Jak wytrzymać z bałaganiarzem?

[PrzytloczonaBalaganem]

Mam problem jak w tytule. Zastanawiam się jak okiełznać emocje, bo coraz ciężej powstrzymać mi się od nieznośnego gderania. Wynajmujemy z chłopakiem mieszkanie, więc wiadomo, że nie mam na jego punkcie jakiegoś świra, że musi być pedantycznie czysto. Nigdy nie byłam pedantką, ale nie lubię bałaganienia. Już wielokrotnie zwracałam mu uwagę na pewne rzeczy, które notorycznie się powtarzają: wieczne okruszki za każdym razem, kiedy robi sobie kanapkę, zostawianie mokrej np. z soku pomidora deski do krojenia, noży upapranych masłem i innymi rzeczami, którym i smaruje kanapki, zostawianie włosów w odpływie prysznica (ma długie, wyciągam nieraz obrzydliwe kłęby), pozostawianie nieumytego po swojej kąpieli prysznica (zostaje osad z mydła, naskórka, piany po szamponie i inne brudy, bo odpływ wiecznie zatkany i woda wolno spływa, wszystko więc osiada na ściankach), rozrzucanie zużytych ubrań po całym mieszkaniu (majtki, skarpetki), zostawianie opakowań po jogurtach (czasami po kilka włożone w siebie i zostawione np. na biurku - jest to informatyk, prawie cały czas wolny spędza przed komputerem i jego biurko to składowisko różnych rzeczy), zostawianie talerzy po jedzeniu na stertach na biurku, na stołach, w kuchni (te po kanapkach zostawia u siebie na biurku, a te po obiedzie rozstawia na blacie w kuchni).
Na wszystkie te rzeczy zwracałam uwagę nie raz. Jedyne czego się nauczył, to czasami pozamiatać, ale często nie zrobi tego do końca, tzn. zamiecie i zostawia kupkę brudu na środku pokoju. Na początku go tak nie cisnęłam, ale teraz ciągle zrzędzę, bo już nie mogę tego znieść. On się na mnie obraża za każdym razem i jak atmosfera ostygnie to dalej nic nie robi.

Ostatnio miałam parę wolnych dni i wysprzątałam całe mieszkanie. Był porządek przez 1 dzień i znowu się zaczęło rozrzucanie ubrań i zbieranie stosów talerzy, powróciły okruszki na blacie kuchennym.

Nie mam już siły. Co robić? On się zachowuje jak małe dziecko. Jak mu mówię, że trzeba trzymać porządek, to mi odpowiada "nie-e", jak trzylatek w okresie buntu.

[Magmag0194]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Mam problem jak w tytule. Zastanawiam się jak okiełznać emocje, bo coraz ciężej powstrzymać mi się od nieznośnego gderania. Wynajmujemy z chłopakiem mieszkanie, więc wiadomo, że nie mam na jego punkcie jakiegoś świra, że musi być pedantycznie czysto. Nigdy nie byłam pedantką, ale nie lubię bałaganienia. Już wielokrotnie zwracałam mu uwagę na pewne rzeczy, które notorycznie się powtarzają: wieczne okruszki za każdym razem, kiedy robi sobie kanapkę, zostawianie mokrej np. z soku pomidora deski do krojenia, noży upapranych masłem i innymi rzeczami, którym i smaruje kanapki, zostawianie włosów w odpływie prysznica (ma długie, wyciągam nieraz obrzydliwe kłęby), pozostawianie nieumytego po swojej kąpieli prysznica (zostaje osad z mydła, naskórka, piany po szamponie i inne brudy, bo odpływ wiecznie zatkany i woda wolno spływa, wszystko więc osiada na ściankach), rozrzucanie zużytych ubrań po całym mieszkaniu (majtki, skarpetki), zostawianie opakowań po jogurtach (czasami po kilka włożone w siebie i zostawione np. na biurku - jest to informatyk, prawie cały czas wolny spędza przed komputerem i jego biurko to składowisko różnych rzeczy), zostawianie talerzy po jedzeniu na stertach na biurku, na stołach, w kuchni (te po kanapkach zostawia u siebie na biurku, a te po obiedzie rozstawia na blacie w kuchni).
Na wszystkie te rzeczy zwracałam uwagę nie raz. Jedyne czego się nauczył, to czasami pozamiatać, ale często nie zrobi tego do końca, tzn. zamiecie i zostawia kupkę brudu na środku pokoju. Na początku go tak nie cisnęłam, ale teraz ciągle zrzędzę, bo już nie mogę tego znieść. On się na mnie obraża za każdym razem i jak atmosfera ostygnie to dalej nic nie robi.

Ostatnio miałam parę wolnych dni i wysprzątałam całe mieszkanie. Był porządek przez 1 dzień i znowu się zaczęło rozrzucanie ubrań i zbieranie stosów talerzy, powróciły okruszki na blacie kuchennym.

Nie mam już siły. Co robić? On się zachowuje jak małe dziecko. Jak mu mówię, że trzeba trzymać porządek, to mi odpowiada "nie-e", jak trzylatek w okresie buntu.

Zostawić? Nie da się nauczyć kogoś, kto lubi bałagan zamiłowania do porządku.
Ja miałam łatwiej, bo mój TŻ lubi porządek, tylko nie umiał o niego zadbać. Kro po kroku wprowadzaliśmy nowe nawyki, ale on tego chciał. U Ciebie nie widzę takiej opcji, bo jest opór materii tak zwany, zmusić go nie zmusisz.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Co robić? Nie mieszkać z człowiekiem o tak różnych wymaganiach wzgledem porządku w domu. Proste.
On się nie musi stosować do twoich poleceń tylko dlatego, że tak mówisz.

[Nimve]

Skoro nawet nie chce mu się podjąć dialogu, to się wyprowadzić i niech gnije sam w swoim brudzie. Wszystko można ułożyć, jak się chce. Jak się nie chce to za niego nie zachcesz. Do gościa nie dotarło, że nie mieszka sam to już nie dotrze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Cóż wyszlo w praniu. Wzięłaś sobie kuca-informatyka-piwniczniaka to takiego masz. To jest dorosły człowiek, którego nie wychowasz więc albo go akceptujesz takim jaki jest (bałaganiarz i odporny na zmiany) albo nie i szukasz kogoś kto będzie Ci odpowiadał stylem życia.

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[PrzytloczonaBalaganem]

Wolałabym się nie uciekać do aż tak drastycznych środków. Jeszcze mi się przypomniała jedna odsłona jego "bałaganiarstwa" i też mnie to strasznie denerwuje. O ile rozumiem pozostawianie pustych paczek po czymś (może się przydać do pakowania), tak on potrafi np. wyciągnąć pastę do zębów z kartonowego opakowania i włożyć to opakowanie z powrotem do szafki. I tak z wieloma rzeczami. Potem mnie to wprowadza w błąd, bo myślę, że mamy jeszcze jedną pastę, płyn do mycia naczyń, szampon, a to tylko puste opakowania leżą. Co jakiś czas wyrzucam poupychane wszędzie puste buteleczki, kartoniki, jakieś folie po paczkach, puste kartony. Też na to zwracałam uwagę, ale nic.



Zastanawiam się czy ja się słusznie wkurzam, bo może jestem jakoś przewrażliwiona? Ja nie lubię magazynować i lubię, żeby rzeczy były tam, gdzie ich miejsce, nigdy nie byłam pedantką, nietolerujacą grama kurzu. A teraz czuję się jakbym za nim chodziła jak jakaś wariatka i zwracała mu o wszystko uwagę.

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:09 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88946146]Co robić? Nie mieszkać z człowiekiem o tak różnych wymaganiach wzgledem porządku w domu. Proste.
On się nie musi stosować do twoich poleceń tylko dlatego, że tak mówisz.[/QUOTE]
Ja nie wiedziałam, że on taki jest. Ja wcześniej mieszkałam w tym mieszkaniu sama, ono jest na mnie, nie mogę się ot tak wyprowadzić. Jak go odwiedzałam jeszcze, gdy mieszkał u rodziców, to u nich w domu był porządek i przed moim przyjazdem sprzątał swój pokój, nie widziałam tam takich stert naczyń, czy kubków po jogurtach. Pewnie mama dbała o porządek w częściach wspólnych mieszkania, bo było tam więcej rodzeństwa.

Jego siostra to podobna bałaganiara, w jej pokoju zawsze jest wszystko porozrzucane.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Albo przyzwyczajasz się do życia w syfie albo szukasz nowego partnera. Bo jego punkt widzenia jeśli chodzi o zmiany juz znasz: "nie-e".

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[Magmag0194]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Wolałabym się nie uciekać do aż tak drastycznych środków.

Zasadniczo masz trzy opcje:
- przyzwyczajasz się do syfu i żyjesz tak, jak on, w tym syfie
- robisz za jelenia i sprzątasz za dwoje
- dziękujesz za współpracę i go wyprowadzasz, skoro mieszkanie jest na Ciebie

Magicznie porządku go nie nauczysz, on lubi taki stan rzeczy. I nie, nie przesadzasz, faceta ma elementarne braki i jest zwyczajnym syfiarzem, bo to już nawet pod bałaganiarza nie podchodzi.

[PrzytloczonaBalaganem]

Napisane przez Magmag0194

Zasadniczo masz trzy opcje:
- przyzwyczajasz się do syfu i żyjesz tak, jak on, w tym syfie
- robisz za jelenia i sprzątasz za dwoje
- dziękujesz za współpracę i go wyprowadzasz, skoro mieszkanie jest na Ciebie

Magicznie porządku go nie nauczysz, on lubi taki stan rzeczy. I nie, nie przesadzasz, faceta ma elementarne braki i jest zwyczajnym syfiarzem, bo to już nawet pod bałaganiarza nie podchodzi.

Mamy fatalny odpływ w prysznicu i często się przytyka, ale te kłęby włosów, które wyciągam są obrzydliwe. Ostatnio musiałam 3-krotnie przepychać udrażniaczem. Mnie by było wstyd, gdybym po sobie zostawiała taki "żur" brudu jako osad. Często też idzie spać zawinięty w ręcznik po kąpieli, potem znajduję te wilgotne ręczniki w łóżku, gdy już trochę śmierdzą. Śpimy osobno, nie zawsze dopilnuję. Rano szukam ręcznika, a ten śmierdzący zawinięty w pościeli, gdzie spał.


Nie wiem czy nie przesadzam z tym określeniem, ale mówię mu, że on nie ma do mnie szacunku, bo jakby miał, to by uszanował to, że mnie przeszkadza taki syf i że mógłby umyć po sobie porządnie ten prysznic, żebym się nie brzydziła tam wejść. A on tylko odpowiada "To jest nieprawda, że Cię nie szanuje, ja uważam inaczej, ale to nie moja wina, że tak myślisz, ja nic na to nie poradzę" itp.


Jak wytłumaczyć to, że on wie, że nie lubię zostawionych kubeczków po jogurtach i pomimo tylu uwag nadal je zostawia? Ostatnio zalęgły się w nich muszki. Nie wiedziałam nawet, a się okazało, że za jego tapczanem był kubeczek z resztkami jogurtu.

Czy tak mi okazuje brak szacunku? Bo sama już nie wiem. Jak się spotykaliśmy, to "udawał" czyścioszka. Zawsze ładnie pachniał, był wykąpany.

[69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992]

Napisane przez Magmag0194

Zasadniczo masz trzy opcje:
- przyzwyczajasz się do syfu i żyjesz tak, jak on, w tym syfie
- robisz za jelenia i sprzątasz za dwoje
- dziękujesz za współpracę i go wyprowadzasz, skoro mieszkanie jest na Ciebie

Magicznie porządku go nie nauczysz, on lubi taki stan rzeczy. I nie, nie przesadzasz, faceta ma elementarne braki i jest zwyczajnym syfiarzem, bo to już nawet pod bałaganiarza nie podchodzi.

Dokładnie. Osobiście wybrałabym opcję nr 3, bo mnie zebrało na wymioty po samym przeczytaniu opisu, a też pedantką nie jestem i kocie kudły mi potrafią fruwać po mieszkaniu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

balaganiara to ja jestem, bo zostawiam ksiazki na stoliku, ladowarki wpiete w gniazdko, zabawki dla kotow porozrzucane po calym mieszkaniu, swetry na oparciu krzesla czy niezascielone lozko przez caly dzien.

twoj facet to brudas i syfiarz, az mi sie sniadanie cofa jak czytam co piszesz

[Alekto123]

Macie inne standardy co do trzymania porządku. Spróbowaliście mieszkać razem i wam nie wychodzi, co tutaj można dodać. Nie jesteś jego matką, żeby go wychowywać i uczyć porządku.

[PrzytloczonaBalaganem]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;88946212]balaganiara to ja jestem, bo zostawiam ksiazki na stoliku, ladowarki wpiete w gniazdko, zabawki dla kotow porozrzucane po calym mieszkaniu, swetry na oparciu krzesla czy niezascielone lozko przez caly dzien.

twoj facet to brudas i syfiarz, az mi sie sniadanie cofa jak czytam co piszesz [/QUOTE]


Uff, to przynajmniej mi ulżyło, że się nie czepiam bezpodstawnie. Mój były był pedantem i nie mogło być ani grama kurzu na półkach. Aż tak szalona nie jestem, ale przy tym obecnym czasami doceniam cechy byłego, który dbał o mieszkanie (i to sam, nie że mnie zmuszał do sprzątania, a potem sprawdzał).




Ach, jeszcze przypominało mi się jak powiedziałam to niby w żartach jego matce. A ona na to "i tak będzie przez całe życie"...

[meliandra]

Ja bym się z nim rozstała. Przede wszystkim dlatego, że Cię zlewa i zamiast porozmawiać zachowuje się jak małe dziecko. Dla mnie to nie-e o którym piszesz to jest lekceważenie i brak szacunku. Jak mi na kimś zależy to próbuję się dogadać, a przynajmniej przedstawić swój punkt widzenia i spróbować go jak jakoś uargumentować. Druga kwestia jest taka, że ja sobie nie wyobrażam życia z takim brudasem. Porozrzucane gacie i skarpetki to coś, co jest dla mnie nie do przejścia. Wilgotnego ręcznika w łóżku nawet nie skomentuje. Macie inne oczekiwania co do porządku i obawiam się, że się nie dogadacie, a Ty będziesz się tylko denerwować.

[Magmag0194]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Mamy fatalny odpływ w prysznicu i często się przytyka, ale te kłęby włosów, które wyciągam są obrzydliwe. Ostatnio musiałam 3-krotnie przepychać udrażniaczem. Mnie by było wstyd, gdybym po sobie zostawiała taki "żur" brudu jako osad. Często też idzie spać zawinięty w ręcznik po kąpieli, potem znajduję te wilgotne ręczniki w łóżku, gdy już trochę śmierdzą. Śpimy osobno, nie zawsze dopilnuję. Rano szukam ręcznika, a ten śmierdzący zawinięty w pościeli, gdzie spał.


Nie wiem czy nie przesadzam z tym określeniem, ale mówię mu, że on nie ma do mnie szacunku, bo jakby miał, to by uszanował to, że mnie przeszkadza taki syf i że mógłby umyć po sobie porządnie ten prysznic, żebym się nie brzydziła tam wejść. A on tylko odpowiada "To jest nieprawda, że Cię nie szanuje, ja uważam inaczej, ale to nie moja wina, że tak myślisz, ja nic na to nie poradzę" itp.


Jak wytłumaczyć to, że on wie, że nie lubię zostawionych kubeczków po jogurtach i pomimo tylu uwag nadal je zostawia? Ostatnio zalęgły się w nich muszki. Nie wiedziałam nawet, a się okazało, że za jego tapczanem był kubeczek z resztkami jogurtu.

Czy tak mi okazuje brak szacunku? Bo sama już nie wiem. Jak się spotykaliśmy, to "udawał" czyścioszka. Zawsze ładnie pachniał, był wykąpany.

Ja bym tego nie kategoryzowała pod brak szacunku. On po prostu taki jest i jemu stan mieszkania odpowiada, odpowiada mu żur w prysznicu, lubi latające muszki i pleśniejące naczynia, lubi smród brudnej bielizny i skiśniętych ręczników. Im szybciej to do Ciebie dotrze tym lepiej.

Inne rady dostałabyś gdyby facet pokazywał najmniejsze chęci do współpracy, ale tutaj mamy nie-e i koniec. I nie ma co drążyć. Nie to nie.

Jak się spotykaliście to dostałaś wersję demo, zazwyczaj lepszą niż ta prawdziwa. Każde z nas podświadomie chce się pokazać z dobrej strony, czyż nie? Ale udawać wiecznie nie można.

Nawet bym tego nie rozpatrywała w kategoriach braku uczuć czy czegokolwiek, bo facet lubi syf tak jak Ty możesz nie wiem.. lubić sport. I pewnie popukałabyś się w głowę, gdyby kazał Ci zostać kanapowcem. Właśnie o to tutaj chodzi, on taki jest i ma takie upodobania. I tego nikt nie zmieni za niego. Różnica jest taka, że jego upodobania realnie rzutują na Twoje życie i oddziałują negatywnie (co oczywiste), więc to jest dla mnie w pełni racjonalny powód do zerwania.

Ogólnie podziwiam Cię za cierpliwość, bo ja bym chłopa spakowała do jednej walizki razem z jego kubkami, śmierdzącymi ręcznikami i włosami z odpływu. I mówię to całkiem serio.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Zastanawiam się czy ja się słusznie wkurzam, bo może jestem jakoś przewrażliwiona? Ja nie lubię magazynować i lubię, żeby rzeczy były tam, gdzie ich miejsce, nigdy nie byłam pedantką, nietolerujacą grama kurzu. A teraz czuję się jakbym za nim chodziła jak jakaś wariatka i zwracała mu o wszystko uwagę.

Co to w ogóle zmienia czy się wkurzasz słusznie czy nie? Przeszkadza ci jego tryb życia i zapewne vice versa. Takie związki są skazane na porażkę, bo zawsze będzie coś nie odpowiadać jak nie jednej osobie, to obojgu.

Ja nie wiedziałam, że on taki jest. Ja wcześniej mieszkałam w tym mieszkaniu sama, ono jest na mnie, nie mogę się ot tak wyprowadzić. Jak go odwiedzałam jeszcze, gdy mieszkał u rodziców, to u nich w domu był porządek i przed moim przyjazdem sprzątał swój pokój, nie widziałam tam takich stert naczyń, czy kubków po jogurtach. Pewnie mama dbała o porządek w częściach wspólnych mieszkania, bo było tam więcej rodzeństwa.

No to teraz już wiesz jaki jest. Między innymi po to warto trochę pomieszkać z partnerem zanim się podejmie jakieś wspólne zobowiązania.
Facet pewnie nawet sam nie miał okazji sprawdzić jaka częstotliwość sprzątania jemu odpowiada, bo całe życie ktoś za nim łazi i zbiera jego śmieci

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Mamy fatalny odpływ w prysznicu i często się przytyka, ale te kłęby włosów, które wyciągam są obrzydliwe. Ostatnio musiałam 3-krotnie przepychać udrażniaczem. Mnie by było wstyd, gdybym po sobie zostawiała taki "żur" brudu jako osad. Często też idzie spać zawinięty w ręcznik po kąpieli, potem znajduję te wilgotne ręczniki w łóżku, gdy już trochę śmierdzą. Śpimy osobno, nie zawsze dopilnuję. Rano szukam ręcznika, a ten śmierdzący zawinięty w pościeli, gdzie spał.

To akurat łatwo rozwiązać posiadaniem osobnych ręczników.

Jak wytłumaczyć to, że on wie, że nie lubię zostawionych kubeczków po jogurtach i pomimo tylu uwag nadal je zostawia? Ostatnio zalęgły się w nich muszki. Nie wiedziałam nawet, a się okazało, że za jego tapczanem był kubeczek z resztkami jogurtu.

A jak wytlumaczyć to, że ty pomimo jego protestom nadal mu o tym przypominasz? To są dwa skrajnie różne podejścia, których sie nie da pogodzić.

Czy tak mi okazuje brak szacunku? Bo sama już nie wiem. Jak się spotykaliśmy, to "udawał" czyścioszka. Zawsze ładnie pachniał, był wykąpany.

Ale gdzie to udawanie? Dbanie o higienę osobistą nie ma żadnego związku z wyrzucaniem okruszków i kubeczków po jogurcie. To dwa różne zjawiska.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:47 ----------

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Uff, to przynajmniej mi ulżyło, że się nie czepiam bezpodstawnie.

Podstawność twojego czepiania się nie zależy od poglądów innych ludzi. To twoje życie, więc chodzi o twoje standardy, a nie czyjeś.

[kennedy]

Proponuje zerwac umowe i wynajac pokoj.
Z chlopakiem nie musisz sie rozstawac, mozesz sie z nim spotykac bez mieszkania razem.

Ratuj swoja godnosc, nie rob nic za niego.

[PrzytloczonaBalaganem]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88946241]Co to w ogóle zmienia czy się wkurzasz słusznie czy nie?
Ale gdzie to udawanie? Dbanie o higienę osobistą nie ma żadnego związku z wyrzucaniem okruszków i kubeczków po jogurcie. To dwa różne zjawiska.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:47 ----------

Podstawność twojego czepiania się nie zależy od poglądów innych ludzi.[/QUOTE]
No jakby mi ktoś udowodnił, że się bezpodstawnie o coś czepiam, to bym się poszła leczyć Tak pół żartem, pół serio.


No ja miałam trochę inny obraz, bo jak mieszkał u rodziców i rozmawialiśmy przez telefon czy pisaliśmy, to ciągle szedł pod prysznic albo był po prysznicu. Teraz z tą jego czystością osobistą też jest gorzej. W ogóle nie dba o siebie. Ma suchą skórę na twarzy. Kupiłam mu nawet kremy w prezencie, żeby smarował, ale on to robi raz na rok i ciągle mu się łuszczy skóra na twarzy. I tylko jak idzie do pracy, to się w miarę ogarnie, ale już nie tak jak kiedyś na randki ze mną.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

No jakby mi ktoś udowodnił, że się bezpodstawnie o coś czepiam, to bym się poszła leczyć Tak pół żartem, pół serio.


No ja miałam trochę inny obraz, bo jak mieszkał u rodziców i rozmawialiśmy przez telefon czy pisaliśmy, to ciągle szedł pod prysznic albo był po prysznicu. Teraz z tą jego czystością osobistą też jest gorzej. W ogóle nie dba o siebie. Ma suchą skórę na twarzy. Kupiłam mu nawet kremy w prezencie, żeby smarował, ale on to robi raz na rok i ciągle mu się łuszczy skóra na twarzy. I tylko jak idzie do pracy, to się w miarę ogarnie, ale już nie tak jak kiedyś na randki ze mną.

Znowu mieszasz dwa różne tematy. Czystość nie ma nic do suchej skóry.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[16fcd1ff0b24257bafb17301dac5f706a9d6f7ac_61da25acd43dc]

wynajmujecie razem, ale mieszkanie jest "na ciebie" - włascisiel mieszkania wie, że twój chłopak tam mieszka?

[Nimve]

On coś robi w tym mieszkaniu? Czy wszystko Ty?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PrzytloczonaBalaganem]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88946258]Treść usunięta[/QUOTE]
No bo w końcu nie wytrzymuję. Czasami mu powtarzam "umyj naczynia po sobie, umyj naczynia". Czasami umyje, a czasami umyje połowę, a czasami w ogóle i jak talerze gniją już któryś dzień, a ja chcę sobie coś zrobić do jedzenia, to myję.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Powiedz mu ze albo sie ogarnia albo wynajmuje przataczkę 2 razy w tygodniu na swoj koszt albo wraca do rodzicow.
Nigdzie nie jest napisane ze para musi razem mieszkac.

[PrzytloczonaBalaganem]

[1=16fcd1ff0b24257bafb1730 1dac5f706a9d6f7ac_61da25a cd43dc;88946259]wynajmujecie razem, ale mieszkanie jest "na ciebie" - włascisiel mieszkania wie, że twój chłopak tam mieszka?[/QUOTE]
Jest dopisany jako osoba współzamieszkująca. Oczywiście, że wie. Tylko umowa była wcześniej na mnie. Podpisaliśmy aneks jak się wprowadził.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

To nie jest bałaganiarz, tylko oblech. Miałam mdłości jak czytałam te 'barwne' opisy.
Fuj. Nie dziwię się, że nawet do jednego łóżka się z nim nie kładziesz.

[Ellen_Ripley]

Dziewczyny wyżej napisały już wszystko a wniosek nasuwa się jeden: rozstanie. W imię czego się męczysz? Aż taka miłość?

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Czyli wcześniej mieszkal tylko z rodzicami, zapewne robiła koło niego mama. Czy mieszkał wcześniej w jakimś mieszkaniu studenckim i nauczył się samodzielności? Od kogo wyszła propozycja mieszkania razem?

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[wiekanka]

Napisane przez PrzytloczonaBalaganem

Wolałabym się nie uciekać do aż tak drastycznych środków.

To znaczy, że jeszcze wolisz wytrzymać.

Ty bedziesz go pouczac a on będzie się obrażał.

Ciekawe kto kogo przetrzyma.

[j_fly]

Według moich standardów, twój facet to brudas, syfiarz i oblech. Brzydziłabym się mieszkać z kimś takim. Zastanawia mnie, dlaczego się z nim męczysz Czekasz, aż ci się robale zalęgną?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz