zdaniem nic. I co to znaczy, że ubiera się "gorzej"?

---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:50 ----------

Serio terapia, bo facet postanowił zapuścić brodę?[/QUOTE]


Nie odebrałam posta na zasadzie ,,ratunku, mój facet zapuścił brzydką brodę”. Miałam raczej wrażenie, że chodzi tu o ogólne zaniedbanie, w tym brodę.

Jeżeli facetowi nagle przestaje zależeć na wyglądzie i ogranicza kontakty, to coś się może dziać. Może depresja, może (i oby tylko) lenistwo. Dlatego napisałam, żeby autorka zauważyła, czy przypadkiem nie ma więcej sygnałów, a nie żeby od razu szukała mu terapeuty.

[taka_bebe]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;82284406]Najpierw warto się zastanowić co ma (nie)posiadanie brody do dbania o siebie, bo moim zdaniem nic. I co to znaczy, że ubiera się "gorzej"?

---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:50 ----------

Serio terapia, bo facet postanowił zapuścić brodę?[/QUOTE]

Laska pisze też o tym, że inny się stał w stosunku do ludzi, że małomówny itd. Wydaje mi się, że jednak jak coś ją w jego zachowaniu martwi, to raczej ma co do tego podstawy. W sensie, jakby zapuścił obleśną brodę, ale nadal normalnie się komunikował, zachowywał itp, to pewnie temat by nie powstał.

Często to, jak traktujemy nasze ciało jest odzwierciedleniem stanu naszej psychiki i fajnie jak ktoś z otoczenia czasem zareaguje i czasem coś spróbuje z tym zrobić. Ludzie w depresji są w sumie irytujący, bo często odpędzają pomoc...co nie znaczy, że nie należy próbować

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Moze depresja?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[julka_25]

Gdybyście widziały tego gościa "przed" jego brodatym etapem życia i "po" , to też byłybyście w szoku.
Ta radykalna zmiana w wyglądzie uderzyła mnie w pierwszej kolejności, ale wydawało mi się, że może to jakaś faza przejściowa i niedługo wróci zadbany facet, z którym się zaprzyjaźniłam.
Kwestia wyglądu ma znaczenie tym większe, że facet pracuje w handlu i usługach, a wygląda jakby raczej zajmował się testowaniem nowych smaków jaboli za 5 zeta od butelki Można się przestraszyć, serio...

Problem z komunikacją. To już szerszy temat; on kiedyś naprawdę był inny. Dużo śmiał się i żartował, a teraz jak siądzie w kącie, wbije wzrok w podłogę, tak może tak siedzieć i siedzieć.
Kiedyś po kolejnym spotkaniu,w trakcie którego zdawał się marzyć o tym, żebym w końcu sobie poszła, napisałam sms z pytaniem "Czym się martwisz?". Jako odpowiedź otrzymałam "?". Zdziwiłam się, bo wcześniej zawsze odpowiadał na sms-y dość konkretnie, w sumie lubił mówić o sobie. Nagle - totalne zamknięcie się na drugiego człowieka. Nie tylko na mnie.

Nie jest to mój facet, ale ktoś bardzo bliski. Kiedy w pewnym momencie wpadłam w okropne tarapaty, to bardzo mi pomógł i zwyczajnie po ludzku wspierał... Rozmawialiśmy całkiem sporo; o nim, o mnie, o takich normalnych sprawach. Teraz jak odpowie na moje powitanie i przemyci ze 2 zdania odpowiedzi na zadane pytanie, to już jest dużo.

---------- Dopisano o 23:19 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ----------

Napisane przez Nancy_M

Jeżeli facetowi nagle przestaje zależeć na wyglądzie i ogranicza kontakty, to coś się może dziać. Może depresja, może (i oby tylko) lenistwo. Dlatego napisałam, żeby autorka zauważyła, czy przypadkiem nie ma więcej sygnałów, a nie żeby od razu szukała mu terapeuty.

No własnie ta zmiana w tylu sferach życia mnie najbardziej uderzyła.
Bo on oprócz tego nagłego zaniedbania w kwestii wyglądu ma jakoś "wywalone" na relacje z ludźmi. Pamiętam, jak kiedyś mówił do mnie "nie zostawię Cię samej z tym czy z tamtym", a teraz jak wstaje, żeby komuś coś podać, to jakby dźwigał ogromne ciężary.

I jeszcze jedna sprawa" gość potrafi udawać, ze nie widzi kogoś, kto stoi o pół metra od niego albo zwyczajnie się zawinąć, bo nie ma ochoty z kimś rozmawiać (pół biedy znajomi, ale on nawet z klientami tak ma)

---------- Dopisano o 23:24 ---------- Poprzedni post napisano o 23:19 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;82284406]Najpierw warto się zastanowić co ma (nie)posiadanie brody do dbania o siebie, bo moim zdaniem nic.[/QUOTE]

Broda może być piękna i zadbana, a może być za długa, z resztkami jedzenia i pasty do zębów na niej. Widoku takowej nikomu nie polecam

I co to znaczy, że ubiera się "gorzej"?[COLOR="Silver"]
[/QUOTE]

Jak menel (łagodnie rzecz ujmując). A bardziej konkretnie: miewa przybrudzone ubranie, plamę tu, plamę tam...

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Gdybyście widziały tego gościa "przed" jego brodatym etapem życia i "po" , to też byłybyście w szoku.
Ta radykalna zmiana w wyglądzie uderzyła mnie w pierwszej kolejności, ale wydawało mi się, że może to jakaś faza przejściowa i niedługo wróci zadbany facet, z którym się zaprzyjaźniłam.
Kwestia wyglądu ma znaczenie tym większe, że facet pracuje w handlu i usługach, a wygląda jakby raczej zajmował się testowaniem nowych smaków jaboli za 5 zeta od butelki Można się przestraszyć, serio...

Problem z komunikacją. To już szerszy temat; on kiedyś naprawdę był inny. Dużo śmiał się i żartował, a teraz jak siądzie w kącie, wbije wzrok w podłogę, tak może tak siedzieć i siedzieć.
Kiedyś po kolejnym spotkaniu,w trakcie którego zdawał się marzyć o tym, żebym w końcu sobie poszła, napisałam sms z pytaniem "Czym się martwisz?". Jako odpowiedź otrzymałam "?". Zdziwiłam się, bo wcześniej zawsze odpowiadał na sms-y dość konkretnie, w sumie lubił mówić o sobie. Nagle - totalne zamknięcie się na drugiego człowieka. Nie tylko na mnie.

Nie jest to mój facet, ale ktoś bardzo bliski. Kiedy w pewnym momencie wpadłam w okropne tarapaty, to bardzo mi pomógł i zwyczajnie po ludzku wspierał... Rozmawialiśmy całkiem sporo; o nim, o mnie, o takich normalnych sprawach. Teraz jak odpowie na moje powitanie i przemyci ze 2 zdania odpowiedzi na zadane pytanie, to już jest dużo.

---------- Dopisano o 23:19 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ----------



No własnie ta zmiana w tylu sferach życia mnie najbardziej uderzyła.
Bo on oprócz tego nagłego zaniedbania w kwestii wyglądu ma jakoś "wywalone" na relacje z ludźmi. Pamiętam, jak kiedyś mówił do mnie "nie zostawię Cię samej z tym czy z tamtym", a teraz jak wstaje, żeby komuś coś podać, to jakby dźwigał ogromne ciężary.

I jeszcze jedna sprawa" gość potrafi udawać, ze nie widzi kogoś, kto stoi o pół metra od niego albo zwyczajnie się zawinąć, bo nie ma ochoty z kimś rozmawiać (pół biedy znajomi, ale on nawet z klientami tak ma)

---------- Dopisano o 23:24 ---------- Poprzedni post napisano o 23:19 ----------



Broda może być piękna i zadbana, a może być za długa, z resztkami jedzenia i pasty do zębów na niej. Widoku takowej nikomu nie polecam

I co to znaczy, że ubiera się "gorzej"?[COLOR="Silver"]

Dla mnie to facet ma jakieś poważne problemy z którymi sobie nie radzi, a być może nawet depresje...

[julka_25]

Napisane przez ajah

To jest twój facet?
W jakim sensie chcesz do niego dotrzeć? Jak z nim rozmawiasz ?

Nie, to nie mój facet, ale ktoś bardzo bliski.

Próbuję z nim rozmawiać normalnie, ale teraz trudno nawiązać z nim rozmowę; tak normalnie, jak dotychczas.
Kiedyś nie miałam problemu z tym, aby wywołać u niego uśmiech czy rozbawienie, a teraz to jak przeciąganie "jeża przez gardło".
Ledwo kuma co się do niego mówi
Wiem, ze to, co piszę brzmi może trochę absurdalnie (facet nie chce gadać i mniej się śmieje, a ta tu już dramatyzuje), ale różnica w sposobie bycia jest tak uderzająca, że ja przy każdym z nim spotkaniu czuję się jakbym miała do czynienia z kimś zupełnie obcym

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Nie, to nie mój facet, ale ktoś bardzo bliski.

Próbuję z nim rozmawiać normalnie, ale teraz trudno nawiązać z nim rozmowę; tak normalnie, jak dotychczas.
Kiedyś nie miałam problemu z tym, aby wywołać u niego uśmiech czy rozbawienie, a teraz to jak przeciąganie "jeża przez gardło".
Ledwo kuma co się do niego mówi
Wiem, ze to, co piszę brzmi może trochę absurdalnie (facet nie chce gadać i mniej się śmieje, a ta tu już dramatyzuje), ale różnica w sposobie bycia jest tak uderzająca, że ja przy każdym z nim spotkaniu czuję się jakbym miała do czynienia z kimś zupełnie obcym

A jego bliscy próbowali z nim rozmawiać, albo coś?

[julka_25]

[/QUOTE] Dla mnie to facet ma jakieś poważne problemy z którymi sobie nie radzi, a być może nawet depresje...[/QUOTE]

Boję się. Boję się, że zawodzę jako znajoma i przyjaciółka. Boję się, co będzie z nim dalej.
Naprawdę, nie umiem już z nim rozmawiać. A staram się jak mogę. Rzucam jakieś zabawne uwagi, próbuję zachęcić go do rozmowy, jakoś dowartościować.
A w zamian czuję, jakbym się odbijała od ściany.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Uważam, że sama niewiele jesteś w stanie zrobić. Może jego bliscy by coś zdziałali, ale najlepiej jakby może się skontaktował z psychologiem.

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229844 1]A jego bliscy próbowali z nim rozmawiać, albo coś?[/QUOTE]

Z naszych wspólnych znajomych kilka osób z nim niby gadało. Bez większych rezultatów. Ostatecznie uznali, że po prostu mu teraz wygodniej wyglądać jak wygląda, a że nie chce rozmawiać? To trudno; widocznie jakiś foch męski albo kryzys "potrzydziestkowy".

Rodzina też z nim rozmawiała (wiem z pobocznego źródła), ale ja nie bywam w jego domu rodzinnym i nie wiem, jak te rozmowy wyglądały. W każdym razie chyba nie odniosły żadnego skutku.

Sama już nie wiem? Może to ja przesadzam? Może powinnam dać mu spokój?

---------- Dopisano o 23:48 ---------- Poprzedni post napisano o 23:43 ----------

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229848 1]Uważam, że sama niewiele jesteś w stanie zrobić. Może jego bliscy by coś zdziałali, ale najlepiej jakby może się skontaktował z psychologiem.[/QUOTE]

Już widzę jego minę, kiedy ja mu z psychologiem wyjeżdżam

Jakkolwiek nie jest mi do śmiechu, to...

---------- Dopisano o 23:49 ---------- Poprzedni post napisano o 23:48 ----------

Ja nie neguję, że psycholog mógłby tutaj się przydać, ale wiem, że ten człowiek w życiu się nie zgodzi.
Pamiętam, jak kiedyś powiedział do mnie, że "z życiem nie radzą sobie tylko słabeusze". No niestety.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Z naszych wspólnych znajomych kilka osób z nim niby gadało. Bez większych rezultatów. Ostatecznie uznali, że po prostu mu teraz wygodniej wyglądać jak wygląda, a że nie chce rozmawiać? To trudno; widocznie jakiś foch męski albo kryzys "potrzydziestkowy".

Rodzina też z nim rozmawiała (wiem z pobocznego źródła), ale ja nie bywam w jego domu rodzinnym i nie wiem, jak te rozmowy wyglądały. W każdym razie chyba nie odniosły żadnego skutku.

Sama już nie wiem? Może to ja przesadzam? Może powinnam dać mu spokój?

---------- Dopisano o 23:48 ---------- Poprzedni post napisano o 23:43 ----------



Już widzę jego minę, kiedy ja mu z psychologiem wyjeżdżam

Jakkolwiek nie jest mi do śmiechu, to...

---------- Dopisano o 23:49 ---------- Poprzedni post napisano o 23:48 ----------

Ja nie neguję, że psycholog mógłby tutaj się przydać, ale wiem, że ten człowiek w życiu się nie zgodzi.
Pamiętam, jak kiedyś powiedział do mnie, że "z życiem nie radzą sobie tylko słabeusze". No niestety.

No i możliwe, że przez takie właśnie podejście, które sobie tak naprawdę narzucił, teraz mogły powstać takie a nie inne problemy. Bo z czymś sobie nie radzi, ale nikomu nie powie o co chodzi, bo twierdzi,że z życiem nie radzą sobie tylko słabeusze. Jak dla mnie to jest takie odsuwanie od siebie faktu, że on także jest tylko człowiekiem i są sytuacje, które mogą go przerosnąć. Nie wiem za bardzo co powinnaś zrobić. Może być przy nim, wspierać go, ale nie naciskać, nie wymuszać zwierzeń, ale zapewnić, że w razie czego to może zawsze na Ciebie liczyć?

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229866 1]No i możliwe, że przez takie właśnie podejście, które sobie tak naprawdę narzucił, teraz mogły powstać takie a nie inne problemy. Bo z czymś sobie nie radzi, ale nikomu nie powie o co chodzi, bo twierdzi,że z życiem nie radzą sobie tylko słabeusze. Jak dla mnie to jest takie odsuwanie od siebie faktu, że on także jest tylko człowiekiem i są sytuacje, które mogą go przerosnąć. Nie wiem za bardzo co powinnaś zrobić. Może być przy nim, wspierać go, ale nie naciskać, nie wymuszać zwierzeń, ale zapewnić, że w razie czego to może zawsze na Ciebie liczyć?[/QUOTE]

Miałam już etap pt. "a spadaj na drzewo, jak nie chcesz gadać", ale jak kiedyś go znowu zobaczyłam po dłuższej przerwie i wydał mi się taki drobny, chudziutki i zupełnie bezradny, to pękłam.
No właśnie: jest jeszcze ta kwestia, że sporo zeszczuplał, a nigdy do potężnych nie należał.

Nie wiem, co się tak naprawdę u niego podziało. Nie wiem. Bo właściwie na początku wszyscy śmialiśmy się z tej jego brody, że na święta chce jako Mikołaj dorabiać. A potem przestało być zabawnie.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Miałam już etap pt. "a spadaj na drzewo, jak nie chcesz gadać", ale jak kiedyś go znowu zobaczyłam po dłuższej przerwie i wydał mi się taki drobny, chudziutki i zupełnie bezradny, to pękłam.
No właśnie: jest jeszcze ta kwestia, że sporo zeszczuplał, a nigdy do potężnych nie należał.

Nie wiem, co się tak naprawdę u niego podziało. Nie wiem. Bo właściwie na początku wszyscy śmialiśmy się z tej jego brody, że na święta chce jako Mikołaj dorabiać. A potem przestało być zabawnie.

Może dowiedział się, że na coś choruje, na jakąś ciężką chorobę (mam nadzieję, że nie, ale różnie bywa niestety)? Może coś się dzieje niedobrego u niego w rodzinie/w związku? Może problemy w pracy?

Jeśli się o niego martwicie i jest dla Was ważną osobą to powinniście spróbować jakoś do niego dotrzeć, ale nie wypytując co się dzieje, ale może zapewnieniem, że jakby chciał pogadać to może na Was liczyć i że może być z Wami szczery, bo widzicie, że coś się złego dzieje, a Wam zależy aby był szczęśliwy..

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229877 6]Może dowiedział się, że na coś choruje, na jakąś ciężką chorobę (mam nadzieję, że nie, ale różnie bywa niestety)? Może coś się dzieje niedobrego u niego w rodzinie/w związku? Może problemy w pracy?

Jeśli się o niego martwicie i jest dla Was ważną osobą to powinniście spróbować jakoś do niego dotrzeć, ale nie wypytując co się dzieje, ale może zapewnieniem, że jakby chciał pogadać to może na Was liczyć i że może być z Wami szczery, bo widzicie, że coś się złego dzieje, a Wam zależy aby był szczęśliwy..[/QUOTE]

Dzięki za wszystkie podpowiedzi

Możliwe, że ma problemy w związku; jest tez bardzo zapracowany, bo akurat branża, w której się realizuje jest dość wymagająca.

Myślę, że póki co poczekam na ruch z jego strony. I tutaj pojawiają się "schody": a co jeśli on tego ruchu nigdy nie zechce wykonać?

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Dzięki za wszystkie podpowiedzi

Możliwe, że ma problemy w związku; jest tez bardzo zapracowany, bo akurat branża, w której się realizuje jest dość wymagająca.

Myślę, że póki co poczekam na ruch z jego strony. I tutaj pojawiają się "schody": a co jeśli on tego ruchu nigdy nie zechce wykonać?

Nie ma za co

Myślę, że jeśli on się sam nie odezwie to za jakiś czas sama spróbuj się z nim skontaktować. Ważne tylko aby miał kogoś blisko, kto się nim "zaopiekuje" ale skoro ma dziewczynę i jego rodzina też wie o jego problemach, to powinno być ok

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229885 1]Nie ma za co

Myślę, że jeśli on się sam nie odezwie to za jakiś czas sama spróbuj się z nim skontaktować. Ważne tylko aby miał kogoś blisko, kto się nim "zaopiekuje" ale skoro ma dziewczynę i jego rodzina też wie o jego problemach, to powinno być ok[/QUOTE]


Oby tak było. Tyle, że to już trwa od kilku miesięcy i nie jest lepiej.
Co go widzę, to jest gorzej
Ale trzeba być dobrej myśli i po prostu wierzyć, że on sobie poradzi...

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Oby tak było. Tyle, że to już trwa od kilku miesięcy i nie jest lepiej.
Co go widzę, to jest gorzej
Ale trzeba być dobrej myśli i po prostu wierzyć, że on sobie poradzi...

Najlepiej by było jakby ktoś z nim się przeszedł do psychologa, no ale siłą nic się nie zrobi. A co na to jego dziewczyna?

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229888 1]Najlepiej by było jakby ktoś z nim się przeszedł do psychologa, no ale siłą nic się nie zrobi. A co na to jego dziewczyna?[/QUOTE]

Właśnie nie wiem. Z tego, co mi wiadomo, to ona czeka aż mu przejdzie. I w sumie to też jest trochę tak, że chyba ma go dość...

Jak swego czasu leżał w szpitalu, to też do mnie pisał po nocy, że leży. Z czego wnoszę, że chyba niespecjalnie w związku mu się układa, skoro żali się po "obcych" babach, zamiast u swojej szukać ukojenia
Ja tej jego laski nie znam nawet, bo my się poznaliśmy przez pracę i jakoś tak zaczęliśmy więcej rozmawiać, itd. Ale naszych partnerów i rodzin ze sobą nie zapoznaliśmy (jego mieszka w innej miejscowości, a mój jak to mój - zazdrosny nie bywa, bo i nie ma o co)

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Właśnie nie wiem. Z tego, co mi wiadomo, to ona czeka aż mu przejdzie. I w sumie to też jest trochę tak, że chyba ma go dość...

Jak swego czasu leżał w szpitalu, to też do mnie pisał po nocy, że leży. Z czego wnoszę, że chyba niespecjalnie w związku mu się układa, skoro żali się po "obcych" babach, zamiast u swojej szukać ukojenia
Ja tej jego laski nie znam nawet, bo my się poznaliśmy przez pracę i jakoś tak zaczęliśmy więcej rozmawiać, itd. Ale naszych partnerów i rodzin ze sobą nie zapoznaliśmy (jego mieszka w innej miejscowości, a mój jak to mój - zazdrosny nie bywa, bo i nie ma o co)

Może on właśnie odnosi wrażenie, że nie ma nikogo bliskiego z kim mógłby szczerze pogadać i kogoś komu na nim naprawdę zależy. No ja nie wiem czy to normalna postawa partnerki, że ona czeka aż jemu przejdzie. Kurcze ciężka sprawa tak w ogóle...

[julka_25]

Ja poszłabym z tym upartym mułem polskim, ale wątpię, żeby moje argumenty podziałały. Ja się o odpowiedź na głupiego sms-a doprosić nie mogę...
Dobrze, że juz z nim nie współpracuję, bo chyba dostałabym w wścieklizny Teraz spotykam go czasem prywatnie, ale i do tego brak mi cierpliwości.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

Ja poszłabym z tym upartym mułem polskim, ale wątpię, żeby moje argumenty podziałały. Ja się o odpowiedź na głupiego sms-a doprosić nie mogę...
Dobrze, że juz z nim nie współpracuję, bo chyba dostałabym w wścieklizny Teraz spotykam go czasem prywatnie, ale i do tego brak mi cierpliwości.

Masakra. Myślę, że przekonać mogłaby go tak naprawdę tylko jego dziewczyna, ktoś z rodziny, albo naprawdę bliski przyjaciel.

[Nette]

W grę wchodzić też może wypalanie zawodowe. Mówisz, że praca wymagająca i w kontakcie z klientami. Z doświadczenia Ci powiem, że klienci potrafią bardzo mocno dać w kość. Jeden powalony na setkę normalnych robi złą robotę, zwłaszcza, jak dobro biznesu nie pozwala zakończyć współpracy z takim człowiekiem.

Na marginesie: do mnie się kiedyś taki klient męczydupa przyssał, wyjątkowo toksyczny człowiek, nie panujący nad emocjami, wyżywający się na otoczeniu, nawet neutralnego maila nie był w stanie napisać (już nie wspomnę o miłym, neutralny byłby całkowicie spoko). Facet z zawodu... Psychoterapeuta. A to taki typ, którego najchętniej by się w piwnicy zamknęło, żeby nie miał kontaktu z ludźmi.

[julka_25]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8229897 1]Może on właśnie odnosi wrażenie, że nie ma nikogo bliskiego z kim mógłby szczerze pogadać i kogoś komu na nim naprawdę zależy. No ja nie wiem czy to normalna postawa partnerki, że ona czeka aż jemu przejdzie. Kurcze ciężka sprawa tak w ogóle...[/QUOTE]

To jak szukanie "igły w stogu siana", wiesz? Pewnie się i tak nie doszukamy...
Szkoda fajnego faceta, ale na siłę to nic się nie da zrobić. A już na pewno nie da się do psychologa zaciągnąć polskiego chłopa z przerośniętym ego

Ja jej się trochę nawet nie dziwię. Może on ma tak nie pierwszy raz i dziewczyna woli przeczekać niż się z nim szarpać?

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez julka_25

To jak szukanie "igły w stogu siana", wiesz? Pewnie się i tak nie doszukamy...
Szkoda fajnego faceta, ale na siłę to nic się nie da zrobić. A już na pewno nie da się do psychologa zaciągnąć polskiego chłopa z przerośniętym ego

Ja jej się trochę nawet nie dziwię. Może on ma tak nie pierwszy raz i dziewczyna woli przeczekać niż się z nim szarpać?

No jasne, nic nie można i nie powinno się robić wbrew tej drugiej osobie, nawet jeśli kierujemy się teoretycznie dobrej tej drugiej osoby.

No może tak być, ale to czemu z nim nadal jest w takim razie..