Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[Paulinka675]

Napisane przez _ema_

No dalej, dalej, kontynuujcie
Za chwilę wątek upadnie, bo nikt nic nie napisze ze strachu, że post
'mój tata nie kupił mi lizaka' zakończy się serią oskarżeń na temat związku autorki z matką, jej skandalicznym stopniu dbania o uzębienie i niezdrowego stosunek do starszych mężczyzn

Ludzie, dajcie sobie siana.

Jak ktoś ma problem i o nim pisze, to doradzajcie ile chcecie na temat jego zycia.

Jak ktoś dla WASZEJ ROZRYWKI umieszcza tu anegdotkę to przestańcie te osoby zagdakiwać zaraz serią oskarżeń, diagnoz, problemów i dociekiwań, bo strach będzie się odezwać.

Jesteście wszystkie super, wspaniałe, dorosłe, dojrzałe i jesteście dla każdego wzorem. Teraz jak już połęchaliśmy Wasze ego - czy możemy przestać trzepać każdą wypowiadającą się jak KGB?

dokładnie

[tutaj]

Napisane przez _ema_

No dalej, dalej, kontynuujcie
Za chwilę wątek upadnie, bo nikt nic nie napisze ze strachu, że post
'mój tata nie kupił mi lizaka' zakończy się serią oskarżeń na temat związku autorki z matką, jej skandalicznym stopniu dbania o uzębienie i niezdrowego stosunek do starszych mężczyzn

Ludzie, dajcie sobie siana.

Jak ktoś ma problem i o nim pisze, to doradzajcie ile chcecie na temat jego zycia.

Jak ktoś dla WASZEJ ROZRYWKI umieszcza tu anegdotkę to przestańcie te osoby zagdakiwać zaraz serią oskarżeń, diagnoz, problemów i dociekiwań, bo strach będzie się odezwać.

Jesteście wszystkie super, wspaniałe, dorosłe, dojrzałe i jesteście dla każdego wzorem. Teraz jak już połęchaliśmy Wasze ego - czy możemy przestać trzepać każdą wypowiadającą się jak KGB?

WYPOWIEDZIAŁAŚ IDEALNIE MOJE MYŚLI. High five i lllllubię to!

[_Schmetterling]

zaczęłam czytać od początku ten wątek i ... czasem miałam tak - , czasem tak
I choć w niektóre po prostu nie da się uwierzyć, to ja wierzę Bo chociaż nie spotkałam się nigdy z takimi facetami, a z obecnym (jedynym i ostatnim ) nigdy nie miałam takich sytuacji, jak tu niektóre opisane, to i tak myślę, że są takie osoby. Jak nie skąpe, to rozrzutne...

Wątek o skąpych facetach, ale z racji, że nigdy z takimi do czynienia nie miałam (o dzięki, losie!) to pozwolę sobie napisać o znajomej, a raczej byłej znajomej (byłej nie tylko przez pieniądze, ale te odegrały swoją rolę w tej relacji).
1. Miałyśmy jechać na wycieczkę, do pobliskiej miejscowości - Ona mieszka w miejscowości A 10 km ode mnie i miała do mnie po drodze aby jechać do miejscowości C oddalonej o 5 km ode mnie (razem miała do przejechanie 15 km w jedną stronę). Spędziłyśmy miło czas, porozmawiałyśmy. Gdy podwoziła mnie do domu, rzuciła tekstem, słowo w słowo "Ta wycieczka wyniosła cię 20 zł" - mnie trochę zatkało, miałam przy sobie 17 zł - akurat tyle miałam, nie planowałyśmy nic kupować, po prostu zawsze noszę ze sobą choć trochę drobniaków. Dałam jej te 17 zł.
Później jakiś czas się nie widziałyśmy, ja może i nie ładnie z mojej strony - po prostu zapomniałam o tych 3 zł. Ale to nic Znajoma mi przypomniała.
2. Ta sama znajoma robiła ognisko - liczba osób bardzo ograniczona, tylko ona, ja, nasza wspólna znajoma i mój TŻ - Oczywiście przed ogniskiem zapytałam jej się co przynieść, a ona "Ty przynosisz chleb i kiełbasę, Olga musztardę i keczup".
Może dla niektórych wydaje się to oczywiste, że jakiś podział obowiązuje - dla mnie też, ale przy trochę większej ilości osób - jeśli robimy imprezę plenerową, na powiedzmy 20 osób, to zazwyczaj każdy przynosi swój alkohol, ktoś przynosi sałatkę, ktoś czipsy, ktoś coś tam innego.
Ale jednak jak zaprasza się garstkę znajomych do siebie, to wypadałoby zapłacić za wszystko.
Przynajmniej ja tak rozumuję

[tinpanalley]

[1=150f22149d232a15625e38a 732d46b6c6e220cbb_63e0430 22f3b0;45308438]Niestety bardzo często jest tak, że jeśli ktoś wywodzi się z rodziny patologicznej to potem sam wybiera ludzi/sytuację, które sprawiają, że tworzy nowe patologię. Bardzo to jest smutne.

I już kończę offtop.[/QUOTE]

moim zdaniem powinnaś dostać co najmniej ostrzeżenie. Ten post jest po prostu obraźliwy i chamski.

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Napisane przez tinpanalley

moim zdaniem powinnaś dostać co najmniej ostrzeżenie. Ten post jest po prostu obraźliwy i chamski.

Przepraszam osobę do której to było skierowane. Nie chciałam dogryźć ani nie miałam nic złego na myśli. Ale jak chcesz możesz mnie zgłosić.

[Paulinka675]

Napisane przez tinpanalley

moim zdaniem powinnaś dostać co najmniej ostrzeżenie. Ten post jest po prostu obraźliwy i chamski.

ja za to dostałam


wypowiedz koreczka akurat jakoś mnie specjalnie nie uraziła

raczej oburzone wypowiedzi, napisane chamskim tonem, że jestem bezduszna bo mówię o kasie w sytuacji gdzie się dzieje krzywda psu

jako, że jest to wątek o skąpstwie, nie chciałam go zawalać wylewaniem tutaj moich żali i emocji na temat tego wydarzenia tylko skupiłam się na temacie

i zanim kogos osaczycie takimi wypowiedziami jak wcześniej warto zapytać o co chodziło albo jakie ja mam odczucia, a nie po prostacku i buracku wykrzykiwać jakies oskarżenia o mojej bezduszności czy czymkolwiek podobnym

życie i tak jest dośc przykre, więc chociaż tutaj odnośmy się do siebie milo


wróćmy do tematu watku

[leniwca]

Napisane przez skara

Ja już to kiedyś pisałam na innym forum. Mój ex był bardzo oszczędny i bardzo lubił na mnie żerować. Po pewnym czasie domagałam się zwrotu połowy wydatków na życie bo mieszkaliśmy razem. Poprosiłam też o zwrot połowy kosztów za tabletki antykoncepcyjne. Wtedy dla mnie, studentki, to było spore obciążenie budżetu. Ex kłócił się ze mną i stwierdził, że nie odda BO ON ICH NIE JE (NIE ZAŻYWA)!!!!!!!

Nie okradł cię, nie oszukał, dałaś zrobić z siebie sponsora, żeby spełniać jego zachcianki. Zainwestowałaś w kiepski związek z kiepskim facetem, dostałaś kosztowną lekcję życia, wyciągnij z tego wnioski na przyszłość. Ogólnie wystawianie byłemu partnerowi 'rachunku' za koszty poniesione podczas związku z nim, uważam za, hmmm, słabe.

Napisane przez _Schmetterling

Ale jednak jak zaprasza się garstkę znajomych do siebie, to wypadałoby zapłacić za wszystko.
Przynajmniej ja tak rozumuję

Wg mnie nie ma różnicy, ile ma być osób. Nawet jak się spotykamy we dwie u koleżanki, to pytam, co kupić.
Nawet na 4 osoby można się wykosztować kilkadziesiąt zł, szczególnie, że ma być alkohol. Ale wśród moich znajomych zaproszenie do kogoś do domu czy na działkę na grilla, traktuje się raczej jako 'jest miejscówka, można robić imprezę', nikt nie oczekuje, że gospodarz wszystko zasponsoruje.

[_ema_]

Napisane przez leniwca

Wg mnie nie ma różnicy, ile ma być osób. Nawet jak się spotykamy we dwie u koleżanki, to pytam, co kupić.
Nawet na 4 osoby można się wykosztować kilkadziesiąt zł, szczególnie, że ma być alkohol. Ale wśród moich znajomych zaproszenie do kogoś do domu czy na działkę na grilla, traktuje się raczej jako 'jest miejscówka, można robić imprezę', nikt nie oczekuje, że gospodarz wszystko zasponsoruje.

Tu się zgodzę, u mnie jest zrzutka niezależnie od ilości osób. Z tym, że bardziej zafascynował mnie podział - x musztardę, a Y kiełbasę Oczywistym jest, że jedna zapłaci grosze w porównaniu z drugą.

[skara]

Napisane przez leniwca

Nie okradł cię, nie oszukał, dałaś zrobić z siebie sponsora, żeby spełniać jego zachcianki. Zainwestowałaś w kiepski związek z kiepskim facetem, dostałaś kosztowną lekcję życia, wyciągnij z tego wnioski na przyszłość. Ogólnie wystawianie byłemu partnerowi 'rachunku' za koszty poniesione podczas związku z nim, uważam za, hmmm, słabe.

Ty chyba nie zrozumiałaś. Ja prosiłam o rozliczanie się na bieżąco, nie zaś po zakończeniu związku. Po prostu wracałam z marketu z zakupów dla nas obojga i prosiłam go o zwrot połowy poniesionych wydatków. Z tabletkami rzecz miała się identycznie.

[Gwiazdeczka223]

Napisałam coś, ale nie chcę dostać ostrzeżenia, więc edytuję.

[_Schmetterling]

Napisane przez leniwca

Wg mnie nie ma różnicy, ile ma być osób. Nawet jak się spotykamy we dwie u koleżanki, to pytam, co kupić.
Nawet na 4 osoby można się wykosztować kilkadziesiąt zł, szczególnie, że ma być alkohol. Ale wśród moich znajomych zaproszenie do kogoś do domu czy na działkę na grilla, traktuje się raczej jako 'jest miejscówka, można robić imprezę', nikt nie oczekuje, że gospodarz wszystko zasponsoruje.

wiesz, niby tak. Ale jednak jak się zaprasza kogoś do siebie, to wypadałoby kupić wszystko od siebie. Kilogram kiełbasy, bochenek chleba i keczup to nie jest duży wydatek.
A co do alkoholu - na tym spotkaniu tego nie było.
No i ognisko było 5 metrów od domu.
My wtedy nie planowaliśmy robić u tej osoby imprezy - zdecydowanie zapraszała ona. Mogliśmy odmówić, ale cóż...

---------- Dopisano o 20:14 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------

Napisane przez _ema_

Tu się zgodzę, u mnie jest zrzutka niezależnie od ilości osób. Z tym, że bardziej zafascynował mnie podział - x musztardę, a Y kiełbasę Oczywistym jest, że jedna zapłaci grosze w porównaniu z drugą.

A co do zrzutek - fajna sprawa. Ja jednak nie potrafię od kogoś wymagać - jeśli chce, oczywiście niech przynosi co swoje. I z resztą takich mam znajomych - zawsze się mnie zapytają co przynieść, co zrobić do jedzenia.
Uważam, że jeśli zapraszam ja, to i ja kupuję - tak już mam.
I trochę poczułam się dziwnie w sytuacji z tą znajomą - niby oczywiste - dla mnie, dla niej, dla większości chyba tutaj na tym forum.

Ale jednak każdy ma jakieś swoje "ale" i oczywiście rozumiem.

[201804100943]

tak BTW (skoro już taaaki offtop): za wrzucanie komuś patologi należą się ostrzeżenia !

[sskers]

Napisane przez _Schmetterling

A co do zrzutek - fajna sprawa. Ja jednak nie potrafię od kogoś wymagać - jeśli chce, oczywiście niech przynosi co swoje. I z resztą takich mam znajomych - zawsze się mnie zapytają co przynieść, co zrobić do jedzenia.
Uważam, że jeśli zapraszam ja, to i ja kupuję - tak już mam.
I trochę poczułam się dziwnie w sytuacji z tą znajomą - niby oczywiste - dla mnie, dla niej, dla większości chyba tutaj na tym forum.

Ale jednak każdy ma jakieś swoje "ale" i oczywiście rozumiem.

W moich kręgach zaproszenie na grilla wiąże się z oczywistym, że wszyscy dbamy o swój prowiant i każdy dodatkowo coś od siebie przynosi. Koleżanka zapraszająca i tak ma dużo na głowie organizując miejsce, organizując samego grilla, brykiet, rozpałkę, później rano trzeba przyjść i sprawdzić czy wszystko udało się w ciemnościach sprzątnąć. Rozumiem jeśli ktoś robi np. imprezę urodzinową..to wiadomo, ja zapraszam, ja stawiam. Aczkolwiek ja idąc na takową imprezę pytam czy czegoś nie przynieść i tak samo znajomi pytają się o to samo mnie

Np. kiedyś spontanicznie postanowili że zrobią 5 stycznia moje urodziny, u mnie. I jak wiadomo 5 stycznie dzień wolny od pracy, sklepy pozamykane..i każdy przyniósł co miał lub udało mu się kupić w drodze do mnie i impreza była super. Ja ani druga strona nie czuliśmy się głupio. Znamy się i nie mamy zamiaru ani rozliczać się do grosza, a tym bardziej obarczać drugiej strony pełnymi kosztami. To po prostu nie na miejscu.

Rozumiem oczywiście Twój "styl", tak Cię nauczono/wychowano, ale nie rozumiem czemu komuś zarzucasz skąpstwo.

[iorwethowa]

Ale jednak jak się zaprasza kogoś do siebie, to wypadałoby kupić wszystko od siebie.

A to niby z jakiej racji? Odkąd pamiętam, zawsze istniała zasada, że każdy coś przynosi. Imprezy są po to, żeby spotkać się ze znajomymi i przyjemnie spędzić czas, a nie nażreć się na czyjś koszt, proszę Was. Domyślam się, że zapewne żadna z Was nie śpi na pieniądzach.

[_Schmetterling]

Napisane przez sskers

W moich kręgach zaproszenie na grilla wiąże się z oczywistym, że wszyscy dbamy o swój prowiant i każdy dodatkowo coś od siebie przynosi. Koleżanka zapraszająca i tak ma dużo na głowie organizując miejsce, organizując samego grilla, brykiet, rozpałkę, później rano trzeba przyjść i sprawdzić czy wszystko udało się w ciemnościach sprzątnąć. Rozumiem jeśli ktoś robi np. imprezę urodzinową..to wiadomo, ja zapraszam, ja stawiam. Aczkolwiek ja idąc na takową imprezę pytam czy czegoś nie przynieść i tak samo znajomi pytają się o to samo mnie

Np. kiedyś spontanicznie postanowili że zrobią 5 stycznia moje urodziny, u mnie. I jak wiadomo 5 stycznie dzień wolny od pracy, sklepy pozamykane..i każdy przyniósł co miał lub udało mu się kupić w drodze do mnie i impreza była super. Ja ani druga strona nie czuliśmy się głupio. Znamy się i nie mamy zamiaru ani rozliczać się do grosza, a tym bardziej obarczać drugiej strony pełnymi kosztami. To po prostu nie na miejscu.

Rozumiem oczywiście Twój "styl", tak Cię nauczono/wychowano, ale nie rozumiem czemu komuś zarzucasz skąpstwo.

no właśnie nikt mnie tego nie uczył - mam to tak sama z siebie

ja nie mówię, że zrzutki są złe - są bardzo dobre, zawsze jak idę do kogoś to coś przynoszę, pytam się - z tą znajomą łączyły mnie relacje trochę zawodowe, jeśli można tak to ująć i jednocześnie koleżeńskie - ale sprawa dosyć delikatna i nie mam zamiaru jej roznosić na publicznym forum

Nikomu skąpstwa nie zarzucam

[sensei1992]

najlepszy jest chyba wariant studencki, na grilla organizator załatwia grilla i węgiel a kiełbaskę każdy sobie, ponadto na każdej imprezie obowiązuje zasada że każdy ma przynieść flaszke albo 4-pak i nigdy problemu nie ma

[leniwca]

Napisane przez _Schmetterling

Nikomu skąpstwa nie zarzucam

Taaa, to niby czemu opisałaś tą sytuacje w wątku o największych skąpcach?

Napisane przez skara

Ty chyba nie zrozumiałaś. Ja prosiłam o rozliczanie się na bieżąco, nie zaś po zakończeniu związku. Po prostu wracałam z marketu z zakupów dla nas obojga i prosiłam go o zwrot połowy poniesionych wydatków. Z tabletkami rzecz miała się identycznie.

Aaa, jeśli tak to przepraszam, faktycznie zrozumiałam, że dopiero po zakończeniu związku się ocknęłaś

Napisane przez _ema_

Tu się zgodzę, u mnie jest zrzutka niezależnie od ilości osób. Z tym, że bardziej zafascynował mnie podział - x musztardę, a Y kiełbasę Oczywistym jest, że jedna zapłaci grosze w porównaniu z drugą.

I nie przekonuje mnie argument w stronę organizatora, że to 'tylko' kilogram kiełbasy, więc majątek nie kosztuje. Wolałabym prosto z mostu poprosić, żeby każdy takie rzeczy, jak właśnie kiełbacha i alkohol sam sobie kupił, a nie, że ja kupię byle najtaniej, i wydzielę każdemu po kawałeczku kiełbasy i dam po jednym piwie. Wstyd by mi było zaprosić na taką 'imprezę'. Albo mam i nikomu nie żałuję, albo prosto z mostu mówię, co trzeba załatwić we własnym zakresie, a co ja zapewnię. Ale jak my grilujemy, to trwa to dłużej niż 0,5-1 godz, i nie wyobrażam sobie takiego skromnego poczęstunku.
U nas zazwyczaj alkohol każdy sam sobie załatwia, podobnie mięcho, ale czasem robimy tak, że jedni nakupią kiełbasy, ktoś inny kotlety, bułki i jakieś dodatki do hamburgerów, ktoś inny przygotuje cycki z kurczaka i szaszłyki i się częstujemy nawzajem, i tu już bez wyliczania, zjadłeś mi dwie kiełbasy, a ja od ciebie nic, bo nie lubię tego itp. Ktoś kupi sok, kto inny jednorazowe tacki i sztućce, i tak dalej.

[kocimrr]

To forum, to skarbnica wiedzy. Teraz Się zastanawiam, czy moja dziewczyna zarzuciłaby mi skąpstwo, otóż od kilku miesięcy, mamy skarbonkę, do której wrzucamy pieniążki, na naszą wspólną rozrywkę. Pomysł był mój, według mnie inicjatywa słuszna. O co mi chodzi ? Byśmy nie krępowali Się kto za kogo płaci, by każdy brał to, na co miał ochotę, byśmy nie wstydzili się portfela z pustą przegródką.

Sam według siebie, żyła nie jestem. Ale Ja jako facet, jestem dość wyczulony na wydawanie kasy, na obcą dziewczyne. Dla tego też, pierwszą randkę zawsze planowałem gdzieś w plenerze tzn. spacer, rozmowa, bez żadnych fajerwerków.
Zawsze też, byłem zaopatrzony w gumę do żucia i 2x tymbark, byśmy nie uschli Przed moją obecną kobietką, raz się naciąłem. Tzn. zaprosiłem dziewczynę do kina, później na pizze, dla mnie czyli chłopaka który zarabia ok 800zł, wydanie 100zł na rozrywkę, to o dużo za dużo, no cóż, było miło po Pizzy poszliśmy na spacer, i co ? Zobaczyła swojego byłego, wymagała ode mnie bym zaczął go z nią śledzić gdzie on idzie. Dla mnie był to kop w jaja, dzięki któremu oczy wyszły mi na wierzch i po 5 min, rozmyślań byłem w atubusie do domu :P

Chociaż jak miałem 15naście lat, wskoczyłem w pociąg do pewnej dziewczyny, kasę miałem tylko na bilet ;d Ona moja rówieśniczka, przyjechała na dworzec, i co dalej ? Ja spłukany, nie wiedząc od czego zacząć rozmowę, zadałem jej pytanie ;D Czy lubi kawę, a na przeciwko nas była kawiarnia, ona na to Tak, z chęcią, a ja na to, ja też lubię ;D Obyła się bez kawy, a ja spalony ze wstydu myślałem o tym przez dobrych kilka dni ;D

[_Schmetterling]

Napisane przez leniwca

Taaa, to niby czemu opisałaś tą sytuacje w wątku o największych skąpcach?

rzeczywiście

Nie uważam tego za wielkie skąpstwo, ale jednak swoje zdanie mam w tym temacie, takie a nie inne

[KarolinaK]

Napisane przez iorwethowa

A to niby z jakiej racji? Odkąd pamiętam, zawsze istniała zasada, że każdy coś przynosi. Imprezy są po to, żeby spotkać się ze znajomymi i przyjemnie spędzić czas, a nie nażreć się na czyjś koszt, proszę Was. Domyślam się, że zapewne żadna z Was nie śpi na pieniądzach.

Nie. . Zawsze wypada zapytać organizatora jak jest przyjęcie zorganizowane. Jeśli kazdy ma cos przyniesie to kazdy jeśli mowi ze nic nie trzeba, to przynosi sie kwiaty, wino i ewentualnie deser. To jest najlepsze rozwiażanie i o ile chcemy wyjśc na ludzi z klasa .

[coffee]

Napisane przez leniwca

U nas zazwyczaj alkohol każdy sam sobie załatwia, podobnie mięcho, ale czasem robimy tak, że jedni nakupią kiełbasy, ktoś inny kotlety, bułki i jakieś dodatki do hamburgerów, ktoś inny przygotuje cycki z kurczaka i szaszłyki i się częstujemy nawzajem, i tu już bez wyliczania, zjadłeś mi dwie kiełbasy, a ja od ciebie nic, bo nie lubię tego itp. Ktoś kupi sok, kto inny jednorazowe tacki i sztućce, i tak dalej.

Na moich grillach i ogniskach też zawsze tak jest. Jedzenie każdy przynosi dla wszystkich, bez wyliczania i idealnie równych podziałów, a alkohol każdy dla siebie.

Ale któregoś dnia... Miałam ochotę na piwo, reszta dziewcząt, z którymi szłam wolała cytrynówkę. Zrzuciły się, kupiły kilka butelek. Potem lały bez opamiętania każdemu gościowi. Ja cytrynówki odmawiałam, inni - pili. Szybko się więc skończyła, bo zamiast mieć te 3-4 butelki na 4 osoby -rozlały je na 10 osób (chłopy przyniosły sobie piwo, ale jak ktoś częstował cytrynówką, to chłopy piły ).
Następnego dnia dostałam telefon, że się właśnie rozliczają i kiedy im oddam za cytrynówkę...

Napisane przez KarolinaK

Jeśli kazdy ma cos przyniesie to kazdy jeśli mowi ze nic nie trzeba, to przynosi sie kwiaty, wino i ewentualnie deser.

Sorry, ale już widzę zdziwienie moich znajomych, jak na ognisko na działce przynoszę koleżance kwiaty, bo jest gospodynią.
Chyba o innych "przyjęciach" piszesz.

[Wampierz]

Napisane przez kocimrr

Chociaż jak miałem 15naście lat, wskoczyłem w pociąg do pewnej dziewczyny, kasę miałem tylko na bilet ;d Ona moja rówieśniczka, przyjechała na dworzec, i co dalej ? Ja spłukany, nie wiedząc od czego zacząć rozmowę, zadałem jej pytanie ;D Czy lubi kawę, a na przeciwko nas była kawiarnia, ona na to Tak, z chęcią, a ja na to, ja też lubię ;D Obyła się bez kawy, a ja spalony ze wstydu myślałem o tym przez dobrych kilka dni ;D

He he, człowiek się pali ze wstydu po takich historiach a jak dorośnie to się śmieje

---------- Dopisano o 23:04 ---------- Poprzedni post napisano o 23:02 ----------

Napisane przez _ema_

Tu się zgodzę, u mnie jest zrzutka niezależnie od ilości osób. Z tym, że bardziej zafascynował mnie podział - x musztardę, a Y kiełbasę Oczywistym jest, że jedna zapłaci grosze w porównaniu z drugą.

No nie wiem, jak jedna osoba kupi organiczną musztardę z Dijon a druga najtańszą kiełbę z marketu z 5% mięsa...

---------- Dopisano o 23:22 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ----------

Napisane przez _Schmetterling

zaczęłam czytać od początku ten wątek i ... czasem miałam tak - , czasem tak
I choć w niektóre po prostu nie da się uwierzyć, to ja wierzę Bo chociaż nie spotkałam się nigdy z takimi facetami, a z obecnym (jedynym i ostatnim ) nigdy nie miałam takich sytuacji, jak tu niektóre opisane, to i tak myślę, że są takie osoby. Jak nie skąpe, to rozrzutne...

Wątek o skąpych facetach, ale z racji, że nigdy z takimi do czynienia nie miałam (o dzięki, losie!) to pozwolę sobie napisać o znajomej, a raczej byłej znajomej (byłej nie tylko przez pieniądze, ale te odegrały swoją rolę w tej relacji).
1. Miałyśmy jechać na wycieczkę, do pobliskiej miejscowości - Ona mieszka w miejscowości A 10 km ode mnie i miała do mnie po drodze aby jechać do miejscowości C oddalonej o 5 km ode mnie (razem miała do przejechanie 15 km w jedną stronę). Spędziłyśmy miło czas, porozmawiałyśmy. Gdy podwoziła mnie do domu, rzuciła tekstem, słowo w słowo "Ta wycieczka wyniosła cię 20 zł" - mnie trochę zatkało, miałam przy sobie 17 zł - akurat tyle miałam, nie planowałyśmy nic kupować, po prostu zawsze noszę ze sobą choć trochę drobniaków. Dałam jej te 17 zł.
Później jakiś czas się nie widziałyśmy, ja może i nie ładnie z mojej strony - po prostu zapomniałam o tych 3 zł. Ale to nic Znajoma mi przypomniała.
2. Ta sama znajoma robiła ognisko - liczba osób bardzo ograniczona, tylko ona, ja, nasza wspólna znajoma i mój TŻ - Oczywiście przed ogniskiem zapytałam jej się co przynieść, a ona "Ty przynosisz chleb i kiełbasę, Olga musztardę i keczup".
Może dla niektórych wydaje się to oczywiste, że jakiś podział obowiązuje - dla mnie też, ale przy trochę większej ilości osób - jeśli robimy imprezę plenerową, na powiedzmy 20 osób, to zazwyczaj każdy przynosi swój alkohol, ktoś przynosi sałatkę, ktoś czipsy, ktoś coś tam innego.
Ale jednak jak zaprasza się garstkę znajomych do siebie, to wypadałoby zapłacić za wszystko.
Przynajmniej ja tak rozumuję

Ja też tak rozumiem. Zaproszenie to zaproszenie, chyba że jest jakiś utarty zwyczaj, i wszyscy wiedzą, że jest "jak zawsze" albo ktoś nie jest przy forsie i mówi wprost, że impreza jest składkowa.

Jak kogoś zapraszam do domu, to nie oczekuję, że przyniesie coś do żarcia. Jeśli jestem przy forsie mogę postawić jakiś alkohol, jak nie to mówię od razu. Kiedy idę na imprezę to zwykle coś zabieram do żarcia, bo jestem zżarta i wybredna, a alkohol jest drogi, więc zwykle się rozumie, że przynosi się własny. W ogóle przynoszenie żarcia bez pytania to śliska sprawa, wypada spytać najpierw gospodarzy, chyba że się przyniesie coś niepsującego i niedużego, bo można komuś zepsuć menu. Pamiętam, że kiedyś dla bratowej i brata przyszykowałam jakiś ekstra deser (chyba ciasto) a oni przynieśli lody z maca i po obiedzie mojego ciasta już nikt nie chciał jeść. Było mi przykro, bo takie lody można kupić zawsze, a ja to ciasto długo robiłam i specjalnie dla nich. Tak samo z sałatkami itp. Fajnie, ale jeśli wiemy, że gospodarze się ucieszą, a nie że robimy konkurencję do czegoś co oni przygotowali.

Ale uważam, że nie ma nic złego w zapraszaniu ludzi na imprezę składkową, oczywiście pod warunkiem, że wiadomo z góry i podział jest równy albo dobrowolny, a nie jedna osoba chleb i kiełbę a druga keczup i musztardę, bo to śmieszne. Tak samo jak chcę gdzieś iść do miasta, to albo proponuję komuś żebyśmy poszli, albo mówię, że zapraszam i stawiam. Imho lepiej od razu wyklarować sprawę, niż stawiać kogokolwiek w niezręcznej sytuacji.

[shonyen]

Napisane przez Wampierz

Ja też tak rozumiem. Zaproszenie to zaproszenie, chyba że jest jakiś utarty zwyczaj, i wszyscy wiedzą, że jest "jak zawsze" albo ktoś nie jest przy forsie i mówi wprost, że impreza jest składkowa.

Jak kogoś zapraszam do domu, to nie oczekuję, że przyniesie coś do żarcia. Jeśli jestem przy forsie mogę postawić jakiś alkohol, jak nie to mówię od razu. Kiedy idę na imprezę to zwykle coś zabieram do żarcia, bo jestem zżarta i wybredna, a alkohol jest drogi, więc zwykle się rozumie, że przynosi się własny. W ogóle przynoszenie żarcia bez pytania to śliska sprawa, wypada spytać najpierw gospodarzy, chyba że się przyniesie coś niepsującego i niedużego, bo można komuś zepsuć menu. Pamiętam, że kiedyś dla bratowej i brata przyszykowałam jakiś ekstra deser (chyba ciasto) a oni przynieśli lody z maca i po obiedzie mojego ciasta już nikt nie chciał jeść. Było mi przykro, bo takie lody można kupić zawsze, a ja to ciasto długo robiłam i specjalnie dla nich. Tak samo z sałatkami itp. Fajnie, ale jeśli wiemy, że gospodarze się ucieszą, a nie że robimy konkurencję do czegoś co oni przygotowali.

Ale uważam, że nie ma nic złego w zapraszaniu ludzi na imprezę składkową, oczywiście pod warunkiem, że wiadomo z góry i podział jest równy albo dobrowolny, a nie jedna osoba chleb i kiełbę a druga keczup i musztardę, bo to śmieszne. Tak samo jak chcę gdzieś iść do miasta, to albo proponuję komuś żebyśmy poszli, albo mówię, że zapraszam i stawiam. Imho lepiej od razu wyklarować sprawę, niż stawiać kogokolwiek w niezręcznej sytuacji.

to jest ogólnie świetny temat na nowy wątek - kto zakłada?
ja jak kogoś do siebie zapraszam i pada pytanie od zaproszonych co przynieść, odpowiadam, że nic
fatalnie bym się czuła, zapraszając do siebie a ludzie przynosiliby swój prowiant - tak już mam zawsze z przyjemnością przygotowuję prowiant i zapewniam alkohol, nikomu nie wydzielam na grillu konkretnej ilości kiełbas
to chyba zależy od tego, jak kto został nauczony - idąc z mężem do znajomych z "mojej strony", spotykam się raczej z postawą podobną do mojej - nie przynosimy prowiantu, raczej alkohol/czekoladki dla gospodarzy
z kolei kiedy jesteśmy zapraszani do znajomych męża, zawsze jest albo składka albo podział kto co przynosi - druga opcja mi totalnie nie odpowiada, ale co zrobić

[wika82]

Napisane przez KarolinaK

Nie. . Zawsze wypada zapytać organizatora jak jest przyjęcie zorganizowane. Jeśli kazdy ma cos przyniesie to kazdy jeśli mowi ze nic nie trzeba, to przynosi sie kwiaty, wino i ewentualnie deser. To jest najlepsze rozwiażanie i o ile chcemy wyjśc na ludzi z klasa .

Ewentualnie jakieś chipsy, przekąskę, sałatkę, czy dodatkowe piwo, jeśli rozmawiamy o grillu.
Jestem tego samego zdania co KarolinaK.
W czasach studenckich zrzutka była oczywista, a teraz jak gdzieś idziemy, to zawsze upewniamy się wcześniej, czy coś przynieść, jeśli gospodarz mówi, że nie, to przynosimy jakiś dodatek stosowny do charakteru spotkania.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 08:42 ---------- Poprzedni post napisano o 08:39 ----------

Napisane przez shonyen

to jest ogólnie świetny temat na nowy wątek - kto zakłada?
ja jak kogoś do siebie zapraszam i pada pytanie od zaproszonych co przynieść, odpowiadam, że nic
fatalnie bym się czuła, zapraszając do siebie a ludzie przynosiliby swój prowiant - tak już mam zawsze z przyjemnością przygotowuję prowiant i zapewniam alkohol, nikomu nie wydzielam na grillu konkretnej ilości kiełbas
to chyba zależy od tego, jak kto został nauczony - idąc z mężem do znajomych z "mojej strony", spotykam się raczej z postawą podobną do mojej - nie przynosimy prowiantu, raczej alkohol/czekoladki dla gospodarzy
z kolei kiedy jesteśmy zapraszani do znajomych męża, zawsze jest albo składka albo podział kto co przynosi - druga opcja mi totalnie nie odpowiada, ale co zrobić

U mnie bywa różnie, bo czasami pada pomysł, że można zrobić grilla w miejscu pracy męża (tam są idealne warunki), ale jako, że miejsce jest neutralne i nie ma gospodarza wiadomo, że każdy coś przyniesie, zrzuca się to wszystko razem i każdy się częstuje.
Jak ktoś robi coś u siebie, to nigdy nie wymaga zrzutek.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[standup]

u mnie zazwyczaj każdy kupuje sobie alkohol, jeśli chodzi o jedzenie to jak zapraszam to stawiam, ale jak ktoś pyta to mówię, że jak ma ochotę coś przynieść to się nie zmarnuje

[ytaaa]

Ostatnio zostałam zaproszona przez skąpca do kina, dlatego że dostał vouchery z pracy. Oczywiście nie poszłam

[Mahdab]

Ja jak zapraszam to tez nie wymagam niczego, oczywiscie niektorzy i tak cos tam przyniosa. Takie rzeczy moim zdaniem sie od razu ustala przy zaproszeniu na zasadzie mam miejsce to robimy impreze i kazdy cos przynosi, lub ja zapraszam i nikt nie musi nic przyniesc tym bardziej nie narzucam co. Tak jak ktos wczesniej napisal po czasach studenckich teraz raczen druga opcja

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

[Paulinka675]

Napisane przez ytaaa

Ostatnio zostałam zaproszona przez skąpca do kina, dlatego że dostał vouchery z pracy. Oczywiście nie poszłam

mnie raz chłopak zaprosił do teatru, bo jego babcia była tam bileterką i dostała darmowe dwa bilety

ten sam chłopak zabrał mnie na kebaba i musiałam sama zapłacić, a w dyskotece wyciągnął do mnie rękę po drobne na piwo

[Dagunia]

Dziewczyny nie przesadzacie ?
Co w tym złego że chłopak zaprosi do kina/teatru bo ma gratisowe wejście ?

Wygląda na to, że też jestem skąpa bo zabrałam Tżta na weekend do SPA za który zapłaciła firma ubezpieczeniowa

[Paulinka675]

Napisane przez Dagunia

Dziewczyny nie przesadzacie ?
Co w tym złego że chłopak zaprosi do kina/teatru bo ma gratisowe wejście ?

Wygląda na to, że też jestem skąpa bo zabrałam Tżta na weekend do SPA za który zapłaciła firma ubezpieczeniowa

chodzi o to, że w innym wypadku byśmy nie zostały zaproszone