Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. IX

[julk44]

Napisane przez wiktoriablack

W ogóle co do czasu pracy, czytałam dziś ciekawy artykuł w gazieciewyborczej na temat czasu pracy. Polska, obok Rosji i Chin wg. statystyk jest jednym z najbardziej zapracowanych krajów. Jednym słowem (godzinowo) pracuje się u nas dużo. A w wielu krajach odchodzi się od tak intensywnego czasu pracy poprzez różne formy. Np zakaz dzwonienia do pracowników po godzinach pracy

We francji jest np. 35 godzinny tydzień pracy... i pracują jeden dzień w roku za darmo na starych ludzi

Napisane przez wiktoriablack

Do mnie dotarł ostatnio smutny fakt. Studia- nie mają dużego znaczenia teraz. Więcej dają kursy, szkolenia. A najwięcej doświadczenie.

Niestety, do mnie dotarło to już dawno. No, może poza niektórymi kierunkami...

Napisane przez Krolowa Julianna

Co do doświadczenia to nie ma się co dziwić. Jest ważne i dużo daje, ale szczerze mówiąc aż się czasem dziwię, gdy są ogłoszenia bez wymaganego doświadczenia (tak jak to o którym pisałam)... co dziwić nie powinno, bo tak naprawdę niektóre stanowiska to po prostu takie, od których się w danej branży zaczyna i nie potrzeba na nie nie wiadomo czego. "Szukamy na najniższe stanowisko za najniższą wypłatę kogoś z doświadczeniem zawodowym zbieranym przez połowę życia" - takie ogłoszenia faktycznie są bez sensu.

C'est la vie. Coraz więcej takich ogłoszeń. Ale co się dziwić, skoro u mnie w miejscowości ogłoszenie o pracę w fabryce na UoP w ciągu 12 godzin miało ponad 3 tys wyświetleń? To ile osób wysłało CV ?

[_Aneta]

Napisane przez marlenqa22

Cześć dziewczyny nie wiem czy mnie pamiętacie, kiedyś często udzielałam się na tym wątku.

W sierpniu wyszłam za mąż, przed samym ślubem zostałam zwolniona z pracy.
Poszukiwania rozpoczęłam we wrześniu jak wróciliśmy z podróży poślubnej.
Pracę znalazłam w listopadzie (bez znajomości), po prostu otwierali nowy sklep, potrzebowali aż 11 osób i się załapałam.
Ale pracowałam tam aż 1,5 miesiąca. Odeszłam sama. Nie dałam rady.
Zmiany były po 13-14 godzin, często nadgodziny i to niepłatne, przerwa 15 minut na cały dzień, każde wyjście do toalety trzeba było zgłaszać i prosić aby pozwolili wyjść.
Bardzo było mi smutno ale fizycznie nie wyrabiałam, ciągle bolały mi nogi od stania 14 godzin, kierowniczka była wredna, ciągle krzyczała.

I słuchajcie byłam bez pracy tylko dwa tygodnie. Znalazłam ogłoszenie na pracuj.pl do innego sklepu. Trochę się bałam idąc na rozmowę że warunki pracy będą takie same jak w tamtym.
Okazało się że wręcz przeciwnie. Zmiany po 8 godzin, przerwa kiedy chcesz, umowa o pracę i niezłe zarobki.
Zostałam przyjęta i pracuję tam. I BEZ ZNAJOMOŚCI.
Więc da się coś znaleźć uczciwie wiem że miałam szczęście ale wiem też że grunt to dobrze wypaść na rozmowie.
Kierowniczka mi potem powiedziała że byłam najbardziej wygadana z wszystkich kandydatek, i ciągle się uśmiechałam i patrzyłam w oczy.

Oczywiście, że da się coś uczciwie znaleźć. Ciągle potrzebują kogoś do sklepów. A przynajmniej w centrum handlowym w którym pracuję na co drugim sklepie jest naklejona kartka o szukaniu pracownika. Sama pracowałam i w sklepach i na stacji i wszystkie bez problemu dostałam wcale nie szukając długo. Schody zaczynają się jak szuka się pracy zgodnej z wykształceniem... Nie twierdzę, że się nie da bo da się ;P ale jednak wśród moich znajomych ze studiów słyszę zazwyczaj o dostaniu się po znajomości co trochę demotywuje.

[201606270916]

Napisane przez _Aneta

Schody zaczynają się jak szuka się pracy zgodnej z wykształceniem... Nie twierdzę, że się nie da bo da się ;P ale jednak wśród moich znajomych ze studiów słyszę zazwyczaj o dostaniu się po znajomości co trochę demotywuje.

Dlatego jak ktoś nie ma doświadczenia w zawodzie to warto zacząć od praktyk czy staży. Szczególnie będąc jeszcze studentem.

[_Aneta]

Napisane przez Krolowa Julianna

Dlatego jak ktoś nie ma doświadczenia w zawodzie to warto zacząć od praktyk czy staży. Szczególnie będąc jeszcze studentem.

I za co żyć? za co opłacić szkołę, rachunki? Semestr u mnie to 2600, jak to ogarnąć za stazowe pieniądze żeby jeszcze się utrzymać? Akurat ja z tż byśmy sobie jakoś poradzili i jak znajdę jakiś fajny staż faktycznie w zawodzie to pójdę, bo co zrobić. Ale jest masa osób, których po prostu na to nie stać.

[d59d305dc966be0c36ab0a8090c919b2e67b5ccd]

Napisane przez wiktoriablack

W ogóle co do czasu pracy, czytałam dziś ciekawy artykuł w gazieciewyborczej na temat czasu pracy. Polska, obok Rosji i Chin wg. statystyk jest jednym z najbardziej zapracowanych krajów. Jednym słowem (godzinowo) pracuje się u nas dużo. A w wielu krajach odchodzi się od tak intensywnego czasu pracy poprzez różne formy. Np zakaz dzwonienia do pracowników po godzinach pracy

Rzeczywiście, sporo dnia schodzi na pracę. Mówi się przecież, że "życie to nie tylko praca", ale patrząc na moich rodziców, widzę, że oni mają niewiele czasu poza pracą.
8 godzin w pracy + dojazd (ja wiem, że nie każdy dojeżdża, ale średnio ta godzina w jedną stronę; w obie - 2), to jest 10 h + 8h snu, żeby się wyspać. Zostaje 6 godzin, przecież to niewiele - obiad ugotować, pójść na zakupy, dzieckiem się zająć, odwiedzić chorą babcię, pójść na trening, albo chociaż wyjść na pizzę, dokończyć jakiś referat, skoczyć na kurs językowy...
Skoro życie to nie praca, to czemu zostaje 6h na "życie"?
Praca, procentowo - 41% doby
Sen - 33%
"Życie" - 25%

[201606270916]

Napisane przez _Aneta

I za co żyć? za co opłacić szkołę, rachunki? Semestr u mnie to 2600, jak to ogarnąć za stazowe pieniądze żeby jeszcze się utrzymać? Akurat ja z tż byśmy sobie jakoś poradzili i jak znajdę jakiś fajny staż faktycznie w zawodzie to pójdę, bo co zrobić. Ale jest masa osób, których po prostu na to nie stać.

Nie mówię o stażach z UP tylko takich organizowanych bezpośrednio przez firmy. Nie wszędzie staż lub praktyki oznacza "za darmo lub półdarmo" - są firmy oferujące przynajmniej wynagrodzenie minimalne (tak, to dalej mało, ale lepiej niż 500 zł ). Nie warto zakładać że grosze będą wszędzie, ale nawet jeśli się na taką ofertę to im później tym bardziej takie zarobki bolą. Zresztą praktyki/staże nie ciągną się latami. To zwykle 3-6 miesięcy. Na tyle czasu można spróbować zaoszczędzić wcześniej pracując za lepsze pieniądze, ale nie w zawodzie.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:39 ----------

Poza tym praktyki to okazja do wyrobienia znajomości

[uniperfect]

Napisane przez Jabluszko9

Rzeczywiście, sporo dnia schodzi na pracę. Mówi się przecież, że "życie to nie tylko praca", ale patrząc na moich rodziców, widzę, że oni mają niewiele czasu poza pracą.
8 godzin w pracy + dojazd (ja wiem, że nie każdy dojeżdża, ale średnio ta godzina w jedną stronę; w obie - 2), to jest 10 h + 8h snu, żeby się wyspać. Zostaje 6 godzin, przecież to niewiele - obiad ugotować, pójść na zakupy, dzieckiem się zająć, odwiedzić chorą babcię, pójść na trening, albo chociaż wyjść na pizzę, dokończyć jakiś referat, skoczyć na kurs językowy...
Skoro życie to nie praca, to czemu zostaje 6h na "życie"?
Praca, procentowo - 41% doby
Sen - 33%
"Życie" - 25%

Nie policzyłaś jeszcze tego, że przed wyjściem z domu trzeba wstać dużo wcześniej by zrobić makijaż, ( chyba, że ktoś się nie maluje ) , przygotować kanapkę do pracy , napić się herbaty ( ja zawsze przed wyjściem do pracy piłam herbatę, czasami jadłam coś), ubrać się Czasami to dużo czasu zajmuje. Ale ja ponoć z tych co się gramolą jestem.

[20160901857]

Policzyłam właśnie, ze od mojego wstania rano do powrotu z pracy mija 12 godzin

[uniperfect]

1700 wyświetleń ma ogłoszenie na pracownika biurowego do Rzeszowa, a ponad 3000 ma wyświetleń ogłoszenie na pracownika do umawiania spotkań dla przedstawiciela handlowego( również Rzeszów). Wysyłam CV na Rzeszów, nikt nie dzwoni, może moje CV nawet nie jest czytane jak mają tyle zgłoszeń. Nie wierzę, że jak ktoś dostanie 600 CV przypuśćmy, to je czyta wszystkie.

[201606270916]

Napisane przez uniperfect

1700 wyświetleń ma ogłoszenie na pracownika biurowego do Rzeszowa, a ponad 3000 ma wyświetleń ogłoszenie na pracownika do umawiania spotkań dla przedstawiciela handlowego( również Rzeszów). Wysyłam CV na Rzeszów, nikt nie dzwoni, może moje CV nawet nie jest czytane jak mają tyle zgłoszeń. Nie wierzę, że jak ktoś dostanie 600 CV przypuśćmy, to je czyta wszystkie.

Też w to nie wierzę, przy takiej ilości równie dobrze może losować.

Poza tym nawet nie ma reguły na przeglądanie części zgłoszeń przy takich ilościach, żeby wiedzieć kiedy najlepiej wysłać Ja np. nie mogąc przejrzeć wszystkiego zaczęłabym od tych, którzy zgłosili się na początku - bo widocznie śledzą ogłoszenia firmy i są zainteresowani, nie robią dodatkowo czegoś na ostatnią chwilę. Tymczasem kadrowiec u mnie w firmie chyba przegląda zgłoszenia od końca, bo już od kilku osób słyszałam "wysłałem/am zgłoszenie w ostatni dzień i się udało"

[cyanide sun]

Napisane przez Krolowa Julianna

Też w to nie wierzę, przy takiej ilości równie dobrze może losować.

Poza tym nawet nie ma reguły na przeglądanie części zgłoszeń przy takich ilościach, żeby wiedzieć kiedy najlepiej wysłać Ja np. nie mogąc przejrzeć wszystkiego zaczęłabym od tych, którzy zgłosili się na początku - bo widocznie śledzą ogłoszenia firmy i są zainteresowani, nie robią dodatkowo czegoś na ostatnią chwilę. Tymczasem kadrowiec u mnie w firmie chyba przegląda zgłoszenia od końca, bo już od kilku osób słyszałam "wysłałem/am zgłoszenie w ostatni dzień i się udało"

ja bym też zaczela od konca. i od jakiegos czasu staram sie nie wysylac cv od razu jak sie ogloszenie pojawi. wlasnie po to zeby nie byc na poczatku.

[201606270916]

Stanowisko urzędnicze w moim rodzinnym mieście - spełniam wszystkie wymagania oprócz... bycia magistrem Muszę w końcu napisać pracę ale na to i tak nie zdążę Co ciekawe nie wymagają doświadczenia

[lazada]

Dziewczyny naprawdę nie ma co analizować ile czasu "tracimy" na pracę. Pracować trzeba, spać trzeba - chyba, że ktoś z tego zrezygnuje to faktycznie zaoszczędzi 16h
Ja w ciągu tygodnia nauczyłam się spać 5-6h a nie jest to moja natura, w wolny dzień śpię 8 ale 10 i więcej też umiem jakby co
Poza tym jak nie pracujecie i jesteście w domu to pomyślcie ile z tego czasu wykorzystujecie efektywnie. Wbrew pozorom czasem ciężej się zebrać czy coś załatwić niż po pracy. Oczywiście na urlopie jest cudownie, ale mam na myśli takie bycie w domu przez cały czas.

[sideritis]

Napisane przez marlenqa22

C
I słuchajcie byłam bez pracy tylko dwa tygodnie. Znalazłam ogłoszenie na pracuj.pl do innego sklepu. Trochę się bałam idąc na rozmowę że warunki pracy będą takie same jak w tamtym.
Okazało się że wręcz przeciwnie. Zmiany po 8 godzin, przerwa kiedy chcesz, umowa o pracę i niezłe zarobki.
Zostałam przyjęta i pracuję tam. I BEZ ZNAJOMOŚCI.
Więc da się coś znaleźć uczciwie wiem że miałam szczęście ale wiem też że grunt to dobrze wypaść na rozmowie.
Kierowniczka mi potem powiedziała że byłam najbardziej wygadana z wszystkich kandydatek, i ciągle się uśmiechałam i patrzyłam w oczy.

Ja Ciebie pamiętam. Super, że jesteś zadowolona z pracy

[201606270916]

Napisane przez lazada

Dziewczyny naprawdę nie ma co analizować ile czasu "tracimy" na pracę. Pracować trzeba, spać trzeba - chyba, że ktoś z tego zrezygnuje to faktycznie zaoszczędzi 16h
Ja w ciągu tygodnia nauczyłam się spać 5-6h a nie jest to moja natura, w wolny dzień śpię 8 ale 10 i więcej też umiem jakby co
Poza tym jak nie pracujecie i jesteście w domu to pomyślcie ile z tego czasu wykorzystujecie efektywnie. Wbrew pozorom czasem ciężej się zebrać czy coś załatwić niż po pracy. Oczywiście na urlopie jest cudownie, ale mam na myśli takie bycie w domu przez cały czas.

Przy ośmiogodzinnym dniu pracy i niepoświęcaniu np. godziny dojazdu w jedną stronę można nie analizować. Ja mam akurat co prawda bardzo blisko do pracy teraz, ale co z tego, jak jestem w niej czasem 7-20 albo dłużej? To jest dopiero porażka. Dlatego szukam czego innego

[dryda]

Napisane przez Krolowa Julianna

Przy ośmiogodzinnym dniu pracy i niepoświęcaniu np. godziny dojazdu w jedną stronę można nie analizować. Ja mam akurat co prawda bardzo blisko do pracy teraz, ale co z tego, jak jestem w niej czasem 7-20 albo dłużej? To jest dopiero porażka. Dlatego szukam czego innego

O rany...
Ale tak, masz rację, to, ze jest blisko do pracy to pikuś w porównaniu z czasem, o którym piszesz. 7-20?
To zera życia poza pracą, zero podróży, ze rodziny.
No chyba że możliwości awansu i podwyżki lecą w takim tempie, że się opłaca, ale nie wiem czy nawet wtedy bym na coś takiego poszła.
Powodzenia w poszukiwaniach.

[201606270916]

Napisane przez dryda

O rany...
Ale tak, masz rację, to, ze jest blisko do pracy to pikuś w porównaniu z czasem, o którym piszesz. 7-20?
To zera życia poza pracą, zero podróży, ze rodziny.
No chyba że możliwości awansu i podwyżki lecą w takim tempie, że się opłaca, ale nie wiem czy nawet wtedy bym na coś takiego poszła.
Powodzenia w poszukiwaniach.

Niestety to zależy od szczęścia. Duża fala awansów zbiegła się mniej-więcej z moim zatrudnieniem. Jest szansa, że skoczę stopień wyżej w tym roku, i kolejny w następnym, ale nie wiem, czy chce mi się na to czekać w tej firmie. Dogadywane warunki nie były aż tak hardocorowe Później to miała być sytuacja przejściowa, a powoli się okazuje, że nie będzie. Miałam pecha, gdybym wiedziała, to bym nie wzięła tej roboty a z pewnych przyczyn nie opłaca mi się jej rzucać w ciemno.

Dzięki

[niv_]

Zaczęłam intensywnie szukać pracy, wysyłam cv prawie do wszystkich większych miastach, waham się jeszcze co do Warszawy, za tym miastem nie przepadam.

Boję się strasznie, że może i dostanę nową pracę, ale za wynagrodzenie rzędu - 1.500 - 1.800 to dziękuj bardzo.

Moja siostra natomiast znalazła dobra pracę, bez znajomości, doświadczenia, po studiach skazujących na bezrobocie. Kluczem okazał się niemiecki, więc dziewczyny uczcie się języków.

---------- Dopisano o 09:06 ---------- Poprzedni post napisano o 08:38 ----------

Napisane przez marlenqa22

Cześć dziewczyny nie wiem czy mnie pamiętacie, kiedyś często udzielałam się na tym wątku.

W sierpniu wyszłam za mąż, przed samym ślubem zostałam zwolniona z pracy.
Poszukiwania rozpoczęłam we wrześniu jak wróciliśmy z podróży poślubnej.
Pracę znalazłam w listopadzie (bez znajomości), po prostu otwierali nowy sklep, potrzebowali aż 11 osób i się załapałam.
Ale pracowałam tam aż 1,5 miesiąca. Odeszłam sama. Nie dałam rady.
Zmiany były po 13-14 godzin, często nadgodziny i to niepłatne, przerwa 15 minut na cały dzień, każde wyjście do toalety trzeba było zgłaszać i prosić aby pozwolili wyjść.
Bardzo było mi smutno ale fizycznie nie wyrabiałam, ciągle bolały mi nogi od stania 14 godzin, kierowniczka była wredna, ciągle krzyczała.

I słuchajcie byłam bez pracy tylko dwa tygodnie. Znalazłam ogłoszenie na pracuj.pl do innego sklepu. Trochę się bałam idąc na rozmowę że warunki pracy będą takie same jak w tamtym.
Okazało się że wręcz przeciwnie. Zmiany po 8 godzin, przerwa kiedy chcesz, umowa o pracę i niezłe zarobki.
Zostałam przyjęta i pracuję tam. I BEZ ZNAJOMOŚCI.
Więc da się coś znaleźć uczciwie wiem że miałam szczęście ale wiem też że grunt to dobrze wypaść na rozmowie.
Kierowniczka mi potem powiedziała że byłam najbardziej wygadana z wszystkich kandydatek, i ciągle się uśmiechałam i patrzyłam w oczy.

Gratuluję

Bardzo dobrze, że się wszystko ułożyło.

[d59d305dc966be0c36ab0a8090c919b2e67b5ccd]

Napisane przez niv_

Zaczęłam intensywnie szukać pracy, wysyłam cv prawie do wszystkich większych miastach, waham się jeszcze co do Warszawy, za tym miastem nie przepadam.

Boję się strasznie, że może i dostanę nową pracę, ale za wynagrodzenie rzędu - 1.500 - 1.800 to dziękuj bardzo.

Moja siostra natomiast znalazła dobra pracę, bez znajomości, doświadczenia, po studiach skazujących na bezrobocie. Kluczem okazał się niemiecki, więc dziewczyny uczcie się języków.

Niemiecki? Dobra, więc wracam do książek z liceum i niemieckiego Chyba jako jedyna osoba na świecie (albo wśród znajomych), która lubi niemiecki - inni się śmieją,że "szwabskiego" uczyć się nie będzie.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Jabluszko9

Niemiecki? Dobra, więc wracam do książek z liceum i niemieckiego Chyba jako jedyna osoba na świecie (albo wśród znajomych), która lubi niemiecki - inni się śmieją,że "szwabskiego" uczyć się nie będzie.

Ja też nie trawię tego języka. Ale jak przeglądałam oferty pracy to w większości, gdzie wymagano języka był to właśnie niemiecki.

[_Aneta]

Ja też często widuję w ogłoszeniach niemiecki i jeszcze szwedzki, holenderski, norweski, ostatnio włoski. Może nie przy niemieckim, ale tych innych językach pracodawcy często nawet nie oczekują wykształcenia wyższego ani doświadczenia. Poważnie się zastanawiam nad nauką takiego mniej popularnego języka, bo znając taki szwedzki i mając "mile widziane" wykształcenie wyższe z rachunkowości (akurat widuję warunek znajomości takich języków w pracy w księgowości itp) szanse baaaaaardzo wzrastają.

[d59d305dc966be0c36ab0a8090c919b2e67b5ccd]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;50148620]Ja też nie trawię tego języka. Ale jak przeglądałam oferty pracy to w większości, gdzie wymagano języka był to właśnie niemiecki. [/QUOTE]

Czyli konkurencja niewielka skoro tak wiele osób nie lubi niemieckiego.
Teraz będę mieć dużo czasu, bo mało zajęć na uczelni, to w pół roku sobie przypomnę wszystko, jeśli dobrze pamiętam w liceum doszłam do B1.

[201606270916]

Ja skrycie liczę na to, że języki obce nigdy nie przydadzą mi się w pracy Nigdy nie lubiłam się ich uczyć. Po angielsku niby się dogadam, ale wolę tego unikać; z niemieckiego nie została mi chyba nawet znajomość bierna, zresztą tam zniechęcały mnie te wszystkie długie słowa i bardziej skomplikowana gramatyka. Może kiedyś wrócę do angielskiego, ale z wielką niechęcią

Wolałabym zrobić magisterkę z innego kierunku szczerze mówiąc niż douczać się języków

[niv_]

Napisane przez Krolowa Julianna

Ja skrycie liczę na to, że języki obce nigdy nie przydadzą mi się w pracy Nigdy nie lubiłam się ich uczyć. Po angielsku niby się dogadam, ale wolę tego unikać; z niemieckiego nie została mi chyba nawet znajomość bierna, zresztą tam zniechęcały mnie te wszystkie długie słowa i bardziej skomplikowana gramatyka. Może kiedyś wrócę do angielskiego, ale z wielką niechęcią

Wolałabym zrobić magisterkę z innego kierunku szczerze mówiąc niż douczać się języków

Też nie lubię i niestety, pomimo tego, że mam spore doświadczenie zawodowe, zrobiłam podyp., cały czas się dokształcam to o dobrą pracę ciężko.

Języki obce to teraz podstawa, angielski się już powoli nie liczy jest traktowany jak polski masz umieć i tyle. Bez znajomości języków, raczej nie ma się szans na dobrą pracę.

Przykre to wszystko, ale co zrobić.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Ja postanowiłam, że jutro się zwalniam, ponieważ mój szef wpadł na znakomity pomysł aby jeden z naszych pracowników fizycznych był kierownikiem budowy. Facet zrobił kiedyś tam uprawnienia, w czasach jak po technikum można było je mieć. Nigdy nie pracował jako kierownik, nie umie nawet obsługiwać komputera bo zawsze był pracownikiem fizycznym. Rozumiem, że pewnie jest tańszy niż normalny kierownik, no ale sory, szanujmy się. Nie chcę żeby jakiś okoliczny pijaczek wydawał mi polecenia. Przyjechałam się tu czegoś uczyć, a od niego raczej za dużo się nie nauczę. Jestem wściekała, ale co zrobić.

[Apelly]

Napisane przez niv_

Zaczęłam intensywnie szukać pracy, wysyłam cv prawie do wszystkich większych miastach, waham się jeszcze co do Warszawy, za tym miastem nie przepadam.

Boję się strasznie, że może i dostanę nową pracę, ale za wynagrodzenie rzędu - 1.500 - 1.800 to dziękuj bardzo.

Moja siostra natomiast znalazła dobra pracę, bez znajomości, doświadczenia, po studiach skazujących na bezrobocie. Kluczem okazał się niemiecki, więc dziewczyny uczcie się języków.

Mam nadzieję, że w końcu Ci się uda złapać dobrą pracę A Twoja siostra znała niemiecki biegle, czy na poziomie bardzo dobrym?

Napisane przez Krolowa Julianna

Wolałabym zrobić magisterkę z innego kierunku szczerze mówiąc niż douczać się języków

A jaki masz kierunek skończony, jeśli można wiedzieć?

Napisane przez Szefowa_harpii

Ja postanowiłam, że jutro się zwalniam, ponieważ mój szef wpadł na znakomity pomysł aby jeden z naszych pracowników fizycznych był kierownikiem budowy. Facet zrobił kiedyś tam uprawnienia, w czasach jak po technikum można było je mieć. Nigdy nie pracował jako kierownik, nie umie nawet obsługiwać komputera bo zawsze był pracownikiem fizycznym. Rozumiem, że pewnie jest tańszy niż normalny kierownik, no ale sory, szanujmy się. Nie chcę żeby jakiś okoliczny pijaczek wydawał mi polecenia. Przyjechałam się tu czegoś uczyć, a od niego raczej za dużo się nie nauczę. Jestem wściekała, ale co zrobić.

Hmmmm, nieciekawa sytuacja, ale żeby od razu się zwalniać?

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Apelly

Hmmmm, nieciekawa sytuacja, ale żeby od razu się zwalniać?

Nie wiem, na razie jestem wściekła. Jutro mam zamiar poważnie pogadać z szefem. Teraz nie jestem w stanie przetrawić tego, że ma mi szefować ktoś kto kompletnie się nie zna.

[Lisciolaz Straszliwy]

Napisane przez Jabluszko9

[/COLOR]

[/COLOR]
Niemiecki? Dobra, więc wracam do książek z liceum i niemieckiego Chyba jako jedyna osoba na świecie (albo wśród znajomych), która lubi niemiecki - inni się śmieją,że "szwabskiego" uczyć się nie będzie.

Też lubię . Nawet bardziej niż angielski. Niestety nie przedkłada się to na lepszą znajomość.

Napisane przez Jabluszko9

Czyli konkurencja niewielka skoro tak wiele osób nie lubi niemieckiego.
Teraz będę mieć dużo czasu, bo mało zajęć na uczelni, to w pół roku sobie przypomnę wszystko, jeśli dobrze pamiętam w liceum doszłam do B1.

Pragmatyzm często wygrywa z sympatiami, tak że tego .

[201606270916]

Napisane przez niv_

Też nie lubię i niestety, pomimo tego, że mam spore doświadczenie zawodowe, zrobiłam podyp., cały czas się dokształcam to o dobrą pracę ciężko.

Języki obce to teraz podstawa, angielski się już powoli nie liczy jest traktowany jak polski masz umieć i tyle. Bez znajomości języków, raczej nie ma się szans na dobrą pracę.

Przykre to wszystko, ale co zrobić.

Mieszkam blisko granicy z Niemcami - gdybym znała niemiecki to pracowałabym tam a nie tutaj W obecnej pracy języki obce do niczego nie są mi potrzebne, bo ta sama reguła odnosi się do współpracowników: lepiej pracować w Niemczech albo wyjechać np. do Norwegii jak ktoś zna jakikolwiek inny język niż polski Dodatkowo przysparza to wiele problemu z pracownikami najniższego szczebla, bo nawet jak ktoś nie zna języka to potrafi sobie na sezon wyjechać za granicę. Gdy zrobi tak pięć osób z dużej firmy to nie problem, ale w małej to potrafi stanowić połowę załogi a to już kłopot

Największym problemem z językami jest to że nie wszędzie tak naprawdę są potrzebne. U mnie wymóg znajomości języka angielskiego wiązał się z tym, że firma jest międzynarodowa; ale w praktyce używam w pracy tylko języka polskiego. Jak przyjadą szychy z zagranicy to wiadomo, że nikt nie pozwoli mi się odezwać a w oficjalnych sytuacjach i tak często wykorzystuje się tłumaczy. Jeśli dostaję maile z zagranicy to zwykle też od szych dla wszystkich pracowników i są dwujęzyczne - np. po angielsku i po polsku.

Chociaż pod kątem innych pomysłów na życie angielski na pewno by mi nie zaszkodził, ale na ewentualną naukę czas przyjdzie po obronie magisterki Może jak będę się uczyć sama a nie w szkolnym trybie to bardziej mi się spodoba. Podziwiam osoby, które dobrze radzą sobie z językami obcymi i szczerze powiem że im zazdroszczę

[niv_]

Napisane przez Krolowa Julianna

Mieszkam blisko granicy z Niemcami - gdybym znała niemiecki to pracowałabym tam a nie tutaj W obecnej pracy języki obce do niczego nie są mi potrzebne, bo ta sama reguła odnosi się do współpracowników: lepiej pracować w Niemczech albo wyjechać np. do Norwegii jak ktoś zna jakikolwiek inny język niż polski Dodatkowo przysparza to wiele problemu z pracownikami najniższego szczebla, bo nawet jak ktoś nie zna języka to potrafi sobie na sezon wyjechać za granicę. Gdy zrobi tak pięć osób z dużej firmy to nie problem, ale w małej to potrafi stanowić połowę załogi a to już kłopot

Największym problemem z językami jest to że nie wszędzie tak naprawdę są potrzebne. U mnie wymóg znajomości języka angielskiego wiązał się z tym, że firma jest międzynarodowa; ale w praktyce używam w pracy tylko języka polskiego. Jak przyjadą szychy z zagranicy to wiadomo, że nikt nie pozwoli mi się odezwać a w oficjalnych sytuacjach i tak często wykorzystuje się tłumaczy. Jeśli dostaję maile z zagranicy to zwykle też od szych dla wszystkich pracowników i są dwujęzyczne - np. po angielsku i po polsku.

Chociaż pod kątem innych pomysłów na życie angielski na pewno by mi nie zaszkodził, ale na ewentualną naukę czas przyjdzie po obronie magisterki Może jak będę się uczyć sama a nie w szkolnym trybie to bardziej mi się spodoba. Podziwiam osoby, które dobrze radzą sobie z językami obcymi i szczerze powiem że im zazdroszczę

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że żałuję, że bardziej nie przykładałam się do nauki języków obcych na studiach, teraz miałabym to z głowy.

Mhm...większość moich znajomych pracuje w danym języku codziennie - e-maile, telefony itd.

Inna sprawa, że czasami formy przesadzają, ale coraz częściej można się przekonać, że język to jednak podstawa jeżeli chce się w miarę dobrze zarabiać.

Apelly - bardzo dobrze.