2 depresje w 1 związku - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-08-08, 17:32   #1
madlenee
Raczkowanie
 
Avatar madlenee
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 193

2 depresje w 1 związku


Cześć. Mam problem z chłopakiem, a raczej już z byłym chłopakiem. Poznaliśmy się pół roku temu. Bardzo szybko zostaliśmy parą. Wszystko przez 3 miesiące było w porządku. Mieliśmy wspólne tematy, dogadywaliśmy się, było po prostu dobrze. Schody zaczęły się, gdy zwolniono mnie z pracy. Sytuacja w pracy była dosyć ciężka, stres w pracy poskutkował u mnie chorobą żołądka. Bardzo się przejmowałam zwolnieniem, a potem późniejszym siedzeniem w domu. Przez 2 miesiące stałam się nieznośna, wszystko mi przeszkadzało, wszystko przestało mnie interesować, zostałam amebą leżącą w łóżku. Przełożyło się to na moje relacje z chłopakiem.
Być może nie byłoby w tym nic tragicznego i dalej bylibyśmy razem, gdyby nie fakt, że on nie jest w stanie wyciągnąć mnie z dołka. Uznał że razem być nie możemy bo ściągam go na dno, wraca mu depresja (kiedyś miał depresję, obecnie chodzi na terapię uzależnień - jest po dużych przejściach), po tym jak zaczęłam go traktować przestało mu zależeć. Jeśli chodzi o mnie, prawdopodobnie od 10 lat mam nieleczoną depresję.
Zostawił mnie, powiedział że jestem wartościową osobą ale jestem toksyczna, że on nie jest w stanie mi pomóc. Zależy mi na nim, kocham go bardzo. Wydarzenia z ostatnich miesięcy sprawiły że doszło do mnie, że faktycznie mam problem, chcę się leczyć, ale bardzo potrzebuję go w tym wszystkim. Mam żal, że zostawia mnie w momencie gdy tak bardzo go potrzebuję. Na pytania czy jeszcze mnie kocha nie odpowiada, wcześniej sugerował że powstało za dużo toksyn między nami...Powiedział że żałuje ze moja choroba zabrała mu mnie. Wcześniej próbowałam się zmienić, widział zmiany, powiedział że docenia i widzi że bardzo staram się wszystko ułożyć.
Nie wiem co mam robić. Wiem, że leczenie nie trwa miesiąc czy dwa. Chciałabym go odzyskać. Jestem świadoma, że on potrzebuje osoby, która będzie dla niego podporą a nie zmartwieniem. On sam nie jest w stanie być wsparciem dla mnie. Jestem świadoma, że póki nie ułożę sobie w głowie wszystkiego to nie stworzę dobrego związku. Być może po leczeniu, lub częściowym "podniesieniu się na nogi" moglibyśmy coś razem stworzyć. Natomiast minie zbyt wiele czasu, boje się że nie będę miała do czego wrócić...

Mam nadzieję, że mój wywód nie jest zbyt chaotyczny. Proszę Was o poradę co robić w tej sytuacji.
madlenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 17:54   #2
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Cześć. Mam problem z chłopakiem, a raczej już z byłym chłopakiem. Poznaliśmy się pół roku temu. Bardzo szybko zostaliśmy parą. Wszystko przez 3 miesiące było w porządku. Mieliśmy wspólne tematy, dogadywaliśmy się, było po prostu dobrze. Schody zaczęły się, gdy zwolniono mnie z pracy. Sytuacja w pracy była dosyć ciężka, stres w pracy poskutkował u mnie chorobą żołądka. Bardzo się przejmowałam zwolnieniem, a potem późniejszym siedzeniem w domu. Przez 2 miesiące stałam się nieznośna, wszystko mi przeszkadzało, wszystko przestało mnie interesować, zostałam amebą leżącą w łóżku. Przełożyło się to na moje relacje z chłopakiem.
Być może nie byłoby w tym nic tragicznego i dalej bylibyśmy razem, gdyby nie fakt, że on nie jest w stanie wyciągnąć mnie z dołka. Uznał że razem być nie możemy bo ściągam go na dno, wraca mu depresja (kiedyś miał depresję, obecnie chodzi na terapię uzależnień - jest po dużych przejściach), po tym jak zaczęłam go traktować przestało mu zależeć. Jeśli chodzi o mnie, prawdopodobnie od 10 lat mam nieleczoną depresję.
Zostawił mnie, powiedział że jestem wartościową osobą ale jestem toksyczna, że on nie jest w stanie mi pomóc. Zależy mi na nim, kocham go bardzo. Wydarzenia z ostatnich miesięcy sprawiły że doszło do mnie, że faktycznie mam problem, chcę się leczyć, ale bardzo potrzebuję go w tym wszystkim. Mam żal, że zostawia mnie w momencie gdy tak bardzo go potrzebuję. Na pytania czy jeszcze mnie kocha nie odpowiada, wcześniej sugerował że powstało za dużo toksyn między nami...Powiedział że żałuje ze moja choroba zabrała mu mnie. Wcześniej próbowałam się zmienić, widział zmiany, powiedział że docenia i widzi że bardzo staram się wszystko ułożyć.
Nie wiem co mam robić. Wiem, że leczenie nie trwa miesiąc czy dwa. Chciałabym go odzyskać. Jestem świadoma, że on potrzebuje osoby, która będzie dla niego podporą a nie zmartwieniem. On sam nie jest w stanie być wsparciem dla mnie. Jestem świadoma, że póki nie ułożę sobie w głowie wszystkiego to nie stworzę dobrego związku. Być może po leczeniu, lub częściowym "podniesieniu się na nogi" moglibyśmy coś razem stworzyć. Natomiast minie zbyt wiele czasu, boje się że nie będę miała do czego wrócić...

Mam nadzieję, że mój wywód nie jest zbyt chaotyczny. Proszę Was o poradę co robić w tej sytuacji.
Zależy, na czym polegała Twoja toksyczność i jak go traktowałaś, kiedy poczułaś się gorzej. Bo on nie miał obowiązku pomagać Ci wyjść z dołka, od tego są specjaliści. Powinnaś od razu iść się leczyć i zachowywać się tak, aby go nie ranić.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 18:42   #3
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Cześć. Mam problem z chłopakiem, a raczej już z byłym chłopakiem. Poznaliśmy się pół roku temu. Bardzo szybko zostaliśmy parą. Wszystko przez 3 miesiące było w porządku. Mieliśmy wspólne tematy, dogadywaliśmy się, było po prostu dobrze. Schody zaczęły się, gdy zwolniono mnie z pracy. Sytuacja w pracy była dosyć ciężka, stres w pracy poskutkował u mnie chorobą żołądka. Bardzo się przejmowałam zwolnieniem, a potem późniejszym siedzeniem w domu. Przez 2 miesiące stałam się nieznośna, wszystko mi przeszkadzało, wszystko przestało mnie interesować, zostałam amebą leżącą w łóżku. Przełożyło się to na moje relacje z chłopakiem.
Być może nie byłoby w tym nic tragicznego i dalej bylibyśmy razem, gdyby nie fakt, że on nie jest w stanie wyciągnąć mnie z dołka. Uznał że razem być nie możemy bo ściągam go na dno, wraca mu depresja (kiedyś miał depresję, obecnie chodzi na terapię uzależnień - jest po dużych przejściach), po tym jak zaczęłam go traktować przestało mu zależeć. Jeśli chodzi o mnie, prawdopodobnie od 10 lat mam nieleczoną depresję.
Zostawił mnie, powiedział że jestem wartościową osobą ale jestem toksyczna, że on nie jest w stanie mi pomóc. Zależy mi na nim, kocham go bardzo. Wydarzenia z ostatnich miesięcy sprawiły że doszło do mnie, że faktycznie mam problem, chcę się leczyć, ale bardzo potrzebuję go w tym wszystkim. Mam żal, że zostawia mnie w momencie gdy tak bardzo go potrzebuję. Na pytania czy jeszcze mnie kocha nie odpowiada, wcześniej sugerował że powstało za dużo toksyn między nami...Powiedział że żałuje ze moja choroba zabrała mu mnie. Wcześniej próbowałam się zmienić, widział zmiany, powiedział że docenia i widzi że bardzo staram się wszystko ułożyć.
Nie wiem co mam robić. Wiem, że leczenie nie trwa miesiąc czy dwa. Chciałabym go odzyskać. Jestem świadoma, że on potrzebuje osoby, która będzie dla niego podporą a nie zmartwieniem. On sam nie jest w stanie być wsparciem dla mnie. Jestem świadoma, że póki nie ułożę sobie w głowie wszystkiego to nie stworzę dobrego związku. Być może po leczeniu, lub częściowym "podniesieniu się na nogi" moglibyśmy coś razem stworzyć. Natomiast minie zbyt wiele czasu, boje się że nie będę miała do czego wrócić...

Mam nadzieję, że mój wywód nie jest zbyt chaotyczny. Proszę Was o poradę co robić w tej sytuacji.
Po pierwsze - wspieranie partnera w poważnej chorobie to nie jest obowiązek. To poważna decyzja i wzięcie odpowiedzialności za drugą osobę, nie każdy jest na to gotowy i nie każdy ma na to ochotę. Wiem, że latwo mi mówić, ale nie powinnaś mieć do niego żalu. Zdrowy egoizm - facet nie chce "dać zniszczyć" siebie, bo dobrze wie, jak życie z osobą chorującą na depresję zniszczyć potrafi, tym bardziej osobę po przejściach. Nie ma obowiązku poświęcania się dla Ciebie. Wybrał uczciwie.
Po drugie - dlaczego wzbraniasz się przed leczeniem? Mówisz że tego chcesz. Zrób to, bo naprawdę warto. Dobrze dobrane leki zlikwidują dużą część objawów, jak poczujesz się lepiej to będziesz mogła przystąpić np. do terapii.
Być moze kiedy oboje się ogarniecie i poradzicie z własnymi emocjami to będzie szansa na związek i powrót do siebie, ale na razie zajmij się sobą. Zawalcz o swoje zdrowie i nie oglądaj się na niego.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 18:52   #4
madlenee
Raczkowanie
 
Avatar madlenee
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 193
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Zależy, na czym polegała Twoja toksyczność i jak go traktowałaś, kiedy poczułaś się gorzej. Bo on nie miał obowiązku pomagać Ci wyjść z dołka, od tego są specjaliści. Powinnaś od razu iść się leczyć i zachowywać się tak, aby go nie ranić.
Miałam na myśli bardziej to, że związek chyba polega na tym by sobie pomagać w trudnych chwilach.
Byłam dla niego przede wszystkim nie miła, czepiałam się w zasadzie wszystkiego, nic mi nie pasowało, wylewałam swoje wszystkie frustracje na niego. Trochę usprawiedliwiając się, że przecież chyba mam depresję to mi wolno - choć to przecież bzdura.
Toksyczność polegała przede wszystkim na tym, że unieszczęśliwiałam go. Zamiast dopingować go w tym co robi, dostarczać mu poczucia bezpieczeństwa i radość to wszystko było na nie.
madlenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 19:05   #5
eyo
Zakorzenienie
 
Avatar eyo
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 988
Dot.: 2 depresje w 1 związku

biorąc pod uwagę historię chłopaka to myślę, że dobrze zrobił - oczywiście jeszcze wiele zależy od tego na czym ta toksyczność polegała - no ale tak na zdrowy rozum to para składająca się z dziwczyny w depresji i chłopaka po depresji, w trakcie terapii uzależnienie to nie jest dobry pomysł
trzeba mieć bardzo dużo siły żeby wyjść z własnej choroby, trzeba mieć mnóstwo siły żeby będąc zdrowym pomóc osobie chorej ale już ilość sił potrzebnych by pomóc choremu samemu borykając się z chorobą może graniczyć z cudem

zadbaj o siebie, wylecz się i może się jeszcze spotkanie za rok czy dwa - oboje mający siły na związek - ale nie obiecuj sobie niczego bo różnie się może życie ułożyć

on od razu powiedział, że nie da sobie z tym rady - taki związek by się skończył fatalnie bo ani on by teraz nie pomógł Tobie ani sobie...
__________________
...

Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich.

15.02.2017 ♥
eyo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 19:22   #6
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Miałam na myśli bardziej to, że związek chyba polega na tym by sobie pomagać w trudnych chwilach.
Byłam dla niego przede wszystkim nie miła, czepiałam się w zasadzie wszystkiego, nic mi nie pasowało, wylewałam swoje wszystkie frustracje na niego. Trochę usprawiedliwiając się, że przecież chyba mam depresję to mi wolno - choć to przecież bzdura.
Toksyczność polegała przede wszystkim na tym, że unieszczęśliwiałam go. Zamiast dopingować go w tym co robi, dostarczać mu poczucia bezpieczeństwa i radość to wszystko było na nie.
To nie choroba was rozdzieliła tylko niestety fakt, że go źle traktowałaś. Sama zdiagnozowałaś sobie tę depresję, żeby mieć wymówkę? Skoro takie miałaś podejrzenie, trzeba było zgłosić się do lekarza.

Związek polega na pomaganiu sobie wzajemnie w trudnych chwilach i uważam że uciekanie ze związku kiedy druga osoba zachoruje jest nie w porządku. Jednak co innego kiedy to po prostu choroba, a chory partner robi co może aby ją opanować, wychodząc ponad swoje negatywne emocje, a co innego kiedy postępuje jak Ty - świadomie rani partnera, znajdując sobie wymówkę i nie robiąc nic w kierunku wyleczenia.

Wtedy cały ciężar walki z chorobą spada na tego zdrowego partnera i to już nie jest pomaganie sobie "wzajemnie", tylko noszenie na grzbiecie tego partnera, który w swoim egoiźmie uważa że ma prawo przerzucić problemy na drugą osobą, bo jest chory.

Edytowane przez januszpolak
Czas edycji: 2016-08-08 o 19:23
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 19:44   #7
madlenee
Raczkowanie
 
Avatar madlenee
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 193
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
To nie choroba was rozdzieliła tylko niestety fakt, że go źle traktowałaś. Sama zdiagnozowałaś sobie tę depresję, żeby mieć wymówkę? Skoro takie miałaś podejrzenie, trzeba było zgłosić się do lekarza.

Związek polega na pomaganiu sobie wzajemnie w trudnych chwilach i uważam że uciekanie ze związku kiedy druga osoba zachoruje jest nie w porządku. Jednak co innego kiedy to po prostu choroba, a chory partner robi co może aby ją opanować, wychodząc ponad swoje negatywne emocje, a co innego kiedy postępuje jak Ty - świadomie rani partnera, znajdując sobie wymówkę i nie robiąc nic w kierunku wyleczenia.

Wtedy cały ciężar walki z chorobą spada na tego zdrowego partnera i to już nie jest pomaganie sobie "wzajemnie", tylko noszenie na grzbiecie tego partnera, który w swoim egoiźmie uważa że ma prawo przerzucić problemy na drugą osobą, bo jest chory.
Jakiś czas temu mieliśmy poważną rozmowę na temat naszego związku. Obiecałam, że będę się starać, będę uważać na to co robię i znajdę sobie jakąś placówkę gdzie mi pomogą. On powiedział że widzi moją chęć zmiany, widzi to jak się staram, ale niestety nie da rady, jest zmęczony tym wszystkim.
Depresja faktycznie mogła być trochę moją wymówką, bo być może podświadomie pozwalałam sobie na wszystko, bo "przecież jestem chora".
madlenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-08-08, 19:55   #8
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Związek polega na pomaganiu sobie wzajemnie w trudnych chwilach i uważam że uciekanie ze związku kiedy druga osoba zachoruje jest nie w porządku. Jednak co innego kiedy to po prostu choroba, a chory partner robi co może aby ją opanować, wychodząc ponad swoje negatywne emocje, a co innego kiedy postępuje jak Ty - świadomie rani partnera, znajdując sobie wymówkę i nie robiąc nic w kierunku wyleczenia.
Niekoniecznie. Nie ma obowiązku poświęcania swojego życia dla dobra drugiej osoby, nie jesteśmy wszyscy bohaterami. Szczere postawienie sprawy i wyjaśnienie, że nie radzimy sobie z chorobą partnera jest uczciwe i lepsze, niż fałszywe tkwienie przy nim "bo tak trzeba". W chorobie ludzie się często robią zgryźliwi i ponurzy, tracą nadzieję na wyleczenie i nie ma co tego uznawać za jakieś gorsze, niż znoszenie bólu i cierpienia z uśmiechem na buziaczku jak każą w książkach i łzawych historiach. Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo siły i determinacji to zostanie i przy takim "trudnym" chorym, jeśli jest za słaby psychicznie lub po prostu nie chce brać na siebie tak dużej odpowiedzialności to nie ma obowiązku być nawet przy tym "uśmiechniętym". I nic w tym złego.

---------- Dopisano o 20:55 ---------- Poprzedni post napisano o 20:52 ----------

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Jakiś czas temu mieliśmy poważną rozmowę na temat naszego związku. Obiecałam, że będę się starać, będę uważać na to co robię i znajdę sobie jakąś placówkę gdzie mi pomogą. On powiedział że widzi moją chęć zmiany, widzi to jak się staram, ale niestety nie da rady, jest zmęczony tym wszystkim.
Depresja faktycznie mogła być trochę moją wymówką, bo być może podświadomie pozwalałam sobie na wszystko, bo "przecież jestem chora".
znalazłaś tę placówkę? leczysz się?
Zmęczyła go ta choroba i Twoje zachowanie i dopóki się nie podleczysz to nie ma co mówić o powrocie. Nie myśl o tym tylko zadbaj o siebie i swoje zdrowie.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.

Edytowane przez thirky
Czas edycji: 2016-08-08 o 19:53
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 19:57   #9
Djuno
Regulator reniferów
 
Avatar Djuno
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Niekoniecznie. Nie ma obowiązku poświęcania swojego życia dla dobra drugiej osoby, nie jesteśmy wszyscy bohaterami. Szczere postawienie sprawy i wyjaśnienie, że nie radzimy sobie z chorobą partnera jest uczciwe i lepsze, niż fałszywe tkwienie przy nim "bo tak trzeba". W chorobie ludzie się często robią zgryźliwi i ponurzy, tracą nadzieję na wyleczenie i nie ma co tego uznawać za jakieś gorsze, niż znoszenie bólu i cierpienia z uśmiechem na buziaczku jak każą w książkach i łzawych historiach. Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo siły i determinacji to zostanie i przy takim "trudnym" chorym, jeśli jest za słaby psychicznie lub po prostu nie chce brać na siebie tak dużej odpowiedzialności to nie ma obowiązku być nawet przy tym "uśmiechniętym". I nic w tym złego.
O, to to.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni.

Edytowane przez Djuno
Czas edycji: 2016-08-08 o 19:59
Djuno jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:13   #10
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Niekoniecznie. Nie ma obowiązku poświęcania swojego życia dla dobra drugiej osoby, nie jesteśmy wszyscy bohaterami. Szczere postawienie sprawy i wyjaśnienie, że nie radzimy sobie z chorobą partnera jest uczciwe i lepsze, niż fałszywe tkwienie przy nim "bo tak trzeba". W chorobie ludzie się często robią zgryźliwi i ponurzy, tracą nadzieję na wyleczenie i nie ma co tego uznawać za jakieś gorsze, niż znoszenie bólu i cierpienia z uśmiechem na buziaczku jak każą w książkach i łzawych historiach. Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo siły i determinacji to zostanie i przy takim "trudnym" chorym, jeśli jest za słaby psychicznie lub po prostu nie chce brać na siebie tak dużej odpowiedzialności to nie ma obowiązku być nawet przy tym "uśmiechniętym". I nic w tym złego.[COLOR="Silver"]
Dla mnie to jest nienormalne i znamienne dla naszych czasów i kultu czerpania samej przyjemności ze wszystkiego. Według mnie bycie z partnerem oznacza bycie "na dobre i na złe", jeśli coś dzieje się nie z jego winy, dopada go choroba, to właśnie wtedy jest największy sprawdzian dla związku. Inaczej to tylko układzik bez większych zobowiązań. Ja tak to widzę i owszem, jest moralny obowiązek trwania przy partnerze w przypadku choroby.

Nawet sobie nie wyobrażam sytuacji, że np. zachoruję na raka albo mam wypadek a partner "szczerze postawi sprawę" i się ulotni, bo jest za słaby psychicznie xD Dla mnie to sk...ństwo najwyższego sortu. Ale każdy ma prawo mieć tak niskie oczekiwania wobec partnera i potem ewentualnie cierpieć i konać w samotności. Prawda jest taka że życie to nie tylko lekkie i przyjemne chwile ale również te ciężkie. Nie wiem jak można nazywać miłością układ, gdzie w przypadku trudności jedna z osób się wymiksowuje i zostawia tą drugą na lodzie.

To co jest opisane w temacie Autorki to jednak inna sytuacja, bo ona się tutaj sama niby-zdiagnozowała i z tego tytułu wykańczała psychicznie partnera. W tej sytuacji było to nie fair z jej strony i jedyne co mogę poradzić Autorce to wziąć się za siebie, leczyć się, bo jej były chłopak widział już jak go traktuje i nie chciał dać się zwieść pustymi obietnicami.

Edytowane przez januszpolak
Czas edycji: 2016-08-08 o 20:14
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:18   #11
MalyRycerzyk
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 190
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Jakiś czas temu mieliśmy poważną rozmowę na temat naszego związku. Obiecałam, że będę się starać, będę uważać na to co robię i znajdę sobie jakąś placówkę gdzie mi pomogą. On powiedział że widzi moją chęć zmiany, widzi to jak się staram, ale niestety nie da rady, jest zmęczony tym wszystkim.
Po prostu czara się przelała. I on widząc, że nie zaczęłaś terapii, że na razie to tylko twoje gadanie (możliwe, że myśli że na gadaniu się skończy), to jest sceptyczny.
Powinniście po prostu zacząć się spotykać kilka razy w tygodniu, np. na 3 godziny, spędzać jakoś fajnie czas, i ty powinnaś wziąć się za poważne leczenie. On w ten sposób odpocznie od codziennego kieratu i twojego hejtu, trochę inaczej na ciebie spojrzy - i za jakiś czas wrócicie do wspólnego mieszkania.

---------- Dopisano o 20:18 ---------- Poprzedni post napisano o 20:13 ----------

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Dla mnie to jest nienormalne i znamienne dla naszych czasów i kultu czerpania samej przyjemności ze wszystkiego. Według mnie bycie z partnerem oznacza bycie "na dobre i na złe", jeśli coś dzieje się nie z jego winy, dopada go choroba, to właśnie wtedy jest największy sprawdzian dla związku. Inaczej to tylko układzik bez większych zobowiązań. Ja tak to widzę i owszem, jest moralny obowiązek trwania przy partnerze w przypadku choroby.

Nawet sobie nie wyobrażam sytuacji, że np. zachoruję na raka albo mam wypadek a partner "szczerze postawi sprawę" i się ulotni, bo jest za słaby psychicznie xD Dla mnie to sk...ństwo najwyższego sortu. Ale każdy ma prawo mieć tak niskie oczekiwania wobec partnera i potem ewentualnie cierpieć i konać w samotności. Prawda jest taka że życie to nie tylko lekkie i przyjemne chwile ale również te ciężkie. Nie wiem jak można nazywać miłością układ, gdzie w przypadku trudności jedna z osób się wymiksowuje i zostawia tą drugą na lodzie.
Dokładnie. Nie wyobrażam sobie kogoś kochać i zmyć się, bo np. pojawił się rak albo paraliż, itp. To patologiczne podejście.
Chociaż są wyjątki - np. jeśli ktoś sam się wpędził w chorobę, całe życie żarł fast foody, albo pił na umór i coś mu się stało. W takich wypadkach sprawa wygląda inaczej.
MalyRycerzyk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-08-08, 20:21   #12
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez MalyRycerzyk Pokaż wiadomość
[/COLOR]
Dokładnie. Nie wyobrażam sobie kogoś kochać i zmyć się, bo np. pojawił się rak albo paraliż, itp. To patologiczne podejście.
Chociaż są wyjątki - np. jeśli ktoś sam się wpędził w chorobę, całe życie żarł fast foody, albo pił na umór i coś mu się stało. W takich wypadkach sprawa wygląda inaczej.
Właśnie na tym według mnie ma polegać pomaganie sobie >wzajemnie<. Czyli ja pomagam choremu partnerowi walczyć z chorobą, a on sam daje z siebie wszystko, aby z niej wyjść, bo to jest nasz wspólny cel. Jak ktoś np. zaczyna palić papierosy i olewa sobie, że rośnie ryzyko zachorowania na raka, albo pije ryzykownie, nie zważając na konsekwencje, to właśnie on postępuje nie w porządku i w takiej sytuacji jest to naturalne i wręcz wskazane zostawić takiego człowieka.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:29   #13
MalyRycerzyk
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 190
Dot.: 2 depresje w 1 związku

A co jak partner nie może wyjść z choroby? Bo np. jest sparaliżowany.
Ja uważam, że wtedy nalezy przy nim trwać, ale można na boku kogoś mieć. Tylko żeby to była tajemnica.
MalyRycerzyk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:38   #14
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Dla mnie to jest nienormalne i znamienne dla naszych czasów i kultu czerpania samej przyjemności ze wszystkiego.
Jest!! Oto i on, mój ukochany argument. NASZE CZASY. Proszę, mów mi więcej o tym jak to wspaniale było w innych czasach. Jak to ludzie NAGLE się zmienili i zaczęli być źli i niemoralni. Możemy pogadać na przykład o chorych psychicznie, przykuwanych łańcuchami np. do pieców w domu albo wyrzucanych na bruk, bo stanowili wstyd dla rodziny.
Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Według mnie bycie z partnerem oznacza bycie "na dobre i na złe", jeśli coś dzieje się nie z jego winy, dopada go choroba, to właśnie wtedy jest największy sprawdzian dla związku. Inaczej to tylko układzik bez większych zobowiązań. Ja tak to widzę i owszem, jest moralny obowiązek trwania przy partnerze w przypadku choroby.
Według ciebie. To trzymaj się swojej regułki i nie truj nią innym życia. NIKT nie ma moralnego obowiązku rezygnowania ze szczęścia w imię czyjegoś dobra.

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Nawet sobie nie wyobrażam sytuacji, że np. zachoruję na raka albo mam wypadek a partner "szczerze postawi sprawę" i się ulotni, bo jest za słaby psychicznie xD Dla mnie to sk...ństwo najwyższego sortu. .
To sobie nie wyobrażaj. Znajdź se takiego co cię nie opuści. Niech go boli, niech cierpi, niech ma zero szczęścia i przyjemności w życiu. Niech spędza czas w szpitalach i u lekarzy, niech zszarga sobie nerwy i zdrowie, wpadnie w depresję. Wiadomo, najważniejsze być przy sobie na dobre i złe
Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Ale każdy ma prawo mieć tak niskie oczekiwania wobec partnera i potem ewentualnie cierpieć i konać w samotności.
Niskie? Ludzkie powiedziałabym. Oczekiwanie od kogoś że zrezygnuje z własnego szczęścia, wolności i prawa do normalnego, spokojnego życia przez moją chorobę - to dopiero sku....yństwo niskich lotów.

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Prawda jest taka że życie to nie tylko lekkie i przyjemne chwile ale również te ciężkie. Nie wiem jak można nazywać miłością układ, gdzie w przypadku trudności jedna z osób się wymiksowuje i zostawia tą drugą na lodzie.
hmmm.. może by tak związkiem nazwać? takim, w którym nikt nie udaje bohatera na wyrost, podniecając się tym, jak to świątobliwie by się nie zachował w ciężkiej sytuacji. Podziwiam, że jesteś tak na 1000000% pewna, że gdyby Twój partner miał poważną chorobę, to byś przy nim została aż do śmierci. Wiesz, że choroba to nie tylko trzymanie za łapkę i pełne podziwu spojrzenia społeczeństwa - "patrzcie, ta to ma serce, tak się poświęcić!"?. To też często rezygnacja z wyjść do kina, na spacery i na imprezy, z seksu, posiadania dzieci, możliwości zbudowania własnego domu. To często siedzenie prawie non stop w szpitalu, strach w każdej chwili o życie partnera, smutek, ból, nieprzespane noce, mycie go, karmienie, zmienianie pieluch. To często całe mieszkanie na twojej głowie, wszystkie obowiązki, utrzymanie rodziny, chodzenie po lekarzach i błaganie ludzi o pomoc, upokorzenie, zazdrość wobec ludzi którzy mają inaczej, zwyczajniej. To też często chęć otrzymania w końcu kawałka uwagi dla siebie, bo przecież nikt nie pamięta o twoich potrzebach, kiedy obok jest chory partner. Płaczesz w nocy, ale kto ci pomoże? Stajesz się pielęgniarką 24/dobę, do tego musisz zarobić, sprzątnąć, ugotować, zawieźć do szpitala, wykłócić się o szybszy termin operacji, pomóc się ubrać, rozebrać. Naprawdę podziwiam że w ciemno zakładasz, że byłabyś zdolna do takich rzeczy. Ja raczej zakładam, że nie byłabym, albo że podjęłabym decyzję gdyby takie nieszczęście mnie i mojego chłopaka spotkało. Takie dno moralne ze mnie.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:42   #15
vyenna
Zadomowienie
 
Avatar vyenna
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 1 811
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Skup się teraz na sobie, wiadomo, że opuszczenie boli, ale skoro on sam miał kiedyś depresję to pewnie sam nie jest w najlepszym stanie.
Idź do jakiejś placówki albo do psychiatry i psychologa. Jak sama się za siebie nie zabierzesz, to tym bardziej on nie będzie chciał wrócić. Niestety.
__________________
ubrania: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post33192618

szukam: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...9#post33410649


zapuszczam włosy i okazjonalnie odchudzam
vyenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:42   #16
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Właśnie na tym według mnie ma polegać pomaganie sobie >wzajemnie<. Czyli ja pomagam choremu partnerowi walczyć z chorobą, a on sam daje z siebie wszystko, aby z niej wyjść, bo to jest nasz wspólny cel. Jak ktoś np. zaczyna palić papierosy i olewa sobie, że rośnie ryzyko zachorowania na raka, albo pije ryzykownie, nie zważając na konsekwencje, to właśnie on postępuje nie w porządku i w takiej sytuacji jest to naturalne i wręcz wskazane zostawić takiego człowieka.
o matko ;////// co za upadek moralny XXI w..... kiedyś to ludzie by byli przy sobie niezależnie co!!!11!!1!!111!1!!!
Rozumiem że jakby facet którego kochasz palił papierosy i zachorował na raka to go zostawiasz bo to "naturalne i wskazane"? I trujesz tu o zasadach moralnych? XDDDD rozjaśnij jeśli coś źle pojęłam w twoim rozumowaniu
Pokaż mi chorobę, w której chory leży w czystej piżamce, klepie formułki "myśl pozytywnie" i codziennie budzi się pełen sił do walki o wyzdrowienie Na serio, pokaż, bo ja takiego przypadku nie widziałam.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 20:46   #17
GdyKochamy
Zadomowienie
 
Avatar GdyKochamy
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Ale przecież tu nie chodzi o to, że ona zachorowała, tylko że była toksyczna i ciągnęła go na dno. Serio miał w tym trwać? Tu nie chodzi o to, że on jej nie chciał pomóc, ona go niszczyła.

Autorko, pójdź na terapię i popracuj nad sobą, bo nikt nie chce być w związku źle traktowany.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą...

Edytowane przez GdyKochamy
Czas edycji: 2016-08-08 o 20:55
GdyKochamy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 21:27   #18
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Jest!! Oto i on, mój ukochany argument. NASZE CZASY. Proszę, mów mi więcej o tym jak to wspaniale było w innych czasach. Jak to ludzie NAGLE się zmienili i zaczęli być źli i niemoralni. Możemy pogadać na przykład o chorych psychicznie, przykuwanych łańcuchami np. do pieców w domu albo wyrzucanych na bruk, bo stanowili wstyd dla rodziny.

Według ciebie. To trzymaj się swojej regułki i nie truj nią innym życia. NIKT nie ma moralnego obowiązku rezygnowania ze szczęścia w imię czyjegoś dobra.


To sobie nie wyobrażaj. Znajdź se takiego co cię nie opuści. Niech go boli, niech cierpi, niech ma zero szczęścia i przyjemności w życiu. Niech spędza czas w szpitalach i u lekarzy, niech zszarga sobie nerwy i zdrowie, wpadnie w depresję. Wiadomo, najważniejsze być przy sobie na dobre i złe

Niskie? Ludzkie powiedziałabym. Oczekiwanie od kogoś że zrezygnuje z własnego szczęścia, wolności i prawa do normalnego, spokojnego życia przez moją chorobę - to dopiero sku....yństwo niskich lotów.


hmmm.. może by tak związkiem nazwać? takim, w którym nikt nie udaje bohatera na wyrost, podniecając się tym, jak to świątobliwie by się nie zachował w ciężkiej sytuacji. Podziwiam, że jesteś tak na 1000000% pewna, że gdyby Twój partner miał poważną chorobę, to byś przy nim została aż do śmierci. Wiesz, że choroba to nie tylko trzymanie za łapkę i pełne podziwu spojrzenia społeczeństwa - "patrzcie, ta to ma serce, tak się poświęcić!"?. To też często rezygnacja z wyjść do kina, na spacery i na imprezy, z seksu, posiadania dzieci, możliwości zbudowania własnego domu. To często siedzenie prawie non stop w szpitalu, strach w każdej chwili o życie partnera, smutek, ból, nieprzespane noce, mycie go, karmienie, zmienianie pieluch. To często całe mieszkanie na twojej głowie, wszystkie obowiązki, utrzymanie rodziny, chodzenie po lekarzach i błaganie ludzi o pomoc, upokorzenie, zazdrość wobec ludzi którzy mają inaczej, zwyczajniej. To też często chęć otrzymania w końcu kawałka uwagi dla siebie, bo przecież nikt nie pamięta o twoich potrzebach, kiedy obok jest chory partner. Płaczesz w nocy, ale kto ci pomoże? Stajesz się pielęgniarką 24/dobę, do tego musisz zarobić, sprzątnąć, ugotować, zawieźć do szpitala, wykłócić się o szybszy termin operacji, pomóc się ubrać, rozebrać. Naprawdę podziwiam że w ciemno zakładasz, że byłabyś zdolna do takich rzeczy. Ja raczej zakładam, że nie byłabym, albo że podjęłabym decyzję gdyby takie nieszczęście mnie i mojego chłopaka spotkało. Takie dno moralne ze mnie.
Skąd ta agresja? Nie truję nikomu życia, tylko wyrażam swoją opinię.

Nie mówię, że kiedyś ludzie byli lepsi, ale cierpienie i wyrzeczenia były na porządku dziennym, i mało kto z tego tytułu opuszczał związek małżeński.

No nie, lepiej jakby mnie zostawił. Masa ludzi choruje na raka i jakoś małżeństwa się z tej przyczyny nie zawsze rozpadają, dziwnym trafem spory odsetek po długim leczeniu wychodzi z choroby i dalej żyje szczęśliwie. No ale lepiej kopnąć taką chorą osobę, bo a nuż i tak umrze i nasze przeogromne poświęcenie pójdzie na marne. Lepiej w tym czasie korzystać z życia, wiedząc że ex partner sam się musi wozić po chemiach bo nasze oczy koli widok lekarzy i łez.

Nie wpadłaś na to, że można np. na tyle dobrze zarabiać i dodatkowo korzystać z pomocy organizacji charytatywnych, że nie trzeba robić tej całej masy rzeczy które wymieniasz? Oczywiście, że jeśli mówimy o ciężkim schorzeniu to jest to wielkie wyrzeczenie. Nikt nie nawołuje do brania na siebie ciężaru i np. adoptowania celowo chorych dzieci. Jednak nawet formułka zawierania małżeństwa głosi "na dobre i na złe", a nie tylko na dobre. To jest oczywiste dla normalnych ludzi.

Pewnie, że nie mam w 100% pewności jak bym się wtedy zachowała - człowiek nigdy nie wie, co zrobi, póki ekstrmalna sytuacja go nie spotyka. Ale nie uważam za moralne opuszczanie partnera w sytuacji choroby, jest to tchórzostwo. Oczywiście jeśli mówimy o poważnym, kilkuletnim związku, gdzie oboje partnerów decydują się spędzić ze sobą resztę życia.

---------- Dopisano o 21:27 ---------- Poprzedni post napisano o 21:22 ----------

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
o matko ;////// co za upadek moralny XXI w..... kiedyś to ludzie by byli przy sobie niezależnie co!!!11!!1!!111!1!!!
Rozumiem że jakby facet którego kochasz palił papierosy i zachorował na raka to go zostawiasz bo to "naturalne i wskazane"? I trujesz tu o zasadach moralnych? XDDDD rozjaśnij jeśli coś źle pojęłam w twoim rozumowaniu
Pokaż mi chorobę, w której chory leży w czystej piżamce, klepie formułki "myśl pozytywnie" i codziennie budzi się pełen sił do walki o wyzdrowienie Na serio, pokaż, bo ja takiego przypadku nie widziałam.
Nie zostawiłabym palącego faceta w momencie, kiedy dostał raka, tylko kiedy podjął decyzję o wejściu w nałóg. Taki związek jest dla mnie skończony, nie akceptuję tego, i mówię o tym przy wejściu w jakikolwiek związek.

Jeśli ktoś nie umie świadomie zrezygnować z czegoś, co go niszczy, to ja nie widzę powodu takiej osoby ratować na siłę.

Nie chodzi o to aby być hurraoptymistycznym w chorobie ale aby zachowywać się adekwatnie do sytuacji i po ludzku, czyli np. nie odreagowywać po chamsku na partnerze swojego nieszczęścia.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-08, 21:57   #19
meliandra
Zakorzenienie
 
Avatar meliandra
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 6 222
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez madlenee Pokaż wiadomość
Miałam na myśli bardziej to, że związek chyba polega na tym by sobie pomagać w trudnych chwilach.
Byłam dla niego przede wszystkim nie miła, czepiałam się w zasadzie wszystkiego, nic mi nie pasowało, wylewałam swoje wszystkie frustracje na niego. Trochę usprawiedliwiając się, że przecież chyba mam depresję to mi wolno - choć to przecież bzdura.
Toksyczność polegała przede wszystkim na tym, że unieszczęśliwiałam go. Zamiast dopingować go w tym co robi, dostarczać mu poczucia bezpieczeństwa i radość to wszystko było na nie.
Wybacz, ale mi się wydaje, że Ty wcale nie masz żadnej depresji tylko sama ją sobie zdiagnozowałaś. W życiu każdego człowieka są gorsze chwile, momenty załamania. Takim momentem może być właśnie strata pracy, nie zdanie ważnego egzaminu, zawalenie roku na studiach, rozstanie z partnerem. Gdybym ja miała mieć w takich momentach depresje to miałabym ją już z pięć razy. Wiele osób zamiast próbować się podnieść i iść dalej rozkleja się, popada w marazm i siedzi całymi dniami w domu oczekując współczucia. Ty też zamiast wziąć się w garść zalegałaś w łóżku i użalałaś się nad sobą. Na dodatek wylewałaś swoje frustracje na partnera.

Cytat:
Napisane przez GdyKochamy Pokaż wiadomość
Ale przecież tu nie chodzi o to, że ona zachorowała, tylko że była toksyczna i ciągnęła go na dno. Serio miał w tym trwać? Tu nie chodzi o to, że on jej nie chciał pomóc, ona go niszczyła.

Autorko, pójdź na terapię i popracuj nad sobą, bo nikt nie chce być w związku źle traktowany.
Zgadzam się z powyższym w pełni. Ty nie zachorowałaś nagle na poważną chorobę. Z powodu straty pracy wyżywałaś się na niewinnym chłopaku i dziwisz się, że Cię zostawił. To nie jego wina, że tak się stało. Stara pracy to nie koniec świata, a także nie powód do takiego zachowania. Rozumiem, że było Ci ciężko i że to nic przyjemnego, ale nie można aż tak przejmować się takimi rzeczami. Trzeba sobie wszystko poukładać w głowie i szukać rozwiązań.
meliandra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-08-08, 22:05   #20
madlenee
Raczkowanie
 
Avatar madlenee
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 193
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
znalazłaś tę placówkę? leczysz się?
Zmęczyła go ta choroba i Twoje zachowanie i dopóki się nie podleczysz to nie ma co mówić o powrocie. Nie myśl o tym tylko zadbaj o siebie i swoje zdrowie.
Do wyboru miałam dwie placówki. Dzisiaj musiałam zrezygnować z jednej, gdyż była to opcja płatna. Z racji utraty pracy muszę wybrać opcję NFZ, ale to nic. Jutro działam dalej.

Cytat:
Napisane przez GdyKochamy Pokaż wiadomość
Ale przecież tu nie chodzi o to, że ona zachorowała, tylko że była toksyczna i ciągnęła go na dno. Serio miał w tym trwać? Tu nie chodzi o to, że on jej nie chciał pomóc, ona go niszczyła.

Autorko, pójdź na terapię i popracuj nad sobą, bo nikt nie chce być w związku źle traktowany.
Powiedziałabym, że tutaj toksyczność ma związek z depresją, którą póki co sama zdiagnozowałam. Dużo czytałam, profil moich studiów i ludzie, którzy co chwile powtarzali, że muszę coś z tym zrobić dali mi do myślenia, że jest coś nie tak i to już chyba depresja.
Rozumiem jego zachowanie, tym bardziej, że nie chciałabym sprawić by upadł na dno. Z bólem serca muszę przyznać się, że masz rację - niszczyłam go i wypracowaną radość życia. Zaczął myśleć podobnie jak ja, wszystko w negatywnych, czarnych barwach. Musiał uciec dla własnego dobra. Problem polega na tym, że dopiero teraz do mnie dociera to wszystko i chciałabym go odzyskać.

Cytat:
Napisane przez meliandra Pokaż wiadomość
Wybacz, ale mi się wydaje, że Ty wcale nie masz żadnej depresji tylko sama ją sobie zdiagnozowałaś. W życiu każdego człowieka są gorsze chwile, momenty załamania. Takim momentem może być właśnie strata pracy, nie zdanie ważnego egzaminu, zawalenie roku na studiach, rozstanie z partnerem. Gdybym ja miała mieć w takich momentach depresje to miałabym ją już z pięć razy. Wiele osób zamiast próbować się podnieść i iść dalej rozkleja się, popada w marazm i siedzi całymi dniami w domu oczekując współczucia. Ty też zamiast wziąć się w garść zalegałaś w łóżku i użalałaś się nad sobą. Na dodatek wylewałaś swoje frustracje na partnera.
Tutaj nie mogę się z Tobą zgodzić. Oczywiście mogę nie mieć depresji, może to być inne zaburzenie, ale nie jest to zwykłym dołem po stracie pracy. Cała moja historia ciągnie się od 10 lat i spowodowana jest traumatycznym przeżyciem z nastoletniego życia, o którym tutaj na forum wolałabym nie mówić. Wydarzenia z ostatniego roku, zakończenie wieloletniego związku, nowy związek, utrata partnera tyko uzmysłowiły jak bardzo nie zdawałam sobie sprawy z tego co mi jest. Kiedyś wydawało mi się, że właśnie problemu NIE ma. A to nie prawda.

Edytowane przez madlenee
Czas edycji: 2016-08-08 o 22:09
madlenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 12:50   #21
201705042038
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 5 868
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Według mnie bycie z partnerem oznacza bycie "na dobre i na złe", jeśli coś dzieje się nie z jego winy, dopada go choroba, to właśnie wtedy jest największy sprawdzian dla związku. Inaczej to tylko układzik bez większych zobowiązań. Ja tak to widzę i owszem, jest moralny obowiązek trwania przy partnerze w przypadku choroby.
Pod warunkiem, że...


Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Nawet sobie nie wyobrażam sytuacji, że np. zachoruję na raka albo mam wypadek a partner "szczerze postawi sprawę" i się ulotni, bo jest za słaby psychicznie xD Dla mnie to sk...ństwo najwyższego sortu.
Uważam, że warto szczerze postawić sprawę już wcześniej, ale nawet, jeśli ktoś palnie "na dobre i na złe", to trudno go winić, jeśli mu się nie uda wytrwać w tym postanowieniu i mu dokopywać.


Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Ale każdy ma prawo mieć tak niskie oczekiwania wobec partnera i potem ewentualnie cierpieć i konać w samotności.
Co jest niskiego w tym, że osoba chora nie chce, żeby się ktoś dla niej "poświęcał"?

Ja nawet rozumiem, że można z pełnym przekonaniem twierdzić, że by się nigdy kogoś nie opuściło, może to naiwne, ale na pewno nawet w połowie nie tak naiwne, jak twierdzenie, czego by się chciało będąc osobą ciężko chorą. Tego pewnie nie wiedzą ani zwolennicy poświęcenia, ani ci, którzy deklarują, że życzyliby drugiej osobie szczęścia i nie mieliby żalu.



Cytat:
Napisane przez MalyRycerzyk Pokaż wiadomość
Dokładnie. Nie wyobrażam sobie kogoś kochać i zmyć się, bo np. pojawił się rak albo paraliż, itp. To patologiczne podejście.
Chociaż są wyjątki - np. jeśli ktoś sam się wpędził w chorobę, całe życie żarł fast foody, albo pił na umór i coś mu się stało. W takich wypadkach sprawa wygląda inaczej.
Czyli też - nie wyobrażam sobie, ale...
Z takim podejściem lepiej nie zabierajcie się za "pomoc", bo jeszcze dokopiecie komuś tekstem, że trzeba było się 10 lat temu nie opalać na urlopie w Grecji, albo jeść więcej warzyw.



Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Właśnie na tym według mnie ma polegać pomaganie sobie >wzajemnie<. Czyli ja pomagam choremu partnerowi walczyć z chorobą, a on sam daje z siebie wszystko, aby z niej wyjść, bo to jest nasz wspólny cel.

Nie, we wzajemnej pomocy chodzi o to, że my pomagamy partnerowi, jak mu się coś stanie, a on pomaga nam. Nie chodzi o rozliczanie partnera, czy dostatecznie się stara i czy dostatecznie dzielnie walczy z chorobą.



Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
No nie, lepiej jakby mnie zostawił. Masa ludzi choruje na raka i jakoś małżeństwa się z tej przyczyny nie zawsze rozpadają, dziwnym trafem spory odsetek po długim leczeniu wychodzi z choroby i dalej żyje szczęśliwie.
Masa ludzi choruje i już nie wyzdrowieje. Ale nie wiem, co to ma do rzeczy, że niby umierającego jest moralniej zostawić samego sobie?


Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Nie wpadłaś na to, że można np. na tyle dobrze zarabiać i dodatkowo korzystać z pomocy organizacji charytatywnych, że nie trzeba robić tej całej masy rzeczy które wymieniasz?
Nie każdy zarabia dobrze. Nie trzeba być z kimś w związku, żeby pomóc czy to finansowo, czy w inny sposób.


Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Oczywiście, że jeśli mówimy o ciężkim schorzeniu to jest to wielkie wyrzeczenie. Nikt nie nawołuje do brania na siebie ciężaru i np. adoptowania celowo chorych dzieci. Jednak nawet formułka zawierania małżeństwa głosi "na dobre i na złe", a nie tylko na dobre. To jest oczywiste dla normalnych ludzi.



Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Pewnie, że nie mam w 100% pewności jak bym się wtedy zachowała - człowiek nigdy nie wie, co zrobi, póki ekstrmalna sytuacja go nie spotyka. Ale nie uważam za moralne opuszczanie partnera w sytuacji choroby, jest to tchórzostwo. Oczywiście jeśli mówimy o poważnym, kilkuletnim związku, gdzie oboje partnerów decydują się spędzić ze sobą resztę życia.
Kolejny warunek...
Do jakiego stażu związku odejście w takiej sytuacji jest moralne?



Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Nie zostawiłabym palącego faceta w momencie, kiedy dostał raka, tylko kiedy podjął decyzję o wejściu w nałóg. Taki związek jest dla mnie skończony, nie akceptuję tego, i mówię o tym przy wejściu w jakikolwiek związek.

To po co w ogóle rozważasz takie przypadki? A jeśli ktoś palił i do tej pory partnerowi to nie przeszkadzało, to ma prawo odejść jeśli pojawi się choroba? Czy może lepiej zostać i obwiniać chorego, że sam sobie jest winien?



Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Nie chodzi o to aby być hurraoptymistycznym w chorobie ale aby zachowywać się adekwatnie do sytuacji i po ludzku, czyli np. nie odreagowywać po chamsku na partnerze swojego nieszczęścia.
I znów...

Czyli, sklając Twoje wypowiedzi do kupy, odejście od chorego partnera jest niemoralne, chyba, że nie wykazuje dostatecznego entuzjazmu w walce z chorobą, sam sobie na nią zasłużył wcześniejszym trybem życia, jesteśmy ze sobą zbyt krótko na tak poważne zobowiązania, ewentualnie zchorowany człowiek jest zgryźliwy tudzież zachowuje się "nieadekwatnie do sytuacji"?
201705042038 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 12:51   #22
madlenee
Raczkowanie
 
Avatar madlenee
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 193
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Umówiłam się właśnie na wizytę do lekarza.
Nie jestem pewna czy informować swojego byłego chłopaka o tej wizycie. Kiedy się rozstawaliśmy powiedział, że może mi pomóc i pójść ze mną, że czasem możemy się spotkać ale nie jest w stanie być ze mną. Jestem w kropce bo bardzo chciałabym go odzyskać, boję się że nie zdążę i pozna kogoś nowego kto nie będzie miał takich problemów. Jednocześnie czytając wasze odpowiedzi (za co bardzo dziękuję!) wiem, że nie mam co wracać póki się nie ogarnę. Sama już nie wiem co robić. Nie chcę go wciągać za bardzo w to wszystko, skoro on nie jest w stanie mnie już znieść, jednocześnie bardzo chciałabym by był przy mnie w takich chwilach...

Edytowane przez madlenee
Czas edycji: 2016-08-09 o 12:56
madlenee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 13:18   #23
TadCooper
Raczkowanie
 
Avatar TadCooper
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 388
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Zapisz


---------- Dopisano o 12:18 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Wiesz, że choroba to nie tylko trzymanie za łapkę i pełne podziwu spojrzenia społeczeństwa - "patrzcie, ta to ma serce, tak się poświęcić!"?. To też często rezygnacja z wyjść do kina, na spacery i na imprezy, z seksu, posiadania dzieci, możliwości zbudowania własnego domu. To często siedzenie prawie non stop w szpitalu, strach w każdej chwili o życie partnera, smutek, ból, nieprzespane noce, mycie go, karmienie, zmienianie pieluch. To często całe mieszkanie na twojej głowie, wszystkie obowiązki, utrzymanie rodziny, chodzenie po lekarzach i błaganie ludzi o pomoc, upokorzenie, zazdrość wobec ludzi którzy mają inaczej, zwyczajniej. To też często chęć otrzymania w końcu kawałka uwagi dla siebie, bo przecież nikt nie pamięta o twoich potrzebach, kiedy obok jest chory partner. Płaczesz w nocy, ale kto ci pomoże? Stajesz się pielęgniarką 24/dobę, do tego musisz zarobić, sprzątnąć, ugotować, zawieźć do szpitala, wykłócić się o szybszy termin operacji, pomóc się ubrać, rozebrać. Naprawdę podziwiam że w ciemno zakładasz, że byłabyś zdolna do takich rzeczy. Ja raczej zakładam, że nie byłabym, albo że podjęłabym decyzję gdyby takie nieszczęście mnie i mojego chłopaka spotkało. Takie dno moralne ze mnie.

No a co w przypadku np. starszych, schorowanych rodziców? Którzy wymagają pomocy i opieki, i to nie tylko dochodzącej, ale całodobowej? I co, jeżeli sytuacja jest na tyle skomplikowana (jak w mojej rodzinie) że nie można ich "oddać" do szpitala/ośrodka pod nieustanną opiekę lekarską, jest dochodząca codziennie pielęgniarka, ale tylko na kilka godzin w ciągu dnia i główny ciężar opieki "zalega" na najbliższych? To co? Olać? Wyrzucić z domu, bo nie wygodnie a i tak przyszłości z tego nie będzie bo dziadek przecież kiedyś umrze? Moje wyjścia do kina ważniejsze? I nie mówię tu o sytuacji typu opieka przez dwie godziny dziennie, mówię o opiece NON-STOP, do której trzeba podporządkować plan dnia, pracę itp. Bardzo jestem ciekawa co myślisz o tej sytuacji? Co robić?

A w temacie: nie wszystkie choroby są tak poważne, że skarzą związek na zagładę. Chodzi o depresję, więc te teksty z zmienianiem pieluch i błaganiem lekarzy o pomoc są bardzo na wyrost. Leczona nie rozpierdzieli życia w drobny mak. Sytuacja którą przedstawiasz to najczarniejszy z czarnych scenariuszy, nie tylko choroba ale i zła sytuacja ekonomiczna itp. To już są skrajności i w takiej sytuacji owszem, nikomu nie wolno oceniać co partner powinien zrobić, ale w sytuacji PRZEJŚCIOWEJ/ULECZALNEJ choroby o której tu mówimy (nie o jej skrajnych przypadkach) - depresji - poważny partner powinien zachować się jak człowiek i nie zwiewać w podskokach. Oczywiście, poważny partner.

I jeszcze zła wiadomość dla ciebie: w pewnym etapie życia KAŻDY jest chory/spotykają go trudności. Na każdego albo przynajmniej w każdej rodzinie pojawi się sytuacja gdzie ktoś zachorował, czy to partner czy rodzice czy dzieci. Możesz sobie zmienić tego partnera na zdrowego ale ten zdrowy tez kiedyś zachoruje. Tadam.

Zapisz
__________________
I DON'T BELIEVE EVERYTHING I THINK.
TadCooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 13:39   #24
Djuno
Regulator reniferów
 
Avatar Djuno
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
No a co w przypadku np. starszych, schorowanych rodziców? Którzy wymagają pomocy i opieki, i to nie tylko dochodzącej, ale całodobowej? I co, jeżeli sytuacja jest na tyle skomplikowana (jak w mojej rodzinie) że nie można ich "oddać" do szpitala/ośrodka pod nieustanną opiekę lekarską, jest dochodząca codziennie pielęgniarka, ale tylko na kilka godzin w ciągu dnia i główny ciężar opieki "zalega" na najbliższych? To co? Olać? Wyrzucić z domu, bo nie wygodnie a i tak przyszłości z tego nie będzie bo dziadek przecież kiedyś umrze? Moje wyjścia do kina ważniejsze? I nie mówię tu o sytuacji typu opieka przez dwie godziny dziennie, mówię o opiece NON-STOP, do której trzeba podporządkować plan dnia, pracę itp. Bardzo jestem ciekawa co myślisz o tej sytuacji? Co robić?
Dlaczego nie można oddać? Właśnie należy, nie oddać, a zapewnić jak najlepszą opiekę, a tę mogą zapewnić tylko specjaliści, nie przepracowana rodzina. I właśnie w takiej sytuacji, kiedy mowa o opiece non-stop, należy się zastanowić, czy nie okrada się własnych dzieci/partnera z czasu, który powinno się spędzić również z nimi. Bo może to wyjście do kina to miałoby być razem z dziećmi, które mają dość faktu, że mama nigdy nie ma dla nich czasu.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni.
Djuno jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 14:10   #25
TadCooper
Raczkowanie
 
Avatar TadCooper
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 388
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez Djuno Pokaż wiadomość
Dlaczego nie można oddać? Właśnie należy, nie oddać, a zapewnić jak najlepszą opiekę, a tę mogą zapewnić tylko specjaliści, nie przepracowana rodzina. I właśnie w takiej sytuacji, kiedy mowa o opiece non-stop, należy się zastanowić, czy nie okrada się własnych dzieci/partnera z czasu, który powinno się spędzić również z nimi. Bo może to wyjście do kina to miałoby być razem z dziećmi, które mają dość faktu, że mama nigdy nie ma dla nich czasu.

Ponieważ w naszym pięknym kraju nad Wisłą nie ma takiej możliwości.
Wszystko zależy od historii choroby, ale w skrócie, na podstawie mojej rodziny: pacjent jest w stanie fizycznym złym ale stabilnym, sytuacja nie pogarsza się gwałtownie a lekarze nie są w stanie polepszyć stanu zdrowotnego pacjenta na tym etapie, słowem; lepiej nigdy nie będzie. Ponieważ nie mogą teraz zrobić nic nie chcą go trzymać (miejsc w szpitalach nie ma, wiadomo) więc wypisują do domu. Pacjent nie jest w stanie sam chodzić (prawie) więc basen, pieluchy itp. To może się polepszyć z czasem, ale nie musi. Jest rehabilitant (prywatny) i pielęgniarka dochodzący na dwie godziny dziennie.

Można oddać pacjenta do szpitala prywatnego, ale po kilku takich pobytach pacjent jest spłukany z emerytury a rodzina z oszczędności.

Wersja z domem starców: poza rozległym problemem fizycznym, pacjent ma postępującą demencję starczą, która pogłębia się szczególnie poza znanym mu środowiskiem. W domu robi duże postępy i czuje się bezpiecznie, lekarze odradzają przeniesienie, szczególnie do domu starców (pacjent na samo wspomnienie wpada w coś w rodzaju depresji/ apatii) i zalecają dużo spokoju, pozytywnych bodźców, czasu spędzanego z rodziną.

Rodzina to: dorośli ludzie po 50 plus dorosłe wnuki po 20, nie ma problemu z małymi dziećmi, z zaniedbywaniem ich albo z dylematami że nie zrozumieją, że trzeba czas spędzić z dziadkiem.

Nie mniej jednak, jest to poświęcenie ze strony wszystkich, wymaga organizacji czasu, martwienia się i tych "nieprzyjemnych" rzeczy o których pisała poprzedniczka w kontekście "braku moralnego obowiązku do pozostania przy chorym partnerze".

I co? Olać sprawę, cieszyć się życiem? Za 60 lat zostać potraktowanym tak samo, bo nikt nie ma obowiązku być nieszczęśliwym w imię jakiś poświęceń?
__________________
I DON'T BELIEVE EVERYTHING I THINK.
TadCooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 14:19   #26
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
Zapisz


---------- Dopisano o 12:18 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------




No a co w przypadku np. starszych, schorowanych rodziców? Którzy wymagają pomocy i opieki, i to nie tylko dochodzącej, ale całodobowej? I co, jeżeli sytuacja jest na tyle skomplikowana (jak w mojej rodzinie) że nie można ich "oddać" do szpitala/ośrodka pod nieustanną opiekę lekarską, jest dochodząca codziennie pielęgniarka, ale tylko na kilka godzin w ciągu dnia i główny ciężar opieki "zalega" na najbliższych? To co? Olać? Wyrzucić z domu, bo nie wygodnie a i tak przyszłości z tego nie będzie bo dziadek przecież kiedyś umrze? Moje wyjścia do kina ważniejsze? I nie mówię tu o sytuacji typu opieka przez dwie godziny dziennie, mówię o opiece NON-STOP, do której trzeba podporządkować plan dnia, pracę itp. Bardzo jestem ciekawa co myślisz o tej sytuacji? Co robić?
To bardzo trudna sytuacja, wiele razy o tym myślałam bo jestem jedynaczką i w razie choroby rodziców pomoc im całkowicie spadnie na mnie. Nie mam pojęcia jak bym się zachowała i czy byłabym w stanie całkowicie poświęcić swoje życie im. Myślę że starałabym się zapewnić im ośrodek, w którym mieliby profesjonalną opiekę, ale co jeśli nie byłoby mnie na to stać? nie wiem. Nie szarżuję z "oczywiście że zrobiłabym wszystko", bo nie wiem, czy bym zrobiła. Mieszkam na drugim końcu Polski w dużym mieście, moi rodzice w małej wsi. Za rok, może później, ale w każdym razie na 100% planuję wyprowadzkę z Polski. W rodzinnej wsi i okolicy mam 0 szans na zatrunienie w zawodzie, w ogóle na jakiekolwiek zatrudnienie które zapewniłoby godne życie mnie i moim rodzicom w razie ich choroby. Nie mam pojęcia co bym zrobiła, nie wiem czy byłabym w stanie poświęcić WSZYSTKO.

Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
A w temacie: nie wszystkie choroby są tak poważne, że skarzą związek na zagładę. Chodzi o depresję, więc te teksty z zmienianiem pieluch i błaganiem lekarzy o pomoc są bardzo na wyrost. Leczona nie rozpierdzieli życia w drobny mak. Sytuacja którą przedstawiasz to najczarniejszy z czarnych scenariuszy, nie tylko choroba ale i zła sytuacja ekonomiczna itp. To już są skrajności i w takiej sytuacji owszem, nikomu nie wolno oceniać co partner powinien zrobić, ale w sytuacji PRZEJŚCIOWEJ/ULECZALNEJ choroby o której tu mówimy (nie o jej skrajnych przypadkach) - depresji - poważny partner powinien zachować się jak człowiek i nie zwiewać w podskokach. Oczywiście, poważny partner.
Miałaś do czynienia z depresją? Bo nie sądzę. Choruję na to od dawna więc proszę nie mów mi, jaka to przejściowa i niepoważna choroba. Nie masz pojęcia jak wpływa na moją rodzinę i bliskich i jak zmieniła moją rzeczywistość i rzeczywistość milionów innych osób które chorują na depresję, biorąc pod uwagę powyższą wypowiedź zakładam że nie masz pojęcia jak życie z osobą chorą na depresję wygląda, więc daruj sobie teksty że POWAŻNY PARTNER POWINIEN, bo nie, nie powinien.
Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
I jeszcze zła wiadomość dla ciebie: w pewnym etapie życia KAŻDY jest chory/spotykają go trudności. Na każdego albo przynajmniej w każdej rodzinie pojawi się sytuacja gdzie ktoś zachorował, czy to partner czy rodzice czy dzieci. Możesz sobie zmienić tego partnera na zdrowego ale ten zdrowy tez kiedyś zachoruje. Tadam.

Zapisz
Dlaczego to zła wiadomość dla mnie? Dlatego że uważam że każdy człowiek powinien mieć prawo do decydowania o swoim życiu i o tym kiedy kończy związek? I że nie powinien z tego powodu być oceniany jako moralnie zły?
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 14:59   #27
TadCooper
Raczkowanie
 
Avatar TadCooper
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 388
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
To bardzo trudna sytuacja, wiele razy o tym myślałam bo jestem jedynaczką i w razie choroby rodziców pomoc im całkowicie spadnie na mnie. Nie mam pojęcia jak bym się zachowała i czy byłabym w stanie całkowicie poświęcić swoje życie im. Myślę że starałabym się zapewnić im ośrodek, w którym mieliby profesjonalną opiekę, ale co jeśli nie byłoby mnie na to stać? nie wiem. Nie szarżuję z "oczywiście że zrobiłabym wszystko", bo nie wiem, czy bym zrobiła. Mieszkam na drugim końcu Polski w dużym mieście, moi rodzice w małej wsi. Za rok, może później, ale w każdym razie na 100% planuję wyprowadzkę z Polski. W rodzinnej wsi i okolicy mam 0 szans na zatrunienie w zawodzie, w ogóle na jakiekolwiek zatrudnienie które zapewniłoby godne życie mnie i moim rodzicom w razie ich choroby. Nie mam pojęcia co bym zrobiła, nie wiem czy byłabym w stanie poświęcić WSZYSTKO.


Miałaś do czynienia z depresją? Bo nie sądzę. Choruję na to od dawna więc proszę nie mów mi, jaka to przejściowa i niepoważna choroba. Nie masz pojęcia jak wpływa na moją rodzinę i bliskich i jak zmieniła moją rzeczywistość i rzeczywistość milionów innych osób które chorują na depresję, biorąc pod uwagę powyższą wypowiedź zakładam że nie masz pojęcia jak życie z osobą chorą na depresję wygląda, więc daruj sobie teksty że POWAŻNY PARTNER POWINIEN, bo nie, nie powinien.
Mój tato choruje na depresję, zdiagnozowaną 12 lat temu. Nigdzie nie napisałam, że jest to niepoważna choroba. Ja nie mieszkam w domu rodzinnym od 8 lat, ale mimo to zdążyłam zobaczyć i odczuć konsekwencje życia z osobą chorą. Terapię zakończył jakieś 3 lata temu, cały czas bierze leki, a jego rzeczywistość nie wróciła do stanu przed depresją (lata minęły, wiadomo) ale jest dobra i stabilna. Więc daruj sobie ten moralizatorski ton, bo może nie wszyscy przechodzą tę chorobę tak jak ty, a raczej każdy przechodzi inaczej. Jest to choroba ULECZALNA, zostaje do końca życia ale przy odpowiedniej terapii i lekach można ja kontrolować - więc daje nadzieję na wyleczenie i powrót do dobrego stanu.
Więc czy moja mama miała zostawić mojego ojca dlatego że był chory, stracił własną firmę i nie wiadomo było kiedy i do jakiego stopnia wyzdrowieje? Bo było jej ciężko? A jednak, najgorsze za nimi, choroba przynajmniej na tym etapie pod kontrolą, rodzina przetrwała. Przy Twoim podejściu nie przetrwała by na pewno, bo jak sama wiesz z depresją nie jest lekko, nie trwa roku i wielokrotnie traci się nadzieję. Ale, tak jak piszę, diagnoza nie jest ostateczna i można z nią walczyć. A skoro można, to partner powinien w tym pomóc i walczyć również - tak, powinien.



Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Dlaczego to zła wiadomość dla mnie? Dlatego że uważam że każdy człowiek powinien mieć prawo do decydowania o swoim życiu i o tym kiedy kończy związek? I że nie powinien z tego powodu być oceniany jako moralnie zły?
Zła wiadomość, bo Twój partner też kiedyś na coś zachoruje, a jak go zmienisz na zdrowy model, to ten zdrowy model też kiedyś zachoruje. Więc możesz albo zmieniać partnerów w gorszych momentach albo pogodzić się z tym, że życie to również choroby, cierpienie i negatywne emocje.
__________________
I DON'T BELIEVE EVERYTHING I THINK.
TadCooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 15:16   #28
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
Mój tato choruje na depresję, zdiagnozowaną 12 lat temu. Nigdzie nie napisałam, że jest to niepoważna choroba. Ja nie mieszkam w domu rodzinnym od 8 lat, ale mimo to zdążyłam zobaczyć i odczuć konsekwencje życia z osobą chorą. Terapię zakończył jakieś 3 lata temu, cały czas bierze leki, a jego rzeczywistość nie wróciła do stanu przed depresją (lata minęły, wiadomo) ale jest dobra i stabilna. Więc daruj sobie ten moralizatorski ton, bo może nie wszyscy przechodzą tę chorobę tak jak ty, a raczej każdy przechodzi inaczej. Jest to choroba ULECZALNA, zostaje do końca życia ale przy odpowiedniej terapii i lekach można ja kontrolować - więc daje nadzieję na wyleczenie i powrót do dobrego stanu.
Więc czy moja mama miała zostawić mojego ojca dlatego że był chory, stracił własną firmę i nie wiadomo było kiedy i do jakiego stopnia wyzdrowieje? Bo było jej ciężko? A jednak, najgorsze za nimi, choroba przynajmniej na tym etapie pod kontrolą, rodzina przetrwała. Przy Twoim podejściu nie przetrwała by na pewno, bo jak sama wiesz z depresją nie jest lekko, nie trwa roku i wielokrotnie traci się nadzieję. Ale, tak jak piszę, diagnoza nie jest ostateczna i można z nią walczyć. A skoro można, to partner powinien w tym pomóc i walczyć również - tak, powinien..
Nie wiem co "miała zrobić" czy "powinna" Twoja mama, wiem że każdy ma wolną wolę i prawo do wyboru. Życie z osobą chorą nie jest dla każdego, nie każdy ma tyle sił, zdrowia, samozaparcia, ochoty. Nie wiem jak można potępiać kogoś kto odszedł od chorego partnera, bardzo często to właśnie otoczenie taką osobą gardzi, a nie partner, który rozumie.
Dla mnie nie jest najważniejsze by "rodzina przetrwała". Sorki.




Cytat:
Napisane przez TadCooper Pokaż wiadomość
Zła wiadomość, bo Twój partner też kiedyś na coś zachoruje, a jak go zmienisz na zdrowy model, to ten zdrowy model też kiedyś zachoruje. Więc możesz albo zmieniać partnerów w gorszych momentach albo pogodzić się z tym, że życie to również choroby, cierpienie i negatywne emocje.
Nie wiesz czy zachoruje, niektórzy dożywają starości jedynie z paroma grypami i podobnym kalibrem na koncie.
Nigdzie nie pisałam że zamierzam zamieniać kogoś na zdrowy model, pisałam że nie wiem co bym zrobiła i bardzo podziwiam ludzi którzy ot tak wiedzą że zmieniliby życie o 180st dla drugiego człowieka. I oczywiście wiedzą że to samo powinni zrobić wszyscy inni bo oczywiście jak nikt na tym świecie znają uczucia innych ludzi i to czego chce chory lub jego partner nie stanowi dla nich zagadki.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.

Edytowane przez thirky
Czas edycji: 2016-08-09 o 15:17
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 15:19   #29
201701121406
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 755
Dot.: 2 depresje w 1 związku

Nie, partner niczego nie musi. Moze cos zrobić, ale to tylko i wyłącznie jego decyzja, do której ma prawo. Chłopak autorki postąpił mądrze. Jesli nadal tkwiłby w tym związku, to cale leczenie poszłoby na marne, a on z depresji wcale by nie wyszedł. Oboje byliby nieszczęśliwi. On NIE BYŁBY w stanie jej pomoc nawet! Jak wy sobie to wyobrażacie? Dwie osoby z depresja, a jedna wyznaczona do ogarniania drugiej? Przeciez to przepis na katastrofę, a nie związek. I dalsze pogłębianie problemów psychicznych. Żadne nie wyszłoby na prosta. Nawet autorka.
201701121406 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-08-09, 15:49   #30
TadCooper
Raczkowanie
 
Avatar TadCooper
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 388
Dot.: 2 depresje w 1 związku

[QUOTE=thirky;63969176]Nie wiem co "miała zrobić" czy "powinna" Twoja mama, wiem że każdy ma wolną wolę i prawo do wyboru. Życie z osobą chorą nie jest dla każdego, nie każdy ma tyle sił, zdrowia, samozaparcia, ochoty. Nie wiem jak można potępiać kogoś kto odszedł od chorego partnera, bardzo często to właśnie otoczenie taką osobą gardzi, a nie partner, który rozumie.
Dla mnie nie jest najważniejsze by "rodzina przetrwała". Sorki. [QUOTE=thirky;63969176]

Zgadzam się z tym, że nie można nikogo potępiać bo odszedł od chorego partnera, skoro nie znamy uczuć/motywacji tej osoby. Ale nie rozumiem Twojej logiki. Od partnera byś odeszła, ale od chorych rodziców już niekoniecznie (napisałaś, że nie wiesz co byś zrobiła). Jeżeli nie ma się obowiązku do trwania przy partnerze w złych chwilach, to czemu ma się przy rodzicach/dziadkach?

Nie jest dla ciebie najważniejsze żeby rodzina przerwała - więc po co ją zakładać? A co z ludźmi za których jest się wtedy odpowiedzialnym - z dziećmi?





Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Nie wiesz czy zachoruje, niektórzy dożywają starości jedynie z paroma grypami i podobnym kalibrem na koncie.
Nigdzie nie pisałam że zamierzam zamieniać kogoś na zdrowy model, pisałam że nie wiem co bym zrobiła i bardzo podziwiam ludzi którzy ot tak wiedzą że zmieniliby życie o 180st dla drugiego człowieka. I oczywiście wiedzą że to samo powinni zrobić wszyscy inni bo oczywiście jak nikt na tym świecie znają uczucia innych ludzi i to czego chce chory lub jego partner nie stanowi dla nich zagadki.
Tak, niektórzy dożywają żywota bez chorób ale potem umierają na jakieś choroby, może jakiś 0,1 % ludzkości umiera we śnie w wieku lat 90, a reszta nawet jak dotrwa starości w dobrym zdrowiu to potem lawinowo choruje aż do końca, a choroba często postępuje intensywnie.

Napisałaś, że że nikt nie ma obowiązku żyć w takim związku i że Ty byś się tego nie podjęła bo nic nie musisz, stąd logiczny wniosek że gdyby taka sytuacja spotkała Ciebie, to "wymieniłabyś na zdrowszy model".
Napisałaś że nie wiesz co byś zrobiła w kontekście chorych rodziców.
A ja się pytam - co to za różnica?

Zapisz


---------- Dopisano o 14:49 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

Cytat:
Napisane przez Meagara Pokaż wiadomość
Nie, partner niczego nie musi. Moze cos zrobić, ale to tylko i wyłącznie jego decyzja, do której ma prawo. Chłopak autorki postąpił mądrze. Jesli nadal tkwiłby w tym związku, to cale leczenie poszłoby na marne, a on z depresji wcale by nie wyszedł. Oboje byliby nieszczęśliwi. On NIE BYŁBY w stanie jej pomoc nawet! Jak wy sobie to wyobrażacie? Dwie osoby z depresja, a jedna wyznaczona do ogarniania drugiej? Przeciez to przepis na katastrofę, a nie związek. I dalsze pogłębianie problemów psychicznych. Żadne nie wyszłoby na prosta. Nawet autorka.

Zgadzam się z tą wypowiedzią, bo w tym konkretnym przypadku depresja autorki mogłaby bardzo poważnie zaszkodzić jej chłopakowi i skutkować nawrotem choroby. To nie jest sytuacja kiedy jedna osoba choruje a druga jest zdrowa i może być wsparciem. Porównując: jeden z partnerów jest niepijącym alkoholikiem w trakcie terapii, a drugi pije na umór = katastrofa.

Autorko, zajmij się swoim leczeniem, nie naciskaj na chłopaka, najważniejsze teraz to Twoja terapia i leki. Powodzenia!
__________________
I DON'T BELIEVE EVERYTHING I THINK.
TadCooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-08-12 14:41:28


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:20.