Ciężko mi pogodzić się z byciem singielką być może na zawsze - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2024-03-29, 10:27   #1
majewska_j
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 3

Ciężko mi pogodzić się z byciem singielką być może na zawsze


Problem jak w tytule. Może dotyczył kogoś z Was i macie jakieś rady co zrobić aby przeszło? Bo jedyną która mi przychodzi do głowy to skupić się na sobie, co robię od prawie roku. Mam 28 lat i poczucie że do poczucia spełnienia w życiu brakuje mi tylko stałego związku i być może w dalszej perspektywie rodziny. Mam też coraz wyraźniejszą świadomość że to się może nigdy nie zdarzyć i bardzo ciężko mi z tą myślą. Nie chcę zostać desperatką, chciałabym jakoś to odkręcić i czerpać satysfakcję z życia pomimo tego że akurat w tej materii mi nie idzie. Chodzę na terapię i widzę naprawdę duży postęp w innych dziedzinach życia a tu ściana.

Nie zawsze tak było. To znaczy zawsze zależało mi na przyjaźniach i związkach, miałam kilku partnerów, z kimś tam kręciłam, flirtowałam. Ale fakt że chciałabym stałej relacji tak na poważnie uświadomiłam sobie jakoś po studiach - tak ze trzy lata temu. Wcześniej chciałam być z kimś długo, ale na samą myśl o ślubie czy dzieciach mnie mroziło i myślałam, że mam na to czas. Te trzy lata temu rozstałam się z jednym chłopakiem, z którym w moich oczach się wypaliło (prawda jest taka że popełniłam wtedy błąd wynikający z niedojrzałości i braku pojmowania czym jest miłość, chciałam fajerwerków nie stabilności) i weszłam w nowy związek, w którym były fajerwerki ale przeczołgał mnie po ziemi okrutnie. Tak bardzo że dostałam po rozstaniu depresji i zaburzeń lękowych, niskiej samooceny. Z pomocą terapii zaczęłam dochodzić do siebie i budować życie na nowo. Bardzo mi na tamtym ostatnim związku zależało bo wtedy już weszłam w etap że chcę być z kimś na poważnie, ale partner nie był do tego odpowiedni, zresztą ja też swoje błędy popełniłam.

Ten ostatni związek kazał mi się zastanowić nad sobą i związkami ogółem, nad tym czego chcę i jak działam. Doszłam do wniosku, że wszystkie z punktu widzenia tego czego bym chciała od związku były nieudane. Wiem już że kiedyś żyłam iluzją wielkiej chemii od pierwszego wejrzenia i miłości na całe życie. A prawda jest taka że chemia nie musi zwalić z nóg, a miłość niekoniecznie będzie trwać całe życie bo różnie bywa. Wiem już także że w związkach różnie się dzieje i ważniejsza, przynajmniej dla mnie, nad te fajerwerki jest codzienność i stabilność. Czyli sprecyzowałam swoje oczekiwania i to czego bym chciała od związków, partnerów. Wiem że późno ale może lepiej w wieku 28 lat niż wcale. Dzięki terapii mam też świadomość tego co ja robiłam źle dotychczas w związkach.

Ogółem to rozstanie mnie poskładało, bo poza samym faktem rozstania doszło też do mnie to przed czym się podświadomie broniłam całe życie - że mogę zostać sama w zasadzie na zawsze. I nikt mi nie da gwarancji, że dla każdego jest ktoś i z kimś uda mi się stworzyć dobrą relację, patrząc też na mój bagaż doświadczeń związkowych i nie tylko. Zawsze całe życie myślałam, że wystarczy znaleźć kogoś odpowiedniego dla nas i będzie dobrze. A teraz to ja nawet nie wiem, czy umiem być w dojrzałym związku. Chciałabym ale dotychczas mi nie wyszło. Gdy byłam dwudziestolatką to wyobrażałam sobie, że w tym wieku już będę mieć męża, może dziecko. Była to naturalna kolej rzeczy i nie przyszło mi do głowy, że to się nie uda, nie spotkam nikogo na czas albo że w ogóle mogę mieć jakiś problem z tworzeniem związków czy wyborem partnerów do stałego związku.

Dużo się od czasu rozstania nauczyłam i uczę. Na pewno dbania o siebie i swoje potrzeby, nie oglądania się na kogoś jeśli chcę coś zrobić. Mam naprawdę cudownych przyjaciół z którymi pogłębiłam więzi, dowiaduję się wiele o sobie, odkrywam swoją osobowość zupełnie na nowo. Uczę się polegać na sobie - zrobiłam sama (niby przegadane na terapii ale praca z emocjami, przekonaniami jest moja i była trudna) dużo rzeczy, do których wydawało mi się wcześniej że potrzebuję wsparcia partnera. Dodatkowo przywykłam do mieszkania samej, chodzenia samej do kina, na koncerty, do restauracji, na spacery. Mam coraz większą ochotę na nowe hobby, na poznawanie nowych ludzi. Ale nie mogę dojść do tego etapu że żyję sobie szczęśliwie i nie zastanawiam się nad tym że chciałabym z kimś być, na poważnie, dzielić codzienność, uczyć się bliskości i intymności, kiedyś założyć rodzinę. Posmakować tego życia którego nie było mi dane - stałej relacji gdzie z kimś mieszkam, jesteśmy partnerami.

Te myśli o związku w którym być może nigdy nie będę bardzo obniżają mi nastrój. Mam znajomych w związkach, wielu w dłuższych i udanych. U mnie w pracy wszyscy w związkach, zaręczeni, po ślubie. Nie obserwuję żeby dużo osób miało takie problemy jak ja. Każdy nawet po nieudanej relacji w końcu trafia na "tę" osobę z którą mu dobrze (jeśli można to tak ująć bo jak się już przekonałam, nic nie jest dane na zawsze). Jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam się rozpłakać jak widziałam parę na ulicy czy czyjś wpis o ślubie lub rocznicy na social mediach. Teraz po prostu mi smutno i czuję że jest tam gdzieś ta niespełniona potrzeba dzielenia z kimś życia i bliskości, takiej dojrzałej.

A jednocześnie po moich doświadczeniach boję się że ja po prostu nie umiem skoro nigdy mi się to nie udało. Był taki moment że zafiksowałam się na cechach "odpowiedniego" partnera do relacji, jakby to miało być gwarantem jej powodzenia i zastanawiać się nad tym co muszę oddać żeby mieć udany związek. Na przykład te fajerwerki o których wszędzie się czytało od dziecka w książkach i słyszało od wszystkich wokół. Nie ma ideałów, nie można mieć wszystkiego. Zaczęłam być uważna na czerwone flagi, bo ostatni związek mnie poskładał. Niby wiedziałam czego chcę, a jak przyszło co do czego to weszłam w związek z kimś z kim byłam bardzo kompatybilna seksualnie a kompletnie niekompatybilna życiowo i spełniał może z jeden punkt z tych moich "wymagań" nienegocjowalnych (nie ma ich dużo, ale np. chciałabym żebyśmy razem podróżowali, lubił zwierzęta, chciał długotrwałej relacji opartej na partnerstwie i otwarcie komunikował swoje potrzeby). Boję się też zranienia po tym, co spotkało mnie ostatnio. I nad tym też siedzę w terapii od jakiegoś czasu.

Podsumowując mój długi wywód, nie chcę skończyć jako zdesperowana singielka szukająca na siłę męża, a boję się że wszystko zmierza w tym kierunku. Żyjemy trochę na tym świecie i jeżeli nie stworzę z nikim związku lub wszystkie kolejne, jeżeli będą, okażą się porażkami, to chciałabym się jednak urządzić w życiu bez tego faceta, sama i dobrze, wygodnie, komfortowo. A po prostu boję się że zawsze będzie mi czegoś brakowało do pełnej afirmacji życia, bo będę patrzeć na koleżanki w związkach, z dziećmi. Wiedząc, że mnie to nie czeka. Już dzięki terapii przestałam odnosić to do mojej wartości - bez partnera także jestem wartościową osobą, tak samo jak z partnerem, ale gryzie mnie cały czas ten mój brak umiejętności stworzenia związku (bo chyba o to chodzi skoro dotychczas się nie udało), który w zasadzie sprawia że ja sama nie umiem zaspokoić swojej ważnej potrzeby. A jest to potrzeba bycia z kimś. I nie mam gwarancji że terapia mnie tego nauczy albo że się uda bo spotkam odpowiednią osobę której zaufam, z którą zdecyduję się coś zbudować.

Macie lub miałyście takie rozkminy? Było Wam ciężko? Jak sobie radziłyście? Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam.
Julka.
majewska_j jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-04-02, 11:16   #2
Aelora
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2021-09
Wiadomości: 1 296
Dot.: Ciężko mi pogodzić się z byciem singielką być może na zawsze

Jeśli czujesz potrzebę wejścia w związek, znalezienia miłości, może rodziny, to szukaj nowych kontaktów, hobby, poznawania ludzi. Ważne jest, aby czuć się dobrze z samą sobą, ale i nie przegiąć w drugą stronę w swojej samowystarczalności, bo w ten sposób po prostu nie poznajesz nowych osób, a to raczej konieczne, żeby znaleźć kogoś do związku.
Jakie masz wymagania wobec partnera? Przepraszam za to co teraz napiszę , ale czytając Twój wpis czuję się jak po rozmowie z tymi spośród moich znajomych którzy też świetnie poznali swoje wnętrze, sprecyzowali wymagania wobec świata i partnerów, chętnie opowiadają o tym używając nawet równie kwiecistego języka co Ty, a potem bęc, wszystkie piękne założenia idą w las i znowu kolejny niesatysfakcjonujący związek, powielanie starych błędów jak u Ciebie. Innymi słowy, nie analizuj wszystkiego tak drobiazgowo, poznawaj ludzi i ciesz się życiem, patrz krytycznie na potencjalnych partnerów zamiast zafiksowywać się na punkcie pięknych formułek jak to poznałaś siebie.
Aelora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-04-02, 19:01   #3
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 090
Dot.: Ciężko mi pogodzić się z byciem singielką być może na zawsze

Powinnaś po prostu poznawać ludzi. I szczerze mówiąc, chemia w związku jest bardzo potrzebna, ale też szczera rozmowa i wiedza, czego się chce a czego nie. Dobrze, że nie szukasz ideału, ale nie zadowalaj się byle czym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-04-03, 13:27   #4
Sweet_Judi
Raczkowanie
 
Avatar Sweet_Judi
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 326
Dot.: Ciężko mi pogodzić się z byciem singielką być może na zawsze

Cytat:
Napisane przez Aelora Pokaż wiadomość
Jeśli czujesz potrzebę wejścia w związek, znalezienia miłości, może rodziny, to szukaj nowych kontaktów, hobby, poznawania ludzi. Ważne jest, aby czuć się dobrze z samą sobą, ale i nie przegiąć w drugą stronę w swojej samowystarczalności, bo w ten sposób po prostu nie poznajesz nowych osób, a to raczej konieczne, żeby znaleźć kogoś do związku.
Jakie masz wymagania wobec partnera? Przepraszam za to co teraz napiszę , ale czytając Twój wpis czuję się jak po rozmowie z tymi spośród moich znajomych którzy też świetnie poznali swoje wnętrze, sprecyzowali wymagania wobec świata i partnerów, chętnie opowiadają o tym używając nawet równie kwiecistego języka co Ty, a potem bęc, wszystkie piękne założenia idą w las i znowu kolejny niesatysfakcjonujący związek, powielanie starych błędów jak u Ciebie. Innymi słowy, nie analizuj wszystkiego tak drobiazgowo, poznawaj ludzi i ciesz się życiem, patrz krytycznie na potencjalnych partnerów zamiast zafiksowywać się na punkcie pięknych formułek jak to poznałaś siebie.
O to to. Oczywiscie miłośc moze przyjśc sama, ale w 99% przypadków jednak trzeba najpierw wyjśc do ludzi.
Sweet_Judi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2024-04-03 14:27:41


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:39.