Obiady w pracy

[Theatral]

Jak rozwiązujecie kwestię☠drugiego śniadania/ lunchu? Macie w pracy kuchnię, stołówkę czy zamawiacie obiady z firm cateringowych?

[tusiamar]

to chyba zależy od właścicieli i struktury firmy... w korporacjach są restauracje, albo dostaracza wynajęta firma cateringowa. w mniejszych firmach, jest pomieszczenie socjalne, kuchnia, stołówka, gdzie można coś samemu zrobić...

[mm444]

Treść usunięta

[21kasia21]

Ja mam w pracy 30min przerwę i do dyspozycji kuchnię z podstawowymi rzeczami- lodówka, czajnik i opiekacz. Przynoszę sobie z domu prowiant i na miejscu robię sobie na świeżo. Czasem idę na miasto po coś gotowego.

[201606210931]

ja zabieram z domu kanapki i już szczerze mówiąc nie dobrze mi się robi jak na nie patrzę... sama nie mam pomysłu co można wziąć, bo samymi sałatkami się nie najadam

[201707171556]

Napisane przez Hipokryzja

ja zabieram z domu kanapki i już szczerze mówiąc nie dobrze mi się robi jak na nie patrzę... sama nie mam pomysłu co można wziąć, bo samymi sałatkami się nie najadam

Można wziąć twarożek w pojemniku, albo omlet z warzywami (też dobry na zimno), naleśniki na słodko lub słono czy cały tradycyjny obiad w pojemniku jeżeli mamy dostęp do mikrofali.

Ja gdy pracowałam nigdy nie miałam dostępu do czajnika ani mikrofali więc zawsze zabierałam obiad z domu właśnie taki który też dobrze smakuje na zimno typu naleśniki, leczo, sałatka z kurczakiem. Nigdy nie lubiłam jeść kanapek.

[201607280909]

mam godzinną przerwę i w tym czasie wychodzę na obiad na miasto.

teoretycznie mogłabym skorzystać z kuchni (jest mikrofalówka), zamówić coś lub zjeść coś szybko w niedrogiej knajpie znajdującej się na parterze biurowca, ale lubię wyjść na powietrze, przejść się i odpocząć dłuższą chwilę od komputera.

[201606210931]

Napisane przez Durga

Można wziąć twarożek w pojemniku, albo omlet z warzywami (też dobry na zimno), naleśniki na słodko lub słono czy cały tradycyjny obiad w pojemniku jeżeli mamy dostęp do mikrofali.

Ja gdy pracowałam nigdy nie miałam dostępu do czajnika ani mikrofali więc zawsze zabierałam obiad z domu właśnie taki który też dobrze smakuje na zimno typu naleśniki, leczo, sałatka z kurczakiem. Nigdy nie lubiłam jeść kanapek.

kiedy ja wybredna jestem i nie lubię odgrzewanego jedzenia, ale naleśniki to jest myśl! dlaczego ja na to nie wpadłam

[tusiamar]

godzinna przerwa, czad
ja mam kuchnię jak w domu, mikrofala, kuchenka, garnki, często sobie coś gotuję na miejscu np spagetti. koleżanki robią naleśniki, albo odgrzewają coś z domu

[201607280909]

Napisane przez tusiamar

godzinna przerwa, czad
ja mam kuchnię jak w domu, mikrofala, kuchenka, garnki, często sobie coś gotuję na miejscu np spagetti. koleżanki robią naleśniki, albo odgrzewają coś z domu

przerwa nie wlicza się w czas pracy, więc nie do końca taki czad
ale nie trzeba z niej obowiązkowo korzystać

[tusiamar]

Napisane przez vilandre

przerwa nie wlicza się w czas pracy, więc nie do końca taki czad
ale nie trzeba z niej obowiązkowo korzystać

wiem wiem, ale przynajmniej możesz zjeść w spokoju a nie nad monitorem

[21kasia21]

Napisane przez vilandre

przerwa nie wlicza się w czas pracy, więc nie do końca taki czad
ale nie trzeba z niej obowiązkowo korzystać

Komu się nie wlicza, temu się nie wlicza

[Bonitkam]

Catering niestety jest na dłuższą metę drogi - policzcie sobie przy cenie obiadu do 10 zł ile wyniesie to na miesiąc. Ja polecam zakup pojemników i właśnie przygotowywanie sałatek. Raz przygotowana wystarcza na 2 dni, więc nie ma źle.

[mm444]

Treść usunięta

[tusiamar]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Niestety, praca to nie miejsce gdzie się idzie jeść tylko gdzie się pracuje... I przyzwyczajenia raczej ni jak się do tego mają. Po paru(nastu)latach pracy się idzie przyzwyczaić. Z resztą w każdym miejscu jest inaczej. W jednej pracy miałam tylko jedną przerwę 10.00-10.30 i potem klops:| Sałatki do dobry pomysł, albo zupa z domu, naleśniki, placki, kotlet. Wystarczy zrobić coś w domu i sobie zabrać. Np. ja z koleżanką z pokoju na zmianę coś przynosimy. Nie zawsze, ale raz w tygodni jedna przyniesie a to zupę, a to sałatkę

[mm444]

Treść usunięta

[tusiamar]

bardzo dobry, koleżanka dziś miała grzybową teraz ja coś musze upichcić
natomiast na budowie, w taksówce czy na recepcji - każde miejsce rządzi się innym prawem. najgorsze, że teraz idzie zima i że obiadki są bardzo pożądane, bo nie wiem jak u was, ale u mnie w pracy jest zimno z reguły

[201606210931]

Napisane przez tusiamar

bardzo dobry, koleżanka dziś miała grzybową teraz ja coś musze upichcić
natomiast na budowie, w taksówce czy na recepcji - każde miejsce rządzi się innym prawem. najgorsze, że teraz idzie zima i że obiadki są bardzo pożądane, bo nie wiem jak u was, ale u mnie w pracy jest zimno z reguły

Ty pracujesz stacjonarnie - w biurze tak? i macie zimno? ja jestem straszny zmarźlak, pamiętam jak w szkole mieliśmy zimno przez całą zimę o matko, co ja się wycierpiałam wtedy! jeszcze czasem się zdarzały przemoczone nogi + zimno, tylko ciepły koc i kubek ciepłej herbaty siedziały mi wtedy w łowie

[21kasia21]

Napisane przez Hipokryzja

Ty pracujesz stacjonarnie - w biurze tak? i macie zimno? ja jestem straszny zmarźlak, pamiętam jak w szkole mieliśmy zimno przez całą zimę o matko, co ja się wycierpiałam wtedy! jeszcze czasem się zdarzały przemoczone nogi + zimno, tylko ciepły koc i kubek ciepłej herbaty siedziały mi wtedy w łowie

Ja mam w biurze obecnie upał, siedzę w krótkim rękawku.
Ledwo co otwieram biuro, to muszę je wietrzyć, po całym poprzednim wieczorze i nocy jest tak nagrzane, że od razu mnie łeb zaczyna boleć, makabra, a grzejnik u mnie w pokoju całkowicie zakręcony
W zimie upały, a w lecie, w zależności od temperatury- albo marznę albo się rozpuszczam. Nie można mi dogodzić, a zmarzluch jestem też niemożliwy

U mnie w pracy były dzisiaj dziewczyny i proponowały kanapki, sałatki, owoce i warzywa do zakupienia. Ciekawe, ile mają chętnych na takie coś? Ja wolę sobie z domu wziąć jakieś rzeczy do zjedzenia, niżeli bawić się w fast foody czy pichcenie w pracy, bo po pierwsze nie mam na to czasu, a po drugie zwyczajnie w świecie mi się nie chce, tym bardziej, że obiad robię potem w domu.

[tajkuna]

Napisane przez Hipokryzja

Ty pracujesz stacjonarnie - w biurze tak? i macie zimno? ja jestem straszny zmarźlak, pamiętam jak w szkole mieliśmy zimno przez całą zimę o matko, co ja się wycierpiałam wtedy! jeszcze czasem się zdarzały przemoczone nogi + zimno, tylko ciepły koc i kubek ciepłej herbaty siedziały mi wtedy w łowie

A myślałam, że to ja tylko taki zmarźlak. Jak w domu u mnie okna w zimie i jesieni otwierają to pierwsza lecę je od razu zamykać. A o otwarciu balkonu nie ma mowy. Swego czasu pracowałam 2, 5 miesiąca na czarno w bardzo dziwnej firmie. W dziwnej , bo szef nie miał zielonego pojęcia o działalności jaką otwierał. Na niczym kompletnie się nie znał. Firma, biuro mieściły się w altance koło jego domu, który wynajmował. W zimie temperatura w tym biurze, altance była minusowa. Siedzieliśmy w pracy w kurtkach, szalikach. Nawet w ubikacji woda zamarzła przez minusową temperaturę i nie mogliśmy korzystać w tym niby biurze z wc. Nawet o wodę na herbatę było ciężko. Po 2, 5 miesiąca nas wywalił z pracy , bo mu działalność nie szła. To akurat mnie nie dziwi, że mu nie szła, bo jak można otwierać działalność, jak się wcześniej styczności z takimi rzeczami nigdy nie miało i nawet w teorii zagadnień nasz szef nie znał. Przez 2, 5miesiąca jak tam pracowałam cały czas szef się przymierzał do pisania analiz finansowych, programów naprawczych i rozliczania działalności swoim klientom. Tylko on wcześniej nigdy na oczy analizy finansowej nie widział. Nie wiedział co ona zawiera, co to jest rachunek zysków i strat. Wydrukował z neta przykład analizy finansowej i na tym przykładzie wzorując się chciał klientom analizy robić. Tak samo z rozliczaniem działalności, nigdy nie był księgowym, na przepisach się nie znał, nie miał żadnych uprawnień do prowadzenia jakby biura rachunkowego, ale że umiał ręcznie wypełniać książką przychodów i rozchodów to mu się biuro rachunkowe marzyło. Aż dziwie się ,że ja tam u niego aż 2,5 miesiąca wytrzymałam. Typowa firma krzak.

[tusiamar]

Napisane przez Hipokryzja

Ty pracujesz stacjonarnie - w biurze tak? i macie zimno? ja jestem straszny zmarźlak, pamiętam jak w szkole mieliśmy zimno przez całą zimę o matko, co ja się wycierpiałam wtedy! jeszcze czasem się zdarzały przemoczone nogi + zimno, tylko ciepły koc i kubek ciepłej herbaty siedziały mi wtedy w łowie

trochę stacjonarnie i trochę w rozjazdach, ale nie jest za ciepło. jak jest bardzo, bardzo zimno na dworzu, to w biurze pod kocem aczkolwiek dziś było zimno a ja się topiłam. menopauza

---------- Dopisano o 19:36 ---------- Poprzedni post napisano o 19:33 ----------

Napisane przez tajkuna

Typowa firma krzak.

może nie firma krzak, ale jakieś niespełnione marzenie o posiadaniu własnej firmy choć w sumie, to to samo

[ijaa]

Mam w pracy w pełni wyposażoną kuchnię (a właściwie dwie): czajniki, zmywarki, lodówki, opiekacze, mikrofale. Można sobie przynieść jedzenia na kilka dni i nie martwić się o nie.
Jednocześnie mam przewidziane dwie przerwy: śniadaniową 15 minut i na lunch/II śniadanie 30 minutową.
Jem szczerze mówiąc co tylko dusza zapragnie:
Na śniadanie kanapki, sałatki, twarożek z czymś lub jogurt z płatkami i owocami.
A na lunch najczęściej przygotowuję coś poprzedniego dnia w pojemniki - najczęściej mięsko + dodatki (warzywka), albo tworzę coś na ciepło na miejscu.
TŻ też ma możliwość (kuchnię) zjedzenia wszystkiego w pracy, więc bardzo często jemy tak po prostu przygotowany wcześniej obiad, a w domu później tylko kolację.

Mam też możliwość zamówienia obiadu z zaprzyjaźnionej knajpki (mają dla nas całkiem przystępne ceny), przyjeżdżają zawsze na przerwę obiadową - z czego część osób korzysta.

[tusiamar]

aż się zrobiłam głodna

[anna_wawa]

U nas mega konkurencja, chyba z pięć firm chodzi z obiadami. Ceny już spadły do 10 zł za zupę plus drugie danie

[Elfir]

Napisane przez Theatral

Jak rozwiązujecie kwestię☠drugiego śniadania/ lunchu? Macie w pracy kuchnię, stołówkę czy zamawiacie obiady z firm cateringowych?

Jak pracowałam na etacie to nie było czegoś takiego jak przerwa obiadowa.
Nie było kuchni czy stołówki.
Jak ktoś chciał to zjadł sobie jogurt czy kanapkę przy biurku. Z tym, że nikt nie rozliczał z przerw na papierosa czy robienia sobie kawy/herbaty.
Praca 8 godzin.

[Krystal_26]

Napisane przez anna_wawa

U nas mega konkurencja, chyba z pięć firm chodzi z obiadami. Ceny już spadły do 10 zł za zupę plus drugie danie

A u mnie jest tylko jedna restauracja, praktycznie zero konkurencji i ceny coraz bardziej rosną :-S Będzie trzeba przynosić własne jedzenie z domu albo zamawiać coś z firmy cateringowej z dowozem.

[Miss Saeki]

U mnie są stołówki na których mozna zjeść dofinansowane przez firmę obiadki. Za 5 zł można się nieźle najeść, tylko coś ostatnio im się smaki mieszają... przerwe mamy od 12:00 do 12:30

[olkaaa900]

Pracowałam ponad rok w restauracji więc zawsze mogłam zjeść za darmo tzny obiad dnia - to co było w promocji, a w aktualnej pracy mam czajnik elektryczny więc zabieram zawsze jakiegoś niezdrowego gotowca do zalania czy makaron albo zupkę + 2-3 bułki

[Darine7]

Cześć,
Zastanawiam się jak jest u Was z obiadami w pracy.
U mnie nieważne czy pracowałam w korpo, średniej firmie czy w małej (gdzie ludzie zarabiali naprawdę niewiele), zawsze było parcie na zamawianie obiadów w pracy. Jak nie zamawiałaś, to zawsze się dziwnie patrzyli i dopytywali tak jakby ktoś nie przyjmował do świadomości, że nie każdy chce, nie każdy lubi zamawiać te konkretne rzeczy na które reszta akurat ma ochotę, nie każdy ma pieniądze żeby wydawał ok. 20-30 zł za sam obiad.
Czy naprawdę w każdym miejscu jest takie parcie na to, czy tylko ja tak trafiam?
Czy jeśli nie chcę wydawać tyle pieniędzy na obiady bo zbieram na coś (w tym momencie akurat na mieszkanie) i wolę sobie zjeść taniej w domu, to jestem dziwna?
Jak się zachowywać w takiej sytuacji kiedy ludzie dopytują, nalegają żeby coś z nimi zjeść?

Nie ukrywam że te obiady w pracy to już dla mnie niemalże udręka, jakbym miała zamawiać codziennie coś w pracy to z 1000 zł bym musiała wydać na samo jedzenie.

[Zorzoli]

u mnie jest pół na pół. Połowa ma swoje jedzenie a połowa schodzi na dół do stołówki z jedzeniem na wagę.