Uzależnienie od słodyczy

[_medianoche]

Zadziwiająco długo daję sobie radę. Mam teraz okres i chodzę po ścianach za czekoladą, ale trzymam się twardo.

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Zadziwiająco długo daję sobie radę. Mam teraz okres i chodzę po ścianach za czekoladą, ale trzymam się twardo.

W takich okolicznosciach bym sobie niczego nie odmawiala

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

W takich okolicznosciach bym sobie niczego nie odmawiala

Dostałam okres wieczorem i wszystko było już zamknięte

I na dworze jest taka ulewa, że nie da się wyjść z domu. Idealna pogoda do walczenia z nałogiem, bo i tak nigdzie nie pójdziesz.

[kasztanka3]

Uber Eats Ci nie przywiezie slodyczy? U nas jest opcja zamowienia slodyczy czy lodow np. ze stacji paliw.

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Uber Eats Ci nie przywiezie slodyczy? U nas jest opcja zamowienia slodyczy czy lodow np. ze stacji paliw.

U mnie nie ma takich cudów na kiju.

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

U mnie nie ma takich cudów na kiju.

Serio? Teraz to mnie zaskoczylas.

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Serio? Teraz to mnie zaskoczylas.

Mieszkam w 30k miasteczku. Nie ma u mnie uber eats (w większych miastach jest), jest tylko JUST EAT. Bardzo okrojony wybór na wynos. Kilka pizzerii, mnóstwo jakichś hinduskich, arabskich / halal knajp (nie lubię ich kuchni), jakieś typowe chippers, parę chińczyków i koniec.

A nie chciałam zamówić pizzy na wynos i do tego pieczonego cookie dough, bo nie chce mi się nic jeść, oprócz słodyczy.

W Dublinie są pewnie jakieś cukiernie na wynos, ale w środku nocy zamknięte i nikt ci nie przywiezie, bo masz w domu apokalipsę bez czekolady.

Jest różnica między cztero-milionowym Sydney, a maleńkim miasteczkiem.

Przez to siedzenie po nocach i oglądanie igrzysk (siatkówka, odpadliśmy i chodzę przybita od paru dni), przestawiłam się ze spaniem i teraz siedzę po nocach jak Dracula. Poranek jest teraz dla mnie jak południe

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Mieszkam w 30k miasteczku.

Nie wiedzialam.

[Mimiko]

Napisane przez _medianoche

Dostałam okres wieczorem i wszystko było już zamknięte

I na dworze jest taka ulewa, że nie da się wyjść z domu. Idealna pogoda do walczenia z nałogiem, bo i tak nigdzie nie pójdziesz.

Jak mam ochotę na coś słodkiego to żadna pogoda mnie nie zatrzyma w domu .

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez Mimiko

Jak mam ochotę na coś słodkiego to żadna pogoda mnie nie zatrzyma w domu .

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To ja tak nie mam. Jakby nie było słodyczy w moim otoczeniu, to bym ich prawie nie jadła, bo sama rzadko coś sobie kupuję. Problem, że one są prawie wszędzie, a największy w pracy. Naprawdę życzyłabym sobie, żeby zadowoleni pacjenci nie przynosili żadnych bombonierek tylko albo podziękowali albo wrzucili równowartość tych słodyczy do skarbonki. A największą słodyczową patologię to przeżyłam na położnictwie. Codziennie po 2-3 bomboniery i zestawy różnych słodyczy.

[cava]

Napisane przez chimay

To ja tak nie mam. Jakby nie było słodyczy w moim otoczeniu, to bym ich prawie nie jadła, bo sama rzadko coś sobie kupuję. Problem, że one są prawie wszędzie, a największy w pracy. Naprawdę życzyłabym sobie, żeby zadowoleni pacjenci nie przynosili żadnych bombonierek tylko albo podziękowali albo wrzucili równowartość tych słodyczy do skarbonki. A największą słodyczową patologię to przeżyłam na położnictwie. Codziennie po 2-3 bomboniery i zestawy różnych słodyczy.

Mój kolega lekarz, mówi na koniaki itp. alkohole, „zemsta pacjenta”.

[kasztanka3]

Napisane przez cava

Mój kolega lekarz, mówi na koniaki itp. alkohole, „zemsta pacjenta”.

Z rzeczy, ktore dostaje od wdziecznych za porade klientek wino jest moja ulubiona opcja. W poprzedniej pracy mialam taka klientke ktora co pare tygodni mi przynosila butelke szampana. Obecnie dostaje najczesciej kwiaty albo czekoladki i jedno i drugie oddaje komus, bo wiekszosc kwiatow cietych jest toksyczna dla kotow a za wiekszoscia czekoladek nie przepadam. Jestem wybredna i rzadko mi sie zdarza dostac to co lubie A, jeszcze pare razy zdarzylo mi sie dostac karte podarunkowa, to byl super prezent

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Nie wiedzialam.

A Dublin to też takie mini mini, bo ma pół miliona mieszkańców, a ceny wynajmu są jak w Londynie. Dlatego nie da się tam mieszkać. Musiałabym wynajmować z kimś, ale odkąd mieszkam sama, jestem w siódmym niebie i nigdy w życiu nie wrócę do życia ze współlokatorami.

Chyba się poddaję z tymi słodyczami. Pójdę, jak mi tylko sklep otworzą Nawet słodkiej kawy mocha nie mam w domu.

---------- Dopisano o 05:51 ---------- Poprzedni post napisano o 05:50 ----------

Napisane przez cava

Mój kolega lekarz, mówi na koniaki itp. alkohole, „zemsta pacjenta”.

Lody z ajerkoniakiem to smak dzieciństwa

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Chyba się poddaję z tymi słodyczami. Pójdę, jak mi tylko sklep otworzą Nawet słodkiej kawy mocha nie mam w domu.

Jak mam taka ochote to nigdy sie nie powstrzymuje.
Wole zjesc tego batonika czy ciastko niz chodzic potem wku%wiona przez tydzien.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

To ja tak nie mam. Jakby nie było słodyczy w moim otoczeniu, to bym ich prawie nie jadła, bo sama rzadko coś sobie kupuję. Problem, że one są prawie wszędzie, a największy w pracy. Naprawdę życzyłabym sobie, żeby zadowoleni pacjenci nie przynosili żadnych bombonierek tylko albo podziękowali albo wrzucili równowartość tych słodyczy do skarbonki. A największą słodyczową patologię to przeżyłam na położnictwie. Codziennie po 2-3 bomboniery i zestawy różnych słodyczy.

U mnie jak czasem ktoś coś przyniósł, bombonierka leżała otwarta i ciągle do niej sięgaliśmy. Ale z bombonierkami mam tak, że ja lubię tylko jeden rodzaj cukierków w niej i reszty nie jem. To zabierałam moje ulubione i resztę zostawiałam.

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Jak mam taka ochote to nigdy sie nie powstrzymuje.
Wole zjesc tego batonika czy ciastko niz chodzic potem wku%wiona przez tydzien.

Mnie nawet branie magnezu kilka dni przed okresem nie pomaga. Ma być coś słodkiego i już. Braków żadnych nie mam. Wymyśliłam sobie, że jak zjem magnez podczas okresu, nie będę chciała czekolady. A chce mi się jeszcze bardziej.

I jak zaczęłam planować, że pójdę do sklepu za godzinę, brzuch mnie nagle przestał boleć, magia jakaś. Myślę o czekoladzie i już lepszy humor

Zamieniłabym się ciałami z jakimś facetem na tydzień, żeby nie mieć okresu. Przeżyję bycie brzydkim, włochatym yeti przez parę dni. Byleby nie mieć okresu.

[_medianoche]

U mnie dziś stabilnie. Eklerek na śniadanie. Będą ciastka zamiast obiadu. Patrzę na swój prawie już płaski brzuch i wiem, że będę żałować.

Gazowana woda smakowa przed trzy dni koiła mój wilczy czekoladowy głód, ale się poddałam.

[patusiaa23]

Napisane przez kasztanka3

Uber Eats Ci nie przywiezie slodyczy? U nas jest opcja zamowienia slodyczy czy lodow np. ze stacji paliw.

Czy to naprawde dobra rada na wątku o uzależnieniu? ktoś by napisał alkoholikowi, a uber ci flaszki nie przywiezie, jakby mial sklep zamkniety?

[kasztanka3]

Napisane przez patusiaa23

Czy to naprawde dobra rada na wątku o uzależnieniu? ktoś by napisał alkoholikowi, a uber ci flaszki nie przywiezie, jakby mial sklep zamkniety?

Widze roznice miedzy alkoholikiem kupujacym flaszke, a kobieta majaca okres i ogromna ochote na cos slodkiego. Ja osobiscie bym sobie w takiej sytuacji nie odmowila batonika w imie walki z uzaleznieniem

[patusiaa23]

Napisane przez kasztanka3

Widze roznice miedzy alkoholikiem kupujacym flaszke, a kobieta majaca okres i ogromna ochote na cos slodkiego. Ja osobiscie bym sobie w takiej sytuacji nie odmowila batonika w imie walki z uzaleznieniem

Uzależnienie to uzależnienie, niezaleznie od okresu, a watek pierwotnie powstal po to, zeby sie wspierac w walce z nim. Szukanie wymowek "bo okres" i rady, zeby specjalnie zamawiac ubera, to chyba nie do konca jest to, po co watek zostal zalozony

[kasztanka3]

Napisane przez patusiaa23

Uzależnienie to uzależnienie, niezaleznie od okresu, a watek pierwotnie powstal po to, zeby sie wspierac w walce z nim. Szukanie wymowek "bo okres" i rady, zeby specjalnie zamawiac ubera, to chyba nie do konca jest to, po co watek zostal zalozony

Jezeli "chodzenie po scianach z checi zjedzenia czegos slodkiego" jest lepsze niz zjedzenie dla swietego spokoju tego jednego ciastka czy batonika, to faktycznie nie pasuje do tego watku ani troche

[Ruwi]

Napisane przez kasztanka3

Jezeli "chodzenie po scianach z checi zjedzenia czegos slodkiego" jest lepsze niz zjedzenie dla swietego spokoju tego jednego ciastka czy batonika, to faktycznie nie pasuje do tego watku ani troche

No niestety, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Niejedzenie słodyczy to ciągła walka z takimi pokusami i każde jedno odmówienie sobie słodkiego, to mała wygrana.

[VivelaPologne]

Ja niestety też uwielbiam słodycze, ale moje uzależnienie objawia się w nieco inny sposób. Nie potrafię zjeść całej tabliczki czekolady na raz, jestem tym typem człowieka, który zostawi pół batonika i zawinie go w papierek na później itd. Tyle, że ja (niemal) codziennie muszę tego batonika czy czekoladę zjeść. Codzienny mały deser po obiedzie to niemal moja "tradycja".

Tak samo dużą słabość mam do coli i niektórych mrożonych herbat (tych butelkowanych). Trudno mi ich sobie odmówić. Słodzę też herbatę jedną łyżeczką cukru. Kawę piję bardzo rzadko, ale jak już to tylko z mlekiem.

Bardzo lubię też wszelkie słone przekąski, w pewnym momencie jadłam 1-2 paczki czipsów dziennie. Na szczęście udało mi się to w miarę opanować.

[j_fly]

Napisane przez Ruwi

No niestety, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Niejedzenie słodyczy to ciągła walka z takimi pokusami i każde jedno odmówienie sobie słodkiego, to mała wygrana.

Ale w tym wątku większość osób nie chce całkowicie zrezygnować ze słodyczy, tylko je ograniczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Tez nie odnioslam wczesniej wrazenia, ze watek jest dla "rzucajacych nalog" za wszelka cene.
Bede chodzic po scianach, ale nie kupie sobie batona bo "nikt nie mowil, ze bedzie latwo"?
Dziekuje, postoje, az tak radykalne podejscie moim zdaniem wcale nie jest zdrowe
Pomiedzy "rzuce sie na slodycze i zjem wszystko co przede mna na drzewo nie ucieknie - w kazdej dostepnej ilosci" i "zawzielam sie i nie zjem ciastka chocbym miala ze zlosci zagryzc meza" jest cale spektrum innych (zdrowszych) opcji. Dla mnie wygrana nie jest to, ze przez miesiac chodzilam wku%wiona, bo "udalo mi sie" nie zjesc nic slodkiego. Wygrana jest kontrola nad apetytem. Chce zjesc kostke czekolady w trakcie PMS bo mam ochote na cos slodkiego i faktycznie jem kostke a nie pol tabliczki. Czekolada jest dla ludzi, to nie trucizna

[chimay]

Napisane przez cava

Mój kolega lekarz, mówi na koniaki itp. alkohole, „zemsta pacjenta”.

Zapamiętam sobie to określenie

Napisane przez kasztanka3

Tez nie odnioslam wczesniej wrazenia, ze watek jest dla "rzucajacych nalog" za wszelka cene.
Bede chodzic po scianach, ale nie kupie sobie batona bo "nikt nie mowil, ze bedzie latwo"?
Dziekuje, postoje, az tak radykalne podejscie moim zdaniem wcale nie jest zdrowe
Pomiedzy "rzuce sie na slodycze i zjem wszystko co przede mna na drzewo nie ucieknie - w kazdej dostepnej ilosci" i "zawzielam sie i nie zjem ciastka chocbym miala ze zlosci zagryzc meza" jest cale spektrum innych (zdrowszych) opcji. Dla mnie wygrana nie jest to, ze przez miesiac chodzilam wku%wiona, bo "udalo mi sie" nie zjesc nic slodkiego. Wygrana jest kontrola nad apetytem. Chce zjesc kostke czekolady w trakcie PMS bo mam ochote na cos slodkiego i faktycznie jem kostke a nie pol tabliczki. Czekolada jest dla ludzi, to nie trucizna

Gdyby moje jedzenie słodyczy zaczynało i kończyło się na jednej kostce czekolady, to chyba by mnie ten wątek nie interesował.

[patusiaa23]

Naprawdę piszemy o kostce czekolady w czasie psy w temacie uzależnienie od słodyczy?

---------- Dopisano o 15:21 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------

Z pierwszego posta

>Zakładam ten wątek z myślą o osobach, które tak jak ja zmagają się z uzależnieniem od słodyczy. Potrzebuję wsparcia, motywacji i waszych sposobów i rad na to jak unikacie jedzenia zbyt dużej ilości słodkiego. Mam nadzieję, że wątek nie zostanie przesunięty na dietetykę, bo tutaj jest więcej osób i wiem, że temat często pojawiał się przy okazji rozmów na inne tematy.

>zamów sobie ubera po czekolade

[Iwona 25]

hej, dołączyć pora
byłam i jestem obżartuchem, tylko, że ja z akcentem na lody litrowe- na raz 1000 kcal. Wcześniej jadłam duże milki 300g.
mam 40 lat i po prostu coś się dzieje- tyję...
przed urodzeniem dzieci- 33 lata jadłam co chciałam nie tyłam, a teraz...szkoda mówić
na + zrezygnowałam z codziennych paczek czipsów,ale jadam chrupki smakowe
wafelki w czekoladzie- też były moją zmorą, teraz zamieniam na sezamki,paluszki cebulkowe
NAJDŁUŻEJ WYTRZYMAŁAM 3,5 miesiąca bez słodyczy! drugi raz 3miesiące..teraz nie mogę się zabrać do odstawienia tych "dobrodziejstw"

[Kalindaa]

Napisane przez chimay

To ja tak nie mam. Jakby nie było słodyczy w moim otoczeniu, to bym ich prawie nie jadła, bo sama rzadko coś sobie kupuję. Problem, że one są prawie wszędzie, a największy w pracy. Naprawdę życzyłabym sobie, żeby zadowoleni pacjenci nie przynosili żadnych bombonierek tylko albo podziękowali albo wrzucili równowartość tych słodyczy do skarbonki. A największą słodyczową patologię to przeżyłam na położnictwie. Codziennie po 2-3 bomboniery i zestawy różnych słodyczy.

Kiedyś miałam w pracy kolegę, którego żona była pielęgniarką na ginekologii. Przynosił nam słodycze od niej do pracy, było nas 12 osób w pokoju, a i tak nie mogliśmy tego przejeść

[chimay]

Napisane przez Kalindaa

Kiedyś miałam w pracy kolegę, którego żona była pielęgniarką na ginekologii. Przynosił nam słodycze od niej do pracy, było nas 12 osób w pokoju, a i tak nie mogliśmy tego przejeść

No tak to wygląda biorąc pod uwagę czynnik "słodyczowy" przy wyborze miejsca pracy chyba musiałabym rozważyć psychiatrię, najlepiej oddział zamknięty, tam pacjenci nie znoszą słodyczy